prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Adam Polanski
Julia Crane
Ethan Hale

Jeśli Polly sądziła, że praca zdalna z Lorne Bay będzie trochę jak urlop - ale taki, który jej odpowiadał, bo wciąż zakładał wykonywanie swoich obowiązków w jakimś stopniu - to grubo się myliła. Biuro czy nie, wnioski należało wypełniać i wysyłać, koordynować zadania aplikantów, zaznajamiać się ze wszystkimi aktualizacjami prowadzonych przez nią i jej współpracowników spraw…
Nie narzekała, w końcu uwielbiała swoją pracę.
Cokolwiek, byle zapomnieć, gdzie tak naprawdę się znajduje, choć sceneria prawie ją myliła. Wynajęty domek nad plażą wyglądał jakby znajdował się w innym miejscu na Ziemi niż bungalow w fatalnym stanie, gdzie wciąż mieszkał jej o j c i e c i co miała nieszczęście nazywać swoim domem rodzinnym, nawet jeśli przez gardło by jej to nie przeszło. Widok na ocean był na pewno milszy niż zagracone podwórko i pusta, psia buda - wbrew obietnicom nigdy nie doczekała się czworonoga - które wciąż malowały się jak żywe w jej pamięci, choć minęło dobrych dwadzieścia lat od kiedy ostatni raz tam była. Nie zaglądała nawet przy krótkich wizytach u Jeba, w zamierzchłych czasach ich związku. Nawet niezamierzone zabójstwo przekreśliłoby jej karierę, a nie ręczyłaby za siebie, gdyby mogła zakończyć życie tego gnoja, który ją spłodził.
Z pracy i myśli o krwawym morderstwie ze szczególnym okrucieństwem wyrywa ją wiadomość od Julii. Polly początkowo myśli, że to zapewne znów coś zawodowego - od kilku dni głównie to zajmowało godziny pracy (i nie tylko) prawniczki - ale myliła się.
Zaproszenie na kolację.
Polly krzywi się na myśl o wystawnym posiłku w willi Crane-Hale. Nie zazdrościła przyjaciółce idealnego życia, ale ten porządek, ład i nowa rzeczywistość nieco kłuły ją w oczy, niemniej jednak stwierdziła, że będzie to pyszna okazja, by się upić i tym razem nie w samotności. Tym samym przypomina sobie inny wieczór, którego wcale nie spędziła w samotności, nawet jeśli finał nie należał do udanych.
Niewiele myśląc skrobie wiadomość do Adama i zerka na zegarek. Miała godzinę by skończyć swoje zadania, przygotować się do wyjścia i skombinować jakąś butelkę, by nie przyjść z pustymi rękoma i dokładnie tyle jej to zajmuje.
Bądź gotowy za 40 minut i ubierz się ładnie. Potrzebuję towarzystwa.
Jej wiadomość jest krótka, ale przecież Adasiowi więcej nie potrzeba.
Taksówką podjeżdża najpierw po swoją randkę - pomysł, by zmierzyć się z tym wieczorem NIE w pojedynkę wydaje jej się niezły, a już wiedziała, że ich alkoholowa forma jest raczej podobna co było kryterium numer jeden na jej nowopowstałej liście wymagań. Potem podaje taksówkarzowi nowy adres, a po drodze w skrócie wyjaśnia Polanowi, że jadą do jej przyjaciółki i jej męża na kolację, i że po wszystkim mogą dokończyć swoje sprawy z uprzedniego wieczoru.
„Mam gin” komentuje jeszcze z uśmiechem i pokazuje błękitną butelkę, bo chyba na tym trunku zakończyli ostatnim razem.
Po przyjeździe na miejsce Polly wchodzi do willi bez dzwonienia czy pukania i natychmiast lokalizuje lodówkę, zimny tonik i szklanki, a minutę później czekają już na nich cztery drinki i dopiero wtedy Polly krzyczy w stronę schodów na piętro - wnioskując, że to tam są domownicy - że już przybyli i zajęli się napojami.
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Wciąż nie do końca znajdował odpowiedź na pytanie, co on tutaj robi. I czy ta obecność w ogóle była zasadna. Przecież nie ma tylko dwóch miejsc na ziemi. Nie trzeba być orbitą pomiędzy Lorne Bay a Londynem. Istniało tysiące innych lokacji, w których chciałby być zdecydowanie bardziej niż tu i teraz. Za każdym rogiem i w każdym zakątku tego miasteczka czaiła się odepchnięta na kilka lat przeszłość. Nie był gotowy do niej wracać. Stąpał ostrożnie i oglądał się za siebie. Chciał zrobić wszystko po kolei, ale chwilowo brakowało mu i planu i odwagi. Najpierw Jeb. Później ojciec. Na końcu Ethan. Nigdy Julia.
Nie był przesadnie zadowolony, kiedy dostał wiadomość od Polly. Oczywiście, że chciałby dokończyć tę brutalnie przerwaną (dziękuję droga córko) rozgrywkę, ale… Wyjście towarzyskie? Odłożył telefon na łazienkowy blat i przyjrzał się w lustrze swojemu zdecydowanie za długiemu zarostowi. Potężne westchnięcie dzieliło go od decyzji, zanim nie uznał, że w zasadzie nie ma nic do stracenia.
Tylko, jeśli nie założysz majtek. Sprawdzę.
Zanim zdąży zamrugać kilkukrotnie powiekami stoi już w kuchni znajomych Jordan. Rozgląda się niepewnie po wnętrzu zdziwiony, że nie ma tu jeszcze gospodarzy. Już cała willa wydaje mu się pretensjonalna. Nigdy nie był przesadnym fanem miejscowej modernistycznej architektury. Miał wrażenie, że robienie czegoś na siłę, bo to modne, odbierało miejscom duszę. Polański pozwala sobie więc dotknąć ustami przelotnie karku Pollard, zanim nie odsunie się od niej z rękami w kieszeni ciemnych jeansów, żeby rozejrzeć się po wnętrzu. Coś mu w tym wszystkim nie pasuje. Może i jest intruzem, który nieśpiesznie (prawie jak gospodarze) sunie z kuchni do przestronnego salonu, podziwiając obrazy wiszące na ścianach. Dużo tego. Mogłoby się odnieść wrażenie, że to przytłacza, ale mężczyzna zdaje sobie sprawę, że jest w tym pewna konsekwencja. Zamysł. Zajmował się tym ktoś, kto musi się na tym znać. Adam poznaje nawet podpis jednego z lokalnych artystów na dużym płótnie. Ma ochotę zażartować w kierunku swojej towarzyszki, kiedy pewien szczegół przykuwa jego uwagę. I czuje, jakby cały ten bajeczny dom zadrżał w posadach. Nagle widzi . W każdym obrazie, w kadrze każdego zdjęcia, w całym tym zaaranżowanym chaosie na ścianach. Robi mu się gorąco. Albo niezwykle chłodno. Na pewno jednak – d u s z n o. Musi odpiąć guzik białej koszuli.
Polly, czy twoi znajomi… – próbuje się wycofać w kierunku kuchni, niezwykle przytłoczony swoją obserwacją. Ale nie może już skończyć. Wpada na coś, odwraca się więc w lekkiej panice, zaniepokojony, że mógłby coś strącić. Ale wtedy okazuje się, że to ktoś. Ktoś z pogranicza zjawy sennej, na granicy koszmaru. Mężczyzna rozchyla lekko usta, łapiąc powietrze, jak wyrzucona na brzeg konająca płotka. Jego ciemne spojrzenie tkwi w twarzy, której nie widział od pięciu długich lat. Nozdrza gwałtownie zasysają powietrze, próbując ratować cały organizm nadprogramową dawką tlenu, kiedy każda najmniejsza komórka raportuje właśnie stan krytyczny.
Potrzebuje chwili na jakąkolwiek reakcję, ale poza wpatrywaniem się w nią z ogromnym zaskoczeniem wymalowanym w niedowierzającym spojrzeniu, nie jest w stanie zrobić nic.
Ma wrażenie, że tkwi w tym bezruchu już tysiąc lat. Że zmieniły się pory roku, że wszystko dookoła już kilkukrotnie odrodziło się i przeminęło. Że może w zasadzie poza tą, w którą się wpatruje, nie ma nic więcej. Znajduje w sobie jednak resztki siły i odwagi, w czym pomaga mu nadchodząca Jordan. Zrywa więc to połączenie. Przestaje patrzeć na Julię i przenosi wzrok na brunetkę z alkoholem.
Nie mówiłaś, że twoi znajomi to tacy miłośnicy sztuki. Mieliśmy okazję się poznać z… – o ile początek zdania przemknął przez jego gardło całkiem gładko, a on mógł wykrzywić twarz w czymś na kształt uśmiechu, tak z imieniem nie idzie mu już najlepiej. Ma wrażenie, że jego mózg urządza mu właśnie pokaz slajdów z tego poznania. Kilkunastoletniej znajomości, której określenie przyszło mu teraz tak lekko. Ale wcale nie jest lekko. To tylko poza. Maska, którą ciężko było założyć, ale jeszcze ciężej się nosi. Musi przełknąć ślinę i niezwłocznie chwycić za szklankę z drinkiem. – Z Julią – kończy ostatkiem sił. Żeby przetrwać, będzie potrzebował naprawdę więcej niż jeden podwójny gin. A biedny nie ma pojęcia, że to nie koniec atrakcji.

Julia Crane
Ethan Hale
Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Jest pięć faz żałoby za kimś kogo się utraciło. I mówią, że trwa to dokładnie połowę czasu, jaką spędziło się z tą osobą. Jeśli kogoś zna się dwanaście lat, wystarczy (bagatela!) sześć wiosen, by go zapomnieć na wieki. By ten człowiek nie wzbudzał żadnych reakcji, bo o to właśnie chodzi. Nie o żal, wściekłość, poczucie winy, ale o obojętność. O możliwość przejścia nad tym co się stało do porządku dziennego.
O to, by wspomnienia przyjemnie łaskotały myśli, by pojawiały się znienacka i wywoływały uśmiech, nie zaś chęć rozpieprzenia czegoś w drobny mak na samo brzmienie imienia. Dlatego od kilku dni była taka rozedrgana, nieswoja. Jakieś memento krążyło nad jej głową, a wszystko zaczęło się od tego feralnego wypadku, gdzie pierwszy raz pomyślała o nim. Coś się kroiło, zbierało się na burzę, więc trochę na przekór zaprosiła Polly. Potrzebowała przypomnieć sobie, że i w tamtym okresie życia bywała szczęśliwa i docenić swoje małżeństwo. Ethan był jej tlenem, ucieczką, wszystkim.
I zajdzie w ciążę i będzie szczęśliwa. Jest. Siedemdziesiąt dwa miesiące żałoby i wszystko skończone.
Jeszcze zakładała wysokie szpilki – może i była w domu, ale ta willa karmiła się takimi obrazkami jak perfekcyjna gospodyni w za wysokich Jimmy Choo – i poganiała męża, który się niesamowicie grzebał, jeśli nie chodziło o dyżur w szpitalu; gdy usłyszała głos przyjaciółki.
Uśmiecha się całkiem szczerze i schodzi korytarzem prosto w stronę kuchni. Widzi bruneta, więc nie przyszła sama. Dobrze dla niej, stare małżeństwa (a już takim byli) potrafią wykończyć.
Już ma ochotę uśmiechnąć się najpiękniej jak potrafi i rozpocząć spektakl, gdy nagle podnosi głowę i staje twarzą w twarz z Adamem Polanskim.
Żałuje szpilek, żałuje tego, że nie poprosiła Jordan, by przyszła sama, żałuje nierozważnie wypowiedzianego imienia podczas wypadku, bo musiała wywołać tę marę sama. Siedemdziesiąt, kurwa, dwa, miesiące. Brakuje roku, by być obojętna. Jak ma być kurewsko obojętna, gdy dosłownie łapie go za ramię, bo zderzyłby się z nią?
Jak zawsze. Huragan Adam zazwyczaj wpadał do jej życia, zmiatając wszystko co miała drogie i pokazując jej, że to tylko przedmioty, nawet jeśli chodziło o ludzi. Nikt nie był ważny oprócz nich. Spaliłaby cały świat, by być z nim, żadnego mostu nie żałowała nigdy, ale teraz czuła, że się dusi. Nie dopuszczała myśli o nim przez lata. Obiecała sobie, że nigdy nie pozwoli mu się znać i jakim trzeba było być bezczelnym, by złamać tę banicję?! By zmusić ją do tego, by znowu poczuć jego zapach, bliskość, intymność, która miała miejsce tylko między nimi.
I powracają wspomnienia, zamknięta puszka Pandory (nie wolno nawet zerkać) otwiera się z hukiem, a ona nie potrafi oderwać oczu od jego niemalże czarnych źrenic. Rozszerzonych, nadal wściekle zerkających na nią tak jakby czytał ją z pamięci. Wers po wersie, słowo po słowie, każdy ich pocałunek, każda kłótnia, każde objęcie, każde łzy, każdy seks, każdy siniak na jej ciele.
Nie może go tu być, ona tego nie zniesie.
Ale mimo wszystko nie odwraca wzroku, nie próbuje walczyć z tą chorą zależnością, która każe jej porozumiewać się z nim jedynie za pomocą spojrzenia. Nie wie, czy dlatego jest bardziej wściekła na niego czy na siebie. Minęły lata, a oni stoją i wpatrują się w siebie jak dzieciaki, które poznają się po raz pierwszy (miałam osiemnaście lat, ty dwadzieścia trzy, pamiętasz?) i które już zapomniały jak bardzo bolało.
To nie było stłuczone kolano, roztrzaskał jej serce, sprawił, że pierwszy raz w życiu rozważała samobójstwo, zmiótł ją z powierzchni ziemi, więc ma czelność po prostu na nią patrzeć?! Tak chyba łatwiej- czuć olbrzymią niechęć do niego, nienawidzić go za to co zrobił i kim przez niego się stała niż…
To napięcie było tak wyczuwalne w powietrzu, że czuła jego oddech na swoich ustach. Przyśpieszony, oboje właśnie przechodzili szybki kurs oddychania. I oczywiście, że Adam jest prymusem, unosi brwi, gdy spojrzał na Polly.
Która jest intruzem.
Nie pozwala sobie na myśli o dziewczynie o nim. Nie ma prawa się zastanawiać nad ich połączeniem, skoro minęło pięć długich lat, a jej srogo na palcu lśni obrączka razem z ogromnym pierścionkiem zaręczynowym. Nagle wszystko wydaje się jej za duże i kanciaste, więc reaguje po swojemu. Sięga po drinka i wypija go duszkiem.
- Owszem, znamy się z Adamem z… - kliniki uzależnień, byliśmy na jednym spotkaniu, które zakończyło się nieziemskim seksem – ze starych czasów. Dobrze cię widzieć, Polly! – pochyla się i całuje ją w policzek (jest znacznie niższa, ale zapewne dobra w łóżku i to właśnie spędza Julii teraz sen z powiek). – Nie wiedziałam, że wy się znacie – akurat ten przytyk kieruje do mężczyzny, bo wie, że oboje chodzili razem do szkoły, ale nie o taką znajomość jej chodzi.
- Powinniśmy już zasiadać do kolacji, ale mój mąż – szybkie spojrzenie na Adama – się ociąga. Kochanie! – i wie, że zachowuje się jak rozbitek, który oczekuje na szalupę ratunkową, ale ona, Julia Crane już nie wytrzyma kolejnego wzrokowego kontaktu z nim.
Niech on już idzie w diabły, drżącymi palcami rozlewa kolejną porcję ginu, nie pytając nikogo o zdanie. Potrzebuje alkoholu, papierosów, a Adam naprawdę dobrze wygląda w dłuższych włosach.
Ma wrażenie, że za chwilę, gdy nie będzie wystarczająco głośno, cała trójka usłyszy pęknięcie jej serca po raz kolejny.
Gniew? A może zaprzeczenie?

Ethan Hale
Jordan Pollard
Adam Polanski
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Życie potrafiło zaskakiwać, spotkanie takiej kobiety jak Julia było zdecydowanie przełomem w jego życiu, mógł skupić się nie tylko na swoich zachciankach ale i także na kimś. Na kimś ważnym. Nigdy nie uważał, że nadejdzie ten dzień gdy uklęknie z pierścionkiem w małym pudełeczku i zapyta o to czy chce zostać jego żoną. Wiedział, że wybór był idealny bo przy takiej kobiecie pragnął spędzić resztę swojego życia. Zawsze ubierała się elegancko, zwłaszcza gdy mieli mieć gości tak jak dzisiejszego wieczoru i wychodząc spod prysznica, kiedy jeszcze krople wody spływały delikatnie po jego ciele rzucił ku niej dłuższe spojrzenie. Stukot szpilek spowodował tylko, że żołądek parę razy zrobił fikołka zamieniając się w te cholerne motyle, które czuł w momencie kiedy po raz pierwszy powiedział, że ją kocha. Na moment zamyka oczy i bierze głęboki wdech sięgając po koszulę już przygotowaną i leżącą na ich małżeńskim łożu. Zakłada ją na swoje ciało obracając się w kierunku lustra, żeby poprawić kołnierzyk od koszuli jak i mankiety, chociaż Julia zawsze robiła to zdecydowanie lepiej. Hale aż takiej uwagi nie przywiązywał do swojego ubioru, owszem lubił wyglądać elegancko budząc w ten sposób respekt i szacunek zwłaszcza gdy przemierzał szpitalny korytarz a nie jedna pani mówiła do niego panie doktorze.
Daleko mu było do tego tytułu, ale owszem ratował ludzkie życie. Kochał to robić. Naciąga resztę ubioru, czyli materiałowe czarne spodnie i zapina ostatni guzik koszuli, żeby po chwili pokręcić głową i rozpiąć ten u góry dając sobie w ten sposób przestrzeń na powietrze. Nienawidzi krawatów więc nawet po niego nie sięga. Przeczesuje jeszcze palcami włosy i drga delikatnie kiedy z dołu rozlega się głos jego żony.
- Już idę kochanie!
Odkrzykuje ostatni raz rzucając spojrzenie w lustro zanim nie sięga po swój ulubiony zegarek, prezent od żony i zapina go na lewym nadgarstku. Kieruje kroki w stronę schodów starając się przywdziać jakikolwiek uśmiech, stara się po prostu wyglądać zwyczajnie, jednak na moment przystaje w drzwiach salonu kiedy zdaje sobie sprawę kogo tak naprawdę tutaj widzi. Zmienił się, ale nadal poznawał w nim swojego przyjaciela z czasów szkolnych. Julia wspominała, że przyjdzie jej przyjaciółka z jakimś mężczyzną, ale nigdy nie sądził, że stanie twarzą w twarz z nim. Ten cholerny wieczór w barze, jego perfumy zmieszane z alkoholem, na moment Ethan poczuł się tak jakby oberwał czymś ciężkim w głowę. Tak jak zawsze robił jednak dobrą minę do złej gry, był w tym pieprzonym mistrzem.
- Adam. Ze wszystkich ludzi na świecie Ciebie nie spodziewałbym się w moim salonie - kącik ust drgnął mu delikatnie, kiedy podszedł do przyjaciela witając się z nim jak za dawnych czasów, tak po prostu jak witali się za dzieciaków, po czym skierował spojrzenie na jego towarzyszkę, Jordan.
- Jestem Ethan, mąż Julii, ale to już chyba wiesz - wyciągnął rękę w stronę przyjaciółki ukochanej i kiedy ta wyciągnęła swoją ujął ją delikatnie i uniósł do ust muskając niczym prawdziwy gentelmen, dopiero wtedy podszedł do Crane całując ją w czoło na powitanie. Jedną ręką objął ją w pasie obracając się w kierunku gości.
- Widzę, że Julia już zadbała o trunki, prawda kochanie? - zaśmiał się delikatnie, starając się opanować spinające co jakiś czas mięśnie, kiedy jego spojrzenie dłużej zatrzymywało się na przyjacielu. Niech to szlag..

Julia Crane
Adam Polanski
Jordan Pollard
ambitny krab
Zła Królowa
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Polly czuje niemal podekscytowanie - jeszcze przez krótką chwilę są z Adamem sami i napięcie między nimi było całkiem przyjemne, ciepłe, jak promienie wiosennego słońca na spragnionej go skórze po długiej zimie. Uśmiecha się lekko, całkowicie świadomie zamykając w tym subtelnym geście obietnicę, gdy czuje miękkie usta na swojej szyi. Czuje zapach smaków, który był teraz na języku obojga - cierpki jałowiec i lekko cytrusowy tonik, wszystko złagodzone porządną dawką lodu. Na krótką chwilę odwraca się do swojego towarzysza, ale nie całuje go w odpowiedzi. Zamiast tego kierują się do salonu i podziwiają mnogość sztuki dekorującą wysokie ściany.
O bardzo cenną sekundę za późno odwraca się w kierunku wejścia, kiedy w pokoju pojawia się Julia. Nie wyczuwa napięcia, skupiona na opróżnianiu zawartości swojej szklanki i jednym z obrazów, który szczególnie przykuł jej uwagę. Twórczość Crane nie była dla niej nowością. Nie czuła monumentalności tego procesu, ale przecież była przy Julii gdy ta czerpała inspiracje podczas studiowania historii sztuki, w czasie gdy Polly ślęczała w kazusach i kodeksach, a rozmowy o ulubionych impresjonistach czy kubistach dawały młodej prawniczce wytchnienie. Była też obecna na kilku wystawach przyjaciółki i szczerze twierdziła, że Crane ma talent. Choć okupiony sporą dawką bólu, o czym również co nieco wiedziała, choć zdecydowanie niewystarczająco.
"Tak, Julia jest malarką, choć nie tylko" wyjaśnia Polly Adamowi, nieświadoma, że wcale nie musi. "Świetnie się składa, że się znacie. Nie ma nic gorszego niż przedstawianie sobie nawzajem osób... i tak po pięciu minutach nikt nie pamięta imion" komentuje dziarsko i wspina się na palce jeszcze wyżej usiłując cmoknąć Crane w policzek. Po prawdzie to by poczuć się bardziej komfortowo przy tych wszystkich dryblasach najchętniej stanęłaby jeszcze na jakimś stołku, niestety żadnej drabinki w salonie nie ma, więc wychyla resztkę ginu i z wdzięcznością przekazuje gospodyni swoją pustą szklankę.
Gdy dołącza do nich kolejny wieżowiec, Polly uśmiecha się i wyciąga rękę w kierunku Ethana. Nieznacznie kojarzy go z czasów szkolnych, ale niewystarczająco by o tym wspominać. Z zaskoczeniem obserwuje, jak Hale całuje jej dłoń i rzuca Julii rozbawione spojrzenie.
"No proszę, znalazłaś wymarły gatunek staromodnego dżentelmena" rzuca żartobliwie. "Polly" przedstawia się i ponownie przysysa się do swojego drinka. Jej ciało bezwiednie reaguje, gdy widzi obejmujące się małżeństwo i staje bliżej Adama (w końcu dokładnie dlatego go ze sobą przyprowadziła), zerkając na niego pytająco. "Więcej ginu, Adam?" zagaduje, bo coś pod skórą czuje, że każdy uczestnik wieczoru doceni zbawienne procenty.

Adam Polanski
Julia Crane
Ethan Hale
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Mógłby przysiąc, że w tym ogromnym pomieszczeniu nie ma czym oddychać. Nie jest w stanie wystarczająco sprawnie zarejestrować obecności pierścionka zaręczynowego i obrączki na szczupłych palcach Julii, bo – jeśli to nie byłoby już nadto – przyzywa swojego męża w warstwie słownej. Usta Adama zaciskają się w wąską kreskę. Nie ma ochoty dodawać nawet słowa komentarza do jej wypowiedzi. Nie chce być złośliwy, nie chce być obojętny, nie chce być niemiły, nie chce być sympatyczny. W OGÓLE NIE CHCE BYĆ. A już na pewno nie tutaj. Nie może jednak dłużej przemyśleć swojej reakcji, bo wspomniany mąż materializuje się błyskawicznie.
I to pierwszy raz od lat, kiedy Polański notuje, że picie alkoholu na pusty żołądek do wyjątkowy błąd. Robi mu się niedobrze. Może nawet przelotem blednie. I wymaga to zaangażowania wszelkich sił, mięśni, woli i energii, żeby nie sprzedać swoich emocji tak łatwo.
Pięć lat. Pięć długich lat, w których czasie znalazł sobie w sobie ostatnie cząstki samego siebie, które pozwoliły mu odbudować się na nowo. Ale nie była to trwała konstrukcja, a już na pewno bez solidnych fundamentów. Co stawało się idealnie widoczne w momentach, kiedy dwa huragany, targające nim w przeciwne strony, sprawiały, że z trudem utrzymywał równowagę. Dwa pokazy slajdów urządzały w jego głowie właśnie festiwal wyrzutów sumienia i wszechobecnego żalu. Do siebie. Do Julii. O dziwo, nie miał tych uczuć w kierunku Ethana. W tym przypadku, z czego doskonale zdawał sobie sprawę, wina leżała wyłącznie po jego stronie. Zmarnował lata przyjaźni seksem, którym próbował wydostać się na powierzchnię z miejsca, w którym trudno było cokolwiek poczuć. Ale nadmiar emocji skierował go prosto do samolotu lecącego za ocean.
Obejmuje Hale’a ramionami. Nie może się już odsunąć. Poklepuje go więc po plecach tak, jakby łączyło ich zaledwie to, że nie raz tłukli się na szkolnym boisku, albo ściągali od siebie na zajęciach z chemii. Odsuwa się jednak niemal od razu, robi krok do tyłu, w kierunku Jordan i unikając spojrzenia gospodarzy, szuka rozpaczliwie alkoholu. Z ulgą przyjmuje więc jej pytanie i tylko potakująco kiwa głową. Może to jednak moment, w którym powinien się odezwać? Może to, że milczy, jest zbyt sugestywne? A może martwi się, że nie będzie mógł zapanować nad tonem głosu?
Bierze więc potężny łyk ginu. Potem drugi i trzeci i dopiero odstawia szkło od ust. Odchrząkuje. Powoli buduje swój rezon, chociaż serce wciąż chce wyskoczyć mu z klatki piersiowej. Mruży oczy, ściąga brwi i… Uśmiecha się. Lekko. Drgają mu zaledwie kąciki ust. Najpierw sunie spojrzeniem po twarzy Ethana, potem zatrzymuje się na Julii. Na moment. Żadnemu z nich nie jest w stanie dłużej spojrzeć w oczy.
Zdążyłem zapomnieć już, jak małe jest to miasto… – odzywa się w końcu, chociaż jego głos wciąż nie brzmi do końca naturalnie. Jego dłoń wędruje na plecy Polly, a palce bezwiednie i powoli przesuwają wzdłuż kręgosłupa.
Bierze potężny oddech i uśmiecha się szerzej, jakby szczerzej, wymusza też odrobinę krótkiego śmiechu.
Nie miałem pojęcia, że z ciebie taki materiał na męża Hale! Ale faktycznie, długo mnie nie było na kontynencie – próbuje żartować, upijając przy okazji jeszcze łyk alkoholu. Nie jest w stanie rozmawiać z Crane. – Najwyraźniej wszystko się zmienia – dodaje, przesuwając spojrzeniem po pani domu, ale jego wzrok sunie po jej obojczykach i linii szczęki. Poprzednie połączenie wzrokiem wywołało w nim reakcję, której nie chciałby ponownie teraz przeżywać.
Może wypijmy wobec tego za te przewrotne spotkania? M y z Polly chyba też nie spodziewaliśmy się na siebie wpaść. Najwyraźniej to jakiś czas wielkich powrotów do Lorne Bay – dodaje luźno. Chociaż od l u ź n o i l e k k o znajduje się obecnie całe lata świetlne.

Julia Crane
Ethan Hale
Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
A więc już o niej zapomniał. To była duża ulga, bo przecież nie chciała, by niszczył jej życia. Nikt tak jak Adam nie potrafił wdzierać się butami w jej poukładane relacje i przestawiać je jak na swojej chorej szachownicy, więc odczuła ogromną wdzięczność za to, że już przestał się nią bawić.
Może (i ta myśl wydaje się jej absurdalna) była już dla niego zbyt stara i zużyta, a Polanski kochał się w nowościach. W błyszczących zabawkach, które po nocy z nim wyglądały jak z gabinetu strachów. Taki był przystojny, zabawny i... Mało brakuje, a z irytacji zgniotłaby szklankę z życiodajnym napojem, który trzyma w dłoni. Nie spogląda już na niego, odwraca wzrok, gdy Polly mu tłumaczy czym się zajmuje. Nie będzie tego prostować oczywistości, właściwie najchętniej już ewakuowałaby się, ale apogeum następuje, gdy pojawia się Ethan.
Że też wcześniej na to nie wpadła! Musieli się znać, bo obaj wychowali się tutaj, to ona była tym obcą cząstką, która wpłynęła zarówno na jednego jak i drugiego. Nie komentuje jednego niczego, w ogóle ucichła niesamowicie, ale w przeciwieństwie do Adama nie martwi się, czy zostanie to źle zrozumiane. W końcu jest gospodynią i ma swoje sprawy na głowie. Dopiero na przytyk Polly (musiała zauważyć skrzywienie Julii, gdy Ethan pocałował ją dłoń) uśmiecha się słodko ustami, bo oczy wciąż pozostają nieruchome.
– Miałam szczęście po tych wszystkich emocjonalnych wpadkach – powtarza to też sobie, gdy Hale w końcu po powitaniach ze swoim kumplem (no pięknie!) podchodzi i całuje ją w czoło. Czy Adam kiedykolwiek ją tak całował? Wtula się w męża z ufnością i sporym podkładem nadziei, bo przecież jakoś przebrnęli przez ich znajomość z Polanskim, więc nie musiała się nikomu tłumaczyć z emocji, które wciąż w niej buzowały.
Wprawdzie teraz przytłumione lekko (skoro mu już nie zależy), otulone chłodem, ale wciąż obecne. Na tyle, że przed wyjściem do jadalni sięga po kolejnego drinka i wznosi ten toast, patrząc jak brunet delikatnie dotyka jej przyjaciółkę. Której płakała kiedyś za nim w Melbourne. Życie bywa przewrotne, a Adam o niej zapomniał.
- Zapraszam do jadalni, rozgoście się – dodaje nieco pro forma, bo potrzebuje nowego alkoholu, jedzenia, które zamówili od tego nowego masterchefa z Przylądka i papierosów, które zostawiła zapewne w salonie. To je zgarnia jeszcze przed wyłożeniem na swoją piękną porcelanę (jak wszystko w tym domu) wymyślnych potraw kuchni Fusion, gotowych do spożycia. Ba, odbębnienia tej niezręcznej kolacji, która sprawia, że ma ochotę rozpłakać się jak mała dziewczynka. Ale jest twarda, zimna i stanowcza.
Póki jest w ruchu i nie patrzy mu w oczy, jest dobrze. Bezpiecznie. Przy odrobinie szczęścia po kolacji wyjdzie stąd na dobre, a ona wróci z Ethanem do ich własnej sielanki. Jak to dobrze, że o niej zapomniał.

Ethan Hale
Jordan Pollard
Adam Polanski
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Nawet gdy napięcie wisi w powietrzu to Ethan zdaje się tego nie zauważać, albo po prostu ignorować ten fakt, sam po chwili sięga po alkohol mocząc swoje usta w mocnym trunku. Nigdy nie był ich fanem, ale widok Adama w pewien sposób zadziałał na niego, a raczej na to że na moment jego serce zabiło mocniej, był to wprawdzie ułamek sekundy kiedy ich oczy się spotkały, a potem kolejny kiedy przytulił go jak dawnego przyjaciela. Nawet Hale obawiał się, że ten poczuł mocno bijące serce bruneta, dobrze że jednak ten odsunął się na tyle szybko, że Ethan nie musiał zbyt długo wstrzymywać powietrza. To nic, że jego cholerne perfumy nadal czuł i obawiał się, że ich zapach długo pozostanie w jego pamięci. Jego kotwicą w tym momencie była Julia, potrzebował jej bardziej niż powietrza więc nic dziwnego, że odwzajemnił jej przytulenie się, na moment przymykając oczy. Chciał w ten sposób pokazać, że przecież jest tutaj obok, to nic że zauważał pewne dziwne zachowanie i uciekanie spojrzeniem swojej żony, ale skoro znała się z Adamem..
Na przytyk o byciu mężem mimowolnie ratownik parsknął delikatnie śmiechem i pokręcił głową.
- Sam nie byłem w stanie w to uwierzyć, ale trafiłem na cudowną kobietę i po prostu.. nie mogłem sobie jej odpuścić. Chyba po prostu dorosłem - wzruszył delikatnie ramionami zerkając w kierunku swojego przyjaciela z którym spędził wiele czasu, wiele pijackich imprez, wiele rozmów po sporej ilości alkoholu, rozmów o tym że nie nadają się na bycie w związku i że każda panna prędzej czy później kopie ich w dupę. Ethan miał tyle szczęścia, że jak uklęknął przed Julią to ta powiedziała po prostu tak, od tamtego czasu był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Sam sięga po kolejnego drinka wznosząc z nim toast i zerka na swoją żonę, uśmiechając się ku niej kącikiem ust jakby w ten sposób chciał dać jej znać, że wszystko jest w porządku i na pewno będzie..
Kieruje swoje kroki do jadalni prowadząc tam gości i po drodze pokazując dzieła sztuki wiszące na ścianach, bo dla niego wszystko co stworzyła jego żona było właśnie takim dziełem. Kiedy znaleźli się w jadalni mogli zobaczyć przygotowany już i zastawiony stół, Julia bardzo się starała, żeby wszystko wyglądało idealnie i nawet sztuczce, musiały leżeć w tej samej odległości od siebie bo inaczej to psuło jej kompozycję.. jak tutaj nie kochać takiej kobiety?
- Właśnie Adam, co skłoniło Cię do powrotu do Lorne Bay? Trochę lat minęło odkąd się ostatnio widzieliśmy, zastanawiam się także co u Jeba. Miałeś z nim jakiś kontakt? - delikatnie zmarszczył brwi, w końcu z tamtym starym prykiem także nie rozmawiał już sporo czasu, może nadszedł czas wielkich powrotów i tak po prostu odświeżenia starych kontaktów?
Wskazał ruchem ręki, żeby zajmowali miejsce przy stole.

Jordan Pollard
Adam Polanski
Julia Crane-Hale
ambitny krab
Zła Królowa
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Spotkanie jest - w oczach Polly - dokładnie takie, jak się spodziewała. Niezręczność między dwiema parami drażni; jakby była fizycznie obecna to byłaby uciekającym przed symetrią elementem, który wyraźnie odznacza się spośród równych linii, lub kanciastym, niepasującym meblem w przechodnim pokoju. Niewygodny do ominięcia, nieprzydatny.
Zbędny.
Tak łatwy do uniknięcia.
Dopiero teraz Polly zastanawia się nad powodem dla którego Julia zaprosiła ją na kolację. Owszem, od niedawna ich kontakt znacząco się ożywił poprzez pracę nad jej pozwem o naruszenie praw autorskich i przelotnie rozmawiały, że trzeba się spotkać (tak jakby Polly potrzebowała powodu by się napić), jednak to spotkanie z góry było skazane na porażkę. Nawet biorąc pod uwagę najlepszy jej aspekt, czyli serdeczną relację łączącą kobiety od czasów studenckich, to nie mogło się udać. Nie z mężem, który połknął kij od szczotki, w willi przystrojonej własną sztuką i bukietami jej ulubionych piwonii.
Z myśli wyrywa ją dotyk dłoni Adama na jej plecach, jednak nie wzdryga się - raczej d o c e n i a, na swój pokręcony sposób. Myśli, że po prostu Polański ją wspiera, jakby wyczuł, że nieco odpłynęła myślami. Zupełnie nieświadoma, że to na jej lichej posturze trzyma się teraz cały ten kwartet powiązań i sieci, których nie była świadoma.
Z zadowoleniem przejmuje rolę miksolożki i podaje wszystkim po kolejnym drinku i p r a w i e się uśmiecha na myśl, że każde z nich będzie porządnie wstawione do czasu drugiego dania.
”Co zaplanowaliście w dzisiejszym menu?” pyta gospodarzy po tym gdy już zasiadają przy pięknym stole, wznosi ze wszystkimi toast, ale prawie parska swoim napojem na wspomnienie o Jebie, a szklanka aż zgrzyta w jej palcach. Świdruje Ethana wzrokiem zastanawiając się nad powodem dla którego w ogóle wspomina Ashwortha i jej myśli przebiegają setki scenariuszy.
”Lorne Bay to taka dziura, w której niewielu chce mieszkać, ale nawet po ucieczce to miejsce jakoś zmusza do powrotów” wcina się w wypowiedź zanim Adam zacznie się tłumaczyć ze swoich podróży, po czym jednym haustem dopija swój gin i z hukiem odstawia szklankę.
Potrzebowała jednocześnie więcej i mniej. Więcej alkoholu, jeszcze mniej Jeba.

Adam Polanski
Julia Crane-Hale
Ethan Hale
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Nie chce się rozgaszczać. W życiu nie poczuje się na tej kolacji swobodnie. Polański ma wrażenie, że temperatura w tym domu urosła do miliona stopni i nie ma czym oddychać. Po co w ogóle się zgodził? Mógł zaprosić Polly do siebie i dokończyć dzieła, które tak brutalnie przerwano im ostatnim razem. Czy musiał bawić się w te wszystkie społeczne atrakcje? Od kiedy niby był taką duszą towarzystwa? Pięć lat w Londynie go uspokoiło, a teraz czuł, jak gotowały się w nim skrajne emocje. Julia z Ethanem. Kurwa, jego, mać.
Nie może słuchać o tej cudowności. O tym, jak jedno szczęśliwie na drugie trafiło. W ogóle nic o tym nie chciał wiedzieć. Najchętniej zasłoniłby oczy i usta, jak jego córka w okresie przedszkolnym i udawał, że w ogóle go tu nie ma. La, la, la, to się nie dzieje naprawdę.
Zamiast tego jednak przykleja sztuczny uśmiech do twarzy, odnosząc wrażenie, że jeśli potrwa dłużej, to sparaliżuje mu twarz.
Siada przy elegancko nakrytym stole, jakby właśnie przechodził przez najważniejszą w życiu rozmowę rekrutacyjną. Przygląda się małżeństwu naprzeciwko i zastanawia się co i jak mówić, żeby nikt nie zdemaskował jego bullshitu. A jest go absolutnie kurwa pełen. Ledwo jest w stanie mówić przez te zaciśnięte zęby, które pomagają mu siedzieć w miejscu bez scen. A najbardziej na świecie chciałby się teraz podnieść i zadać kilka w a ż n y ch pytań. Mąż, kurwa? M Ą Ż i wyjebana willa? Albo coś w stylu – ŻONA? MOJA JULIA I TWOJA ŻONA? Czy ty przypadkiem nie odkryłeś w sobie parę lat temu pociągu do pedalstwa?
Zamiast tego milczy jak zaklęty i tylko w spojrzeniu widać, że cały w środku płonie.
Spogląda na Polly z wdzięcznością, kiedy pytanie dociera do niego zbyt późno, żeby przeprocesować je na czas, bez niezręcznej ciszy. Kącik ust drży mu w tym zamrożonym lekkim uśmiechu. Boże, ma nadzieję, że to nie będzie wielodaniowa kolacja.
Nie planowałem wracać. Tak wyszło – zaczyna niezwykle elokwentnie. – Ale przysięgam, że Lorne Bay zaczyna zajebiście zaskakiwać mnie na każdym kroku – trochę zbyt intensywnie, zwłaszcza kiedy krótkie spojrzenie, niczym błysk na burzowym niebie, sięga źrenic Julii. Może to dlatego kobieta upuszcza widelec, po który musi schylić się z gracją pod stół. Dokładnie wtedy, dłoń Adama sunie po nodze Jordan, podwijając jej sukienkę, a palce niezbyt lekko zaciskają się na jej udzie. Będzie musiała się postarać, żeby wynagrodzić mu jakoś te męki, które właśnie przeżywa.
Noaledobrze – uśmiech przyspawany do jego twarzy zmienia się na bardziej złośliwy, a dłoń na udzie Polly podciąga się jeszcze odrobinę wyżej, to dodaje mu odrobinę więcej siły mentalnej do przetrwania tego spotkania. – To jaka rocznica przypada w tym roku? P i ą t a, drewniana? – próbuje wybadać, kiedy związali się tą niezwykle głupią przysięgą. Od razu?

Julia Crane-Hale
Ethan Hale
Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Muzeum figur woskowych. Tak właśnie się czuła, siadając za stołem w niezwykle gustownej jadalni. Wszystko co dotąd wydawało się jej pełne klasy, eleganckie i jej nagle stało się nieznośnie plastikowe. Jakby oszukiwała i cała ta mistyfikacja właśnie wypływała na powierzchnię, ciągnąc jej martwe ciało, bo przecież gdyby żyła, to instynkt przetrwania kazałby się jej zerwać z tego miejsca gospodyni.
Nie chce tu być, nie zamierza słuchać pochwał Ethana na swój temat, bo przecież to oczywiste. Jest pewna siebie, nie potrzebuje wiedzieć, że estetyka to jej mocna strona. Zna każdą swoją zaletę… i jedną wadę, która zajęła miejsce dokładnie naprzeciwko niej.
Zupełnie jakby byli w westernowym pojedynku i liczyli do pięciu zanim padną strzały.
- Kucharz przygotował krewetki, prawdopodobnie w winie – nie może się oprzeć, by nie posłać Polly porozumiewawczego uśmiechu. Nawet jeśli po tej kolacji ją znienawidzi (ale za co?), to lata spędzone razem zwłaszcza z hektolitrami alkoholu w tle sprawiały, że się rozumiały bez słów. Mogła założyć się o swoją yamahę (już świętej pamięci), że Jordan czuje się niekomfortowo w tym teatrzyku lalek, które pociągnięte za sznurki wypowiadają swoją kwestię.
Czy nie dlatego rozstali się z Adamem? Każdy wokół nich przestawał mieć znaczenie, byle mogli wykorzystać ich w swojej prywatnej grze. Z tym, że tym razem ona czuła się właśnie jak tego typu kukiełka.
Z dłonią na ramieniu męża, z zasłoniętymi plecami (bo przecież elegancka kobieta nie prezentuje śladów przeszłości z tuszu) i z widelcem, którym właśnie miała nabierać makaron.
Wystarczy jedno spojrzenie. Przelotnie, wciskające ją w krzesło i sprawiające, że Julia niemal wbija paznokcie w ramię Ethana, a jej sztućce wypadają z dłoni.
Kurwa.
Schyla się, na szczęście poza Polanskim nikt tego nie dostrzegł, więc na przyszłość po prostu odwróci głowę… I wtedy to dostrzega. Ruch jego dłoni pod stołem, między rozchylonymi kolanami Polly. Prostuje się jak struna, robi się jej niesamowicie duszno i sięga po wino, które przygotowała do kolacji. Czerwone, może przysiąc, że to właśnie kolor jej policzków, ale jest blada jak ściana.
Obraca powoli w dłoni widelec, zastanawiając się gdzie mu go wbić. Do dłoni, w oko? Ta myśl sprawia, że nieco przytomnieje, choć teraz niemalże świdruje go wzrokiem, wwierca mu się pod powierzchnię, tak bardzo chciałaby wiedzieć, czy on też o tym myśli.
Jest tylko nieco po dwudziestce, poprawia za krótką na spotkanie z przyszłym teściem sukienkę. Siedzi i sączy wodę, spoglądając na Polanskiego seniora, gdy nagle czuje jego dłoń między udami, zupełnie jakby sprawdzał czy zabrała bieliznę.
- Lucas już wybiera wino – nie może powstrzymać ściszonego chichotu, w takich miejscach nie wypada zachowywać się jak para szczeniaków, próbuje odnaleźć jego palce i odsunąć je od swojej bielizny, ale na próżno. – Polanski!
- Słucham cię, Crane – ale nie słuchał. Oj, nie posłuchał.

Odkłada widelec, straciła całkowicie apetyt.
- Czwarta. Jako znawca małżeństw – pije do jego przygód z mężatkami – na pewno wiesz, jakiego typu to rocznica. Chyba twoja znajoma, Peggy ostatnio obchodziła siódmą, mimo chwilowych turbulencji. Zdradziła go ze swoim podwładnym? – to trochę groźba w jej wykonaniu. Ona też ma haki na niego i nie zawaha się go na nie nadziać, jeśli piśnie choć słówko o ich skomplikowanej przeszłości.
Właściwie najchętniej nawet nie czekałaby na jego ripostę, tak boleśnie świadoma tego, co robi i co się dzieje pod stołem. Na pewno pieprzy ją palcami. Pod jej własnym stołem. Przy jej mężu. Pamiętając, że to zawsze była ich rzecz. Czuje, że krew uderza do głowy, a chwilowy spokój woskowej lalki z muzeum zamienia się w czystą irytację, którą dodatkowo rozhulał alkohol w żyłach.
Po. Jej. Jebanym. Trupie.
Wystawia nogę w szpilce i z impetem staje na jego bucie, a potem bardzo wolno i z premedytacją uderza go czubkiem buta, by przerwać tę jebaną uwerturę na dwa palce. Aż taką fanką sztuki nigdy nie była.

Jordan Pollard
Ethan Hale
Adam Polanski
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Chyba nikt by się nie spodziewał tego co mogłoby się wydarzyć, gdyby nagle zebrane osoby na tej kolacji po prostu zaczęły mówić.. ale nie mówić jakiś uprzejmości czy wymieniać się zdaniami na temat pogody lecz mówić o tym co się kiedyś wydarzyło. Ethan kiedy przyszedł tamtego dnia odwiedzić Julię w szpitalu, w dniu w którym tak naprawdę zrozumiał, że chciał żeby ta była częścią jego pokręconego życia nie zastanawiał się nad tym, że ktoś mógłby pchnąć ją do tak karygodnego czynu jakim byłaby próba samobójstwa. Nie wiedział, że tak naprawdę to winowajca siedział naprzeciwko niego.. jego przyjaciel i dawny kochanek w jednej osobie, nawet gdy ich przygoda była tylko i wyłącznie jednorazowa, to nadal kiedy ten spoglądał w ciemne oczy Polanskiego czuł dziwne mrowienie w dole pleców, które starał się nadzwyczaj w świecie zignorować, tak samo jak fakt że kiedyś mogłoby ich coś połączyć. Chciał to wyrzucić z pamięci, a w tym momencie jedyną kotwicą, która powodowała, że myślał trzeźwo i że nie rzucił się spragniony na Adama była ona, jego żona.
Odchrząknął delikatnie przenosząc swoje stalowe spojrzenie na siedzącą u boku Adama kobietę, wiedział że była przyjaciółką jego żony, ale tak naprawdę to jej jakoś nigdy nie spotkał. Czasami Julia coś mu wspominała o niej, że chyba była prawniczką? Hale miał wewnętrzny uraz do ludzi o takie karierze, nacisk ojca dawał mu się w takich sytuacjach we znaki i myśl, że to jego młodszy brat jest ulubionym synkiem ojca a nie pierworodny.. to go bolało.
- o tak Lorne Bay zdecydowanie ma swój urok - wyrzekł w kierunku Jordan uśmiechając się delikatnie, kącikiem ust. - Jesteś prawniczką, prawda? Coś mi kiedyś Julia wspominała, zastanawiam się jak Ci się wiedzie tutaj w końcu Lorne nie jest jakimś wielkim miastem - doskonale wiedział jak wiodło się jemu ojcu, ale on miał swoją kancelarię w innym mieście i tutaj tylko mieszkał co powodowało tym, że rzadko bywał w domu i nie poświęcał za bardzo czasu swoim dzieciom, tylko wymagał.. wymagał tego, żeby byli we wszystkim najlepsi i żeby obrali taką samą ścieżkę jak on. Pieprzony egoista. Syknął delikatnie kiedy poczuł wbijające się paznokcie w swoje ramię i spojrzał przelotnie na Julie, która zanurkowała po widelec, westchnął tylko delikatnie zarzucając swoją rękę na oparcie jej krzesła, w ten sposób jakby ją obejmując, a raczej muskając palcami jej odkryte ramię nie spuszczał spojrzenia z Adama. Zmarszczył jednak delikatnie czoło kiedy zobaczył minę swojej żony, która złapała ten nieszczęsny widelec i wyprostowała się, sam drgnął delikatnie i przez krótki moment miał ochotę przeprosić gości i po prostu wyprowadzić Julię z tego pomieszczenia.. czyżby czegoś po prostu nie wiedział? Skrzywił się delikatnie.
- Poznałem Julię w trochę nie powiem, że to dziwne okoliczności, ale odwiedziłem ją kiedy po wypadku leżała w szpitalu, jakoś czułem, że powinienem ją odwiedzić. Może to zabrzmi jak jakiś tandetny materiał na romansidło, ale nawet poobijana wyglądała cudownie - zaśmiał się delikatnie nie wiedząc, że w ten sposób po prostu dolewał oliwy do ognia, tak po prostu wspominał o czym o czym nie powinien, ale miał to gdzieś. W końcu tak ją poznał, poobijaną na szpitalnym łóżku gdzie wymienili parę zdań. Przesunął swoją rękę z jej ramienia, na biodro zaciskając delikatnie swoje palce na jej miękkim ciele. Widząc jej minę, nachylił się ku niej.
- Kochanie, co się dzieje?
Wymruczał cicho do jej ucha, udając, że po prostu chce ją pocałować w skroń, a tak naprawdę lekko napiętym głosem chciał się dowiedzieć co się kurwa z nią dzieje. Na co dzień tak się nie zachowuje, ani kurwa trochę.

Jordan Pollard
Adam Polanski
Julia Crane-Hale
ambitny krab
Zła Królowa
ODPOWIEDZ