współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Miles od kilku dni spędzał w sanktuarium bardzo dużo czasu. Praca tutaj pozwalała mu psychicznie odpocząć od tego, co męczyło go na co dzień. Lubił tu przychodzić. Widok tych wszystkich zwierząt sprawiał, że czuł się zrelaksowany. Mimo, że praca jest bardzo ciężka i wymagająca - kochał ją. Robił to z dużym zaangażowaniem oraz pasją co na pewno przykuło uwagę właścicieli obiektów.
Od wczoraj był jednak bardzo zmartwiony. Jego podopieczne zwierzaki czyli kuoki zachowywały się bardzo dziwnie. Te energiczne i pełne życia zwierzęta wyglądały, jakby ich charakter odmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Z żwawych do bardzo ponurych i przygnębionych. Jadły o wiele mniej i o wiele mniej się ruszały. Siedziały skulone w jednym z rogów swojego pomieszczenia, ruszając się tylko i wyłącznie wtedy gdy musiały. To pewnie jakieś witaminy albo właśnie ich brak sprawił ten stan. Horton poprosił jednego z bardziej doświadczonych pracowników, aby powiadomił jakiegoś weterynarza. Miał zawalone terminy, więc obiecał, że nazajutrz pojawi się ktoś kogo może polecić.
Tak właśnie nastał dzień drugi. Miles z samego rana przyjechał do pracy bardzo zestresowany. Nie wiedział co dzieje się z jego kuokami i liczył na to, że coś się zmieni. Liczył na to, że jak wejdzie do pomieszczenia one znów będą energiczne i pełne werwy. Tak się jednak nie stało dlatego nie odwołał wizyty weterynarza. Czekał na niego z ogromną niecierpliwością. Chciał, aby w końcu jego "dzieci" wróciły do normalności.
W pewnym momencie zza jego pleców dobiegł damski głos. Miles po chwili się odwrócił, a jego oczy zrobiły się wielkości mandarynki. Poczuł się jakby zobaczył ducha albo inną nadprzyrodzoną istotę. Musiał wziąć głębszy wdech, żeby nie zemdleć.
Co.... — totalnie go zatkało. Poczuł, jakby serce podeszło mu pod samo gardło — Co Ty tutaj robisz? — dodał, wciąż nie wierząc w to, kto właśnie stał z nim twarzą w twarz.

maddie flemming
przyjazna koala
mils
liam
studentka weterynarii — ANIMAL WELLNESS CENTER
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
they lived happily ever after.
#1
Mads kochała zwierzęta, co miało znaczny wpływ na kierunek studiów, które wybrała. Mimo że były naprawdę wymagające i momentami miała dość, to świadomość, że jej ciężka praca kiedyś pomoże tym biednym zwierzętom była naprawdę motywująca i zawsze podnosiła ją na duchu. Zresztą, każdy chyba miewa gorsze dni, ale przecież to jeszcze nie powód do rezygnowania z marzeń. Ambicja by jej na to nie pozwoliła.
Nie mogła powiedzieć, że czysta teoria była nudna, ale nie oszukujmy się, nie miała nawet porównania do praktyki. Maddie od kilku tygodni pracowała jako pomocnik weterynarza, zresztą nie była to jej pierwsza współpraca z dyplomowanym lekarzem weterynarii, więc dziewczyna już jakąś wiedzę i doświadczenie miała. Cieszyła się, że w tak szybkim czasie zdobyła zaufanie przełożonego. Często pomagała przy zabiegach, prowadziła dokumentację i już kilka razy jeździła w teren. Nawet na dzisiaj miała umówione spotkanie!
To nie była jej pierwsza wizyta w sanktuarium dla dzikich zwierząt, jednak tym razem było inaczej. Od rana towarzyszyło jej dziwne uczucie, które bardzo dorosłe starała się ignorować. Dzień jak każdy inny, nie miała się przecież czego obawiać. Powtarzała sobie, że to nic takiego i wszystko będzie dobrze, a kiedy nadszedł czas, zjawiła się w umówiony miejscu, gdzieś już ktoś na nią czekał.
Po drodze wdała się w niezobowiązującą rozmowę z pracownikiem, który prowadził ją do pacjentów . W zasadzie to on cały czas ją zagadywał i rzucał jakimiś mało śmiesznymi żartami, na co ona reagowała śmiechem, nie chcąc zrobić mu przykrości. Właśnie był w trakcie opowiadania kolejnego, gdy ujrzała kogoś aż za dobrze znajomego. Momentalnie zamarła, a gdy ich spojrzenia się spotkały, jej serce zabiło mocniej.
-Miles? - szepnęła cicho, jakby nie dowierzając. Facet obok cały czas coś do niej mówił, jednak żadne słowa do niej nie docierały. Jej spojrzenie było utkwione w osobie, której nie spodziewała się spotkać. Nie dzisiaj i nie w tym miejscu. -Ja... - co miała mu powiedzieć? Jak powinna się zachować? Przecież zupełnie nie była na to przygotowana! -Przepraszam na chwilę, zapomniałam czegoś z samochodu - rzuciła szybko i zaczęła szukać drogi ucieczki. Kompletnie nie wiedziała gdzie idzie, ale liczyła, że jak wróci, to go już nie będzie. Nie mogła w tym stanie zacząć pracy, musiała się trochę uspokoić.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Miles również chciał zostać kiedyś weterynarzem. Od najmłodszych lat było to jego marzenie oraz.. Maddie. Ojciec Hortona był weterynarzem i to on wpoił w chłopaka to zamiłowanie do zwierząt. Zawsze jeździł z ojcem do kliniki i z wielkim zainteresowaniem śledził poczynania ojca. Uwielbiał dni, w których stary Horton budził go w środku nocy, aby jechać na plażę i ratować jaja żółwi. Te wspomnienia zostaną z nim na lata.
Z Maddie oboje chcieli być weterynarzami. Od najmłodszych lat i pierwszych chwil przyjaźni przysięgali sobie, że kiedyś otworzą własną klinikę. Jak widać.. nie udało się. Miles zabił w sobie ten zapał kilka lat temu. Miał etap w swoim życiu w którym wszystko było mu totalnie obojętne. Trochę się biedak zatracił i nie był równie ambitny jak plany które w przeszłości mu towarzyszyły. Kiedy rozmyślał późniejsze pójście na studia, weterynaria odpadła. Maddie wtedy nie było i jego marzenie zostało spalone wraz z jej odejściem.
Chłopak miał nadzieję, że lekarz który za chwilę się pojawi, jednym cudownym ruchem ręki sprawi, że jego zwierzaki będą zachowywać się tak jak kilka dni temu. To co się stało, zupełnie zwaliło go z nóg. Tak długi czas nie widział Maddie, że nawet nie przypuszczał, że może ona być weterynarzem. Chociaż na czystą logikę jest zbyt młoda, więc na pewno jest jeszcze na studiach. Pewnie dorabia sobie albo jest na stażu.
Wiele myśli przechodziło w tym momencie przez jego głowę. Był totalnie zmieszany wszystkim co mu się przydarzyło w tym właśnie momencie.
Madds — wyszeptał zaraz po tym, jak wymówiła jego imię. Totalnie nie wiedział jak zachować się w tej sytuacji. Z jednej strony jest mega wkurzony na to co zrobiła. Z drugiej jednak strony poczuł motylki w brzuchu. Tak jakby była za nimi dłuższa rozłąka w lepszych relacjach niż ten kwas który się wytworzył przez ostatnie lata. Nawet na ułamek sekundy nie spuścił wzroku z brunetki. W momencie w którym Flemming chciała się ulotnić, zrobił krok w jej kierunku. Pewnie chwycił za dłoń i powiedział — Zaczekaj... — spojrzał na swoją dłoń którą objął rękę dziewczyny, a następnie wrócił wzrokiem do jej twarzy — musisz... musisz mi pomóc — dodał, po chwili puszczając jej rękę i robiąc krok w tył. Dalej był totalnie zszokowany widokiem jaki przyniósł mu dzisiejszy dzień. Facet, który przyprowadził Maddie do Milesa też nie wiedział o co chodzi. Był tu zbędny, dlatego brunet odprowadził go wzrokiem.

maddie flemming
przyjazna koala
mils
liam
studentka weterynarii — ANIMAL WELLNESS CENTER
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
they lived happily ever after.
Mieli wiele wspólnych marzeń i planów na przyszłość. Tworzyli je przez długie lata, co rusz wymyślając nowe. Nie widzieli żadnych przeszkód, a jakiekolwiek problemy przecież by bez większego wysiłku rozwiązali. W końcu to Maddie i Miles, nierozłączna dwójka, którą każdy kojarzył. Razem mogli być nie do powstrzymania, ale ona to popsuła. Po dzień dzisiejszy wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju, ale naprawdę nie widziała wtedy innej opcji. Zachowała się jak tchórz. Wyjazd z miasta był zarówno najłatwiejszym, jak i najskuteczniejszym rozwiązaniem. Bała się to głośno nazwać ucieczką.
Cholernie za nim tęskniła i często resztkami sił powstrzymywała się przed zadzwonieniem do niego w środku nocy. Niby czas miał leczyć rany, ale wraz z upływem kolejnych tygodni było coraz gorzej. Przez pewien okres brała nawet tabletki uspokajające, bo nieprzespane noce i ataki płaczu nie pozwalały jej normalnie funkcjonować. Czuła niesamowitą pustkę, której w żaden sposób nie mogła zapełnić. Miles był przecież nie do zastąpienia, więc kogo ona próbowała oszukać? Z drugiej strony, sama zasłużyła na taki los. Nie mogła przecież bezkarnie wyjechać i zapomnieć o swojej przeszłości. To działało tylko w przypadku filmów, rzeczywistość była zdecydowanie brutalniejsza.
Miała ochotę rzucić mu się na szyję, ale przecież straciła do tego prawo w momencie, kiedy zdecydowała się na opuszczenie Lorne Bay bez żadnego pożegnania. Dlatego przez ten cały czas tylko uważnie go obserwowała, nawet na sekundę nie spuszczając z niego wzroku. Starała się wyłapać każdą zmianę, która w nim zaszła, ale przez nadmiar emocji nie była w stanie się skupić. Była zdezorientowana i zagubiona, co z łatwością można było zauważyć w jej oczach. Miles. Jej Miles.
Miała ochotę zniknąć i najlepiej wymazać całą tą sytuację z pamięci. Wiedziała, że tym razem nie da tak łatwo jej odejść, a jednak cały czas się łudziła, że znowu uda jej się uciec. Ogarnęło ją przyjemne uczucie wraz z momentem, kiedy złapał ją za dłoń - ciekawe czy z tej odległości słyszał bicie jej serca. -Miles, proszę - w zasadzie to sama nie wiedziała, czego od niego oczekiwała w tym momencie. Z trudem powstrzymywała łzy, które nieubłagalnie chciały wydostać się na zewnątrz. Nie rozumiała swojego zachowania i reakcji ciała; w tym wszystkim było tak wiele sprzecznych uczuć.. -Pomóc? Co masz na myśli? - była tym wszystkim tak przejęta, że zapomniała jaki był cel jej wizyty. Musiała się wziąć w garść i to natychmiast. Naprawdę nic z tego nie rozumiała.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Wina była tu ewidentnie po obu stronach. Miles również zachował się jak tchórz. Wiedział, że ją kocha, a nie podjął w tym kierunku Ż A D N Y C H kroków. Zamiast skupić się tylko na niej, próbował nie zepsuć tej przyjaźni i uganiał się za innymi. Nie był wtedy świadom tego, że Madds czuje to samo. Gdyby o tym wiedział, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Jak tchórz zachował się również wtedy, gdy dowiedział się o jej wyjeździe. Przecież mieli tylu wspólnych znajomych, ich rodziny znały się bardzo dobrze. Gdyby chociaż trochę bardziej się do tego przyłożył, na pewno byłby w stanie ją odnaleźć. Niestety jest już na ten scenariusz za późno i może on sobie tylko i wyłącznie po gdybać.
Miles niejednokrotnie po jej wyjeździe i liście, który dostał, miał tragiczne samopoczucie. Nie wychodził z domu, olał znajomych i spędzał całe dnie z samym sobą. To był okres w którym pił alkohol litrami. Zatracał się w sobie i w swoim społeczeństwie. Nikt kto próbował mu pomóc nie był w stanie. Dlatego też studia stały się dla niego tak odległym tematem. Zasypiał wieczorami i modlił się, aby to wszystko było tylko i wyłącznie głupim snem.. niestety rzeczywistość była zupełnie inna.
On również bacznie ją obserwował. Nic się nie zmieniło. Dalej była tak piękna jak za każdym razem gdy ją widział. Troszkę dojrzała to oczywiste, ale to wciąż ta sama kobieta w której był zakochany bez pamięci.. i chyba wciąż jest. Nie mógł w to uwierzyć jak szybko człowiekowi w jednej chwili całe życie może przelecieć przez umysł. Jak wszystko szybko się zmienia i uczucie tęsknoty, które opuściło go jakiś czas temu znów wróciło. Nawet jeszcze bardziej nasilone, mając ją na wyciągnięcie ręki.
Kiedy poprosiła go o to, aby zaprzestał, zrobił to bez chwili zawahania. Nie mógł jej winić — Ja.. przepraszam — przytaknął głową z wielką niechęcią. Sam czuł jak ma zaszklone oczy, lecz nie chciał dać tego po sobie poznać dlatego momentalnie się odwrócił i spojrzał w kierunku zwierząt.
No przecież po to tutaj przyjechałaś, pamiętasz? — wydukał z siebie wskazując palcem na zwierzaki — potrzebuję pomocy z kuokami — dodał, podchodząc znacznie bliżej ich terytorium. Miał nadzieję, że brunetka również wykona ten krok. Dalej czuł, że serce wali mu jak cholera. Nie wiedział co powiedzieć. Zapytać co u niej słychać? - to byłoby bez sensu. Musiał zachować profesjonalizm, bo nie jest to dobre miejsce na szczerą rozmowę.

maddie flemming
przyjazna koala
mils
liam
studentka weterynarii — ANIMAL WELLNESS CENTER
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
they lived happily ever after.
Czyli najbardziej zawinił tutaj brak komunikacji. Maddie była w nim zakochana odkąd tylko pamięta, ale podobnie jak on, umawiała się z innymi, bojąc się zaryzykować i wyznać mu swoje uczucia. Wielokrotnie się do tego zbierała, jednak zawsze rezygnowała w ostatniej chwili i tak tkwiła w tym friendzonie przez kilka lat. Zdecydowanie mieli się ku sobie i każdy o tym wiedział, poza nimi samymi, rzecz jasna.
Listu nigdy nie planowała napisać. Zrobiła to pod wpływem emocji, może trochę i desperacji? Musiała to z siebie wyrzucić, a skoro nie mogła mu tego powiedzieć prosto w twarz, kartka z wytłumaczeniem wydała się być najlepszą opcją. Miles zasługiwał na porządne wyjaśnienia, a ona nie była ich w stanie dać, przez co czuła się jeszcze gorzej. Zachowała się nie dość, że strasznie dziecinnie, to i jeszcze egoistycznie.
Wszystko to, co tłumiła w sobie przez te miesiące, wracało teraz do niej ze zdwojoną siłą. Niby był na wyciągnięcie ręki, ale jednocześnie wydawał się być taki odległy, jak nigdy. No cóż, pretensje mogła mieć tylko do siebie i na szczęście była tego świadoma. Dlatego też nie zbliżyła się do niego ani o krok, tylko z tej niewielkiej odległości pochłaniała każdy szczegół, który zdołała wychwycić.
Zdecydowanie nie chciała, żeby puszczał jej dłoń. Brakowało jej tej bliskości. Doskonale pamiętała jak bezpiecznie się czuła w jego ramionach, kiedy ją przytulał. Jeszcze niedawno byli sobie tak bliscy, a teraz? Teraz wyglądali jak dwójka nieznajomych. -To nie tak - również pokręciła głową, jednocześnie zastanawiając się co powinna powiedzieć. -Po prostu... - w głowie miała jedną, wielką pustkę. -Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę - dodała po chwili i zaczęła bawić się jednym ze swoich pierścionków. Jak tak dalej pójdzie, to i zaraz zacznie skórki zdzierać!
-No tak, wybacz - miała wrażenie, że z każdą kolejną chwilą pogrążała się coraz bardziej. -Co się dzieje i od kiedy to trwa? - niby już wcześniej dostała ogólne informacje, ale i tak wolała to usłyszeć od niego. Do pracy podchodziła bardzo profesjonalnie, nie było tutaj miejsca na pomyłki.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Rodzice niejednokrotnie pytali Milesa o Maddie. Początkowo trochę ich oszukiwał, mówił że mają teraz oboje dużo nauki i nie mogą widywać się codziennie. Chyba to łyknęli i na jakiś czas dali mu spokój. Byli oni jednak na tyle inteligentnymi ludźmi, że na pewno zdążyli się zorientować, że między nimi nie jest okej. Horton wyjawił matce całą prawdę dopiero po.. śmierci ojca. Postanowił być szczery. Nie dość, że doszło u niego do załamania z powodu śmierci taty to jeszcze jak demony wróciły do niego wspomnienia o Maddie. Kiedy to wszystko się skumulowało - pękł. Czuł, że w kilka chwil stracił wszystko. Ojca - który był przez większość życia jego najlepszym przyjacielem oraz Maddie - kobietę, która była przyjaciółką i dziewczyną o której zawsze marzył.
Najchętniej przytuliłby ją tak mocno, że przestałaby momentalnie oddychać. To jednak było niestosowne. Nie chodzi tu o to, że tego nie chciał, bo duma po jej odejściu mu nie pozwalała. Po prostu na ten moment taki scenariusz nie wchodził w grę. Czuł, że samo chwycenie jej za dłoń to była już lekka przesada z jego strony. Mimo to zrobił to odruchowo i przez chwilę mógł poczuć to, czego brakowało mu przez ostatnie ciężkie miesiące.
Uwierz mi, że ja też — odpowiedział na jej słowa. On też nie mógł uwierzyć w to co właśnie się tu dzieje. Przecież nie było jej tak długi czas, a teraz stoi tutaj, przed nim. — Nawet nie wiesz jak długo czekałem na ten dzień — dodał, choć po chwili zaczął zastanawiać się czy to co właśnie powiedział miało sens zważywszy na miejsce i okoliczności w których oboje się znaleźli. To było dla niego dziwne. Nigdy przy Maddie nie musiał uważać na to co mówi. Zawsze był szczery i mówił to, co mu ślina przyniesie. Tym razem jednak czuł jakąś blokadę. To chyba normalne, przecież dawno się nie widzieli i się od siebie odsunęli.
Dzieje się to od około dwóch dni. Praktycznie nie wykonują żadnej aktywności fizycznej, nie wiem dlaczego — rozłożył szeroko ręce, kręcąc przy tym głową. Musiał na chwilę zachować spokojny umysł i sprawy z Madds zrzucić na drugi plan. Zdrowie jego podopiecznych na te pięć minut było teraz ważniejsze — mam podejrzenia, że może brakować im jakichś witamin, ale nie wiem, nie znam się — wzruszył ramionami, spoglądając przed siebie. Wciąż był zamyślony, a jego głowa biła się z wieloma rzeczami na raz. Tak wiele chciał wiedzieć, tak dużo powiedzieć. Teraz nie był to jednak dobry moment.

maddie flemming
przyjazna koala
mils
liam
studentka weterynarii — ANIMAL WELLNESS CENTER
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
they lived happily ever after.
Jej rodzice z początku też nie wiedzieli za wiele, jednak ostatecznie dziewczyna musiała im wszystko wyjaśnić. W końcu kto normalny bez żadnego powodu wyjeżdża z dnia na dzień? Zrobiła to bardzo niechętnie i tak jak się spodziewała, przez kilka kolejnych dni musiała słuchać ich gadania, co wcale jej nie pomagało. Byli na nią wściekli, ale ona się tego spodziewała. Ostatecznie niby pogodzili się z jej decyzją, w końcu była ich dzieckiem, ale i tak wiedziała, że bardzo ich zawiodła. Tak samo jak i zawiodła państwo Horton. Cholernie żałowała, że się z nimi nie pożegnała, naprawdę. A kiedy dotarła do niej informacji o śmierci ojca Milesa... chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak źle. Raz, nie mogąc się powstrzymać, zadzwoniła do jego matki i odbyła z nią długą rozmowę. Miles nie miał prawa o niej wiedzieć, kobieta jej to obiecała. Maddie może i nie powinna była dzwonić, ale w końcu znała ich całe życie. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby tak po prostu olała temat. Wystarczy, że zawiodła Milesa; była beznadziejną przyjaciółką.
Bała się wykonać jakikolwiek ruch czy gest w jego stronę. Totalnie nie wiedziała, czego się spodziewać. Bała się, że Miles ją znienawidził, w końcu miał ku temu powody i ona była tego świadoma. Przecież na to zasłużyła. Jednocześnie tak bardzo nie mogła się pogodzić z tą myślą, że to aż bolało. Chciała go znowu przytulić i poczuć jego zapach, ale na to było już za późno.
-Nie sądziłam, że spotkamy się w takich okolicznościach - przyznała szczerze i pierwszy raz od tak dawna spojrzała mu prosto w oczy. Wiedziała, że spotkanie z nim to rzecz nieunikniona, ale naprawdę nie spodziewała się, że to nastąpi w takich warunkach. Pierwszy raz żałowała, że to właśnie ją wysłali w teren. Przecież gdyby wiedziała, to by się na to jakoś przygotowała! -Myślałam, że już o mnie zapomniałeś - że wykreśliłeś mnie że swojego życia . Zdecydowanie znajdowali się w nieodpowiednim miejscu na taką rozmowę, a wdawanie się w prywatne dyskusje było bardzo nieprofesjonalne. Chyba nigdy nie było między nimi tak niezręcznie, ale co się im dziwić. Cała ta sytuacja bardzo ją rozproszyła, co w ogóle nie powinno mieć miejsca, zważywszy na charakter jej pracy. Właśnie, na swoich obowiązkach powinna się skupić!
-Po to właśnie tu jestem - uśmiechneła się nieśmiało, chcąc go chyba tym trochę pocieszyć. Zaraz też zaczęła się uważnie przyglądać zwierzętom, powoli się do nich zbliżając. Nie chciała ich wystraszyć, dlatego pewnie najpierw szedł Miles. -Muszę im zmierzyć temperaturę i pobrać krew do badań - oznajmiła po chwili, zakładając jednocześnie jednorazowe rękawiczki. Drugą parę wyciągnęła w stronę chłopaka. -Pomożesz mi z tym? - zapytała i zaczęła szukać odpowiedniego sprzętu w swojej torbie. Myśli niezwiązane z praca, choć z trudem, odsunęła na dalszy plan. Później do nich wróci. -Jest to bardzo możliwe, ale więcej będę mogła powiedzieć dopiero po otrzymaniu wyników.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Miles wcale jej nie znienawidził. Rozumiał, że oboje byli jeszcze zbyt dziecinni i zbyt zachowawczy, aby wyjawić drugiej osobie uczucia. W tej sytuacji bardziej nienawidził samego siebie niż miał jakiekolwiek pretensje do Maddie. Znał ją doskonale, znał jej charakter i wiedział, że to jaki był i co robił mogłoby ją cholernie skrzywdzić. Nie wiedział, że przyjaciółka czuje to co on, więc w tamtej sytuacji nie mógł zbyt wiele zrobić. On po prostu w pewnym momencie szukał... wszystkiego co powoli mu zniwelować uczucia do dziewczyny. Chciał w jakiś sposób stłamsić miłość, którą czuł. Robił to tylko i wyłącznie po to, aby jej nie skrzywdzić, a ich przyjaźń trwała dalej. To na pewno byłoby trudne, bo z pewnością dalej by żył ze świadomością przyjaźni z kimś, o kim myśli w zupełnie inny sposób.
Lepsze są takie okoliczności niż...niż to, abym już nigdy więcej miał cię nie zobaczyć - pomyślał — sama wiesz — dodał, próbując delikatnie się uśmiechnąć. Choć w małym stopniu ten szok i ból serca z niego schodził. Zaczął powoli cieszyć się chwilą, że chociaż na chwilę kobieta jego życia znów jest blisko. Jednak na pewno gdyby miał jakikolwiek wybór to okoliczności byłyby inne.
Nie było dnia w którym bym o tobie nie myślał — odpowiedział jej bardzo szczerze, aż sam nie spodziewał się, że to w tym momencie wydobędzie się z jego ust. Znów powróciła w nim szczerość. Wiedział, że skoro ona znów tu jest to tym razem będzie z nią całkowicie szczery. To zdecydowanie nie jest odpowiednie miejsce na tego typu rozmowę, ale nie mógł się powstrzymać. A co jeśli ona znów uzna, że nie może przebywać w jego obecności? wolał jej powiedzieć teraz co leży mu na sercu, nim znów zostanie z tym wszystkim sam. Liczył jednak, że tym razem będzie znów mógł cieszyć się obecnością swojej Maddie.
Kiedy powiedziała mu dlaczego tu jest od razu wyszedł z amoku. Potrząsnął głową i spojrzał w kierunku zwierzaków idąc przed panienką Flemming. Ta rasa zwierząt nie jest płochliwa, więc na pewno nie uciekałaby od dziewczyny. Wolał jednak pójść przodem, aby nie czuła się niekomfortowo. — Jasne, rób co uważasz za słuszne — odpowiedział na pytanie odnośnie pomocy, próbując wykrzesać odrobinę uśmiechu spod swojego wyrazu twarzy. Od razu założył rękawiczki i był gotów do działania. Musieli teraz zachowywać się profesjonalnie dla dobra zwierząt. Złapał jedną z nich, która wcale jakoś specjalnie przed nim nie uciekała. Położył sobie na ręce tak, aby dziewczyna swobodnie mogła się wkłuć i czekał na dalsze kroki.
Od dawna jesteś znów w Lorne? — zapytał, chcąc odrobinę rozluźnić atmosferę, która była jednocześnie gęsta jak i niezręczna. — I wow, spełniłaś marzenie. Jesteś weterynarzem. Jestem z Ciebie dumny — dodał, z delikatnym uśmiechem, ale zabrzmiało to bardzo smutno.

maddie flemming
przyjazna koala
mils
liam
studentka weterynarii — ANIMAL WELLNESS CENTER
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
they lived happily ever after.
Tak naprawdę to wszystko było dla niej nowe i nieznane. Milesa znała od zawsze, od samego początku uczestniczył w jej życiu i uczucie, którym go darzyła wydawało się być normalne. Lubiła spędzać z nim czas, w miarę swoich możliwości dbała o niego i pilnowała, by nie pakował się w kłopoty. Było to dla niej tak oczywiste, w końcu bardzo podobne relacje miała ze swoim rodzeństwem, że na początku nie miała żadnych wątpliwości dotyczących ich relacji. Dopiero później zaczęła się zastanawiać nad tym wszystkim i w pewnym momencie dotarło do niej, że to już coś więcej. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji i zupełnie nie wiedziała, co ma z tą informacją zrobić. Jednego oczywiście była pewna - on nie mógł się o tym dowiedzieć. I udawało jej się to ukrywać przez wiele lat. Robiła to niby w imię przyjaźni, bojąc się, że go straci, a koniec końców i tak się między nimi popsuło. Chciała dobrze, a wyszło jak zwykle.
-Tak, coś w tym jest -mruknęła pod nosem bez większego przekonania, bo nadal to do niej nie mogło dotrzeć. Owszem, cieszyła się, że w końcu go zobaczyła, ale jednocześnie się bała. Wiedziała, że będą musieli o tym wszystkim porozmawiać i to niesamowicie ją stresowało. -To...takie dziwne - jeszcze kilka lat temu, gdyby ktoś im powiedział, że znajdą się w takiej sytuacji, to najprawdopodobniej zostałby najzwyczajniej w świecie wyśmiany. A teraz ten koszmar był ich rzeczywistością.
Mogła powiedzieć dokładnie to samo. Codziennie o nim myślała i zastanawiała się, jak sobie radzi. Mimo to, ani razu nie zadzwoniła. Spodziewała się zupełnie innej odpowiedzi, ale kiedy dotarł do niej sens jego słów, jej serce znowu zabiło mocniej. -To chyba nie jest odpowiednie miejsce na tą rozmowę - stwierdziła cicho i delikatnie przygryzła wargę. Szczerze powiedziawszy, to zupełnie inaczej to sobie wyobrażała. Myślała, że będzie na nią wściekły. W najgorszym scenariuszu były nawet krzyki, a tymczasem on nawet głosu nie podniósł.
-Nie powinno nam to zająć dużo czasu. Postaram się to zrobić jak najszybciej - zapewniła. Miała doświadczenie w takich sprawach, więc jeżeli nie pojawia się żadne komplikacje, to jeszcze kilka minut i będzie po wszystkim. -Cześć, słodziaku - rzuciła do zwierzaka, którego Miles właśnie trzymał. Był na tyle uroczy, że dziewczyna nie mogła się powstrzymać od szerokiego uśmiechu. Wiedziała, że wykonywane przez nią czynności nie należały do najprzyjemniejszych, więc starała się być jak najbardziej delikatna, ale przy tym i dokładna.
-Wróciłam kilka tygodni temu - to raczej nie pomoże w rozluźnieniu atmosfery, ale odpowiedziała zgodnie z prawdą. -W zasadzie to jeszcze studiuję, ale niewiele już mi zostało - wielkimi krokami zbliżała się ku końcowi. Nie marzyła o niczym innym, chciałaby już otrzymać dyplom, a świadomość, że najgorsze już za nią, była naprawdę pocieszająca. -Dziękuję - odwzajemniała jego uśmiech, ale i tak wyszło bardzo niezręcznie. -A Ty? Zostałeś w Lorne Bay?

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Miles w pewnym etapie swojego życia, gdy już pogodził się z odejściem Maddie zmienił trochę tok myślenia. Nie podchodził do tego jak do straty, tylko jak do czegoś co zyskał przez większość swojego życia. Od najmłodszych lat miał przyjaciółkę na którą zawsze mógł liczyć. Przyjaciółkę, która w każdej sytuacji mu pomagała i była obok. Zawsze starała się go rozśmieszać gdy miał gorsze dni, a gdy miał te lepsze to razem z nim świętowała sukces. To co Maddie dała mu przez te kilka lat w jednym procencie rehabilitowało to, jak ich los się potoczył. Było mu z tym bardzo przykro, ale wiedział, że takie jest życie i coś w końcu może ich rozłączyć. Nie brał tego pod uwagę, ale wiedział, że taka sposobność w życiu człowieka czasem ma miejsce.
On również zdawał sobie sprawę z tego, że oboje będą musieli odbyć poważną rozmowę, aby wszystko sobie wyjaśnić. Przecież nie chcieli na dobre zniknąć ze swojego życia, prawda? no przynajmniej Miles tego nie chciał. Skoro znów wróciła i znów przez nią jego serce zabiło mocniej, kolejne odejście złamałoby go totalnie. Kiedy wspomniała, że to wszystko co dzieje się teraz jest dziwne, Miles przytaknął głową. Nie mógł się z tym nie zgodzić. Sam nie wyobrażał sobie jeszcze ją zobaczyć. Matka Hortona która uwielbiała Maddie wielokrotnie powtarzała mu, aby ruszył do przodu i znalazł sobie kogoś. Pomimo upływu lat on dalej nie potrafił. Miał krótkoterminowe przygody, ale żadna z tych dziewczyn nie mogła się równać z Madds. Na pewno pod względem tego co czuł.
Tak, masz rację. Po prostu korzystam z okazji, aby Ci to wszystko powiedzieć zanim się obudzę i uświadomię, że jest to tylko i wyłącznie kolejny sen z twoim udziałem — zaśmiał się cicho, trochę luzując atmosferę. Może faktycznie nie powinien mówić takich rzeczy teraz w tej danej sytuacji. Sanktuarium w którym kręci się bardzo dużo osób znających Milesa zaraz może gadać. Tym bardziej, że nie ma tu zbyt dobrej renomy.
To dobrze. Stresuję się tym badaniem tak samo jak i one. Traktuję je jak własne dzieci — dodał, spoglądając na zwierzątko, które trzymał na rękach. Delikatnie pogłaskał ją w okolicy ucha, bo wiedział, że kuoki tak lubią. Spędzał tu całe dnie, więc bardzo się z nimi zżył i zaprzyjaźnił. Nie zniósłby sytuacji, że będą musiały przejść jakiś większy i bardziej skomplikowany zabieg.
Czyli jednak studia. Tak mało o niej wiedział, że aż ciężko było mu ją pytać o cokolwiek. Przecież zawsze znali się jak łyse konie.
Zostałem — potwierdził skinieniem głową. — Mój ojciec zmarł, ale wiem, że o tym wiesz. Moja matka nie umie kłamać — dodał, bo doskonale wiedział o tym, że Maddie i jego matka rozmawiały kiedyś przez telefon. Nie dopytywał wtedy o zbyt wiele szczegółów. A no i żeby Madds sobie nie pomyślała. Matka Milesa nie sprzedała jej, po prostu wyszło to bardzo przypadkowo i młody Horton sam się tego domyślił. — Musiałem zaopiekować się domem, matką oraz siostrą. Nie musisz mi współczuć, już jest okej — dodał, grając twardziela. Te rany już się trochę zagoiły i wspomnienie kogokolwiek o śmierci jego ojca nie wywoływało u niego takiej lawiny emocji jak jeszcze jakiś czas temu.

maddie flemming
przyjazna koala
mils
liam
studentka weterynarii — ANIMAL WELLNESS CENTER
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
they lived happily ever after.
Mimo wszystko ich sytuacje trochę się różniły. Miles za bardzo nie miał wyboru, raczej został postawiony przed faktem dokonanym. Po prostu pewnego dnia wrócił do domu, znalazł list i musiał sobie sam poradzić ze świadomością, że Maddie już nie ma. Natomiast ona mogła zdecydować; wiedziała, że ta rozmowa będzie ich ostatnią, bo przecież nie planowała wracać. Miała szansę, żeby się z nim pożegnać, chociaż nie było to typowe pożegnanie, bo przecież nie mogła dać po sobie poznać, że coś było nie tak. Pozbawiła Milesa tak wielu rzeczy, że naprawdę powinna za to trafić do jakichś piekielnych czeluści. Zdecydowanie na to zasługiwała. Gdyby nie choroba ojca, pewnie by jej tutaj nie było.
Wyjeżdżając z miasta, Maddie za bardzo nie zastanawiała się co będzie za kilka lat. Nie miała żadnego planu, zależało jej wtedy jedynie na jak najszybszym opuszczeniu Lorne Bay. Wiedziała jednak, że całkowicie odcięcie Milesa od swojego życia było niemożliwe; w końcu przez tyle lat byli 'przyjaciółmi', ich rodziny spotykały się na wspólne posiłki i pogaduszki, a poza tym, wbrew wszystkiemu, to nawet brzmiało absurdalnie. Brakowało w tym wszystkim logiki, momentami sama Mads się gubiła, ale właśnie nadszedł ten czas, kiedy małymi kroczkami próbowała to jakoś ogarnąć. Na razie marnie jej to wychodziło, a nieplanowane spotkanie z Milesem jeszcze bardziej komplikowało sprawę. Tak więc aktualnie jej życie było jedną, wielką niewiadomą.
-Chyba jednak to już rzeczywistość nas dopadła - nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, ale bańka powoli pękała. Musiała się z tym pogodzić i przygotować na poważną rozmowę, której tak długo unikała. Teraz już nie miała wyjścia, nawet ucieczka nie wchodziła w grę. Zresztą, nie mogła tak po prostu drugi raz uciec. Nie zniosłaby tego koszmaru po raz drugi.
-Spokojnie, nie wygląda to na nic poważnego. Jutro albo pojutrze powinny być wyniki. Ktoś was poinformuje, gdyby tylko będziemy wiedzieli, co dolega tym maluchom - obiecała i zakodowała w głowie, że powinna to ogarnąć w pierwszej kolejności. Widok Milesa ze zwierzątkiem było naprawdę uroczy, dziewczyna najchętniej uwieczniłaby tą chwilę, ale to byłoby znacznym przekroczeniem granicy.
-Byłam ostatnio u niego - wyznała cicho. Odwiedziła jego grób kilka dni temu, chciała się należycie z nim pożegnać skoro wtedy nie zdążyła. Uroniła przy tym wiele łez, ale po tej wizycie poczuła niesamowitą ulgę. Nie miała prawa obrażać się na mamę Milesa, dlatego jedynie kiwnęła głową. Kłamanie nie miało sensu. Pani Horton i tak była złotą kobietą, nie zasłużyła na to wszystko.
-Świetnie sobie poradziłeś - jej własna rodzicielka opowiadała o wszystkim ze szczegółami, odkąd Maddie tylko wróciła do miasteczka. Brunetka zdążyła już ogarnąć sporą część informacji, chociaż od nadmiaru wiedzy momentami bolała ją głowa. Poza tym, znali się nie od wczoraj - Mads wiedziała, że Miles nie znosił współczucia. Takich rzeczy się nie zapomina.
Kilka kolejnych minut spędzili raczej w ciszy, tak żeby Flemming mogła w pełni skupić się na wykonywanych czynnościach. Wszystko przebiegało bardzo szybko i sprawnie, sama Maddie była w lekkim szoku, że w tak krótkim czasie uporała się z powierzonym jej zadaniem.
Najbardziej obawiała się momentu, kiedy będzie musiała opuścić sanktuarium. Jak powinna się zachować? Co powiedzieć? Nie miała zielonego pojęcia, ale na ratunek przybył ten sam mężczyzna, który ją tutaj przyprowadził. Na odchodne obiecała Milesowi, że niedługo ponownie się spotkają. A przynajmniej taki był plan.

zt x2
miles horton
ODPOWIEDZ