organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
43.

Wczorajszy dzień, jak i noc, należały do tych bardziej znaczących. Z jednej strony Divina nie spała najlepiej, a raczej położyła się znacznie później, niż zwykle, bo wymieniała wiadomości z Jasperem, ale z drugiej... obok niej spał Nathaniel i tak tylko odłożyła telefon, zasnęła niemalże natychmiast, na tyle mocnym i spokojnym snem, by następnego ranka nie zbudzić się, jako pierwsza. Podobne lenistwo było dla niej czymś nowym, a Hawthorne pozwolił jej na pełną regenerację, tłumacząc to sobie tym, że widocznie ćwiczenie chodzenia aż tak ją wyczerpało. Miała więc odpoczywać w łóżku, jeśli wieczorem znów mieli wspólnie skupić się na jej rehabilitacji. W tym wszystkim Nathaniela pewnie zaskoczyła obecność Jaspera, ale sam mówił Divinie, by z nim porozmawiała, zanim sam to zrobi, więc wyszło to całkiem naturalnie. Kiedy jednak została z Jasperem sama, przyłapała się na tym, że unika jego wzroku i robi to z pełną świadomością. Poza tym nadal było jej nieco przykro, bo przez całe to nieporozumienie, którego nie byli świadomi, Divina uważała, że Jasper nie wierzy w to, aby ona i Nathaniel do siebie pasowali. Trudno mu się dziwić w zasadzie, racjonalna część niej była tego świadoma, ale mimo to niekoniecznie potrafiła pogodzić się z tym osądem.
- Dziękuję, że przyjechałeś... no i jeszcze raz przepraszam za to, że w nocy ciebie niepokoiłam - mruknęła, czując, że powinna coś powiedzieć, ale w głowie miała pustkę. Z początku milczała, tylko potem przyniesiono herbatę dla niej i kawę dla Jaspera i ta cisza zdawała się być nieznośna. - Chciałam ciebie przyjąć w ogrodzie, ale Nathaniel poprosił, żebym odpoczęła - wyjaśniła jeszcze, dlaczego znów utknęli w jej sypialni. - Wiesz, potrzebuję sił na potem - dodała pokrzepiająco, chociaż z lekkim zawstydzeniem. Nie do końca rozumiała, dlaczego Jasper tak żywo reagował. Poza tym... cała ta wzmianka o ciąży też mieszała jej w głowie i czuła się dość niezręcznie. Oboje stworzyli duże nieporozumienie, w którym Nathaniel grał rolę jakiegoś zbira, podczas gdy ten jeden raz będąc bogu ducha winnym, został wciągnięty w sam środek nieporozumień. W końcu jedynie pomagał Divinie uczyć się na nowo pracy mięśni, opiekował się nią, wyznał, że za jego czynami coś stoi, a Jasper najpewniej przyjechał tutaj, w obawie o to, że z Norwood dzieje się coś złego.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Był przerażony, niedoinformowany i skołowany tym czego się dowiedział od Diviny wczorajszego wieczora. Pojęcia nie miał na ile to co wypisywała było prawdą, a na ile jakimś fatalnym nieporozumieniem wynikającym z marnych umiejętności Norwood jeśli chodziło o pisanie wiadomości. Zadał jej jednak kilka prostych pytań, a ona odpowiadała wprost, że... Jakim był durniem, pchając ją w ramiona Hawthorne'a, usprawiedliwiając to jej bezpieczeństwem i chociaż chwilową...Czym? Przyjemnością? Szczęściem jakiego mogła doznać po latach bycia wyrzutkiem? Chuja wiedział, a co gorsza prawdopodobnie łatwowierną Norwood wystawił Nate'owi jak na tacy, by ten mógł wykorzystać ją do swojego popierodolonego planu. Oczywiście przed Pearl, na tyle na ile mógł udawał opanowanego. Przed Diviną także planował być takim, póki nie dowie się na pewno, że to co pisała było... Miało miejsce.
- Spokojnie, mówiłem ci, że możesz do mnie pisać i dzwonić kiedy tylko potrzebujesz - odpowiedział, bo akurat było to prawdą. Divina była owieczką zamkniętą w jaskini lwa i w razie, gdyby działo jej się cokolwiek złego, Jay gotów był rzucić wszystko, no może prawie wszystko, aby jej pomóc. - Poza tym to chyba było ważne, co nie? - Dopytał, ale czuł się nieswojo. Nie umiał sobie też znaleźć miejsca, co było czymś nienaturalnym, bo zwykle czuł się przy Norwood bardzo swobodnie. Tym razem jednak kręcił się po pomieszczeniu, nerwowo przekładając okulary słoneczne z ręki do ręki. - Spoko tu jest... Co? - Jej bezpośredniość go zaskakiwała, bo jednak uważał Divinę za jedną z najbardziej skrytych i wstydzących się wszystkiego osób, a tutaj proszę... Widocznie musiała mu strasznie ufać, skoro z taką swobodą dzieliła się tymi wszystkimi, intymnymi szczegółami swojego związku z Nathanielem. - Czyli ty... Jesteś tego pewna? No wiesz, że... Divino jeśli on ciebie zmusza, wcale nie musisz tego robić, nie jesteś mu nic winna - był kompletnie zagubiony, bo nie spodziewał się, że zaczną tę rozmowę z grubej rury. Sądził, że najpierw jej zapyta jak się czuję, co zaszło i w ogóle, a Norwood najwidoczniej w ogóle nie czuła się skrępowana zaistniała sytuacją. - Kurwa... Muszę zapalić jednak - mruknął, bo póki co jedyne co miał w głowie to totalny chaos i towarzyszący mu strach.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
To nie tak, że Divina nie była skrępowana, tylko, że przy tym ona cały czas mówiła o pocałunku i rehabilitacji, nie zdając sobie sprawy z tego, jak niepoprawne były w tym czasie myśli Jaspera i o co w ogóle ją posądzał. Przy tym ona naprawdę niewiele wiedziała o tematach damsko-męskich, bo o tych nie miał jej kto opowiadać. Tyle, co podpatrzyła z boku, wyciągnęła z nauk wczesnoszkolnych i kościelnych, więc raczej... niespecjalnie odnajdowała się w kwestiach, w których Jasper pływał niczym ta ryba w wodzie.
- Z jednej strony tak, ale z drugiej... nie wiem czy to jest fair w stosunku do Nathaniela - zauważyła, bo jej wymiana wiadomości z Jasperem ruszyła w tak niepewnym kierunku, że w którymś momencie Divinie zaczęły doskwierać wyrzuty sumienia. Widziała z resztą, jak dziwnie zachowywał się sam Ainsworth, brakowało mu zwyczajowego spokoju, wyluzowania wręcz. Był spięty, a ona czuła, że jest taki z jej winy. Pokiwała więc jedynie głową, kiedy zapytał, czy to było ważne. Oczywiście, że było, bo nawet teraz, gdy myślała o pocałunku Nathaniela, robiło jej się gorąco.
- Po pierwsze... uważam, że jestem mu coś winna - chciała od tego zacząć. - Po drugie... sama nie wiem czy mnie zmusił. To znaczy... powiedział, że mam powiedzieć, że może - przypomniała, już płonąc rumieńcem. Czy teraz obgadywała Hawthorne'a? Nie chciała dla niego źle. - No więc powiedziałam, że może - dodała znacznie ciszej, opuszczając ostrożnie głowę, bo przed oczami miała tylko ten ich pocałunek. Słyszała, jak Jasper w drzwiach balkonowych odpala swojego papierosa. Był podenerwowany, ona też, ale jednocześnie nie wiedziała dlaczego aż tak bardzo to na niego wpływało. Sądziła... wcześniej, że był raczej zwolennikiem relacji, jaka miała miejsce między nią, a Nathanielem, a teraz wszystko zdawało się sypać. - Poza tym on naprawdę jest dla mnie dobry, więc to chyba usprawiedliwia takie zachowania, prawda? - nie wiedziała kogo innego aktualnie mogłaby zapytać. Uniosła więc spojrzenie na Jaspera, wierząc, że ten lepiej się w tym wszystkim rozezna. - Bał się zostawić mnie samą w łazience, więc pomógł mi w wannie, a potem został przy mnie na całą noc - wyliczała, pamiętając, jak Nathaniel pomógł jej usiąść na brzegu ceramicznej bali, by mogła opłukać sobie stopy, po tym jak chodziła boso. Czy takie drobne gesty nie świadczyły o tym, że jednak mu na niej zależało? Tak jak sam z resztą powiedział. Skąd więc u Jaspera taka zmiana podejścia? Nagle zaczął uważać zachowanie swojego szefa za dziwne, a Divinie wytykać, że i do niej to nie pasuje.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Farsa w jakiej znalazł się Jasper przerastała jego możliwości poznawcze, bo o ile do takich krzywych akcji był przyzwyczajony, o tyle zachowanie Diviny wprawiało go w totalne osłupienie. Pojęcia nie miał co kierowało dziewczyną i jakie pranie mózgu musiał zrobić jej Nathaniel, skoro z taką łatwością podchodziła do tematu. Owszem, pojmował tę jej dobroduszną naturę i chęć zrehabilitowania się za okazaną przez gangstera pomoc, ale wszystko posiadało granice, chociaż najwyraźniej te w świecie Norwood były wielce naciągane i elastyczne.
- Ale, że co? - Nie pojmował, czemu miałoby być to nie w porządku względem Nathaniela, aby Divina pisała do Jaspera kiedy będzie tego potrzebowała. - Przecież piszesz do mnie po pomoc, a nie z chęcią... sam nie wiem - rozłożył ręce do boku, bo nic poza słowem "romans" nie przychodziło mu do głowy, a nie cholery nie potrafił nawet pomyśleć o czymś tego pokroju w stosunku do Viny. Zresztą przekonany był o tym, że ona także, wiec w czym rzecz? Co wydarzyło się między nią, a Hawthornem, że nagle zaczęła zachowywać się tak osobliwie. - Powiedział, że masz tak powiedzieć? - Spojrzał na nią z boku, gdy opalał papierosa. - Czy zapytał, czy może... Kurwa! Jak w ogóle można o coś takiego zapytać? - Dodał swoją uwagę pod nosem, bo nadal gadał zamiast odpalić tę zapalniczkę. - I co? Uznałaś, że odwdzięczysz mu się sobą, tak? - Zapytał wprost, prychając przy tym cicho, bo wolał skupiać się na abstrakcyjności tego wydarzenia, aniżeli wkurwiać na samego siebie za to, że poniekąd za nie odpowiadał. - Nie wiem... Skoro tak uważasz, po prostu nie spodziewałem się, że ty uznasz taką formę odwdzięczenia się za najlepszą - zaśmiał się smutno, bo wizja wykorzystanej przez Nathaniela Diviny go przerażała. Nie miał pojęcia jak rozwiążą tę sytuację, ale na pewno będzie musiał crzym prędzej o niej zaraportować. Oczywiście jeśli okaże się ona prawda, a nawet jeśli nie to pewnie Nate będzie próbował nadal.. - Bał się ciebie zostawić? - Dopytał, bo nie rozumiał dlaczego, a reszty nawet nie chciał słyszeć, a co dopiero o niej rozmawiać. Zbyt wiele informacji Divina przekazywała mu o tym co robiła z gangsterem.
Zaciągnął się papierosem kilkukrotnie, nic przy tym nie mówiąc, bo potrzebował chwili, aby jakoś poukładać sobie wszystko w głowie. Z jednej strony nie chciał wiedzieć nic więcej, a z drugiej potrzebował jak najwięcej informacji, co stawiało go w dość niekomfortowej pozycji.
- W wiadomościach wspominałaś o pielęgniarce. Co ona tutaj robiła? Co ci powiedziała? Badała cię? - To też było ważne, bo najwidoczniej gangster podchodził do sprawy naprawdę poważnie, w przeciwnym razie na chuj angażował by w to wszystko innych "swoich" ludzi.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Zabawne... jeszcze nie tak dawno Divina myślała o pocałunku z Nathanielem, jak o czymś wspaniałym, natomiast przy Jasperze temat ten stawał się dziwnie dla niego niewygodny. Nie rozumiała skąd to się brało, a jednocześnie nie miała pojęcia, że powodem tego może być nieporozumienie i to w dodatku tak wstydliwe. Gdyby była świadoma o czym myśli barman, w życiu nie kontynuowałaby z nim rozmowy.
- Tylko, że przeze mnie zachowujesz się tak, jakby Nathaniel teraz tracił w twoich oczach - przyznała co jej się nie podobało i skąd brały się jej wątpliwości. Wierzyła, że ma pomóc Nathanielowi odbudować swój obraz w oczach innych, a tym czasem najwyraźniej robiła coś całkowicie odwrotnego. - Powiedział... - skrzywiła się, bo widziała wzburzenie, jakie w Jasperze wywołało samo zadanie tego pytania. Naprawdę nie chciała go denerwować, ale jego bluzgi świadczyły o czymś innym. - Dlaczego tak o tym mówisz? - tym razem to ona uniosła głos, ale nie ze złością, a w pełnym emocji jęknięciu, bo poczuła olbrzymi wstyd, jakby nagle Ainsworth stał w opozycji to tego, co mówił jej gangster. Hawthorne zapewniał, że nie ma w tym nic złego, z kolei jej ochroniarz... aż serce zabiło jej szybciej, od tego napływającego poczucia winy. - Mówiłeś, że to nic złego, on też tak mówił... sądziłam, że nie robię niczego złego - zaplątała się w tej nieskładnej wypowiedzi, bo emocje zaczęły w niej wzbierać i coraz bardziej ją zgniatać. - Skąd mogłam wiedzieć? Nie rozumiałam tego, ale powiedział, że mu zależy - zagubiła się, gubiąc już oddech. Nie miała pojęcia o czym jest ta rozmowa, podobnie z resztą jak Ainsworth, ale uparcie w nią brnęli, tylko zwiększając niezrozumienie. - Dlaczego zachowujesz się tak, jakbym ciebie zawiodła? - aż poczuła szczypanie pod powiekami. Kiedy Nathaniel ją całował, była taka szczęśliwa, ale ta rozmowa... przez nią miała wrażenie, że naprawdę dała się skusić i popełniła jakieś paskudne wykroczenie. Pokiwała więc tylko głową na pytanie o to, czy się bał, bo doki nie zapanuje nad emocjami, nie chciała znów zabierać głosu. Za duży wpływ to wszystko na nią miało.
- Jak to co... zajmuje się mną i też bada od jakiegoś czasu. Sprawdza, czy wszystko jest dobrze, masuje mnie - na to pytanie postanowiła odpowiedzieć, chociaż wiedziała, że przez jej głos przemawia wiele emocji, w tym to paskudne rozbicie i zawstydzenie. - Przychodzi przed albo po tobie, bo nie wypada, abyś był w tym czasie obok - wyjaśniła, pąsowiejąc odrobinę. W końcu masując jej zastałe nogi, odsłaniała sporo ciała Diviny, a wstydliwość Norwood nie poradziłaby sobie z widownią. Była też jeszcze jedna kwestia, chociaż teraz bała się po nią sięgnąć, mimo to chciała uprzedzić Nathaniela. - Posłuchaj Jay... bo chciałam ciebie o coś poprosić, Nathaniel uznał, że powinnam zapytać - zwilżyła ostrożnie wargi i pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzała na Ainswortha. - Bo wiesz... powinnam ćwiczyć z kimś jak najczęściej, a ty spędzasz za mną sporo czasu, więc może też mógłbyś to ze mną robić? Jak myślisz? - zagadnęła, nie chcąc go wcale do niczego zmuszać, ale Norwood też zależało na tym, aby jak najszybciej stanęła na nogach i zaczęła poruszać się, jak dawniej.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nawet nie wiedział jak odpowiadać na pytania, które mu zadawała. Miał totalny mętlik w głowie, a najwyraźniej Divina była przekonana o tym, że podjęła słuszną decyzję, co gorsza z jej słów dało się wywnioskować, że poniekąd jego zachęcania jej stało za tym jakie kroki poczyniła. Wprost fantastycznie, może jeszcze poprosi go zaraz, o bycie ewentualnym ojcem chrzestnym dla bękarta, którego Hawthorne, chuj wie po co, chce jej zrobić.
- Oczywiście, że ci mówił, że to nic złego, bo chciał abyś mu uległa - jęknął wręcz z jakiejś bezsilności, którą odczuwał, bo nie sądził, że Norwood była aż tak naiwna, a jednak... Nie nauczona relacji damsko-męskich, odcięta od życia socjalnego, żyjąca na uboczu, panna z lasu, o którą nikt nie dba była idealną ofiarą do prania mózgu. Przy tym wcale nie najbrzydszą, bo miała nie tylko ładną buźkę, ale ostatnio cała jej sylwetka znacznie się poprawiła. Hawthorne pewnie zadbał o to, aby odpowiednie dawki leków, witamin i suplementów, były jej aplikowane już od dawna, aby cały proces przeszedł gładko i szybko. Nagle wiadomym było skąd ta cała troska gangstera, chęć nawiązania więzi z Diviną, zaopiekowania się nią... Skurwysyn wszystko zaplanował, a Norwood była niczego nieświadomą ofiarą.
- Powiedział to co musiał, abyś zrobiła co chciał - fuknął, spoglądając na Divinę znad tlącego się papierosa. - Nie zawiodłaś mnie... Jestem zły sam na siebie, bo... Nawet nie wiem, co mam powiedzieć - westchnął, bo było mu z jednej strony szkoda Diviny, a z drugiej przecież nie mógł nagle jej porwać i spierdolić, bo Hawthorne zabiłby ich oboje nim opuściłby tę willę. Musiał rozegrać to na spokojnie, ale jak, gdy emocje w nim szalały.
Wysłuchał monologu o pielęgniarce, który właściwie wniósł tyle co nic. Niby jakoś potwierdził przypuszczenia Jaspera, ale Divina nie sprzedała mu żadnych konkretnych szczegółów. Chwilę później zaczęło, zaś robić się jeszcze bardziej dziwnie. Jay pojęcia nie miał o co chciała go poprosić Norwood, ale skoro sam Nathaniel ją do tego namawiał czuł, że nie mogło być to niczym dobry, a już na pewno nie po tym czego się dowiedział.
- Tak? - Zgasił papierosa, ale nie wszedł do środka. Obrócił się tylko, zakładając ramiona na klatce piersiowej i przyglądając się z zainteresowaniem dziewczynie.
W pierwszej chwili, po usłyszeniu jej słów, po prostu zamarł, czując się niesamowicie skrępowanym tym, że w ogóle zapytała o coś takiego, a zaraz potem parsknął niedowierzająco. Jak bardzo popierzone musiała mieć w głowie, by myśleć o seksie w takich kategoriach i co Nathaniel jej nagadał? Zaraz Jasper zaczął podejrzewać, czy jego osoba nie znalazła się tutaj nie bez powodu i nie miała być kimś, kto ewentualnie podtrzyma załamaną Divinę na duchu, bo będzie zmuszony do tego. Niby Divina miała pytać, ale czy to nie był "rozkaz" Hawthorne'a do niego?
- Ty nie mówisz na poważnie, Viny - zamarł, bo Norwood wcale nie wydawała się rozumieć jego reakcji. Nie żartowała, a Jasper miał ochotę śmieć się w niebogłosy. - Jasne, oczywiście, bez problemu... Jeszcze tylko zapytam Pearl, bo nie wiem czy pamiętasz, że ją mam - wywalił ze swego rodzaju wyrzutem i cynizmem zawartym w głosie. - Chociaż, pewnie jak się jej spytam, czy mogę w ramach pracy pieprzyć się z inną panną to zabije mnie nim dokończę zdanie - dodał i zaraz zaczął się rozglądać po pokoju szukając ewentualnych ukrytych kamer, czy czegokolwiek, bo to nie mogło się dziać na prawdę, to był jakich chory, popieprzony żart.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Nie wiedziała już co powinna powiedzieć. Jeszcze nie tak dawno przeżywała pocałunek z Nathanielem, myśląc o nim, jak o pięknym akcie, który wyryje się na zawsze w jej pamięci, a teraz czuła się tak, jakby popełniła jakiś niewyobrażalny błąd. Czuła tak palący wstyd, że głos grzązł jej w gardle, nie pozwalając na to, aby powiedziała cokolwiek. Czy było, tak jak mówił? Nathaniel mydlił jej oczy, aby mu ulegała? Ale przecież... wydawało jej się, że ona sama tego chciała. Dała się aż tak zwieść? Wątpliwości jedynie w niej narastały, mieszkając w głowie bardziej i bardziej. Obraz Hawthorne'a, który sobie zbudowała, ten w którym gangster był dla niej taki dobry i czuły, nagle zaczął się wykrzywiać pod naporem wątpliwości, których nawet nie potrafiła zrozumieć.
- Nie bądź na siebie zły... to nie twoja wina, że się zhańbiłam - z tym słowem wzięła na siebie winy, przyznała się do ich ciężaru. Wierzyła, że jest szczęśliwa i ma prawo do pocałunku, ale najwyraźniej nie rozumiała nic. Na pewno nie życzyła sobie, aby przez to wszystko dodatkowo winił sienie Ainsworth. Liczyła, że uda jej się wyprowadzić go z tego stanu, ale zanim to, najpierw musiała poprosić ją o wspólne ćwiczenia. Prawdę mówiąc chciała wierzyć, że ten temat przyjmie spokojniej, ale najwyraźniej niewiele wiedziała o życiu i jego reakcjach. Otworzyła więc szerzej oczy, przejęta jego wybuchem. gdzie znów popełniła błąd? Nic już nie rozumiała.
- Wybacz... ja nie chciałam, żebyś zaniedbywał Pearl... wiem, że ona jest ważniejsza, nie planuję zajmować jej miejsca - cała się już trzęsła ze strachu, była jak liść osiki, która w Australii raczej nie występowała, ale na przykładzie Norwood dało się teraz opisywać cechy tej rośliny. Przerastało ją to wszystko, tempo i kierunek, jakie przyjęła ta rozmowa. - Przepraszam - dodała jeszcze, nieprzygotowana na taką cyniczną wypowiedź z jego strony, nie częstował jej czymś takim. Wezbrało w niej poczucie winy i nawet nie wiedziała dlaczego. - Przepraszam! - dodała żałośniej i dopiero po chwili otworzyła szerzej oczy, analizując co jej właśnie powiedział. Aż przyłożyła dłoń do ust, nie wiedząc jak ma sobie z tym poradzić. - O czym ty mówisz?! - aż uniosła głos, co dla niej było niesamowitą rzadkością. Afront ten wywołał w niej silne rumieńce, ale i jeszcze silniejsze drgawki. Jęknęła głośniej, chcąc uciec, ale nie miała jak i dokąd. Musiała jednak jakoś z tym sobie poradzić, a pod dłonią poczuła poduszkę, którą zaraz uniosła. - Ja... Jak w ogóle? Ja nigdy! - wyrzucała z siebie nieskładnie, nie potrafiąc się odnaleźć. - Jak możesz w ogóle sugerować coś takiego?! To okropne! Bezbożne! Bezwstydne! - pojękiwała chowając już twarz w poduszce, bo była gdzieś na skraju płaczu i zagubienia. Nie umiała uspokoić oddechu, aby jakkolwiek się uspokoić. - Jeszcze to słownictwo... nie jestem taką osobą! - oznajmiła, nie patrząc na niego w dalszym ciągu. Nie rozumiała nawet dlaczego o tym wspomniał, ale chyba nie myślał, że to będzie wchodziło w zakres jego obowiązków, prawda? - Wybacz, ale... takie zachowanie jest dla mnie niemożliwe... nawet nie wiem co mam powiedzieć - dodała, zastanawiając się, czy nie byłoby lepiej, gdyby teraz Jasper ją tutaj zostawił.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zhańbiła się... Raczej została wykorzystana, bo z tego co Jasper zdążył się zorientować, miała dość kiepskie pojęcie o tym co działo się wokół niej. Z drugiej strony nawet nie skomentował tych słów, bo nie potrafił. Był także winny temu, że pozwolił tej dziewczynie snuć jakieś romantyczne wizje o mordercy, którego przecież chciał wpierdolić do więzienia. Zachował się jak totalny dureń, ale nie spodziewał się jak fatalne i olbrzymie konsekwencje to przyniesie. Sądził, że Norwood ze swoim wycofaniem jest bezpieczna i minie sporo czasu nim gangster będzie jej naprawdę mógł zagrozić, ale cholernie się co do tego przeliczył. Jednak kwestia płodzenia dziecka przez Hawthorne'a była niczym, w porównaniu do prośby jaką on i Divina wystosowali wobec Jaspera. Pytanie Norwood totalnie ścięło go z nóg i nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać z przerażenia.
- Kurwa, nie rozumiem twojej hierarchii wartości - pokręcił głową niedowierzająco, gdy Viny stwierdziła, że nie zamierza zabierać miejsca Pearl. Szkoda, że sekundę wcześniej proponowała mu seks, w ramach... Czym oni naćpali tę biedną organistkę. - O czym ja mówię? - Prychnął niedowierzająco. - Sama mi powiedz czemu po tym jak przespałaś się z Nathanielem, mi proponujesz to samo - dodał zaraz. On w porównaniu do Diviny nie miał absolutnie żadnego problemu z wyrażeniem się wprost. Szkoda, że Norwood wprost nie potrafiła dobrze pisać i ich oboje wpieprzyła w tę tragikomiczną sytuację. - Co? O czym ty... Teraz bezbożne? - Jednak wystarczyło raz, nazwać rzeczy po imieniu i nagle cała ta pewność siebie Diviny i przekonanie o tym, że postępuje słusznie gdzieś zniknęło. Coś było nie tak i na pewno nie chodziło o zawstydzenie, a o.... - Ale przecież to ty... - zaczął, ale zaraz skończył widząc w jakim stanie jest Norwood.
Wszedł do pokoju, aby znaleźć się bliżej niej, a o ile jeszcze kilkanaście sekund temu był kompletnie skołowany, to w tamtej chwili nie miał pojęcia jak się nazywa. Powoli, krok po kroku analizował to co mu pisała i to co mu powiedziała, aż do chwili, gdy on wprost wypomniał jej bycie "zbyt bezpośrednią".
- Przecież to ty pisałaś do mnie wczoraj o tym, że przespałaś się z Nathanielem, że on chce byś zaszła w ciążę, że pielęgniarka mówiła, że potrzebujecie to powtarzać... No kurwa, sam sobie tego nie wymyśliłem - Stał na przeciw jej łóżka i zastanawiał się, czy to on pierdoli głupoty, czy może to co się dzieje nie jest prawdą. - Uwierz mi, że sam byłem zaskoczony tym co mówisz i piszesz, ale wydawałaś się być zadowolona z siebie - dokończył i patrzył tak na nią w ciszy przez dłuższą chwilę pozwalając temu śmietnikowi jaki miał w głowie zniknąć, bo skoro wszystko to było jakimś nieporozumieniem to nie pozostawało mu nic innego jak tylko odetchnąć z ulgą. - Ja jebie, Viny! - Uniósł nieco głos, przecierając przy tym twarz dłońmi, bo nie tragikomizm sytuacji osiągnął zenit. - Czy ty pojmujesz jak cholernie mnie wystraszyłaś? - Dodał zaraz, a chociaż był poirytowany to poczuł jak wielki kamień spada mu z serca, a on sam może odetchnąć pełną piersią. - O kurwa... Nie wierzę - mruknął jeszcze i zamarł w pół kroku, bo drzwi do sypialni otworzyły się, a zza nich wyszedł Nathaniel przyglądając się zarówno jemu, jak i Divinie z zaintrygowaniem wymalowanym na twarzy.
- Słyszałem jak unosisz głos - odezwał się w stronę Jaspera. - Coś się stało? - Dopytał, przesuwając spojrzenie z agenta na Norwood. - V? Wszystko dobrze? O czym rozmawialiście - Wtrącił, kierując to pytanie do organistki, ale wtedy Jasper postąpił o krok w przód przyciągając ku sobie uwagę gangstera.
- O grze! Divina przez przypadek sprzedała bardzo drogą krowę za bezcen.. Dopiero się uczy - Mentalnie pieprznął się w czoło, bo to chyba najgłupsze wytłumaczenie jakie mu przyszło do głowy. Nie dość, że zrobił z siebie pajaca to na dodatek debila mówiąc do Nathaniela Hawthorne'a o jakiś wirtualnych krowach, ale nie istotne. Ważne, że podziałało, bo ten nie drążył dalej i zawołany przez Annę powiedział tylko, że chce zobaczyć się z Jay'em później i odszedł pozostawiając ich znów samych.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Na tym etapie zaczęła żałować, że Jasper do niej przyjechał. Sądziła, że pomoże jej to wszystko zrozumieć, poukładać sobie, a tym czasem w jej głowie panował jeszcze większy bałagan, w dodatku nie rozumiała podenerwowania Ainswortha i co by daleko nie szukać, bała się go w tamtej chwili. Bo znów zrobiła coś złego i znów też nie do końca wiedziała co dokładnie. Poczuła się, jak jakaś karykatura człowieka, gdy bez pardonu wytknął jej zaburzoną hierarchię wartości, ale nie odpowiedziała nic na to, po prostu mocniej dociskając poduszkę do twarzy, jakby w ten sposób mogła się skutecznie schować przed tymi słowami. Kiedy natomiast on zaczął sobie pozwalać na taką bezpośredniość, zaczęła się zastanawiać nad tym, czy nie pomyliła się co do niego. Może próbował jej coś wmówić? Mieszać jej w głowie? Może był tak naprawdę straszniejszy, od karków Nathaniela, których się bała?
- Co ty wygadujesz? Przecież ja i pan Hawthorne... - wpadła w takie zagubienie, że naraz nazywanie Nathaniela po imieniu wydało jej się nieodpowiednie, jakby naprawdę uwierzyła w to, że dopuściła się straszliwej zbrodni, spoufalając się z tym człowiekiem. Tylko, że on nic jej nie zrobił, troszczył się o nią, opiekował. Dlaczego Jasper tak to przeinaczał? Naturalnie tego, że padli ofiarami nieporozumienia, nie wychwyciła. - Nigdy bym ci czegoś takiego nie proponowała! - jęknęła, nie wiedząc, co powinna mówić i robić w tej chwili. Słyszała, że sam Jasper jakby się trochę zmieszał, a potem bardziej wyczuła, niż widziała, że wchodzi do pokoju i stoi w nogach łóżka. - Nigdy nic takiego nie napisałam, przecież to pan zasugerował, że chciałby, abym zaszła w ciążę - nawet nie zauważyła, że z przygniecenia tym wszystkim także do niego przestała mówić na ty. - Że muszę powtarzać ćwiczenia - wyjaśniła, chociaż też nie jakoś mega konkretnie. Było jej wręcz niedobrze przez to wszystko, co czuła. Aż drgnęła gwałtownie, kiedy uniósł głos. - Nic nie pojmuję, przepraszam - przyjęła też klasyczną linię obrony, a zatem sięgnęła po przeprosiny, chociaż jeszcze nie wiedziała za co i wcale nie podnosiłaby wzroku, gdyby nie fakt, że do pomieszczenia nieoczekiwanie wszedł Nathaniel. Spojrzała na niego niepewnie i poczuła niepokój, nawet nie o siebie, a o Jaspera. Sama nie umiała kłamać, nie potrafiła też od razu znaleźć odpowiedzi, ale Ainsworth ją ubiegł.
- Nie musisz się niepokoić, dziękuję - odpowiedziała jedynie do gangstera, nim ten wyszedł, bo chyba czekał na jakieś potwierdzenie z jej strony. Odczekała kilka chwil, po tym jak drzwi się za nim zamknęły, ale nadal nie potrafiła spojrzeć na Jaspera. Było jej zbyt wstyd, przygniatało ją to wszystko i dlatego znów schowała się za poduszką, walcząc z potrzebą popłakania się tak po prostu, z samych emocji, zażenowania, niezrozumienia i wszystkiego, co pomiędzy.
- Napisałam, że pan Hawthorne śpi obok... w dodatku był to drugi raz, a o pierwszym wiedziałeś. Do żadnych bezwstydnych aktów między nami nie doszło - wyrecytowała, chociaż głos jej się nieco łamał i był też zniekształcony przez poduszkę. - A pielęgniarka badała moje mięśnie, bo muszę ćwiczyć chodzenie. O to chciałam ciebie prosić, ale już nie będę się narzucać... przepraszam. Nie powinnam była pisać, za to też przepraszam. Możesz już wrócić do domu, nie będę ciebie niepotrzebnie niepokoić - zakończyła, wciąż lekko się trzęsąc, bo dla niej cała ta sytuacja też nie była łatwa. Czuła się po prostu okropnie, jakby zniszczyła relację, jaką udało im się wypracować i nawet nie wiedziała kiedy.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Dobrze wiedział co jej sugerował, a raczej o co pytał, nie potrafiąc z odpowiedzi Diviny wywnioskować jasnych informacji. W każdym razie jemu spadł kamień z serca, a nie świadoma swoich błędów Norwood wyglądała na totalnie spanikowaną, gdy wyrzucała z siebie potok słów, raz po raz chowając twarz w poduszce. Jasperowi nie umknęło też to, że na pewnym etapie zaczęła ponownie zwracać się do niego "per pan" jakby próbowała zdystansować się od tej dyskusji. Na domiar złego Nathaniel przerwał im w pół słowa, ale Ainsworth instynktownie go spławił, wychodząc przy tym na debila, jednak obawiał się, że nikłe zdolności Diviny co do kłamania, mogłyby wpierdolić go w niezłe kłopoty. Chociaż trzeba przyznać, że szerzenie zamętu Viny i tak miała we krwi.
- Jezu, Viny już wyluzuj, bo dostaniesz zawału - rzucił patrząc na zmieszaną dziewczynę. Całe szczęście Hawthorne niczego nie zaczął podejrzewać, może poza lekkim odchyleniem od normy u Jaspera, i dał im spokój. - O nie, nie, nie... Nigdzie nie wracam - wytknął jej, bo przez te jej "nieporozumienie" nie spał pół nocy, udając przed Pearl, że wszystko jest okej, a tak naprawdę martwiąc się w jaką popieprzoną sytuację wpakował Divinę. - Nawet nie wiesz jak namieszałaś mi w głowie tymi wiadomościami i tym... Tym co mówiłaś dzisiaj - dodał zaraz, ale nie mógł być przecież zły na tę trzęsącą się jak osika dziewuchę. Owszem nieco go poirytowała i należała jej się nauczka, ale nie chciał jej stresować. - Dobrze, że to tylko pojebane nieporozumienie - dokończył, po czym przekrzywił głowę patrząc na ten obraz rozpaczy i strachu siedzący na łóżku przed nim.
Miał ochotę zapalić, bo przez te emocje nie potrafił się uspokoić, ale jednocześnie nie chciał pozwolić Norwood na długotrwałe pozostawanie w tym specyficznym stanie poddenerwowania. On sam był zażenowany i czuł skrępowanie wynikające z tego nieporozumienia, a więc mógł tylko wyobrażać sobie jak wielkie zawstydzenie doskwierało Divinie. Była przesadnie poprawna i bogobojna, więc prawdopodobnie właśnie wyobrażała siebie jako okropną grzesznicę, gdy tak naprawdę była kiepska w telefon.
- Ej... Ale nie rycz - skrzywił się delikatnie, po czym posłał jej dość łagodne spojrzenie. Jednocześnie zajął miejsce na krawędzi materaca i klapnął dłonią w poduszkę, za którą chowała się Norwood, aby móc spojrzeć na jej twarz. - Nic, no dobra coś się stało, ale ostatecznie praktycznie nic... - wyjaśnił, a jego wzrok przesunął się z Diviny, na leżący obok na szafce smartphone. - Trzymaj - mruknął, podając jej urządzenie. - No już, trzymaj - dodał, machając nim zachęcająco. - Będziesz pisać "Przepraszam Jasper za błędy w pisowni" tak długo, aż wyślesz mi to zdanie poprawnie. Bez nazywania mnie rowerem, jajkiem, albo używania enteru zamiast spacji - dokończył, zapoznając Divinę z jej karą. Sam był nadal roztrzęsiony, bo o mały włos nie postawił kilku agentów federalnych w stan gotowości, bo panna z bagien nie umie pisać wiadomości, ale całe szczęście poczekał z takimi gwałtownymi krokami i jak widać było warto.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Naprawdę była przerażona i zażenowana, a co najgorsze w głowie miała istny mętlik, bo nie myślała o tym, czego nie zrobiła - nieporozumienie nieporozumieniem, ale o tym, co faktycznie zrobiła. O tym, jak pozwalała Nathanielowi, by ją całował, a potem by pomógł jej z nogami, by złapał za kolano i na nim także złożył pocałunek, by przy niej zasnął. Było to wiele nieoprawnych działań, które może nie zakrawało o typowe cudzołożnico, ale jednak... skoro Jasper tak reagował na to nieporozumienie, to pewnie prawda w jego odczuciu też zasługiwała na potępienie.
- Nie dostanę zawału... to nigdy nie było tak łatwe - mruknęła, bo gdyby on wiedział, ile razy próbowała targnąć się na swoje życie, jednocześnie w taki sposób, by przeskoczyć jakoś faktyczne samobójstwo. Bóg musiałby być doprawdy ironiczny, gdyby teraz zesłał jej zawał. - Przepraszam, nie wiem, co jeszcze mam powiedzieć. Nie powinnam nigdy niepokoić ciebie swoimi przemyśleniami, przepraszam - powtarzała, bo i bez jego wyrzutu, męczyło ją już sumienie i ledwo z tym sobie radziła. W dodatku jego dosadne słownictwo wcale nie pomagało, bo gdyby nie była taka pokorna, pewnie poprosiłaby, aby nie mówił przy niej tak brzydko. Tylko, że poczuła, jak siada na łóżku, więc w ogóle była już przerażona. Nawet nie wiedziała, czego może się spodziewać. Byłoby jej łatwiej gdyby została sama, sama zawsze zwyczajnie była najbezpieczniejsza, tak nauczyło ją życie. Dlatego nie bała się cmentarz i losu nocą, bo tam nie dało się spotkać żywej duszy.
- Nie musi pan na mnie patrzeć, przepraszam - skuliła się jeszcze bardziej, czując wstyd za łzy. Nie chciała wcale na nie pozwalać sobie przy kimkolwiek. Była niesamowicie skołowana i też niekoniecznie planowała odkładać poduszkę, ale Jasper nieoczekiwanie zabrał jej główną tarczę. - Stało się dużo... pan nawet nie wie, jaka ja jestem w tym wszystkim pogubiona, a teraz nawet bardziej... nie powinno mnie tu być, nie nadają się do życia wśród ludzi - wypowiedziała nie po to, by się nad sobą użalać, ale dlatego, że szczerze w to wierzyła. Kiedyś było to główną zasadą jej żywota, ale Nathaniel zaczął podważać te prawo. Dał jej nadzieję na to, że może jednak... może jakiś wyłamie się z tego schematu i teraz zbierała tego żniwo. Mimo to otarła oczy i spojrzała na telefon, nie rozumiejąc w zasadzie po co jej on, ale jak to ona - posłuchała i złapała urządzenie. Może każe jej wykasować swoje namiary? Szybko zdała sobie sprawę, że to nie tak. Pociągnęła jednak nosem i potarła twarz niedelikatnie. - Nie mogę po prostu ci tego powiedzieć? Nie będę już nigdy pisała na telefonie - zadeklarowała, bo nie chciała ani nikogo martwić, ani wprowadzać w błąd. Po co w ogóle się za to brała. - Przepraszam za błędy w pisowni - powiedziała wiec, patrząc mu w oczy, z autentyczną skruchą. Była skołowana po tym, co stało się między nią, a Nathanielem wczoraj, a teraz miała na głowie jeszcze więcej. - Jestem już zmęczona tym, że każdemu sprawiam tutaj problemy - dodała ciszej, ale naprawdę ją to przerastało i tylko pokazywało jej społeczne braki. - I tym, że pozwoliłam sobie zbliżyć się do pana Hawthorne'a... nie wiem co się ze mną dzieje - odetchnęła głębiej, myśląc głównie o tym, ze nawet nie mogła teraz wstać i wrócić do siebie, jak wypadało, bo póki co jej nogi były jak bambusowe tyczki.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie zrozumiał, ale chyba też nawet nie przywiązał większej wagi do komentarza jaki wypowiedziała Divina odnośnie zawału. Jasper skupiony był raczej na tym jak głupie nieporozumienie o mały włos nie postawiło jego zadania pod znakiem zapytania.
- A czemu nie powinnaś? Bo co? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, tak? Mówiłem ci, że masz pisać i dzwonić jak potrzebujesz, więc nie wymyślaj - wyburczał, bo wcale nie miał pretensji o to, że do niego napisała, a o to jak niefortunnie potoczyła się ich konwersacja. Poza tym bał się o Norwood i wolał, aby miała z nim jak najlepszy kontakt na wypadek gdyby wyniknęła właśnie taka "sytuacja", która całe szczęście okazała się być nieprawdą. - I jak pan? - Wytknął jej, gdy zbliżył się już do łóżka, ale Divina wydawała się go nie słuchać. Zafiksowana na własnych przemyśleniach i błędach powtarzała w kółko to samo. Musiał więc jakoś zareagować i po tym jak zabrał jej tę poduszkę, złapał jej dłoń. Chciał by ten kontakt fizyczny zmusił Norwood do spojrzenia na niego. - Uspokój się Viny, oddychaj - powiedział powoli, spoglądając na jej zarumienione policzki i oczy wypełnione łzami. - I po pierwsze... Zjebałaś, no trudno, ale całe szczęście, nawet nie wiesz jak wielkie, wszystko się wyjaśniło i najlepiej będzie jak już nigdy więcej, żadne z nas o tym nie wspomni, okej? - Zaczął, a chociaż sprawa w dużej mierze dotyczyła głównie Diviny, to on sam także czuł swego rodzaju zakłopotanie wspominając te popieprzone dialogi jakie miały miejsce podczas ich konwersacji. Więc dla własnego spokoju, wolał o nich nie pamiętać. - Po drugie, nie mów do mnie "pan", bo się obrażę i wtedy dopiero będziesz musiała mnie przepraszać, a po trzecie... - Westchnął patrząc na tę roztrzęsioną kupkę nieszczęścia i chociaż jeszcze kilkanaście minut temu miał ochotę od razu zajebać Nathaniela, rozumiał, że dla tej dziewuchy ten typ znaczy znacznie więcej niż powinien. Przy czym dbał o nią, faktycznie uratował jej życia i wyglądało na to, że nie zamierzał jej do niczego wykorzystać, więc... Może nie z czystym sumieniem, ale przynajmniej bez strachu, Jay mógł kontynuować swoją myśl. - Każdy na początku jest pogubiony i nie wie co zrobić. To normalna sprawa, gdy zaczynasz się z kimś wiązać, tak sądzę - wyjaśnił, tyle ile sam wiedział z własnego doświadczenia. - Chodź tu, głupolu - dodał, przyciągając ją na moment ku sobie, bo nie mógł patrzeć na tę jej smutną minę.
Odczekał chwilę, aż się uspokoiła, po czym przeszedł do etapu drugiego konwersacji, czyli kary. Na wszelki wypadek, Jasper wolał uniknąć pomyłki po raz kolejny, więc z zaciętością na twarzy odmawiał pomysłowi Norwood.
- Masz pisać - mruknął po raz pierwszy, machając urządzeniem. - To nie wystarczy. Będziesz mi codziennie coś wysyłać, aż się nauczysz - zadeklarował, gdy już zabrała telefon. - Możesz zacząć teraz - dodał spoglądając zachęcająco na ekran.
Niestety, Divina znów wpadła w ten swój dołek, a Ainsworth troszeczkę, może minimalnie, czuł się z tego powodu winny. Chciał więc jak najszybciej ją z niego wyciągnąć, ale nie był też typem, który wiecznie klepał po pleckach wycierając smutne łezki.
- Uszz... Cicho! Nie sprawiasz nikomu problemów, kumasz? - Złapał jej twarzyczkę w dłonie i nakierował na siebie. - Kilka źle wysłanych sms'ów to nic w porównaniu z gównem jakie Pearl potrafi odstawić w dwie sekundy, więc uwierz mi... Jesteś bezproblemowa, Viny - wyklarował jej to najlepiej jak potrafił, oczywiście posługując się biedną blondynką, aczkolwiek była doskonałym przykładem. - Zależy ci na nim, może się zakochałaś... Cokolwiek. To nic złego, Viny... Przestań się biczować i umartwiać - dokończył, po czym uśmiechnął się zachęcająco i nacisnął jednym palcem jej nos, trochę jak małemu dziecku. - A teraz bierz ten telefon, koniec wymówek - oznajmił z mocą, gdy już się odsunął i ponownie przypomniał Norwood o jej karze, o której on wcale nie miał zamiaru zapominać.

Divina Norwood
ODPOWIEDZ
cron