policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
[2] + Alaska Lockwood

Everleigh w ostatnim czasie coraz bardziej lubiła te wolne od pracy dni, kiedy mogła po prostu - kolokwialnie mówiąc - podbijać bąki. Mieszkanie miała posprzątane, pranie zrobione, gotowe jedzenie czekało w lodówce wyłącznie do odgrzania - obiad od razu był gotowy! Postanowiła więc gdzieś dziś wyjść. Od rana chodziło za nią jakieś dobre ciacho i kawa o tak uzależniającym, kawiarnianym zapachu. Odziała się więc w swoją ulubioną sukienkę - jedną z tych niewymagających wewnętrznej klimatyzacji - i jakieś pasujące do niej sandałki na niewielkim obcasie. Odezwała się do kilku osób, ale nikt nie miał dla niej niestety czasu, więc do szeroko polecanego Hungry Hearts wyruszyła w końcu sama. Trafiła niezbyt szczęśliwie na porę, gdzie w tym miejscu po wyroby ustawiały się kolejki. Nie miała zamiaru marudzić, ustawiła się w rządku i postanowiła odstać swoje. Dziewczyna przed nią czekała równie cierpliwie. W pewnym momencie w kawiarni zrobiło się pewnego rodzaju zamieszanie. Ever rozejrzała się po wnętrzu i zarejestrowała, że jeden z gości tego miejsca, młody mężczyzna, zsunął się ze swojego miejsca i walnął przed swoją towarzyszką na jedno kolano. Skubany się będzie oświadczał! Haynes wewnętrznie przewróciła oczami tak mocno, że gdyby było to tylko fizycznie możliwe, zobaczyłaby w tym momencie struktury swojego mózgu. Od kiedy Chris odstawił jej cały numer ze zdradą, od kiedy sie rozwiedli, jakoś przestały jej imponować jakiekolwiek romantyczne gesty. Wszystko kojarzyło się jej z tymi mdłymi komediami romantycznymi, jakimi szczególnie teraz w okresie przedświątecznym, bombardował ją Netflix. Wszyscy skupiali się na świeżo zaręczonej parze, w ona zupełnie niewzruszona odebrała swoje zamówienie i ruszyła do jednego z wolnych stolików, na miejscu ogarniając że prawie podsiadła dziewczynę, która dopiero co stała przed nią w kolejce.
- Będzie i żyli długo i szczęśliwie? - zagadała do ładnej blondynki. Postanowiła jednak specjalnie w tym temacie nie grzebać, bo znając jej szczęście jej aktualna towarzyszka będzie aktualnie po zerwaniu i zaleje się tu zaraz łzami. - Nie będziesz mieć nic przeciwko, jeśli się dosiądę? - bo między Bogiem a prawdą, wcale a wcale nie uśmiechało się jej szukać nowego stolika wśród tej zachwyconej zaręczoną parą gawiedzi.
słoik
maruda
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
~13~
Wyjazd do Melbourne ją rozwalił i to tak na milion drobnych kawałeczków. Kryzys z Chrisem, cała prawda o Joshu, zwątpienie w samą siebie... Nie wiedziała jak sobie z tym wszystkim poradzić. Czuła się winna wszystkiemu co ją spotkało, choć przecież nie mogła wiedzieć, że Josh to jakiś psychopata. Tak dobrze stwarzał pozory. Wszyscy się nabierali, nawet jego rodzice. Ale i tak Alaska czuła się jak idiotka. Jej romantyczny związek okazał się fikcją.
Chris zamiast ją wspierać w najgorszym momencie, zaczął się odsuwać. Nie wiedziała dokąd to wszystko zmierza, co ma zrobić a czego nie robić. Grunt jej się spod nóg osuwał, a ona sama nawet nie miała siły by się czegoś chwycić. Czasami może po prostu najlepiej pozwolić sobie spaść.
Mieszkanie w domu rodzinnym miało ten minus, że nie mogła być sama przez cały czas i ukrywać tych wszystkich emocji. Więc opowiedziała rodzinie o Joshu, o tym jak okrutnym człowiekiem się okazał. Ale o Chrisie nie powiedziała nic złego. Uważała, że to sprawy między nimi dwojgiem. Przynajmniej na ten moment. Nie chciała miliona dobrych rad, albo "a nie mówiłam" ze strony matki. Więc kiedy nie musiała siedzieć w domu, ani nie była w pracy, ani nie wiedziała, czy Chris chce się z nią spotkać... wtedy znikała sobie w kawiarni, na zakupach, spacerze i tak dalej. Upodobała sobie siedzenie przy kawiarnianym stoliku gdzieś z dala od ludzi, przy oknie, skąd mogła obserwować świat i próbować wymyślić co ma zrobić.
Nie dało się nie zauważyć zamieszania związanego z oświadczynami. Alaska dosłownie wywróciła oczami i westchnęła zniecierpliwiona. Była romantyczką i lubiła romantyczne gesty, ale raz - oświadczyny w kawiarni, na imprezie Sylwestrowej czy na jakimś dużym wydarzeniu rodzinnym nie były romantyczne tylko oklepane. A dwa - od razu przed oczami miała Josha i jego oświadczyny i miała ochotę komuś przegryźć tętnicę szyjną i wyrwać kręgosłup. Może nie powinna była ostatnio oglądać Wednesday.
Wzięła sobie kawałek jakiegoś ciasta, które wyglądało na bardzo słodkie i dużą słodką kawę. Pomyślała, że się zasłodzi dosłownie cukrem, z braku innych słodkich aspektów życia.
- Co? - wyrwana z zamyślenia o wyrywaniu kręgosłupów, trochę nie wiedziała co się dzieje - Oni? - wskazała palcem na parę - Raczej długo i w rozczarowaniu. Albo krótko i przereklamowanie. - zaczynała być zgorzkniała. Josh, to twoja wina dupku! Oby cię robale zżerały do końca świata. - pomyślała.
- Jasne, możesz siadać. Ale uprzedzam, że marne ze mnie towarzystwo. - przyznała, choć nie chciała się wdawać w szczegóły. O ironio, właśnie siadała przed nią była żona jej chłopaka...

everleigh haynes
misio
nick
brak multikont
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Alaska Lockwood

Everleigh raczej rzadko zdecydowała się na zaczepianie obcych osób, nawet jakąś niezobowiązująca gadką, a dziś - zdawała się żałować swojej decyzji już w momencie, kiedy dosiadała się do młodziutkiej dziewczyny. Chyba jednak wolała nie wiedzieć, cóż to za szczęśliwiec jest autorem tak niezwykle optymistycznego podejścia do spraw miłości i wszelkiego romantyzmu, ale nazywając rzeczy po imieniu - gość musiał mieć równo przesrane. Przez chwilę nawet gdzieś uśmiechnęła się pod nosem, chyba przypominając sobie siebie, kiedy rozwodzili się z Chrisem. Pewnie strzelała wtedy podobnymi gromami.
- Auć, zabolało nawet mnie - zaśmiała się lekko. No szyła jak mogła, żeby im atmosfera tego przypadkowego spotkania nie siadła całkowicie, w końcu Ever zamówiła swoją ulubioną kawę, w ulubionej kawiarni i nie zamierzała pić jej na biega, ryzykując poparzenie języka czy podniebienia. Żadna to w końcu przyjemność. Z drugiej jednak strony, na ten moment były sobie całkowicie obce i chyba nie powinno być problemem zaczynanie pewnych tematów nie? Rozstaną się, każda zapomni o tym, o czym mówiła ta druga i tyle. Postanowiła więc odrobinę, niby nieśmiało zagadała: - Co, ktoś ci zaszedł za skórę? - przecież nie będzie od razu celować w faceta. Jej aktualna towarzyszka mogła w końcu woleć kobiety. Albo nie wiem, kozy. Różne w dzisiejszych czasach ludzie mają preferencje.
Trzeba przyznać jednak, że nie czuła od dziewczyny żadnego tak ostatecznie negatywnego vibe'u, który kazałby już w tym momencie jej stąd spadać. Nie narzucałaby się jej wtedy, są przecież sytuacje w których chce się być samemu ze swoimi myślami. A że było inaczej, rozsiadła się wygodnie w jednym z ostatnich na ten moment miejsc w kawiarni i spokojnie czekała na odpowiedź.
Gdyby tylko wiedziała, że siedzi właśnie przed nową dziewczyną swojego - szczęśliwie byłego już - męża, pewnie z grzeczności wzięłaby nogi za pas.
słoik
maruda
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Ever miała trochę pecha, że trafiła akurat na najgorszy możliwy moment dla Alaski. Nic nie szło po jej myśli, jej życie okazywało się wypchane kłamstwami, a człowieka który ją najbardziej zranił już nawet nie było na tym świecie, więc nie miała jak się zemścić. W tym momencie przyszło jej poznać kogoś, z kim łączyło ją co najmniej jedno, a w każdym razie jeden ktoś. Życie chyba sobie postanowiło z niej zażartować.
- Przepraszam, romantyzm mnie opuścił. - przyznała, uśmiechając się przepraszająco, choć dość trudno jej ten uśmiech przychodził. Może podświadomie chciała zrazić do siebie kogoś, kto przerywał jej samotność w miejscu publicznym? A może nie chciała pozostawiać złudzeń, że z nią się raczej dziś nie poplotkuje o miłych rzeczach. Choć pewnie takie paplanie o niczym mogłoby być zadziwiająco miłą odskocznią od mrocznych myśli kłębiących się w jej głowie.
- Delikatnie mówiąc. Były narzeczony okazał się być dupkiem do potęgi. - upiła łyczek swojej kawy, jakby w ten sposób tłumiąc przekleństwa które cisnęły się jej na usta. Nie wiedziała czy wdawać się w szczegóły, ale chyba miała ochotę komuś o tym wszystkim opowiedzieć, komuś bezstronnemu, kto nie będzie nad nią biadolić jak rodzina, albo pałać rządzą mordu jak Chris. Ale w sumie Ever mogła nie chcieć tego słuchać. Mogła po prostu chcieć wypić swoją kawę w ciszy. Z drugiej strony sama zapytała. Więc sama była sobie winna - Gdyby żył, to właśnie planowałabym zemstę stulecia. Ale debil zdechł i pozostaje mi jedynie cieszyć się, że nie doszło do ślubu. - miała na prawdę mroczny humor. Odkrywała w sobie Wednesday Addams i nie tylko dlatego, że to było modne.

everleigh haynes
misio
nick
brak multikont
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Alaska Lockwood

Everleigh nie trudno było zrozumieć, że ktoś w okresie okołoświątecznym może mieć niekoniecznie... świąteczny, tak to nazwijmy, nastrój. Ona sama od kilku lat najchętniej zakopywałaby się we własnym łóżku, pod kołderką i tam hibernowała się na te kilka dni. Albo i tygodni, bo czasem miała wrażenie, że Australijczycy, zupełnie jak Amerykanie, przygotowania do akurat tych świąt rozpoczynają już w połowie października. A potem kończą je razem z rozpoczęciem ogarniania się do Walentynek. Konsumpcja pewnego pięknego dnia przestanie toczyć ten świat, a po prostu zeżre go żywcem.
- Dzięki Bogu nie ma chyba jeszcze odgórnego nakazu bycia romantyczną królewną? - zaśmiała się delikatnie, próbując chyba - troszkę nawet nieświadomie - poprawić humor swojej aktualnej towarzyszki. Przyjrzała się jej przez chwilę. To sporo od niej młodsza, naprawdę ładna dziewczyna. Jeśli nawet takie sztuki mają już pod górę z facetami, cały rynek musi być nieźle zawalony towarem wyjątkowo słabej jakości. Blondynka spokojnie mogłaby grać w tych wszystkich romansidłach, które czasem przypadkowo - a przynajmniej on tak twierdzi - Chris włącza na Netflixie w trakcie ich równie przypadkowycyh obiadokolacji. Przy piwie, i psie. A jednak coś poszło w życiu tej uroczej istoty na tyle nie tak, że była w stanie otworzyć się przed przypadkową babką poznaną w kawiarni. Rozsiadła się jednak wygodniej. Czuła w kościach, że to będzie całkiem udana pogawędka.
- Hm, skoro były, a nawet w zaświatach planujesz dla niego zemstę to chyba grubo zaszedł ci za skórę? - Ever w tym momencie wręcz rozpierała ciekawość. Była mocno zainteresowana tym, czy ktokolwiek, jakakolwiek inna istota będąca w bardziej lub mniej poważnej relacji, potrafiłaby zbić jej - szczęśliwie byłego już - męża z top of the top tego jak epicko rozpierdol... rozwalić swój związek. Chris ustawił bowiem poprzeczkę tak wysoko, że gdyby mogła opowiedzieć o tym dziewczynie siedzącej przed nią - ta pewnie nawet nie chciałaby w to uwierzyć. Ale tak, takie gnidy chodzą po tym padole łez. Mimo wszystko uśmiechnęła się trochę pod nosem na samo wspomnienie swojego eks. Czasem sama łapała się na tym, że przestaje rozumieć związki przyczynowo-skutkowe, które odchodzą od pewnego czasu w jej głowie, a teraz przechodziła sama siebie. Może więc czas ponarzekać na gnidę nad gnidy? Tak, to powinno znowu odpowiednio ustawić priorytety. Jej uśmiech zmienił się więc na ten odrobinę cwany, i tylko czekała na odpowiednią okazję.
słoik
maruda
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Wzruszyła ramionami w odpowiedzi, bo już sama nie wiedziała jak to jest z tymi oczekiwaniami wobec kobiet. Sama była romantyczką, a przynajmniej do niedawna. Teraz romantyzm wydawał jej się tylko tanią sztuczką, pułapką na naiwne kobiety.
W innych okolicznościach pewnie uznałaby swoją nową towarzyszkę za wyjątkowo wścibską. Ale dziś chyba potrzebowała się wygadać przed kimś niezwiązanym z sytuacją. Wiadomo, że rodzina czy przyjaciele zawsze zabiorą jej stronę. Ale ktoś trzeci mógł to wszystko zobaczyć w zupełnie innym świetle. Alaska mogła wyjść na przewrażliwioną, albo potwierdzić swoją nową opinię o sobie, że jest naiwną idiotką. A jeśli ktoś niezainteresowany i niepowiązany ani z Alaską, ani z Joshem przyzna Alasce rację, to może ona przestanie siebie tak postrzegać.
Ach, gdyby tylko wiedziała, że planuje otworzyć się przed byłą żoną Chrisa, pewnie by się ugryzła w język. Nic do tej kobiety nie miała, nawet jej momentami współczuła, bo to przecież nie ona była tą złą w swojej opowieści, a Pearl i... przynajmniej wtedy Chris. Ale z drugiej strony trzymała ich psa i nie pozwalała Alasce go poznać, a Alaska kochała psy bardziej niż lubi, więc bywały momenty, że i Ever była tą złą, ale w opowieści Alaski właśnie.
Tylko teraz była mowa o tym najgorszym ze złych, bossie z gry, najczarniejszym z czarnych charakterów, Imperatorze Zła - Joshu.
- Ty na prawdę chcesz o nim posłuchać? - upewniła się, a kiedy uzyskała potwierdzenie, westchnęła i usiadła wygodniej, trzymając w obu dłoniach swój kubek z kawą. - Poznałaś kiedyś kogoś, kto wydawał się być idealny? Ale nie tylko dla ciebie... tylko dla wszystkich, dla świata? Taki był Josh. Wysoki, przystojny, inteligentny, szarmancki... bla bla bla... nawet był bogaty. A do tego pomagał każdemu kto pomocy potrzebował. Typ który odda swoje buty bezdomnemu, jeśli zobaczy, że bezdomny nie ma butów. Poznaliśmy się przy okazji budowania domów dla ofiar kataklizmów w Tajlandii. Chodzące złote serce. Czuła się jakbym wygrała na loterii, kiedy to na mnie zwrócił uwagę. Na początku było bosko... tylko coraz częściej czułam się przy nim nie dość dobra. Wrzuciłam papier do plastików - boże, spalę się w piekle. Robiłam więc wszystko by być dość dobra dla niego. Nie rozumiałam, dlaczego jego rodzina mnie nienawidzi. Ale wystarczało mi to, że on mnie kocha. Mieliśmy wziąć ślub na plaży, bez rodziny, bez wielkiego wesela. Tylko, że zginął w wypadku. Jego rodzina nawet nie dała mi się z nim pożegnać, nie mogłam się pojawić nawet na pogrzebie. Wyjechałam z Australii niemal tego samego dnia. Nie zabrałam ze sobą prawie nic, wszystko zostało w naszym wspólnym mieszkaniu... jego mieszkaniu. - poprawiła i odchyliła na chwilę głowę do tyłu by uporządkować myśli - Kilka dni temu pojechałam do jego rodziny spróbować odzyskać moje rzeczy. Wiesz... pamiątki, laptopa, aparat... Jego rodzice nie chcieli mnie widzieć. Za to jego brat owszem. I na dodatek zrobił się rozmowny. Okazało się, że to wszystko co myślałam, że jest takie piękne i szlachetne w Joshu, to była wyliczona gra. Robił to, co dawało mu zysk, manipulował swoją rodziną, mną. Brata szantażował. Sam nastawił swoich rodziców przeciwko mnie. Mnie uważał za ładną, ale głupią. Chciał się ze mną ożenić tylko po to, żebym mu urodziła śliczne dzieci. Był psychopatą... albo socjopatą... nigdy nie wiem. Aaaa... i jeszcze... uważał mnie za swoją własność. Do tego stopnia, że moje zdjęcia wysłał swoim kolegom. Możesz się domyślić jakie zdjęcia. Więc okazało się, że większość mojego dorosłego życia to jedno wielkie kłamstwo i najlepsze co mnie spotkało to to, że ten psychol zdechł. Teraz pewnie bym robiła za jakiś inkubator dla jego bachorów. A ja nawet nigdy nie chciałam mieć dzieci, dla niego byłam gotowa się poświęcić. - wywróciła oczami. - Przepraszam... rozgadałam się. - spuściła wzrok by skupić się na chwilę na swojej kawie.

everleigh haynes
misio
nick
brak multikont
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Alaska Lockwood

Po jej pytaniu, w pierwszym odruchu poczuła, że może niepotrzebnie próbuje z niej wyciągać te informacje. Może sprawa jest za świeża, może rana jest jeszcze otwarta, a takie grzebanie w niej wcale nie przyspiesza gojenia, może... Może jak nie będzie chciała, to nic nie powie i tyle. A skoro zaczęła mówić, jednak uznała zrzucenie tego ze swojej wątroby za wcale nie najgłupszy pomysł. Oddała się słuchaniu swojej aktualnej towarzyszki, w międzyczasie pomalutku popijając swoją kawę.
Cóż, nie spodziewała się chyba aż takiej bomby.
- Wybacz mi dosłowność, ale trafił ci się chyba król gnid - mówiąc to, zrobiła odpowiednio wielkie oczy. Były partner blondynki spokojnie mógł stanąć w szranki z Chrisem. W przyrodzie musi być jednak jakaś kosmiczna równowaga, więc skoro tamtemu się wzięło i umarło, to pewnie po nim koronę królestwa ostatnich złamasów przejął - szczęśliwie już były - mąż Haynes. Na pewno tak to było.
- Choć w sumie spokojnie próbowałby do niego podjeżdżać mój były małżonek - powiedziała z największą pogardą, na jaką było ją w tym momencie stać. Odstawiła kubek z kawą odpowiednio daleko, by nie palnąć go ręką w trakcie gestykulacji związanej z jej monologiem i kontynuowała: - Wyszłam... no trochę czasu temu, za człowieka, którego pokochałam chyba jeszcze w podstawówce. Legenda głosi, że on mnie też, ale biorąc pod uwagę jak ten film się skończył, nie mam pewności. W każdym razie, byliśmy razem tyyyyyyle lat. Aż przyszedł czas, że zamiast wziąć się do jakieś porządnej roboty jak na poważnego chłopa przystało, jemu zawidziało się zostać wielkim artystą. Do końca nie wiem jaki był skutek, poza takim, że obrócił pewnie każdą młodziutką blondynkę w tym mieście - zreflektowała się, więc przerwała: - Bez urazy. Wiesz, mam na myśli raczej zupełnie inny.... uhm, TYP blondynek - Everleigh, gdybyś tylko wiedziała. Mimo to, kontynuowała: - Nasz rozwód był zatem piekłem na ziemi. Wiesz, czasem wydaje mi się, że porządni faceci zaczęli być gatunkiem na wyginięciu jeszcze w pokoleniu naszych ojców, a im dalej w las, tym jest tylko gorzej - skończyła swoją przydługawą wypowiedź, opadła na zajmowany przez siebie fotel i trochę niezgrabnie zgarnęła sobie ponownie kubeczek ze swoją kawką. Zaczęła się niezbyt nachalnie przyglądać siedzącej na przeciwko dziewczynie.
Pewnie i ona byłaby w typie nowych dziewczyn Chrisa.
słoik
maruda
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Uśmiechnęła się do kobiety.
- Dzięki. Szczerze. Zaczynałam myśleć, że może jestem przewrażliwiona. Ale skoro obca osoba potwierdza moją opinię, to chyba faktycznie byłam z królem gnid. - nawet się zaśmiała.
Słuchała Ever, nawet trochę jej zazdroszcząc, jakkolwiek to dziwnie nie brzmiało, że spotkała ją stara, dobra, klasyczna zdrada. Nie skojarzyła, że kobieta mówi o Chrisie, bo skąd? Artysta który zdradził żonę? Pewnie co drugi celebryta tak miał. Pomyślała, że może jakiś aktor, albo muzyk. Jej towarzyszka nie musiała być z Lorne, więc tym bardziej nie było nic, co mogłoby nakierować Alaskę na myśl, że rozmawia z byłą żoną swojego obecnego chłopaka.
- Nie jestem blondynką. - zaśmiała się, chwytając za końcówkę swoich włosów i przyglądając się jej uważnie. - Ale rozumiem co masz na myśli. - dodała. Everleigh była piękną, atrakcyjną kobietą, a i tak ktoś ją wymienił na młodszy model, a nawet więcej niż jeden. - Czy w ogóle istnieli kiedyś porządni faceci? Kiedyś po prostu trudniej ich było przyłapać. - wzruszyła ramionami - Kiedy odkryłaś co zrobił twój mąż... co zrobiłaś? Zemściłaś się? - zapytała. Ona chciała móc się zemścić, nie sądziła, że kiedyś coś takiego poczuje, bo nie była mściwa. Ale to co zrobił jej Josh na zemstę zasługiwało. A jej odebrano tą szansę, więc tym bardziej ta potrzeba w niej rosła i przepełniała jej umysł. Chciała móc coś zrobić, zniszczyć tamtego człowieka, ale jego już nie było. Na jej szczęście. Nie sądziła, że kiedyś śmierć kogoś będzie ją cieszyć. Ale to ją uwolniło. Jedyne co mogła więc teraz zrobić, to być szczęśliwa, robić to co kocha z kimś, kogo kocha. I zapomnieć raz na zawsze o Joshu. Tak... to miało sens.
Nie zmieniało to faktu, że była ciekawa jak sobie poradziła jej towarzyszka z tym, co zrobił jej jej mąż... były mąż. I znów... gdyby miała cień podejrzeń z kim rozmawia, pewnie by zamknęła buzię na kłódkę. Tymczasem odkrywała jak wiele ją łączy z była żoną Chrisa i współczuła jej byłego męża dupka, nie wiedząc kim on jest. Paradoksalnie zapragnęła, by Josh ją zdradzał, żeby to właśnie to wyszło po latach na światło dzienne. A nie to, że nią manipulował i robił to co robił. Chyba byłoby jej łatwiej o tym zapomnieć i ruszyć dalej na przód. A tak siedziała i rozpamiętywała, rozkładając swoje wspomnienia na czynniki pierwsze i próbując znaleźć dowody na to, czego się dowiedziała o Joshu. Znaki które przegapiła lub zignorowała. Jakby to miało w czymkolwiek pomóc.

everleigh haynes
misio
nick
brak multikont
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Alaska Lockwood

Odpowiedziała swojej przyjaciółce równie uprzejmym uśmiechem.
- Nie ma sprawy. Zresztą, nawet gdybyś tylko ty tak czuła, czy byłoby w tym coś złego? Ten człowiek cię maksymalnie skrzywdził, masz zatem prawo mieć do niego żal i życzyć mu najgłębszego miejsca w samym piekle - wzruszyła odrobinę obojętnie ramionami, sama w tym momencie czuła, że gdyby to ją w taki sposób potraktował jakikolwiek mężczyzna, właśnie takimi życzeniami zasypywałaby jego osobę. Oczywiście głęboko w myślach, oficjalnie przecież Ever jest kobietą uprzejmą i taktowną. Nie dla Chrisa, ale - hatfu - akurat jemu się to należy. Złapała się na tym, że te wszystkie dobre rady, z którymi próbowała teraz startować to chyba udzieliły się jej od Eve, i na samo to wspomnienie jakoś zaczęła się szerzej uśmiechać. Zupełnie mimowolnie.
- Wybacz generalizację. Chodziło mi raczej o typ kobiet, nie sam kolor włosów - gestykulowała przy tym odrobinę nadmiernie, jakby w ten sposób lepiej mogła to wytłumaczyć swojej aktualnej towarzyszce. - Czy co zrobiłam? - przez chwilę aż się zawiesiła i zaczęła zastanawiać nad tym, czy zrobiła cokolwiek, co mogłoby być odpowiednią zemstą za to, jak potraktował ją - hatfu - gnida Haynes. Ale uznała, że sam fakt zawłaszczenia sobie psa nie zbliża się nawet do czegoś takiego, więc finalnie pokręciła głową na boki, przecząco. - A wiesz, że nie? Po prostu chciałam szybko się rozwieść i iść swoją drogą. Czasem tylko nadal mam ochotę ogarnąć voodoo i trzymać pod łóżkiem jakąś laleczkę, ale wiesz jak jest... Nie mam czasu - zaśmiała się szczerze. To przecież nie tak, że nie znalazłaby na to ani chwili, po prostu naprawdę usilnie starała się wyjść na tą, która z takiego traumatycznego rozstania wyszła na własnych nogach. A jak jednak ogólnie wiadomo, bywało z tym różnie. - A ty? Próbowałaś? - po chwili spojrzała jednak podejrzliwie zaczęła przyglądać się swojej aktualnej towarzyszce, czując gdzieś pod skórą, że takie pytanie nie pojawiło się bez powodu.
słoik
maruda
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Choć wiele je łączyło (może nawet nazbyt wiele zważywszy na Chrisa), to jednak zbyt wcześnie było by nazwać się przyjaciółkami. Pewnie w innych okolicznościach miałyby szansę się zaprzyjaźnić. Tymczasem, choć tego nie wiedziały, stały po przeciwnych stronach barykady. Może kiedyś... któregoś dnia, kiedy wszystko się unormuje i ustabilizuje... kto wie. Dziś jednak były przypadkowymi kobietami, które połączyło narzekanie na mężczyzn.
- Pewnie masz rację. Tylko, że... czuję się jak skończona idiotka, że tego nie dostrzegałam. Byłam tak zaślepiona i zmanipulowana, że pewnie nawet nie zauważałam oczywistości. A byłam gotowa nawet zostać matką jego dzieci, a jak tak straszliwie nie chcę mieć dzieci. - wzdrygnęła się na samą myśl. Uwielbiała fakt, że Chris też nie chce potomstwa. Ta niechęć była jedną z pierwszych rzeczy jaka ich połączyła.
Uśmiechnęła się ze zrozumieniem, bo wiedziała o co chodzi Ever, ale może chciała się z nią podroczyć. Albo pokazać, że nie jest jedną z wielu, zwłaszcza nie jest taką, która by z premedytacją wchodziła w związek z żonatym facetem. Zdrada to było dla niej coś totalnie nie fair. Dla każdej ze stron.
Pokręciła głową.
- Trudno się mścić na trupie. Mogłabym napisać sprayem na jego grobie jakieś brzydkie rzeczy, ale to żadna zemsta. Jedyne co by mogło być satysfakcjonujące, to pokazanie światu jaki był na prawdę. Ale nie mam na to dowodów, a jego rodzina i tak by nie uwierzyła. - westchnęła - Nigdy nie sądziłam, że mogłabym być osobą, która zapragnie zemsty. A jednak... I pewnie nawet jakbym mogła, to bym tego nie zrobiła, ale mieć chociaż tą możliwość. Mieć wybór i podjąć go świadomie... Mnie ten wybór został odebrany. - wzruszyła ramionami i przez chwilę wpatrywała się w okno, bo pomyślała o Pearl. Ona się zemściła, w sposób bardzo okrutny. Ciekawe czy to przyniosło jej ukojenie? Aż miała ochotę ją zapytać.
- W filmie by powiedzieli, że najlepszą zemstą będzie jak po prostu będę żyć dalej i będę szczęśliwa. - zaśmiała się. - Ale i tak... chyba miałam nadzieję, że jednak się zemściłaś i powiesz mi, że to i tak nie pomaga, albo coś w tym stylu. - dodała. - Tak w ogóle, to jestem Alaska. - postanowiła się przedstawić, skoro już zwierzały się sobie ze swojego życia.

everleigh haynes
misio
nick
brak multikont
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Alaska Lockwood

Roześmiała się, odrobinę pewnie nawet za głośno, jak na niespecjalnie spektakularnie wielką kawiarnię.
- Obawiam się, że na tym polega cały fenomen - pokiwała twierdząco głową i przez chwilę zajęła się popijaniem swojej kawki. Taka przerwa budująca napięcie albo coś w tym rodzaju. - Wiesz, gdybyśmy widziały wszystko od razu, nie miałybyśmy żadnych problemów z facetami. A tak? Zakochujesz się i ci rozum odbiera. Nie widzisz żadnych sygnałów, że coś jest nie tak. Jest najlepszy, jedyny i najkochańszy. Wszystko rozumiesz dopiero w momencie, kiedy dostajesz bezpośrednią taką szmatą w pysk - czy ona przez cały czas trwania swojego małżeństwa z Chrisem kiedykolwiek zwątpiła w to, że był dla niej wtedy dobry? No nie. Grzecznie stała u jego boku, znosząc wszelkie jego wzloty i upadki. Owszem, kłócili się czasem (a raczej często), ale tak było przecież od samego początku. Zdążyli się do tego przyzwyczaić, wręcz uznając za pewnego rodzaju normę w ich związku. A może już samo to było przesłanką by zdać sobie sprawę z tego, że wcale nie są dla siebie stworzeni? Teraz i tak było już za późno, żeby choćby o tym myśleć.
- Wiesz, zawsze możesz sobie odbić kosztem jego dobrego imienia, czy coś. Tak, o zmarłych się źle nie mówi i takie tam, ale jeśli się gnidzie należało? - sama nie wiedziała w tym momencie czy podsuwanie jej takiego pomysłu to najbardziej trafna decyzja. W końcu teraz wszystko nie dotknie samego zainteresowanego, a wyłącznie jego bliskich czy tego co po sobie zostawił, a przecież to wszystko niekoniecznie musiało mieć wpływ na to, jakim on sam był człowiekiem prawda? A przynajmniej w to próbowała uwierzyć właśnie Ever. Że to nie jest tak, że nieszczęśliwi ludzie produkują kolejnych nieszczęśliwych ludzi.
- W sumie... nie wiem czy mogę to nazwać zemstą, ale... Mój mąż, znaczy mój były mąż, jak głosi legenda jest już w nowym związku. Podobno całkiem szczęśliwym, choć to jego szczęście wcale nie przeszkadza mu oglądać się za innymi babami. W tym za mną. I mam tu na myśli raczej bardzo dosłowne o g l ą d a n i e - miała nadzieję, że jej rozmówczyni doskonale załapie, że chodzi o coś więcej niż samo gapienie się komuś w cycki. Pewnie sama nie miałaby z tego aż takiej frajdy, gdyby o jeden rozpięty guzik za dużo nie powodował, że Chris na dowidzenia próbuje ją całować w niezbyt delikatny sposób. Taki podobno jest wierny. - Leigh. Jestem Leigh. - i czemu właściwie nie przedstawiła się całym imieniem?
słoik
maruda
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Uśmiechnęła się, bo śmiech potrafił być zaraźliwy. Za wcześnie było na wybuchy śmiechu w jej przypadku, ale uśmiech to już było dużo.
- Czyli chyba wszystkie jesteśmy ślepe i głupie. - podsumowała ich płeć. Nie one jedne dały się nabrać na słodkie męskie oczka i te niewinne uśmiechy. Zastanawiała się czy wszyscy mężczyźni mają tendencje do bycia gnidami, czy tylko jakichś ich procent. Kobiety wcale nie były lepsze. Może więc problem był w systemie? Może nie warto było deklarować sobie wierności i bycia dla siebie dobrym, skoro był taki problem z zachowaniem tej deklaracji. Otwarte związki czy relacje złożone z więcej niż dwóch osób zaczynały nabierać sensu.
A może te myśli były oznaką tego, że romantyzm w niej coraz bardziej zmierzał ku śmierci.
- Jego rodzice mnie nienawidzą. Nie uwierzyliby mi. Nie mam też dowodów na to co zrobił. Jakbym była Taylor Swift to napisałabym piosenkę o tym, jakim był dupkiem. Piosenka pewnie zgarnęłaby wszystkie nagrody a fani na całym świecie by mnie wspierali i tak dalej. Ale bardzo daleko mi do Taylor Swift. - wzruszyła ramionami. Rozumiała, och jak dobrze rozumiała to, że Tay Tay pisała piosenki o byłych. To musiało być bardzo terapeutyczne.
Czy Ever miała choć cień podejrzeń z kim rozmawia? Że to przed nią siedzi właśnie bohaterka tej legendy? Alaska otworzyła szerzej oczy. Jej towarzyszce chyba odpowiadało to, że były mąż się nią interesuje. Zresztą która kobieta nie lubi się podobać. Może czuła trochę jakby wygrywała? Że mimo zdrady, rozwodu i nowego związku, były mąż nadal się za nią ogląda. Czy "dosłowne oglądanie" znaczyło seks? Ciekawość trochę zżerała Alaskę.
- Wiesz... w sumie się nie dziwię. Jesteś bardzo atrakcyjna. - przyznała. Nie miała nigdy problemu z mówieniem innym kobietom, że są piękne czy nawet seksowne. I to nie znaczyło, że je podrywa. Po prostu stwierdzała fakty. Nigdy nie była jedną z tych zawistnych dziewczyn, które ładniejszym od siebie życzyły pryszczy i chorób wenerycznych.
- Miło mi. - nie była pewna czy Chris kiedykolwiek podał pełne imię byłej żony w ich rozmowie. Nawet jeśli, to mogłaby nie skojarzyć tak od razu.
- Mój obecny chłopak jest kilka lat starszy ode mnie. I tak szczerze, to czasem martwię się, że wymieni mnie właśnie na kogoś takiego jak ty. - uśmiechnęła się, ale jakoś tak smutno. - Też jest po rozwodzie... i też przez zdradę, tylko, że to on był tą drugą stroną. - westchnęła. Wiele związków kończyło się przez zdradę. I mówiło się, że jak ktoś zdradził raz, to nie będzie mieć oporów by zdradzić drugi raz. Alaska jednak wierzyła, że podjęła dobrą decyzję wiążąc się z Chrisem.

everleigh haynes
misio
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ