lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
W tym wszystkim chodziło o to, żeby za dużo nie myśleć. O przeszłości, przyszłości ani tym bardziej o teraźniejszości. Po prostu żyć. Teraz, tutaj, tak jak podpowiadały to instynkty, bez niepotrzebnego przejmowania się zupełnie zbędnymi szczegółami takimi jak to, co dopiero się wydarzy, jakie będą konsekwencje i jak to wszystko mogło o niej świadczyć. Kiedyś się tym przejmowała. Teraz nie chciała o tym myśleć, podobnie jak o wielu innych rzeczach. Chciała zwyczajnie wyłączyć swoją głowę, uciszyć niepotrzebne myśli, zagłuszyć mroczne głosy zdające się wołać do niej wprost z otchłani i tylko być. Choćby na tych kilka chwil, parę godzin spędzonych na piciu kolorowych drinków (okej, zazwyczaj preferowała zwyczajne, proste piwo), poznawaniu nowych osób i czasem tańczeniu, jakby jutra miało nie być (kilka razy zdarzyło jej się nawet na barze, kiedy tuż za nią stała jej ulubiona, zaprzyjaźniona już barmanka, która sama lubiła tego typu pokazy tanecznych kroków). Nic więcej, tak było w porządku. Tak było prosto – i tego właśnie potrzebowała.
Być może przez to przychodziła tu nieco zbyt często. Może nie powinno jej sprawiać aż takiej frajdy spędzanie wieczorów w barze i rozmawianie z każdym, kto tylko chciał jej słuchać (albo picie drinków, wymieniając puste historie bez znaczenia, bo i to było w porządku na etapie, na którym była). Powtarzała sobie jednak, że wszystko było w porządku, dopóki poza tym barem panowała nad swoim życiem. Chodziła regularnie do pracy, jaką znalazła sobie w Lorne Bay (tylko na chwilę), trzymała się w niej na nogach, była całkowicie kompetentna jako kelnerka. Nigdy nie wróciła do domu na kolanach i tak zawiana, żeby absolutnie niczego nie pamiętać. Nie urwał jej się film. Nie robiła idiotycznych głupot. Wszystko było w porządku… Prawda?
Nie w porządku było tylko to, że czasami zdarzały się takie wieczory, kiedy ktoś postanawiał zaburzyć jej spokój tak ciężko wypracowany tymi kilkoma piwami, które wypiła. Przysiadał się do niej, uparcie proponował kolejne drinki, zaciągał pomiędzy stoliki, chcąc tańczyć i być przy tym nieco zbyt dotykalski niż prawdopodobnie wypadało. W takich momentach zazwyczaj uznawała, że najlepszą opcją jest wrócenie do domu nieco wcześniej, niż planowała… Najlepiej tak, żeby jej niechciany adorator się w niczym nie zorientował.
- Cześć… Czy jest możliwość, żebyś zamówił dla mnie taksówkę… Gdzieś na tyły? – powiedziała do barmana zamiast składać zamówienie. Nie miała bladego pojęcia, czy w tym barze były jakieś specjalne drinki – tajne kody, których można było użyć w podobnej sytuacji, ale skorzystała z tego, że po wyjściu z toalety udało jej się nie zwrócić na siebie uwagi zdecydowanie zbyt namolnego gościa, który od jakiegoś czasu podążał za nią praktycznie krok w krok.

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Naprawdę myślał, że zmiana miasta i pracy dobrze mu zrobi. Przestanie mijać te same, znane od dziecka budynki, patrzeć jak te małe gówniarze z osiedla, które widział za dzieciaka, wchodziły w dorosłość i zaczynały swoje życia, zauważać mimochodem klepsydry ze znajomymi nazwiskami.. Nie chciał mieć niczego wspólnego z miejscem, w którym dorastał, tak postanowił wyprowadzając się praktycznie z dnia na dzień i pakując do jednej, sportowej torby. Małe miasteczko na drugim końcu kontynentu, świeży start, otoczony nieznajomymi, nie wiedzącymi o nim nic i nie posiadającymi żadnych, najmniejszych oczekiwać. Nowa praca, która tylko pozornie przypominała jego poprzedni zawód, o czym przekonywał się dzień w dzień, potykając o różnice co chwila. Tryb życia wywrócony zupełnie do góry nogami, nowe uliczki do poznania, siłownia do zwiedzenia i..
I gówno to dało. Dziura nigdzie się nie wybierała i właściwie powoli zaczął oswajać się z myślą, że taki po prostu jest, nie czujący niczego, chodzący głaz, który niczego nie chciał, o niczym nie marzył i do nikąd nie zmierzał.
Brał każdą zmianę, jaką mógł i zatracał się w uczeniu nowych rzeczy.. Bo skoro już się za to zabrał, to przecież musiał szybko nauczyć się być w tym najlepszy, już tak miał. Podglądał jak współpracownik robił jakiegoś bardziej złożonego drinka i był nawet całkiem zainteresowany, ale oderwał się tak szybko, jak do baru podeszła brunetka, którą już nawet kojarzył.. Rzucił krótkie "hey", pochylając się w jej stronę nad ladą, żeby lepiej usłyszeć co mówiła. Zmarszczył brwi, składając sobie wszystko w głowie, dodając dwa do dwóch, zerknął w stronę kolegi, zastanawiając się, czy mają właściwie jakieś procedury na takie sytuacje i.. Szybko zdał sobie sprawę z tego, że nie pracował w banku, żeby musieć się jakimiś procedurami przejmować. Sytuacja była prosta, dziewczyna potrzebowała rozpuścić się w eterze.
- Masz wszystko przy sobie? Tam jest wejście na zaplecze, zaraz za rogiem, otworzę ci. - zakładał, że skoro w planie miała ucieczkę, to na pewno wszystko ze sobą wzięła, więc.. klepnął współpracownika w ramię, informując, że idzie na tyły na chwilę. Barman miał tak czy siak wprawę i w wieczór taki jak ten, naprawdę nie były mu potrzebne dodatkowe ręce do pracy, więc tylko skinął głową, a Noah mógł się oddalić, by otworzyć brunetce drzwi z tyłu.

stevie mayfield
kawka
AR#7194
lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
Zawsze miała ze sobą wszystko. Portfel, telefon, klucze- zestaw trzymany nieodmiennie przy tyłku niezależnie od okoliczności. Starała się za dużo nie myśleć w ostatnich dniach czy nawet tygodniach, ale nadal trzymała się jej przynajmniej ta podstawowa odpowiedzialność za samą siebie. Pilnowała ważnych rzeczy, nie przyjmowała cukierków od nieznajomych i nie praktykowała chodzenia z przypadkowo poznanymi mężczyznami do nich w celu przedłużenia zakrapianego wieczoru, nawet jeśli ten przypadkiem zaczął się dobrze. Ten, tak czy siak, nie zaliczał się do tych najbardziej udanych.
Chociaż… Brała pod uwagę, że odrobinę przesadzała. Być może nie musiała tak od razu uciekać? Może wystarczyłoby, żeby znalazła w sobie jakąś nutę asertywności i jasno dała facetowi do zrozumienia, że nie jest zainteresowana? Próbowała to zrobić, jasne, że tak, ale… Na swój sposób. Może była odrobinę zbyt uprzejma mimo wszystko? Może wbrew swoim intencjom w jej odmowach tak czy siak chowały się resztki złudnej nadziei… No cóż, uciekanie było łatwiejsze, a ostatnio całkiem weszło jej w krew.
Rozejrzała się jeszcze przez ramię, chcąc upewnić się, że jej adoratora nie było na horyzoncie, po czym skinęła głową i poszła za barmanem. Przez kilka kroków jeszcze trochę spięta, rozluźniła się i odetchnęła, dopiero, kiedy faktycznie znaleźli się na zapleczu.
- Dzięki – powiedziała z całkiem szczerą wdzięcznością. - I wybacz, że w taki sposób… Nie chciałam robić problemu, ale nie miałam pojęcia, jak się go pozbyć, a… - nie dokończyła. Nie wiedziała do końca, jak to ubrać w słowa. Nagle stwierdzenie, że obawiała się, że typ może pójść za nią aż do jej domu czy gdziekolwiek będzie zmierzała (przez to małe, nadal obce dla niej miasteczko), wydało jej się… Nieco nie na miejscu? Jakby faktycznie przesadzała i zaczęła popadać w paranoję. Tak czy siak jej ulga była jak najbardziej autentyczna.

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Hey, z tego co zauważył, wielu ludzi przychodziło do baru z torebkami, plecakami i całym dobytkiem, więc.. nie widziałby problemu, żeby pójść po jakąś rzecz za nią, żeby creep się znów nie przypierdzielił.. Może nawet dałby powód, żeby mu przywalić? Właściwie przyczepienie się do biednej dziewczyny było dobrym powodem, ale był stosunkowo nowy w tej pracy; gdyby już miał kogoś bić, wolałby mieć dostatecznie porządny powód, to tyle.
- W porządku, spokojnie. Usiądź sobie. - nawet Uber potrzebował chwili, żeby dojechać na miejsce, nie? Po co miała stać i się tłumaczyć bez sensu; nawet jeśli przesadzała, jeśli czuła się zagrożona, to był kolejny wystarczająco dobry powód, żeby ochłonęła na bezpiecznym zapleczu. Wskazał jej krzesło przy komputerze z monitoringiem, chwilę później, zanim jeszcze wyciągnął swój telefon, zdobył z turystycznej lodówki małą butelkę wody, stawiając ją przed nią.
- Jak go gdzieś tam widzisz, to mi go pokaż. - dobra, serio nie wiedział, jaką mieli politykę, ale wydawało mu się racjonalne, żeby zrobić zdjęcie mordy faceta i wysłać któremuś z szefów. Na pewno chcieliby wiedzieć, że jakiś palant zaczepia ich patronów, nie? Był tego całkiem pewny.
Dopiero wtedy z kieszeni wyciągnął telefon, zastanawiając się przed moment jak się woła normalną taksówkę... Taką nie uberową.. Bo to by było chyba nie na miejscu, żeby na swoim telefonie miał dane zamieszkania klientki, nie? Um. Pierwszy raz na wszystko, nie?

stevie mayfield
kawka
AR#7194
lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
Nie chciała wszczynać awantury ani robić problemów - zarówno barmanowi (który sprawiał wrażenie sympatycznego i przejętego sytuacją) jak i gościowi, który był wprawdzie odrobinę zbyt nachalny i natrętny, ale ostatecznie nic nadzwyczajnego. Pilnowała swojego drinka, pilnowała siebie i wymykała się raz za razem, kiedy tylko znajdowała do tego okazję. Nie sądziła, żeby posiadanie nagabujacego ogona było powodem do robienia sceny albo tym bardziej narażania rąk postronnych osób na uszkodzenia wywołane zetknięciem z cudzą twarzą. Gra niewarta świeczki. Zwłaszcza że wszystko wydawało się być pod kontrolą, droga ucieczki po cichu stała przed nią otworem.
- Dzięki - powiedziała po raz kolejny i skinęła głową, a chwilę później skorzystała z propozycji i faktycznie zajęła miejsce na wskazanym krześle i przyjęła wodę, której kilka łyków chętnie wypiła... Zanim na moment się zatrzymała, aby spojrzeć na barmana uważnym, badawczym spojrzeniem.
- Co chcesz zrobić? - zapytała, jak jej się wydawało, dość rozsądnie. Nie wiedziała, czy go widzi. Nie wiedziała, czy chciała go szukać ani tym bardziej, czy chce wprawiać w ruch wielką maszynę nagonki na faceta, który tylko chciał... No właśnie, co właściwie? Poderwać ja w bardzo nieudolny sposób? Zdobyć? Zmęczyć ją swoją osobą tak bardzo, że w końcu dla świętego zgodziłaby się na... Nawet nie wiedziała, na co. Nie miała bladego pojęcia. W sumie nie chciała też się nad tym zastanawiać. Zwyczajnie nie chciała go mieć na głowie, nie chciała, żeby wyszedl za nią z tego baru, wiedział jak wsiada do konkretnej taksówki, a potem jedzie z nią w konkretne miejsce... Chciała tylko spokoju. A ten wieczór był już wystarczająco niespokojny. Nawet w skali całego poprzedniego roku, który aż za bardzo przypominał jazdę na kolejce górskiej - niestety pędzącej jedynie szaleńczo w dół.

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Był prawie pewny, że po tylu latach udawania normalnie funkcjonującego człowieka, jego twarz, ton, sposób poruszania się czy gesty, mogły rzeczywiście sprawiać wrażenie przyjemnych i zapraszających. Ludzie go lubili. Nie trzeba było Sherlocka Holmesa, żeby stwierdzić, że naprawdę był dobry w te socjalne szachy, nawet jeśli jego głowa była martwa i generalnie uważał się już od dawna za chodzące zwłoki. Czy był w tym przypadku przejęty..? Nie lubił chamów i prostaków, to prawda, gardził też przypadkami mężczyzn, którzy zamiast znaleźć sobie jakieś zajęcie, nagabywali kobiety zwykle słabsze i mniejsze od nich samych, to też prawda. Prawdą też było to, że za godzinę prawdopodobnie zapomni o całej sytuacji i, jeśli nikt mu o niej nie przypomni, puści ją w niepamięć jak całą resztę otoczenia, dni które wyglądały tak samo z małymi górami i dolinami czasami. Same old, same old, ta sytuacja była tylko małym D-tour.
- Hm? Zamawiam ci taksówkę, ale właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że nie zdarzyło mi się zamawiać normalnej taksówki. - odpowiedział szczerze, lekko marszcząc brwi i podnosząc na nią spojrzenie. Nie skleił, że wcale nie chodziło jej o to, że zamarł nad swoim telefonem, prawdopodobnie z pustym wyrazem gęby. Wzruszył lekko ramionami, stwierdzając zaraz, że przecież skoro siedzi sobie już u nich na tyłach bezpiecznie, to sama może sobie Ubera zawołać, nie? - Mamy jakieś ładowarki tutaj, jak ci padł telefon to możesz sobie podładować i potem zamówić Ubera? - zaproponował w końcu, uznając, że to rzeczywiście miało najwięcej sensu. Wskazał przy tym ponownie na monitor komputera, przy którym pozwijane leżały kabelki od wszystkich flagowców. Mocno zmęczone życiem, niektóre posklejane izolacją, ale hey, przynajmniej było i działało.

stevie mayfield
kawka
AR#7194
lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
Według Stevie wystarczającym przejawem przejęcia jej sytuacją było to, że zareagował praktycznie od razu. Nie podważał niczego, nie starał się jej wmówić, że wszystko było w porządku, nie zadawał pytań, które być może byłyby w tym momencie zasadne, ale najwidoczniej nie były tak do końca niezbędne, skoro się bez nich obył. Spełnił jej prośbę, zapewnił, że wszystko jest w porządku i zaproponował miejsce do siedzenia - Stevie nie wiedziała, czego oczekiwała, ale to na pewno poza te oczekiwania wykraczało. Być może poprzeczka była zawieszona tak nisko. A może wcale nie musiała być wyżej i czasem zwykłe otworzenie drzwi na zaplecze, nie zadając pytań, w zupełności wystarczyło? Jej na pewno.
- Nie o to m... - urwała, bo zdała sobie sprawę, że tłumaczenie mu w tej sytuacji, że zastanawiała się nad tym, jakie miał plany wobec jej niedoszłego (oby tak to się skończyło) adoratora, totalnie mijało się z celem. Skoro on tego nie skojarzył, uznała za stosowne również porzucić ten temat i zachowywać się, jakby wcale nie planowała go zaczepiać choćby koniuszkiem małego palca u stopy. - Nieważne - zmieniła płytę... I zamiast tego wbiła w niego nieco dłuższe i nieco bardziej uważne spojrzenie. - A zamawiałeś jakieś... nienormalne taksówki? Magiczne? - spytała być może z odrobiną nadziei w głosie, chociaż nie do końca na poważnie, o czym świadczyło drganie jednego z kącików jej ust. Pewnie nie powinna była sobie żartować w tej sytuacji. Może nawet tutaj, na zapleczu, powinna nadal być przejęta i nastawiona przede wszystkim na ucieczkę. Tylko że zupełnie mimowolnie pozwoliłą sobie na wzięcie oddechu. Wzięla go nawet całkiem dosłownie po tym pytaniu, odstawiła szklankę i odgarnęła włosy za ucho, przenosząc spojrzenie na pierdolnik kabli, który jej wskazywał. Zagryzła wargę.
- Właściwie... - zaczęła, ale zdała sobie sprawę, że chce palnąć największą głupotę, jaką mogła w tej sytuacji palnąć. Prawda była taka, że dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę z tego, że jej fundusze były dość skromne i wracanie do domu uberem czy jakąkolwiek taksówką mogło nie być w tej sytuacji najlepszą opcją dla jej portfela. To była pierwsza myśl, gdy chciała uciec - poprosić barmana o zamówienie taksówki i odjechać w dal, jak najdalej, niezależnie od kosztów. Teraz jej szare komórki zaczynały działać normalnie i przypominały sobie o ekonomicznych aspektach jej życia. - Chyba po prostu wyjdę po cichu i też będzie w porządku - stwierdziła. Spacer do domu na pewno dobrze jej zrobi, w to nie wątpiła

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zawiesił na niej spojrzenie już w momencie, w którym wyraźnie chciała coś wytłumaczyć i nie umknął mu delikatny błysk, grożący uśmiechem. Nie, jego zdaniem wcale nie musiała się tutaj trząść, płakać i wzywać policję; właściwie preferował, żeby tego nie robiła, bo to by było chyba złe dla biznesu, prawda? Na zapleczu było bezpiecznie, nikt tutaj nie mógł wejść bez otwarcia drzwi po tej stronie i serio, nie potrzebowała mu się tłumaczyć z tego, dlaczego poczuła się zagrożona jakimś creepem, który nie rozumiał definicji przestrzeni osobistej.
- Tak. Używałem zwykle do tego różdżki, wiadomo, nie telefonu, ale gdzieś swoją zgubiłem. - postanowił iść w jej mały żarcik, zachowując przy tym pełną powagę.. co w gruncie rzeczy nie było takie trudne. Nie zostało mu dużo do końca zmiany, był trochę zmęczony nowościami, znużony zupełnie innym tempem pracy niż to, do którego był przyzwyczajony. Bar to takie niby małe gastro.. Ale pracowało się inaczej. Udał przy okazji, że szuka w kieszeni tej swojej różdżki, której oczywiście nie znalazł, więc tylko wzruszył bezradnie jednym ramieniem, zaraz potem posyłając jej lekki, ale całkiem szczery uśmiech.
- A tak zupełnie serio; zwykle zamawiałem taksówkę na swój adres. - w kontekście, to brzmiało źle. Pokręcił głową, unosząc wolną rękę w górę. - Nie klientom, sobie. Jestem barmanem od bardzo niedawna. - dopowiedział dla wyjaśnienia i mógłby niby zakręcić tym wątkiem tak, żeby zabrzmieć jak rasowy playboy i nie wiadomo jaki gracz, ale wyjątkowo nie miał na to nastroju. Wsunął własny telefon do kieszeni, podchodząc bliżej, żeby poczęstować się jednym z jabłek w ramach późnej kolacji/wczesnego śniadania. Zamiast znów się odsuwać, oparł się o blat biurka.
- Jak chcesz właściwie. Możesz też tu posiedzieć następne.. 20 min? O trzeciej stąd wychodzę, wyjdziesz ze mną, podprowadzę cię na jakąś taksę czy gdzie tam chcesz. - kolejne wzruszenie, tym razem równo ramionami. Chyba gdzieś nawet czytał czy słyszał o tym, że to zwykle znaczyło prawdomówność i szczere intencje..? Pomyślał o tym właściwie tylko dlatego, bo była ładna, bardzo w jego typie i w innych okolicznościach pewnie by się do niej cieszył. Teraz nie chciał wyjść na kolejnego creepa. - Noah. - wyciągnął do niej rękę, zdając sobie sprawę, że właściwie dalej był dla niej przypadkowym nieznajomym bez imienia.. A tak to przynajmniej wiedziała o nim tyle, jak miał na imię.

stevie mayfield
kawka
AR#7194
lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
Kiedyś mówienie o swoich uczuciach przychodziło jej znacznie łatwiej. Traktowała to niemal jak coś naturalnego, przychodziło jej to praktycznie samo. Otwierała się chętnie przed każdym, serce miała jak na dłoni i nie zastanawiała się, jak może to zostać odebrane i czy ktoś nie wykorzysta jej słabości przeciwko niej samej – to nigdy nie stanowiło dla niej problemu. Uważała uczucia za coś dobrego i pozytywnego, nawet jeśli same w sobie nie należały do tych najbardziej pozytywnych i ciepłych. Smutek od czasu do czasu też był przecież potrzebny, prawda? To zabawne, jak lekko podobne myśli przechodziły jej przez głowę, kiedy nie miała okazji, aby zetknąć się w życiu ze smutkiem tak cholernie mrocznym i zimnym. Odkryła, że są rzeczy, o których nie chce rozmawiać, bo rozmawianie wcale nie zdawało się pomagać, jedynie wywlekało na wierzch rzeczy, o których nie chciała myśleć. Bolało zbyt mocno. Nie chciała tego. Nie potrzebowała tego. Nadal wolała się uśmiechać, żyć swoim życiem, przeć do przodu na przekór wszystkiemu… Musiała się po prostu pogodzić, że nie wszystko będzie przychodziło jej tak łatwo jak kiedyś. I że niektóre rzeczy będzie w stanie zadziwiająco łatwo zbagatelizować.
Na szczęście jej poczucie humoru nadal działało z pełną sprawnością. Parsknęła pod nosem, gdy podłapał jej żarcik i wspomniał o różdżce. - Bardzo mi przykro z powodu twojej straty – zapewniła i przez moment udało jej się utrzymywać względną powagę, jeśli nie liczyć lekkiego uśmieszku nadal czającego się w kącikach jej ust. I może mimo wszystko nadal była tą samą odrobinę naiwną dziewczyną, ale gdy wspomniał o zamawianiu taksówki do siebie, wcale nie pomyślała o kontekście. Jedynym, co przyszło jej do głowy, było to, że lubił wracać do domu w komfortowych warunkach, czego nie mogła mieć mu za złe. Głównie dlatego, że przecież się nie znali.
- Co robiłeś wcześniej? – podchwyciła temat, przyglądając się mu, gdy przeszedł nieco bliżej niej. Nie żeby coś, ale mogli przecież zamienić kilka słów, skoro już znaleźli się tutaj, ona czekała na… cholera wie co, a on nabrał ochoty na jabłka. Obróciła się nieco na krześle, opierając łokieć na blacie… I próbując ukryć szerszy uśmiech, jaki próbował wcisnąć się na jej usta, kiedy zaproponował, że ją odprowadzi tuż po swojej zmianie. - Jeśli to nie będzie dla ciebie problemem… - stwierdziła, bo o ile nie miałaby nic przeciwko, tak nie chciała, aby czuł się zobowiązany.. - Stevie – uścisnęła jego dłoń.

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie nie, rozmawianie o tym co myślał i co czuł w ogóle nie było w jego stylu. Zwykle nie myślał, a już z całą pewnością nie czuł. Bryłka lodu czy inny kamień był na pewno bardziej rozwinięty pod kątem emocjonalnym niż on. Pewnie, miał powody, które miały swoje powody na pewno; nie zmieniało faktu, że jeśli już mówił w temacie swoich odczuć i przemyśleń, zwykle kłamał. Kłamcą był zawodowym, jakby nie było, robił to często i czasami nawet sam w swoje kłamstewka mniejsze i większe wierzył. To w gruncie rzeczy nie było aż takie trudne, na pewno łatwiejsze niż mierzenie się z ciemnym i nieprzyjemnym miejscem, którym była jego głowa.
Skinął głową w ramach podziękowania za kondolencje, ale stwierdził tym samym, że tym samym, poprzednim żarcikiem, chyba wyrzucił całą zabawność z rękawa, bo już więcej nie chciało mu przyjść do głowy. No, życie, żartowanie na siłę nie było w jego stylu.
- Byłem kelnerem. - odpowiedział, mimo że była to tylko półprawda. Tak, zdarzało mu się podczas bardziej zabieganych serwisów pomagać swoim kolegom, ale jego funkcja była nieco inna.. Uznał jednak, że Stevie zapytała z uprzejmości, nie zainteresowania jego osobą, więc nie chciał jej zanudzać tłumaczeniami.
- Nah, nie będzie. Nie spieszy mi się do domu. - odpowiedział tym razem całkiem szczerze, zerkając raz jeszcze na swój zegarek. Żeby nie poniosło go z tą jego małą przerwą, nie? Nadal nie przyzwyczaił się do zupełnie innego tempa pracy w barze, versus tego, co znał z restauracji. Pamiętał doskonale posiłki jedzone w pośpiechu w korytarzu kuchni, to, jak nawet podczas wolniejszych serwisów było zawsze coś do zrobienia i w gruncie rzeczy nie było czasu, żeby iść na przerwę. Nie, nie tęsknił za tym, ani trochę, ale mimo wszystko okazywało się, że trudno było się przestawić po tylu latach.
- Jesteś stąd? - zagadnął, bo może była jednym z lokalnych stałych bywalców i po prostu jeszcze jej nie zapamiętał? Albo po prostu nie bywała aż tak często u nich? Tak czy siak, pomyślał również, że spoko byłoby, gdyby znała okolicę lepiej od niego, nie musieliby się gubić razem przy tych nocnych powrotach do domu.

stevie mayfield
kawka
AR#7194
lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
Jak na złość, zapytała o jego przeszłość z rzeczywistej ciekawości, a nie tylko dlatego, że była uprzejma. Owszem, należała raczej do grona kulturalnych osób, które nie starały się nadepnąć komuś na odcisk na siłę i generalnie wolała sprawiać, żeby ludzie w jej otoczeniu czuli się miło i swobodnie, niekoniecznie niezręcznie, niekomfortowo albo szczerze poirytowani, ale w tym konkretnym przypadku to nie uprzejmość nią kierowała. Pomógł jej, prawda? Żartowali sobie, rozmawiali, miło byłoby dowiedzieć się o nim czegoś więcej. A kiedy odpowiedział jej na pytanie, nie mogła powstrzymać szerokiego, szczerego uśmiechu, jaki wkradł się na jej usta.
- Ja też! – przyznała pogodnie, być może z entuzjazmem nieco zbyt dużym jak na temat, na który rozmawiali. Niejednokrotnie narzekała na swoją dawną pracę. Obolałe nogi, ciągły pośpiech, kuchenne zapachy, które zdawały się na stale wgryzać w jej włosy i ubranie… Ale lubiła ludzi. Lubiła nawet chaos i to, że ciągle miała coś do roboty, dzięki czemu nie musiała skupiać się na własnych myślach. Miało to swoje plusy i ostatecznie wcale nie wspominała tego tak do końca źle. - Chciałam też pracować tutaj, ale ktoś mnie ubiegł – dodała i wzruszyła luźno jednym ramieniem. - Albo zwyczajnie okazał się lepszy. W moim CV nie było wiele przydatnych rzeczy – a przynajmniej nie na stanowisku barmanki, o które się ubiegała tuż po tym, jak przyjechała do Lorne Bay. Była jeszcze gówniarą, nie tak dawno temu skończyła studia, a tuż po nich pracowala w niewielkiej restauracji w niewielkim miasteczku na wydupiu Stanów Zjednoczonych. Żadnych kursów, żadnych szkoleń, nic, jedyne co umiała to nalać piwa tak, żeby ilość piany była niemal idealna, ale ciężko to nazywać supermocą.
- Przyda mi się obstawa i przewodnik, bo nie jestem pewna, czy trafię tam, gdzie powinnam trafić – stwierdziła i pozwoliła sobie na parsknięcie. Nie zamierzała drążyc tematu, dopytywać, czy nie był zmęczony po całym dniu pracy. Przeszło jej to przez myśl, to prawda, ale nie chciała zabrzmieć, jakby próbowała go zniechęcać do wywiązania się z tej propozycji. Bo absolutnie nie próbowała. - Jestem z małego miasteczka pod Seattle – wyznała bez ogródek i sama sięgnęła po jabłko, które obróciła w palcach. - Wiesz, podobny klimat jak w „Zmierzchu”, dużo deszczu, lasy, jeszcze więcej deszczu. To ciekawa odmiana oglądać słońce częściej niż dwa razy w ciągu roku – dodała żartobliwie, posyłając w jego stronę uśmiech.

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jej szczery entuzjazm trochę go zaskoczył, ale definitywnie w pozytywny sposób. Było coś w jej uśmiechu, co sprawiało, że musiał odpowiadać swoim lekkim, acz niewymuszonym uśmiechem. To trochę działało tak, że swój swojego wyczuwał, prawda? Mimo uśmiechu, patrząc jej w oczy raz po raz widział czający się tam smutek i zagubienie; był pewny, że w jego przypadku było całkiem podobnie. Było też coś w stwierdzeniu, że ludzie, którzy odnajdują się w gastronomii i w dodatku to lubią, mieli często sporo na swoich barkach i pracę używali jako przyjemną odskocznię od rzeczywistości. Gastro brało dla siebie znaczną większość życia pracujących tam osób, więc było idealne. Tak czy siak, poczuł mimochodem, że Stevie jest mu w tym wszystkim trochę bliższa i nawet zrobiło mu się głupio, kiedy wspomniała o pracy w tym barze.
- ...ups... Postawię ci jakiegoś maka po drodze, tak w ramach rekompensaty? - czy innego kebaba. W sumie miał całkiem ochotę na zrobienie sobie cheat night i zjedzenie czegoś obrzydliwego. Raz na jakiś czas trzeba było, niezależnie od rygoru ćwiczeń i diety, których starał się trzymać na codzień. - Byłem kelnerem od wina, więc.. Może to to? Chociaż tutaj wina za bardzo nie ma. W tej samej restauracji jako gówniarz pracowałem na zmywaku, potem pomocy barmana, zanim senior sommelier zgarnął mnie pod swoje skrzydło. - nawet jej opowiedział dlaczego pewnie jego CV okazało się lepsze, chociaż nie zastanawiał się, czy zrobił to z poczucia winy, które lekko go podgryzało w sumienie, czy może dlatego, że budziła w nim sympatię. Starał się też przy tym nie myśleć o fakcie, że mówił więcej o sobie niż zwykle; odprowadzi Stevie gdzie tam chciała i prawdopodobnie więcej jej nie zobaczy, więc.. co za różnica, nie?
Chciała w nim przewodnika, kiedy sam nie znał miasteczka.. ale to nic. Mapy w telefonie na pewno znały je lepiej od niego i jakoś dadzą radę. Wyciągnął nawet znów telefon, żeby podpiąć pod jeden z kabelków. Mapy żarły baterię, przezorny ubezpieczony.
- Oh, brzmi klimatycznie. Pewnie macie dużo zieleni, nie? - dużo deszczów kojarzyło mu się od razu z porami deszczowymi, a te natomiast z gęstymi deszczowymi lasami. - Też mamy lasy. Czasem zaczynają płonąć. - nie było to zabawne, nie, nawet jak na jego idiotyczny, czarny humor, więc po prostu wzruszył ramionami. - Lato się zaczyna, niedługo będzie nieznośnie gorąco i sucho, tak, wszędzie będą apele, żeby uważać z ogniem w okolicy lasów. - skoro pochodziła z miasta, w którym było wiecznie wilgotno, mogła przeżyć lekki szok podczas ich lata, rzeczywiście. Miał wrażenie, że z roku na rok było coraz ostrzejsze i nawet on, mimo że uważał się za ciepłolubnego, uznawał ich temperatury za przesadę.

stevie mayfield
kawka
AR#7194
ODPOWIEDZ