radca prawny — ratusz
33 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Paskudna złodziejka ukradła mu pomysł na biznes, dlatego teraz postanowił ją odwiedzać i męczyć swoją obecnością.
Porażki, szczególnie związane z rzeczami, które skrzętnie planował, znosił naprawdę ciężko. Do tej pory nie mógł się pogodzić z tym, że ktoś zwinął mu sprzed nosa lokal, w którym chciał otworzyć swoją cukiernię. Uważał, że miał naprawdę ciekawy i dobrze przemyślany pomysł na biznes, lecz teraz pozostało mu jedynie pluć sobie w brodę, że w Lorne Bay nie pojawił się kilka tygodni wcześniej.
Po porannym treningu wziął szybki prysznic, przygotował śniadanie, na które zrobił sobie jajecznicę (powoli zaczynał tęsknić za typowymi, japońskimi śniadaniami, lecz brakowało mu umiejętności, by przygotować to wszystko samemu, a poza tym w sklepach w Lorne Bay nie było szans na znalezienie wszystkich, potrzebnych składników), a potem wyszykował się i ruszył w stronę ratusza. Był naprawdę szczęśliwy, że będąc w miasteczku nie musiał się z niczym śpieszyć i że nie panował tutaj powszechny kult pracy, od którego musiał zrobić sobie przerwę. Choć w jego mentalności było już zakodowane, by dawać z siebie 120%, to, całe szczęście, bycie radcą prawnym w tak małej miejscowości nie stawiało przed nim wyzwań z kosmosu.
Idąc do pracy, przez przypadek, postanowił przejść obok lokalu, który jeszcze do niedawna miał być jego własnością. Ludzka ciekawość wzięła nad nim górę i gdy był już całkiem blisko spojrzał do środka przez witrynę. W pomieszczeniu zobaczył kobietę; drobną blondynkę i… Choć planował iść do pracy, to zanim się zorientował, przekraczał próg cukierni. Prawdopodobnie nie powinien tego robić, bo z takich sytuacji nigdy nie wynikało nic dobrego, ale na tę krótką chwilę jego umysł postanowił się wyłączyć i zadziałał instynktownie. I mając na uwadze fakt, że nie lubił przegrywać, po prostu nie mógł postąpić inaczej. – Więc to Ty sprzątnęłaś mi to miejsce sprzed nosa? – zapytał, ignorując zbędne uprzejmości. Ryder nie planował być miły dla kogoś, kto ukradł mu pomysł na biznes i tym samym odsunął jego plany na odejście od kariery prawniczej w czasie. To nie tak, że nie lubił tego zawodu, jednak czuł wypalenie i potrzebował zmiany i powiewu świeżości, którego mogła dostarczyć mu cukiernia. – Once Upon a Tart? – przeczytał pytająco, marszcząc przy tym czoło. Choć mógł się na nią wściekać, to jednak w głębi siebie musiał przyznać, że nazwa była intrygująca i całkiem przypadła mu do gustu.

rowan callaway
powitalny kokos
nick autora
głupie pytanie, oczywiście, że nie mam
cukiernik i właścicielka — once upon a tart
26 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Ma tysiące pomysłów na sekundę, ale na jednym z nich zatrzymała się na dłużej i zrobiła z niego karierę, dzięki czemu Lorne Bay może teraz kosztować jej nieziemskich słodkości w Once Upon a Tart.
Odkąd podpisała papiery, poświadczające, że lokal, który miał stać się cukiernią, należy w pełni do niej, praktycznie się stąd nie ruszała. Wrodzona ambicja i perfekcjonizm nie pozwalały jej ot tak pozostawić roboty ludziom, których do tego zatrudniła. W końcu to byłoby zbyt proste, prawda? A proste bywało często dla Rowan nudne. Dlatego też wzięła na siebie wilczą część przeprowadzanego remontu, doprowadzając tym prawdopodobnie majstrów do szewskiej pasji. Prawdopodobnie, gdyby nie to, że mieszkała w tym mieście od urodzenia a człowieka, do którego należała firma, nazywała wujkiem, rzuciłby pomaganie jej w cholerę.
Nic dziwnego, że i dzisiaj znajdowała się w nieczynnej jeszcze cukierni, tym razem zastanawiając się nad najodpowiedniejszym kolorem, na jaki powinna pomalować lokal, aby stał się przytulny, ale nie za bardzo cukierkowy. Stała więc przed ścianą, na której namalowała smugi w pięciu odcieniach i przyglądała im się w skupieniu, przez które w pierwszej chwili w ogóle nie zorientowała się, że ktoś wszedł do środka. Drgnęła, dopiero kiedy drzwi zamknęły się za kimś, kogo wzięła za majstra.
Trochę ci to zajęło, Frank, pojechałeś po te tapety do Sydney? — zażartowała, odwracając się na pięcie. Tym samym znalazła się praktycznie nos w nos z Ryderem, idealnie w chwili, w której się odezwał. Skrzyżowała ręce na piersi i przechyliła głowę, lustrując bruneta wzrokiem, zanim zdecydowała się odpowiedzieć na jego dość impertynenckie pytanie.
Więc to przez ciebie musiałam zapłacić więcej? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie dając się w żaden sposób zastraszyć, czy onieśmielić postawą Welsforda. Na koniec uśmiechnęła się do niego lekko i puściła mu oczko, w dość zadziornym geście. Mógł mówić, co chciał, lokal należał do niej i kiedy znudzi jej się pogawędka z wścibskim nieznajomym, będzie mogła po prostu wyprosić go za drzwi. Póki co jednak uznała, że będzie to zawsze jakaś przerwa od wpatrywania się w próbki farb, które po dłuższym czasie zaczęły zlewać się w jedną całość — Tak, Once Upon a Tart. Brakuje tu cukierni — dodała i uniosła brew. Nie miała pojęcia, że mężczyzna chciał tutaj otworzyć lokal o identycznym profilu, zresztą skąd mogłaby to wiedzieć. Wprawdzie robiła kilka lat temu kurs na wróżkę, ale nigdy nie traktowała tego na tyle poważnie, na ile powinna według jej duchowej trenerki i została oddelegowana do zajęcia się czymś bardziej przyziemnym. Mocno ubodło to wtedy jej dumę, ale dość szybko wylizała rany, znajdując sobie skrajnie odmienne zajęcie — Czy mogę w czymś panu pomóc? — zapytała po chwili, opierając się biodrem o ladę, przy której stała.  

ryder welsford
radca prawny — ratusz
33 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Paskudna złodziejka ukradła mu pomysł na biznes, dlatego teraz postanowił ją odwiedzać i męczyć swoją obecnością.
Gdy w pierwszej chwili został pomylony z niejakim Frankiem, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Szybko jednak przypomniał sobie prawdziwy powód swojej wizyty, przez który bynajmniej nie było mu do śmiechu, dlatego starał się wyglądać poważnie. – Frank mógł faktycznie pojechać do tego Sydney, bo to wciąż nie on. – mruknął krótko, a w tonie jego głosu można było wyczuć delikatną nutkę złośliwości. Wypowiedziawszy słowa, zerknął na ścianę za Rowan. – Na twoim miejscu wybrałbym ten ten w środku. – rzucił i tym razem mówił całkowicie poważnie. Choć nie wiedział, czemu w ogóle doradzał Callaway, bo w jego interesie byłoby, by ten lokal upadł jak najszybciej, to nie kłamał i naprawdę kolor podobał mu się najbardziej.
Słysząc jej pytanie, delikatnie wzruszył ramionami. – To ja. – potwierdził, rozkładając ręce i choć w dobrym tonie byłoby posłanie jej chociaż przepraszającego spojrzenia, to Ryder się na to nie zdobył. Nie zamierzał mówić tego na głos, ale ona i tak nie wyszła na tym wszystkim najgorzej – w przeciwieństwie do niego nie musiała rezygnować ze swoich planów, bo udało jej się kupić ten lokal.
Popatrzył na nią i zmrużył oczy. Cukiernia? Tak duży zbieg okoliczności w tej sytuacji był praktycznie niemożliwy i Ryder zaczął się zastanawiać, czy nie był w ukrytej kamerze. Być może ktoś, komu powiedział o tym przed przyjazdem do Lorne Bay postanowił sobie z niego okrutnie zażartować? A może myślał, że w ten sposób powstrzyma go od wyjazdu z Tokio? Welsford przeczesał swoje włosy i wypuścił głośno powietrze. – Właściwie to nie, przyszedłem jedynie sprawdzić z kim mam do czynienia. I teraz już wiem, że szybko zamieni pani ten lokal w ruinę. – odpowiedział, posyłając jej swój najlepszy uśmiech, a potem, podobnie jak ona przed chwilą, puścił jej oczko. Zdecydowanie powinien stąd wyjść i iść do tej cholernej pracy, ale coś trzymało go tutaj kurczowo, do tego stopnia, że nie ruszył się nawet na krok. Czy naprawdę uważał, że kobieta zamieniłaby ten lokal w ruinę? Prawdę powiedziawszy nie, bo na pierwszy rzut oka wyglądała na ogarniętą osobę, która nadawała się do prowadzenia tego typu biznesu. – Dlaczego akurat cukiernia? – zapytał wprost, krzyżując ręce na klatce piersiowej. To było wręcz niebywałe, że wpadła na ten sam pomysł w momencie, w którym on. I na dodatek (i to był główny i prawdziwy powód jego niezadowolenia), uprzedziła go i kupiła lokal szybciej.

rowan callaway
powitalny kokos
nick autora
głupie pytanie, oczywiście, że nie mam
cukiernik i właścicielka — once upon a tart
26 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Ma tysiące pomysłów na sekundę, ale na jednym z nich zatrzymała się na dłużej i zrobiła z niego karierę, dzięki czemu Lorne Bay może teraz kosztować jej nieziemskich słodkości w Once Upon a Tart.
Pomimo złośliwości w tonie Rydera, nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu na jego odpowiedź. Frank miewał momenty gorszej organizacji i najwyraźniej nastał czas kolejnego takiego epizodu. Poza tymi chwilami był jednak bardzo solidnym fachowcem i dlatego też Rowan godziła się na taki stan rzeczy.
No cóż, mam nadzieję, że przynajmniej tapeta okaże się być idealna — zaśmiała się krótko, przenosząc spojrzenie na wzorniki farby na ścianie. Ściągnęła brwi w zamyślonym wyrazie, kiedy zasugerował środkową opcję, jako tę zwycięską. Po chwili pokiwała głową — Masz niezłe oko, chyba faktycznie ten środkowy najlepiej się sprawdzi — zgodziła się i uniosła brew. Sama również zastanowiła się nad tym, dlaczego jej pomaga, skoro po przyznaniu się do tego, kim był, wynikałoby, że w jego interesie byłby upadek planu biznesowego Rowan. A może po prostu był w tym tak beznadziejny, że doradzając akurat ten kolor, był przekonany, że nie będzie pasował. A może naprawdę nie będzie? Wzięła głębszy oddech i poprosiła w duchu samą siebie o zachowanie spokoju i niewpędzanie się w niepotrzebny stres oraz panikę. Miała tego przy remoncie i tak aż nadto.
Już miała podziękować nieznajomemu za tę altruistyczną pomoc w doborze koloru ścian, kiedy padły z jego ust kolejne słowa, diametralnie zmieniając atmosferę, jaka do tej pory panowała w remontowanym lokalu. Zdziwienie wymalowało się od razu na twarzy blondynki, kiedy trawiła komentarz Rydera.
Przepraszam bardzo, ale za kogo Pan się uważa, przychodząc tu i mnie obrażając? — odpowiedziała pytaniem, a jej postawa stała się bardziej defensywna, niż do tej pory. Z początku podchodziła do bruneta z dozą zainteresowania, teraz chciała jak najszybciej pozbyć się go ze swojej cukierni — Jeśli naprawdę chciałby się Pan dowiedzieć, dlaczego cukiernia, proponowałabym następnym razem nie zaczynać od obelgi. Nie będę odpowiadać na żadne pytania. A teraz proszę o wyjście — z tymi słowami wskazała gestem w kierunku drzwi, licząc na to, że nieproszony gość sobie stąd pójdzie. Kim on do cholery był, żeby przychodzić tu i w ten sposób ją obrażać? Na szczęście znała swoją wartość na tyle, aby nie pozwolić sobie na to, aby jego słowa wywarły na niej jakikolwiek inny wpływ, niż zdziwienie impertynencją.
Chcąc dodatkowo zasugerować mężczyźnie, że nie jest zainteresowana jego dalszą obecnością w Once Upon a Tart, odwróciła się do niego plecami i zaczęła przeglądać kawałki materiałów, które przyszły rano, chcąc wybrać z nich zasłony. Co jakiś czas rzucała jednak ukradkowe spojrzenia Ryderowi. Nie ufała mu.

ryder welsford
radca prawny — ratusz
33 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Paskudna złodziejka ukradła mu pomysł na biznes, dlatego teraz postanowił ją odwiedzać i męczyć swoją obecnością.
– To zależy. – odpowiedział, nie odrywając swojego spojrzenia od kobiety. – Jeśli Frank ma podobne wyczucie stylu, co czasu, to zaczynam się martwić. – dodał, brzmiąc dość wesoło i swobodnie (mogłoby się wydawać, że zupełnie zapomniał, jaki był prawdziwy cel jego wizyty). W tym momencie był już szczerze zaintrygowany, jaki wzór tapety miał niedługo wylądować na ścianach Once Upon a Tart – może powinien odwiedzić ten lokal za jakiś czas, by się o tym przekonać? Potrząsnął głową, by wybić sobie ten pomysł.
Był bardziej niż pewien, że ten kolor będzie najodpowiedniejszy. I choć, zgodnie z tym, co pomyślała Rowan, nie miał żadnego interesu w doradzaniu jej, to ten jeden raz nie mógł się powstrzymać i wskazał kolor, który, według niego, pasował idealnie. Przez moment przypatrywał się uważnie swojej towarzyszce, a kiedy dostrzegł, że się trochę w tym wszystkim zamotała i musiała złapać głębszy oddech, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Uniósł ręce w geście obronnym i posłał kobiecie swój najlepszy uśmiech (choć nie można było powiedzieć, że był on szczery). – Ale ja pani nie obrażam. – powiedział pewnym głosem, nie odrywając spojrzenia od Rowan. – Po prostu stwierdzam fakty. – dodał po chwili, ponownie puszczając jej oczko. W niektórych sytuacjach uważał, że był nie do przegadania, a wszystko wynikało z pewności siebie, której nabrał na salach sądowych. – A tak w ogóle, to jak masz na imię? Tak wiesz, czysto informacyjnie, żebym wiedział, kogo unikać. – rzucił, a po chwili skarcił sam siebie, bo nie powinien tego robić.
Słysząc jej słowa, skinął głową, a następnie odwrócił się na pięcie i zaczął kierować się do wyjścia. Jego uwadze nie uszły jej ukradkowe spojrzenia, bo on też spoglądał w jej stronę (niewątpliwie było to dziwne). Już miał łapać za klamkę, kiedy postanowił przystanąć i odpowiednio pożegnać się z Rowan. – Tak, zdecydowanie powinienem wyjść i przyglądać się z boku tej katastrofie. – podsumował, otwierając drzwi i ruszając przed siebie dziarskim krokiem. Bynajmniej nie uważał, by faktycznie biznes Rowan chylił się ku rychłemu upadkowi, jednak nie potrafił odpuścić i chciał, by ostatnie słowo należało do niego. Cała ta złośliwość i zaciętość w wypowiadaniu uwag wzięła się z jednego, bardzo prostego powodu – jego dumna ucierpiała na fakcie, że to nie jemu udało się kupić ten lokal przez co musiał odłożyć swoje plany na odcięcie się od zawodu związanego z prawem na później.

rowan callaway
powitalny kokos
nick autora
głupie pytanie, oczywiście, że nie mam
ODPOWIEDZ