Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła jedynie na jego słowa, kręcąc przy tym głową, jakby w wyrazie dezaprobaty. Przestała dopiero słysząc jego ukryty komplement, który mimo wszystko przypadł jej do gustu i nawet nie próbowała udawać, że jest inaczej. Potem kolacja minęła im już w przyjemnej atmosferze i faktycznie było w tym spotkaniu coś, czego nie spodziewała się po nim także Pearl.
- Tak sobie powiedziałam - ścięła od razu, gdy Jasper podpytał o te wybory. Niepotrzebnie się w ogóle odzywała, bo temat nie był na tyle nonszalancki, aby potrafiła go pociągnąć dalej. Patrzyła jednak czasem w róg sali, gdzie siedziała jakaś kobieta, na oko pięć, może osiem lat starsza od Pearl, a na jej palcu lśnił pierścionek zaręczynowy, który widziała głownie dlatego, że towarzyszący jej mężczyzna stale trzymał jej dłoń. Wydawali się po prostu szczęśliwą parą i poniekąd tak też Pearl analizowała słowa Jaspera. Nie spodziewał się jej tu, bo to takie kobiety jak tamta nieznajoma dobrze pasowały do takich miejsc, ale nie Campbell. - Wystarczyło inteligentną dziennikarkę - parsknęła śmiechem, bo po pierwsze chciała cały ten temat obrócić w żart, a po drugie jej też było miło, że wybrał na ich spotkanie tak istotne dla siebie miejsce. Z jednej strony jej to schlebiało i napawało nadzieją co do przyszłości ich relacji, a z drugiej... czuła, że przez to poziom jej czujności obniża się jeszcze bardziej.
Rozmowa ucichła na czas występu, ona sama piła wino cały czas, ale nie w takich ilościach by się upić, a może wówczas przestałaby się zadręczać niepotrzebnymi myślami, które raz po raz ją nawiedzały. Nie umknęło jej też to, jak swobodnie przy niej czuł się Jasper. Jego dłoń przyjemnie drażniła skórę nad jej kolanem, a przy tym czuła się trochę tak, jakby Ainsworth chciał pokazywać przed światem, że do niego należy. Cóż... sama tego chciała. Nie tylko, by się jej nie wstydził, ale też by chciał się nią chwalić. Zawiesiła się na tej myśli, więc w pierwszym momencie nawet nie zrozumiała, że Jasper został wywołany na scenę.
- Ale jak będą się z ciebie śmiać, to mi nie płacz - rzuciła do Jay'a, jak tylko ten zdecydował się, że faktycznie idzie. Nie miała wielkich wymagań, jak miała być szczera. Spodziewała się bardziej zabawy, niż prawdziwego występu i może jakiejś przaśnej, włoskiej muzyki... cokolwiek sobie nie założyła, ni jak pokrywało się to z rzeczywistością i cóż... przeżyła niemały szok. Poza tym poczuła - dobrze, że Jay był daleko i nie miał prawa tego zobaczyć - że się rumieni, gdy przeanalizowała tekst piosenki i dotarło do niej, że barman faktycznie śpiewa dla niej. Niby tania zagrywka romantyków, a jednak... nikt nigdy nie zrobił dla Pearl czegoś takiego i chociaż nie chciałaby tego przyznać, naprawdę dobrze to działało, a jej serce wybijało dowody na to, że ten związek jest dla niej cholernie ważny, a przecież oficjalnie trwa zaledwie kilka dni. To jednak nie było ważne, bo cholera... nie chciała, żeby przestał patrzeć na nią w ten sposób i przez to też jeszcze bardziej przerażała ją wizja, że kiedyś będzie rozpaczać, wspominając moment, w którym dla niej śpiewał. W głowie miała więc istny mętlik i kiedy wrócił do stolika, cóż...
- Nie mam bladego pojęcia, co powiedzieć - skończyła klaskać, gdy już usiadł obok i pokręciła głową na boki. - Potrafisz śpiewać... kurwa, chyba wysoko postawiłeś sobie poprzeczkę tą pierwszą randką - dodała z uznaniem, dziwnie się czując bez maski cynizmu. - Ale to nie dlatego, że nie zamierzasz mnie zabrać na kolejną, co? - dodała podejrzliwie, ale nadal było widać, że jego występ po prostu jej się podobał. On cały jej się podobał i najmniej w tamtym momencie liczyła się jego aparycja.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nawet nie musiał się wiele zastanawiać nad piosenką, którą powinien uraczyć Pearl. Miał przy tym nadzieję, że blondynka doceni jego wysublimowane poczucie humoru i chyba właśnie tak było, bo spoglądając na nią ze sceny widział ten błysk w oku, na którym mu zależało. Trochę się wygłupiał, trochę śpiewał na poważnie, ale ostatecznie nie wyszło najgorzej, a co najważniejsze Campbell wiedziała, że było to dla niej. Cholera... On naprawdę chciał tej dziewczynie udowodnić, że jest wyjątkowa i warta wiele więcej niż jej się samej wydaje. Możliwe, że w głowie nadal rozbrzmiewały mu te wszystkie słowa jakie wypowiadała na swój temat w kontekście tego jak postrzegają ją mężczyźni. Dlatego on starał się, aczkolwiek w typowy dla siebie sposób, aby przy nim Pearl poczuła się inaczej.
Po tym jak zakończył swój spontaniczny występ, wyściskał jeszcze właściciela knajpy i przyjmując kilka postronnych komplementów, wrócił do swojej panny. Ta zaś nie spuszczała z niego oka i gdy tylko znalazł się przy stoliku obdarowała go całkiem miłymi słowami.
- Ha! Mam wiele talentów, o jakich nie wiesz. Poza tym widzę, że się rozochociłaś? - Odpowiedział tajemniczo, po czym sięgnął po szklankę wody i najpierw zwilżył usta. - Oczywiście, że wezmę ciebie na następną jak tylko na to zasłużysz - dodał, po czym pochylił się bardziej w stronę Pearl. Jego dłoń znów znalazła się na jej kolanie, gdy usta zbliżył go jej ucha. - Chciałem, aby ta pierwsza randka... - mruczał cicho słowa, oddechem drażniąc skórę blondynki, a końcem nosa z czułością trącając płatek jej ucha.- ...była wyjątkowa, bo właśnie na taką... - Ostrożnie i powoli wypowiadał każde słowo, jakby chciał omamić Pearl tym co robił, wprawiając w nieco bardziej nastrojowy stan. -.. zasługujesz. - Kończąc zdanie, złożył pocałunek na szyi Pearl, na kilka sekund przytrzymując usta, rozkoszując się przy tym zapachem jej perfum i bliskością. Jego dłoń wciąż masowała jej udo, pozwalając sobie na odrobinę więcej, wsuwając na wewnętrzną stronę jej nogi. Nie zabrał jej, nawet po tym jak wrócił do wygodniejszej pozycji, a kelnerka podeszła pytając, czy życzą sobie coś jeszcze. Odmówili.
- Mam nadzieję, że doceniłaś wybór repertuaru? - Zagadnął, bo atmosfera zniknęła wraz z pojawieniem się pani z obsługi. Czekali teraz na rachunek, a w głowie Jaspera ponownie pojawiło się pytanie o to, co stanie się dalej. Cholernie nie chciał kończyć tego spotkania samotną nocą, aczkolwiek założył sobie, że jeśli nie uzyska od Pearl jasnego sygnału, nie będzie naciskał, bo jednak chciał, aby ta randka była szczególna.
Niedługo później stali już w ciepłą noc na deptaku przed restauracją i jak na parę palaczy przystało, od razu odpalili fajki. Jasper oparł się przedramionami o niewysoki murek, oddzielający chodnik od plaży i wbił wzrok w ciemną toń oceanu, który był właściwie ledwo dostrzegalny z takiej odległości.
- Spacer, czy wolisz wrócić do Lorne Bay? - Spytał, niby naturalnie, bo przecież nadszedł czas na jakieś decyzje, ale przy tym znów poczuł się jakoś mniej pewnie. Kurwa, pewnie jakby mu nie nagadała tyle o wykorzystujących ją facetach, to ona sam nie chciałby za wszelką cenę pokazać jej jak nie wpisuje się w ten schemat.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Kiedy tylko jego oddech podrażnił jej ucho, przeszły ją elektryzujące dreszcze. W gardle jej zaschło i nic innego się już nie liczyło, poza bliskością Jaspera. Przymknęła delikatnie oczy, a przez to jego słowa tylko wyraźniej wybijały się w jej myślach. Sylaba po sylabie. Podobało jej się to, co mówił i chciała, by naprawdę tak było, by była kobietą, która zasługuje na takie zachowanie. Strach trochę zelżał, ale nie na tyle, by umiała to jakoś skomentować, odnieść się do tego. Po prostu mruknęła cichutko, przechylając odruchowo głowę w jego kierunku, bo pocałunek w szyję ją mocno połaskotał.
- Kto tu się rozochocił? - wytknęła mu, odnosząc się zarówno do tego gestu, jak i do jego dłoni, która do najgrzeczniejszych nie należała. Przyspieszało jej to puls, nakręcał ją w zdrowy sposób, bo przecież Jasper najnormalniej w świecie ją pociągał, a ona nie należała do wstydliwych kobiet. Niejednokrotnie kończyła z mężczyznami w łóżku, ale nigdy nie prowadziło do tego, coś tak miłego, jak ich randka. Pewnie dlatego odczuwała większy stres, bo wiedziała, że to co robiła, stanowiło jej świadome decyzje. Nie mogła tego zrzucić na winy upojenia alkoholem, bo wypiła ku temu za mało. Jeśli skończy zraniona, to skończy zraniona tylko ze swojej winy.
- Doceniłam... ostrzegałeś przede mną samego siebie? - przechyliła głowę, pytając z pewnym wyzwaniem zawartym w tonie głosu. Zbyli kelnerkę, po chwili Jasper zapłacił, a potem mogli już wyjść z restauracji i właśnie tutaj zaczynały się schody. Absurdalne schody. Czego niby się bała? Nie była z takich kobiet, nie odczuwała stresu przy mężczyznach, nigdy. Więc czemu nagle miała wrażenie, że powinna od siebie wymagać więcej, niż przy innych kochankach? Że jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie to miało realne przełożenie na przyszłość i nie wystarczy jedynie wzruszyć ramionami z lekceważeniem. Bo stojąc tak przed tą restauracją, oceniając całą randkę podczas raczenia się papierosem, zaczęła godzić się z tym, jak zależało jej na tym irytującym typie. Za bardzo, to pewne, ale nie było już odwrotu. Chciała go przy sobie zatrzymać i chociaż było na to za wcześnie, chciała sobie wyobrażać, jak mogliby wyglądać za miesiąc, dwa, może rok. Jakiś absurd. Aż wzrosła w niej irytacja i ta Pearl, którą była od jakiegoś czasu, zaczęła krzyczeć w jej głowie, że zachowuje się jak totalna idiotka i że właśnie takie idiotki życie najlepiej kopie po dupie. Słabe i żałosne, żyjące jakimiś mrzonkami. Co ten cholerny barman z nią zrobił i jakim prawem w ogóle?
- Jak już zaproponowałeś spacer, to byłoby głupio gdybym si odmówiła - zauważyła, gasząc papierosa, by zaraz przełożyć bukiet do drugiej ręki, a tą wolną wyciągnąć zachęcająco w jego stronę. Chodzili już za rękę w centrum handlowym, ale wtedy to on to zainicjował. Ona z kolei wyglądała na wyluzowaną, ale samo to kosztowało ją wiele, bo wszystko w niej wręcz wrzeszczało z obawy, że nie złapie jej ręki i ją wyśmieje. Na całe szczęście złapał, a ona znów poczuła ulgę i zażenowanie tymi swoimi obawami. Splotła ich palce nieco mocniej. - Przyznaję, że mnie zaskoczyłeś - podjęła po chwili ciszy, znów nie będąc pewną, czy chce brnąć w ten temat. - Tą prawdziwą randką... nie śmiej się, Jasper... w sensie zaśmiej się, a przysięgam, zrobię ci taką krzywdę, że się nie pozbierasz z tego deptaku i staniesz się kurwa nie wiem... jedną z tych o kostek, fragmentem mozaiki, chodnikiem po prostu - musiała mu zagrozić, przy okazji dodając tym sobie nieco odwagi, ale i dając upust negatywnym emocjom. - Po prostu... nie przywykłam do takiego traktowania i... myślę, że nigdy nie byłam w zdrowej relacji, trochę się w nich gubię, ale ten wieczór był naprawdę przyjemny, sama nie wiem dlaczego tak mnie to przerażało - dodała na wydechu, patrząc pod nogi, gdy tak szli dalej. - A teraz przez dziesięć minut nie waż się do mnie odezwać, a potem zacznij nowy temat, o pogodzie, gwiazdach, morzu, co tam chcesz. Nic żenującego - dodała, bo przecież musiała zniszczyć atmosferę i już się odrobinę wycofać, gdy ta zaczęła ją przerastać, nawet jeśli sama ją zapoczątkowała.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Ostrzegał siebie samego przed Pearl od bardzo dawna, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi, nie posłuchał własnych rad. Za bardzo ciągnęło go do tej pyskatej panny i nawet jeśli z początku była tylko narzędziem, które chciał wykorzystać, z czasem, nie wiadomo nawet kiedy, stała się kimś o wiele bardziej znaczącym. Przyłapywał się na myśleniu o niej w takich prozaicznych momentach jak robienie zakupów, czy trening. Nieustannie zaglądała go jego umysłu, pozostawiając po sobie chaos, a on ten chaos zaczął uwielbiać. Lgnął do niej, chociaż tylekroć wmawiała mu, że nie ma na co liczyć. Interesował się nią mimo, że ona sama robiła wszystko, aby wiedział o niej jak najmniej. Jak na przekór nie odpuszczał, ignorując wszelkie znaki i nie żałował ani chwili, bo od dawna nie czuł się przy nikim tak dobrze.
- W takim razie spacer - potwierdził jej słowa, po czym samemu zgasił papierosa i sięgnął do dłoni Pearl, splatając z nią palce. Ponownie przyłapał się na myśleniu o tym jak brakowało mu takich normalnych gestów, które przez długi czas uważał za nieosiągalne dla siebie. - Mówiłem, że się post... - Zamilkł w pół słowa. Był lekko rozbawiony, faktycznie, ale pod wpływem słów blondynki przybrał nieco poważniejszy wyraz twarzy, chociaż jego oczy wciąż błyszczały, zdradzając świetny nastrój. Wsłuchiwał się w to co miała do powiedzenia i ledwo co powstrzymał parsknięcie, gdy tak wymownie zaczęła mu grozić. Jednak nie to było najważniejsze, a kolejne zdania jakie wypowiedziała. Niby znał Campbell, ale zdawał sobie sprawę jak niewiele wie o tej kobiecie. Na pierwszy rzut oka wydawała się zmanierowaną suką, która mężczyzn traktuje z góry, aby potem powiedzieć coś tak szczerego i łapiącego za serce. Jasper faktycznie przez chwilę milczał, starając się odpędzić od siebie wizje kiepskich związków, w które wpadała blondynka; zapewne opartych tylko na seksie i fascynacji urodą Pearl, bez większej potrzeby poznania tego kim naprawdę była. A był cholernie skomplikowaną panną, która na pewno zasługiwała na więcej niż do tej pory miała.
- Mam inny pomysł... - Mruknął, zatrzymując ich w pewnym momencie. Pociągnął Pearl za sobą na bok, w stronę murku ciągnącego się wzdłuż całego deptaka. -.. na spożytkowanie tych dziesięciu minut - dokończył, gdy plecy Campbell oparły się o obmurowanie.
Ten wieczór był długi i wymagający, a Jay grzecznie czekał, ale nie umiał dłużej walczyć z pokusą. Jego wzrok z pożądaniem nakreślił linię od sarnich oczu Pearl, aż do jej ust skupiając się na nich nieco dłużej. Dłoń ułożyła sie wygodnie na placach Pearl, podtrzymując ją delikatnie, gdy palcami drugiej ręki, Jasper musnął z czułością polik blondynki. Nim ją pocałował, uśmiechnął się na ułamek sekundy, rozkoszując się tą chwilą, a potem była już tylko namiętność. Jeden, może dwa krótkie pocałunki, które po chwili przerodziły się w rozkoszną zabawę, nieubłagalnie zdradzającą to jak cholernie jej pragnął. - To nie będzie łatwe, ale nawet jak się zgubisz to ciebie odnajdę - rzucił gdzieś między jednym ruchem warg, a momentem, w którym potrzebowali zaczerpnąć powietrza. Czuł, że musiał jakoś odnieść się do tego co mu powiedziała, do tej szczerości, która na pewno nie przyszła jej łatwo. - Myślisz, że minęło dziesięć minut? - Ponownie oderwali się od siebie, ale tym razem na nieco większą odległość. Obok, akurat przeszło też kilka osób, więc mimowolnie Jasper i Pearl wrócili na deptak. - Wracamy do auta? - Niby zapytał, ale po odpaleniu papierosów obydwoje skierowali się w stronę wozu zaparkowanego kilkaset metrów dalej. - Nie byłem w poważnym związku od siedmiu lat? Nie wiem czy dobrze liczę... Dla mnie to też nowe, ale czuję, że warto - wtrącił po chwili, zaciskając mocniej palce na dłoni Pearl. Nie miało być nic żenującego, ale Ainsworth uznał, że winien jest blondynce także jakąś szczerość, w końcu nie tylko ona była przerażona. On także, ale jego obawy sięgały o wiele głębiej i dalej, o czym niestety, ale nie mogła się póki co dowiedzieć.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Stresowała się, jak dziecko, którym przecież od dawna już nie była. Z jednej strony ją to irytowało, a z drugiej uświadamiało jej, jak bardzo zależało jej na tym mężczyźnie. Chyba przywykła do tego, że był obok, że ją drażnił, a czasem wręcz wkurwiał, gdy dawał jej wykłady, o które nie prosiła - i jak uważała - wcale ich nie potrzebowała. Kiedy jednak emocje opadały, docierało do niej, że robił to dlatego, że się martwił, a to już wystarczający dowód na to, że nie miał jej w dupie, jak większość osób w jej życiu.
Przystanęła, gdy i on się zatrzymał, nadal trwając w jakimś napięciu, bo przecież nie mogła przewidzieć tego, jak zareaguje na jej szczerość. No, a jego metoda, trzeba przyznać, całkiem jej się spodobała. Rozchyliła delikatnie wargi, gdy pchnął ją na mur, cały czas patrząc mu przy tym w oczy, bo wiedziała, co zaraz nastąpi i nie pomyliła się wcale. Czekała, aż jego usta dosięgną jej własnych, trochę czując, że Jasper ją drażni, ale w przyjemnym tego słowa znaczeniu, bo w końcu oboje odpłynęli, skupieni tylko na sobie. Nie spodziewała się, że tę pieszczotę wzbogaci o jeszcze jakieś wyznanie, więc kiedy te nadeszło, przeszedł ją silniejszy dreszcz, a ona głupio chciała go błagać, by zawsze ją odnajdywał, ale na całe szczęście powstrzymała się od tej prośby, chociaż pocałunek całkiem nieźle pewnie oddawał jej uczucia w tamtym momencie. Zrobiło jej się bez wątpienia gorąco, a puls przyspieszył znacznie, więc gdy Jasper się odsunął, potrzebowała chwili, by tak po prostu wrócić na deptak i nie przeżywać na nowo i na nowo intensywności tej pieszczoty.
- Może z jakieś sześć... ale wy faceci zawsze sobie dodajecie - dogryzła mu, bo przecież musiała wyjść jakoś z twarzą z tej atmosfery, którą wcześniej sama między nimi zapoczątkowała swoją szczerością. Sądziła, że limit tej został już wyczerpany, ale nim dotarli do samochodu, Jasper sam postanowił przyznać się do czegoś, czego Pearl się po nim nie spodziewała. W pierwszej chwili milczała, robiąc pewne wyliczenia.
- Siedem lat... czyli musiałeś być w moim wieku, gdy byłeś w poważnym związku - mruknęła, zastanawiając się nad tym. - No, a przynajmniej rok starszy ode mnie, kiedy ci się to rozpadło... Mam nadzieję, że to nie jakaś klątwa, dwudziestosiedmiolatków - zażartowała, chociaż samo myślenie, że mogłaby być z Jasperem cały rok, było już dla niej niewyobrażalnym osiągnięciem. Dotarli do samochodu, a kiedy do niego weszli, Pearl w zasadzie chciała kontynuować ten temat. Ciekawość wygrywała. - Dlaczego nie związałeś się z nikim na poważnie, po tamtym razie? Nadal to w tobie siedzi? Podświadomie czujesz, że to była twoja jedyna szansa na prawdziwe uczucia? Tęsknisz za tamtą kobietą? Dlaczego w ogóle się rozstaliście? - dobra, może przesadziła. Pewnie na sto procent przesadziła, więc zmarszczyła nieco czoło i usiadła prosto, nieco głębiej w fotelu. - Sorry, zawodowa ciekawość - bo to przecież nie tak, że jaj zawód nie miał nic do rzeczy, a ona po prostu nagle chciała wiedzieć wszystko, wręcz obsesyjnie, o tym, kto był tak ważny, że po nim nie znalazł już nikogo równie ważnego. Z jakiegoś powodu ta myśl jej uwierała, ale nie chciała tego dać po sobie poznać.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Niemy śmiech opuścił usta Ainsworth, gdy Pearl poczęstowała go tym dwuznacznym żarcikiem. Nawet nie szukał riposty, bo pewnie skończyłoby się to kolejną debatą, a właśnie udało im się w przyjemny sposób zakończyć dość trudną rozmowę i Jay nie chciał psuć klimatu.
- A ty nie masz dwudziestu pięciu lat? - Zapytał przekrzywiając lekko głowę i spoglądając na Pearl z nieskrywanym zainteresowaniem, bo coś mu się nie zgadzało, po tym jak rozwiązał tę niezwykle skomplikowaną zagadkę matematyczną jaką mu zaserwowała. Faktycznie miała spore problemy w mówieniu wprost o tym, co chodziło jej po głowie i Jasper miał nadzieję, że w przyszłości uda im się to zmienić, bo jakby miał się wszystkiego tak domyślać, pewnie byłoby to dość stresujące i problematyczne. - No, ale tak... Jakoś tak - odpowiedział w końcu na zadane przez blondynkę pytanie. - Nie wiem, czy to klątwa... Musiałabyś przeprowadzić jakieś badania statystyczne, czy coś - dodał, skoro byli już w klimacie nauk ścisłych to pewnie Campbell z chęcią wykonałaby jakie rozpoznanie.
Kilka minut później znaleźli się w aucie, a po tym jak Jasper uruchomił silnik, Pearl uruchomiła lawinę pytań i nieco zaskoczyła tym Ainswortha. Po pierwsze nigdy przedtem nie zarzucała go tak dosadnymi i bezpośrednimi pytaniami, stawiając chyba na to, na co i on stawiał - subtelną manipulację w celu uzyskania informacji. Natomiast w tamtej chwili wprost wypytywała go o byłą, co swoją drugą było kolejnym powodem do wzbudzenia konsternacji u Jay'a.
- Spoko - odparł, nadal będąc lekko zszokowanym. - Na pewno chcesz słuchać o mojej byłej na randce? - Dopytał, bo dla niego nie było to żadnym trudnym, ani bolesnym tematem. Nie chciał jednak wprawiać Pearl w jakiś gorszy nastrój, albo co gorsza podkurwić ją, gdy póki co wszystko szło całkiem nieźle. - Nic we mnie nie siedzi, ani nie uważam tamtego związku za ten jedyny i niepowtarzalny. Było dobrze, ale potrzebowałem czegoś więcej - przyznał zgodnie z prawdą. -Dlatego zrezygnowałem z poprzedniego życia i zaryzykowałem wszystko zostając agentem i od kilku lat działam pod przykrywką przez co nie mogę pozwolić sobie na żadne głębsze uczucia wobec nikogo, ale pojawiłaś się ty i... - To właśnie chciał powiedzieć, pewnie powinien, ale absolutnie nie było takiej opcji, aby te słowa opuściły jego usta. - Jakiejś adrenaliny, wrażeń... Mówiłem ci zresztą. Zacząłem kombinować i trafiłem do więzienia, a wtedy Desiree i ja... Sama wiesz. Ona miała ambicje by zostać lekarzem, pewnie marzyła o sielankowym życiu, a ja stałem się złym chłopcem i tak już zostało - mówił dalej, ale czując się dość niepewnie w tym wszystkim, poszukał jakiejś formy wsparcia i ponownie ułożył jedną z dłoni na nodze Pearl. - A z nikim się nie wiązałem, bo dobrze było mi samemu, a przynajmniej tak sądziłem dopóki nie trafiłem na pewną pyskatą dziennikarkę - dokończył, jednak zaczerpując chociaż część inspiracji z prawdy, której nie mógł wyznać Pearl. - A ty? Nigdy nie byłaś z nikim na dłużej? Bardziej na poważnie? Nie mówię o czasach licealnych, albo studiach bo wtedy wiadomo... Każdy związek był ostatecznym, ale potem - sam był ciekawy i dodał też tych kilka słów wyjaśnienia, bo jakby miał mówić o swoich miłostkach z lat młodości to pewnie zdążyliby okrążyć całe Queensland, a i tak byłoby co opowiadać.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Uniosła wysoko brwi, bo pytanie Jaspera było ostatnim, czego się spodziewała. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, gdzie tkwiła jego pomyłka.
- Miałam urodziny niecały tydzień temu - odpowiedziała więc swobodnie, jak gdyby nigdy nic, wchodząc do tego wysokiego wozu. - Zjebałeś Jasper, miałeś powiedzieć, że to żadna klątwa - wytknęła mu jeszcze, kręcąc głową na boki, gdy zapinała pas. Faktycznie wolałaby nie przeprowadzać badań, ale przynajmniej ta głupia rozmowa, z której nie powinna wyciągać wniosków, a jednak to robiła, uświadomiła jej, że może powinna nieco przystopować z tymi swoimi długoterminowymi planami. Przez to tym bardziej zestresowała się tą salwą pytań, które w niego skierowała. Chyba nawet on sam był zmieszany i naprawdę w tamtej chwili, widząc jego zagubienie, chciała po prostu wyskoczyć z samochodu i udawać, że ten moment nigdy nie miał miejsca.
- W sumie, nie ma co, głupio zapytałam - odpowiedziała, nie zmuszając go już, bo atmosfera wydała jej się dość dziwna. Mimo to Jasper podzielił się z nią jakimiś faktami, a ona - chociaż udawała obojętną - zapamiętywała je dokładnie. Łącznie z tym, że jego była planowała zostać lekarzem, więc... więc musiała być cholernie inteligentna, ambitna, zdyscyplinowana... totalne przeciwieństwo Pearl, no może poza tą ambicją, ale to też było dwojakie. Pearl całe życie była raczej przeciętniakiem i nie dało się tego ukryć. Studiów też nie zdała z jakimiś ambitnymi wynikami, a w pracy daleko jej było do pracownika miesiąca. Uśmiechnęła się dopiero, gdy nawiązał do pyskatej dziennikarki, bo faktycznie zrobiło jej się przez to nieco lepiej, jak i przez to, że ułożył dłoń na jej udzie. Mimo to niekoniecznie wiedziała, co mogłaby mu powiedzieć, w głowie wciąż miała pustkę.
- Złym chłopcem... - powtórzyła jedynie, trwając w lekkim zawieszeniu, aż on sam nie odbił pytania. Chociaż wypytywanie go nie sprawiało jej problemów, to niekoniecznie dobrze się czuła z tym odwróceniem ról. Aż jej to uwierało, wywołując lekkie podenerwowanie. - Poza czasami licealnymi i studiami, niewiele miałam lat, chyba, że pytasz o związki z podstawówki - wytknęła mu, bo studiów nie skończyła tak dawno, ale ostatecznie jej wiek był dla niej jakimś tam kompleksem, więc nie parła w to na oślep. Nie miała pojęcia co mu powiedzieć. - W liceum nie miałam żadnego chłopka - przyznała więc tyle, patrząc na mijane pobocze. - To znaczy... pierwszego miałam w wieku osiemnastu lat, ale teraz nie jestem pewna, czy byliśmy w związku. Ja chyba tak to traktowałam, on niekoniecznie... był starszy, co mi imponowało, ale traktował mnie jak idiotkę, a ja byłam głupią małolatą, więc mu pozwalałam - skrzywiła się i nagle pokiwała głową, jakby odsuwała od siebie te myśli. - To chujowy temat jednak. Moją najdłuższą relacją w życiu był związek z facetem, który miał żonę i po tym, jak się w nim zakochałam, do niej wrócił - wspomniała o innym ze swoich doświadczeń i wzięła głębszy wdech, czując się z tym paskudnie. - Pytałeś, czy na pewno chcę słuchać o twojej byłej, ale zapewniam cię, że to raczej o moich byłych nie chcesz teraz słuchać, a ja już czuję, że tym tematem spierdoliłam miły wieczór - parsknęła, bo właśnie taka była. Czego się nie dotknęła, to stale psuła. Nawet nie wiedziała kiedy i czuła o to do siebie spory żal, bo nie chciała w oczach Jaspera wychodzić na taką... nieudacznicę, ale też wolała na swoich zasadach mu uświadomić, jak bezwartościową kobietą jest, niż żeby sam to odkrył.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
- Żartujesz? - W spowolnionym tempie otworzył drzwi do auta, nie odrywając swojego zszokowanego spojrzenia od Pearl. Pojęcia nie miał, że niedawno obchodziła urodziny. Poczuł jak robi mu się dziwnie wstyd, za to, że nic nie wiedział, a z drugiej strony nawet jak kiedyś w jakiś dokumentach mignęła mu data jej urodzin to skupił się na roku, a nie miesiącu i dniu... Zresztą, skąd niby miał to wiedzieć tak "na prawdę"? Od Nathaniela? - Kiedy dokładnie? Ej.. Czemu nic nie... A no tak, wtedy nie rozmawialiśmy - burknął z lekkim przekąsem. - Naprawimy to - zadeklarował, a gdy wytknęła mu "zjebanie" odpowiedzi w związku z klątwą, przewrócił tylko oczami, bo wiedziała, że nie wierzył w takie głupoty. - Nie spierdolę tego, mówiłem - rzucił więc, bo wierzył w siebie samego i o ile dobrze rozegra karty to może jednak uda im się kiedyś wyjść na prostą bez gangsterów wiszących im za plecami.
Rozmowa o byłych prawdopodobnie nie była najlepszym tematem na pierwszą randkę, ale Pearl i Jasper postanowili przełamywać wszelki schematy. Ainsworth miał nadzieję, że dobrze poprowadził swoją krótką opowieść, a gdy blondynka zaczęła snuć swoją... Pierwszy chłopak jakoś go nie zaskoczył, ani to, że była naiwna, a on starszy i to wykorzystał, typowe. Jednak to co powiedziała później... Nie chciał przyznawać tego przed samym sobą, ale romans z żonatym pasował do Campbell. Zimnej suki, które brała co chciała nie zważając na konsekwencje. Pozostawał tylko jeden szczegół...
- Zakochałaś się - powtórzył po niej, bo to było zadziwiające. Nagle roman z żonatym typem nabrał nieco innego znaczenia, a rola Pearl w tym wszystkim wcale nie musiała ograniczać się do bycia tylko złym charakterem. - To przez niego? No wiesz to całe twoje wycofanie i strach przed zaangażowaniem - dopytał, a chociaż temat nie był łatwy i musiał zgodzić się tutaj z blondynką, to z drugiej strony Jay cieszył się, że z każdą kolejną rozmową zbliżają się ku sobie coraz bardziej. - Daj spokój... Jacyś frajerzy z twojej przeszłości nie mają ze mną i tak szans - rzucił, dla rozładowania napięcia, bo naprawdę nie chciał, aby nagle atmosfera między nimi nabrała kwaśnego smaku. Potarł przy tym udo Pearl, podwijając nieco bardziej materiał spódnicy, aby móc swoją dłoń w całości ułożyć na nagiej skórze Campbell.
Krępująca i stresująca rozmowa wcale nie była taka straszna, w obliczu napięcia jakie wkradło się między nich, gdy Ainsworth zaparkował auto przed domem Pearl. Nie wiedział jak się zachować, ale nie chciał odgrywać jakiś dziwnych scen w aucie, bo nawet jakby mieli się pożegnać i miałby wrócić do domu, wolał chyba zasmakować ust blondynki po raz ostatni w bardziej dostępny sposób. Obszedł wóz i otworzył jej drzwi, starając się przy tym nie spoglądać w jej oczy. Dopiero gdy czerwone szpilki Campbell dotknęły żwirowej nawierzchni, Jay skrzyżował z nią spojrzenie.
Miał czekać, aż ona podejmie decyzję, nie wychodząc z żadną inicjatywą, ale nie potrafił. Jej sylwetka, skryta w półmroku, usta, kuszące swoim kształtem i zmysłowością, ciało, którego każdy centymetr chciał poznać zawładnęły jego umysłem. Poza tym rozmowa o jej byłych, wywołała w nim jeszcze większe pragnienie uczynienia Pearl tylko jego, bo ich obecność była wręcz nadmierna w życiu blondynki, nawet jak żaden z nich nie miał już ku niej praw. Wciąż sylwetki dawnych kochanków odbijały się w jej oczach i zachowaniu, a Ainsworth chciał widzieć w nich tylko siebie.
- Wiesz o czym myślę, prawda? - Nie musiał pytać, obydwoje to wiedzieli odkąd wyszli z restauracji. Jasper jednak nie pozwolił Pearl odpowiedzieć nawet jakby chciała, bo przyparł ją do boku auta, nim zdążyła cokolwiek zrobić. - Chcę ciebie - wyszeptał, zahaczając lekko wargą o fragment żuchwy, a potem składając kolejny pocałunek na policzku Pearl, powoli dążąc w kierunku jej ucha. - Ale wiem, że muszę być cierpliwy, więc... - Wyszeptał, drażniąc jej skórę szorstkim policzkiem. - Zrozumiem jak twój kuzyn nadal u ciebie pomieszkuje - dokończył, stawiając trochę krewnego Pearl w roli wymówki, niekoniecznie najlepszej, ani najmocniejszej, ale takiej, którą mogła wybrać, by powiedzieć Jasperowi, że jednak powinien wrócić do własnego domu.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prawdę mówiąc zaskoczyła ją jego wzburzona reakcja na wzmiankę o jej urodzinach. Wzruszyła więc jedynie ramionami, dając mu do zrozumienia, że niczego nie zjebał.
- Daj spokój, nie mam szesnastu lat, by liczyć na balony i tort ze świeczkami - zażartowała, chociaż w sumie to nigdy takich urodzin nie miała. Jej urodziny wychodziła trochę po tych od Lucille, więc w rodzinie przestano je jakkolwiek celebrować po śmierci starszej Campbell. Po prostu oberwała rykoszetem i sama przestała na ten dzień zwracać większą uwagę. Mimo to uśmiechnęła się, gdy przypomniał o tym, że nie spierdoli tego wszystkiego.
W porównaniu do tego, rozmowa o jej byłych była całkiem innym kalibrem. W dodatku Pearl poczuła się jeszcze bardziej odsłonięta, gdy Jay podchwycił jej słowa. Chyba przez to znów czuła, że musi przejść do ataku, by siebie chronić.
- A co myślałeś? Że nie jestem zdolna do takich uczuć? - obruszyła się więc dość instynktownie. Tak to u niej działało, tak czuła się nieco bezpieczniej. Zaraz jednak odrobinę zeszła z tonu, niechętnie wracając wspomnieniami wstecz. Zrobiło jej się przez to niedobrze. - Jaki strach przez zaangażowaniem, barmanie? - prychnęła cynicznie, ale zaraz nieco spokorniała. - Poniekąd... to nie tak, że tylko on na to wpłynął i, że był jedyną osobą, w której ulokowałam zbyt wiele uczuć - kolejny raz wzruszyła ramionami, naprawdę dziwnie się czując, mówiąc o tym wszystkim Jasperowi. Nie przywykła do takiej transparentności i było jej przed nim najnormalniej w świecie wstyd. Dobrze więc, że on sam rozładował napięcie. - Trochę na to liczę - mruknęła niezbyt głośno, biorąc głębszy wdech i dała też sobie czas, by dojść do siebie i skupić się na ciszy. No i takim to sposobem dotarli na jej farmę szybciej, niż mogłaby się spodziewać. Nigdy nie spędziła na niej nocy z żadnym typem, wolała iść do nich i wymykać się szybko po całej zabawie, chociaż nie świadczyło to o niej najlepiej. Wciąż uważała, że woli wychodzić na własnych zasadach, niż dostrzec w oczach jednonocnej przygody chęć pozbycia się jej ze swojego mieszkania. Mimo wszystko była w wielu relacjach z mężczyznami, miała doświadczenie, nawet jeśli jego początki nie były najlepsze, to nie powinna się niczego krępować, a jednak... przy Jasperze było inaczej. Irytowało ją to... to, że nie jest pijana do tego stopnia, by nie myśleć o konsekwencjach, też to, że nie ma go w dupie, więc nie musiałaby się przejmować, gdyby coś poszło nie tak. Niby znała zasady, a jednak wszystko wydawało się być nowe i nowością tą irytowała, bo chciała zgrywać obeznaną i pewną siebie, a kiełkowało w niej jakieś zagubienie. Inaczej poddać się spontanicznej decyzji, a inaczej coś planować, myśleć, kierować postępowaniem...
Wyszła z jego samochodu, łapiąc kwiaty, ale nim zrobiła jakikolwiek krok, albo znalazła odpowiedź na jego słowa, Jay przyparł ją już do samochodu, a jej puls przyspieszył. Oczywiście, że wiedziała, sama myślała o tym bezustannie. Przymknęła więc oczy, przełykając ślinę i skupiając się na jego gestach. Sama go chciała, a jednocześnie absurdalnie wmawiała sobie, że wtedy wepchnie to co mieli w te same schematy, które tyle razy pomagały jej wszystko spierdolić. To było głupie, ale silniejsze od niej. Cisza opadła między nimi i nagle słyszała już tylko ich oddechy, nic poza tym. Dlaczego było jej głupio? W sumie... zwykle myślała o sobie i swoich potrzebach, szukając kochanków, a teraz... wszystko było takie inne.
- Perry pisał, że wróci dzisiaj bardzo późno - mruknęła, a jej głos zaskoczył ją samą. Zacisnęła dłoń nieco mocniej na bukiecie. - Poza tym... przygotowałam twój golf, żebyś nie myślał, że okradam ciebie z ciuchów - adrenalina w jednej chwili wystrzeliła do jej krwioobiegu. Była jak w jakimś transie, jakby utknęła między jedną decyzją, a drugą. Jakimś cudem wysunęła się z pomiędzy ramion Jaspera, a samochodu i ruszyła w stronę drzwi wejściowych, otwierając je po chwili i nim za nimi zniknęła, odwróciła się jeszcze przez ramię. - Idziesz? - zawołała, by zaraz skierować się do kuchni. Nie rozumiała w jaką grę grała ale w głowie miała istny mętlik, dlatego też przelała wodę w słoiku do którego wstawiła kwiaty, a kiedy Jasper znalazł się w jej domu, dość nienaturalnie wskazała dłonią na schody. - Mam ten golf w garderobie. Przyniosę ci - po cholerę im tu teraz pieprzony golf? Nie miała pojęcia, samą siebie denerwując, gdy pobiegła po schodach, w kierunku sypialni, ale wybrała wcześniejsze drzwi, nie mając nawet pojęcia, gdzie jest wspomniana część garderoby. W zasadzie nawet nie zaczęła jej szukać, po prostu podeszła do lustra, poprawiła włosy, sięgnęła po perfumy, odetchnęła głębiej. Nie chciała wyjść na jakąś zestresowaną małolatę, ale cholera... zależało jej na nim. Na tyle, by zerkając w odbicie lustra, wyłączyć się całkowicie na kilka minut. Najwyraźniej tak głęboko, by nie usłyszeć kroków po schodach, bo gdy zobaczyła go w lustrze, aż podskoczyła łapiąc się za serce. - Kurwa... mogłam zawału dostać - jęknęła, odwracając się do niego przodem. - Strasznie się niecierpliwisz na ten swój golf - zakpiła, bo za kpiną czuła się najpewniej. Zmierzyła go też od stóp do głów. - Nie wiem gdzie mi wsiąknął, nie potrafię go znaleźć - nie, żeby w ogóle próbowała szukać, ale tego przecież nie mogła mu powiedzieć. Nie, kiedy serce waliło jej w piersi z taką mocą, że niemalże przyprawiało o zawroty głowy.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Udało im się przebrnąć przez temat byłych i to bez jakiś większych, burzliwych dyskusji, co było całkiem obiecującą wizją. Zapewne nie raz przyjdzie im przeprowadzić rozmowę zakrawającą o poważne kwestie i nie skończy się to zbyt dobrze, ale póki co szło im nie najgorzej. Jednak zmierzenie się z historiami z przeszłości było niczym, w porównaniu z przyszłością, która dopadła ich przed domem Pearl.
Bicie rozochoconego serca odmierzało przedłużające się chwile, gdy między nimi zapadła cisza. Oddech Jaspera nadal drażnił policzek Pearl, a wzrok znad przymrużonych powiek obserwował jak delikatnie faluje jej klatka piersiowa. Czekał, a gdy padły pierwsze słowa... Ciężko nazwać to rozczarowaniem, ale swego rodzaju nieprzyjemnym uświadomieniem sobie, że jednak po raz kolejny przyjdzie mu obejść się smakiem i grzecznie poczekać. Kwestii o golfie nie zrozumiał kompletnie, bo też nie wiedział co Pearl miała na myśli. Czy mu go przyniesie? Czy po prostu tak powiedziała, aby nie wiem przypomnieć mu o tym, że pamięta o jego ubraniach? Zwiesił więc głowę, odsuwając się delikatnie na bok, bo poczuł jak blondynka porusza się przed nim i nie chciał jej dłużej blokować. Odwrócił się po sekundzie, aby odprowadzić ją smutnym spojrzeniem i wtedy dodała to jedno pytanie, a serce Ainswortha ponownie uderzyło rozochocone.
Poszedł za nią, aczkolwiek odnosił wrażenie, że Pearl zachowuje się dość nerwowo. Zwykle poruszała się ze swego rodzaju nonszalancją i spokojem, a tym razem w jej ruchach było coś niekontrolowanego. Poszła do kuchni, potem zniknęła na górze i Jay odniósł wrażenie jakby przed nim uciekała, a przecież jeszcze chwilę wcześniej sama zaprosiła go do środka będąc raczej przekonaną o tym, że ten golf kompletnie go nie obchodził. Myśl ta sprawiła, że Jasper zaśmiał się pod nosem, spoglądając w górę schodów i po kilku oddechach, aby dać Pearl czas, udał się za nią. Wszedł do pierwszego pomieszczenia, z którego zza uchylonych drzwi na korytarz padała strużka światła. Była tam, wpatrując się we własne odbicie dopiero po sekundzie dostrzegła jego sylwetkę w tle.
- Mhmmm... - Mruknął przeciągle, bo przecież wiedział, że kłamała, a ona musiała zdawać sobie z tego zdawać sprawę. Podszedł do niej, powoli, nie odrywając wzroku od jej zlęknionej twarzy, a jego oczy błyszczały świdrując ją spojrzeniem. - W dupie mam ten golf - rzucił jakże ładnie. - Ty też - dodał, gdy znalazł się tuż przy niej. Pragnął jej, ale jakaś wewnętrza siła kazała mu rozkoszować się tym momentem, nie pozwalać rządzy przejąć nad sobą całkowitej kontroli, a przynajmniej nie na początku. Miał Pearl przecież tylko dla ciebie, mógł cieszyć się każdą sekundą spędzoną z nią, docenić każdy dopracowany szczegół jej wyglądu, zapamiętać każdą daną sobie pieszczotę.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Sama nie do końca wiedziała, w jakiej atmosferze aktualnie się znajdowali. Serce jej waliło, patrzyła, jak Jasper się zbliża i każda komórka jej ciała czuła, że pożąda tego człowieka w najbardziej pierwotny ze wszystkich sposobów. Nigdy nie była specjalnie wycofana, a już na pewno nie wstydliwa, a mimo to miała tremę, bo ten jeden raz miało być inaczej. Nie chodziło jedynie o zaspokojenie potrzeby bliskości, ale o to, że chciała go przy sobie zatrzymać, na dłużej, niż kilka godzin w środku nocy.
Nawet nie wiedziała co powiedzieć, po prostu śledziła jego ruchy i czuła, jak wzrasta jej ciśnienie. Prychnęła zatem i na ten moment miało to być jedynym komentarzem, bo nawet nie wiedziała, gdzie jego golf faktycznie się znajdywał, ale skoro on sam stwierdził, że go nie potrzebuje... nie zamierzała narzekać, przynajmniej póki co nie zamierzała, zbyt skupiona na jego bliskości. Przez chwilę sądziła, że rzuci się na nią, że wszystko poleci tą spontaniczną ścieżką, że w szale nie będzie musiała myśleć, tak jak zawsze, ale nic podobnego nie nastąpiło. Z osobna mogła wyczuć każdy gest, to jak uniósł dłoń, przejeżdżając nią od polika, przez kark, coraz niżej, wywołując ciarki biegnące wzdłuż kręgosłupa. Mruknęła cicho, nieoczekiwanie, pod naporem tej niezbyt nachalnej, ale uzależniającej pieszczoty, świadoma tego, że to jedynie początek. Z lekko przymkniętymi oczami, pozwalała mu na wszystko, rozkoszując się tą chwilą, nie otępionym alkoholem umysłem wyczuwając każdy jej niuans. Drgnęła w jego ramionach, gdy jego dłoń znalazła się na jej pośladku, ale było to jedynie początkiem, a potem oparła czoło o jego ramię, próbując jeszcze zapanować nad oddechem, nie pozwolić mu przyspieszyć w chwili, w której palce Jaspera dotknęły jej nogi, wślizgując się pod materiał bordowej spódnicy, która przesuwała się coraz wyżej. Wypuściła z płuc powietrze z głośniejszym świstem, gdy tak po prostu ją podniósł. Między nimi panowała cisza, której nie potrafiła przerwać, patrząc prosto w oczy Ainswortha, gdy ten kierował się do jej sypialni. Nie umiała odwrócić spojrzenia, a przy tym bała się, że w jej własnym odbijało się zbyt wiele. Miała wrażenie, że wpadła w jakiś dziwny stan zawieszenia, w którym mogła jedynie czekać na każdy jego krok, zachłannie pobierając przy tym tlen z powietrza. Dopiero moment w którym usłyszała, że strącił rzeczy z komody nieco ją ocknął. Odsunęła się od jego warg, zaczerpnęła głębszego oddechu i mruknęła głośniej, gdy poczuła pocałunek na szyi, a potem zmrużyła delikatnie oczy, kiedy zapalił światło. Tylko na chwilę, aż się nie przyzwyczaiła, a raczej nie została zmuszona do skupienia się na czymś innym. Z jednej strony wciąż nie czuła się całkowicie pewnie, a z drugiej irytowało ją to, bo nie była wycofaną panną i znajdowała się na swoim terenie. To ona powinna temu przewodzić... chociaż po części.
- Zapamiętaj barmanie... - mruknęła więc, by przebić się jakoś przez ciszę, gdy nogami ściślej objęła jego uda i zmusiła do tego, by bardziej przybliżył się do komody. - Własnowolnie oddałeś mi dziś swój golf... żebyś potem nie żałował - wypomniała mu, kiedy dłońmi w końcu objęła jego plecy, pozwalając sobie na pełne skupienie na jego gestach. Było jej jednak mało, więc palcami zaczepionymi w materiał okrywający jego skórę, zaczęła delikatnie wyciągać koszulę spod materiału spodni. Zachłannie, ale na oślep, bo potylicą oparta była o ścianę, przechylając głowę tak, by miał lepszy dostęp do jej szyi. Raz po raz przełykała ślinę, powstrzymując mruknięcia, a kiedy w końcu materiał okrywający jego plecy ustąpił na tyle, by mogła wsunąć pod niego palce, nie zwlekała ani chwili dłużej, przejeżdżając po jego rozgrzanej skórze paznokciami. Badała z niemałym zainteresowaniem każdy mięsień, jaki mogła tam wyczuć, odruchowo przylegając do niego nawet bardziej, byleby nacieszyć się tą bliskością, tym, że miała go tutaj obok i najwyraźniej, pierwszy raz w takiej sytuacji, nie postępowała aż tak lekkomyślnie, jak zwykle.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Walczył z tym, aby nie sponiewierać tej chwili nieokiełznaną żądzą, bo ilekroć słyszał ciche mruknięcie wydobywające się z ust Pearl, krew w jego żyłach zaczynała krążyć jeszcze szybciej. Wielokrotnie wyobrażał sobie moment, w którym mógłby mieć blondynkę tylko dla siebie, nawet wtedy, gdy jeszcze nie była ona dla niego tak znacząca. Był tylko facetem, a Campbell należała do kobiet, których zmysłowość rozpalała wyobraźnię, a jedno spojrzenie potrafiło przyprawić o szybsze bicie serca. Nic więc dziwnego, że wcale nie tak łatwo było rozkoszować się chwilą, bo najchętniej Jay zerwałby z niej ubrania już w tej łazience, a nie przeciągał to wszystko w czasie. Jednak jakiś cichy głos, którego wyjątkowo słuchał, kazał mu delektować się każdym momentem, skupiać się na ekscytacji i niepewności, będącej na swój sposób przyjemnym bodźcem nadającej temu zbliżeniu zupełnie innego znaczenia.
Mruknął cicho, gdy Pearl nazwała go barmanem, ale nie zaprzestał składania pocałunków na jej szyi. Pieścił ją, wodząc przy tym dłońmi po biodrach blondynki, gdy ta przyciągnęła go jeszcze bliżej siebie. - Jasper, nie jestem barmanem - poprawił ją, bo jednak nie chciał tej nocy być dla niej tym, za kogo go właściwie miała. To nie tak, że nie lubił jak używała tego określenia wobec niego, ale ono dość mocno lokowało go w realiach jakie nie do końca były zgodne z tym kim był. Nie chciał więc, aby tej nocy myślała o nim jak o typie z Shadow, któremu udało się ją jednak uwieść... Chociaż było to dość trudne, ale może chociaż na tych kilka godzin mógłby być dla niej po prostu sobą. Nikim więcej. - Jebać golf - dorzucił niewybrednie chwilę później, a czując paznokcie Pearl, powoli sunące po jego plecach sapnął cicho wprost w szyję dziewczyny.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
ODPOWIEDZ