ilustruje książki dla dzieci — big sky publishing
29 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ilustruje książki dla dzieci, w co wciągnęła się na krótko po tym, jak zdradził ją narzeczony.

[akapit]

PIĘĆ

Od jej rozstania – nie, od momentu, w którym jej wspaniały, wieloletni narzeczony stanął w drzwiach salonu i oznajmił, że spodziewał się dziecka (a przecież ona wcale nie była w ciąży!), minął przeszło rok. Rok, w trakcie którego bezustannie poświęcała się pracy, nie znajdując zbyt wiele czasu na to, aby rozwinąć własne życie towarzyskie. A przecież powinna! Stała w miejscu, z którego nie potrafiła się ruszyć, ponieważ cały czas myślami wracała do tego, jak mocno zraniła ją osoba, której ufała bezgranicznie. Czegoś takiego nie da się tak po prostu wymazać – nie da się pozbyć uczucia, że to właśnie ona była sobie winna; że to ona była naiwną dziewczyną, która uwierzyła w to, że ktoś mógł ją pokochać, choć w rzeczywistości wcale nie była tego warta. Choć powinna się wściekać (miała przecież do tego prawo), zakończenie tego związku jedynie wpędziło ją w wątpliwości względem własnego poczucia wartości. Wydawało jej się, że to w niej leżał problem, a myśl o tym sprawiała, że nie potrafiła wydostać się ze swojej bezpiecznej przystani. Tkwiła w niej przez bardzo długi czas.
Nie miała pojęcia dlaczego, ale w końcu postanowiła coś z tym zrobić. Kiedy jedna z jej koleżanek zdecydowała się wyciągnąć ją do klubu, nie próbowała grymasić. Po prostu wcisnęła się w jedną z sukienek, których przez bardzo długi czas nie miała już na sobie, ułożyła włosy, zrobiła makijaż, a później razem ze swoją znajomą dotarła do jedynego klubu w okolicy. W Lorne Bay nigdy nie działo się nic ciekawego, więc skoro chciały się zabawić, musiały wyrwać się z tego miejsca.
Nie miała też pojęcia, kiedy straciła swoją koleżankę z zasięgu wzroku. Znała ją nie od dziś i wiedziała, że prawdopodobnie znalazła sobie jakieś męskie towarzystwo – w końcu po to właśnie tutaj przyjechała. Greer jednak różniła się od niej znacznie i wcale nie planowała wracać dziś do domu z facetem, którego w ogóle nie znała. Wręcz przeciwnie, zażarcie uciekała od wszystkich mężczyzn, którzy próbowali jej dziś postawić drinka i prawdopodobnie też przekonać do tego, że wyjście stąd dziś w czyimś towarzystwie było wspaniałym pomysłem. Coś przeciwnego próbowała właśnie zasugerować facetowi, który uparcie naciskał, aby gdzieś się stąd ulotnili, chociaż rozmowa z nim nie sprawiała jej szczególnej przyjemności. - Wspominałam już, że nie przyszłam tu dzisiaj sama - rzuciła w odpowiedzi, po czym zakręciła słomką, która znajdowała się w jej drinku. Nie kłamała – była tu przecież ze swoją koleżanką, chociaż ta już dawno straciła nią zainteresowanie. Może więc nie powinna czekać? Powrót do domu wydawał się najlepszym pomysłem, a jednak z jakiegoś powodu tkwiła tu nadal. Przecież chciała dać temu szansę, tylko… Nie potrafiła. Zupełnie nie wiedziała, jak miałaby wrócić do tego, z czym nie zmagała się od kilku lat, stuprocentowo pewna tego, że jej życie było już poukładane.

Harriet L. Pemberton
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
014.

Czekanie było udręką niestety, ilekroć Harriet próbowała wziąć sprawy we własne ręce, jedynie pogarszała sytuację. Tym razem obiecała sobie ostrożność; pozbawiona miejsca pracy oraz uzależnionego od niego dochodu, nie marzyła o niczym innym, jak tylko o tym, by zerwać policyjne taśmy z drzwi pensjonatu i wznowić jego działalność – nie zrobiła tego. Charlotte Guesthouse pozostawało zamknięte, a Pemberton zdana na łaskę (bądź niełaskę) rodziców, którzy po niedługim czasie doprowadzili ją na skraj wytrzymałości i nijako zmusili do wyprowadzenia się z rodzinnego domu, w którym miała p r z e c z e k a ć kryzys. W takich momentach zawsze wybierała ulubiony pokój w pensjonacie i zaszywała się w nim, tłumacząc sobie, że dzięki temu będzie mogła jeszcze skuteczniej zarządzać ośrodkiem i umilać czas gościom. Pozbawiona takiej możliwości, wylądowała na kanapie u Nicholasa, uświadamiając sobie, że poza walizką z niewielką ilością ubrań oraz kosmetyków, nie miała niczego. Nie miała nawet pojęcia, dlaczego zjawiła się u progu jego domu, mimo że kilka dni wcześniej stanowczo oznajmiła mu, że nie dostrzega dla nich szansy na stworzenie związku. Odepchnęła go, czując, że postępuje właściwe, lecz gdy znalazła się w potrzebie, właśnie jego poprosiła o pomoc. To wszystko wskazywało na poważne rozchwianie emocjonalne – od śmierci narzeczonego, a właściwie od wypadku, nie radziła sobie z uczuciami, nie rozumiała ich i kwestionowała je. Jakby mózg wskazywał jej, że nie powinna samodzielnie podejmować żadnych decyzji, szczególnie kierując się sercem, bo ono okazywało się złym doradcą. Ostatecznie to z jego powodu dokonała najgorszych – katastrofalnych – w skutkach wyborów.
Dlatego tego wieczoru chciała trzymać się z daleka od wszelkich komplikacji. Wiedząc, że Nick całą noc spędzi w pracy (zdecydowanie powinna nakłonić go do odejścia z Shadow, ale obecnie nie miała do tego głowy – ani żadnego prawa się wtrącać), wyjechała poza miasto, by nabrać odpowiedniego dystansu i przewietrzyć głowę. Nie szukała towarzystwa na siłę, nie potrzebowała również wzbudzać wokół siebie zainteresowania. Snuła się więc między ludźmi, kilka razy dała się nawet wyciągnąć na parkiet, a gdy zapragnęła przerwy, przecisnęła się do baru, gdzie zobaczyła kobietę. Wydawała się zniesmaczona mężczyzną, który usiłował zwrócić na siebie jej uwagę, ale mimo wyraźnych prób pozbycia się go, uparcie stał w miejscu, nie dając za wygraną. Oburzona f r a j e r s k i m zachowaniem mężczyzny, odebrawszy swojego drinka, przykleiła szeroki uśmiech do twarzy i niespodziewanie objęła obcą kobietę, gładząc ją po plecach.
— Jestem skarbie. Kolejka do toalety ciągnęła się w nieskończoność! — westchnęła teatralnie. — A to kto? — spytała, przenosząc spojrzenia na niechcianego towarzysza, próbując wskazać, że nie był tutaj mile widziany. — Jestem Harriet, a to moja dziewczyna. A ty przypadkiem się nie zgubiłeś?

Greer Forsberg
ilustruje książki dla dzieci — big sky publishing
29 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ilustruje książki dla dzieci, w co wciągnęła się na krótko po tym, jak zdradził ją narzeczony.
Niejedna osoba przekonała się o tym, że serce rzeczywiście jest najgorszym doradcą. Kiedy w grę wchodzą uczucia, rozum z jakiegoś powodu zawsze schodzi na dalszy plan, tym samym sprawiając, iż stajemy się narażeni na bycie ofiarami własnych pragnień. Greer doświadczyła tego samego, kiedy przed kilkoma laty zdecydowała się zostać żoną mężczyzny, który, jak jej się wówczas wydawało, był całkowicie godny jej zaufania. Kochała go przecież, a on miał także kochać ją – z innych powodów nie zdecydowaliby się przecież na snucie wspólnych planów na przyszłość. Ona sobie tego nie wyobrażała, ponieważ zaliczała się do grona tych naiwnych, ślepo zapatrzonych w miłość osób. Forsberg wierzyła, że szczere uczucia istniały, a przez długi czas myślała także, iż była przeogromną szczęściarą, ponieważ i ona na nie trafiła. O tym, w jak wielkim była błędzie, dowiedziała się dopiero po czasie. Co więcej, odkryła tę prawdę w jeden z bardziej bolesnych sposobów, przez co obecnie czuła się jak skończona idiotka. I rzeczywiście nią była, bo zamiast lokować całą złość w mężczyźnie, który złamał jej serce, ona dodatkowo targana była wątpliwościami i pozwalała sobie wierzyć, że to ona nie była wystarczająco dobra, aby zatrzymać przy sobie kogoś na dłużej. Wierzyła, że stanowi magnes na kłopoty i, jeśli miała być całkowicie szczera, sytuacja, która w tej chwili rozgrywała się w klubie, była tego idealnym potwierdzeniem.
Nie prosiła się o męskie towarzystwo, ponieważ nie przyszła tutaj szukać ani miłości, ani też czegoś, co miałoby stać się materiałem na jednonocną przygodę. Chciała po prostu dać temu wypadowi szansę i rozerwać się w towarzystwie koleżanki, która najwyraźniej miała względem tego wyjścia inne oczekiwania. Kiedy Greer to zrozumiała, naprawdę poważnie zaczęła zastanawiać się nad powrotem do domu, a jednocześnie nie wycofała się do wyjścia, nie będąc w stanie pozbyć się tego idiotycznego poczucia obowiązku. Głupie, prawda? Sama została przecież porzucona na pastwę losu, a ona nie umiała odpłacić się tym samym. Tkwiła tu nadal, chociaż mogła postawić na swojej znajomej kreskę, w efekcie nie narażając siebie też na konieczność poszukania odsieczy. Co ciekawe, ta przyszła do niej sama. I kiedy na jej plecach spoczęła czyjaś dłoń, początkowo drgnęła, skłonna oderwać się, a jednak głos, który usłyszała, sprawił, że wcale tego nie zrobiła. Czyżby nagle zrozumiała, że chodziło wyłącznie o damską solidarność? - Kolega do tej pory nie był w stanie uwierzyć, że nie przyszłam tutaj sama - odparła, ale dalsze tłumaczenia nie były konieczne, ponieważ mężczyzna wyburczał tylko coś niezrozumiałego pod nosem, po czym obrócił się na pięcie i odmaszerował – prawdopodobnie w poszukiwaniu kolejnej ofiary. Greer odprowadziła go wzrokiem z uśmiechem, po czym przeniosła uwagę na brunetkę. - Powinnam postawić ci drinka. Nie wiem, czy sam z siebie by się odczepił - wyznała, po czym lekko pokręciła głową. Biorąc pod uwagę to, co dzisiaj tu zastała, jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że bieganie po klubach wcale nie było dla niej. Może tak samo jak faceci? Większość tych, na których trafiała ostatnio, była tylko nędzną imitacją tego gatunku.

Harriet L. Pemberton
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Kobieca intuicja pozostawała dla Harriet zagadką. Z przekonaniem mawiano o tym, że kobiety mają p r z e c z u c i e, dodatkowy zmysł, dzięki któremu potrafią przejrzeć każdego mężczyznę. Osobiście uważała to za bzdurę – ewentualnie była tą szczęściarą, u której intuicja nie rozwinęła się wystarczająco. Gdyby było inaczej, zrozumiałaby, że związek ze znacznie starszym mężczyzną, którego wybrała głównie przez wzgląd na pochlebną opinię matki, u której (nad czym naprawdę nie potrafiła zapanować) szukała aprobaty, nie był dobrym pomysłem. Wprawdzie przez moment naprawdę była zakochana. Snuła plany dotyczące wspólnej przyszłości, a poczucie bezpieczeństwa sprawiało, że nie bała się podejmowania trudnych decyzji finansowych. Bardzo prawdopodobne, że gdyby nie wsparcie byłego narzeczonego, nie zaryzykowałaby zainwestowania wszystkich oszczędności w Charlotte. Czy więc w pewnym sensie go wykorzystała? Może przejęłaby się tą myślą, gdyby nie to, że pod wieloma względami nie była w stosunku do niego fair. Jak się później okazało, on również, co pozwoliło Harriet zetrzeć z siebie chociaż część win.
Może rzeczywiście miała problem z intuicją, ale kobieca solidarność wykształciła się u niej na odpowiednim poziomie. Okrutnie drażniło ją, że mężczyźni uparcie udawali, że nie rozumieją odmowy, jakby zasób ich słownictwa nie obejmował słowa „nie”. Wypłoszenie natręta sprawiło jej przyjemność. Poczuła się silniejsza, a przede wszystkim cieszyła się, że mogła pomóc. Gdy odszedł, zajęła jego miejsce, stawiając przed sobą wcześniej kupionego drinka.
Jeśli zanim skończę tego, nie będziesz miała dość mojego towarzystwa, skorzystam z propozycji — powiedziała, upijając niewielką ilość alkoholu ze swojej szklanki. Nie chciała z a s t ą p i ć przegonionego mężczyzny w roli nachalnego podrywacza, a mimo to została. Jednakże w przeciwieństwie do niego, potrafiła dostrzec oznaki zniechęcenia i odejść we właściwym momencie. Przeniosła wzrok na dziewczynę i uśmiechnęła się lekko. — Naprawdę mam na imię Harriet. Może następnym razem powinnam użyć innego. Twoim zdaniem wyglądam na Grace? — spytała, wchodząc w głupawe rozważanie, jakie do głowy przyjść może jedynie w towarzystwie alkoholu. Nie umknęło jej uwadze, że uratowana kobieta odznaczała się nietypową, ale bardzo intrygującą urodą, a wyraźny pieprzyk na jej twarzy jedynie wzmagał to wrażenie. W ostatnim czasie życie Harriet kręciło się wokół mężczyzn, przez co zdążyła zapomnieć, że w przeszłości odczuwała pociąg również w stronę kobiet i wcale się z tym nie kryła – chyba że przed matką.

Greer Forsberg
ilustruje książki dla dzieci — big sky publishing
29 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ilustruje książki dla dzieci, w co wciągnęła się na krótko po tym, jak zdradził ją narzeczony.
Może w innym, lepszym świecie ten mit rzeczywiście działał, ponieważ tutaj wątpliwym było, aby w jednym miejscu znalazły się aż dwa wyjątki. Greer bowiem też nie była kobietą, której intuicja nie zawodziła. Wręcz przeciwnie – bardzo często odnosiła wrażenie, że pokładała swoją wiarę w niewłaściwych osobach, przez co później to właśnie ona kończyła zraniona. W ten sposób rozwinęła się część jej przyjaźni, a także związek, który miał być tym na całe życie. Niewykluczone zatem, że kiedy opłakiwała tę relację, w rzeczywistości wcale nie cierpiała z powodu utraconej miłości. Owszem, to również odegrało swoją rolę, ale tak naprawdę bolało ją głównie to, iż to właśnie w sobie doszukiwała się błędów. Wydawało jej się, że musiała być w jakiś sposób wybrakowana, bo gdyby nie była, już wcześniej dostrzegłaby jakieś znaki. Zorientowałaby się, iż miała tendencję do otaczania się osobami, którym nie zależało na niej tak mocno, jak jej zależało na nich. Teraz, kiedy już to wiedziała, nie chciała po raz kolejny popełnić takiego samego błędu. Nie oznacza to jednak, że dokonywała lepszych wyborów – nie, ona po prostu stroniła od nich, będąc przekonaną o tym, że już nigdy nie zdoła nikogo pokochać. Zwyczajnie bała się zaufania.
Nic więc dziwnego, że z ulgą przyjęła fakt, iż jej nowy adorator w końcu został skutecznie spłoszony. Wolałaby naturalnie choć raz spotkać się z mężczyzną, który będzie miał na tyle godności, aby odpuścić na skutek jej słów, nie zagrywki, która miała wprawić go w zakłopotanie. Straciło to jednak na znaczeniu w obliczu tego, że w końcu zyskała spokój. - Sugerujesz, że powinnam już zacząć za nim tęsknić? - zażartowała, w rzeczywistości nie potrafiąc wyobrazić sobie tego, aby ktokolwiek miał okazać się gorszy od natrętnego adoratora. Brunetka miała jednak rację – pomimo tego, że pomogła jej wykaraskać się z kłopotliwej sytuacji, nie oznaczało to zaraz, że musiały spędzić ze sobą resztę wieczora. Zresztą, Greer zakładała, że tak bynajmniej się nie stanie. W końcu dlaczego Harriet to właśnie jej miałaby chcieć poświęcać swój czas? - Nie jestem pewna - przyznała, lekko mrużąc oczy. - Wydaje się zbyt nijakie. Może lepsza byłaby… Winona? Winona byłaby idealna - odparła, a kącik jej ust uniósł się w uśmiechu. Choć klub nie był idealnym miejscem do toczenia rozmów, przyzwyczaiła się już do tutejszego hałasu na tyle, iż nie stanowiło to dla niej dużego problemu. - Greer - przedstawiła się, wychylając w jej stronę własną szklaneczkę w geście toastu. - Powinnaś chyba znać imię dziewczyny, z którą tu przyszłaś - dodała, po czym sama pociągnęła ze szklaneczki kilka drobniejszych łyków, kątem oka przyuważając, że mężczyzna, który jeszcze przed chwilą próbował zabawiać ją rozmową, znalazł sobie już nowy cel. Tak jak myślała – wcale nie była dla niego wyjątkowa.

Harriet L. Pemberton
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Bardzo nie chciała być osobą, która biernie przyjmuje każdy cios zadany przez niesprawiedliwe ż y c i e. Broniła się, jak długo był w stanie. Zamykała oczy, sprzeciwiając się rzeczywistości; chciała widzieć ją taką, jaką sobie wymarzyła. Niestety marzenia nie spełniają się same, a Harriet – udając, że wcale nie ponosi winy za własne błędy – jedynie to spełnienie odwlekała. Pogubiła się między tym czego pragnęła, czego pragnęli dla niej rodzice, a co naprawdę było dla niej dobre. Miewała przebłyski, rzadkie momenty, w których odzyskiwała zdrowy rozsądek i podejmowała decyzje będące właściwymi, a jednocześnie nieprzynoszącymi żadnych wymiernych korzyści. Ale rozregulowany kompas prędzej czy później zawodził, a Pemberton wracała na niewłaściwe tory. Być może miało to związek z hormonami? A może mogłaby zrzucić to na powypadkową traumę i wszystkie nieprzyjemności związane z przebytym przeszczepem i wiążącymi się z nim operacjami. Jakkolwiek wyglądała prawda, jednego mogła być pewna – chwiała się. I powoli zaczynała się obawiać, że niewiele dzieliło ją od upadku. Uczucia wcale nie pomagały w odzyskaniu stabilizacji. Harriet nie zwątpiła w miłość, mimo że poprzedniego związku nie mogła zaliczyć do udanych. Zawiodła się na swoim partnerze, ale miała świadomość, że ona również pokazała się ze złej strony. Wiedziała, że zaczynając potajemny romans z Nicholasem, niszczy swoją przyszłość, ale chęć zbliżenia się do Winslowa okazała się silniejsza. W tamtym okresie dopadła ją samotność spowodowana pracoholizmem narzeczonego i jego ciągłą nieobecnością. Zagłuszyła ją zatem obecnością kogoś n o w e g o. Wprawdzie nie było to właściwe posunięcie, ale skutecznie otworzyło jej oczy na to, jak nieszczęśliwa była z Rhysem. Nie oznacza to oczywiście, że pragnęła dla nich takiego końca.
Przecząco pokręciła głową. — Nie rób sobie tego, proszę — zwróciła się do dziewczyny, chcąc wyperswadować – nawet tę żartobliwą – tęsknotę za marudnym mężczyzną. Gdzie takich hodowano? Skąd właściwie się brali i dlaczego, do cholery, nie nauczono ich, jak powinno zachowywać się w stosunku do ludzi, nie tylko do kobiet?
— Miło cię poznać — odparła, również nieznacznie wznosząc szkoło do połowy wypełnione alkoholem. Na obecną chwilę nie miała lepszych planów, nie miała żadnych planów, a spędzenie kilku minut w towarzystwie kobiety wydawało się wystarczająco zachęcające, by przysiadła na dłużej niż początkowo zamierzała. — Skoro już zostałyśmy parą, muszę przyznać, że wyglądasz świetnie. Pewnie to ode mnie dostałaś ten łańcuszek — napomknęła, zawieszając wzrok na świecidełku ozdabiającym dekolt Greer. — Rocznica? Święta Bożego Narodzenia? Nie, żeby okazja miała znaczenie, ale dobrze mieć kilka sprawdzonych historii w zanadrzu, by fortel okazał się przekonujący — dodała, mimo że wystarczyło odrobinę bliskości w postaci niewinnego objęcia, by mężczyzna uwierzył, że przyszły tutaj razem.

Greer Forsberg
ilustruje książki dla dzieci — big sky publishing
29 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ilustruje książki dla dzieci, w co wciągnęła się na krótko po tym, jak zdradził ją narzeczony.
Greer także nie była święta, a jednak wiedziała, że w kwestii własnego związku – dokładnie tego, z którym przed laty wiązała własną przyszłość, i który sama postrzegała jako ten, który miał być już na zawsze, nie popełniła żadnego błędu. Wydawało jej się, że była idealną partnerką – może nie miała racji, a jednak nie można zarzucić jej tego, że nie pielęgnowała relacji, na której jej zależało. Robiła wszystko, by ten związek rozkwitał, a jej partner był szczęśliwy, ale on i tak postanowił sobie z tego zakpić. Niczego jej nie powiedział – nie zdecydował się na rozmowę, która przecież mogła okazać się kluczowa, jeśli w przeciwieństwie do niej uważał, że i Greer popełniała jakieś błędy. On po prostu zdecydował się na ucieczkę, w dodatku ten najgorszy jej rodzaj, który wiązał się ze znalezieniem bezpiecznej przystani w ramionach kogoś innego. Co gorsze, najwyraźniej wcale nie planował od niej odejść i nie zrobiłby tego, gdyby nie zmusiła go do tego ciąża jego kochanki. Bywały chwile, że Forsberg myślała o tym, co byłoby, gdyby nadal tkwiła w błogiej nieświadomości. Czy wówczas byłaby szczęśliwa? I czy to złudne szczęście prysnęłoby w końcu niczym bańka mydlana? Nie miała bladego pojęcia.
Zaśmiała się pod nosem, niczego nie będąc w stanie poradzić na to, iż słowa brunetki wywołały u niej właśnie taką reakcję. W rzeczywistości przecież nie byłaby w stanie nawet przez sekundę zatęsknić za uporczywym adoratorem. Bywały chwile, kiedy czuła się samotna, ale nie znaczy to wcale, iż zamierzała podejmować się każdej, nawet najbardziej desperackiej próby poukładania sobie życia. W jego trakcie chciała być przecież szczęśliwa, a nie bezustannie zastanawiać się, czy gdzieś po drodze nie popełniła błędu i jakoś go sobie nie zmarnowała. Związek z kimś takim bez wątpienia byłby sygnałem potwierdzającym tę drugą obawę. - Hm? - mruknęła, po czym odruchowo powędrowała wzrokiem w stronę własnego dekoltu. Zahaczyła palcem o łańcuszek, który zdobił jej szyję, a później przyjrzała mu się lepiej. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że dostała go od swojego byłego partnera i prawdopodobnie nie powinna już go nosić. Szkoda tylko, że naprawdę go lubiła. - Mam nadzieję, że nie były to przeprosiny - stwierdziła, po czym oparła łokcie na stoliku i lekko wychyliła się w przód, jednocześnie zatapiając się we własnych myślach. Nie, nie rozpamiętywała teraz przeszłości. - A może pierwsza wspólna wycieczka na drugi koniec świata? Brzmi romantycznie - stwierdziła, po czym upiła łyk swojego drinka. Oblizała delikatnie dolną wargę i lekko przechyliła głowę w bok. - A jak się poznałyśmy? To też powinno zwalać innych z nóg - zasugerowała, myślami uciekając do wszystkich tych par, które celowo ubarwiały historie własnego poznania, byle tylko w oczach znajomych wypaść na jeszcze bardziej idealne. Zastanowiła się jednocześnie nad tym, jak silnie obecnie rządziły światem pozory. Prawdziwość niestety uginała się pod nimi i ponosiła sromotną porażkę, której nie da się ominąć - a szkoda.

Harriet L. Pemberton
ODPOWIEDZ