Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Uniosła wyżej brwi, słysząc pytanie Jaspera i po chwili pokiwała przecząco głową.
- Nie wydaje mi się, żeby coś ich łączyło - przyznała zgodnie ze swoimi założeniami. - Dick mi mówił, że traktuje ją nieco jak siostrę... coś w tym guście, ale... jest uzależniony i potraktował raz źle Divinę, a w efekcie naraził się Nathanielowi - wyjaśniła pobieżnie, bo pewna była, że podczas rozmowy barmana z gangsterem, padnie więcej faktów, to też ona nie czuła potrzeby, by dorzucać jakieś własne.
Nie wiedziała, czy faktycznie będzie się tym przejmowała, gdyby Nathaniel miał się Diviną znudzić. Chyba łatwiej byłoby też jej, gdyby po prostu Ainsworth zaprzeczył scenariuszowi, w którym gangster faktycznie miałby stracić zainteresowanie, ale wiedziała, że takie podejście jest głupie. Samo to, że była niespokojna przez dziewczynę, za którą miała nie przepadać - też było głupie. Zwyczajnie nie odnajdywała się w tej sytuacji, bo co innego wiedzieć, że ktoś żyje w chujowych warunkach, a co innego tego doświadczyć.
- Wiesz w ogóle w ile takich akcji ona była zamieszana? - to nie tak, że wierzyła w bajki, ale też nie negowała ich z góry. Poza tym zaraz przewróciła oczami. - Jasper, to nie był pierwszy raz, gdy - jak to określiłeś - zgrywałam takiego chojraka. Po prostu to podejrzane - mruknęła, ale faktycznie najlepiej się uspokajała, gdy skupiała się na czymś przyjemniejszym i co tu dużo mówić, jego bliskość taka właśnie była. Może sama nie myślała o niej w kontekście seksu, bo cóż... mimo wszystko zatęchły barak w dziczy nie wpisywał się w jej gusta, ale tak, żeby się trochę zabawić, nie miała przeciwwskazań. Czerpała więc z tej chwili naprawdę sporo, mrucząc w jego wargi i poruszając się zachęcająco w jego ramionach, aż do jej uszu nie doszły jakieś dźwięki. W pierwszej chwili jedynie skamieniała, po paru sekundach stała już natomiast, gotowa naprostować tę bandę, ale z sumie niewiele miała do zrobienia, gdy przejął ich Jasper. Przyglądała się całej scenie, morderczym wzrokiem śledząc ruchy dzieciaków, a kiedy zauważyli broń, sama drgnęła, bo choć to głupie, wcześniej nie zwróciła uwagi na to, że Jay ją przy sobie miał i w sumie... poczuła się głupio z tym, że nie widziała.
- Spokojnie koleś, nie szukamy problemów - jeden z dzieciaków chciał chyba zatuszować wszystko żartem, chociaż banda już powoli zaczęła się wycofywać.
- Gorzej, jak one znajdą was - stojąc z boku nie czuła się komfortowo, więc oparła się z nonszalancją przedramionami o belkę, która robiła za balustradę ganku. - Lepiej tu uważać... wiecie ile rocznie osób ginie jako karma dla krokodyli? - dodała, a po chwili głową wykonała gest, który nakazywał im spadać. Po chwili byli więc ponownie z Jasperem sami, a atmosfera sprzed pojawienia się dzieciaków niestety prysła.
- Nie wiedziałam, że teraz nosisz przy sobie broń - mruknęła, patrząc w okolice jego bioder. Chwilę zawieszała wzrok w tamtym kierunku, a potem odwróciła się na pięcie i z powrotem weszła do domku, tym razem idąc na sam koniec, gdzie bez pomyłki znalazła coś na kształt sypialni. Łóżko stanowiły drewniane skrzynki na których położony był starannie zaścielony materac. Myślała, że jest gotowa na nowo się z tym zmierzyć, ale widok wystających sprężyn znów zbyt mocno w nią uderzył.
- Patrz, to zdjęcie, jak była mała - podała Jasperowi fotografię, by skupić się na czymkolwiek. - Poza tym niewiele tu osobistych pamiątek - dodała, by zaraz otworzyć szafę, w której było tak mało rzeczy, że ta praktycznie zionęła pustką. Wyciągnęła jeden stary sweter, potem postrzępioną na brzegach spódnicę. Potem coś co chyba było bluzką, ale wyciągniętą tak, że przypominało nieco tunikę. - To ma rozmiar S, spódnica M, a ten sweter nagle dwa XL. Ja pierdolę... czy ona ma cokolwiek na swój rozmiar? - czuła, że wzburzenie zaś w niej wzbiera, z kiedy sięgnęła do szafki z bielizną, uniosła parę rzeczy i zatrzasnęła ją, ponownie odnajdując każdy egzemplarz w innych rozmiarach i stanie nadającym się jedynie do wyrzucenia. - Kurwa, musimy pojechać do sklepu... i do mnie - zawyrokowała przecierając twarz dłonią. - Co za syf, ja pierdolę... zdajesz sobie sprawę, jak jej musiało być wstyd w szkole? Kurwa - warknęła ponownie i w przypływie agresji kopnęła jeden z gigantycznych klapków, na pewno na Divinę za dużych, ale będących też jedynym obuwiem, jaki Pearl w tym domu znalazła.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie dopytywał już o nic więcej związanego z gościem Diviny, bo w zasadzie mało go to interesowała z kim organistka spotykała się prywatnie. Podpaść Nathanielowi też pewnie nie było tak ciężko, więc lepiej było zakończyć temat i zająć się czymś innym. Jak na przykład kilka chwil intymności, zamiast roztrząsania kwestii przynoszenia nieszczęść przez osobą Norwood, także się do tego zaliczały. Był przyjemnie, naprawdę przyjemnie i przyjemność ta w głowie Jaspera miała szansę ewaluować znacznie bardziej, bo też sama Pearl zachęcała go ku takim śmiałym planom swoim mruczeniem i gestami. Nic więc dziwnego, że Jasper wkurwił się niemiłosiernie, gdy tak podle odebrano mu szansę na nacieszenie się Campbell tak jakby sobie tego życzył. Wyładował więc frustrację i gniew na małoletnich dupkach, dokładając im jeszcze odrobinę złości za to jak traktowali Divinę i jak sama Pearl przejmowała się tym wszystkim co zobaczyła na fasadzie chatki. Niestety, nawet po zniknięciu gównarzerii nie było już szans na to, aby chwilę sprzed ich pojawienia się powróciły.
- Wcześniej też nosiłem, ale nie zawsze - odpowiedział niewzruszony, bo w zasadzie był przyzwyczajony do noszenia przy sobie broni tak samo jak okularów przeciwsłonecznych i portfela. Lata spędzone na użeraniu się z oprychami i gangusami robiły swoje. I owszem, nie co dziennie miał ją bezpośrednio przy sobie, ale chociażby w pobliżu, w plecaku w pracy, w skrytce w motorze... gdzieś, gdzie w razie ewentualnych problemów mógłby się szybko dostać. Nie dodał już nic więcej, bo nie chciał wchodzić z Pearl w ewentualną polemikę na ten temat. Wystarczy, że wytknęła mu pakę w samochodzie, o broni nie chciał słuchać.
Zajęli się więc z powrotem przeszukiwaniem domku Diviny i zbieraniem dla niej najpotrzebniejszych rzeczy. Przynajmniej tak to wyglądało dla Jay'a, który przyglądał się temu co znajdywała Pearl.
- Była słodka - uśmiechnął się na widok małej dziewczynki, w dziwnym sweterku, bawiącej się chyba jakąś zabawkową kuchenką. Nie poświęcił jednak zdjęciu zbyt wiele uwagi, bo bardziej skupił się przeszukiwaniu szafki nocnej, a raczej czegoś co nią miało być, bo szuflada nie istniała, a drzwiczki były urwane. - Też nic nie widzę, no może poza tym... - Rzucił i wstał, w rękach trzymając stary nutnik. - Może chciałaby to przy sobie mieć? - Zapytał Pearl, która w tym czasie przeglądała ubrania Diviny i co tutaj dużo mówić, rzeczy te były fatalnej jakości. - Pewnie brała co dawali - skomentował, nawet nie wiedząc co innego miałby powiedzieć blondynce. Swoją drogą zaczynało boleć go to jak Pearl reagowała. Była zła, on także, ale coś jeszcze przez nią przemawiało; jakiś ból? może niezrozumienie i bezsilność? W każdym razie Jasper chciał zaoszczędzić tych emocji blondynce i po tym jak wyżyła się ona na klapku, podszedł do niej i złapał ją za rękę. - Chodź, mamy już wszystko co chciała. Nie ma sensu się dalej wkurwiać - oznajmił i wyprowadził ich z chatki, a będąc na ganku od razu odpalił papierosa, zaciągając się nim z lubością. - Trzymaj - wcisnął w ręce Pearl plecak. - Skoro mam ciebie nieść to tego nie będę - wyjaśnił i po tym jak zaciągnął się jeszcze kilka razy fajką, ją także oddał blondynce.
Wrócili do wozu i tam ponownie zapalili... w ciszy, bo do czasu, aż nie opuścili zalesionych terenów, żadne z nich nie miało chyba ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Dopiero, gdy znaleźli się w bardziej miejskim otoczeniu, z daleka od zapleśniałej i rozwalającej się chaty, Jasper poczuł ulgę.
- W zajebiste miejsce wziąłem ciebie na pierwszą randkę, nie ma co.. - Pozwolił sobie na ten smutny żart, po czym sięgnął do dłoni Pearl. - Wynagrodzę ci to, ale najpierw dokończy tę robotę - dodał i zbliżył ich splecione dłonie do ust, aby móc na placach dziewczyny złożyć kilka pocałunków. - Najpierw do ciebie, czy do centrum handlowego? - Dopytał, bo to też było istotne, w końcu Campbell przez jakiś czas miała mieć lokatora, więc Jay nie chciał przypadkiem pojechać tam w czasie, w którym blondynka by sobie tego nie życzyła.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Dla niej temat broni był dość istotny, ale może rzeczywiście mogła go poruszyć w nieco bardziej sprzyjających warunkach. Chatka Diviny się do tego nie nadawała, a Pearl na każdym rogu znajdowała powody dla których mogłaby się na nowo denerwować. Słowa o tym, że brała co dawali... po prostu było jej źle.
- Ja mogę przebierać się kilka razy dziennie, tyle mam ubrań - mruknęła pod nosem, bo po prostu nie umiała się z tym pogodzić. Dla niej Divina była młodą kobietą, a każda młoda kobieta potrzebuje poczuć się ładnie, przynajmniej dla samej siebie, założyć coś schludnego, bez dziur czy śladach po cerowaniu. - Co? Jeszcze nie wszystko sprawdziłam - chociaż sprawiało jej to jakiś niezrozumiały ból, wcale nie chciała jeszcze wychodzić. Czuła wręcz, że powinna jeszcze zostać. Poza tym wsunęła też to zdjęcie do zeszytu z nutami, który znalazł Jasper, nawet jeśli ten wyglądał, jakby ktoś coś na niego wylał. - Wcale się nie wkurwiam - skłamała, trochę czując, że ta wizyta była jej pokutą i, że powinna ją odbyć. - Mogę iść sama - mruknęła, bo przez to, że pokazała się przed nim ze słabej strony, teraz czuła, że powinna jakoś tak nadrobić... sama nie była pewna czym, ale czymś na pewno. Mimo swoich słów, Jasper zaniósł ją do samochodu, a ona sama nieszczególnie planowała przerywać ciszę, nadal czując się po prostu nieswojo i mając łazienkę Diviny przed oczami, za każdym razem, gdy je zamykała.
- W zasadzie cieszę się, że to zobaczyłam - wyrwała się z zamyślenia i pewnie dlatego w pełni nie podchwyciła jego żartu, ale przyjemne było to, jak pocałował jej dłoń. Podobały jej się takie gesty w jego wykonaniu i były czymś poniekąd nowym, a sądziła, że w temacie związków nie tak łatwo ją zaskoczyć. - W sumie myślałam o zwykłym sklepie, ale faktycznie możemy pojechać do centrum - przyznała, bo może tak nawet miało być wygodnie. - Póki co i tak leży w łóżku, ale chcę zadbać o kilka rzeczy, o które pewnie ani ciebie, ani Nathaniela nie poprosi, bo będzie jej wstyd - przetarła twarz dłonią, czując nagłe uderzenie zmęczenia, ale też uświadomiło jej to jedną rzecz. - Właśnie, Jasper - podjęła więc temat, gdy wyjeżdżał z Lorne Bay. - Uważaj na gospodynię Nathaniela - nie była żadną opiekunką nawiedzonej i ta krnąbrna część niej chciała nadal udawać, że pozbawiona jest współczucia, tylko, że jednocześnie za wiele się wydarzyło, by mogła nadal grać tą kartą. - Sypiała z nim... w sumie nie wiem, czy nadal nie sypia, ale na pewno obecność Diviny jest jej nie na rękę. Dlatego jeżdżę tam ją kąpać, wątpię, żeby Anna była dla niej dobrym wsparciem - przyznała się do tego, walcząc z pewnym narastającym w niej zamyśleniem. Całe szczęście droga do centrum handlowego nie była jakaś długa, więc szybko udało im się zaparkować, a potem wspólnie opuścili samochód.
- To nie potrwa długo... potrzebujemy drogerii i jakiegoś sklepu z bielizną - podzieliła się z nim ich wspólnym planem, ruszając w stronę wejścia. - Nie pamiętam, kiedy byłam ostatnio z jakimś facetem na zakupach - przyznała zgodnie z prawdą, zerkając sobie na Jaspera. - Nawet jeśli nie kupujemy niczego dla mnie, to dość zabawne, zaczynać relację od takich akcji, a nie... pijackich wybryków - podsumowała, kręcąc przy tym delikatnie głową na boki.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
W słowach Pearl skrywała się dojrzałość i zrozumienie, którego na pewno Jasper nie umiałby dostrzec w blondynce podczas ich pierwszych spotkań. Wtedy kreowała się na zarozumiałą i sukowatą pannę z przerośniętym ego, poniekąd nadal nią była, ale Ainsworth mimo wszystko nauczył się dostrzegać w niej tę bardziej wrażliwą, dobrą i ludzką twarz. Lubił ją równie mocno jak tę zblazowaną.
- No i zaczęłaś nazywać ją świętą, a nie nawiedzoną... Mamy progres - skomentował jej słowa, uśmiechając się przy tym pokrzepiająco, bo co więcej mógł zrobić, aby powiedzieć jej, że rozumie. Dla niego było to też kurwesko ciężkim przeżyciem, nawet jeśli w domu Diviny nie był po raz pierwszy. - Spoko, nie ma sprawy - odparł, po czym odbił w lewo i zjechał na autostradę. Wzmianka o gosposi Nathaniela, a raczej kobiety, która zarządzała jego willą, była zaskakująca i intrygująca. Jasper słuchał więc uważnie, marszcząc przy tym brwi, bo niespecjalnie spodobało mu się to co mówiła blondynka. - Myślisz, że mogłaby jej coś zrobić? - Dopytał, bo jednak musiałaby mieć sporo odwagi, aby dopuścić się czegoś takiego w domu Nathaniela. - Ale dzięki, że mówisz... Będę na nią uważał - dodał zaraz, bo faktycznie ostrzeżenie Pearl wziął na poważnie. Koniec końców wiedziała o Hawthornie znacznie więcej niż on do tej pory, a już na pewno znała go z tej bardziej osobistej strony.
- Spoko, ale robię się głodny, więc może wpadniemy po drodze coś zjeść? - Szli już z parkingu do centrum, a Jasper zamiast myśleć o zakupach, bardziej skupiony był na swoim żołądku. Nie chciał też żyć cały dzień tym, co spotkało ich w domu Norwood. Owszem było to przykre i zapadnie im obojgu w pamięć na długo, ale mimo wszystko był to ich pierwszy dzień razem i chciał odnaleźć w nim chociaż odrobinę więcej przyjemności. - Mogę już czuć się wyjątkowo? - Rzucił zaczepnie, po czym zbliżył się do Pearl na tyle, aby móc złapać jej dłoń i spleść z nią palce, bo wydało mu się to jakoś naturalnym. Chociaż musiał przyznać sam przed sobą, że ten gest zrobił na nim większe wrażenie niż sądził. Od lat z nikim nie chodził za rękę, gdy na jakieś tam czułe pocałunki, czy inne formy bliskości znalazło się miejsce w przelotnych romansach, ten jeden gest zarezerwowany był dla bardziej wyjątkowej formy relacji, a jego z Pearl właśnie taka była. Uśmiechnął się więc sam do siebie, zerkając w dół na ich ręce, po czym dopiero uniósł spojrzenie na blondynkę. - Ze wszystkimi swoimi byłymi tylko piłaś i imprezowałaś? - Zapytał z lekkim niedowierzaniem, bo chociażby Jonathan nie wyglądał na takiego, który lubiłby się byjać po klubach każdej nocy. - A co do zakupów to... Jak będziemy w sklepie z bielizną mogę ci z miejsca powiedzieć co mnie jara, to ci zaoszczędzi czasu na przyszłość, a kto wie może na coś się skusisz od razu? - Zaproponował, pół żartem, pół serio, bo absolutnie nie miałby nic przeciwko, gdyby Pearl zaopatrzyła się w jakąś zmysłową bieliznę tylko z jego powodu.
Jednak nim udali się do chociażby pierwszego sklepu z łakociami, albo kanajpy, gdzie czekało jedzenie... Pearl przeciągnęła Jaspera po drogerii, w której Ainsworth miał wrażenie nie kupowała, mimo wszystko, rzeczy tylko dla Norwood, ale nic nie mówił. Stał grzecznie z boku, a raczej służył za stojak na koszyk i pozwalał blondynce przejąć stery, bo jednak kupowanie tamponów go mało interesowało. Całe szczęście po tym udali się coś zjeść; on zamówił niesamowicie ostry tajski makaron z krewetkami, a Pearl pewnie coś co mniej przepalało kubki smakowe i przełyk.
- Myślałem, że jako hiszpanka też lubisz na ostro - rzucił głupio po tym jak znaleźli już wolny stolik i zajęli miejsca. - A właśnie... O co chodzi z tą Margarettą? Czemu nie używasz tego imienia? - Dopytał luźno, bo chciał zrobić to już dawno, ale zawsze wypadło mu z głowy, a teraz nadarzyła się ku temu okazja. Poza tym pierwszy raz od dawna mieli możliwość porozmawiania o takich drobnych szczegółach, pierdołach ze swojego życia, których nigdy wcześniej nie dostrzegali, albo nie grały one dla nich większego znaczenia. - Tabasco? - Zaproponował trzęsąc buteleczką sosu, zanim przyprawił nim obficie swój obiad.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Przewróciła tylko oczami na całą tą wzmiankę o progressie. Mogli z tego żartować, ale naprawdę było jej źle. Chodziła do szkoły w czasach, gdy robiła to też Norwood, nigdy nie przeszło jej nawet przez myśl, by wstawić się za dziewczyną, a chociaż sama nie miała za dobrych stosunków z rodzicami, to jednak nigdy nie głodowała, ani nie musiała chodzić w dziurawych i źle dopasowanych rzeczach.
- Zazdrosna kobieta potrafi posunąć się do podłych rzeczy... wiesz, miała ten dom dla siebie. Nawet jeśli było to jej pracą, pewnie czuła się poniekąd jego panią, a Nathanielowi to zwisało, tak długo, jak robiła swoje - nie miała problemu z tym, aby podzielić się informacjami na ten temat z Jasperem. - Poza tym myślę, że leci na Nate'a - wzruszyła jeszcze ramionami. Co do tego nie mogła mieć pewności, ale tak jej się wydawało. Poza tym należała też do tych osób, które wierzyły, że kobiety sypiające z kimś, prędzej czy później poczują do takiej osoby uczucia. Przynajmniej z nią tak było.
- Typowo, nawet nie weszliśmy do sklepu, a tu już o jedzeniu - prychnęła, ale głównie po to, by jakoś ukryć zaskoczenie tym, że złapał ją za rękę. Myślała o tym, ale nie sądziła, że to zrobi. Śmieszne, bo nawet ze sobą nie spali, a przez myśl przeszło jej, że ich związek szybko się rozwija. Próbowała mimo to zgrywać cool opanowaną osobę i po prostu zacisnęła palce na jego dłoni, w myślach ciesząc się, jak mała dziewczynka i sprawdzając w mijanych witrynach, jak fajnie razem wyglądali. - Ze wszystkimi swoimi byłymi piłam - poprawiła go, wzruszając ramionami. - A raczej szłam z nimi do łóżka i oni potem uznawali, że chcieliby więcej, więc nazywaliśmy to związkiem, żeby było milej... chociaż nie zawsze, nie powiedziałabym, że z Jonathanem byłam w związku - drugi raz wzruszyła ramionami, bo sądziła, że Jasper mógł pomyśleć o chirurgu, skoro był to jedyny facet z jej przeszłości, jakiego poznał. Zaraz też prychnęła, gdy wspomniał o swoich wymaganiach. - Myślisz, że będę główkować i zachodzić w głowę, co też ubrać, by na ciebie podziałało? Nie forsuj koni, barmanie... wiem, jak zawrócić w głowie mężczyźnie, nie potrzebuję wskazówek - zadarła nieco nos, prężąc się dumnie. Ceniła sobie swój styl, a poza tym też jej zależało na robieniu wrażenia na Jasperze. Był od niej starszy, w sumie niewiele wiedziała o tym, z jakimi kobietami był w przeszłości, ale przez różnicę w wieku, mocno chciała pokazać jakieś swoje obeznanie i doświadczenie. Tego na polu zdrowych relacji jej brakowało, więc nadrabiała gdzie się dało.
W pierwszej kolejności poszli jednak do drogerii, gdzie faktycznie Pearl zadbała o wszystko to, co kobieta powinna mieć w swojej łazience i o co nigdy nie powinna musieć się prosić. Niby wiedziała, że Nathaniel na pewno by posłał kogoś do sklepu, gdyby tylko mówiła o swoich potrzebach, ale po pierwsze - wątpiła, że Divina by to zrobiła, po drugie też... w jej głowie Nathaniel był człowiekiem niekoniecznie zdolnym do analizowania potrzeb innych, więc szczerze wątpiła w to, że sam miałby na to wpaść.
- Lubię na ostro, ale nie tak, że dupa może odpaść - odpowiedziała równie dwuznacznie, jak on, kiedy już ze swoim jedzeniem usiedli przy stoliku. - Poza tym nie jestem hiszpanką, a mam hiszpańskie korzenie... niekoniecznie się z nimi utożsamiam - wyjaśniła i jak na złość, Jasper musiał poruszyć kwestię, która niekoniecznie jej się podobała. Z resztą posłała mu spojrzenie, które jasno to podkreślało. - Skąd w ogóle pomysł, że miałabym go używać, hm? Nie powinieneś o nim wiedzieć - warknęła, trochę, jak dąsające się dziecko, grzebiąc pałeczkami w makaronie z wołowiną. Pokręciła jeszcze głową na to jego tabasco, nadal będąc naburmuszoną, bo nienawidziła tego imienia. - O nic nie chodzi, zapomnij i tyle, nie ma żadnej Margaretty - podsumowała, wpychając sobie do ust nieco dania, co miało jasno wskazać na to, że ten temat uważa za zamknięty. - W ogóle lepiej się nie przyznawaj, że byłeś ze mną na tych zakupach, bo zawstydzisz świętą - zmieniła więc nieco temat, na bardziej dogodny dla siebie i wyszczerzyła się łobuzersko -[/b] może powinniśmy zawieść te rzeczy osobno? -[/b] zagadnęła jeszcze, myśląc na głos, a nie decydując o czymkolwiek.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Pokiwał głową na znak, że rozumie co Pearl chciała mu przekazać w swoich słowach. Faktycznie pozycja tej całej Anny, mogła zostać nieco zdetronizowana, bo odkąd Divina pojawiła się w posiadłości, Hawthorne praktycznie wszystko dostosowywał pod dziewczynę.
- To ma sens - skomentował jeszcze, ale nie było sensu dalej nad tym rozprawiać. Tym bardziej, że znaleźli się pod centrum handlowym i ich głowy zaczęły zaprzątać inne sprawy.
W zasadzie Jay sam nie wiedział jaki był jego stosunek do byłych Pearl. Z jednej strony spodziewał się, że nie miała ich wcale tak niewielu, bo jednak wystarczyło na nią spojrzeć, aby przekonać się, że mogła przebierać w mężczyznach. Z drugiej zaś miała jakieś tam swoje zasady, które też nie wzięły się znikąd. Jeden, może dwóch dupków skrzywdziło dziewczynę na tyle, by do pozostałych swoich kochanków podchodziła z rezerwą.
- On to jakiś wyjątek? - No dobrze, chirurg nieco go intrygował, bo był niepasującym elementem w tej całej układance. Niby Pearl była dziennikarką, skończyła studia i udawała odpowiedzialną kobietę sukcesu, ale włóczyła się po podejrzanych miejscach, była blisko z Hawthorne'm i brakowało jej zdrowego rozsądku. A skoro już o Nathanielu mowa... - A Nate? Co ciebie z nim łączy? - Dopytał, bo pamiętał przecież jak tamtego wieczoru, gdy odwiedzali Divinę, Pearl bez żadnych zbędnych pytań wyszła by się przebrać. Było w tym coś zaskakującego, bo skąd jej ubrania w domu gangstera i to dziwne uczucie swobody, gdy tak po prostu zmieniła garderobę, bo on jej kazał.
- Nie sugerowałem nic takiego, bo nie wątpię w twoje zdolności, Kicia - dobrze, że z czasem skupili się na sobie, bo jednak temat byłych Campbell był dość przytłaczający. - Myślałem raczej o sobie i własnym interesie w tym wszystkim - dodał, zagryzając lekko wargę w kuszącym uśmiechu, który przyozdobił jego twarz. Był bezczelny, owszem i nie zamierzał tego zmieniać, bo taka bezpośredniość, szczerość i może lekkie wyuzdanie, były częścią jego osobowości i jak Pearl chciała poznać go na prawdę, musiał nauczyć się to akceptować, chociaż sama nie była wiele lepsza.
- Zapamiętam - mruknął, zerkając na blondynkę niczym lew na zwierzynę, bo oczywiście ta niejednoznaczna odpowiedź tylko rozbudziła w Jay'u większy apetyt. Całe szczęście chociaż ten fizyczny mógł zaspokoić, bo zaraz zajął się jedzeniem, słuchając przy okazji Pearl i jej wywodu o swoim pochodzeniu. - A szkoda, bo byłaś seksowna wykłócając się z matką po hiszpańsku - rzucił, wspominając tamte sceny z pogrzebu, gdy blondynka pojęcia nie miała o tym, że każde wypowiadane przez nią słowo jest przez Jaspera w pełni rozumiane. - Nie wiem? Bo jest twoim imieniem? Ale wiem, więc pytam - odpowiedział swobodnie, nie spodziewając się, że kwestia prawdziwego imienia Campbell wywoła w dziewczynie takie emocje. - O co chodzi? - Spytał więc po chwili, widząc z jaką nienawiścią blondynka grzebała w swoim talerzu. Wyraz jej twarzy także wskazywał na podenerwowanie. - Jak to nie ma jak siedzi na przeciwko mnie - oznajmił jakby Pearl o tym zapomniała, po czym odłożył sztućce na bok i położył dłonie na stole ze swojego rodzaju rozczarowaniem, ale też oczekiwaniem na jakąś sensowniejszą rozmowę, bo najzwyczajniej w świecie był ciekaw prawdy. - Nie wiem, mogę powiedzieć, że ty dla niej zrobiłaś te zakupy i kazałaś mi przekazać, czy coś... Nie musi wiedzieć, że byliśmy tutaj razem - od razu odpowiedział, bo nie widział sensu w tym, aby wozić jej te graty na raty. Z początku też nie rozumiał dlaczego miałby zawstydzić Diviną, ale potem przyszło mu na myśl, że przecież mają jej kupić jakąś bieliznę więc faktycznie byłoby to dość niestosowne, jakby on ją wybierał. - Zaskakuje mnie to jak dbasz o to, aby czuła się dobrze... To urocze - skomplementował więc Pearl, bo imponowała mu swoją postawą i dumny był z tego, że swoją chłodną aurę potrafiła nieco ocieplić, nawet dla kogoś, na kim nie szczególnie jej zależało.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Sama nie lubiła raczej przyznawać się do tego, jakim syfem było jej życie uczuciowe, o ile te w ogóle zasługiwało na takie miano. To też rozmowy o swoich kochankach się zwyczajnie wstydziła, jakby już w tyłu głowy mając ostrzeżenie, że da zaraz Jasperowi powód do bycia rozczarowanym i wycofania się.
- Wyjątek? Nie powiedziałabym... Nie poznałam go po prostu na żadnych imprezach, chciałam mu pomóc, zaczęliśmy ze sobą sypiać, a jak stanął na nogi, nie byłam już potrzebna - wzruszyła ramionami, po tym jak w telegraficznym skrócie ujęła swoją relację z Wainwrightem. Kiedy jednak Jasper spytał o Nathaniela, na moment zamarła, a następnie posłała mu szelmowski uśmiech. - Chciałbyś wiedzieć, co? - zanim miała coś powiedzieć, chciała trochę mu podokuczać, głównie po to, by przykryć wrażenie po wspomnieniu Jony. - Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, bo pamiętam twoje aluzje, ale nie spałam z nim nigdy - mruknęła, uznając, że ta wypowiedź jest już całkiem wyczerpująca, bo pewnie o to głównie Jasperowi chodziło. Skupiła się więc na moment na swoim makaronie, by zaraz przewrócić oczami z prychnięciem na ustach.
- Jesteś strasznie rozpieszczony, co? - zapytała łobuzersko, patrząc mu przez moment w oczy. - Może ja też ci powiem, co mnie kręci, a co odrzuca, skoro tak dbamy o swoje interesy - uniosła nieco brwi, niby sobie żartując, ale jednak, tak jak on miał swoje preferencje, tak też ona miała własne. No i zdecydowanie ten temat wydawał jej się najbardziej przystępnym, to też chętnie by się go trzymała. Kwestia imienia była trudniejsza.
- Zawsze jestem seksowna, barmanie - podsumowała, nie kryjąc swojej pewności siebie na tym polu. Rzadko kiedy jednak korzystała ze znajomości hiszpańskiego, a do imienia nie przyznawała się wcale i nadal denerwowało ją to, że jakimś cudem Jasper się o nim dowiedział. - Moim imieniem jest Pearl, tyle wystarczy - mruknęła, znów zaczynając grzebać pałeczkami w jedzeniu. Nie sądziła, że aż tak zainteresuje go ten temat. Drążył i drążył, stąd to jej podenerwowanie. Powinien odpuścić, a tak... tak tylko bardziej ją to wszystko frustrowało i być może emocje wzięły na moment górę. - Margaretta umarła wraz z Lucille, to słabe imię dla słabej kobiety! - syknęła odkładając z impetem dłoń na blat, a kiedy to zrobiła... cóż... zamrugała nieco szybciej i z miejsca poczuła zażenowanie. - Wybacz, poniosło mnie... wizyta u świętej wciąż we mnie siedzi - sięgnęła po jakieś wytłumaczenie i podniosła się z krzesła. - I myślisz, że tak po prostu przyjmie te rzeczy? Zawiozę je i przy okazji pogadam z Nate'em - wskoczyła na inny temat, nadal stojąc nad talerzem z niedokończonym jedzeniem. - Już się najadłam, ale muszę iść do łazienki - oznajmiła, po czym faktycznie poszła w odpowiednim kierunku. Potrzebowała kilku chwil, żeby ochłonąć, zastanowić się nad swoim zachowaniem. W relacji, w której ktoś chciał rzeczywiście ją poznać, nie była od dawna i teraz nie wiedziała, jak ma się zachować. Najlepiej było wrócić i zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, dlatego też ponownie pojawiła się w części restauracyjnej, już z typowym dla siebie cwaniackim uśmiechem na ustach.
- To jak? Idziemy do tego ostatniego sklepu? - zagadnęła, opierając się o blat stolika.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wysłuchał historii o łączącej Pearl i Jonathana relacji starając się skupić tylko na tych informacjach, którymi dzieliła się z nim blondynka, nie dopowiadając sobie do tego własnych gdybań. Zresztą ich "romans" był przeszłością, natomiast Nathaniel nadal był stałą częścią życia Campbell i zdecydowanie to na jego postaci Jasper wolał się skoncentrować bardziej.
- Wolałbym wiedzieć - przyznał szczerze, bo w końcu pracował dla tego człowieka i przyjemnie byłoby wiedzieć, czy poza nienawiścią związaną ze swoim zawodem, powinien nienawidzieć Hawthorne'a także ze względów osobistych. - Nic sobie nie ubzdurałem, analizowałem tylko fakty i co to widziałem... - Prychnął pod nosem, bo nie był zazdrosnym dzieciakiem, a przynajmniej takiego zgrywał, aczkolwiek ucieszył się słysząc zaprzeczenie płynące z ust Pearl. Natomiast nie minęło zbyt wiele czasu, aby na twarzy Jaspera ponownie wykwitło zdziwienie spowodowane podłym komentarzem blondynki. Wcale nie był rozpieszczony.
- Wyglądam na takiego? To ty jesteś księżniczką, która lubi wszystkimi rozporządzać - odpowiedział uśmiechając się przy tym cwanie, a jego oczy zabłyszczały zawadiacko, gdy zerknął w stronę Pearl. - Dawaj, z chęcią posłucham o twoich wymaganiach - dodał, bo właściwie nawet jak przepychali się słownie, to Jay nie miałby nic przeciwko takiej szczerej rozmowie.
I mogli skupić się tylko na niej, bo temat imienia blondynki sprawił, że atmosfera z przyjemnej stała się nagle ciężka. Jasper pojęcia nie miał, że samo nazwanie Pearl Margarettą spowoduje w niej taką reakcję. Więc gdy z dosadnością oznajmiło mu o tym, że wraz ze śmiercią siostry, ona sama pogrzebała poprzednią tożsamość, Ainsworth potrzebował chwili, aby poukładać to sobie w głowie i znów nie powiedzieć czegoś, co poirytować by mogła blondynkę. Absolutnie nie chciał poruszać tematu Lucille, nie mniej jednak zaskoczony był, że sama Pearl o niej wspomniała. Oczywiście, że Jasper chciałby kiedyś porozmawiać o tym co stało się w przeszłości z siostrą Campbell, ale póki co, ani nie myślał tego robić. Znali się zbyt krótko i płytko, a okoliczności w jakich się znajdowali tym bardziej nie sprzyjały poważnym konwersacjom.
- Skoro jesteś tu gdzie jesteś to nigdy nie byłaś słaba, ale rozumiem i uszanuję twoją decyzję - odpowiedział spokojnie, jeszcze przez moment zerkając na twarz Pearl, której wyrazu nie umiał rozszyfrować, po czym po prostu wrócił do jedzenia, bo nie chciał dalej drążyć tego tematu. Zapamiętał jednak, aby wrócić do niego w innych okolicznościach. - Spoko, nic się przecież nie stało, Perełko - rzucił lekkim tonem i mrugnął do blondynki, aby rozładować tę napiętą atmosferę. - Nie wiem, pewnie będzie pierdolić o tym, ze nie potrzebne, bo to taki typ, męczenniczki - wzruszył ramionami, bo chociaż darzył Divinę sympatią to jeszcze nie do końca wiedział w jaki sposób powinien ją traktować. Była dla niego zbyt święta i czysta, trochę nie realna i cholernie gryzło mu się to ze wszystkim co do tej pory spotkał. Taki z niej dziwny fenomen. - Dobrze - rzucił, odprowadzając Pearl wzrokiem i chociaż samemu nie był najedzony to jakoś opuścił go apetyt.
Był może nawet trochę zły na siebie za to, że tak naciskał z tym imieniem. Śmierć siostry musiała mieć niesamowity wpływ na Campbell skoro nadal, uporczywie starała się dociec prawdy, chociaż policja mówiła, że sprawa jest pogrzebana. Poza tym... On sam, gdy czytał o tej zbrodni czuł się nie swojo wiedząc, że to właśnie Pearl była tą osobą, która znalazła Lucille.
- A może najpierw zapalić? - Zamyślił się i dopiero powrót dziewczyny, ocknął go z tego stanu. Zapłacił za ich posiłek, po czym wyszli na zewnątrz, aby faktycznie zapalić. Wszystko wydawało się wrócić do normy, a Pearl znów miała dobry nastrój, gdy wykłócała się z Jasperem o to, gdzie w Cairns podają najlepsze burgery. Ostatecznie poszli do tego sklepu z bielizną i gdy blondynka zajęta była szukaniem czegoś dla Norwood, Jasper z nieskrywanym zainteresowaniem przyglądał się sklepowej ekspozycji. Starał się przy tym nie wyobrażać sobie zbyt wiele, ale było to naprawdę trudne, tym bardziej, że w tle wciąż widział Pearl i ostatecznie i tak nie umiał się skupić na niczym innym jak tylko na niej.
- Pomóc? - O mały włos nie dostał zawału jak przy jego boku zjawiła się niziutka ekspedientka. Wpadł przez to na wieszak obok i zrzucił z niego kilka koronkowych biustonoszy na ziemię.
- Co? Nie, nie trzeba... - Odpowiedział, zmieszany i uśmiechając się przepraszająco ruszył w stronę Pearl. - Długo jeszcze? - Spytał niby znudzony, a tak naprawdę było mu dość ciężko się skoncentrować i zapanować chociażby nad tym, aby nie dotykać dłonią szyi blondynki, by chociaż tak poczuć jakoś bliskość. - Kiedy zaczniemy robić zakupy dla ciebie? - Dopytał, bo jak miał znosić te tortury to chociaż niech naprawdę bolą, a nie tylko drażnią i krępują. - Widziałem całkiem ładny, kremowy zestaw, w którym pewnie wyglądałabyś jeszcze bardziej zjawiskowo - dodał, po chwili, gdy już zamiast dotykać dłonią szyi Pearl, zaczął drażnić ją brodą i muskać lekko nosem, skuszonym tym jak apetycznie i seksownie była odsłonięta.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Z jednej strony bawiło ją to, że chciał wiedzieć o relacji łączącej ją z Nathanielem, ale z drugiej rozsądnie uznała, że nie ma co go drażnić. Wolała sama mu coś powiedzieć, niż gdyby miał zacząć pytać i dowiedzieć się o czymś, czym się przed nim nie chciała chwalić.
- Księżniczką? Pffu, nikt poza tobą tak mnie nie nazywa - wytknęła mu też, a następnie uniosła delikatnie brew, by po chwili rozmyślań wzruszyć ramionami. - Nie są jakieś specjalne... gardzę typami w slipach - aż się wzdrygnęła, gdy o tym mówiła. - W zasadzie to we wszystkim, poza czarnymi i ewentualnie szarymi bokserkami, więc jeśli masz jakieś inne, to wolę ich nie widzieć - wyszczerzyła się podle, ale sam chciał, aby coś mu powiedziała, więc nie zamierzała przed tym uciekać. Potem niestety wydarzyła się ta cała rozmowa o jej imieniu i atmosfera mocno się posypała.
- Nie lubię jej, ale w sumie... to musi też być chujowe, gdy jesteś tak żałosna, że obcy ludzie ci pomagają... może to nie męczennictwo, a wstyd? - z tym przemyśleniem zostawiła go przy stoliku, a wróciła już w nieco lepszej odsłonie. Nie chciała teraz myśleć o Lucille, ale z drugiej strony to nie tak, że obraz starszej siostry kiedykolwiek ją opuszczał. Uznała więc, że papieros jej się przyda i jakaś rozmowa o niczym, zanim pójdą do sklepu z bielizną, w której Pearl porzuciła Jaspera, by znaleźć coś odpowiedniego dla Diviny. Nie do końca znała jej rozmiar, ale liczyła, że intuicja na tym polu jej nie zawiedzie. Sprawdzała właśnie skład jakiś fig, kiedy do jej uszu doszło zamieszanie, którego sprawcą - jak się okazało - był Jasper. Oczywiście po tym, jak już coś wywalił, szybko się przy niej znalazł i uznała to za całkiem urocze i odejmujące mu nieco lat.
- Dopiero co weszliśmy, barmanie... Nie kupuję dla siebie, więc jest mi ciężej wybrać odpowiednie rzeczy - mruknęła, w pierwszej chwili bardziej skupiona na informacjach zapisanych na metkach, niż na samym Jasperze. Chciała się przyłożyć i dlatego trochę ją rozbawiło jego pytanie, może nawet wytrącając z tego zakupowego transu. - Nie wiem, myślę, że za jakieś dwa miesiące dotrzemy do tego etapu - odpowiedziała mu pewnie całkiem inaczej, niż oczekiwał i całkiem była zadowolona ze swojego żartu, ale gdy sama zaczęła się zastanawiać, czy w ogóle miesiąc wytrwają, postanowiła dodać coś jeszcze. - Przecież nie przyjechaliśmy tutaj robić zakupów dla mnie - przypomniała mu więc, ale zaraz trudniej było jej się skupić, bo przez jej ciało przeszedł silny dreszcz, kiedy zaczął drażnić jej skórę. Aż musiała na moment przymknąć oczy, a raczej chciała to zrobić, by doświadczyć dotkliwej tej drobnej pieszczoty. - Jesteś niedobrym pomocnikiem, barmanie... mieliśmy się skupić na świętej - przypomniała mu, a raczej wymruczała te słowa, bo była tylko prostą kobietą i to nie tak, że Jasper jej nie pociągał. Wręcz przeciwnie, serce zaczynało bić jej nieco szybciej, gdy tak bezczelnie się do niej zbliżał. Zachowywanie zdrowego rozsądku nigdy nie było jej mocną stroną, to też teraz przemawiała przez nią rozbawienie. - Tu mi lepiej pomóż... beżowe czy białe? To zwykłe figi, a mam wrażenie, że czarne byłyby dla niej totalnie wyzywające - uniosła dwa wieszaczki wyżej, przynajmniej udając, że skupia się jeszcze na ich zadaniu. Nie było to łatwe mając go obok siebie, ale się starała.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zapamiętał, że Pearl preferowała klasykę i na całe szczęście nie musiał jakoś specjalnie się tym przejmować. Jakby nie patrzeć ten ich cały dzień, kręcił się w mniejszym, lub większym stopniu wokół tematu bielizny. Chociaż z niewielką przerwą na lunch, podczas której wpadły bardziej kontrowersyjne kwestie do omówienia. Całe szczęście po tym trudnym epizodzie znów wróciły im dobre nastroje, a kolejna część zakupów miała upłynąć w iście sielankowej atmosferze.
- Myślę, że Divina nie jest wybredna - oznajmił, bo kompletnie nie pojmował nad czym jest się tutaj zastanawiać. Jeszcze w kontekście ich poprzedniej rozmowy o tym, że sama Norwood mogłaby czuć się skrępowana, czy zawstydzona przyjmowaniem pomocy od obcych ludzi, tym bardziej Jay postawiłby na coś naprawdę prostego i klasycznego, aby nie wzbudzać w dziewczynie jeszcze większej krępacji. - A mogłabyś kupić - zasugerował ponownie, gdy tak niby niepewnie, ale jednak kawałek po kawałeczku skubał wargami szyję Pearl. Zaś jego dłonie objęły ją w tali sunąc w tę i z powrotem po płaskim brzuchu i zachwycając się gładkością i delikatnością jej skóry. - Widzę, że poczucie humoru ci się popsuło - rzucił, kompletnie nie przejmując się tymi głupotami jakie tam wygadywała pod nosem, bo nawet jak obecnie zgrywała taka niedostępną, to przecież on sam widział, że nie była aż taką konserwatystką, by wytrzymać tak długo. - Ale moglibyśmy... Co ci szkodzi? - Trochę uczestniczył w tej rozmowie, a trochę odpływał, odurzony zapachem perfum i skóry Pearl, który odczuwał teraz intensywniej. Mamiła go i uwodziła od tak długiego czasu, pozwalając na to, aby co rusz rzucał głupimi żartami, więc nic dziwnego, że w głowie Jaspera wszystkie te wizje odżywały na nowo, bo nareszcie dotarli do momentu, w którym mogliby je urzeczywistnić. - Przecież skupiamy się na niej, ale nie musimy jej niańczyć przez cały czas... Wolałbym pozajmować się chwilę nami - sam wymruczał je te słowa, prosto do ucha, mamiąc ją jeszcze bardziej. Przesunął też dłonią po jej biodrze na udo i przysunął dziewczynę bliżej siebie, by poczuć jej ciało tuż przy sobie. Możliwe, naprawdę istnieje taka ewentualność, w której starał się ją uwieść na tyle, aby jednak wykorzystać jeszcze tego samego dnia pakę w wozie Nathaniela, aczkolwiek to tylko bardzo frywolna fantazja, której Jay pozwalał gdzieś tam kiełkować. Niestety, nim nabrała większych barw, Pearl odsunęła się od niego, wciskając mu przed nos jakieś wieszaki i każąc wybrać odpowiedni kolor. - Takie i takie, czarnych nie bierz, faktycznie - odpowiedział, chyba najlepiej jak potrafił, po czym rozchylił ręce blondynki, aby móc spojrzeć na jej twarz. - Idę zapalić, bo mnie to jednak przerasta - wyjaśnił, a na jego twarzy malowało się zrezygnowanie. Jeszcze nim odszedł, cmoknął blondynkę w czoło, po czym opuścił butik kierując się do wyjścia.
Nie miał jednak ognia, więc zaszedł do jakiegoś sklepu ze wszystkim i niczym, gdzie w oko wpadła mu durna tabliczka, jaka idealnie pasowałaby do samochodu Pearl. W końcu blondynka była jak burza i powinno się przed nią ostrzegać.
- Dałaś radę? - Przy drugim papierosie, Pearl znalazła się przy nim. Jasper siedział na oparciu ławki, wpatrzony w telefon, a między jego nogami leżała siateczka ze sklepu i puszka coli. - Mam coś dla ciebie, tandetne i kiczowate, więc na pewno będziesz zachwycona - dodał, bo faktycznie sam nie był fanem takich gadżetów, ale liczył się przekaz. Wręczył więc dziewczynie prezent, a potem odpalonego papierosa i sięgnął po colę. - Mam być za godzinę u Diviny, więc... Odwiozę cię do domu - oznajmił, nieco mniej entuzjastycznie, ale wiedział dobrze, że i tak nic by z ich schadzki dziś nie wyszło, bo musiał iść do pracy, a Pearl nadal miała kuzyna za współlokatora. - Ale jutro... Ta ich randka ma się skończyć przed dziewiętnastą, więc mógłbym przyjechać po ciebie na ósmą i wtedy zaczęlibyśmy naszą, o ile nie masz żadnych innych planów - zaproponował, bo koniec końców wcale nie był zachwycony tym jak wyglądał dzisiejszy dzień i też chciał chyba pokazać Pearl, że naprawdę mu zależy, a przy okazji zadość uczynić to jakich nieprzyjemnych emocji dziś doznała.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Ona też sądziła, że nie jest wybredna, ale mimo to jak już miała coś kupić, to chciała, aby organistka dobrze się w tym czuła. Poniekąd traktowała te zakupy jak pewnego rodzaju pokutę, to też ten jeden raz należało się do niej przyłożyć.
- Mówisz, że bym mogła? - mruknęła, bo czy chciała czy nie, była bardzo podatna na jego gesty. Już wydawało jej się, że temperatura jej ciała podniosła się o parę stopni. Miała też na myśli same zakupy robione za dwa miesiące, bo na pewno nie zamierzała czekać z innymi przyjemnościami tak długo, ale o mylnej interpretacji nie mogła nic wiedzieć. - W sumie... - dałaby się pewnie namówić na ten komplet, bo w tamtej chwili w zasadzie dałaby się namówić na wiele rzeczy, szczególnie, gdy tak przesuwał dłońmi po jej ciele, ale jednak... W Jasperze coś chyba przeskoczyło i zamiast kontynuować to dość nieodpowiednie rozpalanie jej w równie nieodpowiednim ku temu miejscu, postanowił nagle zdezerterować... pozostawiając ją mocno skołowaną, po środku sklepu z bielizną. Kiedy więc wyszedł, stała tak jeszcze kilka chwil, próbując dojść do siebie i zapanować nad pulsem, który siłą rzeczy przyspieszył, bo skóra nawet teraz, doskonale pamiętała jego dotyk. Ostatecznie więc skupiła się na zakupach, a że nie mogła mieć pewności, o jakim komplecie wspominał, to postanowiła dać sobie spokój i jedynie wybrać odpowiednie rzeczy dla Diviny. Nie przesadzała też wcale z ilością, bo po pierwsze to nie tak, że zarabiała krocie i mogła sobie szastać pieniędzmi na lewo i prawo, a co za tym idzie, skompletowanie całej garderoby w wysokogatunkowe produkty jej nie zabili, a po drugie... chociaż nie wiedziała na czym dokładnie polega ta relacja Diviny i Nathaniela, nie wiedziała, czy i on w końcu nie będzie chciał zrobić tego typu prezentu organistce. Wzięła więc to, co uznała za słuszne, a po wszystkim wyszła przed wejście, odnajdując tam Jaspera na ławce.
- Ano... sama, bo mój pomocnik zdezerterował - zmarszczyła lekko nos, odpowiadając na jego pytanie. Bardziej podobała jej się ta wyprawa, gdy robili wszystko razem, uderzyła w nią ta myśl i nie chciała dać jej spokoju, jak jakaś natrętna mucha. Dlatego trochę rozkojarzona spojrzała na ten prezent od Jaspera, marszcząc przy tym czoło. - Ciekawy wybór pierwszego prezentu... - podsumowała, nieszczególnie planując zawiesić tabliczkę storm is coming na szybie swojego samochodu. - Nie wiedziałam, że jedziesz dzisiaj jeszcze do niej... - zmarszczyła nieco czoło, bo chciała przygotować parę drobiazgów od siebie, ale skoro tak, to zajmie się tym innym razem. - Uuu, zapraszasz mnie na randkę? A jeśli ona ciebie też przerośnie, to nagle wyjdziesz i mnie zostawisz? - dogryzła mu delikatnie, czekając, aż podniesie się z ławki i będą mogli kierować się już do samochodu. - Nie mam żadnych planów, tylko daj mi znać, czy naprawdę coś planujesz, czy po prostu się spotykamy, bo chcę wiedzieć, jak się ubrać - poprosiła, bo ta kwestia była dla niej dość istotna. Nie chciała się skompromitować i na przykład za bardzo wystroić, gdyby Jasper po prostu planował oglądanie czegoś w jego mieszkaniu.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
To nie tak, że Jasper zdezerterował... Był całkiem zdeterminowany w swoim działaniu do czasu, aż Pearl nie odsunęła się wysuwając mu przed twarz jakieś wieszaki. Uznał, że może trochę zapędził się w swoich fantazjach, a blondynka faktycznie nie chce, aby i z nim było jak z tymi jej poprzednimi facetami. Wolał więc pozwolić jej dokończyć zakupy, a samemu ochłonął i nie torturując się przy tym widokiem atrakcyjnego tyłka Pearl tuż przed oczami.
- Nie potrzebujesz przecież pomocników - odparł, może troszkę po złości wykorzystując wiedzę o tym jak samowystarczalną lubiła się czuć blondynka. - Mam swój styl... I "pierwszego prezentu"... - powtórzył za nią. - Nie wiedziałem, że przykładasz wagę do takich drobiazgów - dodał czując lekkie zdezorientowanie, bo chyba nie znał jednak tak dobrze Campbell jak mu się wydawało. Może i zgrywała wyzwoloną i mało czułą, ale chyba gdzieś tam w niej siedziała potrzeba przeżycia czegoś naprawdę romantycznego i wyjątkowego, a on cóż... Może nie był najlepszym materiałem na Romeo, ale dla niej naprawdę chciał się postarać. Chociażby po to, aby więcej nie wiedzieć tego jej grymasu na twarzy, gdy spojrzała na tabliczkę. - Tak, Nate chce ze mną pogadać o jutrze, a potem wyjść na kilka godzin - odpowiedział zgodnie z prawdą.
Miał jednak nadzieję, że swoją propozycją zachęci Pearl do spotkania następnego dnia, aczkolwiek rozdrażniła go jej reakcja. Pogrywała sobie z nim, chyba nadal czując, że może powiedzieć mu więcej niż powinna. Postanowił się więc odgryźć, bo powściągał się ze swoimi głupimi tekstami właśnie dla niej, ale w zasadzie teraz chciał ją po prostu obdarować dosadnością.
- Na to wygląda, że zapraszam - odpowiedział, schodząc z ławki i stając na przeciwko niej. - Przestań szczekać Pearl... Mam ochotę się z tobą pieprzyć odkąd pojawiłaś się przed swoim domem, ale szanuję co postanowiłaś, bo mi zależy, tak? - Wyrósł przed nią, każde ze słów wypowiadając z lekkim mruknięciem, a jego oddech drażnił jej policzki i skronie, bo zaledwie milimetry dzieliły ich twarze od siebie. - Więc, bez obawy... Nie zostawię cię - wyszeptał na koniec do jej ucha, po czym odsunął się, aby zabrać z jej dłoni papierosa i po dopaleniu go, wyrzucić do kosza. - Spoczko, napiszę ci jutro, aczkolwiek mam już plan - wyjaśnił, zadowolony z siebie i ruszyli w stronę parkingu, a potem z powrotem do Lorne Bay.
Pożegnanie z Pearl wcale nie było łatwe, a Ainsworth odprowadził ją wzrokiem całą drogę, aż nie zniknęła za drzwiami swojego domu. W swojej głowie miał istny mętlik, bo cały ten dzień był mieszaniną dobrych i złych momentów, ale chyba najbardziej zapadła mu w pamięć ta rozmowa, podczas której poruszyli kwestię imienia Pearl. Nieustannie wracał do niej myślami, chcąc wiedzieć więcej o tym, co chciała mu naprawdę powiedzieć Campbell, a jednocześnie wiedział, że jeszcze sporo czasu minie, nim uda mu się poznać blondynkę na tyle, aby zechciała podzielić się z nim tą tajemnicą.

pearl campbell
<koniec> :pandas:
ODPOWIEDZ
cron