Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Spojrzała na niego spode łba, kiedy kolejny raz wypomniał jej to nieszczęsne Halloween. Wiedziała, że zjebała, ale obawiała się, że gdyby mogła cofnąć się w czasie, to postąpiłaby tak samo, bo zwyczajnie... bała się. Nawet teraz, gdy niejako klamka zapadła, to i tak się bała, a strach nie był uczuciem, które lubiła i do którego chciała się przyznawać, nawet przed samą sobą.
- Myślisz, że to takie łatwe? Może dla ciebie, bo jesteś facetem... - burknęła w odpowiedzi, bo skoro on mógł, to ona też. Zaraz też pokiwała spokojnie głową, kiedy zapytał o pobicie, a następnie przewróciła oczami i uśmiechnęła się, jakby ją uraził i w to nie dowierzała. - No wiesz? Zawsze chętnie pomagam innym - prychnęła, dotykając wolną dłonią klatki piersiowe, jakby wciąż ją trzymało to niesprawiedliwe oskarżenie, ale zaraz cicho westchnęła. - Perry nie ma rodziców, ani rodzeństwa... z przyjaciółmi też nie stoi jakoś imponująco, więc się o niego martwię - przyznała zgodnie z prawdą. - Swoją drogą to on organizował z koleżanką tą imprezę Halloweenową i byłam z niego mega dumna, a teraz boję się, że może ktoś mu nakopał przez to - podzieliła się z nim swoimi obawami, co było dość... ciekawe. Te zwykła zostawiać dla siebie i sądziła, że nawet jeśli zdecyduje się z kimś być, to nadal będzie tak robiła. Tylko, że przy Jasperze dzielenie się takimi sprawami wypadało dość naturalnie. To też nie dlatego, że chyba chcieli spróbować czegoś więcej, bo jak zauważył sam Nathaniel, już częściej dopuszczała go do informacji ze swojego życia, więc może już teraz ufała mu bardziej, niż sądziła.
- Bo mimo wszystko chcę, żebyś o mnie myślał - wzruszyła ramionami, unosząc kącik ust, gdy sam musnął je palcem. Chciałaby też z miejsca zawierzyć jego słowom odnośnie tego, że pieprzy głupoty, ale niestety... gdzieś tam te demony przeszłości mocno nad nią wisiały i nie chciały się od niej odczepić. - Zapamiętam i będę ci to wypominać - zagrała więc taką kartą, a po chwili zaśmiała się cicho, kiedy kolejny raz wypomniał jej spotkanie z kuzynem, całując ją przy tym dla kontrastu. - To się napij, jak jesteś spragniony - prychnęła, nie tracąc rozbawienia. Mimo wszystko nie chciała robić z tego dołującej informacji, by właśnie te wyrzuty sumienia nie zaczęły jej zjadać. - Poza tym nie będę tak daleko, tylko w domu, a ty będziesz mógł wrócić do własnego i położyć się w łóżku z myślą kurwa... ta zajebista dupa mnie chce, ale jestem szczęściarzem - wyszczerzyła się psotnie. - No i będę już odpisywać na wiadomości... i liczę, że zobaczymy się jutro - zaczęła wymieniać, aż w końcu odrobinę spoważniała i tym razem już normalnie złapała jego dłoń, gładząc jej wierzch. - Nie spierdolę już i nie zniknę, wierzysz mi, prawda? - spojrzała mu w oczy, licząc na to, że nawet jeśli znajdzie w nich wątpliwości, to barman będzie musiał zaprzeczyć.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Przez tę odpowiedź Pearl, faktycznie zaczął podejrzewać, że dziewczyna jednak posiadała wyrzuty sumienia. Postanowił więc już odpuścić i nie dręczyć jej więcej za to jak zostawiła go w Halloween.
- No już... Nie będę ciebie dalej wkurwiał - oznajmił jeszcze, aby miała pewność i też po to, aby nieco rozładować tę ponurą nutę, która wkradła się w ich rozmowę. - Nie wątpię, wyglądasz na taką, która lubi nieść bezinteresowną pomoc każdemu, kto o nią poprosi, Baby - skomentował, siląc się na poważny i rzeczowy ton, aby cynizm jego słów stał się dobitniejszy w swoim wydźwięku. Z jednej strony nadal przepychali się w swojej ulubionej grze, a z drugiej faktycznie coś uległo zmianie, bo jeszcze kilka tygodni temu, Pearl pewnie kazałaby mu nie wtrącać się w jej rodzinne sprawy, a tu nagle bez obaw zdradziła mu kilka szczegółów o swoim kuzynie. Owszem Jasper zdążył poznać już część rodziny blondynki, ale było to przedstawieniem zbudowanym na kłamstwie, a nie szczerym spotkaniem, podczas którego Ainsworth zamierzał zgłębić tajemnice Campbellów. - Myślisz, że to przez tę imprezę? - Zagadnął, bo to jaki był kuzyn Pearl było tylko informacją jaką przyjął do wiadomości i nie zamierzał komentować. Rozumiał jednak lepiej, dlaczego dziewczyna nie chciała pozostawiać go w takiej sytuacji samemu, a przynajmniej wmawiał sobie, że rozumie. - Nie wiem Pearl, ale jakby działo się coś dziwnego w nocy... Wiesz, ktoś znów by chciał mu wpierdolić to nie zgrywaj bohaterki solo, okej? I też sama nie szukaj vendetty - Dodał, bo wolał dmuchać na zimne. Jednak znał temperament Pearl i bał się, do czego może być zdolna stojąc w obronie kogoś dla niej ważnego. - Poza tym widzę, że sprawianie sobie kłopotów macie zapisane w genach - mruknął z przekąsem, nim stracił rozeznanie na tych kilka chwil, w których blondynka zamiast go uspokoić, tylko rozpaliła w nim jeszcze większe pragnienie, a co za tym idzie smutek, gdy mu tę całą nadzieję odebrała. - Teraz to na pewno będę - burknął, niby obrażony, ale na litość to jej spojrzenie, muskanie wargami jego palców i niewypowiedziane słowa sprawiały, że krew zaczęła krążyć szybciej w jego żyłach.
Dobrze więc się stało, że na kilka chwil odszedł, zajmując się pracą. Ostygł w tym czasie, a gdy wrócił, łatwiej przyszło mu ponownie zachłysnąć się bliskością Pearl.
- Nie lubimy wypominania, zapamiętaj i powtórz - oznajmił, jakby on sam kilkanaście minut wcześniej nie zrobił tego samego. - Spadaj - burknął, widząc to jej rozbawienie. Wcale nie miał zamiaru pić, aczkolwiek może kieliszek, czy dwa przed snem pomogłyby mu szybciej zapomnieć o tym jak cholernie nie chce leżeć w łóżku samotnie. Zaskoczyły go natomiast kolejne słowa Pearl, bo nawet jeśli z początku znów były mało zabawne, to z czasem, jak zaczęła wymieniać wszystko to co zrobi i co się zmieni, na twarz Jaspera pojawił się szczery uśmiech. Nie ten cyniczny i rozbawiony, a raczej rozczulony tym co powiedziała do niego patrząc prosto w oczy. Przez moment wahał się jednak z odpowiedzią, bo nie jedno przeszedł z Pearl i wiedział jak nieobliczalna potrafiła być. Nic też w zasadzie między nimi nie zaszło, a więc wciąż miała możliwość odwrócenia kota ogonem i ucieczki. Wizyta kuzyna... Dobra, nie chciał zapędzać się w tych swoich wątpliwościach, bo to do niczego nie prowadziło. - Chcę wierzyć, naprawdę - przyznał, bo tych kilka dni, gdy myślał, że między nimi wszystko się spieprzyło, były chyba najgorszymi jakie przeżył od dłuższego czasu. Nie chciałby więc doświadczyć ich ponownie, a już na pewno nie po tym jak pozwolił sobie rozpalić taką nadzieję względem nich. - Poza tym ta zajebista dupa już od dawna na mnie leciała, więc potrzebuję jakiś lepszych powodów - dodał, aby ponownie zbit ten patetyczny nastrój i rozluźnić atmosferę. - Ale skoro mówisz, że będziesz grzecznie odpisywać to może na coś wpadniesz - zasugerował tylko jak miło mogłaby mu wynagrodzić tę swoją nieobecność. - I jutro jestem zajęty - rzucił na koniec z powagą, po czym jak gdyby nigdy nic udał, że idzie w stronę klienta. - Żartuję, muszę pojechać w jedno miejsce i jakbyś chciała mogłabyś udać się tam ze mną - wrócił zaraz do Pearl i od razu zaproponował jak mogliby spędzić kolejny dzień tym bardziej, że jej obecność podczas wizyty w barku Norwood byłaby mu wybitnie na rękę.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Szczerze jej ulżyło, gdy postanowił jej odpuścić, bo ona wiedziała, że w zaciszu własnych myśli temat ten jeszcze będzie roztrząsać i całkiem niepotrzebnie wyobrażać sobie, co by było gdyby dzisiaj tutaj przyjechała, a Jasper powiedział jej, że sorry, ale już nie jestem zainteresowany. Póki co jednak... było zbyt miło, by siebie dołowała.
- Baby? - uniosła brew do góry, ignorując resztę jego złośliwości. - Już nie Kicia? Nie wiem czy to progres czy regres - cmoknęła złośliwie, ciesząc się, że ta część charakteru ich relacji została bez zmian. Dzięki temu też łatwiej było jej jakoś ułożyć sobie w głowie to, że naprawdę zdobyła się na odwagę i przyszła tu, świadoma tego, że po latach wmawiania sobie, że nie chce już próbować, jednak da komuś szansę. - Nie wiem, co myślę... biorę wszystko pod uwagę - przyznała ponurym głosem. Chociaż temat nie był łatwy, przyjemnie było mieć przy sobie kogoś, kto chciał o nim z nią podyskutować. Chociaż niestety nie oznaczało to, że nagle jej się coś w głowie przestraszy i zajmie stanowisko damy w opałach, czekając na ratunek swojego rycerza. Dlatego też zaskoczył ją z tym swoim wykładem, bo może miała przerwę w głębszych relacjach z mężczyznami, ale w ogóle nie pamiętała, kiedy ostatnio jakiś partner jej prawił morały, a już na pewno nie na początku ich wspólnej drogi. Chociaż też każda wspólna droga Pearl z mężczyznami nie zaczynała się w sprzyjających dyskusją klimatach, raczej obfitowała w stęknięcia i wysiłek fizyczny. - Spokojnie, poradzę sobie z jakimiś chujkami, którzy podnieśli rękę na mojego kuzyna - powiedziała dumnie i dla efektu wyprostowała się bardziej na krześle, wypinając pierś w walecznej postawie. W razie potrzeby naprawdę była gotowa znaleźć tych gości i im naklepać, albo przynajmniej ich postraszyć. W jej głowie ten plan miał stuprocentowe szansy powodzenia. - Pericles nie sprawia sobie problemów, jest chory na rzadką chorobę i nauczyciele w jego szkole spierdolili robotę, bo zamiast edukować bandę gówniarzy, udawali, że nie widzą, jak jest wykluczany - podenerwowała się, bo co do okresu szkolnego, czy to własnego, czy to swojego kuzyna, miała raczej mieszane uczucia. Sama też, jakby się zastanowić, z lat szkolnych nie wyniosła zbyt wielu przyjaźni, ale ona po prostu była niepopularna, bo trwała w cieniu siostry i zajadała zbyt wiele emocji, a potem... potem się wylaszczyła i poszła tańczyć do klubu, szukać przyjaźni w możliwie najgorszych miejscach. - Ale poza tym jest super, liczę, że się polubicie - dodała ciszej, spokojniej, bo nie chciała im psuć czasu razem i też tak swobodnie chciała przemycić to, że no... przewiduje takie poznanie się panów, bo i na jednym i na drugim jej zależało. O wiele łatwiej było jej jednak się nie denerwować, gdy Jasper ją rozbawiał, a to robił całkiem często, więc i tym razem parsknęła.
- Mam kiepską pamięć, sorka - wzruszyła ramionami, podkreślając, że wcale przykro jej nie jest. Potem zaś... atmosfera uległa lekkiej zmianie. Może i Ainsworth nie powiedział, że jej wierzy, ale jak na razie myśl, że chciał to zrobić, wystarczała. Tym bardziej, że te słowa poprzedził uśmiech, który naprawdę przypadł jej do gustu. Szkoda tylko, że klimat miał ulecieć, gdy z jej ust wydobyło się kolejne prychnięcie. - Chyba mówimy o innych zajebistych dupach, ale trudno mi uwierzyć, że znasz jeszcze jakąś - rzuciła, nie szczędząc pewności siebie, ale cóż, tej jej niekoniecznie brakowało. - Lubiłam twoją twarz i sylwetkę, nie dodawaj sobie, barmanie - dorzuciła jeszcze, grając mu na nosie, a przewróciła oczami, słysząc tą jego aluzję. - Nie zacznę tego związku od wysyłania ci zbereźnej foty - podcięła mu skrzydła, a zaraz sama na moment wstrzymała oddech, bo niekoniecznie podobało jej się to, że miałby być jutro zajęty. Tak, jej można było, ale on... przecież nie mógł mieć zajętego całego dni. Dlatego naprawdę odetchnęła, gdy powiedział, że żartuje. - Głupi jesteś! - zaczęła od tej istotnej kwestii, a potem przechyliła głowę do boku. - A co to za miejsce? - zagadnęła, znów wracając do pozycji, w której opierała brodę na dłoni i wtedy... wtedy nagle wróciła do niej wypowiedź sprzed chwili. To jedno konkretne słowo... związek. Kurwa. Czy i jemu umknęło, tak jak jej? Głupie, że w ogóle o tym myślała, ale serce biło jej mocniej, jakby w wyrazie paniki. Może nie zauważył? Może podobnie jak ona nie przeanalizował tego. Nawet nie pomyślała... szlag. - Jak jakieś fajne, to może pojadę - dodała to luźne, całkowicie zbędne zdanie, by jak najdalej pchnąć rozmowę, skupić na innym temacie, niezwiązanym z wcześniejszym. - No i zależy o której - wywalała więc kolejne puste frazy, zgrywając nonszalancję, jakby wcale nie próbowała niczego tym zatuszować.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
- Musisz tak wszystko analizować? - Zapytał, bo to jak do niej mówił było kompletnie losowe, a Pearl musiała oczywiście węszyć w tym jakiś podstęp.
Z drugiej strony może to już zboczenie zawodowe, bo jako pani dziennikarz śledcza, musiała wścibiać swój zgrabny nosek tak gdzie nie powinna. Sprawa kuzyna mogła też na taką wyglądać, dlatego Jasper z góry zaznaczył, że wolałby, aby Pearl uważała. Znał jej temperament i tendencję do pakowania się w kłopoty, wolał więc, aby zachowała zimną krew i spokój, niż miała ponownie narobić sobie biedy.
- Już nie zgrywaj takiego chojraka, Pearl... - rzucił więc poważnie, gdy uznała, że poradzi sobie z tymi, którzy pobili jej kuzyna. -... proszę - dopowiedział, znając charakter Pearl na tyle by wiedzieć, że ta na pewno zaraz się zbuntuje i powie, że wie co robi. Może i wiedziała, ale od jakiegoś czasu miała obok siebie kogoś, kto przejmował się nią także, nie była sama, a Jasper niejednokrotnie jej to udowodnił. Po tym jak ich drogi nareszcie zaczęły podążać w tę samą stronę, nie miało być inaczej. - Chce mi go przedstawić? - Kilka informacji o kuzynie Pearl były miłym zaskoczeniem, ale propozycja poznania go była totalnym zaskoczeniem. Przy czym, także obietnicą, która napawała nadzieją na to, że jednak pyskata Campbell myśli o nich na poważnie. - Z chęcią, może dzisiaj? - Dopytał szczerząc się głupio. - Żartuję - dodał więc po chwili, aby przypadkiem nie wychodzić na takiego co naciska naprawdę... Może trochę, ale wolał ubarwiać to poczuciem humoru.
- Dobra, dobra... Jakbym ci się nie podobał, dawno byś mnie spławiła - rzucił pewnym siebie tonem, nawet nie kryjąc się z tym, że szczerze wierzył w swoje słowa. W zasadzie miał ich pewność, bo inaczej nie udałoby mu się tak zbliżyć do Pearl, która byle komu na pewno nie pozwoliłaby tak ze sobą pogrywać. - I poczucie humoru - uzupełnił krótką listę blondynki. - Leciałaś na mnie... Nadal lecisz - przytaknął sam sobie, a potem posmutniał aktorsko udając zawód, gdy Pearl odmówiła mu wysłania zdjęcia. Nie to, żeby naprawdę na jakieś liczył, ale i tak nie umiał sobie odpuścić. - A później? Wiesz... Lubię robić zdjęcia, mógłbym sam ci kilka pstryknąć - zaproponował, pozwalając swojej wyobraźni na moment zapomnienia, co wcale nie było najlepszym posunięciem, bo Pearl siedziała tuż przed nim, sprawiając iż obrazy w jego głowie były jeszcze bardziej dosadne i barwne. Swoją drogą akurat Jasper absolutnie nie przykładał takiej wagi do słowa jakim określiła ich Pearl. Zauważył je, sprawiło mu ono przyjemność i ponownie utwierdziło w przekonaniu, że może jednak tym razem Cambpell nie spierdoli gdzie pieprz rośnie. Jay jednak nie był tym typem który sam z siebie poruszał jakieś romantyczne gadki o uczuciach i tak dalej, tym bardziej, że tego nie mieli ich już za sobą całkiem sporo.
Dobrze więc, że zmienili temat na zupełnie inny, wręcz świętobliwy, skoro miał dotyczyć osoby Norwood.
- Uuuu... To nie wiem, czy będziesz chciała ze mną jechać jak stawiasz takie warunki - zagadnął poważnie, po czym oparł się przedramionami o bar, aby nikt postronny nie słyszał o czym będą rozmawiać. - Divina chciała, abym przywiózł jej oszczędności z jej domu - wyjaśnił konspiracyjnie. - Także nie wiem, czy ci się to spodoba... Sama zdecyduj - dodał jeszcze i uśmiechnął się spoglądając na Pearl z tej perspektywy. Miała piękne, pełne usta, które faktycznie nie były takie podłe i złe jak zajęte były innymi rzeczami. - Będę jechał koło południa, może o pierwszej - rzucił jeszcze, ale bardziej skupiony był na jej wargach, które sekundę później skosztował, po raz kolejny tego wieczoru w dupie mając wszystko to co działo się dookoła.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Wzruszyła jedynie ramionami, kiedy zapytał o to jej analizowanie. Wiedziała, że może nieco przesadzać, ale też naprawdę była przerażona... Przechodziła to tak wiele razy i mówiła sobie, że koniec z takimi relacjami, a teraz zaprzeczała samej sobie, więc wydawało jej się rozsądnym, by wszystko kilka razy sprawdzić, dopytać.
- Ja nikogo nie zgry... - zaczęła, bo tego odpuścić nie chciała, ale kiedy dodał to proszę, trochę zawiązał jej tym samym ręce. Patrzyła więc na niego przez chwilę, aż ostatecznie spuściła powietrze z płuc, dość dziwnie czując się w takiej pozycji. - Spokojnie Jasper, nie zrobię nic ponad swoje możliwości - obiecała więc w ten sposób, bo cóż... Skłamałaby mówiąc, że w razie czego nie chciałaby nakopać takim chujkom, którzy rozprawili się z jej kuzynem, a też kłamać w twarz mu nie chciała, więc wybrała najlepszą opcję. - Dzisiaj nie, bo dziś jestem cała jego, ale w przyszłości oczywiście... Bo chyba w tym kierunku zmierzamy, nie? Ty chyba też kiedyś poznasz mnie ze swoim bratem - mruknęła pod nosem, niby swobodnie, ale jednak znów był ten stres, że wybiega za bardzo do przodu. Irytowało ją to. Była na codzień zbyt pewna siebie, by teraz się zachowywać, jak niepewny dzieciak tylko dlatego, że taki barman postanowił grać w jej życiu istotniejszą rolę, niż mu z początku przypisała.
- Masz o sobie wysokie mniemanie - wytknęła mu, a brew niebezpiecznie jej drgnęła. - Ale zaraz mogę przestać lecieć - uśmiechnęła się dość podle, ale czuła że temat zdjęć potrzebuje jej pełnej uwagi. Przechyliłam więc do boku głowę, chwilę na niego patrząc. - Możesz mi cyknąć fotki na insta w takim razie - podsumowała ostatecznie, jakby kompletnie nie złapała o co mu chodziło. Nie mogło być zbyt łatwo i też potrzebowała chyba nadal wiedzieć, że jeszcze nie odsłoniła się tak w pełni.
To tajemnicze miejsce do którego miał jechać, coraz bardziej ją intrygowało, więc i ona nachyliła się w końcu do przodu, a kiedy jasnym stało się, że chodzi o Divine, nie kryła swojego rozczarowania. Nawet w pierwszej chwili myślała, żeby odmówić, ale potem przypomniała sobie, że organistka i ją prosiła o kilka rzeczy. Miała już mu odpowiedzieć, ale jednak jej usta wolały skupić się na pocałunku, nie pierwszym i jak sądziła, nie ostatnim tego wieczora. - To o pierwszej po ciebie podjadę, w samochodzie będzie wygodniej - zadecydowała, a potem w końcu dostała swojego drinka i też pozwoliła mu chwilę popracować, pod warunkiem, że co jakiś czas i jej poświęcał parę minut. Całkiem to było przyjemne, tak na niego patrzeć i może dlatego w którym momencie wręcz podskoczyła, patrząc na telefon.
- Cholera, muszę już lecieć, spóźnię się - jęknęła poprawiając torebkę na ramieniu, po czym spojrzała na niego i wygięła usta w podkówkę. - No już, mój mały barmanie, nie smuć się - rzuciła wyciągając rękę ponad ladą by ją złapał. - Pracuj ładnie, widzimy się jutro - obiecała, a chociaż ta chwila z początku miała być pewnego rodzaju żartem, to cóż, przyłapała się na myśli, że ona też wcale nie chciała go zostawiać tutaj. Pierwszy raz od dawna miała kogoś, z kim naprawdę chciała spędzać jak najwięcej czasu.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Ucieszył się słysząc deklarację Pearl, bo naprawdę bał się, że ta brawura, którą niejednokrotnie się popisywała, po raz kolejny mogłaby ją zgubić. Tamtej nocy miała tyle szczęścia, że powiedziała mu co robi, ale jeśli któregoś dnia wpadnie na równie popieprzony pomysł i nikomu o niczym nie wspomni... Jasper nawet nie chciał o tym myśleć, ale z przezorności wolał dmuchać na zimę i chociaż trochę wymusić na Campbell użycie zdrowego rozsądku.
- Jasne, że chciałbym, abyś go poznała... Po prostu... - Nawet nie miał zamiaru skrywać swojego zaskoczenia. Uśmiechnął się więc pogodnie, bo to co powiedział na swój sposób była naprawdę miłe i kompletnie nie pasujące do zimnej suki jaką przez tyle czasu przed nim odgrywała Pearl. - Cieszę się, że widzisz to tak jak ja to widzę - rzucił, pozwalając sobie w ten sposób zgodzić się z jej słowami i tym, że on też chce iść w tym samym kierunku.
Co zaś się tyczy mniemania Jaspera o nim samym... Cóż, nigdy nie należał do skromnych chłopców, a przy takich kobietach jak Pearl, tym bardziej nie mógłby pozwolić sobie na udawanie takiego. Blondynka była niesamowicie silna, trochę na wyrost udawała niezależną i sama emanowała wręcz pewnością siebie... Nie poleciałaby na wrażliwego romantyka, nie było się co oszukiwać. Musiała mieć obok, albo wpływowego, samca alfa, który przytłaczał ją swoją pozycja, albo jakiegoś wyszczekanego bad boy'a, który nie dałby się jej stłamsić. Przynajmniej taka opinie na temat Pearl miał Jay. - Mhmmm... Mogłabyś tak nie kłamać - burknął, bo oczywiście nie było opcji, aby ona na niego nie leciała. - Mogę t e ż na instagrama - odpowiedział, podkreślając te jedno słowo, aby było jasnym, że on nadal pozostawał w swoim temacie, nawet jak blondynka totalnie to zignorowała.
Jak znał Campbell, nawet jak nie uśmiechało jej się odwiedzać mokradeł, to ciekawość i chęć uczestniczenia w czymś ważnym zapewne by ją przekonały do towarzyszenia mu w tej wycieczce do domu Diviny. Oczywiście nie miał pojęcia, że Pearl kierowała się także swoim dobrym serduszkiem i chciała spełnić prośbę Norwood. - Zdecydowanie w aucie będzie wygodniej - wyszczerzył się, między jednym pocałunkiem, a drugim, gdy tak prowadzili konwersacje. - Ale ja po ciebie podjadę, dostałem auto od Nathaniela i chcę poszaleć - wyjaśnił zaraz, ciesząc się na samą myśl o fordzie raptorze i jego możliwościach.
Niestety przyszła ta okrutna godzina, w której Pearl musiała zniknąć. Niby obiecała, że się odezwie i nazwała go swoim "małym barmanem", co chyba miało być przyjemne, ale i tak... Lekki dreszcz niepokoju przebiegł przez ciało Jaspera, gdy ten odprowadził wzrokiem blondynkę, nie odwracając od niej spojrzenia dopóki nie zniknęła mu z oczu.

<koniec> :pandas:

pearl campbell
ODPOWIEDZ