pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Musiał przyznać, że Vanessa i jej żarty go nieco onieśmielały. Nawet przez chwilę pomyślał, że Ginny jej coś przekazała po rozmowie z Jakiem i stąd właśnie te wszystkie zabawne uwagi. Chyba nawet bardziej go owe słowa wprawiały w zakłopotanie niż odpowiedzi Periclesa , przy których z kolei czuł się po prostu nieswojo. Trochę pożałował, że tutaj był i zastanawiał się, gdzie jest Jake, do którego wcześniej napisał. Z nadzieją spojrzał na drzwi, kiedy do pomieszczenia weszła Lisbeth , która prawie go staranowała trenem. Uśmiechnął się jednak do niej uprzejmie, bo przecież nic wielkiego się nie stało. Nawet trochę jej pomógł z tym trenem, gdy go odsuwała.
Poniekąd ze zdumieniem obserwował wejście Spidermana . — Kurwa, ciebie to gdzieś zabrać — mruknął z widocznym rozbawieniem Percy, bo nawet jakby chciał to nie mógł mieć pretensji do kogoś takiego jak Jake. Za bardzo pocieszny był ten jego przyjaciel i sam widok jego toczenia się w jego stronę przywołał uśmiech. Wytarł więc bez cienia skargi obśliniony policzek i aż jęknął z żenady, gdy Jake wcale-nie-tak-cicho wskazał mu Perry’ego. No cóż, Percy będzie musiał zabić Jake’a później. Aczkolwiek w tym momencie pociągnął go za rękę, by ten usiadł na tyłku obok niego, skoro już się tu przytaszczył. Ewidentnie nic nie wskazywało na to, by Jake go miał wyciągnąć z tego pokoju, a co więcej wyglądało na to, że oboje będą musieli jakiś czas w nim pozostać, żeby nie wyszło niezręcznie. Cóż… jeszcze bardziej niezręczniej niż do tej pory. Z tymi Hagreevesami coś jest nie tak. Najpierw Lia upokarzała go wielokrotnie publicznie, robiąc siarę, a teraz Jake. Nawet nie usłyszał zbytnio odpowiedzi swojego przyjaciela na zadane pytanie. Bardziej skupił się na to, że butelka, którą zakręcił wstawiony pijany Jake wskazała na niego. — Kocham cię maks, ale zabiję cię później, stary — oznajmił szeptem z przyklejonym uśmiechem. — Czterech — powiedział szybko już normalnym głosem i nie zatrzymując się zbytnio nad tym pytaniem ponownie zakręcił butelką. — Dla ciebie prawda. Czy kiedykolwiek był_ś aresztowany/a? — spytał osoby, na którą padło, odchodząc od tematów około seksualnych.
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie chciała nikogo wcale wkopać na minę, po prostu powiedziała pierwszą rzecz, która wydawała jej się względnie odpowiednia. Poza tym sądziła, że zbiegnie w międzyczasie, skoro Pericles wyjawił jej, gdzie widział Remigiusa. Los był jednak przewrotny i tak wylądowała w tej zabawie, przypatrując się, jak jedna z dziewczyn zsuwa z nogi podkolanówkę. Niby nic wielkiego, a jednak Lisa musiała przyznać, że zrobiła to bardzo zmysłowo. Zerknęła jeszcze na Campbella, który splótł ich ramiona razem, a następie zapłonęła kolejnym rumieńcem, gdy ten dał do zrozumienia, że zaprosiłby ją do trójkąta. Oczywiście wiedziała, że sobie żartuje, ale mimo to... chociaż to głupie, poczuła się wyróżniona! Zwykle była pomijana, a tu proszę... ona i prześliczna dziewczyna o ciemniejszej karnacji zostały wskazane. Drgnęła delikatnie, gdy usłyszała pytanie Perry'ego i z miejsca zaczęła zastanawiać się nad tym - chociaż mimochodem - co ona by powiedziała. Prawdę mówiąc cieszyło ją, że pytanie nie trafiło na nią, bo rozsądek podpowiadał jej, aby zgrywać bardziej konserwatywną, niż jej związek mógłby to sugerować. Z drugiej strony, wątpiła, by ktokolwiek z tu zgromadzonych wiedział w ogóle, kto był jej chłopakiem. Pewnie nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że Lisa tutaj mieszka. W każdym razie, na pytanie odpowiedział spiderman, jak gdyby nigdy nic, czym mocno zaimponował Westbrook, która z resztą postanowiła się podzielić swoim spostrzeżeniem z Periclessem.
- Ale myślisz, że robił to tak na powietrzu? - wypiła kilka drinków i być może jej szept nie był aż tak tajny, jakby tego chciała. Zwyczajnie ciekawość zwyciężyła. Butelka zatańczyła ponownie i tutaj również z ciekawością, której Lisbeth się po sobie nie spodziewała, czekała na odpowiedź zawodnika, którego wcześniej zahaczyła trenem. - Co? Aż czterech?! - zawołała, a kiedy zdała sobie sprawę z tego, że jej się wymsknęło, przyłożyła ręce do usta. - Przepraszam... po prostu wyglądałeś tak młodo... - może jednak powinna była zwiać? Porzucić Perry'ego i dać sobie spokój. Może też to, że na jej koncie przygód seksualnych był tylko jeden mężczyzna, nie było żadnym imponującym wynikiem. Wiele wątpliwości ją dopadło, ale nim wybrała drogę ewakuacyjną, butelka wskazała znów ją i cóż... pytanie nie było erotyczne, a mimo to znów chciała zapaść się pod ziemię, przypominając sobie ten niefortunny wypadek, gdy w złości zdewastował bilbord z podobizną swojego faceta, a potem to on musiał wpłacić za nią kaucję.
- Eeeee.... raz. Ale jeszcze tej samej nocy mnie zwolnili, ok? - przyznała się, natychmiast sięgając po butelkę i zakręciła nią z takim impetem, że jej szyjka nie tyle wskazała następną osobę, co uderzyła ją w kolano. - Jezu! Najmocniej przepraszam! - pochyliła się w kierunku poszkodowanego. - No, ale prawda... więc, um... co najbardziej ciebie kręci w potencjalnym partnerze? - uznała, że całkiem bezpiecznie trzymać się tych klimatów, bo dzięki temu jakoś wkręca się w towarzystwo.
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
No proszę, Ginny dzisiaj szalała - bawiła się! Dzięki temu przynajmniej Nessa wiedziała, że przyjaciółka ma dobry humor i wszystko jest okej, a to najważniejsze! W taką noc trzeba się pobawić bo następna dopiero za rok! Znaczy no... mogłaby i codziennie być, ale wtedy straciłaby swój urok! Nawet przyklasnęła przyjaciółce kiedy ta dzielnie wykonała zmysłowe zdjęcie części garderoby! Oczywiście by wkroczyła z ratunkiem jakby trzeba było, ale poszło świetnie.
- Awwwww, czuję się zaszczycona - skomentowała z uśmiechem i jakże pięknym wzruszeniem kiedy Pericles uznał, że wziąłby ją do trójkąta. Toż to było takie urocze! Co prawda i tak nie sądziła aby patrzył na nią w taki sposób, ale fakt faktem nie miała jak widać nic przeciw. Ba, podobała jej się taka odpowiedź. Nawet jak nie bardzo znała Lis to w trójkącie na pewno by lepiej ją poznała, o. Wystarczy, że Perry ją lubił i była ładniutka. W dodatku pierwsze wrażenie jakie zrobiła było niewinne i urocze, a to dla Corrente zawsze plusy są.
I wtedy ku jej zdziwieniu wparował nikt inny jak sam Jake w super stroju - dosłownie super! Ciężko było też nie skomentować jego zachowania śmiechem bo chyba pierwszy raz miała okazję widzieć go tak wstawionego. I był tutaj! W pokoju prawdy i wyzwania! Nie wiedziała tylko czemu informuje Percy'ego, gdzie Perry siedzi, ale pewnie dla nich miało to jakiś sens. Dla niej też bo Jake był po prostu dobrze poinformowany, o! Tak. To miało sens. Trochę gorzej, że jej zgrzytnęła "struna", gdzieś tam w środku jak Percy dostał całusa niespodziewanego w policzek, ale szybko się uspokoiła bo z tego co wiedziała to Jake był hetero. A przyjacielskie całusy to nic złego, prawda? Od hetero nic złego. Za to pytanie o partnerów seksualnych dla Matthewsa uznała za niezwykle interesujące. Niby wcześniej ją to nie ciekawiło, ale skoro nadarzyła się okazja... Czterech, hm... Dobrze, że Lis wybiła się ze zdziwieniem bo i Nessa uważała, że dla takiego Periaczka to za dużo! Nie dla innych, ale on powinien czekać do ślubu na miłość życia, a nie! Swoją drogą im dłużej przyglądała się zachowaniu Lisbeth tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu jaka jest urocza z tą swoją niepewnością. Nawet fakt, że przypadkiem to Nessa dostała w kolano, jej nie przeszkadzało aż tak.
- Nie szkodzi. Przecież jesteśmy w trójkącie, prawda? - odpowiedziała wesoło i zaczepnie nawiązując do jednego z poprzednich pytań. - Hmmm... trudne pytanie bo najlepiej powiedzieć "to coś" jak ciężko wytłumaczyć. No, ale postaram się lepiej. Hmmm... Kręci mnie jak potrafi o siebie zadbać. Z drugiej strony urocze i nieporadne osoby też mnie kręcą - serio musiała się przy tym wysilać bo lubiła zarówno silne osoby, jak i te mega słodziachne co sobie nie potrafią jednak rady dać. - Musi mnie zaskoczyć. To chyba coś co zazwyczaj mną kieruje. Kręci mnie jak ktoś mnie zaskoczy - oczywiście miało to wiele podpunktów bo wszystko od samego zaskoczenia zależało, ale to by pewnie gadała całą noc. - Ale super klata albo słodki uśmiech też swoje robią - dodała co by nie było i specjalnie ani razu nie odniosła się do konkretnej płci bo jej żadna nie przeszkadzała. - Czas na kolejną prawdę. Trochę inną tym razem - zakręciła butelką, a kiedy ta wskazała następną osobę, uśmiechnęła się złowieszczo... tak dla klimatu. - Wyobraź sobie, że właśnie na twoich oczach, najbliższa ci osoba, która nie pochodzi z rodziny... zabija człowieka. Rozrywa go wręcz na strzępy tasakiem, który przyniosła ze sobą z domu. Jest w szale... Z obcego człowieka nic nie zostaje. Może nawet go nie zidentyfikują... Oddajesz najbliższą Ci osobę w ręce policji "dla jej dobra" czy pomagasz zakopać ciało? Albo to co z niego zostało... Wiedząc, że to się może powtórzyć - i zakończyła zmieniając uśmiech na mega niewinny. Halloween, prawda? To mogła sobie pozwolić na takie przyjacielskie pytanko, o. Toż to pytanie o to jakim się było przyjacielem!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
/bez oznaczeń, bo made in notatnik w telefonie heh
Harper ani trochę nie przejęła się cnotkowym przytykiem puszczonym w jej stronę - przez lata przywykła do takich durnych komentarzy i nauczyła się je ignorować. Zresztą, super się bawiła i nie zamierzała komukolwiek pozwalać zepsuć sobie humoru!
Percy'ego znała całkiem dobrze, więc jego taniec przed nią ani trochę jej nie krępował. Ba, nawet teatralnie krzyknęła coś w stylu "wohoo!" na znak podziwu! Gdyby miała jakieś banknoty, to pewnie wcisnęłaby mu za bokserki, ale wyglądało na to że była zbyt zdigitalizowana na godne podziwianie męskiego striptizu.
Z szerokiemu uśmiechem na ustach obserwowała jak z kolejnymi pytaniami i wyzwaniami radzą sobie Nessa, Lisa - jedna z organizatorek, Ginny, Perry, a nawet zataczający się chłopak w stroju Spidermana, którego wcześniej zebrało na czułości względem Percy'ego. Pomyślała sobie, że chłopcy pewnie są parą, więc nawet nie żałowała że nie wybrała tego stroju cheerleaderki zamiast amerykańskiego malarza. I tak nie było tu niczego do wyrwania.
- Nessi, równie dobrze mogłaś opisać Potwora z Loch Ness - taki sam poziom prawdopodobieństwa, że ktoś taki istnieje! - rzuciła rozbawiona słysząc opis idealnego partnera swojej współlokatorki. Oczywiście żartowała, no bo jednak każdy wiedział że ideałów nie ma i szansa, że te wszystkie cechy zostaną skumulowane w jednej osobie były znikome.
Słysząc mroczne pytanie Corrente, zebrane towarzystwo na chwilę zamilkło dla podtrzymania klimatu. Kiedy butelka wskazała na Harper, dziewczyna złożyła usteczka w dziubek i chwilę zastanowiła się w ciszy nad odpowiedzią.
- Hmmm... Jeśli to nie rodzina... To chyba jednak zadzwoniłabym na policję. Dla jej dobra, wiadomo. Poza tym skoro pocięła kogoś ot tak, to raczej nie świadczy to zdrowiu psychicznym na wysokim poziomie... Skąd miałabym mieć pewność, że za chwilę nie zrobi czegoś takiego ze mną? - rzuciła pytanie w eter. Miała ciężki orzech do zgryzienia, ale postanowiła pójść na swoim kompasem moralnym. - To ode mnie tym razem prawda! Hmmm... Czy wysłałeś/aś kiedyś pijacką wiadomość do byłego lub byłej, a jeśli tak, to jak mniej więcej ona brzmiała? - i zakręciła butelką.
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
Tylko człowiek był na tyle nierozsądny aby pójść w tłum ludzi nie przepadając za nimi. Ventress powtarzała sobie w myślach, że idzie tylko zobaczyć. Sama nie wiedziała co. Cóż pragnęła ujrzeć? Czarnego kota dosiadającego jednorożca? Pijanych gości rzygających po kątach? Albo może to jak impreza wymyka się spod kontroli, bo kiedy zaszła pod dom, był w nim tłum ludzi? Z zewnątrz wyglądało to jak wielka otwarta impreza dla całego osiedla.
Współczuła właścicielom.
Jednak sam wystrój przyciągał Shive. Uwielbiała horrory, mroczne klimaty, wszystko co obrzydliwe, dziwne i szalone już na samym wstępnie. Nic więc dziwnego, że przebrała się za Beetlejuice (klik), ale bez peruki, bo tę zabrały wredne dzieciaki łażące po domach po cukierki. Cholerne dzieciory żywione hormonami (niektóre były wyższe od niej).
Niepewnie przechodziła przez tłum starając się o nikogo nie ocierać ani nie wpadać, co było na tyle trudne, że kiedy doskoczyła do ściany to ta okazała się drzwiami, którymi prawie oberwała.
- Soraski – rzuciła panna przebrana za jednorożca zostawiając za sobą uchylone drzwi. Mimowolnie Ventress zerknęła do środka.
- Nie wchodź tam. Gadają tylko o seksie. – Nieznajoma pociągnęła Shivę na bok nie mając pojęcia, jak bardzo jej dotyk wadził. – Gdzie to robiłaś, ile razy, z kim, przez telefon, dziewica czy nie.. same brednie.
- Może to ich sens życia?
- Albo tylko się przechwalają, żeby sobie wzajemnie zaimponować. Koleżanka mówi, że wyczuwa tam silne seksualne napięcie. Zgroza. – Obruszony jednorożec mówiący o seksie to ciekawe zjawisko, któremu Shiva nie mogła się oprzeć, ale zarazem miała ochotę wydrapać pannie oczy za to, że ciągle trzymała ją za rękę. – Wołają mnie. Papatki.
I zniknął konik z rogiem na głowie nie chroniąc Ventress przed nieuniknionym, gdy tłum pędzący w kierunku wodopoju znów zmusił ją do zrobienia paru kroków i bezmyślnego schowania się za drzwiami.
Wpadła jak śliwa z kompot.
Spojrzała po wszystkich czując w środku rosnące przerażenie. Wśród osób były dobrze jej znane i te nieco mniej. Niektórych wolałaby unikać. Ba, większości z nich z wielu powodów, o których nagle zapomniała, bo kręcąca się wokoło butelka wskazała na pustą przestrzeń pomiędzy zawodnikami.
Na nią.
Zawiesiła ciemne spojrzenie na Harper starając się udawać, że nie zauważyła pozostałych.
- Nie. – Krótka i prosta odpowiedź. Nie – od dziwaczki. Nie – od buzzkillera. Nie – bo to była prawda.
Dopiero teraz dokładniej popatrzył po wszystkich unikając zbyt długiego wpatrywania się w Vanesse , Jake'a i Ginny . Całe szczęście miejsce, w którym usiadła było z dala od nich. Dosłownie wcisnęła się między Percy'ego a Callaway (bo chyba siedzieli obok).
Bez słowa zakręciła butelką decydując się na wyzwanie, przed którym bezczelnie podebrała Harper jej drinka.
- Wypij cały kubek tego, co powstanie ze zlewek pozostałych drinków. – Podała plastikowe naczynie Percy’emu, żeby ten wlał do niego trochę tego co miał i podał go reszcie.

*Uznaje, że mieszanka nie będzie dobra w smaku i żeby ryzyko było większe to proponuje (ale to nie jest konieczne) rzut kością. 1d3 gdzie 1=kozaczysz i pijesz bez problemu, 2=pierwszy okropny łyk wypluwasz na dowolną osobę, 3= pijesz wszystko i prawie od razu wymiotujesz.
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
- Ginny mnie przepiła - oznajmił Percy'emu w odpowiedzi na jego przywitanie. Nie wiem, czy powinien się do tego przyznawać, ale na swoje usprawiedliwienie miał to że Tabu było naprawdę trudną grą. Zapomniał od razu, że miał wyciągnąć z pokoju przyjaciela, którego trochę uwierało przebywanie w tym samym pomieszczeniu z Perry' m. Spojrzał więc na Percy'ego bardzo zaskoczony, kiedy ten zagroził mu śmiercią, bo totalnie nie skumał o co mu w tym momencie chodziło.
- Na powietrzu, ale było ciemno i nikogo w pobliżu nie było - wyjaśnił wątpliwości Lisy, które - niestety - dotarły do jego uszu. Z minuty na minutę jasnym było, że kiedy Jake obudzi się po imprezie (zakładając, że nie obudzi się jeszcze pijany), to jakieś milion razy powtórzy, że już nigdy więcej się nie napije.
Kolejne zbereźne pytania i wyzwania były przeplatane wątkami kryminalnymi, a nawet pojawił się element grozy. Trzeba przyznać, że Shiva pojawiła się w pokoju w idealnym momencie, bo niedługo po tym jak chłopiec z brodą i afro odpowiedział na brutalne pytanie Nessy. W pokoju na moment zapadła lekka konsternacja - głównie od strony byłych znajomych Shivy. Sam Jake nie widział jej chyba od wieków - i pomyśleć, że kiedyś byli naprawdę dobrymi ziomkami.
- Shiva, kopę lat - nie wiedzieć czemu pijany Jake poczuł silną potrzebę przecięcia napięcia nożem. Nożykiem do masła w zasadzie, bo efekt był taki, że zrobiło się jeszcze bardziej awkward. Pech chciał, że zadanie ze zlewkami otrzymał najbardziej wcięty z towarzystwa - ba dum tss. No ale co miał zrobić, wziął kubek od Perry'ego, który jako ostatni wlał do kubka resztki swojego drinka. Wypił łyk i...
- Ohyda! - stwierdził i natychmiast wypluł pierwszy łyk na chłopca z afro, do którego ktoś wcześniej zwrócił się per "Harper". - O Boże... Przepraszam Cię. Zabrałeś coś na przebranie? Mogę Ci oddać swój strój - rzucił wspaniałomyślnie, w ogóle nie przekminiając że sam wtedy zostanie w bokserkach.
- Jake, ale wiesz że Harper to dziewczyna? - rzucił ktoś rozbawiony z tłumu, na co Hargreeves zaczął zaciekle przepraszać ofiarę swoich - jak się okazało bardzo wyrafinowanych - kubków smakowych. No ale gra to gra - z trudem, ale dopił resztę drinka po setnych zapewnieniach, że nic się nie stało. No i pomyślał, że wyzwania to jednak przebiegłe cholery, dlatego.... - No dobra, to teraz jakieś łatwe pytanie... Co byś zrobił/a kiedy dowiedział/abyś że że zostały ci 24 h życia? - i zakręcił butelką, czując jak wypita mieszanka uderza mu powoli do głowy.
barman w cherry road — w wolnych chwilach pisze książkę
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Morze mnie gniewne rzuciło na skały, na to mi tylko zostawiając duszę, bym lepiej śmierci bliskiej czuł katusze.
To, że nie pasuje do zgromadzonych tu osób — bądź raczej, że nie pasuje w ogóle do świata i ludzi jakichkolwiek — uzmysłowił sobie wraz z nadejściem Jake’a. Bo choć usilnie wmuszał w siebie nie tylko alkohol, ale i ten pozorny dobry humor, nigdy nie miał odznaczać się tak promienistą swobodą. Resztki jego rezonu uleciały, gdy spomiędzy toczonych w pokoju rozmów wyłapał swoje imię (przesłyszało mu się?), a potem… dostrzegł wykonany ruch dłonią i przepełnione zażenowaniem spojrzenie Percy’ego. W odpowiedzi posłał mu wyłącznie nieśmiały, pytający uśmiech, ale tak naprawdę zapragnął czym prędzej stąd uciec. Skoro jednak ustalili z Matthewsem, że pozostaną p r z y j a c i ó ł m i, obiecał sobie, że mimo krążącego w organizmie alkoholu i stale towarzyszącego mu strachu, postara się później złapać go w nieco bardziej prywatnym miejscu i… zapytać, jak się bawi. Tak, to chyba byłoby najbezpieczniejszą opcją.
Padające odpowiedzi nie do końca, mimo wszystko, go peszyły. To znaczy sama sprawa seksu była dla niego zawsze dość upiorna i wolał unikać jakichkolwiek zwierzeń, ale nie dziwił się przy tym, że zebrane tutaj towarzystwo pochwalić się może tak wielkimi osiągnięciami i doświadczeniami. Dlatego też najpierw wzruszył tylko ramionami, gdy Liska skierowała do niego swoje pytanie, a następnie w sposób wymuszony się zaśmiał, bo słuchanie o podbojach Percy’ego nigdy nie miało być jego ulubionym tematem. A potem… potem zdarzyło się coś, na co przygotowany nie był. Choć starał się udawać, że wszystko jest w porządku — uśmiechał się wciąż lekko i z ciekawością wpatrywał w Harper, która zmuszona była udzielić odpowiedzi — posyłał Ness ukradkowe spojrzenia. I zbladł, bo to jej niewinne, zapewne zabawne pytanie nazbyt mocno uderzało w jego osobę. Problemy. Przez moment zastanawiał się nawet, czy Vanessa wie — o nim, o Orfeuszu i jednym, niewinnym ciele, ale ostatecznie uznał to za głupotę. Bo było halloween. Był jednak pewien, że gdyby butelka wskazała na niego, czym prędzej uciekłby z pokoju. Ba, nawet gdy padło kolejne pytanie, czuł się na tyle źle, by planować już swoją ewakuację. Ucieszył się więc, że wyzwanie związane z szalonym drinkiem przypadło komuś innemu, chociaż szczerze współczuł Jake’owi i kusiło go, by przeprowadzić jakąś dywersję, by nie musiał wcale tego zadania realizować. A potem znów nadeszła kolej na niego. — Ja… — zaczął niemrawo, wbijając spojrzenie w ziemię, bo jego imprezowy nastrój całkowicie gdzieś uleciał. — Chyba… — no i starał się nie zwracać uwagi na to, że ktoś wzdycha, że ktoś inny się śmieje, że tak wiele par oczu wpatruje się w niego ze znużeniem, bo cóż takiego ciekawego Campbell mógłby powiedzieć, prawda. — Po prostu wypłynąłbym łodzią na morze, jak najdalej — mruknął, ignorując komentarz nieznanej mu osoby o tym, że mamrocze i że w grupie wypadałoby mówić g ł o ś n i e j. Perry jednak prędko zakręcił butelką, a gdy ta wylosowała kolejną osobę, na wdechu rzucił: — Prawda. Znowu prawda. Jaka jest najbardziej zawstydzająca rzecz, jaką zrobiłe(a)ś na randce. A potem prędko wstał, posłał Lisce przepraszające spojrzenie i opuścił teren pokoju.

dla mnie zt, a wy się bawcie dobrze <3
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Parsknął śmiechem, gdy Lisbeth go przeprosiła i tylko potrząsnął głową przecząco, jakby wcale jej tego nie miał za złe. — W porządku. Znaczy wiesz… tylko jeden z nich był stałym parterem, więc… No — wymamrotał z rozbawieniem mimo wszystko. Nie miał jej za złe tego nagłego i chyba ciut nieprzemyślanego komentarza. Nie skomentował wytknięcia mu młodości. Prawdę mówiąc, zdziwił się trochę, że Lisbeth nie skojarzyła, że jest od niej niewiele starszy, ale być może nie był tak charakterystyczny w szkole średniej jak mu się wydawało. Zagwizdał jednak cicho, gdy przyznała, że aresztowano ją! Mimo wszystko posłał jej ciepły uśmiech.
Następnie wysłuchał odpowiedzi Nessy i jak zadaje trudne pytanie kolejnej osobie. Pytanie, które chyba nieco obciążyło – powiedzmy – atmosferę, ale jednocześnie było bardzo ciekawe. Aż zaintrygowany spojrzał na Harper siedzącą obok, której przyszło na owe pytanie odpowiadać. — Rozsądna odpowiedź — pogratulował jej i nawet lekko ją szturchnął. Wtem do pokoju weszła Shiva, którą chyba ciut słabo kojarzył. Dlatego też przesunął się nieco, by zrobić jej miejsce, widząc, że siada między nim a Harperką. I aż jęknął, gdy jej wyzwanie padło na Jake’a, ale cóż, jak się bawić to się bawić, więc i hojnie od siebie dolał mu trunku, patrząc na jego zmagania. — Stary… — jęknął tylko, gdy chłopak począł przepraszać Harper i lekko się zaśmiał z jego zachowania. Będzie mu to wypominał przez kolejne lata zapewne.
Potrząsnął nawet głową z politowaniem nad nim i dopiero wówczas zauważył, a właściwie usłyszał niemrawą odpowiedź swojego byłego. Trochę go to zaniepokoiło, ale ostatecznie Perry odpowiedział, więc jedyne, co Percy zrobił to posłał mu zaniepokojone acz troskliwe spojrzenie, a następnie odwrócił wzrok, bo przypadła na niego kolej. Chyba po raz pierwszy butelka kręcona przez Periclesa padła na niego. Nawet nie miał chęci, by wypomnieć mu żartobliwie, że mógłby na niego tak nie wyciągać brudów. — Byłem tak podekscytowany pierwszą randką, że non stop gadałem i nie zauważyłem znaku stopu i się z nim zderzyłem — opowiedział szybko, przewracając oczyma. Powiedział to na jednym wydechu, chcąc podążyć za Perrym, by sprawdzić czy wszystko w porządku. Zakręcił butelką.
Wyzwanie. Eee… przez całą następną kolejkę, czyli dopóki butelka ponownie nie wskaże na ciebie, każdą wypowiedź, każde słowa musisz wyśpiewać zamiast wymówić — rzucił do osoby, na którą tym razem wypadło przeznaczenie. Roześmiał się lekko, widząc minę owej osoby i gdy butelka ponownie ruszyła w ruch, przybliżył się do Jacoba . — Zaraz wracam — powiedział do niego, ciągnąc go za rękaw jego kostiumu. — Nie ruszaj się stąd i pilnuj telefonu. Zgarniemy się potem razem do domu — poprosił, ale tak jednak bardziej stanowczo, żeby jednak jego najlepszy przyjaciel mimo wszystko go posłuchał. Miał nadzieję, że dziewczyny go będą miały na oku.

/chwilowo zt, ale może jeszcze wrócę! <3
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Pojawienie się Shivy w tym pokoju zaskoczyło Harper. Nie zaskoczyła jej jednak odpowiedź dziewczyny, z bardzo prostego powodu zresztą - z tego co wiedziała, Shiva nigdy w związku nie była. I nie podejrzewała, że coś się w tym temacie zmieniło odkąd Shiva zaprzestała kontaktu ze wszystkimi znajomymi.
W każdym razie, Callaway aż się wzdrygnęła widząc jak wszystkie zlewki lądują w jednym kubku. Sama chyba musiałaby odmówić wykonania zadania, ale chłopak na którego padło najwyraźniej nie miał z tym problemu. Ani z tym, żeby wypluć na Harper zawartość pierwszego łyka mikstury.
- Hej! O Jezu... - jęknęła, kiedy obrzydliwa mieszanka znalazła się na jej koszuli. Chłopak jednak tak zażarcie przepraszał, że Harpi nie miała serca długo się na niego gniewać. - Co? Oszalał, nie chcę jego kostiumu. Powiedzcie mu żeby się tu nie rozbierał... - jęknęła w stronę Nessy i Ginny, które najwyraźniej znały jegomościa. Może one przemówią mu do rozumu? Skoro tego mu trochę już zabrakło, skoro wziął ją za chłopaka... No cóż, widocznie mała tak dobry kostium, że nie trudno było nie wziąć jej za Boba Rossa. Przynajmniej jeden sukces tego wieczoru zaliczony.
W międzyczasie pokój opuścili Perry i Percy. Harper przez moment zastanawiała się, czy to przypadek że wyszli jeden zaraz po drugim? Ale nie znała żadnego aż tak dobrze, przynajmniej obecnie, żeby potem wypytywać któregoś o takie rzeczy.
W każdym razie kiedy butelka trafiła na Harper, nie pozostało jej nic innego jak przyjąć na klatę zadanie. - No to ode mnie prawda - wyśpiewała, i choć w jej głowie brzmiało to całkiem nieźle, w rzeczywistości jęczała jak zarzynany kot. - Co uznał/abyś za swoją największą wadę? - rzuciła pytanie, oczywiście konsekwentnie je wyśpiewując. W końcu jednak poczuła, że ilość wypitych dziś płynów daje o sobie znać i szepnęła Nessie do ucha. - Muszę - odchrząknęła, kiedy uświadomiła sobie że i to pewnie powinna odśpiewać. - muszę siku - zanuciła, po czym ruszyła w poszukiwaniu wolnej toalety.

/zt u Harpi <3
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
Dzisiejszej nocy Vanessa dowiedziała się czegoś ważnego - aby nie szarżować przy Harper bo ta mogłaby ją wydać! Co prawda uwielbiała swoją współlokatorkę, ale dobrze było wiedzieć, że leży ewentualna linia. Czasem też zastanawiała się czy Ginny by ją samą dalej kochała jakby dowiedziała się do czego Nessa zdolna jest, ale jak na razie nie planowała jej zabierać na takie "akcje". Notabene musiała się powstrzymywać aby nie podać powodów i nie zastrzec, że nic by Harper nie zrobiła! Bo by wyszło, że takie hipotetyczne pytanie, ale z życia wzięte. Trza myśleć!
I wtedy w pokoju pojawiła się Shiva, którą Corrente przywitała z wielkim uśmiechem i machnięciem dłoni. Co by nie było, że nie zauważyła! Wszak wciąż uważała dziewczynę za mega interesującą i wciąż zdawała sobie sprawę jak mało o niej wie - więc i ciekawa była bardzo wszystkiego. Tym bardziej, że nie sądziła, że zobaczy Shivę właśnie tutaj! Na takiej grze! Cóż za odwaga! Podziwiała za wyjście ze swej strefy komfortu! Tak samo jak za wyzwanie bo wypicie zlewki wszystkiego z tego pokoju było szalone - w dobrym i zabawnym tego słowa znaczeniu. Gorzej, że trafiło na biednego Jake'a... Chociaż nie. Biedna Harper miała gorzej! Co było zaskakujące - i martwiące, że Harper nie pozwoliła heroicznemu chłopakowi oddać jej kostium. Nikt tutaj nie miałby nic przeciw, o.
- Ale to po dżentelmeńsku! - zauważyła ze smutkiem kiedy Callaway jednak nie chciała zastępczego ciucha człowieka pająka. Wielka szkoda! Z drugiej strony potem Jake'owi mogłoby zimno być, więc może po prostu dbała o jego zdrowie?
Trochę nie ogarniała czemu po tym wszystkim to Perry zdecydował się wyjść. Czyżby jakaś kropla trafiła mu w oko? W każdym razie od razu wysłała mu smsa i wymienili kilka wiadomości bo się martwiła o niego już od jakiegoś czasu - nie wiedząc, że w swoim wcześniejszym pytaniu uchodziła za jasnowidza lub osobę co wie za dużo. No kto by się spodziewał? Najgorsze, że Percy za nim poszedł! Ależ w Nessie - w środku - zgrzytnęło poważnie! Normalnie by wiedziała co zrobić... i nie byłoby to nic miłego, ale problemem była sympatia do Perry'ego, więc nie chciała go z okna wyrzucać. Co tak swoją drogą na takiej imprezie byłoby bez problemu wzięte za wypadek... Ale nie! Nie chciała! No cóż... Gorzej będzie jak Percy nie wróci. Gorzej nie dla niego.
- Musimy iść na karaoke kiedyś - oczywiście w większej grupie, ale jak usłyszała śpiew Harper... to uznała, że inni też powinni! To, że ktoś źle śpiewa nie znaczy, że nie powinien! Powinna robić co lubi! Chociaż to wyzwanie to może nie lubiła? No, ale kto zabroni! - Oki doki - odszepnęła z uśmiechem kiedy Harper cichcem wyznała powód wycofywania się. - Idzie z siebie zmyć co nieco - skoro Harper mówiła szeptem to nie chciała śpiewać prawdziwego powodu, więc zmycie z siebie trunków brzmiało lepiej i logicznie. No i każdy to ogarniał. - O. Wada, hmmm... - albowiem padło na nią to się musiała zastanowić. - Bywam za bardzo zazdrosna - super delikatnie powiedziane bo jej zazdrość - i to irracjonalna - nie miała granic. - Czas na poczciwe wyzwanie! - rzuciła radośnie, kręcąc butelką. - Pocałuj w usta osobę, którą Ty uważasz za najatrakcyjniejszą w tym towarzystwie - ostatnio mówiła o morderstwie to czas wrócić na "spokojne tory" by sobie łatki nie przypiąć.
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Pojawienie się Shivy Ventress było tak niespodziewane, że wydawało się niemal nie na miejscu. Zaskoczona Ginny była poniekąd pod wrażeniem, że dziewczyna naprawdę postanowiła usiąść wraz z nimi i włączyć się do gry, zważywszy na jej szeroko przejawianą niechęć wobec gatunku ludzkiego – przynajmniej w taki sposób jej zachowanie odbierała czasem Montgomery. Na jej widok Ginny tylko spuściła wzrok, skutecznie unikając spojrzenia byłej przyjaciółki. Nie wiedziała bowiem na jakim skomplikowanym etapie jest obecnie ich relacja i chyba wolała tego nie badać wśród tych wszystkich ludzi tutaj. Przyglądała się więc jak biedny Jake, któremu chyba faktycznie trochę zaszkodziła ich wcześniejsza gra w tabu, musi wypić ohydnego drinka z resztek trunków pozostałych uczestników gry. Nie bez powodu wzdrygnęła się i niemal podskoczyła, gdy ten opluł tak bezpardonowo Harper. Parsknęła jednak śmiechem, słysząc w głosie Harper panikę. — Harps, spokojnie. Wszystko pod kontrolą — rzuciła z wyraźnym rozbawieniem i błyszczącymi oczyma.
Nagle jednak całe towarzystwo jakoś tak się zaczęło wykruszać, przez co Ginny odczuła, że o wiele trudniej jest jej unikać niechcianych spojrzeń. Wciąż jednak była bezpieczna pomiędzy Vanessą a Alfiem , którego lekko szturchnęła barkiem i pchnęła, sugerując by przesunął się w stronę Jake'a i nieco zmniejszył odległość, skoro nagle w ich kręgu powstały dziury poprzez opuszczone przez nich osoby. — Podejrzanie cichy jesteś. Czyżby nie twoje klimaty? — spytała szeptem lekko rozbawiona, swe słowa kierując oczywiście do Buxtona .
Ginny posłała przyjaciółce bardzo wymowne spojrzenie, kiedy ta zdradziła jaką wadę posiada. Bardzo delikatnie powiedziane, ale nie zamierzała tego teraz komentować tylko potrząsnęła z politowaniem głową w jej stronę. Uśmiech jednak zszedł jej z twarzy, bowiem wyzwanie Nessy średnio przypadło jej do gustu, zwłaszcza, że znowu butelka wskazała na nią. Zawahała się lekko, spoglądając na Alfiego, ale mimo wszystko nie chciała dawać mu czegoś do zrozumienia, poprzez ponowne całowanie go, więc ze wzruszeniem ramion szybko przechyliła się w stronę Vanessy . Ujęła twarz swojej najlepszej przyjaciółki i pocałowała ją w usta z głośnym cmoknięciem. Odsunąwszy się, posłała jej lekkim uśmiech i powróciła do gry.
Zakręciła butelką ponownie. — Wyzwanie znowu! Zrób coś, czego się boisz zrobić — rzuciła pierwsze, co jej przyszło do głowy.
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
bez odznaczeń, bo telefon temu nie sprzyja :c

Impreza nabierała rozmachu i można by rzec, że poczuł się zagubiony. Nic dziwnego. Po roku spędzonym w innym kraju zupełnie wypadł z zabawowego obiegu i już nie wiedział, kto z kim, na kim, pod kim i czasami za kim. Tak właściwie nigdy go to szalenie nie interesowało, a tu przysiadł się jedynie ze względu na obecność jednej dziewczyny. Która nie uciekła jak rażona piorunem, gdy ją pocałował.
Bogu dzięki za końskie dawki alkoholu na tego typu potańcówkach. Na tym jednak skończył się jego aktywny udział, bo pojawiły się jakieś nieśmiałe marzenia i choć zazwyczaj był racjonalny do bólu, pozwolił sobie na tak beztroskie bieganie w chmurach, że zaczął wątpić w to, co wypalił jeszcze przed imprezą. Zdecydowanie nie powinien brać papierosa od byle kogo. Obserwował więc z absolutną obojętnością jak przez imprezę przetaczają się ludzie i rzucają sobie najróżniejsze wyzwania.
Wciąż było tu mniej dekadencko niż w Anglii, ale może ciało mieli dopiero odnaleźć? Nie wiedział, wystarczyła mu bliska obecność Ginny, która siedziała niedaleko i łagodziła obecność Harper. Miał po dziurki w nosie jej niechęci, zwłaszcza że to on został oszukany i tego się trzymał jego pijacki umysł. Jak i faktu, że na pewno kiedyś przedstawiał się tej całej Vanessie, bo znała jego imię…
Podejrzane, ale nie aż tak bardzo, by zwrócić na to uwagę. Tak naprawdę mógłby nadal pozostawać w kącie i świetnie się bawić, gdyby nie to, że stały się dwie rzeczy. Najpierw zagadnęła do niego Ginny.
- Wychodzę na niezłego sztywniaka, co? - odpowiedział szeptem i roześmiał się lekko. Upalonego sztywniaka, jeśli chodzi o ścisłość. Potem nie daje im było skończyć tej rozmowy, bo ta cała od wiem kim jesteś, ładny chłopcze rzuciła jej wyzwanie, a on… bądźmy szczerzy, liczył, że go pocałuje, bo nie było nikogo ładniejszego w tym pokoju i tego był pewny.
Na próżno, dziewczyny zaczęły się całować, a on wreszcie zrozumiał, czym jest dysonans poznawczy. Z jednej strony szczerze żałował, że to nie on, a z drugiej…Cholera, było to takie seksowne i prowokujące, że gdy butelka padła na niego i Ginny nakazała mu zrobić coś, czego się obawiał, kiwnął głową.
- Tylko najpierw zakręcę. Och, jak cudownie! - skierował wzrok na osobę, która właśnie została wylosowana. - Jeśli wyzwanie to dołącz do mnie! - jak w malignie otworzył drzwi od tarasu, wprost na piękny basen, do którego po prostu wpadł w ubraniu.
Na wszystkich młodzieżowych filmach tak robią, a Alfie Buxton nie zamierzał być gorszy. Poza tym chyba zamierzał przenieść imprezę w bardziej prywatne rejony.

zt dla Alfa!
ODPOWIEDZ