Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nawet po tym wszystkim co przeszła, nie potrafiła zignorować tego, że podobała jej się jego bliskość. Jednocześnie bała się jej, bo znajomi z baru nie robią dla siebie takich rzeczy, a dla niej w zasadzie nikt niczego podobnego nie robił za darmo. Przyjmowanie od kogoś pomocy w jej przypadku należało do naprawdę trudnych zadań i bała się konsekwencji, bo tego, że te przyjdą, była pewna. Mimo to nie przeszkadzało jej to w czerpaniu z tej chwili. Kiedy czuła na skórze jego skórę, nawet po zamknięciu oczu nie przenosiła się już do pieca krematoryjnego, bo nic tu nie przypominało metalowych ścian. Było tylko ciepło, zapach jej kosmetyków i te, które utrzymywały się na skórze Jaspera, pościel o przyjemnej fakturze i jego dłoń na jej łopatkach... niepoprawna, ale niesamowicie przyjemna w swoich delikatnych gestach. Przyłapała się na myśli, że mogłaby się do tego przyzwyczaić, ale przecież nie miała do tego prawa.
Kiedy oparł jeszcze brodę o czubek jej głowy, znów stres dał o sobie znać, a może... może poczucie, że naprawdę jest bezpieczna sprawiło, że poczuła to charakterystyczne pieczenie pod powiekami i przez to w pierwszej chwili nie mogła nic powiedzieć. Poczuła się jak dziecko, a od cholernie długiego czasu nie pozwalała sobie na coś takiego. Na słabość, wątpliwość, poleganie na innych... Przełknęła jednak łzy i odetchnęła głębiej zapachem jego skóry.
- Dziękuję - w ciemności i w emocjach było łatwiej. Nie wiedziała za co dokładnie dziękuje, czy za to, że został, za to, że ją uratował, a może za całokształt. To nie było istotne. Zastanawiała się chwilę nad tym, czy kłamał... bo ona sama nie wiedziała przecież, co kryło się za tym, ile trzeba. W tym konkretnym momencie, miała wrażenie, że do znaczenia tych słów, do własnych potrzeb wcale nie chciałaby się przyznać. - Nie wiem, czy zasnę - przyznała zgodnie z prawdą, bo chociaż była zmęczona, to rzadko kiedy nie usypiała siebie winem, a teraz była całkowicie trzeźwa. Mimo to przymknęła oczy, chociaż przez jakiś czas jeszcze nie potrafiła przestać myśleć - raz o tym, co się stało, a innym razem o tym, w jakiej sytuacji się znaleźli. Wtuleni w siebie, nieszczególnie ubrani, w jej łóżku. Już dawno przy nikim tak po prostu nie zasypiała, a raczej... takie rzeczy u niej w życiu raczej się nie zdarzały i z tą myślą w końcu udało jej się zasnąć.
Koszmary jednak postanowiły ją dopaść i w którymś momencie wiatr sprawił, że dach zaskrzypiał, a to w połączeniu ze strasznym snem zerwało ją do siadu. Łapała zachłannie powietrze nie wiedząc co i jak, może nawet nie pamiętając o obecności Jaspera aż do momentu, w którym ten jej nie objął.
- Sły... słyszałam coś - rzuciła pospiesznie, bo serce waliło jej jak młotem, a stara farma nie sprzyjała spokojnej atmosferze. Gdyby nie jego obecność, tą noc spędziłaby bezsennie, a tak, poddana jego uspokajającym słowom, położyła się ponownie, złapała go za dłoń i ponownie udało jej się zasnąć, tym razem miało tak zostać aż do rana. W nocy ponownie zmieniła pozycję, czerpiąc z obecności Ainswortha aż za bardzo. Kiedy więc usłyszała wibrowanie będące pewnie jakimś powiadomieniem z instagrama, skrzywiła niechętnie nos, by zaraz usłyszeć to krótkie powitanie.
- Hej - odpowiedziała, otwierając oczy. W świetle słońca wdzierającego się przez źle zaciągniętą zasłonę, chyba wyraźniej docierały do niej szczegóły tej sytuacji. Jej nogi wplątane w jego nogi, policzek ułożony na ramieniu Jaspera, zamiast na poduszce, to, że jego twarz była bliżej, niż zwykle, a jej oddech musiał drażnić fragment odsłoniętego torsu. Najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że wcale nie chciała odskakiwać, odsuwać się, szybko wypadać z łóżka i wyganiać z niego także jego. Tylko czy... głupie to, ale zaczęła się zastanawiać, czy przytuliłby ją, gdyby nie poprosiła. Chciała wierzyć, że nie, ale nie chciała też karmić siebie głupią nadzieją i jednocześnie była na siebie zła, że w ogóle o tym myśli. - Nie zwiałeś? - wypaliła wierząc, że zabrzmi to z miarę nonszalancko, ale jednak... nie była ostatecznie pewna. Zjechała więc spojrzeniem nieco w dół, zastanawiając się, czy może on pierwszy zacznie się wykręcać z tej sytuacji, a przy tym także z jej nóg i pościeli. Miała w głowie mętlik i to też nie tak, że zapomniała o tym, jak o mało co nie zginęła, ale bała się teraz wracać do tego tematu. Szukała więc czegokolwiek w głowie. - Leżysz na mojej połowie - wywaliła więc z tym, znów mając wrażenie, że nie było to najlepszą opcją. - Wczoraj już nie chciałam ci mówić... z grzeczności - wczoraj było jej wszystko jedno, tak długo, jak był obok i jej nie zostawiał.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Leżał tak, wpatrując się w jej zaspaną twarz i zastanawiając co dalej. Czy powinien wstać? Zaproponować, że zrobi im kawy, uciec pod prysznic i tam ochłonąć, czy zapytać o to, czy powinien już wyjść. Tysiące myśli dobijało się do jego świadomości, ale nie potrafił się skupić na żadnej z nich, gdy spojrzenie sarnich oczu Pearl, padło na niego. Zdawał sobie sprawę z tego, że wczorajszy wieczór jak i noc, rządziły się swoimi prawami, do których zapewne już więcej nie powrócą, a które wpakowały ich oboje w tę osobliwą sytuację. Z jednej strony byli dla siebie.. Kim? Znajomymi? Dobrymi kumplami? Przecież nawet nie można było nazwać tego przyjaźnią. Bez oszukiwania się chodziło tutaj o jakiś rodzaj znajomości od początku podszyty flirtem, bo atrakcyjność była głównym wyznacznikiem i powodem dla którego właściwie zaczęli ze sobą rozmawiać. To jednak przestało odgrywać tak wielką rolę w miarę jak zaczynali siebie poznawać, a chociaż Jasper mógł powiedzieć już nieco więcej o Pearl. Ba! Znał nawet jej rodzinę, to nadal nie potrafiłby siebie określić mianem kogoś bliskiego, czy ważnego dla blondynki. Campbell wciąż stanowiła zagadkę i wyzwanie, a Jasper wpatrując się w jej dopiero co rozbudzone oczy, wiedział, że lada moment przyjdzie mu się o tym przekonać. Emocje już opadły, strach zmalał, była bezpieczna... Już go nie potrzebowała.
- Nawet jakbym chciał to nie było opcji, abyś mnie puściła - odpowiedział, czując jak powoli wracają do starych zwyczajów i prowadzenia wiecznej rywalizacji podczas rozmowy. - Ale nie chciałem... - I mógłby nie dodawać tego zdania, ale zrobił to, trochę chcąc też utrzymać ten dziwny klimat jaki między nimi zaistniał. Nie chciał go już niszczyć, desakralizować tej niecodziennej chwili. - Och wybacz, mam się przesunąć? - Prychnął, kręcąc przy tym lekko głową na boki, ale nie wykonał żadnego ruchu. Wręcz przeciwnie, ponownie ułożył dłoń na ramieniu Pearl i potarł jej delikatną skórę. - Następnym razem zapamiętam, aby nie wpychać się na twoją połowę - dodał, specjalnie mówiąc o następnym razie, chociaż nie miał pewności, czy jeszcze kiedykolwiek odwiedzi tę sypialnią, bo znając takie panny jak Pearl, zapewne najwygodniej będzie jej odepchnąć od siebie Jay'a, zamiast ryzykować relację, która mogłaby stać się zbyt istotna i ważna. - A skoro już sobie wypominamy to masz strasznie zimne stopy - dodał, po chwili, bo czuł jakby po łydce ktoś co jakiś czas przesuwał mu kostkami lodu. - Ale wyspałaś się, tak poza tym? - Zagadnął jeszcze, a chwilę później ponownie wibrowanie telefonu przerwało im tę intymną chwilę. Jednak Jasper odnosił wrażenie, że żadne z nich nie miało ochoty pośpieszać tego leniwego rozbudzania się tuż przy sobie, a zarazem obydwoje czuli jak powoli robi się coraz dziwniej. Ostatecznie to Pearl pierwsza opuściła łóżko co nawet nie była dla Ainswortha żadnym zaskoczeniem, bo jej mania kontrolowania sytuacji, była mu już doskonale znana.
- Wziąłbym prysznic jeśli nie miałabyś nic przeciwko - rzucił, obserwując jak blondynka wstaje i przeczesuje palcami długie włosy. On sam uniósł się do siadu, a wtedy ponownie słońce podrażniło jego oczy, więc skrzywił się lekko, pocierając nadal zaspaną twarz. - I napił kawy - dopowiedział, aczkolwiek nie miał pewności, czy nie przesadza z tymi oczekiwaniami co do gościnności Pearl.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Zwykle nie przyjmowała tutaj mężczyzn, ale nie dlatego, że była taka porządna. To pewnie nie świadczyło o niej dobrze, jednak wolała jechać do kogoś i zmyć się jeszcze wieczorem, niż rozbudzać jakieś emocje. Żeby obudzić się przy kimś... nie pamiętała, kiedy ostatnio miało to miejsce. A w jej łóżku? To już w ogóle. Przede wszystkim jej dom, nawet jeśli daleki od ideału, uważała za zbyt osobisty, a po drugie... to też było jej odruchem obronnym. No bo co teraz miała zrobić? Serce jej przecież waliło i wiedziała o tym. Wiedziała też, że nie potrafiła patrzeć na Ainswortha, jak na kogoś przypadkowego, bo kogoś przypadkowego nie dopuściłaby tak blisko siebie. No i nie chodziło wcale o przystojną twarz, miękkie włosy, wyrzeźbione ciało pokryte tatuażami... było to miłym dla oka dodatkiem, ale wtedy nie myślałaby o tym, że czuła się przy nim bezpiecznie, że dopuszcza do siebie myśl, że ktoś mógłby faktycznie być dla niej wsparciem. On mógłby nim być.
- Te mięśnie to tylko atrapa, że nie dałbyś rady? - odpowiedziała, próbując wskoczyć na typowy dla nich poziom, ale nie wiedziała, czy to nie zbyt szybko. W świetle dnia było łatwiej zapomnieć o koszmarze z nocy, ale ten wciąż gdzieś nad nią ciążył. Poza tym poczuła się lepiej, gdy przyznał, że nie chciał wychodzić i mogłaby temu zawierzyć. Mogłaby powiedzieć, że i ona tego nie chciała, ale wtedy odsłoniłaby się jak przed nikim, już od dawna, a zawsze gdy to robiła, kończyło się tragicznie. Bo leżąc tu teraz, autentycznie bała się momentu, w którym cała osoba Jaspera będzie już tylko wspomnieniem. Nie byli nawet przyjaciółmi, a już na pewno kochankami, a ona już wiedziała, że będzie przez niego cierpieć, gdy niebawem zniknie, bo zaszło to wszystko za daleko. Patrzyła więc na to swoje cierpienie i nienawidziła go za to, że stał się istotny, sama nie była pewna kiedy. - Teraz już za późno - nienawidziła, a mimo to jego słowa mieszały w jej myślach i budziły te wszystkie głosy nadziei, że mogliby... niczego nie mogli, nie miało być następnych razów. Okazał jej litość, a teraz z nią igrał. Tacy są mężczyźni jego pokroju, przecież świetnie ich znała, nawet jeśli wczorajszy dzień był doskonałym przykładem na to, że nie wiedziała nic. - I dobrze, za bardzo się panoszysz - nie potrafiła wyśmiać pomysłu z tym, że przecież nie będzie kolejnej takiej okazji. Ta nie potrafiła jej teraz przejść przez gardło, a już na pewno nie wtedy, gdy tak swobodnie gładził jej ramię. Sama miała ochotę dłonią przejechać po jego ciele, zapamiętać fakturę skóry, ale bała się, że jeśli to zrobi to przegra jeszcze bardziej. - Moje buty nie sprzyjają dobremu krążeniu - mruknęła, dziwnie zawstydzona tą dość intymną uwagą, ale przynajmniej ona pchnęła ją do tego, by w końcu odsunęła nogi, czując, że tak wypada. No, a kiedy zrobiła już to, miała wrażenie, że powinna się podnieść i oddać mu więcej przestrzeni. - Całkiem... jak na posiadanie intruza w łóżku, to nawet... - nie dokończyła myśli, bo odrzucając kołdrę zauważyła poranione kolana, wtedy też wyciągnęła przed siebie dłonie, a wspomnienia silniej w nią uderzyły. Przez moment znów waliła z całych sił w ściany i ponownie pytała siebie o to, co by było gdyby Jasper nie przyjechał. Nie byłoby jej tu. Po prostu by jej nie było.
- Co? - drgnęła, wyrwana z myśli przez jego głos. - Jasne... tylko musi ci wystarczyć słuchawka prysznicowa w wannie, łazienka na dole jest nie do użytku. Zamek w drzwiach też nie działa, ale spoko, nie wejdę ci... no i czyste ręczniki są w szafce pod zlewem - wyrzuciła z siebie, podnosząc się pospiesznie, chciała iść założyć jakiś dres i zakryć obite stawy na nogach. Z jakiegoś powodu głupio jej było je pokazywać przed Jasperem. - Mam kawę - dodała i ruszyła do drzwi, by wejść do pomieszczenia które robiło jej za garderobę. Dała Jasperowi czas, a sama ubrała się w dzianinowy komplet, w którym chodziła po domu i zeszła na dół, wciąż czując się nieobecną, gdy przyrządzała im napój. Oceniła stan swojej lodówki i skrzywiła się lekko, widząc, że ten był doprawdy kiepski. Miała natomiast mleko i jakieś musli wysłane jej kiedyś przez jakąś firmę, więc wyciągnęła je i poczekała na mężczyznę, który niedługo potem zszedł.
- Tu masz kawę... a tu płatki. Zapomniałam zrobić zakupy - jeszcze zanim przyszedł, sprzątnęła też na szybko wszystkie pamiątki po ciotce Daisy, nie chciała, żeby je widział, no i zdążyła odpalić jeszcze papierosa. Ukryła też pięć pustych butelek po winie i prawdę mówiąc, czuła się wtedy idiotycznie. Nie wiedziała, co dokładnie robi. - Ale no, nie musisz jeść, jak nie chcesz - ona nie była głodna. W zasadzie nie jadała śniadań, a po tym co stało się wczoraj, w ogóle nie miała apetytu. Oparła się biodrami o blat i chyba bała się przy tym... tego, że zaraz jakiś immunitet, który dał jej wczoraj wygaśnie, a ona chyba nie chciała go tracić.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zdawał sobie sprawę, że odczuwał niepoprawną przyjemność z leżenia z Pearl w jej łóżku i udawania, że bliskość po jaką sięgnęli nic nie znaczyła. Znaczyła, dla niego samego było sygnałem ostrzegawczym przed zaangażowaniem się za bardzo w relację, która ostatecznie mogłaby kosztować go znacznie więcej, niż kilka depresyjnych tygodni, gdy wszystko rozsypie się jak domek z kart. Ignorował jednak te czerwone światła, gdy czuł ciało blondynki obok siebie i jej chłodne stopy, przesuwające się po jego nogach. Wiedział przy tym doskonale, że nieubłaganie zbliżają się do momentu, w którym wyjdą spod tej pościeli odgrywając obojętność, nieudolnie przekonując siebie wzajemnie do obojętności.
- Cieszę się - przyznał, bo on sam nie mógł długo zasnąć i obawiał się, że Pearl będzie miała podobnie. Jednak emocje jakich doznała musiały się totalnie wyczerpać, bo koniec końców udało jej się chociaż odrobinę wypocząć. - Spoko, poradzę sobie - rzucił, przyglądając się jej uważniej, gdy wstawała. Odniósł wrażenie, że na kilka chwil odpłynęła myślami, ale nie chciał o nic pytać. Wystarczył mu widok jej poranionych knykci i kolan, aby wiedzieć jakie obrazy ponownie mogły ją nawiedzić.
Niechętnie opuścił sypialnie, a w drodze do łazienki podniósł swoją kurtkę, nadal leżącą na korytarzu, niczym wstydliwy symbol tego co wydarzyło się między nim, a Pearl. Przez ułamek sekundy poczuł ukłucie podniecenia, bo jednak to w jaki sposób blondynka próbowała go uwieść, zapadło mu w pamięci. Możliwe, że odrobinę żałował podjętej przez siebie decyzji, ale z drugiej strony przekonany był o tym, że postąpił słusznie. Prysznic pomógł mu ochłonąć, pozbierać myśli i zmyć z siebie wspomnienia poprzedniego wieczoru. Nie trwał jakoś wybitnie długo, więc kilkanaście minut później, spotkali się ponownie, tym razem w chłodnej kuchni, gdzie Pearl zdążyła przygotować coś na wzór śniadania i kawę, po to drugie Jasper sięgnął od razu.
- Dzięki - mruknął, łapiąc za kubek i upijając niewielką ilość czarnego płynu. Nie umknęło jego uwadze to, że pomieszczenie wydawało się bardziej uporządkowane niż poprzedniego wieczoru. Postanowił jednak tego nie komentować i skupił się na blondynce. - A ty kiedy ostatni raz coś jadłaś, hm? - Zapytał, samemu sięgając po mleko i musli, aby dać dobry przykład dziewczynie. - Papieros i kawa to nie najlepsza dieta - dodał i jak przystało na hipokrytę, sięgnął do palców Pearl po trzymaną przez nią fajkę, aby samemu się nią uraczyć. - Nie masz może przypadkiem jakiejś mojej koszulki, albo bluzy u siebie? - Oczywiście, że miała, był tego pewnym, pytał z grzeczności, więc powinna docenić. - Moje wczorajsze ubrania niekoniecznie nadają się do ponownego założenia - dodał, dla wyjaśnienia, bo jego biały t-shirt pokryty był sadzą, krwią i błotem, a ten widok zapewne nie wpłynąłby najlepiej na samopoczucie blondynki. Po tym jak przyrządził sobie śniadanie, oddał Pearl papierosa i czując się dość swobodnie, zajął miejsce na blacie, zamiast przy stole. - Jeśli miałabyś ochotę moglibyśmy pójść i ogarnąć ci te zakupy - zaproponował. Intuicja podpowiadała mu, że nawet jeśli blondynka nie chciałaby zostać dziś sama, nie zdobyłaby się na to, aby poprosić go o pozostanie jeszcze odrobinę dłużej wraz z nią. Jasper uznał więc, że sam wyjdzie z inicjatywą, a najwyżej jak Pearl będzie chciała go spławić, zniknie udając się wprost do Nathaniela, aby ten miał na nią oko. - A co do wczoraj... Jeśli nie chcesz, nie musimy o tym rozmawiać, ale obiecaj, że przez jakiś czas nie będziesz się wychylać, dobrze? - Zagadnął, trochę luźniej niżby wypadało, zważywszy na powagę sytuacji, ale nie chciał nadmuchiwać znów tematu, bo nie sądził, aby ten w ogóle chciał być przez dziewczynę poruszany. Wolał więc tylko o tym wspomnieć, może tym samym dając Pearl znać, że on także myśli o tym, co stało się wczoraj.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Sama kompletnie nie myślała o jedzeniu, raczej na zmianę o tym, że o mało co nie zginęła, jak i o tym, co zrobił dla niej Jasper. Kiedy tutaj zszedł, patrzyła na niego niby obojętnym wzrokiem, a serce obijało jej się o klatkę piersiową. Wzrokiem przejeżdżała po jego torsie, zła na to, że nic na siebie nie ubrał, ale może to i lepiej. Mogła sobie przynajmniej wmawiać, że dawno z nikim nie była, skupiona na pracy i po prostu ciało mężczyzny ją pociąga. Gdyby był w pełni ubrany nie miałaby takiej wygodnej wymówki i musiałaby przyznać sama przed sobą, że nie patrzy na niego obojętnie. Chciała go... mieć dla siebie. Chciała znowu czegoś więcej.
- Co? - machnęła głową, całkowicie rozkojarzona, więc bez problemu zabrał jej papierosa, którym sama już jakiś czas zapomniała się zaciągnąć. - Wczoraj... poza tym nie jadam śniadań, już ci mówiłam kiedyś - odpowiedziała, popijając kawę. Nie miał prawa się wpychać do jej sposobów żywieniowych - tak właśnie sobie pomyślała, chcąc teraz przypomnieć sobie wszystko to, co ją w nim irytowało, a potem to wzmocnić i rozdmuchać, byleby nie przypominać sobie o tym, jak ją obejmował, uspokajał, był przy niej. Martwił się o nią... gówno prawda. Grał, po prostu grał. Powtarzała sobie, że powinna się skupić, przypomnieć podobnych takich, złych chłopców, co to zgrywali opiekuńczych, a potem mieli ją w dupie z dnia na dzień. - Może coś znajdę - rzuciła z przekąsem, ale nie zerwała się do przynoszenia mu ubrania, zamiast tego zerkała raz po raz, jak je te śniadanie.
- Chyba nigdzie nie chce mi się dzisiaj wychodzić - przyznała zgodnie z prawdą. Nadal wszystko ją bolało, jeśli miała być szczera, ale nie chciała się skarżyć. Już i tak wczoraj pokazała się w możliwie najgorszym wydaniu. - Ale zjadłabym steka na obiad... znam dobre z dowozem, postawię ci... jeśli miałbyś ochotę - zakończyła tak, jak on zaczął, a słowa te miały wielopoziomowe znaczenie, bo do obiadu było całkiem daleko. Faktycznie nie chciała wciąż zostawać sama i mimo przespanej nocy, jeszcze do siebie nie wróciła. W dodatku musiała uporządkować myśli związane z Jasperem, bo te były istną karuzelą. - Bo co? Bo będziesz się o mnie martwił? - zapytała patrząc mu w oczy i z miejsca przeraziła się możliwej odpowiedzi, tego, że dostrzeże w tym jego spojrzeniu kłamstwo. Nie chciała tego widzieć. - Nie odpowiadaj z resztą... przyniosę ci tę bluzę - więc nim się odezwał, zwiała na górę. Tam spojrzała w lustro i pomyślała, że to nawet dobrze, że wygląda na zmęczoną... powinna wypadać źle w jego oczach, bo jeśli da jej do zrozumienia, że to wszystko robił z litości, łatwiej jej będzie nie wmawiać sobie niczego. Tak to sobie tłumaczyła, ale z przyzwyczajenia i tak wyciągnęła maseczkę pod oczy i przykleiła sobie pod nimi dwa żelowe płatki, jak to miała w zwyczaju. Z nimi, a także z bluzą i kosmetyczką zeszła na dół, jednak zamiast do kuchni, kierowała się do salonu, z którego było widać tamto pomieszczenie.
- Tu ci kładę bluzę - rzuciła, wierząc, że po nią przyjdzie, a sama usiadła na kanapie i sięgnęła po koc, włączając przy tym telewizor. Cisza źle na nią działała. - Przyniesiesz mi moją kawę? - poprosiła jeszcze, a kiedy znalazł się obok, wzrok jej znów ku niemu uciekł. Nie umiała nie spojrzeć ostatni raz po jego torsie. Powinna się ogarnąć. - To mój ulubiony program podróżniczy... oglądałeś kiedyś? - neutralny temat wydawał się czymś odpowiednim, a jednak... to wszystko i tak było takie znaczące. Wspólne siedzenie na kanapie, popijanie kawy, oglądanie telewizji, gdy ona masowała twarz kamiennym wałeczkiem. Mogłaby się do tego przyzwyczaić do jego obecności i to było w tym najgorsze, bo nie powinna nawet o tym myśleć.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zmarszczył brwi spoglądając na Pearl badawczo, odniósł wrażenie, że ponownie wyrwał ją z jakiegoś zamyślenia. To tylko umocniło go w przekonaniu, że nie powinien zostawiać jej samej, było na to zdecydowanie zbyt wcześnie. Zresztą nie musiał czekać długo, aby przekonać się o swojej racji. Nawet jeśli blondynka wprost nie oznajmiła mu, że przebywanie w samotności póki co ja przeraża, to potrafił czytać między wierszami.
- W sumie dawno nie jadłem stęka, więc z chęcią - zgodził się, chociaż wcale nie przepadał za tego typu jedzeniem. Nie śmiał jednak odmówić, w obawie, że Pearl jeszcze szybciej postawi wokół siebie mur. Jego uwadze nie umknelo jednak to jak blondynka powoli zaczynała się odsuwać. Nie umiał określić dokładnie co na to wskazywało, ale odnosił wrażenie, że to co stało się w nocy bylbo zbyt wielkim krokiem dla niej i za wszelką cenę musiała ponownie wytyczyć granicę. Nawet jeśli jej spojrzenie co jakiś czas lustrowało jego sylwetkę, w sposób który sprawiał mu przyjemność, coś kazało mu absolutnie nie iść w tę stronę. Tym bardziej, gdy tak bezpośrednio zadała mu pytanie, nie pozwalając udzielić przy tym odpowiedzi, bo wyszla, a może wręcz uciekła, zostawiać go samego w kuchni. Nie chciał dopowiadac sobie zbyt wiele przeświadczony o tym, że jego własne uczucia względem Pearl zaczynają przysłaniać mu zdrowy osąd sytuacji. Może tylko wydawało mu się, że dostrzegał w oczach dziewczyny strach i niepewność, może tylko chciała mu powiedzieć, że już więcej nie potrzebuje jego opieki, nawet jeśli wczoraj byłaby wstanie oddać mu za nią znacznie więcej niż powinna.
Siedział tak dłuższą chwilę, bezmyślnie trzymając w rękach miskę z płatkami, bo już dawno śniadanie przestało go interesować. Dopiero w chwili, w której Pearl zeszła do salonu, ocknął się z zamyślenia.
- Dzięki - rzucił, po czym skierował się w stronę kanapy biorąc ze sobą musli i kawę dla Pearl. Te pierwsze odłożył na stoliku, a kubek wręczył dziewczynie, ponownie dostrzegając jak jej wzrok bada jego ciało przez co w swojej głowie zacAl powracać do wczorajszego wieczoru i chęci zmiany decyzji. Sam nie odwrócił wzroku od blondynki, nawet jeśli nie była jakoś wybitnie atrakcyjna w tym domowym wydaniu i tak jej widok sprawiał mu przyjemność. Tylko, że jak tylko zdał sobie z tego sprawę, zaraz odsunął się zabierając z kanapy bluzę, bo nie powinien pozwalać sobie na takie przemyślenia i fiksacje. - Nie, ale wiem, że ten gość mieszka w Lorne Bay - odpowiedział obojętnie, zerkając w stronę telewizora. Mało obchodził go jakiś program, gdy właśnie uświadamiał sobie w jakie bagno wpadł lokując swoje uczucia w siedzacej obok kobiecie. Była niebezpieczna na każdy możliwy sposób, a on Amiast uciekać, lgnął do niej niczym ćma do ognia. - Z tego co pamiętam przestał nagrywać jak zginęła mu siostra, czy coś... Moja matka w kółko o tym opowiadała - podzielił się wszystkimi informacjami, które znam na temat Soriente, po czym sięgnął znow po swoje płatki. Jego uwaga natomiast bardziej skupiona była na Pearl, niż programie w telewizji. Przyglądał jej się ukradkiem i wpadł w swego rodzaju zamyślenie, na którym zapewne został przyłapany. -Co? - Rzucił, odkładając pusta już miskę, nie miał pojęcia kiedy zjadł wszystko. - Myślałem, że coś mówiłaś - wyjaśnił, ale zamiast odwrócił wzrok w stronę telewizora, nadal obserwował dziewczynę. Podobało mu się to jak swobodnie się przy nim czuła, nawet jeśli nie było to prawda. Uśmiechnął się pod nosem, widząc jak i na jej twarzy pojawia się rozbawienia, zapewne spowodowane czymś, co właśnie działo się na ekranie. Taka naturalna, niewinna, zupełnie niepodobna do sukowatej dziennikarki za jaką chciała uchodzić w towarzystwie, taka Pearl zapewne mało kto widział i znał. Jay uznał się za szczęśliwa a, mogąc być po prostu obok niej i nie robić nic. - Martwiłbym się o ciebie, już się martwię... I zanim powiesz, że nie potrzebujesz niańki to chce tylko, abyś o tym widziala - wyznał, pod wpływem swoich durnych przemyśleń. Całe szczęście umiał, dzieki swojej pewności siebie, wyjść z twarzą w takich sytuacjach, a więc zaraz po tych słowach sięgnął po papierosa, z leżącej na stoliku paczki i odpalił go rozsiadając się wygodniej na kanapie zupełnie jakby przed chwilą nie powiedział slow niosących za sobą znacznie większe znaczenie niżby się mogło wydawać.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nie lubiła w swoim domu intruzów, mało było osób, które były tutaj mile widziane. Głównie jej kuzyn i najlepszy przyjaciel, ale tak poza tym starała się nie sprowadzać do tego miejsca facetów. Teraz natomiast był tutaj Jasper i w dodatku spędził u niej noc, w jej łóżku, wtulony w nią, gdy ona wtulona była w niego, a i tak do niczego nie doszło. Nie znała takiej rzeczywistości, nie rozumiała jej i co najgorsze, przez to trudniej było jej pamiętać, że przecież Ainsworth chce od niej tylko seksu, przygodnego i niczego więcej. Tak to sobie wmawiała, bo tego też chciało od niej większość mężczyzn.
- Nom, straszny wypadek... stracić siostrę na własnych oczach - mruknęła być może nieroztropnie, bo chociaż Lucille przy niej nie zginęła, to właśnie Pearl ją znalazła. Nagą, rozciągniętą na biurku, z dziesiątkami pinesek wbitych w jej ciało, połączonych czerwonym sznurkiem. Widok, który będzie ją nawiedzał do końca życia. Teraz natomiast próbowała go od siebie odsunąć, bo i bez tego była psychicznie zgnieciona, w dołku, którego zbyt szybko raczej nie opuści, chociaż udawała, że jest lepiej, niż w rzeczywistości. - Mam jednak nadzieję, że odnowi program... był moim crushem, gdy byłam młodsza - zaśmiała się głupkowato, chociaż i to było durne. Wtedy, gdy zaczynała w Shadow i czasem wyobrażała sobie, że tańcząc na rurze spotka właśnie Soriente, a blondyn ją uratuje i rzuci prosto w bajkowe życie. Głupota... bo w rzeczywistości porządni mężczyźni unikają tego klubu, to raz, a dwa, nie lokują swoich uczuć w striptizerkach. Na tym zawodzie znaleźć można tylko jakiegoś przegrywa i takich też kilku znalazła, ale trwanie przy nich nigdy nie przypominało chociaż po części bajki.
Z Jasperem nie mogłoby być inaczej - podpowiadało jej doświadczenie, ale zerkała na niego od boku i siłą rzeczy wyobrażała sobie za wiele. To, że może był lepszy, niż chuje z jej przeszłości, ale jeśli by był, to w chwili, w której dowiedziałby się o tej jej przyszłości, pewnie by ją wyśmiał i zostawił. Dla kogoś takiego, jak ona, nie ma szczęśliwych związków, przecież dobrze znała tę zasadę.
- Nie, oglądałam - skłamała, bo bardziej, niż na programie skupiona była na tym, jak jadł płatki. Tak trywialna scena, a głupio pomyślała, że byłaby skłonna nawet pilnować, żeby w jej domu tych płatków dla niego nie zabrakło. Po tej właśnie myśli była już pewna, że wczorajszej nocy popełniła więcej błędów. Powinna była znaleźć w sobie siłę, by zmierzyć się ze wszystkim sama, bo za mocno otworzyła pewne drzwi i już czuła, że zamknięcie ich ją zaboli. W zasadzie już bolało. W tym wszystkim jego słowa niczego nie ułatwiały, bo były po prostu kuszące, jak coś czemu tak cholernie chciała zaufać i zawierzyć, ale kolejny raz się nie podniesie. Już i tak parę razy myślała o wzięciu działki od Nathaniela, gdy patrzyła tak na Jaspera wiedziała więc, że moment, w którym by ją zostawił, byłby momentem, w którym wróciłaby do nałogu, bo nawet nie będąc z nim... chyba czuła do niego zbyt wiele.
- Nie chcę, żebyś marnował czas na zamartwianie się o kogoś, kto nie jest tego wart - mruknęła, wzdychając, po czym odkleiła w końcu spod oczu żelowe płatki i odłożyła je na stół, świadoma tego, że musi to zakończyć. Uciec, zanim przekroczy moment, w którym już nie będzie umiała. Podjęcie tej decyzji nie było ani łatwe, ani przyjemne, a już na pewno nie planowała o niej informować Jaspera. Dlatego też, gdy on palił, ona złapała za kremową poduszkę i przysunęła się, kładąc mu ją na kolana. - Lubię leżeć na kanapie, a z tobą inaczej nie mogę - burknęła niby niezadowolona, ale zaraz położyła głowę na poduszce, chyba po to, by... skoro i tak miała się od niego odciąć, a przy tym popełniła tej nocy tak wiele błędów, to jeden w tę czy we w tę niczego nie zmieni.
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
-Kiepska sprawa - mruknął, nie przykładając większej wagi do wypowiadanych słów. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że w tym pomieszczeniu znajduje się osoba, której siostra także odeszła z tego świata w dość tragicznych okolicznościach. Nie chciał jednak absolutnie poruszać tego tematu, całe szczęście Pearl także nie i przeskoczyła do zupełnie innej kwestii. - Taki pozer? Widocznie młoda Pearl miała także kiepski gust co do facetów - burknął, mając na uwadze to jak zwykła się blondynka wypowiadać o swoich byłych. Przy czym sam Jasper, nawet jeśli współczuł francuzowi z telewizji, to uważał go za sztucznego, a jego programy może i wiarygodne, ale pewnie zrobione tylko dla kasy i fejmu.
Dlatego zamiast śledzić ekran, Jasper bardziej skupiał się na dziewczynie, czerpiąc z tego poranka tyle ile się dało, bo przekonany był o tym, że chociaż Pearl miała by przepłakać i czuwać całą noc, po raz kolejny nie poprosi go o zostanie, a jeśli on jej to zaproponuje i tak zostanie spławiony.
- Wiesz... Całe szczęście mamy odmienne zdanie w wielu kwestiach i tutaj będzie podobnie, bo totalnie się z tobą nie zgadzam - rzucił starając się zabrzmieć tak jak zwykle, lekko i swobodnie. - Poza tym nie będziesz mi mówić co mogę, a czego nie mogę chcieć - dodał, spoglądając na nią z wyzwaniem wymalowanym na twarzy. Zaraz potem ustąpiło ono zaskoczeniu, bo nie spodziewał się tego zbliżenia ze strony Pearl. Był totalnie skonsternowany, bo intuicja podpowiadała mu, że dziewczyna chce nabrać znów dystansu, a ona ponownie przekroczyła jakąś niewypowiedzianą granicę. Nie miał zamiaru nijak tego komentować, wolał cieszyć się z tego, że miał ją obok, bo nie potrafił nawet walczyć z tym uczuciem. - Spoko, czuj się jak u siebie - zripostował, po czym przyłożył do jej ust odpalonego papierosa, aby mogła się nim zaciągnąć. I siedzieli tak na tej kanapie, oglądając jakiś program, paląc papierosy, rozmawiając i udając, że to co robią nic nie znaczy. Zjedli steki, obejrzeli jeszcze jakiś mało ambitny film, na którym Jay prawie przysnął, po czym przyszło mu pojechać do pracy, a chociaż proponował Pearl, by pojechała z nim ta odmówiła. Wychodząc z jej domu czuł, że coś wisi w powietrzu, coś czego zrozumieć nie potrafił, a co w spojrzeniu blondynki odbijało się smutnym blaskiem. Wyszedł i tamtej nocy nie dostał już od niej żadnej wiadomości.

<koniec> ;>

pearl campbell
ODPOWIEDZ