strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#37

Remi musiał przyznać, że dziwne to były dni. Spędził trochę czasu na L4 po swoim małym wypadku, potem poszedł do pracy i miał sporo na głowie. W jego domu pojawiły się nowe kotki, więc jak zwykle, trzeba im było zapewnić odpowiednią pomoc i opiekę. Taki już był ten Remi, interesował się każdym porzuconym zwierzakiem, czy czworonogiem, czy ptaszkiem, czy kobietą na plaży. Więc oczywiście, przejmował się też przyjaciółmi prawda, a Gisele zdecydowanie należała do tego grona. A że widział przesłodkie śpioszki w misie w sklepie, to oczywiście wszedł i je kupił! I do pary słodkie skarpetki. I czapeczkę. I totalnie sobie powiedział, że tyle wystarczy, ale oczywiście idąc do jej domu, zahaczył też o sklep spożywczy i tam zaopatrzył się we wszystko czego ciężarna kobieta może potrzebować.. oczywiście według stereotypów, bo co on wiedział o ciążach? No totalne zero. Chyba że kocich, ale wiadomo, to nie było to samo. Więc tak, zapakował jakieś fryty do usmażenia, jakąś sałatkę też wziął, jakiś majonez, jakąś nutellę, jakieś opakowanie ogórków kiszonych, jakieś owoce też zabrał i coś bardziej pikantnego w postaci sosu o całkiem względnym składzie na odwrocie. Tak, brał sobie do serca dbanie o zdrowie ciężarnych! I z takim arsenałem zjawił się pod jej drzwiami.
- Hej hej, nie wiem na co dzisiaj masz ochotę, ale na pewno znalazłem to w sklepie i przyniosłem - obiecał, chociaż oczywiście nie miał aż tak dużych zakupów przy sobie. Niemniej, no kto nie lubi frytek albo owoców albo nutelli? No z czymś musiał trafić! - Jak się czujesz? Nie przemęczasz się? - zapytał, bo to były same ważne sprawy. Ważniejsze niż słodkie dziecięce ubranka, których jeszcze jej nawet nie zdążył pokazać, no ale co się odwlecze to nie uciecze. Czy jakoś tak. Teraz będę kminić nad genezą tego powiedzenia, bo w sumie to brzmi to całkiem dziwnie…
towarzyska meduza
-
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
008.

i need a friend
{outfit}
Gdyby ktoś ją o to zapytał, bez wahania powiedziałaby, że nie planowała zostać mamą. Na pewno nie teraz i na pewno nie w okolicznościach, przez które nie miała pojęcia, kto był ojcem jej dziecka. Nie chciała być postrzegana, jako jedna z tych kobiet, które zupełnie nie panowały nad swoim życiem, a obecnie nie umiała spojrzeć na siebie inaczej. Co więcej, przez ciążę zapanowało w jej życiu tyle chaosu, iż już teraz szczerze żałowała, że w ogóle do tego dopuściła. Zdecydowanie potrzebowała teraz czyjegoś wsparcia – potrzebowała przy swoim boku osoby, która nie oceniałaby jej, i której mogłaby powierzyć swoje troski. Nie mogła przecież porozmawiać ze swoim najlepszym przyjacielem, ponieważ ten był jednym z potencjalnych osób, a to niemożliwie ją frustrowało. Zwłaszcza po tym, jak ostatnio się posprzeczali.
Nic więc dziwnego, że potrzebowała towarzystwa, aby całkowicie nie dać się pochłonąć swoim niekoniecznie pozytywnym myślom. Była pogubiona, rozczarowana samą sobą i zdecydowanie potrzebowała czyjegoś wsparcia. Remi w tej roli sprawdzał się nienagannie – nic więc dziwnego, że kiedy otwierała mu drzwi, na jej twarz od razu wkradł się uśmiech. - Przyniosłeś to, czy przyniosłeś cały sklep? - zapytała przekornie, kiedy dostrzegła, jak bardzo był obładowany. Doceniała, że tak się o nią troszczył, tym bardziej, że nie było nikogo innego, kto mógłby się tym zająć. Ona sama nie miała chyba wystarczająco dużo siły. - Teraz już chyba nie muszę, skoro przyszedłeś tutaj z zamiarem rozpieszczenia mnie - dodała, po czym wykrzywiła usta w uśmiechu. Nie należała do grona tych kobiet, które ciążę uważały za chorobę, dlatego nie widziała problemu w wykonaniu jakichś domowych czynności. Była do tego zdolna i nie musiała całymi dniami leżeć w łóżku. - Napijesz się czegoś? Przy zrobieniu herbaty albo kawy na pewno się nie przepracuję - zapewniła, a choć droczyła się z nim w kwestii tego, co próbował jej zapewnić, w rzeczywistości nie miała nic przeciwko. Wręcz przeciwnie, naprawdę miła była świadomość, że miała obok kogoś, kto chciał się o nią zatroszczyć. W końcu choć raz to właśnie ona była najważniejsza.

strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Ciąże lubiły przychodzić z zaskoczenia. Tak w sumie, gdyby się nad tym zastanowić, to każde dziecko było raczej upsem, niż nie-upsem. No chyba że te z invitro i inseminacji, ale to jednak trochę inna para kaloszy. Droga. Dlatego Ci rodzice po prostu zasługują na więcej szans, skoro tak bardzo się o tego bobasa starają i pewnie jeszcze przy okazji przechodzą bardzo skomplikowane leczenie niepłodności. A to naprawdę może być bardzo skomplikowane, pełne masy badań, zastrzyków, leków i ograniczeń żywieniowych. No przekichane. Remi się cieszył, że on nie musiał nic wykluczać ze swojej diety, bo totalnie był łasuchem na dobre jedzenie! Sam też całkiem nieźle umiał gotować i piec, no ale nie chciał tak w ciemno nic robić, bo kto wie na co Giselle miała ochotę? Jeśli by na coś konkretnego miała, to zawsze może poprosić, on dla niej upiecze. Gorzej, jeśli upiecze a jej ochota przejdzie, zanim skończy przygotowywać, bo tak też przecież może być. No ale nic, trudno, przecież Remi też może to zjeść. Miał pracę, która pozwalała mu wpierdalać ile tylko chciał, bo musiał być w niej super aktywny fizycznie przed i po robocie, więc no, przy nim Giselle nie musiała się wstydzić ani bać jeść ile chciała, będzie jej dzielnie towarzyszyć i pewnie zje dwa razy tyle.
- Witryna się nie zmieściła… i drzwi nie były na sprzedaż - rzucił z rozbawieniem żarcikiem, chociaż w jego głowie mógł się jednak bardziej postarać i przynieść coś jeszcze!
- Zdecydowanie nie musisz, jestem tutaj na Twoje usługi, jak ten kransal w Sherku trzecim - zaoferował, chociaż nie wiedział, czy złapie aluzję, bo to nie był jakiś główny wątek. Ale to nic, mogą zobaczyć sobie trylogię i przypomnieć jedną z najlepszych kreskówek, która pokazała ludziom, że ogry istnieją, a osły są najfajniejsze na świecie!
- Poproszę kawę - zdecydował, zabierając do jej kuchni wszystkie pakunki [/b]]- a potem możesz zerknąć i zobaczyć co do ciebie przemawia [/b]- dodał, mając nadzieję, że spojrzy na te śpioszki i że jej się spodobają!
towarzyska meduza
-
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Giselle wcale się nie starała – no, jeśli oczywiście odliczyć od listy naturalny proces, w którym takie dzieci poczęte zostają. Rzecz w tym, że ona wcale nie chciała zostać mamą – na pewno nie teraz, kiedy w jej życiu nie było nikogo, z kim mogłaby dzielić przygotowania do wspólnego rodzicielstwa. Choć potencjalnych ojców miała dwoje, żaden z nich nie odgrywał w jej życiu roli, która czyniłaby z niego mężczyznę, z którym chciałaby doczekać się dziecka. I choć do Diona żywiła pewne uczucia, to jednak fakt, że pozostawały one nieodwzajemnione, skutecznie to wszystko komplikował. Jej brzuch powoli zaczynał rosnąć, ona sama coraz bardziej przyzwyczajała się do myśli, że zostanie mamą, a jednak wcale nie czuła się w tym wszystkim mniej zagubiona. Wręcz przeciwnie, wydawało jej się, iż nie istniał sposób, który miałby pomóc jej to ogarnąć, zatem skupiała się wyłącznie na tym, co mogło odciągnąć jej myśli od jej aktualnego położenia. Znajomi sprawdzali się w tej roli świetnie!
Uśmiechnęła się szeroko, nie mówiąc już nic. Właśnie tego obecnie potrzebowała – jego pogody ducha i żartów, które i na jej twarzy wywoływały rozbawienie. - Na twoim miejscu uważałabym z takimi deklaracjami. Jak mnie przyzwyczaisz, będę to wykorzystywać - zauważyła, choć nie przypuszczała, że mogłoby się to zdarzyć naprawdę. Raczej nie zaliczała się do grona osób, które mogłyby wykorzystywać kogokolwiek, więc Remi był bezpieczny. Jedyne, czego powinien od niej oczekiwać, to wdzięczność, którą powinna mu okazać. Tak więc teraz zabrała się do przygotowania kawy, co na szczęście nie wymagało od niej zbyt dużego wysiłku. Wstawiła wodę, postawiła na blacie kubki i sama zerknęła w stronę toreb. - A co zrobisz z całą resztą? - zapytała, ale wcale nie dlatego, że zakładała, iż coś jej się nie spodoba. Po prostu ciekawiło ją, czy brał pod uwagę taką ewentualność i, jeśli tak, co zamierzał wówczas zrobić. Nie mówiąc nic więcej, dobrała się do toreb. - Mówił ci już ktoś, że jesteś zakupoholikiem? - zagaiła, po czym wyciągnęła z torby pierwszą rzecz. Sama nie kupowała jeszcze ciuchów dla dziecka, zatem ich widok wywołał w niej uczucia, których nie potrafiła sprecyzować. Z jednej strony było to miłe, a z drugiej… Pojawiła się fala tych emocji, z którymi nie chciała się mierzyć. Uroki ciąży i szalejących hormonów, prawda? Teraz nawet widok uroczej koali na dziecięcej bluzeczce potrafił sprawić, że po prostu by się rozbeczała.

strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Z tym rodzicielstwem właśnie była taka skomplikowana sprawa. Człowiek musi się zastanowić czy w ogóle chce mieć dzieci, a dopiero potem szukać do tego odpowiedniej osoby. I co jak z jedną osobą się chce mieć dzieci, a z drugą nie? No i była jakaś społeczna presja na to, żeby te dzieci jednak się pojawiały, bo przecież to “rola kobiety”, “cel małżeństwa” i inne bzdury, które opowiada się kobietom od małego. A potem one mają wyrzuty sumienia, że tych dzieci nie chcą albo że mają te dzieci, ale w sumie to ich nawet nie lubią i są mega nieszczęśliwe. Bo skąd taka osoba ma wiedzieć, czy tak naprawdę dziecko chce czy nie, jak od małego słyszy, że musi, że trzeba, że wypada, a w ogóle to co z tą szklanką wody na starość?
Remi tam na przykład bardzo dzieci uwielbiał, chciał mieć swoje, ale nie miał za bardzo z kim je robić, skoro jego związku nie wypalały. I kto wie, może jednak ma jakieś dziecko o którym nie wie, no ale kobieta musiałaby być troche szalona, żeby mu nie powiedzieć, skoro totalnie by wstawał do nocnego karmienia i przebierał wszystkie pieluchy, skoro kobieta sie już namęczyła z wypychaniem dziecka. Pewnie Giselle też jakiś masaż stóp albo pilnowanie dziecka będzie oferować później.
- Wykorzystuj śmiało, Twoja jedyna konkurencja teraz to koty które chcą głaskania i pies, który chce wychodzić na spacer i rzucać patykiem - zauważył z lekkim rozbawieniem. - A ty możesz mi sensownie odpowiadać na to o czym ci opowiadam, więc masz przewagę pod tym względem - dodał, bo wiadomo że pieski i kotki to mu odszczekują i odmiaukują, ale kto wie co naprawdę do niego mówią? Mogą nawet klątwę rzucać! Inna sprawa, że jednak kotki i pieski są słodkie, puchate i mięciutkie, a do tego śmieszniutkie i Giselle ma poważną konkurencję, bo kto odmówi psu lub koty? No potwór jakiś.
- Znajdę im nowy, dobry dom - obiecał, bo przecież nie będą jedzenia marnować, On też coś by z tego na pewno zjadł. - Aczkolwiek na pewno im się już tutaj bardzo podoba i nie chciałbym ich rozczarowywać. Przybyli tu specjalnie dla ciebie - dodał, unosząc lekko brwi, a potem zaśmiał się cicho.
- Ej, nie jest ze mną jeszcze aż tak źle - zauważył - zakupoholik odpala mi się tylko jak robię zakupy dla zwierzaków… i ostatnio w sklepie dla starszych panów - przyznał, a potem nieco się zarumienił - ale to totalnie wina Luke;a, to wszystko przez niego. Wiesz, że ostatnio zamówił mi fotel z wikliny? - pokręcił głową, zapominając trochę, że Gi nie do końca wie o jego kryzysie wieku średniego i zakupie różnych rzeczy dla starszych panów, co nie. Boże, czemu to zabrzmiało jakoś dziwnie dwuznacznie…
towarzyska meduza
-
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Giselle nigdy nie miała problemu z ocenieniem tego, czy pragnęła rodziny – wiedziała, że tak było, a jednak problemem okazało się jej założenie. Od długiego bowiem czasu nie była w stanie zatrzymać przy sobie żadnego mężczyzny, co najpewniej było jej winą, bo odkąd tylko ulokowała uczucia w swoim najlepszym przyjacielu, nie była w stanie w nikim innym dostrzec kogoś, kto dla niej samej byłby wystarczająco dobry. Raz po raz wynajdowała wady w mężczyznach, którzy wcale nie byli źli, a wszystko przez to, iż w jej oczach nie dorastali Dionowi do pięt. Idealizowała faceta, z którym nie mogła być, ponieważ ten nie patrzył na nią jak na kobietę, z którą mógłby ułożyć sobie życie. Sposób, w który na nią patrzył, nie zmienił się nawet wtedy, kiedy na jedną noc wylądowali razem w łóżku. Szkoda tylko, że ta chwila upojenia, która w pewnym sensie była spełnieniem jej marzeń, prędko okazała się czymś, co tak naprawdę wyrządziło więcej szkód, niż pożytku. Gdyby sobie na to nie pozwolili, nie musieliby się mierzyć z problemem, przed którym stali obecnie. Giselle nie musiałaby też panikować na myśl o tym, co stanie się, jeśli dziecko okaże się jego. Naprawdę nie rozumiała, jak dla jednej nocy mogła dopuścić do tego, aby zupełnie zrujnować sobie życie.
Uśmiechnęła się z rozbawieniem, jednocześnie niczego nie będąc w stanie poradzić na to, że przez jej umysł przemknęła myśl o tym, iż dość nieprawdopodobne było to, że jego czasu nie zajmowała jakaś kobieta. Był przecież świetnym facetem – troskliwym, ciepłym, zabawnym. Dziewczyny powinny ustawiać się do niego w kolejce, a tymczasem on poświęcał swój czas zwierzętom, albo jej. Coś tu zdecydowanie było nie w porządku! - Lepiej nie mów tego swoim zwierzakom. Pewnie obrażą się wtedy i na ciebie, i na mnie, a ja jednak wolałabym tego uniknąć - odpowiedziała, robiąc przy tym wymowną minę. Zaraz jednak na jej twarz wkradł się uśmiech, który sugerował, że wyłącznie sobie teraz żartowała. - Jesteś o k r o p n y – podkreśliła, po czym lekko szturchnęła go w ramię. Kiedy tak ją przekonywał, nie była w stanie ani mu odmówić, ani też wbić mu do głowy, że przesadził z tymi zakupami. Stopniowo sama się uginała, a przecież naprawdę myślała, że to wszystko nie było konieczne! - W sklepie dla starszych panów? - zapytała, po czym przysiadła na jednym z krzesełek, które znajdowały się w kuchni. Zupełnie nie wiedziała, o czym on teraz mówił. - Po pierwsze, są w ogóle takie sklepy? A po drugie… Dlaczego akurat tam? - pociągnęła go za język i wbiła w niego uważne spojrzenie. Co tu dużo mówić, zaintrygował ją swoim wyznaniem i wszystko wskazuje na to, że nie miała zamiaru łatwo odpuścić mu wyjaśnienia jej tego.

strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi był już w tym wieku, że raczej widział winę w dwóch osobach, przy rozstaniu i rozpadzie. Sam też się winił nawet za to, że kobieta go zdradzała… no dobra, zdecydowanie nie poszło to u niego w dobrą stronę. No ale, lepsze to niż nienawiść do siebie i wszystkich dookoła, okraszana winą za wszystko tylko kobiety, prawda? To dopiero byłoby przykre życie, a wielu facetów niestety tak właśnie funkcjonuje.
Niemniej jeśli chodziło o jego przyjaciółki takie jak Giselle Farber to oczywiście że nie widział z jej strony ani krztyny winy. To przecież nie jej wina, że wybierała nieodpowiednich facetów, co nie. To ich wina, że byli nieodpowiedni i że totalnie na nią nie zasługiwali. Mogliby się postarać, zmienić. no ale jak widać po co! Typowo, why men.
- A skąd, one się nie są w stanie na mnie obrazić. Przynoszę im zbyt dobre jedzenie, załatwiam ciocie i wujków, kiedy mnie nie ma, bo siedzę w pracy i do tego jestem naprawdę wybitny w głaskanie - zapewnił ją, nawet się nie orientując, że taka reklama może brzmieć zdeczko dwuznacznie. Na pewno gdyby wrzucił to w opis na tindera, to by przyciągnął jakichś dziwnych ludzi do siebie.
- A następnym razem upiekę ci świeże babeczki - obiecał, nie wiedząc czemu na to wcześniej nie wpadł. Oczywiście musiałby sprawdzić jakie by chciała akurat zjeść, a to z ciężarnymi może być trochę tricky. Ale hej, kto jak nie on, da radę!
- No bo widzisz, uznałem że to już czas przygotować się na nowy etap życia. Ten, w który już trochę wchodzę… no i kupiłem sobie fajkę… i fotel bujany… poduszki takie wygodne też - odpowiedział, nieco krążąc - i kaszkiet - dodał, bo to też atrybut starszego pana, który po parku spaceruje i fajkę sobie pyka, co nie.
towarzyska meduza
-
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Niewykluczone, że wielu z nich było wartościowych, ale to właśnie ona nie umiała ich docenić. Nie potrafiła w pełni się zaangażować, bo żaden z nich nie był tym, którego ona pragnęła od dawna. Czuła się z tym paskudnie, ponieważ wiedziała, że mężczyzna, za którym szalała, był poza jej zasięgiem, ale choć to mogła przeboleć, nieco gorzej było jej z myślą o tym, że sama nie umiała poukładać sobie życia. Nie była w stanie ruszyć naprzód, ponieważ każdego mężczyznę porównywała właśnie do Diona, a przez to bezustannie kończyła sama. Nikt nie wydawał się dostatecznie dobry, ponieważ jej wymagania były już przez kogoś spełnione – przez kogoś, kto nigdy nie miał należeć do niej.
Teraz wiedziała, że jej obecne położenie nie było winą mężczyzny. Było skutkiem jej pragnień, którym nie powinna była dawać upustu. Zaszła w ciążę, ponieważ zrobiła coś głupiego, a później, zawstydzona tym, popełniła jeszcze większą głupotę. Ewidentnie nie umiała być odpowiedzialna, więc jak miała zostać matką? Nie miała bladego pojęcia.
Właśnie tak to odczytała. Jego słowa sprawiły, że Giselle wygięła usta w rozbawieniu, ale nie powiedziała nic, nie chcąc wprawić go w zakłopotanie. - Nie chcesz się tu wprowadzić? Jeśli masz mi piec i gotować, chętnie zatrzymam cię na dłużej - oznajmiła, odrobinę się przy tym zgrywając. Chociaż sama nie miała wiele czasu na gotowanie, a poza tym nie była jego wielką fanką, nie zamierzała nikogo wykorzystywać. I bez tego czuła się tak, jakby nadwyrężała jego życzliwości. Zaraz jednak doszła do wniosku, że z ich dwójki to on mógł być tym, który potrzebował więcej towarzystwa – w końcu ewidentnie sprawiał wrażenie, jakby postradał rozum. - Żartujesz sobie ze mnie? - zapytała, spoglądając na niego tak, jakby zgłupiał. Bo owszem, właśnie tak o nim myślała i nie zamierzała tego ukrywać. - Nie dobiłeś jeszcze do czterdziestki, a już chcesz być staruszkiem? Co dalej? Pieluchy dla dorosłych i balkonik? - zapytała z przekąsem. No nie umiała potraktować go poważnie, kiedy wygadywał takie głupoty – to po prostu nie trzymało się kupy.

strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Jest to do bani, bycie zakochanym w kimś, kto cię nie dostrzega. Remi coś o tym wiedział, to opisywało jakieś 90% jego miłostek. Ale on też był kiepski w okazywaniu kobiecie tego, że chciałby czegoś więcej. Nie chciał psuć relacji, najczęściej jednak przyjacielskiej. I nie chciał być typowym nice guy, który niby nic nie chce, a jednak chce. Oczywiście sprawiało to, że nigdy nie dowiedział się, czy jednak te związki nie zmieniłyby się w jakieś wspaniałe związki, a nie tylko w same przyjaźnie, no ale… nie był ryzykantem w życiu. Ani trochę.
Remi nie byłby taki hop do przodu, żeby oceniać to jaką matką byłaby Giselle Farber przez takie kategorie. Raczej widział ją jako ciepłą, wspaniałą osobę, która ze wszystkim sobie poradzi, która nie boi się wyzwań, nawet jeśli były tak nieoczekiwane. I nie zwalałby ciąży na głupotę, bo uważał na edukacji seksualnej w szkole. Uważał że gdyby Gi chciała, usunęłaby ciążę, w końcu to jej ciało i jej wybór. Więc ewidentnie było to coś, czego chciała i czego potrzebowała w życiu. A nie wszystko co wpada nam w życiu zupełnie niespodziewane jest złe.. wiele osób by się nawet spierało, że czasem najlepsze rzeczy to właśnie te najmniej oczekiwane i planowane.
- Jasne, ale mam sporą gromadkę współlokatorów - przypomniał jej z rozbawieniem, bo oczywiście że nie zostawi psa i kotów samych! Nie był wyrodnym ojcem. I byłby kiepskim domem tymczasowym…
Poza tym tak, trafna diagnoza. Remi był towarzyski, wesoły i przyjacielski. Był też cholernie samotny. I to od wielu lat.
- No aż tak to nie, ale trochę jednak stary jestem. To już nie ten wiek na zakładanie rodziny przecież, wszyscy których znam w moim wieku już dawno swoje mają… i to takie dzieci, które dawno wyszły z pieluch - zauważył. I pewnie sobie jeszcze trochę o tym porozmawiali, bo Remi miał sporo do powiedzenia o swoich mrocznych przemyśleniach. Jak mówiłam, samotność zdecydowanie mu doskwierała…

/zt <3
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ