pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, jego serce zdobył tylko pies o cudownym imieniu Werter
Zwierzanie się barmanowi ze swoich problemów związkowych było tak wielką kliszą, że Haynes jako światły i oryginalny pisarz w życiu by do czegoś takiego nie dopuścił. A mimo to siedział na barowym krzesełku i opowiadał historię swojej wielkiej miłości, zaprawionej dymem i smrodem swojej spalonej buźki. Generalnie brzmiało to jak wielka groteska, więc wcale nie dziwił się reakcji swojego starego kumpla na te wszystkie nowiny.
Właśnie dlatego poniekąd unikał tego typu tematów i nie kwapił się z przedstawianiem Alaski swoim znajomym. To nie ona była problemem, ale fakt, że spotkali się w tak niecodziennych okolicznościach, że samo wytłumaczenie tego było kłopotliwe.
Tu jednak wyłożył kawę (a raczej whisky) na ławę.
- Normalnie, jej były roztrzaskał się, więc przejąłem jego ryj. Przy okazji wyszło, że to szuja była, więc całkiem możliwe, że niedługo mnie porzuci, bo trochę jej go przypominam - tak, może na przyszłość mógłby opowiadać mniej kiczowate historie. - Tak, potrzebuję kumpla do trzymania sztangi - dodał jak gdyby nigdy nic, jakby przed chwilą nie rozprawiali o pożarach, cudzych twarzach, transplantacjach i całej reszcie popieprzonego życia według Chrisa Haynesa.
Właśnie dlatego zaczął ćwiczyć. By pewne rzeczy ułożyć sobie w logicznym porządku na tyle, by nie zwariować.
Jasper wolał rozmawiać o nim, a Chris chętniej wgłębiłby się w jego związkowe dramy. Najwyraźniej naprawdę mogli zostać kumplami, bo byli gotowi się wysłuchać, choć Haynes przypuszczał, że Jasper nie ma za sobą aż tak skomplikowanej historii. Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił albo w swojej osobowości narcyza mocno przeceniał wartość swoich dram i traum, które odcisnęły na nim piętno.
- Ja też jestem taki jak ta twoja dziewczyna - wytłumaczył i nagle zaśmiał się lekko. - Ona faktycznie przypominała kogoś, kogo znałem z poprzedniego życia. Tyle, że moja kochanka raczej nie była typem stałej osoby, więc zabawiłaby się z tobą i zniknęła - po części Chris wolał właśnie tak widzieć Pearl. Nie umiał i nie chciał wyobrażać sobie, że się zakochała, a jego odejście złamało jej serce. Odgonił więc myśli o zadziwiającym podobieństwie (Lorne to nie była aż taka wioska, żeby wszyscy się znali) i uśmiechnął się na widok jego reakcji na smsa. Dawno sam się tak nie uśmiechał przy dźwięku powiadomienia od Alaski i wiedział, że właśnie w tym pies jest pogrzebany. W końcu musiał wreszcie przyznać, że mają kryzys i gorzkie żale w ręce barmana na nic się nie zdadzą.
Był o krok od odejścia stąd i zapytania jej dokładnie co dalej, ale mimo tego wszystkiego… Uniósł dłoń i zamówił im kolejkę.
Tego dnia miał nie wrócić do domu, ale przynajmniej zyskał nowego kolegę.

Koniec
Jasper Ainsworth
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ