właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Była, a raczej.. jest sympatyczną dziewczyną. I ciepłą, dobrą.. — pociągnął, skupiając swój wzrok na punkcie w podłodze. Bez względu na to czego dopuścił się w przeszłości, nie mógłby powiedzieć złego słowa na Bosworth, bo nie była winna tego, w jaki sposób doszło do zakończenia łączącej ich relacji. Była wspaniałą i wartościowa dziewczyną, która zasługiwała na faceta, który nie będzie widział poza nią świata. Milo niestety nie był ta osobą, choć to nie tak, że nie starał się o to by stworzyć stabilną, trwałą relacje. Mieli jednak inne pragnienia i potrzeby, a on żałował jedynie, że nie wpadł na to wcześniej, gdy mógł jeszcze uchronić ją przed cierpieniem. — Była bez skazy, a mimo to, nie potrafiłem tego docenić i teraz za to płace ale.. może tak będzie lepiej? Powinna trafić na kogoś lepszego — dodał, przenosząc spojrzenie na dziewczynę. Odczuwał jej brak ale zdążył tez przyzwyczaić się do jej nieobecności. Przez ostatni rok żyli w związku na odległość - on w Cairns, ona w Lorne, skupiając się na rodzinnym biznesie. On musiał teraz zrobić to samo i ruszyć do przodu ale zamiast tego chodził przygnębiony, przez przytłaczające go poczucie winy.
Nie wiem kim jest ten Jebb ale wydaje mi się, że gadał od rzeczy. Jest pijany — pokręcił głową, nie przyjmując jej argumentów i teorii. Wychował się w rodzinie w której legendy były mocno zakorzenione ale nie znaczyło to przecież, że wierzył we wszystko co usłyszał. Zwłaszcza od gościa, który najpewniej szukał jedynie atencji. Cóż, skoro Ell w to wierzyła, to najwyraźniej mu się udało. — Też mógłbym wymyślić historie o żyjącym od dwustu lat pustelniku, który straszy w jaskiniach na skraju lasu — wzruszył ramionami, bo nie uważał by stworzenie takiej historii było czymś trudnym. Wystarczy odrobina kreatywności i podpitych słuchaczy, który byli w stanie łyknąć wszystko.
Gdy dziewczyna wróciła do reszty gości, Milo ruszył na piętro by dostać się do toalety i w samej kolejce, która utworzyła się przez fakt, że kilka dziewczyn zamknęło się w niej bez nieznanego mu powodu, spędził kilkanaście minut. Przez chwilę chciał nawet zrezygnować z czekania i załatwić swa potrzebę w lasku za domem ale w końcu sznurek zebranych w ty samym celu osób, ruszył się do przodu a on dostał szanse na to by wysikać się w bardziej cywilizowany sposób. Później pokręcił się trochę po domu i wdał nawet w rozmowę z grupką gości na werandzie. Po godzinie, goście zaczynali opuszczać imprezę i w zasadzie Fairweather zamierzał pójść w ich ślady, jednak wpadł w kuchni na gospodynie tejże balangi, która postanowiła zatrzymać go w swych skromnych progach na dłużej.
Zamierzałem się zaraz zbierać, bo i tak zabawiłem tu dłużej niż planowałem — odparł, jednak gdy poprosiła go o pomoc w sprzątaniu domu, rozejrzał się po pomieszczeniu, które w rzeczy samej - przypominało pobojowisko. Wszędzie walały się puste butelki, plastikowe kubki i resztki jedzenia. Niespecjalnie miał na to siłę i chęci ale nie został nikt, kto mógłby ją w tym wesprzeć. — No dobra, pomogę. Ale pod warunkiem, że zrobisz mi porządną, czarną kawę. Muszę trochę wytrzeźwieć — odparł i westchnął ciężko — Masz worki na śmieci? Pozbieram wszystko z salonu i przejdę się po piętrze — zaproponował, chcąc podzielić się pracą by poszło sprawniej.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Słuchając jego słów, nagle poczuła nieprzyjemny ucisk w okolicy żołądka. Utkwiła spojrzenie w kubku, na którego dnie wciąż błyszczała resztka czerwonego wina i od razu obwiniła o to alkohol. Może przesadziła z jego ilością? A może sięgnęła po niewłaściwą butelkę i napiła się zwietrzałego, nieświeżego wina? Wiedziała na pewno, że to dziwne uczucie nie mogło być spowodowane wyrzutami sumienia – w końcu nie widziała powodów, przez które miałaby obwiniać siebie o rozpad ich związku oraz marne samopoczucie sąsiada. Jednak, gdy tylko przeniosła na niego spojrzenie i dostrzegła smutek w jego pięknych oczach, ból się nasilił. — Niech to! — mruknęła pod nosem, obawiając się, że odkryła w sobie zupełnie nowe emocje. Emocje, których nie chciała. Wiązały się bowiem ze smutkiem i rozczarowaniem, a tych Ell unikała za wszelką cenę. — Nie ma ludzi idealnych Milo — skwitowała, robiąc wszystko, by pozbyć się ucisku, który niczym zawiązujący się supeł, krępował jej wnętrzności. Nawet Halle nie była i d e a ł e m. Młodsza siostra widziała w niej wszystko, co najlepsze, ale wiele osób uważało inaczej. Perspektywa miała ogromne znaczenie.
Na szczęście wystarczyło, że skupiła się na czymś innym, w tym wypadku przerażającej historii opowiedzianej przez jednego z chłopaków, by zapomniała o wcześniejszych bolączkach. — Wszyscy tutaj są pijani lub upaleni — wskazała mu, że to słaby argument, bo choć Jebb rzeczywiście mylił słowa, Ell wysłuchała go z przyjemnością. Odnajdywała radość w prostych rzeczach i łatwo się angażowała (szkoda, że podobnie nie traktowała związków lub obowiązków w pracy!). — Chętnie o tym posłucham! — zaszczebiotała, a w jej oczach pojawił się błysk ciekawości. — Twój dziadek opowiadał cudowne historie. Jestem przekonana, że odziedziczyłeś po nim talent — dodała, uśmiechając się szeroko. Gdy jednak okazało się, że Milo nie mówił poważnie, zwiesiła nos i poszła rozejrzeć się po domku, zagadując innych gości.
Bardzo lubiła, gdy wokół niej było gwarno, a towarzystwa dotrzymywali jej ciekawi ludzie – jak choćby różowo włosa dziewczyna, która twierdziła, że jest nieślubną córką księcia Walii. Nie lubiła natomiast sprzątać. Wobec tego poproszenie o pomoc przystojnego sąsiada miało więcej niż jedną korzyść.
— Nie daj się prosić — mruknęła. — W domu na pewno nie czeka na ciebie lepsza zabawa — stwierdziła i podała mu paczkę czarnych worków. Mogła się założyć, że kupiła je Suzie, bo Ell rzadko wykazywała się przezornością, a na chomikowanie nie miała pieniędzy. Zabrała się też za robienie kawy, do czego wykorzystała małą, ale stylową, zaprażkę, którą zostawił Wesley (pewnie, gdyby dziewczyna nie schowała jej pod swoim łóżkiem, nie zapomniałby o niej, ale to już inna historia). Gdy tylko kawa była gotowa, poszła z nią na górę, gdzie znalazła Milo. — Czarna, jak prosiłeś — oznajmiła, stawiając kubek na komodzie. Aby nie wyszło na to, że nie zabrała się za sprzątanie, całą robotę zwalając na innych, wróciła na niższe piętro i zaczęła zbierać puste kubeczki. Zgromadziła też w jednym miejscu brudne naczynia i zapakowała do kartonu puste butelki. Wtedy usłyszała kroki na schodach. — Chwila odpoczynku? — zasugerowała i pomknęła do pokoju dziennego, gdzie walnęła się na kanapie i okryła kocem wydzierganym przez babcię. Lub mamę. Milo trochę się ociągał, ale w końcu dołączył do niej, więc Ell szybko położyła mu głowę na kolanach i wpatrując się w sufit, powiedziała: — Myślisz, że to moja wina?

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
I właśnie dlatego nie wierze w każdą, zasłyszaną opowieść — odpowiedział uparcie, nie łykając wszystkiego jak pelikan. Od zawsze brał poprawkę na to co słyszał od innych ludzi i nie brał na poważnie każdej historii i bogatych rodzinach, domu z basenem i super dziewczynie, której nikt nie widział na oczy. Lubił autentyczność, choć często spotykał się z ludźmi, którzy woleli udawać kogoś kim nie byli. Historia Jebba była mocno naciągana i najpewniej zerżnięta z jakiegoś filmu, który obejrzał w domu równie ujarany. Wierzył w legendy, które opowiadali mu dziadkowie - nie te, które przekazywał mu jakiś zapluty gnojek. — Wystarczy jeden mitoman na tej imprezie, w zupełności — pokręcił głową, nie czując chęci wymyślania podobnych historii. Niestety nie odziedziczył po dziadku równie wzorowej dykcji i umiejętności sprzedania ludziom dobrej historii. Lubił jednak jego opowieści, które opowiadał tutejszej społeczności przy ognisku. Miały w sobie pewnego rodzaju magie, którą przesiąkał każdy, nawet największy niedowiarek z ograniczoną wyobraźnią. — Brakuje mi jego poczucia humoru. Ludzie go lubili — dodał i na wspomnienie o dziadku, uniósł kąciki ust ku górze. Bez niego, babcia chłopaka zmuszona była radzić sobie w pojedynkę i właśnie dlatego, państwo Fairweather rozważali przeprowadzkę. Milo zająłby się Monty i zyskał by dom dla siebie.
Miała rację. Po powrocie do domu najpewniej padłby na swoje łóżko i po prostu zasnął ale to wcale nie oznacza, że porządkowanie jej domu, sprawiało mu większą radość. Nie pamiętał kiedy ostatnio wlał w siebie taką ilość alkoholu, dlatego zmęczenie uderzyło w niego ze zdwojoną siłą. Nie poddawał się jednak i zanim wróci do siebie, chciał pomóc jej choćby z bałaganem na piętrze. Po około dziesięciu minutach sprzątania, miał już pół worka śmieci, które zebrał w korytarzu, toalecie i pustego pokoju, który czekał na nowego współlokatora/współlokatorkę. Już na wejściu poczuł zapach palonej trawki, więc najpewniej to tutaj ukrywali się z towarem i go palili. Gdy Donoghue pojawiła się z kubkiem czarnej, gorącej kawy, uśmiechnął się i podziękował. Po kolejnych piętnastu minutach, zszedł z workiem i kubkiem kawy na dół i odstawił go na stolik, który w końcu wyłonił się spod śmieci. — To wszystko co zebrałem na górze. Przydałoby się jednak porządnie odkurzyć i umyć podłogi bo wszystko się klei — odparł, kładąc worek przy drzwiach wyjściowych i chętnie skorzystał z przerwy, którą zarządziła. Dołączył do niej w salonie i usiadł na kanapie tuż obok. Widząc jak dziewczyna rozkłada się na jego kolanach z kocem, uśmiechnął się i ułożył rękę na oparciu kanapy.
Co miałoby być twoją winą, Ell? — zmarszczył czoło i popatrzył na nią zdezorientowany.


ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Nie zamierzała zmieniać zdania pod wpływem jego opinii. Natomiast poczuła lekki zawód, widząc jego negatywne nastawienie – większą część wieczora poświęciła jemu, starając się (na swój sposób) poprawić mu nastrój, niestety jej działania nie przyniosły zamierzonego rezultatu, a nawet odbiły się negatywnie na jej samopoczuciu. Nie podobało jej się również to, co mówił na temat Jebba – opowiadana przez niego historia niewiele miała wspólnego z mitomanią, bo nie dotyczyła jego osoby. Nie próbował poprzez opowieść wywyższać samego siebie ani przemycać nieprawdziwych informacji na swój temat. Snuł o p o w i e ś ć, która nie musiała być prawdziwą, by porwać słuchaczy. Ell była tym zachwycona i lubiła, gdy w trakcie spotkań wszyscy gromadzili się w jednym pomieszczeniu, by znużyć się w historii. To przypominało oglądanie filmu lub czytanie książki, tylko znacznie bardziej pasowało do społeczności aborygeńskiej, której przedstawiciele nie chcieli całkowicie zapominać o tradycjach, a jedynie dostosowywali je do obecnych realiów. Podziwiała chłopaka, bo choć potrafiła mówić dużo, nie miała drygu do malowniczego dobierania słów w taki sposób, by przyciągnąć uwagę. Natomiast to, że dawała się ponieść i z chęcią przetrząsnęłaby każdy zakamarek lasu, by upewnić się, że zagubione dziewczynki to jedynie wytwór wyobraźni było zachowaniem bardzo dla niej typowym. Być może wiązało się z naiwnością, a może z niecodzienną ciekawością i chęcią eksplorowania każdej przygody. Tak czy inaczej, pokręciła nosem, ale nic nie powiedziała.
Przejęła od niego worek i położyła przy tym, który sama zapełniła. O dziwo, nie ociągała się podczas sprzątania! Wprawdzie najgorsze miała wciąż przed sobą, ale zmywaniem naczyń oraz doprowadzeniem podłogi do stanu względnego ładu zajmie się w następnych dniach. Udostępnianie domu pod imprezy okazało się mieć jednak całkiem sporo minusów; nie żeby ich nie przewidziała, ale nie sądziła, że
— Jutro, zrobię to jutro — stwierdziła, siadając na kanapie. Ułożywszy się wygodniej, przymknęła oczy. — To, że zostałeś sam — odparła, ale mimo iż umościła głowę na jego kolanach, nie potrafiła spojrzeć mu w twarz, nie wspominając o oczach. Ściśnięty żołądek ponownie dał o sobie znać, jakby chciał zmusić ją, by poczuła wyrzuty sumienia. Nie była pewna, czy gdyby miejsce Milo zajmowała inna osoba, ciało również próbowałoby jej wytłumaczyć, że miała czynny udział w spowodowaniu jego nieszczęścia. — Wiesz, czasami życzyłam sobie, żeby zniknęła. Ale teraz trochę żałuje. Nie chciałam, żebyś cierpiał — wyjawiła, wciąż nie otwierając powiek. Wciąż nie rozumiała, że tak naprawdę przyczyniła się do skrzywdzenia dziewczyny, a złamane serce Milo było jedynie efektem ubocznym.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Wcale nie próbował wmówić jej na siłę swoich racji, bo jeśli ona zamierzała ufać zasłyszanym opowieścią Jebba, to przecież nic mu do tego. Sam jednak wyjaśnił, że podchodził z dużym dystansem do takich historii, które nie do końca miały wiarygodne źródło i wierzył, że dziewczyna także to zrozumie. Jak za każdym razem wspominam - byli zupełnie różni; ona wierzyła w bajeczki, radowała się na widok ptaszków i kwiatków, podchodziła do życia na luzie, a on przejmował się każdym dniem w zakładzie ojca, mijał obojętnie porastające kwieciście łąki i ignorował gnieżdżące się na drzewach gniazdach rzadkich i jakże wyjątkowych ptaków. Mieli inne zainteresowanie ale i podejście do wielu spraw ale nie sądził by jakkolwiek wpływało to na ich relacje. Miał jednak znaczenie jego podły nastrój, którym zarażał na imprezie niemalże każdego z gości i kompletnie nie umiał sobie z tym poradzić. Nie miał ochoty na pijackie gry, śmiechy i zabawę, a jedyne co sprawiało mu tego wieczora przyjemność to samotne podpieranie kuchennego blatu i spijanie z kubka cudzego alkoholu. Jego intencją nie było jednak urażenie gospodyni, dlatego swoje marne towarzystwo podczas imprezy, zamierzał odpłacić pomocą w porządkach. Gdy goście opuścili jej dom, zrobiło mu się też odrobinę lżej na duszy, a jego twarz nie krzywiła się już dłużej.
Przez chwilę przeanalizował jej słowa, jednak szybko znalazł szczerą odpowiedź, która dopiero wypowiedziana głośno, pozwoliła mu się uśmiechnąć. Potrzebował niekiedy zebrać w sobie myśli by okazać wdzięczność za wszystko co w swym życiu posiadał - rodzinę, zdrowie, dach nad głową i pracę, która choć w ostatnim czasie nie prosperowała najlepiej, przynosiła mu odrobinę pieniędzy. Wiedział, że przed nim sporo pracy, postanowień i ciężkich decyzji by wyjść na prostą ale nie załamywał rąk.
Dlaczego uważasz, że zostałem sam? Auden mnie zostawiła ale mam przecież ludzi wokół siebie. Rodziców, siostry i kilku przyjaciół — odpowiedział, nie chcąc by obwiniała się za popełnione przez niego błędy. To on winien był dochować wierności dziewczynie z którą układał życie przez ostatnie lata. Jej twarz odwrócona była w przeciwnym kierunku, jednak mimo to spoglądał na nią i dostrzegał coś z czym nie miał okazji mierzyć się wcześniej. Smutek i poczucie winy u Elodie Corneli Donoghue. Niebywałe! — Nie wiń się za coś, co jest wyłącznie m o j ą winą. Kiepski ze mnie partner ale biorę za to pełną odpowiedzialność — dodał i uniósł kąciki ust ku górze, mimo, że od środka czuł okrutny wstyd i żal - do siebie, rzecz jasna. Dłonią sięgnął koca, który podciągnął tak by szczelnie okryć jej nagie ramiona i westchnął, odchylając głowę do tyłu. Przez chwile spoglądał tempo w sufit, czując jak uderza w niego zmęczenie, spowodowane późną godziną i ilością spożytego alkoholu.
Chciałaś by zniknęła? Czemu? — zapytał, skupiając wzrok na starym żyrandolu zwisającym z sufitu.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Poruszyła głową, moszcząc się wygodniej na jego kolanach. Lekko uchyliła powieki, ale gdy tylko spostrzegła jego wzrok, zamknęła je ponownie.
— Jesteś smutny, Milo — odparła. Była przekonana, że nie tylko ona dostrzegła zmianę w jego zachowaniu oraz przygnębiony wyraz twarzy. Próbował tuszować go wymuszonym uśmiechem, ale oczy mówiły całą prawdę, pokazując, że daleko mu było do radości, jaka towarzyszyła pozostałym gościom oraz samej Ell (przynajmniej dopóki żołądek nie zaczął znęcać się nad nią!). — Masz też mnie — zauważyła, po czym uniosła dłoń i uszczypnęła go w udo, niezadowolona z faktu, że została pominięta; bo przecież nie przypuszczała, by zdecydował się nazwać ją p r z y j a c i ó ł k ą. A gdyby tak było? Gdyby tak właśnie o niej myślał? Skrzywiła się, ponownie zaskoczona tym, jak mocno ścisnął się jej żołądek. Doskwierający ból zaczął ją niepokoić. Nigdy wcześniej nie czuła niczego podobnego! Z pewnością nie zbierało jej się na wymioty, uczucie nie było również podobne do tego, które towarzyszyło jej, gdy dowiedziała się o ciąży. O co więc, do cholery, mogło chodzić?!
Podwinęła kolana, by zminimalizować dyskomfort i uśmiechnęła się błogo, czując ciepło bijące od koca oraz ciała chłopaka, który o nią zadbał.
— Bo chciałam mieć cię tylko dla siebie — mruknęła, jakby to było oczywiste. Ostatecznie swoim zachowaniem nie pozostawiała mu zbyt wiele złudzeń, dość wyraźnie pokazując swoje zainteresowanie. Z drugiej strony traktowała to jako grę. Chciała dostać go w swoje ręce, jednocześnie nie biorąc wszystkiego. Bo przecież nie zależało jej na z w i ą z k u! Nigdy w żadnym nie była i żadnego nie planowała, obawiając się, że to mogłoby ograniczyć jej wolną duszę. Fascynacja jego osobą rozpoczęła się przed wieloma laty, gdy byli jeszcze dziećmi, a młodsza Elodie mogła jedynie kręcić się wokół przystojnego sąsiada, który preferował wówczas inne towarzystwo. — Myślałam, że po pierwszym razie mi przejdzie — kontynuowała, wspominając wieczór wesela starszej siostry, kiedy to po raz pierwszy przepadli w swoich ramionach. — Ale kto raz poczuje twoje usta, chyba nigdy nie ma dosyć — wyjaśniła, głośno szukając powodów, przez które nie potrafiła o nim zapomnieć. Nie chciała, by odebrał te słowa jako wzniosłe wyznanie; Ell po prostu była z nim szczera, nie ukrywała swoich myśli i przede wszystkim nie wstydziła się ich. — I wcale nie jesteś kiepski. W łóżku jesteś niesamowity — zauważyła. I choć wciąż miała zamknięte oczy, nieco zmarszczyła brwi. Nie mogła się bowiem zgodzić z tak ostrą krytyką!

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Nie smutny, zmęczony — odpowiedział i ziewnął głośniej, odczuwając skutki balowania do późnych godzin nocnych. Nie pamiętał nawet kiedy ostatnio brał udział w podobnej imprezie, choć to nie tak, że wraz z wybiciem trzydziestki, zrezygnował z wszelkich spotkań i alkoholu. Gdy mieszkał w Cairns z Auden, dość często widywali się z przyjaciółmi, jednak w momencie gdy Bosworth wróciła do rodzinnego Lorne, Milo skupił się na pracy i nie często wychodził na miasto. Od czasu do czasu wyskoczył z kolegami do piwo ale nie balował dużo. — Dzięki, doceniam to ale nie czuje się samotny. Przyzwyczaiłem się do życia w pojedynkę, bo jeszcze przed moim powrotem do miasteczka, Auden spakowała swoje rzeczy i wróciła by zająć się rodzinnym biznesem — odparł, chcąc przekonać ją jak i samego siebie, że nie odczuwał skutków kilku miesięcznej samotności, która sprawiła, że zamknął się w szczelnej skorupie, której nie do końca był świadom. Potrzebował jedynie czasu by odnaleźć się w nowej rzeczywistości, co w zasadzie nie powinno być trudne. Nie dało się ukryć, że ich związek od dłuższego czasu nie prosperował tak, jak powinien. — Nie frasuj się tym, jest okej — dodał i uśmiechnął się delikatnie, nie mając tak naprawdę siły na to by włożyć w ten uśmiech nieco więcej wigoru. chciał by przestała zamartwiać się jego problemami, bo nie ponosiła winy za jego życiowe wybory.
Słysząc kolejne słowa, które bezpardonowo wydostawały się z jej ust, po raz kolejny się uśmiechnął, czując dziwne zawstydzenie całą tą sytuacją. Oczywiście dziewczyna niejednokrotnie dała mu odczuć, że była zainteresowana niezobowiązującym romansem i dobrą zabawą ale nie przyszłoby mu na myśl, że pragnęła mieć go jako kochanka na wyłączność. — Naprawdę mi schlebiasz, bo jesteś atrakcyjną i inteligentną dziewczyną ale wbrew temu co wydarzyło się na ślubie twojej siostry i podczas wakacji, nigdy nie chciałem skrzywdzić Auden. Nie powinienem ulegać pijackim fanaberiom, bez względu na to jak kuszące by nie były — odparła, wpatrując się w jej twarz na której pojawił się grymas. Jemu także nie było łatwo, bo przecież niejednokrotnie łapał się na tym, że spoglądał na nią w niewłaściwy sposób. Bądź co bądź, taki właśnie miała cel, prawda? Była jak zakazany owoc w rajskim ogrodzie, któremu nie sposób odmówić ale pomimo kolejnej próby, udało mu się dochować wierności Auden - przynajmniej teraz. Nie zmieniało to jednak niczego.
A teraz, kiedy jestem wolny, trzymasz dystans. Może kręcił cię fakt, że byłem nieosiągalny? — zapytał z rozbawieniem i opuszkami palców, zgarnął z jej czoła kosmyki włosów. Nie czekał co prawda na moment w którym dziewczyna rzuciła mu się na szyję ale skoro chciała mieć go dla siebie, a jej życzenie poniekąd się spełniło, dlaczego zachowywała się nie jak Ell, którą znał dotychczas? Nie chciał by obchodziła się z nim jak z jajkiem tylko dlatego, że dziewczyna z którą żył przez ostatnie kilka lat go porzuciła.


ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
— Niech ci będzie — mruknęła niezadowolona, bo poddanie się nie przyszło jej łatwo. Rzeczywiście mógł być zmęczony – wieczór był długi, a sprzątanie wcale nie pomagało się odprężyć – jednak Ell miała wrażenie, że nie mówił całej prawdy, a to okropnie ją irytowało. Przecież z nią mógł być szczery! Wprawdzie zdarzało się, że zapominała o panowaniu nad swoim językiem (nie tylko w kwestii całowania r ó ż n y c h osób) i dochodziło do tego, że p r z y p a d k i e m ujawniała cudze tajemnice, jednak w przypadku Milo milczałaby jak zaklęta! — Wasz związek był dziwny — skomentowała, nie do końca rozumiejąc pobudki, jakimi kierowali się podczas podejmowania decyzji ważnych dla ich wspólnego życia. Niewielkie miało to teraz znaczenie, skoro związek stanowił już przeszłość, ale historia znała wiele przypadków zakochanych par, które rozstawały się pod wpływem negatywnych emocji, by po czasie ponownie rzucić się w swoje ramiona i zapomnieć o przykrych doświadczeniach, które – podobno – umacniają relacje. Nie potrafiła tylko przewidzieć, jak sama czułaby się, gdyby zerwanie okazało się chwilowym kryzysem. Przecież chciała dla niego tego, co najlepsze, a on uważał Auden za niedościgniony ideał. Czy więc powinna im kibicować? Wyraźnie się pogubiła, lecz postanowiła zrzucić winę na alkohol i zmęczenie, o którym wspomniał Fairweather.
— Jeszcze słowo, a się obrażę! — zaznaczyła, ostrzegając go. — Czy właśnie nazwałeś mnie pijacką fanaberią? — rzuciła. Z tego wszystkiego aż otworzyła oczy, by uważniej mu się przyjrzeć. — Masz szczęście, że jesteś przystojny. Wybaczę ci tę zniewagę — dodała, rozluźniając się. Naturalnie zdawała sobie sprawę z tego, że połączyła ich wyłącznie przygoda i gdyby nie duża ilość alkoholu, prawdopodobnie do niczego między nimi by nie doszło, ale to wcale nie poprawiało jej nastroju. Zaczęła podejrzewać, że irytujące sugestie Suzie – jakoby Ell była z a k o c h a n a – namieszały jej w głowie. Czy ona wariowała? Czy właśnie to komunikował jej bolący żołądek? Była chora?
— Nie, nie, nie. Mnie nie kręcą jakieś tam fakty, to jest dobre dla u c z o n y c h — stwierdziła, a gdyby nie to, że miała dłonie schowane pod kocem i było jej tak przyjemnie ciepło, pokiwałaby palcem, by wzmocnić przesłanie płynące ze słów. — Mnie kręcisz ty — dodała, traktując to jako coś oczywistego. — Po prostu martwi mnie, że skoro nie jesteś zaangażowany, zakochasz się we mnie. Wtedy oboje będziemy mieli spory problem, bo musiałabym zdradzić ci moje tajemnice, a wtedy byś mnie znienawidził. To bez sensu — mówiła. Brzmiała coraz mniej wyraźnie, a każdą wypowiedź przerywała, by ziewnąć. Nie miała nawet pewności, czy Milo zdołał jakkolwiek zareagować na te informacje, bo zasnęła, tuląc się do niego i czerpiąc dziwną przyjemność z jego bliskości, mimo że nie wiązała się ona z seksem i nagością.

Koniec.
milo fairweather
ODPOWIEDZ