lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
4.

Adanowi nudziło się tak bardzo, że wziął do łapy telefon i ze zmartwioną miną (co najmniej jakby Ainsley miała to widzieć) zaczął wystukiwać jej smsa. Napisał łzawą prośbę o spotkanie. Powiedział, że ma do niej wielką prośbę i że potrzebuje pomocy. Na miejsce spotkania zaproponował centrum handlowe w Cairns. Trochę chciał wkurwić Ainsley tym, że musiała specjalnie dla niego pojechać do innego miasta. Jak mu odpisywała z pytaniami co się stało to zbywał ją tekstami, że to nie jest rozmowa na smsy. Jak dzwoniła to ją odrzucał, albo po prostu nie odbierał. Częściej po prostu nie odbierał, bo wiedział, że jak kogoś odrzucisz zbyt dużą ilość razy to numer potrafi zostać zablokowany.
No, ale nie ma co przedłużać. Adan ubrał się i sam poszedł do galerii handlowej i wlazł do jakiegoś sklepu. Napisał nawet Ainsley w jakim jest sklepie, żeby nie musiała go szukać ta jego biedna siostra. On do galerii poszedł na pieszo, bo był na imprezie w Cairns i zamiast wracać do domu jak biedak komunikacją miejską, postanowił sobie wynająć pokój w hotelu i odespać. Stać go na to było to czemu nie korzystać z okazji? A wróci już z Ainsley, żeby nie tłuc się pociągiem czy autobusem. No i sobie chodził po tym sklepie i wybierał jakieś ciuszki do przymierzenia i nawet je przymierzał i się podziwiał w lustrze i nawet przez chwilę miał myśl, że zachowuje się trochę jak gej. Szybko jednak odrzucił tą myśl, bo nie było to miłe. Nie chciał stereotypować biednych gejów. Ubrał właśnie jakieś dżiny i koszulkę kiedy Ainsley mu napisała, że czeka na niego. Wyszedł z przymierzalni i pomachał jej żeby do niego podeszła. A jak już się zbliżyła to wyszedł z przymierzalni i ją przytulił. –Tak się cieszę, że przyszłaś. Dziękuję. – Oczywiście wszystko robił bardzo teatralnie i dramatycznie. Musiał przecież ją potrzymać jeszcze w niepewności. Zaraz jednak ponownie spojrzał w lustro i oglądał swoje nogi w dżinsach. –Czy te dżinsy powiększają mi tyłek? Dobrze wyglądam? – Zapytał i zaczął się wyginać, a nawet kucać, żeby sprawdzić jak wygodne są te dżinsy. A wiadomo, nigdy nie wiesz co będzie musiał w nich robić, a Adan wyznawał zasadę, żeby codziennie ubierać się tak jakby miał to być twój ostatni dzień na ziemi. W końcu ciuchy, w których umrze będą jego ciuchami w niebie. Nie może wyglądać źle.
-Ale to nie jest moja prawdziwa prośba. – Znowu się zwrócił w stronę Ainsley. –Chodzi o coś innego. – Przygryzł wargę, oparł się o ścianę i spoglądał na swoje dłonie. Teraz nie udawał. Naprawdę się stresował prośbą, którą miał jej złożyć. Co jeżeli Ainsley go odrzuci?

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
[9] + adan atwood | wdzianko

Ainsley może i nie jest najbardziej rodzinnym człowiekiem, jakiego przyjdzie wam spotkać w swoim życiu, ale kiedy tylko członek rodziny zgłasza się do niej po pomoc, rzuca wszystko i pędzi choćby na drugi koniec świata. Może z odrobinę mniejszym entuzjazmem, jeśli chodzi o jej młodszego brata Adana, bo liczyła się z tym, że w jego przypadku zwykle finalnie chodzi o jakieś pierdoły, ale jednak - nie odmawiała chłopakowi. Dziś musiała niestety przesunąć kolejne spotkanie z Leonardem, by popędzić do młodszego Atwooda do Cairns. Blondynka kilka dni temu zdążyła wrócić z Europy z serii zawodów wyczerpujących na tyle, że schudła pewnie z rozmiar i inny przeciętny człowiek wyglądałby jak zmęczone życiem gówno, ale Ainsley należała do tych kobiet, które mają pewnego rodzaju cudowne "to coś", i które nigdy nie wyglądają źle. Wiecie, trochę jak Rihanna. Nie zrobisz jej złego zdjęcia. I nawet najebana wygląda dobrze.
Nie przejmując się więc zbytnio, wyszykowała się w jeden ze swoich w ostatnim czasie ulubionych, piżamowych strojów i już po kilkunastu minutach była na miejscu. Nie bywała co prawda za często w centrach handlowych, większość rzeczy kupując przez internet, albo dostając bezpośrednio od projektantów, ale że szybko się odnajduje w nowych miejscach, cyk myk i już czekała pod sklepem, który za miejsce spotkania wybrał Adan. Weszła nawet do środka, snując się powoli między wieszakami. Zapewne pasowała do tego miejsca jak kwiat do kożucha, w jakimś pewnie custom-made McQueenie, ale przecież księżna pani by się takimi rzeczami nie przejmowała? Z jednej z przymierzalni wyłonił się jej brat, przywitała się więc z nim, nawet przytuleniem! - Proszę bardzo. Polecam się na przyszłość - cóż za skromność, prawda? Kiedy zaraz jednak zapytał ją jednak jak wygląda, szybko przypomniała sobie większość ich spotkań. Marnowanie jej czasu to naprawdę wyjątkowo delikatna nazwa dla tego, co robi jej brat.
- Masz w tym zad jak nosorożec. Doprawdy, ściągasz mnie tu, kiedy jeszcze trzyma mnie jet-lag, po to, żebym oglądała cię w jakiś źle uszytych jeansach? Adan, serio? - ni to parsknęła, ni prychnęła. Już nawet nie miała siły wzdychać. Serio, jak między nimi, rzekomo rodziną, może być taka różnica w zachowaniu, priorytetach, wszystkim? Westchnęła jednak, kiedy okazało się, że będzie kombinował coś jeszcze.
- No to o co chodzi? Nie mam bagażnika, przyjechałam jaguarem - no bo pewnie się gwieździe nie chciało sprzątać range rovera, chociaż tam by się w razie czego zmieściło zakupów a zakupów. A raczej, biorąc pod uwagę, że jej f-type jest biały, stwierdziła, że ten bardziej pasuje jej do stylówki. Problemy pierwszego świata. Albo bogatych ludzi, huh.
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
Zmierzył wzrokiem jej strój, ale niczego nie skomentował. Cisnęło mu się jednak na usta, żeby zapytać czy dopiero wstała, bo bardzo to przypominało strój, w którym sypiała. Nie, żeby wiedział w czym sypia w sumie jego siostra. Trochę pojebane. No, ale cóż. Pewnie mama Atwood wszystkim daje takie same prezenty, więc nawet Adan ma dokładnie taką samą pidżamę jak Ainsley.
-Hm. Gdybym wiedział, że jesteś taka miła to dzwoniłbym do ciebie wcześniej. – Zmrużył oczy przyglądając się jej. Zawsze ją miał za zajętą laskę z kijem w dupie, która jak już miałaby pomóc to wysłałaby w swoim imieniu asystenta czy asystentkę. Kto by pomyślał, że Ainsley Atwood była taka łaskawa. Może jeszcze niech się okaże, że ma serce? To by trochę złamało serce Adana, bo znając jego to pewnie sprawi przykrość swojej siostrze swoją prośbą. Chociaż… czy to naprawdę w ogóle była prośba? Czy może tylko żart? Kto wie? Ja nie.
-Poważnie? – Uniósł brwi i ponownie zerknął na swój tyłek. –Myślisz, że dziewczynom będzie się podobał zad jak nosorożec czy będą bardziej lecieć na mój charakter? – Dopytał jeszcze i gładził się teraz po pośladkach. Nie uważał, żeby wyglądał jak jakiekolwiek zwierzę, ale wiadomo, musiał chociaż trochę zaufać swojej siostrze. –Jet lag? A gdzie ty znowu byłaś? – Bo przecież nie interesował się jej życiem tak bardzo, żeby kontrolować jej podróże. Tym bardziej, że on sam rzadko kiedy sobie gdzieś podróżował. Pewnie dlatego, że on, w przeciwieństwie do Ainsley, miał prawdziwą pracę. –Źle uszyte? Jezu. Chciałbym zobaczyć jak bankrutujesz. – Przewrócił oczami i wrócił do przymierzalni, gdzie naprawdę bardzo wolno zaczął się rozbierać. Chciał ją trzymać nadal w niepewności. –Poczekaj, Ains. Nie słyszę cię przez te kotary! – Krzyknął troszkę za głośno. Teraz na przykład stał oparty o ścianę przymierzalni i układał sobie włosy, których właściwie to nigdy nie układał. Nadal chciał ją nieco podkurwić. W końcu od tego był prawda? Wkurwiający młodszy brat. W końcu zaczął się ubierać i nawet zeszło mu to w miarę szybko.
-A po co mi bagażnik? Niczego nie kupuję. – Odpowiedział wychodząc i tym samym dając jej do zrozumienia, że doskonale ją słyszał. Chociaż tylko głupi uwierzyłby w to, że nie słyszał jej przez kotarę. –Jakiego masz jaguara? – Zapytał i kiwnął głową, żeby mogli już wyjść ze sklepu. Z uśmiechem podziękował ekspedientce i przeciągnął się jak już wyszli. –Napiłbym się matchy. Idziemy? – Nie patrząc na nią ruszył w stronę najbliższej kawiarni. Pewnie Starbucks, bo co innego?

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ adan atwood

Zrobiła zdziwioną minę. Ainsley nie była głupia i zdawała sobie sprawę, że osoby, które jej nie znają, mogą ją uważać za nadętego snoba - chodziła w drogich ubraniach, jeździła luksusowym autem, miała chyba najdroższe "hobby". Ale zdziwiła się, że taki osąd trafił do niej również od brata, bo jednak dla rodziny czy przyjaciół była najnormalniejszą dziewczyną, z sercem na dłoni. Chyba? A co, jeśli jednak oceniali ją inaczej?
- Zawsze byłam miła. I dzwonisz do mnie od kiedy tylko dostałeś telefon - pokiwała twierdząco głową. Zupełnie inną parą kaloszy może być to, że oni mieli do siebie rzekomo taki ambiwalentny stosunek, a jednak zawsze byli dla siebie tymi najbliższymi członkami rodziny i czy chcą, czy nie chcą, finalnie trzymają się razem. Zresztą, nie mają zbytnio innego wyboru - rodzice są zawsze cholera jedna wie gdzie, i jakoś niespecjalnie się teraz interesują losem dzieci, pewnie do tego stopnia, że się nawet nie pojawili kiedy Ainsley startowała na olimpiadzie. A ich najstarszy brat to się zaszył z żoną i dziećmi na szkockiej wsi i ma wszystko głęboko w czterech literach... Oczywiście tam jest sympatia, widują się często, ale jednak... No to nie to samo.
- Są gusta i guściki - wzruszyła ramionami. No przecież nie będzie komentować tego, jak wygląda jej brat w jakiś tam jeansach. - Czy uda mi się jeszcze w dniu dzisiejszym dowiedzieć, z jakiego powodu właśnie teraz moje towarzystwo było ci niezbędne do życia? - no bo w kółko takie pitu pitu, a ona nie wie czy ma być delikatnie podekscytowana, że faktycznie się czegoś sensownego dowie, czy po prostu Adanowi wykończyli się już wszyscy znajomi, więc postanowił zmarnotrawić trochę czasu właśnie swojej siostry? Znowu rozejrzała się wokół siebie, może uda się jej dojść do tego o co może chodzi, albo coś...
- Na wakacjach - wywróciła oczami. - Brat, nie wiem czy wiesz, ale ludzie nie wiem... pracują, mają kariery? Jest sezon, byłam w Europie. Najpierw na Wyspach, potem na mistrzostwach Europy, a wracałam z Danii z mistrzostw świata. - właśnie w tej jednej chwili doszła do wniosku, że delikatnie wkurzające jest, że takie rzeczy lepiej wiedzą jej przyjaciele, niż członkowie rodziny. Mogła się założyć, że ojciec z matką, całą wiedzę o jej karierze sportowej mają jedynie od swoich asystentów, i to kiedy coś lub ktoś im o tym przypomni.
- Delikatnie chciałam przypomnieć, że ja wydaję naprawdę mało pieniędzy - no bo hej, Ainsley to miała jednak życie jak w Madrycie. Samochód ma wygrany na jakichś mistrzostwach - nie wydała na niego pewnie dolara, większość designerskich ciuchów - od projektantów albo marek, w nadziei na to, że je kiedyś założy i jakiś Daily Mail czy któryś z internetowych serwisów to opisze - bo przecież o ile na tej swojej australijskiej albo szkockiej wsi miała spokój, w takim Londynie trudno było mówić o jakieś anonimowości. A że jej hobby były konie, często w cenach dobrego Ferrari, to jest pikuś. Mały pikuś.
- Tego samego, co ostatnio. Adan, gdybym chciała się napić z kimś herbaty, mogłam to zrobić w Lorne. Możesz mi w końcu powiedzieć o co ci chodziło? Bo równie dobrze mogę wrócić do domu i poświęcić się, nie wiem, choćby spaniu - zakładam, że to jest akurat ten czas, kiedy ona korzysta z joelowego zaproszenia, więc raczej sobie nie pozwala na takie rzeczy o dowolnej porze dnia i nocy, co by jednak gościnności nie nadużywać, ale przecież może sobie chociaż pogadać, nie? Pewnie to i tak jakiś wątpliwy argument, by do Adana trafić, ale przecież może dziewuszyna spróbować.
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
-Oburzające kłamstwo! – Chwycił się teatralnie za pierś. –Po pierwsze: wcale nie dostałem telefonu. Sam go sobie kupiłem. – Za „kieszonkowe”, które dostał od rodziców. A to były tak potężne kieszonkowe, że równie dobrze mógł sobie kupić wtedy kucyka, albo samochód. A on wybrał telefon. Więc to tylko pokazywało jak skromnym był chłopakiem. Hehe. –Po drugie: nie dzwonię do ciebie ciągle. – Zmarszczył brwi. Częściej dzwonił do prawnika rodziny, którym o dziwo nie był tata, bo tata nie miał czasu na odbieranie telefonów od swoich dzieci. Te zazwyczaj miały do niego jakieś głupie sprawy, typu sprawdzenie jak się ojciec czuje. Kto by dzwonił z takimi pierdołami? Eh.
-No oczywiście, że się dowiesz! Co ty mi tu zarzucasz, że ściągnąłem cię tutaj bez powodu? To byłoby naprawdę nie w moim stylu. Dobrze wiemy, że jakbym chciał spędzić z tobą czas to powiedziałbym ci to wprost. – W sumie nie miał jakoś nigdy parcia na to, żeby spędzać czas z rodziną. Spędził z nimi osiemnaście lat życia widząc ich właściwie codziennie. Z Ainsley był najbliżej i w sumie to czasami lubił ją sobie powkurwiać umyślnie. Ona była miła tylko i wyłącznie dla rodziny. A Adan lubił być wkurwiający tylko dla niej. Dziwnie. Może po prostu musiał się spełnić w roli młodszego, wkurwiającego brata.
-Cholera, Ainsley. Czemu mi nie powiedziałaś? Pojechałbym, żeby ci kibicować. – No teraz to się wkurwił. Wiedział, że rodzice pewnie tam nie pojechali, więc biedna Ainsley była sama. A tak to Adan mógł pojechać z nią i miałaby wsparcie kogoś z rodziny. –Wygrałaś coś? – Zapytał i nawet zerknął na nią czy nie nosi na szyi jakiegoś medalu. On jakby dostał jakiś medal to by go nosił. Ale on też był momentami dziwny, więc nie ma co się dziwić. –Poza tym… sugerujesz mi, że ja nie pracuje i nie mam kariery? – Spojrzał na nią unosząc brwi. Jasne, nie robił tego czego od niego oczekiwano, ale robił coś co sprawiało mu radość i umilał życie starszym ludziom. Było w tym coś złego? Nie dla niego.
-Jezu. To tylko herbata, ale okej. – Przewrócił oczami. –Dobra, to nie przejmuj się. Napiję się sam, a ty będziesz mogła wrócić do swojego bardzo zajętego życia. – Teraz to nawet ogarnął, że Ainsley jest córką swoich rodziców. Wiecznie zajebana pracą i nieobecna. –Jeden ze staruszków z Domu jest umierający. Poprosił o spotkanie z córką, ale jego córka nie żyje. On o tym oczywiście nie pamięta. Ale widziałem po zdjęciach, że wygląda trochę jak ty. Pomyślałem, że może chciałabyś zrobić dobry uczynek. – Wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni telefon i włączył Instagrama. –Ale nie będziesz miała czasu, więc zapomnij. – Rzucił nawet nie podnosząc wzroku znad telefonu. Usiadł sobie na ławce i przeglądał sugerowane posty.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ adan atwood

Wywróciła dość mocno oczami. W głowie sobie odstawiła szybciutką analizę, bo jako, że Ainsley to pamiętliwa bestia - wiele gdzieś tam po zakamarkach swojej pamięci ma poukrywane.
- Na święta w 2005 czy 2006 roku dostałeś od matki swojego pierwszego iPhone'a, był niedużo większy niż twoja dłoń, wtedy oczywiście. Do nowego roku płakałeś, że nikt nie chce dać ci zapisać swojego numeru i nie masz do kogo dzwonić. Mówić dalej? - przestąpiła z nogi na nogę, jakby to miało wywołać w jej bracie jakąś nerwowość i zmusić, by nie kontynuował tematu. Ainsley miała w ogóle bardzo dużo jakiś takich randomowych wspomnień, związanych z członkami swojej rodziny. Pewnie było to związane z tym, że oni spędzali ze sobą wzajemnie tak mało czasu, że po prostu nie było też specjalnie co w ogóle pamiętać. - I dzwonisz do mnie na tyle często, że moja asystentka już jest w stanie cię ogarnąć, nawet nie pytając mnie o odpowiedź - wzruszyła lekko ramionami. Oczywiście to nie była prawda. bo z najbliższymi sobie osobami Ainsley zawsze rozmawia osobiście, choćby miała oddzwonić kilka godzin później. Ale przytyk się młodszemu bratu należy zawsze, więc jak jest tylko okazja, to się przytyka!
- Adan, zawody są co roku. W plus minus tym samym czasie. Następnego dnia, o ósmej rano australijskiego czasu, gratulacje wysłała mi taka matka Joela, a nie moja własna. Przyzwyczajasz się do takich rzeczy - Ainsley na zawodach rangi międzynarodowej startuje już kilka dobrych lat, i niby wszystkim wciska kit o tym, że jest okej, że ona sobie tam jedzie na drugi koniec świata, nie ma jej X tygodni i niespecjalnie ktokolwiek się tym interesuje, poza jakimiś trzema osobami, które - jakby jednak się na to nie uparł - są obce i są dla niej przyjaciółmi. Ale prawda jest taka, że bardzo by ją ucieszyło, jakby się doczekała takich czasów, że jak przychodzi do ściskania się z teamem po wygranej, to będzie mogła ściskać też kogoś ze swojej rodziny. Nosz kurła, stać ich przecież na podróże, nie? Jeśli jednak chodzi o wygrywanie, to ona nie jest nadal z tych co to się tym jakoś specjalnie pucują. Jak to już gdzieś pisałam, Ainsley to typowa skromna Szkotka, ona pewnie nawet z Olimpiady wróciła z jakimś złotem a bardziej się rajcowała samym wyjazdem do Japonii niż swoimi sukcesami. Bo byłoby jej po prostu głupio. Wyciągnęła więc teraz telefon, zgooglowała sprawę i wcisnęła go Adanowi. Czytać umie, tak głosi legenda. - Gratulacje na piśmie przyjmuje moja asystentka - no dobra, czasem się jej odpala jakiś taki... nowobogacki lans. Ale tylko czasem. I jak bardzo trzeba.
- Jestem tak bardzo zajęta, że na dłużej znikam dopiero na wiosnę. Chodź na tą herbatę, w sumie niech ci będzie - pociągnęła go nawet za ubranie w stronę tego rzeczonego Starbucksa. I się przez dłuższą chwilę nie odzywała, ona po prostu tak potrafi. Zresztą, po drodze musiała zamówić sobie herbatę i takie tam. I dopiero jak posadziła zadek, a na stoliku stała jakaś ogromniasta earl-grey, odpowiedziała:
- Mogę w to wejść, mam tylko dwa 'ale'. Po pierwsze - skąd mam mieć pewność, że mnie nie wkręcasz i że nie okaże się to podłym żartem? I drugie, jak dziadkowi wytłumaczysz mój akcent? Nie umiem zrobić australijskiego - tak w temacie szkockiej szlachty, to u Ainsley najbardziej zostało to właśnie w głosie. Jako, że sam szkocki akcent jest raczej kojarzony jako turboplebejski to ją uczono mówić tak, jak mówią royalsi. Albo chociaż taki Tom Hiddleston. No po prostu na czole wypisane, skąd pochodzi. Jeśli się mniej stara, to jednak ten szkocki wychodzi i bardziej pewnie przypomina wręcz jakiś gaelicki, przez co może być często niezrozumiała, nawet dla przeciętnego zjadacza chleba, mówiącego po angielsku. No ale tak czy srak, to nigdy nie będzie brzmiało jak australijski, więc plan Adana chyba właśnie legł w gruzach.
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
Skrzywił się patrząc na nią.
-Naprawdę nie wiem z kim spędzałaś czas, ale to muszą być urojone wspomnienia. – Trochę zaczął się martwić o stan psychiczny Ainsley. Czyżby tak bardzo nienawidziła swojej rodziny, że zaczęła sobie wmawiać jakieś wspomnienia? –Na święta dostałem pierwszego iPhone’a, ale nie był to mój pierwszy telefon. To był pierwszy iOS. No i w sumie ostatni. – Wzruszył ramionami. W jego opinii iPhone’y poza naprawdę zdolnymi aparatami nie miały do zaoferowania nic czego androidy by nie przebiły. –To brzmi jak twoja mordęga, bo w przeciwieństwie do ciebie, ja miałem znajomych. – Adan może nie należał do grona popularnych uczniów, ale nie narzekał. Nigdy go nie ciągnęło do popularności. Poza tym ciężko było nawiązywać prawdziwe przyjaźnie i znajomości w szkołach, do których uczęszczał. Tam ludzie skupiali się na tym, żeby się dowiedzieć czyi rodzice są bogatsi. Nikogo tak naprawdę nie obchodziły żadne wartości. A prawda jest też taka, że te bogate dzieciaki, poza pieniędzmi swoich rodziców, nie mieli żadnych wartości. Liczyły się tylko hajsy i najdroższe gadżety. W szkołach z mundurkami nie mogli się nawet pochwalić ciuchami od projektantów. Także nie, Adan nie latał za nikim prosząc o numery telefonów.
-Ale ty musisz mieć, Ains, naprawdę smutne życie. Serio podbijasz sobie ego takimi tekstami? – Trochę zaczął żałować tego, że zadzwonił do Ainsley. Zamieniała się w rodziców coraz bardziej. I być może relacje z nią Adan powinien utrzymać na takim samym poziomie na jakim utrzymuje z rodzicami. Kontaktować się raz na jakiś czas, wymienić uprzejmości nie wdając się w szczegóły i odetchnąć z ulgą za każdym razem gdy któreś w końcu kończy połączenie. Widzi się z siostrą dopiero kilka minut, a już jest wymęczony psychicznie i czuje się jak gówno. A wiadomo, że komuś tak pozytywnemu jak Adan, naprawdę ciężko jest spierdolić humor. Ainsley, swoim zachowaniem, robiła to bardzo szybko.
-No i co z tego? – Spojrzał na nią z wyrzutem. –Urodziny też są co roku, a nie zawsze się o tym pamięta. – No co jej miał powiedzieć. To nie tak, że rodzice wpoili im to, że rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu. Adan nie siedzi z nosem w telefonie, Internecie czy kalendarzu z rodzinnymi spotkaniami, żeby pamiętać o tym, że Ainsley ma jakieś zawody. Tak samo jak ona nie pamiętała, żeby trzy tygodnie temu przyjść na imprezę w jego pracy, gdzie wręczano mu nagrodę za najbardziej lubianego pracownika. Poza tym, żeby odbyć z nią rozmowę telefoniczną musi najpierw skontaktować się z jej asystentką według jej słów. Jak więc ma się czuć zobowiązanym do tego, żeby uczestniczyć w jej życiu? Gdyby go zaprosiła to by z nią pojechał i jej kibicował. Nie miał jednak zamiaru wychodzić z inicjatywą. A już na pewno nie po dzisiejszym spotkaniu. –Nie jestem starą babą z nosem przyklejonym do telewizora. – Wyjaśnił nie wiedząc co ma do tego matka Joela i kim w ogóle był Joel. Pewnie by wiedział gdyby się interesował życiem siostry, ale jednak postanowił sobie wszystko zresetować. Jeśli miała być dla niego chamska to on miał zamiar odwdzięczyć się tym samym. Bez łaski. Nie potrzebował jej.
-Fajnie. – Odpowiedział nawet nie zerkając na telefon, który mu wciskała. Jak nie potrafiła z nim normalnie rozmawiać to on nie będzie się angażował w jej nowobogackie zachowanie. Postanowił tylko, że zatrudni sobie asystentkę, mimo, że jej nie potrzebował, ale zrobi to, tylko po to, żeby dziewczyna odbierała telefony od Ainsley i ustawiała spotkania na trzydziestego pierwszego września, żeby nigdy do nich nie dochodziło. Tak, to brzmiał jak rozsądny plan. A Ainsley pewnie nawet nie znała się na kalendarzu, więc nawet nie ogarnie.
-Nie. Dzięki. Uznałem właśnie, że w sumie nie jestem spragniony. – Może i pociągnęła go za sobą i może usiadł przy jednym stoliku z nią, ale na pewno niczego sobie nie zamówił. Miał tylko nadzieję, że Ains wypije tą herbatę jak najszybciej i że Adan będzie mógł się zmyć. Naprawdę marzył o tym, żeby to spotkanie się zakończyło.
-Nieważne. Serio. Znajdę kogoś innego. – Machnął ręką. Nawet pacjent umierający rozpoznałby, że Ainsley nie jest jego córką. Jego córka z pewnością nie miała w tyłku tak sztywnego kija. A Adan nie był pewien czy jego siostra jest aż tak dobrą aktorką. Nawet teraz nie potrafiła udawać przyzwoitej osoby.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ adan atwood

Uśmiechnęła się w odrobinę szyderczy sposób:
- Dobra, żarty na bok. Bo zaraz rozpocznie się dzień solidnego tyrania Ainsley, a tego nie chcę - westchnęła sobie. Musi, wszędzie gdzie to będzie możliwe, zanotować by widywać się z pewnymi osobami częściej, bo włącza się jej zbyt sztywny tryb i potem będzie wysłuchiwać z każdej strony jak to się podle zmieniła, że kiedyś taka nie była i takie tam. Z drugiej jednak strony, to też nie jest tak, żeby Atwood się kiedykolwiek specjalnie przejmowała tym, co mówią inni. Oparła się wygodnie i zamyśliła chwilę. Nie no, za pewne rzeczy się znowu trzeba wziąć, bo rozjechały się tak, że czuje że straciła nad tym kontrolę. No prosty przykład - relacja z własnym bratem. OK, siedem lat różnicy jeśli chodzi o wiek to jest dużo, ale chyba nie aż tyle, żeby oni nie mieli już ze sobą o czym rozmawiać, nie? Między nią a tym drugim, tym razem starszym bratem, różnica jest podobna, dodatkowo tamten mieszka prawie na drugim końcu świata a ma to jakoś bardziej ręce i nogi.
- Zdążyłam się już ogarnąć z tym, że masz mnie pewnie za największego snoba spośród wszystkich twoich znajomych, noooo.... w rankingu może mnie pewnie wyprzedzać tylko Adam, ale jego w przeciwieństwie do mnie lubisz - wzruszyła lekko ramionami, w międzyczasie upijając spory łyk herbaty. Do dziś nie potrafiła ogarnąć jak po tym, co jej szanowny eksiu wywinął raptem poprzednią europejską zimą, Adan jest nadal w stanie utrzymywać z nim kontakt, ba - pozostawać w na tyle zażyłych relacjach, że niby są maks ziomkami i takie tam. No po prostu prosty umysł Ainsley tego nie ogarniał. Ale z drugiej strony, z czym miała konkurować? Ona nie jest w stanie zapewnić bratu balowania z całą ekipą Chelsea. A biorąc pod uwagę, że ten jest wielkim kibicem piłki, siostra odpadała w tym konkursie w przedbiegach. - Ciężko mi zatem uwierzyć, że ściągałbyś mnie tutaj, by potem wsadzić na taką bombę jednego ze swoich seniorów. Nie wiem zatem, co serio artysta miał na myśli? - ona serio była w tym momencie skłonna uwierzyć, że cała ta sytuacja jest jedynie po to by ją wkurzyć. Nawet by jej to nie zdziwiło, ba - dzisiaj wyjątkowo nawet nie byłaby zła. Choć oczywiście z drugiej strony liczy się też z tym, że tym razem może faktycznie brat potrzebuje jej pomocy w jakieś sprawie niecierpiącej zwłoki?
Adan mógł być spokojny. Ainsley pije takie ilości kawy i herbaty, że jest w stanie spożywać je w temperaturach zbliżonych do wrzątku, nie parząc sobie podniebienia niczym jej młodszy brat ostatnio u Dylan. Szybko więc skończyła swoje zamówienie, pozostawiając na stoliku jedynie pusty kubek czy tam jakąś mega filiżanę i spojrzała na niego pytająco na swojego aktualnego towarzysza. Może usłyszy jakąś satysfakcjonującą odpowiedź?
ODPOWIEDZ