olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
[8] + Jonesy Evans

Ainsley przez pierwsze dni po powrocie ze swoistego maratonu zawodów w Europie, czuła się trochę jak gwiazda muzyki po powrocie z udanego tournee. Wszyscy wiedzą, że wraca "z tarczą" - mamy przecież XXI wiek i internet - dodatkowo zdążyli się przez te kilka tygodni stęsknić! Wszelkie spotkania przebiegały więc trochę na takim "och i ach" nad osobą Atwood, a jej ego bardzo lubiło się w takiej atencji wygrzewać. Czerpała więc z tego garściami.
Z drugiej jednak strony, Ainsley jest bardzo mocno "wkopana" w swoją nudną codzienność, w której nie występuje specjalnie dużo dodatkowych osób - od członków rodziny, przez przyjaciół czy znajomych, więc po kilku dniach sama zaczęła studzić entuzjazm niektórych i wracać do swojej specyficznej samotności. Dziś postanowiła zrobić to, poświęcając czas swoim ukochanym koniom. Nie czuła się jeszcze, po wszelkich wycieńczeniach tego sezonu, na siłach by wrócić do treningów, ale wpaść i pomiziać, pokarmić, pogadać, może! I wpadła. Pokręciła się wśród pracowników, spędziła - tak jak zamierzała - czas z końmi. I powoli kierowała się już nawet do samochodu, by wrócić do domu, kiedy jej oczom ukazała się scena, która skupiła na sobie jej uwagę na dłuższą chwilę. Stanęła w miejscu i przyglądała się mężczyźnie cykającemu zdjęcia zwierzętom znajdującym się akurat na zewnętrznym wybiegu. Rzadko można ujrzeć taki widok. Powoli zaczęła się zbliżać w ich kierunku. Wybrała dzisiaj wygodny dres, mogła sobie pozwolić zatem na nonszalanckie wciśnięcie dłoni w kieszenie spodni. Dzięki sportowym butom udało się jej zbliżyć prawie bezszelestnie, zresztą facet i tak był na tyle zajętym, że nawet jakby głośno człapała, pewnie nie zwróciłby na nią uwagi. Kiedy była wystarczająco blisko, odezwała się:
- Przepraszam, nie można tu wykonywać zdjęć bez wcześniejszego zezwolenia - bla bla bla, jasne, że wymyśliła to właśnie w tej chwili. Nigdy nikomu nie przyszło do głowy czegoś takiego w stadninie zakazywać, ale uznała, że może skutecznie wytrąci tym fotografa z równowagi. Chociaż na tyle skutecznie, żeby w końcu zarejestrował jej obecność. Kiedy odwrócił głowę w jej stronę, od razu poznała jednego z pracowników!
- Cześć Jon. Co to za sesja? - uśmiechnęła się serdecznie i głową wskazała na konie, którym od dłuższej chwili robił zdjęcia. Wiedziała, że akurat jego na ten swój pierwszy tekst nie nabierze.