właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
#22

Jej farma wymagała remontu i to naprawdę wielkiego. Dach zaczął przeciekać, instalacja była do wymiany, tak samo jak rury, które chyba pamiętały wybuch II wojny światowej. Nie miała wystarczająco dużo funduszy żeby naprawić wszytsko za jednym zamachem, a nie mogła mieszkac w domu w takim stanie. Musiała więc coś wymyślić. Jak zwykle los rzucał jej kłody pod nogi. Myślała też coraz więcej o tym, żeby to wszystko sprzedać i zająć się czymś innym. Poważnie zastanawiała się nad otworzeniem własnej szkoły tańca, może w końcu mogłaby powiedzieć, że praca jest jej pasją. Kochała tańczyć odkąd była mała, kształciła się w tym długo i tylko głupia kontuzja sprawiła, że nie robiła wielkiej kariery tanecznej. Nikt jednak nie powiedział, że nie może zarabiać na nauczaniu innych tego jak powinno się ruszać. Był to jakiś plan na przyszłość, ale na razie musiała zmierzyć się z taraźniejszością i dlatego przeglądała ogłoszenia o wynajem jakiegos pokoju. Strasznie źle czuła się z tym, że znów będzie musiała mieć współlokatorów, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. Trzeba było przełknąć dumę i jakoś iśc do przodu.
Po kilku dniach wybrała jakieś ogłoszenie, które wydawało jej się być najbardziej interesujące, a później umówiła się z typem na spotkanie, by obgadać szczegóły przeprowadzki, umowy i całej reszty. Chciała zresztą poznać osobę, z którą przyjdzie jej mieszkać. Nie robiło jej to różnicy czy będzie to kobieta czy mężczyzna. W sumie z facetami nawet lepiej się dogadywała więc może nie stanie się jakaś wielka tragedia. Trochę się stresowała, bo chciała się pokazać z jak najlepszej strony, dlatego punktualnie stawiła się w umówionym miejscu, ale okazało się, że chłopaka jeszcze nie było więc odpaliła sobie papierosa przed wejściem do kawiarni. No i czekała. Nagle odezwał się jej telefon i na wyświetlaczu pojawił się numer osobnika, z którym była umówiona. Obstawiała, że facet się rozmyślił i w ostatniej chwili zrezygnował z jej zgłoszenia, ale okazało się, że nie. Wcześniej się nie widzieli widzieli więc jakoś trzeba było się rozpoznać wśród osób odwiedzających kawiarnię. Gin odebrała telefon i chwilę porozmawiała z chłopakiem mówiąc mu, że czeka na niego na zewnątrz. No i właśnie wtedy gdzieś na ulicy wypatrzyła faceta, który też rozmawiał przez telefon i kierował się w jej stronę więc drogą dedukcji doszła do wniosku, że to musi być on. Sherlock. – Już Cię widzę – powiedziała mu przez telefon, a później pomachała żeby mógł ją rozpoznać. Rozłączyła się i uśmiechnęła do chłopaka, który do niej podszedł. – Hej – przywitała się i szybko zgasiła papierosa. – Gin – wyciągnęła rękę przed siebie żeby się przedstawić. – Nie wyglądasz na seryjnego mordercę, więc chyba nie powinnam się obawiać – chociaz jak dobrze wiemy, nie zawsze seryjny morderca wygląda jak seryjny morderca, czasem są to ładne dziewuszki.


adan atwood
towarzyska meduza
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
2. + Outfit
Adan od rana pracował, więc niestety miał małą obsuwę czasową. Normalnie to nigdy się nie spóźniał. Szanował czas innych. Wiedział, że jest to jedyna rzecz, która jak skradziona, to nie można jej już odzyskać. Dlatego robił wszystko, żeby nigdy nikomu nie marnować czasu. Niestety albo stety, jego praca miała takie uroki, że Adan był po prostu uwielbiany w domu spokojnej starości. Był ulubieńcem wszystkich staruszków i sam ich uwielbiał. Ciężko było mu wyjść stamtąd punktualnie. Ostatecznie jednak przekabacił dziadków i babcie kilkoma cukierkami i obiecał, że jutro wróci. Wiedział nawet, że obietnicy dotrzyma, bo jutro znowu tam dyżurował. Robił dużo zmian w ciągu tygodnia, żeby sobie w weekendy imprezować. Chociaż trzeba przyznać, że zdarzało się nawet w weekendy pracować.
Wsiadł sobie na rowerek i ze słuchawkami w uszach jechał do kawiarni. Nie zapierdalał jakoś specjalnie szybko, bo nie chciał się po drodze spocić. Nikt nie będzie mieszkał z przepoconym typem. A wymówka o rowerze nie należała do zbyt wiarygodnych. Jak ogarnął, że się chwilkę spóźni to wyjął telefon i postanowił do laski zadzwonić. Szkoda, żeby czekała i się marnowała. A gorzej jak na przykład uzna, że typ nie przychodzi i ma wyjebane i ona sobie pójdzie, a on będzie na nią czekał. Takie niedopowiedzenie byłoby naprawdę przykre.
-Super! Ja ciebie też. – Odpowiedział i wolną ręką nawet jej pomachał. Schował telefon do kieszeni i podjechał sobie ładnie pod kawiarnie i nawet zaparkował w jakimś miejscu, które nie będzie utrudniało życia ludziom w mieście. –Cześć. Adan. – Uścisnął jej rękę modląc się, żeby nie była jakoś obleśnie spocona. Nie czuł, żeby się spocił, ale ciała były tak dziwne, że mógł po prostu tego nie czuć. Tak jak niektórzy ludzie się nie myją i nie czują, że jebią, ale namiętnie korzystają z komunikacji miejskiej.
-Cooo? Aaa. Nie. – Wybuchnął śmiechem jak już ogarnął jej żarcik. –Daleko mi do takiego. – Przyznał nadal rozbawiony. –Ale też wiem, że teraz ja powinienem się obawiać, bo morderca pewnie powiedziałby coś takiego, żeby odwrócić od siebie podejrzenia. – Teraz to on sobie zażartował i w międzyczasie otworzył jej drzwi do kawiarni i puścił przodem. –Masz uczulenie na koty? – Zapytał od razu, bo przypomniało mu się, że zapomniał w ogłoszeniu wspomnieć o tym, że ma dwa koty, które łażą po całym domu. Wieczorem będzie musiał zrobić update w ogłoszeniu. Znowu mógłby przez coś takiego marnować czas ludzi. Na przykład alergików, albo tych co jakimś cudem wolą psy.

Gin Blackwell
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Miło mi Cię poznać tak już osobiście - powiedziała z uśmiechem, gdy uścisnęła mu dłoń i nie, nie była jakoś mocno spocona. Gin nawet nie zwróciła na to uwagi, także było okej. Jej uwagę przykuł natomiast jego rower, który zmierzyła wzrokiem. - Fajny, jesteś zapalonym rowerzystą? - Takim jakich Gin nienawidziła, gdy jeździli po ulicach zamiast ścieżkami rowerowymi, bo wtedy jej się pchali pod koła samochodu jak piekielni samobójcy? Nie wyraziła na głos jednak swoich myśli na temat kierowców jednośladów. Od razu, by wyszła na niemiłego gbura, a jednak trochę zależało jej na wynajęciu tego pokoju.
Zaśmiała się i pokręciła głową. - Bez przesady, nie morduje ludzi - powiedziała wesoło - tylko ich marzenia - dodała puszczając oczko do mężczyzny. Żartowała sobie oczywiście, bo nie robiła nic z tego. Była dobrym człowiekiem wbrew pozorom. Czasem tylko się wkurwiała, ale zazwyczaj miała do tego powody. Jeżeli zaś chodziło o to jaką współlokatorką mogła być Gin, to nikt nigdy nie żałował, że z nią miesza. Głównie dlatego, że była ładna i zawsze znajdowała miejsce skąd można było wziąć alkohol za darmo. - Nie, nie mam. Niedawno nawet jednego dokarmiałam, bo kręcił się niedaleko i było mi go szkoda - jak się okazało był to cwany kot sąsiadów, który żebrał o jedzenie praktycznie na każdej farmie w okolicy. - Napijesz się czegoś? Ja stawiam - no skoro byli już w kawiarni to dobrze byłoby z tego skorzystać. - Masz koty? - Tak obstawiała jak już pytał o te jej uczulenia. - Mam nadzieję, że nie masz alergii na jabłka, bo tych mogę podrzucać całkiem sporo - posiadając własny sad to pewnie jest jeden z głównych składników jej diety.
W końcu, gdy weszli do środka kawiarni to zajęli jakiś stolik i podeszła do nich kelnerka, u które zamówili napoje jakie sobie wcześniej wybrali. - Czym się zajmujesz? - Chciała wiedzieć coś więcej o człowieku, z którym miałaby zamieszkać. Nie wypadała na pierwszym spotkaniu zapytać o jakieś bardziej prywatne informacje więc zaczęła tak na spokojnie.

adan atwood
towarzyska meduza
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
No on się tam tym poważnie stresował. Jeżeli pociłyby mu się ręce, to Gin mogłaby spoko zakładać, że pocą mu się też stopy, a wiadomo... kto chciałby mieszkać z typem, który tak intensywnie się poci?tt To z pewnością nie wróżyłoby niczego dobrego. Jasne, brzmiało to jakby za bardzo to wszystko analizował, ale jak już zapraszał kogoś w swoje skromne progi to chciał się pokazywać od jak najlepszej strony. Nieważne, że trochę się zachowywał jakby co najmniej mieli spać w jednym łóżku. -Mi również. - Wymienianie smsów było fajne, ale nic nie równało się spotkaniu się osobiście. Wtedy można ogarnąć czy rzeczywiście jest vibe i nadawanie na tych samych falach. Chociaż to też nie było jakieś super ważne, bo jakby miał zamieszkać z jakąś mega introwertyczką to bez wahania by to zrobił. Ważne żeby wszystkim się dobrze ze sobą mieszkało. Nie trzeba się zaraz przyjaźnić. Spojrzał na rower, który nie był jego tylko taki miejski, ogólnodostępny. -Nie, nie. - Pokręcił głową ze śmiechem. -W sensie, lubię sobie pojeździć, ale nie powiedziałbym, że jestem zapalonym rowerzystą. Zdecydowanie wolę piłkę nożną. - Rowerem to on jechał, bo łatwiej mu było wyminąć korki, a podejrzewam, że były trochę godziny szczytu, bo może nawet w Lorne zdarzały się potężne korki. -Ty jesteś fanką? - Zapytał, ale nie zauważył nigdzie w okolicy błękitnego albo różowego czy beżowego roweru typu składał, ale nowoczesne retro czy ki chuj.
Zaśmiał się na jej odpowiedź. -Najważniejsze to mieć jakieś hobby i zajęcie. A to choć bardzo szkodliwe, jest legalne. - Wzruszył ramionami nadal rozbawiony. Nie pomyślał o tym, że działania Gin mogły być jednak nielegalne, żeby te marzenia mordować. Z drugiej jednak strony... czy go to obchodziło? Najwyżej jak już zdecyduje się oddać jej jakiś pokój to porozmawia ze swoimi prawnikami, żeby w umowie wspomnieć o tym, żeby nie dochodziło do mordowania jego marzeń. Mimo, że żadnych konkretnych nie miał. -To ja mam dwa koty, które wiecznie domagają się jedzenia, ale odnośnie nich to w ogóle mam osobne zasady. - Machnął ręką. Teraz nie będzie jej tym zanudzał, ale jak dojdzie do tego, że Gin z nim zamieszka to naturalnie będzie musiał to przedstawić. Nie chciał mieć tłustego kota. Ani dwóch. Podziękował za ofertę z płaceniem za jego zamówienie, ale postanowił sam za siebie za płacić. Za nią nie zapłacił, bo był nowoczesnym mężczyzną i wierzył w równouprawnienie. A, że nie była to randka to nie ma co za nią płacić. Sory not sory. Zamówił sobie matchę na zimno, bo lubił ten smak kurzu. -Żadnych uczuleń. Skąd masz jabłka? - Może była jakąś przemytniczką owoców. Słyszał o takich mafiach. -Jestem animatorem w domu spokojnej starości. - Chciał rzucić tekstem “z wykształcenia prawnik”, ale zdawał sobie sprawę z tego, że każdy dzban prawnik powiedziałby coś takiego, żeby z jakiegoś powodu zabłysnąć w towarzystwie. Jemu na tym nie zależało. Gardził tym wykształceniem. Zrobił to dla taty. -A ty? Po przemytem jabłek oczywiście. - Zażartował sobie, ale trochę się stresował, że jednak ma do czynienia z przemytniczką.


Gin Blackwell
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Piłkę nożną? A to ciekawe - pokiwała głową, bo sama zdecydowanie bardziej wolała oglądać mecze niż patrzeć jak typy czy typiarki jeżdżą na rowerze. - Masz jakiś ulubiony zespół? - Zapytała, bo wyglądał na takiego co lubi jakieś nie najlepsze włoskie kluby. Sama nie wiedziała dlaczego tak jej się wydawało! Ona się na tym nie znała za bardzo, ale wiedziała co to jest spalony, więc czuła, że i tak jest powyżej średniej. - A sam grasz, czy jesteś bardziej oglądającym? - No chyba, że grał w fifke na playstation, to wtedy Blackwell nie wiedziała do czego to zaliczać. Gubiła się w rozwiązaniach XXI wieku, bo kiedyś były mistrzostwa w uprawianiu sportów, a teraz sa mistrzostwa w grach komputerowych. Może to też już jest jakiś sport? Nie miała pojęcia i chuja ją to obchodziło. - Oj nie, nie przepadam za rowerami, w sensie... czasem mi się zdarzy jechać gdzieś na rowerową wycieczkę, ale zdecydowanie wolę rolki - a najlepiej to samochód.
- Za to mnie jeszcze nie zamkną - no chyba, że rząd się weźmie za zakaz takich rzeczy też. Najwyżej pójdzie siedzieć, przynajmniej będzie miała jedzenie i spania za darmo. Nie było to takie złe. - Owww... - jęknęła na słowa o kotkach - masz zdjęcia? Pokaż. - Lubiła kotki, pieski też lubiła, ale tylko takie duże. Jakby miała mieć małego psa to wolała mieć kota, a najlepiej to szopa pracza. Gin nie miała problemu z tym, żeby nawet się z tymi kotami bawić, czy je karmić i zmieniać kuwetę. Lubiła zwierzaczki i miło będzie wrócić do domu i kogoś pogłaskać, szczególnie teraz, gdy była sama jak palec. Nie miała szczęścia do związków, to może przynajmniej do współlokatorów jej dopisze?
- Moi dziadkowie mieli sad z jabłkami i dostałam go po nich w spadku - nie było się tu za bardzo czym chwalić. Sądziła, że sad to całkiem niezłe miejsce, ale nie nazwałaby tego jakimś super ciekawym tematem. Było tam fajnie schronić się od gorących promieni słońca, ale tak poza tym? No drzewa jak drzewa. Dupy nie urywało. - A to ciekawe, chyba jesteś pierwszą osobą jaką znam, która robi cos takiego - powiedziała patrząc na niego uważnie, bo była to bardzo niespotykana praca, szczególnie u mężczyzn - Czyli raczej z Tobą w bingo nie grać, bo pewnie jesteś mistrzem - odpadają też pewnie wszystkie planszówki i karty poza rozbieranym pokerem, bo miała nadzieję, że w takie gry nie bawi się z samotnymi staruszkami. - Zajmuje sie sadem i farmą, a po godzinach uczę ludzi tańczyć. Jestem tancerką z wykształcenia i chciałabym niedługo spróbować rozkręcić własną szkołę tańca - to był jeden z jej pomysłów na przyszłość - albo bar z dużym parkietem, bo przez kilka lat pracowałam też jako barmanka - a to był jej drugi pomysł. Nie wiedziała jeszcze jaki chciałaby zrealizować.

adan atwood
towarzyska meduza
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
-Oczywiście, że mam! – Parsknął oburzony, bo co to za sugerowanie mu, że nie miałby ulubionego klubu. Był prawdziwym kibicem i prawdziwym piłkarzem. No może z tym piłkarzem to nie do końca, bo nie grał zawodowo i dla hajsu, ale dlatego, że po prostu to kochał i sprawiało mu to radość i przyjemność. No i nie da się ukryć, że laski też leciały na piłkarzy. Zwłaszcza w Europie, gdzie piłka nożna była jednak najpopularniejszym sportem. –Celtic Glasgow, bo naturalnie jestem patriotą. – Nawet ułożył sobie dłoń na sercu, żeby podkreślić miłość do klubu. Oczywiście nie zapominajmy o tym, że Adan jest Australijczykiem. Po prostu jego rodzina jest ze Szkocji. On już się urodził tutaj, więc musi mocno udawać. –No i Chelsea Londyn, bo naturalnie liga angielska jest najlepszą. – Trochę się rozgadał, a w sumie to nawet nie wiedział czy ją piłka nożna interesuje. No, ale sama zapytała, co nie? –A to ja rolek nie lubię. Boję się, że zrobię przez przypadek mimowolny szpagat i rozerwę sobie rzeczy, których nie chciałbym rozrywać. – Mówił oczywiście o spodniach, a nie na przykład o odbycie. Żeby nie było, że jest jakiś sprośny i obrzydliwy przy pierwszym spotkaniu.
-Ano mam. – Przyznał zadowolony i oczywiście sięgnął po telefon. Włączył galerię, ale zaczął jakieś zdjęcia przerzucać. Zapewne, jak na prawilnego mężczyznę przystało, miał na telefonie pełno zdjęć swojego penisa. No bo czemu nie? Na bank jakaś laska kiedyś mu powie „Ej, wyślesz mi fotkę swojego bydlaka?”. Adan nie chciałby być tym, który odpowie „sory stara, nie bawię się w takie dziwne rzeczy”. No, ale w końcu znalazł fotkę, na której koty są obok siebie i jej pokazał. –To Kramer, a to Kratos. – Wskazał odpowiednie foty. Jak ty chcesz sobie zobaczyć to mam w KP zalinkowane. Teraz nie chce mi się w to bawić. –Jak masz swoje zwierzaki to mogę je przyjąć. – Machnął ręką. Jeżeli się nie pozabijają, to kim on jest żeby stać zwierzakom na drodze?
-I co robisz z tymi jabłkami? Cydr? – Wiedział, że w okolicy jest pełno farm i ludzie robią swoje alkohole. Kto wie, może Adan właśnie poznał kogoś kto będzie mu co jakiś czas dawał w prezencie jakieś alkohole? Nie żeby go nie było stać co nie.
Zaśmiał się na wzmiankę o byciu mistrzem bingo. –Spokojnie. Nie grywam z nimi. Kręcę tylko kulą z numerkami i losuję. – Zachichotał. –Poza tym wieczory z bingo są raz w tygodniu. Czasami nawet się nie odbywają jak mamy inne plany. – Adan lubi staruszkom urozmaicać wieczory. Czasami nawet wyciąga pieniądze od siebie, żeby im dofinansować jakieś rozrywki. Może sobie na to pozwolić, więc czemu nie korzystać z okazji?
-Wow. To musisz mieć mało czasu prywatnego. – Wydawała się być zabieganą dziewuchą. –A nie łatwiej jest mieszkać na farmie? – Dla niego byłoby to logiczne rozwiązanie. Teraz będzie tracić czas na dojazdy z miasta na farmę, która w centrum się raczej nie znajduje.

Gin Blackwell
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Glasgow? Jesteś ze Szkocji? – Zapytała szczerze zainteresowana, bo fajnie było poznać kogoś kto nie pochodził z tej wyspy pajęczaków. – Grasz na dudach? – Oczywiście, że była ciekawa czy potrafi takie rzeczy robić! Tak samo jak nagle ukradkiem próbowała sprawdzić, czy maja jakieś rude prześwity. Sama nie wiedziała czego się spodziewała. – Robisz domowe szkockie jedzenie? – Chętnie, by spróbowała. Tak samo jak prawdziwego szkockiego alkoholu. Oglądała Outlandera więc oczywiście czuła się zaintrygowana tym miejscem, bo no Rudy Sam jest too hot to handle. - Kurcze, może kiedyś obejrzymy razem mecz i w końcu ktoś będzie mi w stanie porządnie wytłumaczyć co to jest ten cholerny spalony - nie była debilką, wiedziała co to jest, ale była ciekawa, czy był w stanie to wytłumaczyć! Poza tym przy meczu zawsze można było się napić piweczka, a każda okazja do tego, by się w ten sposób rozluźnić, była dobra. - Jak tak to przedstawiasz to teraz boje się o swoje części ciała... auć - skrzywiła się, ale i tak nie zrezygnuje z rolek. Będzie mogła się łapać jego siodełka jak będzie jechał na rowerze i będzie ją ciągnąć. Czy to nie dobry plan na mało męczącą podróż?
- Jakie słodkie - mruknęła, gdy pokazał jej zwierzaczki. - Tak po mitologicznemu je nazwałeś? Fajnie - uśmiechnęła się i jeszcze raz spojrzała na kotki, które były bardzo ładne i chętnie, by je wytarmosiła. Całe szczęście, że pokazywał jej zwierzaczki, bo byłoby mocno dziwnie, gdyby miała ochotę wytarmosić bydlaka z innych zdjęć. - Nie, nie mam swoich takich na stałe - chociaż teraz żałowała, bo właśnie zachciała mieć jakieś puszyste coś. Pleśń na przykład.
- Sprzedaje je, czasem biorę je cukiernicy, czasem ludzie do robienia z nich dżemów... no i cydr też wpadnie - miała to już przetestowane i zrobiła kila butelek w zeszłym sezonie. Niestety nie sprawiało jej to takiej frajdy jak sądziła na samym początku. Był to raczej przykry obowiązek, z którym nie chciała być dłużej związana.
- Fajnie mają, że tak się nimi zajmujesz. Na pewno to doceniają, bo chyb nikt nie chciałby być na stare lata samotny i zapomniany - Gin sądziła, że ona ze swoim trybem życia to raczej starości nie doczeka i nie zobaczy jak to jest żyć w takim domu starców czy domu pomocy społecznej.
- Nooo... nie mam go za wiele, ale to nic. Lubię być zajęta. Kiedyś pracowałam jako barmanka i praktycznie cały czas byłam poza domem, wpadałam tylko się przespać i tyle... także teraz to i tak jest miła odmiana - Byłoby łatwiej, ale jest w opłakanym stanie i trzeba dużo zainwestować w jej remont, bo nie da się tam już tak normalnie mieszkać. Dlatego szukam pokoju, żeby w międzyczasie robić tam jakieś drobne naprawy, albo od razu ją sprzedać i mieć święty spokój - nie miała chyba w sobie aż takiego samozaparcia żeby ratować tą ruderę przed całkowitym upadkiem. - Wcześniej to należało do moich dziadków, ale odkąd zmarli zaczynało mocno niszczeć i gdy się tym zajęłam to cóż... było w złym stanie - wyjaśniła jeszcze do końca, a później w końcu podeszła do nich kelnerka żeby mogli zamówić sobie napój.

adan atwood
towarzyska meduza
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
-Tak. – Odparł krótko chociaż historia tego jego pochodzenia była tak skomplikowana, że nawet nie wiedziałby jak jej to powiedzieć. Dlatego postanowił tego nie komentować. Jak będzie chciała się dowiedzieć więcej to pewnie będzie mogła sobie zgooglować jego rodzinę, bo skoro ojciec ma tam koneksje z ludźmi, którzy mają jakieś tytuły to pewnie coś tam jest w Internecie napisane. Adan miał w to wywalone. Nawet nie wiedział czy on ma jakiś tytuł szlachecki czy co? Kiedyś słyszał plotę, że jest 68 w kolejce do tronu, ale w sumie nie wie czy sam sobie tego nie wmówił jak był najarany czy podpity. Różne rzeczy pijanym ludziom siadają na banie. –Nie. – Westchnął. –Też nie. – Dodał po raz kolejny i teraz to się czuł jak na jakimś przesłuchaniu. Może jednak wypadałoby wyjaśnić, że tak naprawdę to się urodził w Australii i tutaj spędził większość życia, ale kultura szkocka gdzieś się tam przewijała, bo rodzice są Szkotami, ale on miał to nieszczęście, że się urodził już po przeprowadzce do Australii? Nie. Zdecydowanie nie będzie tego poruszał.
-Nikt podczas meczu nie ma czasu na tłumaczenie takich rzeczy. – Machnął ręką z uśmiechem. –Za dużo emocji! – Kiedyś miał laskę, która chciała się zainteresować tym co on się interesował i chciała z nim oglądać mecze i zadawała tyle pytań, że teraz biedny Adan ma traumę i woli nie oglądać meczy z ludźmi, którzy nie mają pojęcia o podstawach. –Poza tym żyjemy w świecie Internetu. Można się wszystkiego z filmików na uczyć. – Jakby dobrze poszukać to w Internecie jest już tutorial na dosłownie wszystko.
-Nie. Kramer to postać z Seinfelda. I okej, Kratos to mitologia, ale ja sugerowałem się tylko postacią z gry. – Gdyby nie ograł wszystkich części God of War to nie miałby pojęcia o istnieniu Kratosa. A teraz biedak czeka na 9 listopada, nawet wziął wolne w pracy, żeby móc sobie pograć w najnowszą część i żeby mieć przy tym masę spokoju. No nie mógł się doczekać. Szkoda, że do listopada tak daleko. Nawet trochę posmutniał, ale to była dosłownie nanosekunda, więc nikt nawet nie zdążył zauważyć.
-Aha, aha. Rozumiem. – Pokiwał głową i podrapał się po karku. Schował już też do kieszeni telefon, żeby nie zaczęła mu przerzucać zdjęć jak to zazwyczaj robią mamy jak im pokazujesz jedno zdjęcie, a one mają odruch, żeby nagle przescrollować całą galerię. –Myślałem, że taka farma czy tam plantacja czy sad to przynosi takie zyski, że właściwie zarabiają same na siebie. Że nie jest tak ciężko, że musisz wynajmować gdzieś pokój. – No co on się tam znał. On to w sumie nawet nie wiedział czym się jego ojciec zajmuje. –A dużo ci jeszcze do roboty zostało? – Zapytał, bo chciał wiedzieć czy np. Gin go ostatecznie po dwóch miesiącach wychuja i będzie musiał szukać kogoś nowego, a ją pozwać. O, przypomniało mu się. Tata był prawnikiem, dlatego on też studiował prawo. No, ale wracając do tematu, to nie tak, że jakoś by go finansowo ubodło to, że nie chciałaby tam mieszkać. Po prostu musiałby się znowu bawić we wstawianie ogłoszenia, a to nikogo nie bawi. Nikt nie lubi odbierać telefonów od obcych ludzi.

Gin Blackwell
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- Ech, no dobra... niech będzie - machnęła ręką i lekko pokręciła głową, bo zrozumiała aluzję, że woli mecze oglądać sam. Nie będzie się mu wcinać. Blackwell wiedziała kiedy odpuścić, zarówno w rozmowie jak i w relacjach z ludźmi. Czasem nie chciała tego robić, ale tylko jeżeli mocno jej zależało na jakiejś wybitnej dramie, a teraz tego nie potrzebowała. - Tak, można - kiwnęła głową, bo rzeczywiście można było się tego dowiedzieć z filmików na yt. Tak samo jak matematyki się można było w ten sposób nauczyć, a jednak Gin geniuszem matematycznym nie była. Tańczyć też się w teorii można było nauczyć przez wideo, ale lepiej żeby nikt tak nie robił, bo jeszcze będą myśleć, że potrafią i później każdy będzie sie gdzieś telepał na parkiecie myśląc, że wygląda jak Maserak. A tu taki chuj.
- Oh... masz konsole? - Ona miała i zdarzało jej się grać w momentach, gdy akurat nie robiła czegoś w pracy. Nie było to może zbyt często ale jednak... dobrze, że nie powiedział Gin, ze wziął sobie urlop a granie, bo by się dziewczyna wcale nie zdziwiła. Przecież to powszechne, że ludzie biorą sobie urlopy na gry... na przykład w lutym.
Westchnęła sobie i lekko wzruszyła ramionami. - Być może, jak ktoś ma sporą uprawę i wiele gatunków roślin to pewnie jest łatwiej - bo zbiór jabłek był przez półtorej miesiąca i tyle. Reszta roku była utrzymanką tego krótkiego okresu, w którym rzeczywiście mogła sprzedać zbiory. - Dużo, przede wszystkim muszę wymienić dach, bo przecieka, później wymienić belki, bo niektóre przez to, że ciągle na nie padało to zaczęły próchnieć, a dopiero później mogę się zabrać za wnętrze - czekało ją naprawdę dużo pracy. - Zastanawiam sie nad sprzedaniem tego, nie planowałam być sadownikiem, dostałam to w spadku po dziadkach i cóż, najwyraźniej to nie moja bajka - wzruszyła ramionami, bo chyba już pogodziła się z tym, że niestety ale nie ma ręki do roślin, nawet tak samowystarczalnych jak jabłonie. - Jak chcesz to mogę Cię tam zabrać, może Ci dachówka na głowę nie spadnie - niektórzy lubili sobie chodzić po takich miejscach i poczuć trochę sielskiego klimatu, poza tym mógł sobie zerwać jabłko, całe szczęście nie było u Blackwellówny zakazanego drzewa.

adan atwood
towarzyska meduza
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
-Naturalnie, że mam. – Wypiął dumnie pierś, bo co to byłby za facet jakby nie miał konsoli, na której mógłby trwonić czas. –A ty masz? – Zapytał i nawet w jego głosie pojawiła się nutka nadziei, że odpowie tak. Zawsze go jarało jak laski miały konsole, albo wypasione pecety i znały się na grach. Wtedy mógł sobie siedzieć z taką laską i godzinami gadać z nią o grach. Albo jedno patrzyło jak drugie gra, albo w ogóle grali w coś razem. Coś pięknego. Tutaj na przykład mógłby się podzielić z nią padem i nie musiałby niczego tłumaczyć tak jak byłoby to w przypadku wspólnego oglądania meczu. W razie jakichkolwiek wyjaśnień mógł zatrzymać grę i przejść do wyjaśniania. Przy meczu nie miałby tego komfortu.
-To to nie jest duży sad? Masz tylko jeden gatunek jabłka? – Dla niego to wszystko było brand new information. W sensie z posiadaniem sadu. Bo to, że są różne rodzaje jabłek to on wiedział, bo często nie wiedział jakie sobie w sklepie wybrać, żeby było dobre. Więc po prostu jak idiota naciskał różne rodzaje jabłek i szukał tego, które byłoby najtwardsze. Lubił takie jabłka, które trzaskały pod zębami i które były soczyste. Ale by ojebał teraz takie jabłko. Ehh. Mogła przynieść skrzynkę czy dwie. Może upiekłby nawet ciasto. Kto go wie. –Myślisz o posadzeniu większej ilości gatunków? O poszerzeniu terenu? – No bo w sumie jak ktoś ma coś takiego to może warto zainwestować. Chociaż z drugiej strony jak był to zarobek tylko raz w roku to kijowa sprawa. Adan niestety nie znał wartości pieniądza, bo nigdy nie żył w świecie, w którym musiałby się o pieniądze martwić.
-Ale to myślisz, że jak to wszystko wyremontujesz to później przy sprzedaży ci się zwróci? Nie lepiej to sprzedać teraz i mieć z tego jakiekolwiek pieniądze? – No bo jeżeli sad jest mały to może nikt nie będzie nim zainteresowany. Nawet jeżeli Gin rzeczywiście zrobi wszystko, żeby go wyremontować. –Robisz to w ogóle wszystko sama? – Bo brzmi jakby była złotą rączką, która wolne chwilę spędza na restaurowaniu tego sadu. Taki trochę z niej Ryan Gosling z Pamiętnika. Pewnie też pisze codziennie listy do swojej Rachel McAdams.
-Jest aż tak źle? – Zaśmiał się, bo naturalnie nie chciał, żeby dachówka spadła mu na łeb. –Dobra… może wróćmy do tematu pokoju w sumie. – Podrapał się po skroni, bo nawet o tym nie pogadali, a gadają o pierdach. –Cena ci odpowiada? – Nie brał jakiejś wygórowanej ceny, bo na hajsie absolutnie mu nie zależało, ale wiadomo, musiał coś zaproponować, żeby nie wyjść na creepa.

Gin Blackwell
właścicielka sadu i tancerka — sad
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
cesarzowa w jabłkowym imperium, ucząca dzieci baletu czekająca na to co jej życie przyniesie
- No oczywiście, że mam - czasem nawet na niej grała. Bywały momenty, w których zarywała nocki, żeby sobie machnąć gierkę. Teraz mogła to robić, bo gdy pracowała jeszcze za barem to niestety takie rzeczy były utrudnione. Gdy była trochę młodsza to wolała wolny czas spędzać ze znajomymi na imprezach niż przed ekranem telewizora, ale teraz wiele się zmieniło. Nie miała już aż tyle przyjaciół, z którymi mogła się spotkać i wolała chyba mieć odrobinę świętego spokoju, a zamiast stawiać czoła okropnością prawdziwego świata lepiej było zabijać potwory w kanałach. - Ostatnio nawet dość często w coś gram dla zabicia czasu - mógł ją mieć za nerda. Nie miała z tym problemu.
- Mam kilka gatunków, które nadają się do różnych rzeczy. Z jednych można zrobić cydr z innych lepiej robi się ciasta czy przetwory - nie znała się na tym jakoś mocno. Starała się doszkolić, gdy dostała farmę i naprawdę próbowała być najlepszą z możliwych właścicielek sadu, ale niestety nie dawało jej to radości. Nie chciała się na zawsze połączyć z czymś co będzie ją dołować. Lepiej było się od tego uwolnić i zostawić sad w rękach kogoś kto należycie się nim zajmie. - Nie, nie dałabym sobie sama rady z większym miejscem. W sumie to myślę, żeby to sprzedać i zainwestować te pieniądze w szkołe tańca z prawdziwego zdarzenia - wtedy mogłaby pracować w tym co sprawiało jej cholerną przyjemność. Była gotowa na to, by spróbować czegoś nowego i w końcu zrobić coś co sprawi, że będzie jej w życiu dobrze i może będzie szczęśliwa. - Myślę, że teraz mało kto, by mi to kupił, to straszna rudera. Trochę to podrasuje, nie będe na to wydawać bog wie ile pieniędzy… ale tak nieco to naprawię i wtedy pewnie będzie łatwiej i będę mogła więcej za nią wziąć - w innym wypadku musiałaby porządnie spuścić cenę, bo ktoś sam musiałby to sobie naprawiać, a tak to będzie mogła trochę bardziej zaszaleć. Plus, ludzie często nie chcieli inwestować w coś w co później będą musieli włożyć jeszcze w chuj dużo pracy. - Chciałabym - zaśmiała się - ostatnio trochę razem z bratem próbowaliśmy ogarnąć dach, ale chyba lepiej będzie wezwać do tego ekipę remontową - wzruszyła lekko ramionami i westchnęła. - Ale ściany umiem sama pomalować, nie mam dwóch lewych rąk - gwóźdź też potrafiła do ściany wbić. Da radę.
- Taak… dostałbyś żółty kask - i byłby jak minionek. Rzeczywiście trochę się rozgadali na jakieś inne tematy niż to po co się rzeczywiście spotkali. - Tak, cena jest spoko - kiwnęła głową. - Ale jestem ciekawa czy właściciel mieszkania jest okej? Kiedyś jak wynajmowałam to facet lubił sobie wbijać na chatę i trochę się zachowywał jakby sam tam dalej mieszkał - to było strasznie kripi i Blackwell szybko się musiała wyprowadzić.

adan atwood
towarzyska meduza
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
26 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
you're mistaken if you think I haven't been called cold before
Spojrzał na nią unosząc brwi w zdziwieniu. –Dlaczego zabijasz czas? – No nieco go tym zdziwiła. –Czas to jedyna rzecz, która jak stracona, to nigdy jej nie odzyskasz. – Uśmiechnął się delikatnie. Dla niego granie w gry nie było zabijaniem czasu czy nudy tylko formą rozgrywki. Potrafił grać godzinami i nie dość, że sprawiało mu to radość to jeszcze tak bardzo cieszyło oczy. Gry były bardzo niedocenianą formą sztuki. W dzisiejszych czasach były momentami bardziej realistyczne niż CGI, w niektórych filmach czy serialach. Chciał jeszcze dorzucić jakiś tekst o tym, że jest za młoda, żeby zabijać czas, ale później ogarnął, że musi być w jego wieku, albo młodsza. Nie pomyślał, że może być starsza, bo wyglądała tak młodziutko. –W co grywasz najczęściej? – To było zdecydowanie lepsze pytanie.
-O ja. Nie wiedziałem, że nie wszystkie jabłka nadają się na cydr. – On to myślał, że wszystkie jabłka smakują tak samo, a różnią się tylko umaszczeniem czy twardością. –A jak to w ogóle jest, że w sumie każdy sok jabłkowy smakuje tak samo, a jest tyle różnych jabłek? – No bo ona może dla niego rozwiązać tą zagadkę skoro okazywało się, że są różne rodzaje. Może był konkretny rodzaj jabłka, który nadawał się tylko i wyłącznie na sok. Ale by się teraz napił takiego soku. Żałował, że ma jakąś gówno herbatę. Eh. –Ma to sens. – Pokiwał głową. –Po co trzymać coś co ci nie sprawia radości. – Wzruszył ramionami i podrapał się po łokciu. –Wiesz… właściwie jeśli chcesz to mogę zostać takim twoim cichym partnerem. Pomógłbym ci z wyremontowaniem farmy i sprzedażą jej, a później ze szkołą tańca. – Miał te pieniądze rodziców, z którymi nic nie robił, a tata wiecznie mu truł dupę, że powinien się czymś zając. Może Adan powinien zostać właśnie takim inwestorem? Może powinien pomagać ludziom z ich marzeniami i jednocześnie mieć z tego jakieś dochody. Zamieszał w międzyczasie w swojej herbatce i nawet upił łyk.
Zaśmiał się, ale zaraz spoważniał. Wiedział, że właściciele mieszkań potrafią być obrzydliwi w stosunku do kobiet wynajmujących. –Dom jest mój, więc w sumie… to ja jestem właścicielem. Także do domu będę wbijał, bo też tam mieszkam, ale nie będę wbijał do twojego pokoju. – Nawet położył rękę na piersi, żeby złożyć obietnicę.

Gin Blackwell
ODPOWIEDZ