Latarnik — Latarnia morska
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprawuje pieczę nad latarnią morską w Lorne
Stała teraz zażenowana samą sobą. No tak. Facet traci swój prywatny czas, żeby jej pomagać, a ona już musi robić z niego psychopatę. Tylko dlatego, że uśmiechnął się sam do siebie po tym jak mu powiedziała, że w większości czasu jest tutaj sama. –Nie. – Odpowiedziała i wypuściła powietrze. –Przepraszam. To mój mózg sobie dopowiada głupie rzeczy. Przepraszam. – Wykonała jakiś dziwny ruch ręką wskazując na swoją głowę, żeby potwierdzić, że jest z nią coś nie tak. Przez chwilę nawet miała genialny pomysł, żeby mu powiedzieć, że całkiem niedawno jak schodziła z drabiny znajdującej się na ostatnim piętrze latarni to się poślizgnęła i spadła i się turlała po schodach, aż na sam dół i teraz ma jakieś ubytki na głowie. Wiedziała, że to jednak jest mega głupie. Tak samo jak te jej wizje.
-Nie. – Odpowiedziała mu ponownie i znowu docierało do niej to, że robiła z siebie idiotkę. Jak ona w ogóle mogła myśleć o powrocie do randkowania jak nie potrafiła normalnie rozmawiać z mężczyzną? Może powinna pociągnąć swój biseksualizm i sprawdzić czy z kobietą byłaby szczęśliwa czy po prostu uważa kobiety za atrakcyjne i na tym koniec jej biseksualizmu. –Wybacz. Po prostu… – Nie miała ochoty go okłamywać, bo nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. A jak ma ją zabić to czy cokolwiek miało znaczenie. –Po prostu czasami przyłapuje się na tym, że ta latarnia mnie przytłacza i miała być spełnieniem moich marzeń, a jest szansa, że generuje wszystkie moje problemy. – Powiedziała to na jednym wydechu tak szybko, że sama była tym zaskoczona. No cóż… może potrzebowała to przyznać na głos, a Caleb był odpowiednią osobą, bo nie będzie jej oceniał?
-Oo. Okej. To jest akurat imponujące. – No bycie lekarzem nie było łatwe. Dilowanie ze starymi ludźmi w przychodni, sama nauka do bycia lekarzem to jak droga przez mękę. Tak jej się przynajmniej wydawało. Skąd mogła wiedzieć? Byłą tylko biologiem morskim. –Przyszedłeś tutaj pomyśleć przed spotkaniem z pacjentem z ciężkim przypadkiem? – Próbowała zażartować, bo wiadomo, ze bohaterowie Chirurgów chodzili w jakieś pojebane miejsca, żeby myśleć o operacjach czy ki chuj.

Caleb Foggart
lekarz, właściciel przychodni — lorne bay medical center
43 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
mężczyzna z przeszłością - bohater wojenny, lekarz wojskowy, który po powrocie do domu odnajduje swoją nową drogę prowadząc ośrodek zdrowia i po godzinach prowadząc prywatną praktykę... wyłącznie dla gangsterów.
+ irene caddel

Tym razem to on spojrzał na nią, w taki niby podejrzliwy sposób, jakby w ten sposób mógł "wycisnąć" z niej więcej informacji.
- A mogę chociaż wiedzieć co takiego te... głupie rzeczy? Wygenerowały na mój temat? - aż się trochę zaśmiał. Był ciekawy czy powstająca w głowie jego aktualnej towarzyszki historia raczej przypominała miłosne uniesienia w Pamiętniku czy raczej jawił się jako kolejne wcielenie Freddiego Krugera i ją tutaj zaraz w jakiś brutalny sposób zaszlachtuje. Uśmiechnął się na samą myśl, gdzieś tam głęboko w swojej głowie próbując sobie wyobrazić i siebie, i Irene w swoistym odpowiedniku wcześniej przytoczonych tytułów czy bohaterów. Musi mieć dziewczyna wyobraźnię, trzeba jej to przyznać.
- Ale ja się o nic nie gniewam, spokojnie - no bo i o co miałby się niby teraz obrażać? W całym tym zakręceniu Irene było coś na tyle uroczego, że nie zauważał nic co miałoby mu przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, wspólnie spędzony czas uważał za naprawdę udany i troszeczkę już kombinował w głowie jak tu sobie załatwić jakieś drugie podejście. Szybko jednak spoważniał, poczuł po prostu że po takiej jakieś irenowej prywacie jest to potrzebne.
- Mogę ci w temacie tej latarni jakoś pomóc? Znaczy no, jakoś bardziej znacząco niż wymieniając kilka żarówek - zapytał autentycznie zainteresowany. No jakby na to nie patrzył to chłopina ma wystarczająco dużo wolnego czasu, żeby się czymś takim zająć. To wręcz doskonale dla niego, nowe hobby.
- E tam, praca jak praca. Osiem godzin wysłuchiwania cudzych bolączek. Prawie ja fryzjer albo taksówkarz - wzruszył ramionami z rozbrajającą miną. Chłopina był skromny, nie zamierzał pozować na kogoś lepszego niż inni tylko dlatego, że skończył jakieś turbo ciężkie studia i zanim zaczął pracę w zawodzie musiał mieć milion lat doświadczenia. No przecież to nic. - Nie miewam ciężkich przypadków. Już nie - nieważne czy miałby teraz wracać do wspomnień jeszcze gdzieś tam hen hen z wojny, czy z prób ułożenia sobie kariery zawodowej na oddziale szpitalnym. Wtedy mógł mówić o lżejszych czy cięższych przypadkach, teraz to co najwyżej Leokadia z nadciśnieniem mogła próbować go swatać z wnuczkaą.
Latarnik — Latarnia morska
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprawuje pieczę nad latarnią morską w Lorne
Machnęła rękoma. Może nawet nieco zbyt energicznie, ale jednak bardzo chciała zbyć ten temat. –Nic. Naprawdę nic takiego co chciałbyś usłyszeć od nieznajomej typiary. Serio. – Zaśmiała się i kontynuowała machanie rękoma. Unikała nawet patrzenia na Caleba, bo jego spojrzenie było zbyt przenikliwe. Za każdym razem jak rzucała mu krótkie spojrzenie to miała ochotę wyznać mu całą prawdę. W końcu jednak zatrzymała wzrok na jego twarzy na trochę za długo. –No dobra. Okej. Powiem ci, ale nie możesz się na mnie obrazić, okej? – W sumie nie wiem co jej zależało czy obcy facet się na nią obrazi czy nie. Co zrobi? Postrąca te wszystkie lampy? No w sumie wolałabym, żeby jednak tego nie robił. –Zaczęłam snuć teorię o tym, że to trochę dziwna pora dla mężczyzny na samotne wędrowanie w te tereny. I jeszcze zaprosiłam cię tutaj prosząc o pomoc i zaczęłam się pocić na temat tego jak totalnie jestem tutaj zawsze sama. A przynajmniej przeważnie. No i pomyślałam, że może nie powinnam tego robić, bo niewiadomo kim jesteś, co nie? – Zaśmiała się nerwowo. Mogła nie słuchać tych podcastów o niewyjaśnionych okolicznych (i nie tylko!) zbrodniach. Ale co poradzisz na to, że ta cała młoda Mabel Fairweather ma taki hipnotyzujący głos i opowiada tak ciekawie. Irene nawet bez wahania wsparła dziewczynę finansowo. Zawsze szczyciła się tym, że wspiera lokalne talenty, a Mabel życzyła jak najlepiej. No i całej otoczce nie pomagało to, że w dwa dni obejrzała cały serial o Jeffie Dahmerze. –Wybacz. – Dodała jeszcze, bo wiadomo, że nikt nie chciał być podejrzany o bycie mordercą. Chociaż kto wie, może jednak ktoś chciał.
Spojrzała na niego szczerze zszokowana. No bo nikt jej takiej pomocy nigdy nie zaproponował. Trochę, jak była jeszcze żoną Jamesa, to oczekiwała od niego takiej pomocy. Ale ten nienawidził latarni tak bardzo, że właściwie nigdy tutaj nie bywał. –Mówisz poważnie? – Wolała się upewnić, bo może robił ją w Karolka czy coś. –Jest tutaj masa rzeczy do zrobienia, która właściwie wymaga specjalisty, ale no wiadomo jak to jest. Do żadnego nie mogę się dodzwonić, a jak już się dodzwonię to mają tak odległe terminy, że aż się wszystkiego odechciewa. – Nie da się ukryć, że sporo rzeczy ogarnęła tutaj sama. Nie miała zielonego pojęcia o wielu rzeczach, ale zrobiła szybkie internetowe kursy i tak sobie jakoś funkcjonuje.
-Wydaje mi się, że właśnie słuchanie takiego ludzkiego pierdzielenia może być bardzo męczące. – Zwłaszcza, że te stare baby często nie przychodziły z jakimiś schorzeniami tylko dla samego towarzystwa i siedzenia u kogoś kto je wysłucha. Były samotne, rodzina o nich zapominała, a potrzebowały się przecież przed kimś wygadać. Wtedy wkraczali lekarze rodzinni. Przyglądała mu się przez chwilę jak powiedział to „Już nie”. Trochę chciała go pociągnąć za język, ale uznała, że może jeszcze za krótko go zna. A jak ją już uprowadzi i zamknie w piwnicy to wtedy będą mieli czas na pogawędki. –Dziękuję. – Wskazała na lampy, bo właśnie zajmował się już ostatnią.

Caleb Foggart
lekarz, właściciel przychodni — lorne bay medical center
43 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
mężczyzna z przeszłością - bohater wojenny, lekarz wojskowy, który po powrocie do domu odnajduje swoją nową drogę prowadząc ośrodek zdrowia i po godzinach prowadząc prywatną praktykę... wyłącznie dla gangsterów.
+ irene caddel

Kiedy tylko machnęła ręką, widocznie po to by go zbyć, od razu spojrzał na nią... bardziej podejrzliwie. Jakoś tak mu się skojarzyło, że im bardziej ona się będzie tego faktu wypierać, tym bardziej okazuje się, że z całą tą historią dotyczącą wielkich opowieści w jej głowie to prawda. I przez to chyba był tego tak ciekawy. Bo wiedział, że ma czego!
- To zaszło aż tak daleko, żebym mógł się o to obrażać? - zrobił lekko głupkowatą minę, po czym się jednak roześmiał. No naprawdę, gdyby był małą rozkapryszoną dziewczynką to mógłby teraz stać tu i tupać nóżkami. Przebierać nimi wręcz. Irene widocznie umiała w reklamę swoich własnych, dziwnych historii na temat gości. Zwykle Caleb nawet nawet nie udawałby zainteresowanego tematem, a teraz? Czekał na odpowiedź już dłuższą chwilę. Po chwili jednak wyraz jego twarzy zmienił się w dość zafrasowany. Co prawda dosyć sztucznie i od razu było widać, że będzie się zgrywał, ale próbował! - I w ogóle co to za słownictwo, typiara? Teraz to ta młodzież ledwo dostanie kawałek dowodu i od razu proszę, jaki słownik! Wszystko i wszystkich tylko pejoratywnie... - pokręcił głową z niedowierzaniem, długo próbował być poważny, ale jednak mu się to nie udało. Szeroko się uśmiechnął i troszkę przy tym zaśmiał. - A teraz serio, co to w ogóle za określenie? Trochę jakbyś mi pod oknem albo pod robotą wystawała prosząc o dolara - Caleb może nie był najstarszym człowiekiem na świecie, ale to ten typ człowieka, który od zawsze czuł się stary, i nigdy się nie krył z tym, że pewnych rzeczy nie rozumie, nie rozumiał i nie zrozumie. Tak było z używaniem pewnych słów przez inne osoby. W większości udawał, że mu to wisi, albo że "czai bazę", ale bywało naprawdę różnie. Bo i różnie on sam te słowa rozumiał, nie?
- No to słucham... - urwał swój dalszy monolog, co by nie przerywać samej Irene. Pokiwał głową ze zrozumieniem, chwilę w ciszy przetrawiał to co powiedziała, dopiero po tym postanowił się w temacie wypowiedzieć: - Jeśli cię to uspokoi, nie jestem mordercą, w ogóle żaden ze mnie przestępca. Mam parę punktów karnych, ale - come on! - to chyba nie powoduje, że wystawi się za mną list gończy? I jeśli o mnie chodzi to pewnie zaleci ostatnim... jak to jest? Przegrywem? Ostatnim w każdym razie przegrywem, ale jestem rozwodnikiem, z przyjaciółmi zapracowanymi bardziej niż ja, więc czasem żeby nie czuć się w domu jak w więzieniu jadę sobie gdzieś zmarnotrawić czas. Rzadko wtedy wysiadam jednak z samochodu, więc dziś jakieś licho mnie chyba podkusiło, żeby tu przyjść i wymieniać ci żarówki - wyszczerzył się, chciał jakoś podświadomie, żeby cała ta historia raczej wskazywała, że normalny i sympatyczny z niego człowiek, a nie że jest jakimś samotnym boomerem. Ale przy takiej Irenie to jednak nigdy nie wiadomo jak ona do tego podejdzie, czekał więc cierpliwie na jej reakcję. W międzyczasie pozwolił sobie nawet się trochę tutaj wkoło nawet rozejrzeć. Był związany z Lorne Bay właściwie od urodzenia, pamiętał to miejsce jeszcze ze swojego dzieciństwa, a teraz już jako dorosły, dojrzały facet, doceniał dopiero jego walory estetyczne. To Australia, tutaj nie ma żadnych srogich zim, więc można mówić o sezonie przez cały rok - gdyby tylko dobrze zainwestować trochę uwagi i - wiadomo - jeszcze więcej pieniędzy, to miejsce mogłoby być obowiązkowym punktem do zobaczenia. Postanowił zatem wziąć się za to, i po prostu dziewczynie pomóc.
- Pracowałem wcześniej jako chirurg, szczerze mówiąc chyba już wolę to pierdzielenie. I nie ma za co - skinął głową w odpowiedzi. Jeśli Irene będzie chciała wiedzieć coś więcej o jego fachu, po prostu o to zapyta, chłopina przecież nie musiał być jakoś specjalnie wylewny tak sam z siebie, nie? Zresztą, legenda głosi że to podobno kobiety są gadułami!
Latarnik — Latarnia morska
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprawuje pieczę nad latarnią morską w Lorne
Rozłożyła bezradnie ramiona.
-Wszystko zależy od tego z jaką osobą mam do czynienia. – Gdybyś ktoś jej coś takiego zarzucił to oczywiście nic by z tym nie zrobiła. Nie obraziłaby się, bo sama wie jak to jest kiedy wyobraźnia poniesie cię za daleko. Tym bardziej jak się jest kobietą. Raczej by się z tego śmiała, a później rzuciła jakieś „doskonale to rozumiem”. Z drugiej jednak strony, są ludzie, których sama aluzja do czegoś takiego śmiertelnie by obraziła. A no takiej Irenie ciężko było określić jakim człowiekiem jest Caleb. Zakładała, że jest dobry, bo jednak bezinteresownie jej pomógł i nie oczekiwał żadnej zapłaty. Z drugiej jednak strony, to że jej pomógł nie przekreślało tego, że mógł być człowiekiem obrażalskim. Co jak w ramach zemsty wróci tutaj w nocy i rozpierdoli te wszystkie lampy? Finansowo by się nie pozbierała. Psychicznie? Bałaby się każdej nocy w latarni.
Słysząc jego reakcję poczuła niewyobrażalną ulgę. Ba!, nawet sama się uśmiechnęła i złapała się za serce. Nadal mógł być mordercą, ale przynajmniej się nie obraził. Jeżeli był mordercą to raczej takim opanowanym, co działał raczej z premedytacją. Jakby był człowiekiem działającym w afekcie, to Irene już nie zdążyłaby się nawet uśmiechnąć, bo miałaby głowę rozwaloną przez tą kulawą drabinę. –Trenuje młodzież na strzelnicy. Czasami coś od nich podłapię. – Wyjaśniła szybko i machnęła znowu ręką, żeby zbyć temat. Tak naprawdę to trochę kłamała. Nic takiego nie podłapała od tych dzieci. Po prostu jakoś tak to słowo się do niej przyczepiło i używała go odkąd tylko pamięta.
-Nie będę kłamać. Trochę mnie to uspokoiło. – Pewnie coś takiego co zaserwował jej Caleb powiedziałby jej każdy morderca, ale wiadomo. Irene jest osobą, która wierzy w to, że ludzie potrafią być dobrzy. Mimo tego, że zakłada najgorsze scenariusze. No tak czy siak postanowiła uwierzyć Calebowi, że rzeczywiście mordercą nie jest. –A kto nie ma punktów karnych? - Prychnęła. Ona nie miała, ale chciała z nim poczuć jakąś więź, żeby było nieco swobodniej. A przynajmniej, żeby ona sobie mogła wmówić, że jest swobodniej. No, ale po jego kolejnych słowach to nawet pożałowała, że chciała nawiązać fałszywą więź odnośnie posiadania punktów karnych. Znalazła inny punkt zaczepienia. Ten prawdziwy. –Też jestem po rozwodzie i… doskonale to rozumiem. – Co prawda to ona raczej była tą zajętą przyjaciółką, ale wiedziała jak to jest. Musiała się w końcu wziąć za pracę, bo jak nie pracowała to załamywała się i myślała o swoim losie i o tym jak straciła miłość i jak pozwoliła odejść byłemu mężowi. Przez rozwód prawie straciła latarnie, bo wolała topić smutki w winie od Callawayów zamiast pracować. W końcu jednak się ogarnęła.
-Zrezygnowałeś? – Zapytała zdziwiona. Jak kojarzyła lekarzy (z seriali i filmów) to wszyscy się zawsze szczycili swoim fachem no i poświęcali temu całe swoje życie. Trochę zaczęła łączyć kropki w swoją własną interpretację i uznała, że może jego praca kosztowała go małżeństwo. –To zajdziesz na tą kawę? – Zapytała i pozbierała nawet te wszystkie żarówki do jednego kartonu i zaczęła składać tą nieszczęsną drabinę. Oczywiście, że pójdzie ją schować, jeszcze się przyda!

Caleb Foggart
lekarz, właściciel przychodni — lorne bay medical center
43 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
mężczyzna z przeszłością - bohater wojenny, lekarz wojskowy, który po powrocie do domu odnajduje swoją nową drogę prowadząc ośrodek zdrowia i po godzinach prowadząc prywatną praktykę... wyłącznie dla gangsterów.
+ irene caddel

Uśmiechnął się nawet lekko, słysząc jej odpowiedź:
- No patrz, człowiek liczy, że jego pierwszego spotyka taki zaszczyt, że jest jakiś wyjątkowy, a tutaj o... - pokiwał jej w żartobliwy sposób palcem, w taki rzekomo karcący sposób. - Ale doceniam, to pewnie miało zabrzmieć pocieszająco i tak, żebym nie poczuł, że na początku miałaś mnie za psychopatycznego mordercę - wzruszył ramionami. No, jakoś nietrudno przychodziło mu wyobrażenie sobie, że skoro jakiś obcy typ pojawia się w jednym z najbardziej odległych zakątków miasta, na dodatek nagabuje tutaj jedyną samotną kobietę równa się temu, że jest wysoce podejrzany. I nawet nie miałby tego samej Irene za złe, gdyby faktycznie w jej myślach chociaż przez chwilę jakimś takim typem był. Kobietom w dzisiejszym świecie nie było najłatwiej i trzeba je było rozumieć - jakąś taką pokrętną filozofię wyznawał sam Caleb.
- Zazdroszczę umiejętności lingwistycznych... Ja czasami próbuję słuchać takich rozmów gdzieś po poczekalni w przychodni. Nie podłapałem do tej pory nic a nic. - zrobił teatralnie zasmuconą minę. No, z drugiej strony to on pewnie nawet nie próbował wprowadzania takich słów do własnego słownika, bo jakby na to jednak nie spojrzał, to dla sporej części społeczeństwa, orbituje bliżej "starszych państwa" niż okresu bycia nastolatkiem, i chyba już mu w ogóle nie przystoi. Nauczył się angielskiego raz, skutecznie i przy tym wolałby zostać. Po chwili jednak załapał coś innego w jej wypowiedzi: - Pracujesz też na strzelnicy? Starcza ci jeszcze doby na to wszystko? - Foggart nawet nie starał się specjalnie wyobrazić sobie, jak czasochłonnym zajęciem musiało być ogarnianie tego antyk... tej pięknej latarni, a gdzie tu jeszcze logistyka przemieszczania się z miejsca na miejsce, przygotowania samej strzelnicy na zajęcia, a potem samych zajęć z młodzieżą. Ludzie to jednak potrafili być zarobieni, no naprawdę.
- Uhm... Czy zrezygnowałem? Chyba raczej się wypaliłem. Pracować zacząłem jeszcze końcówką studiów, tyle że... powiedzmy szkodliwych warunkach. Do szpitala nie wpuszczą cię na żaden oddział przed stażem, ale na wojnę to i owszem, proszę bardzo, bo umiesz przeszyć ranę na sztucznej skórze. Kiedy w końcu wróciłem na normalny, cywilny oddział, to w ogóle nie wyglądało jak to o czym kiedyś marzyłem i dałem sobie po prostu spokój. - wzruszył ramionami z lekkim, takim krzepiącym rodzajem uśmiechu. Jeden Bóg tylko wiedział, komu miało być to pokrzepienie - bo tak szczerze mówiąc, sam Caleb chyba powoli zdawał sobie sprawę, że od kilku dobrych lat żyje z czymś w rodzaju ptsd i że może w końcu czas coś z tym zrobić?
- Zajdziesz, zajdziesz. Daj to pudło i powiedz gdzie mam odstawić - pomocny Caleb melduje się do wykonania dalszej części zadania!
Latarnik — Latarnia morska
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprawuje pieczę nad latarnią morską w Lorne
Parsknęła śmiechem, ale zaraz ukryła twarz w dłoniach. No cóż. Przyłapał ją. Rzeczywiście przez parę chwil miała go za kogoś kto może się okazać mordercą. A ona naprawdę nie miała ochoty na bycie ofiarą. Wystarczało jej to, że była trochę ofiarą życiową. A przynajmniej tak to sobie wmawiała. Tak czy siak było jej głupio, ale tylko przez chwilę. Świat nie ułatwiał niczego kobietom. Musiały być podejrzliwe wobec każdej nowopoznanej osoby. Zwłaszcza takiej, która jest uprzejma i oferuje pomoc. Nigdy nie wiadomo czego zażąda w zamian. A, że Irene miała naprawdę niewiele do zaoferowania, to prawdopodobnie musiałaby stracić życie. Tak ją nadal pchały jej fantazje.
-No wiesz… czy poczekalnie nie są pełne starszych osób? – Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Nie chciała obrażać starych ludzi, bo od tego są moje inne postacie. Irene była miła. Żyła jednak ze świadomością, że tam gdzie jest lekarz, jest też pełno starych ludzi. Jasne, część z nich rzeczywiście potrzebowała pomocy medycznej czy jakiegoś doradztwa, ale wiadomo, że reszta to sobie raczej przychodziła i blokowała kolejki, bo najzwyczajniej na świecie im się nudziło. Nic więc dziwnego, że Caleb nie był w stanie podłapać jakiś fajnych tekstów. Cool kids są w tym czasie na strzelnicy.
-Umm… nie nazwałabym tego pracą. – Podrapała się gdzieś po podbródku. –To bardziej taki… trochę wolontariat? Trenuję dzieciaki na zawody strzeleckie, ale po cichu chcę żeby wiedziały jak w razie czego się bronić. – Nie był fanką przemocy, ale sama miała broń w domu. Ba!, nawet niedawno się dowiedziałam z mojej kp, że Irene namiętnie chodzi na polowania. Także przemoc jest be, ale korzystanie z broni czy nawet jej posiadanie było jak najbardziej okej. Pewnie Irene była jedną z tych, którzy się cieszyli jak jakiś brutal został zastrzelony przez ofiarę w ramach samoobrony. –I nie. Nie starcza mi doby. Wolałabym, żeby były nieco dłuższe. – Dobrze chociaż, że te zajęcia na strzelnicy miała raz w tygodniu. Łatwo było się wyrwać, albo znaleźć kogoś kto zaopiekowałby się latarnią jak jeszcze nie miała pomocnika.
-Rozumiem. Ma to sens. – Pokiwała głową i zaczęła na chwilę rozmyślać o wszystkich rzeczach, których Caleb mógłby doświadczyć. Jej były mąż był wojskowym, więc Irene doskonale wiedziała z czym ten się zmagał. A przynajmniej próbowała sobie wmówić, że doskonale o tym wie.
-Za mną. – Machnęła ręką z uśmiechem i zaprosiła go do środka i zrobiła tą kawę i pogadali jeszcze o pierdach i o uprawie tulipanów i później Irene jeszcze raz podziękowała mu za pomoc i się rozeszli.

/ztx2

Caleb Foggart
ODPOWIEDZ