gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
27.

Miała wrażenie, że jej życie przypomina sinusoidę, ale chyba po zaliczeniu sporego dała, znów mogła powoli piąć się do góry. Powoli nawet przyzwyczajała się do tego, że mieszka z Remigiusem i spożywa też regularne posiłki, chociaż w tym wciąż nie było zbyt kolorowo. Naprawdę chciała się starać, nie żeby z miejsca umiała zmienić wszystko, ale próbowała nie sprawiać problemów, a gdy już je sprawiała, to przynajmniej dbała o to, by za wiele osób się o tym nie dowiedziało.
Wróciła z porannego treningu w całkiem dobrym humorze i sądziła, że niewiele będzie w stanie jej go zepsuć. Musiała też przyznać, że pomimo złości, jaką czuła, gdy Remy kupił jej samochód, teraz doceniała ilość zaoszczędzonego czasu, dzięki poruszaniu się z jego pomocą, a nie komunikacją miejską. W domu była sama, nie licząc gosposi, która tutaj sprzątała, a która chyba nie była szczególną fanką związku Soriente z Westbrook, z czym w odczuciu dziewczyny wcale się nie kryła, ale też do niechęci akurat Lisbeth już dawno przywykła. Nie chcąc jej wchodzić w drogę poszła i przebrała się w strój kąpielowy i postanowiła popływać trochę w basenie na zewnątrz, bo tak rekompensowała sobie to, że nie spacerowała teraz już tak dużo, co kiedyś.
- Przyszedł gość do pana Soriente - w pewnej chwili w pływaniu przerwała jej gosposia, co nieszczególnie ją cieszyło. Podpłynęła do krawędzi i oparła się na niej ramionami.
- Remigiusa nie ma przecież - zauważyła, marszcząc nosek.
- Pan Haynes może poczekać, jest tu mile widziany - pouczyła ją kobieta i według Lisy, chętnie dodałaby wzmiankę o tym, że Westbrook powinna już to wiedzieć, bo właściciel domu był o wiele bardziej socjalny i towarzyski, niż jego dziewczyna, która poznawaniem nowych osób niezwykle się stresowała. Nie chciała dać kobiecie żadnej satysfakcji, więc wzruszyła tylko ramionami.
- No dobrze, jeśli tak - rzuciła lekko i odgarnęła z twarzy włosy, których do pływania wyjątkowo nie spinała. Gosposia wycofała się z powrotem do domu i prawdę mówiąc Lisbeth będzie pewna, że ten cały pan Haynes właśnie tam będzie sobie czekał na Remy'ego, ale zaraz zobaczyła go przez szklane ściany, zmierzającego do jednego z okien, które było rozsunięte, umożliwiając wyjście na taras. Sęk jednak w tym, że o ile starała się być obojętna, o tyle w chwili, w której skojarzyła tę twarz, zrobiło jej się w jednej chwili niedobrze i jak przystało na mistrza długotrwałych i niezawodnych rozwiązań, szybko odwróciła się tyłem, odpychając nieco od krawędzi basenu, by stanąć gdzieś po środku i nie wiedząc za bardzo co dalej.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Haynes miał problem z utrzymywaniem jakichkolwiek dłuższych relacji międzyludzkich. Brzmiało to jak banał, ale mocniej zżywał się ze swoimi bohaterami, którzy ożywali w jego głowie niż na żywych ludziach. Wynikało to z prostej przyczyny- ci książkowi zawsze postępowali według jego wytycznych i miał nad nimi kontrolę. Ci realni zawodzili go bez przerwy i często zachowywali się jak chcieli. Irytowało go tak bardzo, że już jako dziecko tworzył sobie własny, idealny świat. Wydawcy, zresztą, często podsycali jego obsesję, bo przecież był tak dobry w tym, co robi. Tyle, że w międzyczasie zamieniał się w snoba i w ironicznego chama. Skutek uboczny, który może nie uderzyłby go tak bardzo, gdyby nie fakt, że jego życie ostatnio zaczęło się rozpieprzać w drobny mak i potrzebował przyjaciela.
Realnego, nie tego wyciętego z książki. Musiał podzielić się z kimś swoimi wątpliwościami i usłyszeć obiektywną, nawet brutalną prawdę. W końcu ostatnio zagubił się w swoich potrzebach, pragnieniach i powinnościach. Zapewniał Alaskę, że wszystko jest w porządku, ale wiedział, że to kłamstwo. Tymczasem była jedna osoba, której nie miał potrzeby ściemniać i choć nie widzieli się dawno, jakoś naturalnie skierował swoje kroki do domu producenta, by dowiedzieć się czegoś niespodziewanego.
Ściskał właśnie w dłoni butelkę najdroższej whisky, na jaką było go stać z lichego honorarium pisarza in spe, gdy jego wzrok przykuła dziewczyna nad basenem. Może nie powinien...ale instynkt był silniejszy i skanował ją zachwyconym spojrzeniem. Owszem, mógł wyjaśnić Remy'emu, że chodzi o ekspercką poradę, ale prawda była tak samo brutalna jak te wcześniejsze. Do swoich obecnych problemów mógł śmiało dopisać zachwycanie się dziewczyną kumpla. Skoro jednak bezkarnie się tego dopuszczał, nie mógł sobie pozwolić na podziwianie jej z daleka, więc otworzył drzwi na taras i już formułował odpowiednie powitanie, gdy nagle spojrzał na jej twarz.
Od tego powinien zacząć. Od jej, kurwa, twarzy, ale skupił się tak bardzo na ciele, że nie skojarzył oczywistego. Tego, że już zdążyli się poznać i właśnie modlił się do wszystkich bogów w niebie, by ta istota nie okazała się jednak wybranką producenta.
Może tylko u niego... sprząta.
Ta myśl sprawiła, że plany utopienia się w basenie spaliły na panewce i podszedł po prostu do jego brzegu, by potwierdzić swoje przypuszczenia u źródła. Czytaj, u tej zołzy, która zdejmowała czasami bluzę. Czyżby kwestia ceny?
- Nie wiedziałem, że dorabiasz też tutaj. Chyba, że cię zwolnili z tej meliny? I widzisz, nawet umiesz założyć coś innego, gdy pracodawca poprosi! Gratulacje! - czy Chris Haynes wiedział, że się srogo mylił i rozmawiał z dziewczyną swojego przyjaciela?
Ba, był tego pewien, ale do końca grał aroganckiego dupka. Bardzo chciał, by jego myślenie życzeniowe okazało się prawdą, bo nie mógł znieść faktu, że straci jedynego, żywego przyjaciela i będzie skazany na swoje papierowe karykatury.
Niech to będzie pierdolona sprzątaczka.

Lisbeth Westbrook
zdolny delfin
enchante #8234
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Było jej niedobrze - uczucie, które kto, jak kto, ale Lisa doskonale znała. Mimo to za każdym razem przyłapywała się na myśli, że nie da się przyzwyczaić do tego dyskomfortu. W głowie miała miliony myśli, a co najgorsze, żadnego rozsądnego planu. Kim był ten cały Haynes? Nie wiedziała nic oprócz tego, że był tu mile widziany przez Remigiusa, jak i tego, co zaszło między nim, a Lisbeth w jej pracy nie tak dawno. W pracy, o której wiedziała, ze powinna powiedzieć Soriente, ale bała się, że jak teraz z ty wyskoczy, on znów będzie na nią zły, a ją po prostu zgniatały te nieprzyjemne chwile między nimi. Wolała ich unikać, przynajmniej na razie, aż producent nie zauważy, że naprawdę się stara i próbuje zmienić, że walczy o siebie i o to, co mieli. Jak więc poprosić obcego faceta, który darzył ją raczej niechęcią o to, by nie zdradzał okoliczności ich poznania Remigiusowi? Na początku chciała udawać, że nie jest tą dziewczyną z baru - głupie, ale jakby się przy tym upierała, to może by przeszło, tyle, że pierwsze słowa wypowiedziane w jej kierunku jasno dały jej do zrozumienia, że raczej ją zapamiętał. Poza tym niesamowicie ją zdenerwowały, ale wiedziała, że nie może pozwolić sobie na złość. Musiała jakimś cudem naprostować to, co zaszło ostatnim razem. Aż cała ze stresu się trzęsła, jednak w basenie nie było tego widać. Nadal stała tyłem do mężczyzny, zła, że szybciej się nie odwróciła, bo teraz już nie mogła przeciągać tego w nieskończoność. Wzięła więc kilka uspokajających wdechów i w końcu ostrożnie okręciła się przodem do mężczyzny.
- Naprawdę? - nie planowała być już niegrzeczna, w zasadzie liczyła na zdobycie wielu punktów plusowych, by jakoś załagodzić ostatni wynik, ale też nie mogła tak po prostu udawać, że to co powiedział jej nie obrażało. - Gdyby Remigius tutaj był, wkurzyłby się za takie słowa w moim kierunku - zauważyła więc całkiem rozsądnie, wzrokiem przejeżdżając po jego sylwetce. Nie była pewna siebie, ale on przecież o tym nie wiedział, mogła przez chwilę poudawać i podkreślić swoją pozycję, by jasnym się stało, co tutaj robi. - Poza tym zdziwiłby się pan co noszę przy okazji swojej głównej ścieżki kariery, prowokować na co dzień, a już na pewno w klubach, nie muszę - dodała, przez chwilę nawet myśląc aby zbliżyć się do krawędzi basenu, ale jednak została jeszcze na jego środku, trochę się bojąc skrócić dystans póki co. No, ale musiała też wdrożyć w grę plan "pokazania się z najlepszej strony", co dla kogoś tak zamkniętego w sobie wcale nie było łatwe. - Poprosił pan o coś do picia? Gosposia niedługo kończy pracę, więc jeśli nie, to sama panu przyniosę. Jest dzisiaj parno, warto się nawadniać, panie... Haynes, prawda? - naprawdę była okropna w inicjonowaniu rozmów, więc teraz miała wrażenie, że stała o krok od zawału.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Po co mu to było? Wszczynanie burd w barach było domeną dawnego Christophera, tego z inną twarzą i przekonanego, że cały świat stoi przed nim otworem. Jak w tym starym dowcipie, musiał przekonać się, że to racja, ale nie chodzi o ten otwór, o którym myślał. Musiał dostać po przysłowiowej dupie, by zmądrzeć na tyle, by nie urządzać już awantur tego pokroju. Najwyraźniej jednak ciągle siedział w nim ten znużony życiem tetryk, który umiał kąsać, gdy nadarzała się ku temu odpowiednia okazja.
Przyglądanie się dziewczynie w basenu było trochę jak patrzenie na siebie w lustrze. Nie podobało mu się to, co widział, bo myślał, że takie zachowania już dawno pogrzebał. Mimo wszystko nachodziła go refleksja, którą spotęgowała świadomość, że wyżył się na kimś znajomym.
Sądził, że ten cały incydent zostanie między nim, a anonimową kelnerką, której jedynie spieprzy pół dnia, a potem oboje zapomną. Mimo wszystko karma postanowiła zadrwić z niego i nieznajoma zamieniała się nagle w kogoś, kogo zapewne miał poznać w najbliższej przyszłości jako dziewczynę swojego przyjaciela. W końcu nie był idiotą i doskonale zdawał sobie sprawę, że producent nie wpuściłby nikogo do swojego domu.
Wbrew temu jednak grał zaskoczonego, zupełnie jakby sam chciał zaczarować dość podłą dla niego rzeczywistość. Wdepnął jak słoń w skład porcelany i zamiast kulturalnie się wycofać, kręcił na siebie jeszcze większego bicza. Zdecydowanie powinien powrócić na terapię, bo jego działania powoli zaczynały być irracjonalne. Mógł nawet orzec w ciemno, kto za to odpowiada. Tylko jedna kobieta sprowadzała na jego życie nieustanny chaos, a on dla jej jasnych oczu spaliłby cały świat.
Powinien więc przeprosić i pokornie spuścić głowę. Na (nie)szczęście tej dziewczyny w przepięknym kostiumie tego typu akcje nie były dla niego chlebem powszednim, więc jak na razie postanowił grać obojętnego.
- Nie wiedziałem, że jest ktoś w jego życiu, zwłaszcza ktoś pracujący w miejscu o tak podejrzanej reputacji. Remigius nie przepada za takimi miejscami - wyjaśnił jak najbardziej umiał, ale przecież była jego dziewczyną, musiała to wiedzieć. Pewnie niejednokrotnie ganił ją za tego typu łatwy zarobek. Nie była to jednak jego sprawa (jeszcze nie), więc zostawił to na później.
Jak i kwestię tego, że miała jakąś ścieżkę kariery. Powinien pewnie skupić uwagę na jej słowa, ale ciągle myślał o jej sylwetce, nawet teraz otulonej wodą. To było zdecydowanie lepsze niż te grube i nietwarzowe bluzy, a jemu faktycznie zrobiło się zbyt gorąco. Gdy wspomniała o nawodnieniu przez chwilę miał wrażenie, że czyta mu w myślach. Na próżno usiłował ocenzurować swoje fantazje.
- Zabrałem butelkę. Nada się do nawodnienia? - wskazał na szkło, a potem jak gdyby nigdy nic zaczął zdejmować koszulę.
Skoro ona mogła tu pływać i bawić się w gosposię to tym bardziej on. Wskoczył wreszcie do basenu, by kurtuazyjnie podać jej rękę. W końcu lepszy znajomy wróg, prawda?
- Nie zostaliśmy sobie przedstawieni w odpowiedni sposób. Chris Haynes, ten złośliwy pisarz, który zepsuł ci ostatnio dzień i bardzo się tego wstydzi - tak, zupełnie jakby ten pisarz miał na tyle skrupuły, by się czegokolwiek wstydzić.
Dobra bajka, którą sprzedawał jej w lnianych i zupełnie mokrych spodniach oraz z nagim torsem człowieka, który niegdyś zamieszkał w siłowni.

Lisbeth Westbrook
zdolny delfin
enchante #8234
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
W głowie próbowała na szybko opracować jakąś rozsądną strategię. Musiała to spotkanie rozegrać dość dobrze i co najważniejsze jakimś cudem zatrzeć złe wrażenie, jakie zrobiła na mężczyźnie podczas ich pierwszego spotkania. Zabawne, że w ogóle nie myślała o jego przewinieniach, ale cóż, może po prostu dochodziła do wniosku, że te nie są istotne, bo ona z rezerwą podchodziła do wszystkich ludzi, nawet tych o najczystszych sercach. Sęk jednak tkwił w tym, że chciała, żeby Remy się jej nie wstydził, a co za tym idzie, aby sam Haynes nie dołożył do głowy producenta powodów, które opowiadałyby się za tym, że Lisbeth sprawia problemy. Nie dbała więc o to, czy sama mężczyznę polubi, ale o to, by on zauważył, że nie jest taka kiepska, jak sądził. Cóż, być może za bardzo przejmowała się tym, jak jest postrzegana, gdy chodziło o otoczenie Soriente.
- Więc lepiej mu nie wspominać, gdzie się poznaliśmy, bo będzie się tylko niepotrzebnie denerwował - w zasadzie wykorzystała jego własne słowa i była za to wdzięczna losowi, dzięki temu jej wypowiedź zabrzmiała naprawdę gładko, chociaż i bez tego miała duże szanse powodzenia, w końcu była urodzoną kłamczuchą. Nie zmieniało to natomiast faktu, że zrobiło jej się słabo, kiedy Haynes wspomniał o Shadow i cieszyło ją poniekąd, że gospodarza willi jeszcze w niej nie było.
Mogła chcieć punktować, ale w tym wszystkim nadal była sobą, więc kiedy jej wzrok spoczął na butelce, skrzywiła się, podchodząc do tematu jak zawsze zbyt poważnie i bez przestrzeni na dowcipkowanie.
- Alkoholem nie jest w stanie się pan odpowiednio nawodnić - powiedziała rzeczowo, jakby faktycznie liczył na jej profesjonalną opinię w tym temacie. Miała duże trudności z wyłapywaniem pytań retorycznych, dwuznaczności i kwestii błahych, rzuconych mimochodem. Nie umykało jej natomiast na pewno to, gdy ktoś się przy niej rozbierał, to też zdębiała na tyle, by nie ruszyć się nawet o milimetr, aż do momentu, gdy jakby nie patrzeć nieznajomy mężczyzna znalazł się z nią w basenie. Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami, nie reagując zbyt długo, by nie dostrzegł jej konsternacji.
- Popsuje pan sobie spodnie - wyrzuciła w końcu główną, palącą wręcz myśl, ale szybko zganiła siebie za to, patrząc na wyciągniętą w jej kierunku dłoń. W zasadzie Remy też był dość ekscentryczny, więc może się przyjaźnili? Nie mogła mieć jeszcze pewności. - Lisbeth Westbrook - uścisnęła w końcu jego dłoń, nie wiedząc, co powinna teraz zrobić, czy dodać. Może też powinna wspomnieć o swojej profesji, skoro jego była już znana? Kiepska była w kontaktach z innymi. - Proszę się nie wstydzić, nie brałam pańskich słów na serio - wzruszyła ramionami, kłamiąc jak z nut, bo podkopał jej i tak kulejącą już samoocenę w taki sposób, że czuła się jak kompletne zero i długo nie mogła wtedy zasnąć. - Tym bardziej, że jestem sportowcem i znam swoją wartość - dodała więc bez zająknięcia, żałując, że sama nie może po prostu w to uwierzyć.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
On akurat przed Remigiusem nie wstydził się prawie wcale. Znał go na tyle, by wiedzieć, że pewne cechy jego charakteru są dyskusyjne. To znaczy przez większość jest uznawany za podłego bufona, ale przecież przyjaźń to po części akceptacja sposobu życia. Tyle, że Chris wiedział również, że jeśli w grę wchodzi kobieta, to zazwyczaj ze wzajemnej znajomości pozostają strzępki, więc powinien przynajmniej spróbować polubić jego dziewczynę.
Zadanie to zaś jawiło mu się jako bardziej skomplikowane niż trygonometria, która od zawsze była jego największą słabością. Równy poziom niezrozumienia wykazywał wobec tej istoty, która zapewne miała jakieś dobre strony, ale nie potrafił ich odnaleźć.
Oczywiście, poza ciałem, bo nawet Haynes zdawał sobie sprawę, że piękno zewnętrzne to nie wszystko. Próbował więc wszelkimi, możliwymi sposobami wykrzesać z niej cokolwiek, ale jak na razie szło mu to opornie.
Poprawka, już wiedział, że temat nocnego klubu w tym domu stanowi temat tabu, ale jeszcze nie wpadł na to jak to wykorzystać w nawiązaniu z niej bliższej relacji.
Wprawdzie mógł to ukrywać przed jej chłopakiem, ale męska lojalność nie pozwalała mu na tego rodzaju bezeceństwo, więc jak na razie kiwnął tylko głową.
Nie miało to oznaczać zgody na ich pierwszą tajemnicę, raczej przyjmował do wiadomości, że nie będą teraz dyskutować o jej podwójnym życiu. Był szalenie ciekaw, co na to wszystko Soriente, więc język go wręcz świerzbił, ale niechaj jej będzie, na razie skupi się na innych tematach.
Tyle, że nie powstrzymał przewracania oczami, gdy znowu okazała się sztywna jak kijek od szczotki, bardzo zgrabny swoją drogą, ale nadal pozbawiony tego poczucia humoru, które dla Chrisa stanowiło clue każdej udanej relacji. Tu widział jedynie ładne ciało i potworne spięcie, które sprawiało, że sam czuł się jak na audiencji u królowej, a nie w rozmowie z młodą dziewczyną.
- Wyluzuj, dostatecznie się już nawodniłem - puścił jej oczko, choć ponownie poczuł, że to wręcz bicie grochem o ścianę. Wydawała się absolutnie nie do zdarcia w swojej powadze i choć obecnie ją nieco prowokował tym wejściem do basenu, nie liczył na zbyt wiele. Ktoś inny może zacząłby go chlapać i po prostu się roześmiał, ale ta kelnerka (o wdzięcznym imieniu Lisbeth) chyba jeszcze nie opanowała sztuki dobrego humoru.
Z drugiej strony czy naprawdę powinien się jej dziwić? W końcu ubliżał jej, wyzywał od najgorszych, a teraz oboje zachowywali się tak jakby to nie miało znaczenia. Kobiety raczej nie zapominały takich rzeczy, więc albo tak bardzo zależało jej na producencie albo była mocno niepewna siebie.
Tym razem przyglądał się jej nieco bezczelnie, z bliskiej odległości.
- Co trenujesz? Jakiś balet czy skoki do wody? - dopytał i wreszcie go olśniło. Strzelił palcami. - Stąd cię znam, widziałem cię ostatnio na instagramie tej starej wygi i się zastanawiałem, skąd wziął taką młodą… - mało brakowałoby, a dokończyłby jednym z tych obraźliwych słów. W końcu jednak wstrzymał się. - Byłem pijany i mocno wkurzony. Szukałem pewnej kobiety, przepraszam - to nie były zbyt dobre przeprosiny i nie były też do końca szczere, ale on też starał się kurczowo nawiązać z nią nić jakiegokolwiek porozumienia.
Zawsze sądził, że dziewczynę przyjaciela polubi od razu, że zmiecie ich wzajemna chemia, ale najwyraźniej plan spalił na panewce i pozostała mu tylko ona. Dziewczyna, która jeszcze od początku nie potrafiła się uśmiechnąć.
Co ten słoneczny i pełen życia Remigius z nią robił?

Lisbeth Westbrook
zdolny delfin
enchante #8234
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Daleko było jej do spontanicznych młodych kobiet, czy generalnie do normalnych młodych kobiet, bo nie ma co ukrywać, że Lisbeth była osobliwym przypadkiem. Faktycznie miała problemy z żartowaniem i łapaniem cudzych dowcipów, była za to królową żenujących sytuacji i wszelkich dram, jakie sama rozpętała lub w jakie pchnęła jej niezrozumiała dla dziewczyny siła rządząca tym światem. Zastanawiała się na razie, do której z tych dwóch grup powinna zaliczyć spotkanie z pisarzem, którego obecność w basenie nadal wydawała się jej totalną abstrakcją i nagle zaczęła żałować, że nie miała na głowie jednej ze swoich ukochanych czapek, podejrzewając, że mogło ją po prostu przegrzać od wysokiej, wiosennej temperatury.
- Dla mężczyzny pana postawy - tu zmierzyła jego sylwetkę wzrokiem, oczywiście w celach edukacyjnych. - to nawet ponad dwa i pół litra warto wypić - dokończyła, jakby faktycznie go to interesowało. Niestety Lisa nie wychwyciłaby, jeśli byłoby inaczej, bo lata treningów i poświęcania się tylko i wyłącznie dyscyplinie sportowej miały na nią realny wpływ. Wszystkie inne sfery życia zaniedbywała, to też pewnie z tego względu nie była w stanie przywitać go tak, jak pewnie zrobiłyby to inne dziewczyny. Akurat z tego, że nie jest najciekawszym kompanem do rozmowy zdawała sobie sprawę doskonale.
- Ani jedno, ani drugie - zrobiła jakoś tak krok w tył, bo czuła, jak się na nią patrzy i chociaż sama zrobiła coś podobnego, gdy mówiła o wodzie, to się to nie liczyło, bo wtedy to ona go oceniała. Teraz natomiast, ze swoją wybitnie niską samooceną, a także jego własnymi niepochlebnymi słowami z nocy ich pierwszego spotkania, które nadal miała w głowie, nie czuła się pewnie i zwyczajnie zarumieniła się, równocześnie próbując udawać, że jej ta sytuacja nie rusza. - Reprezentuję Australię w gimnastyce artystycznej - dodała, niby od niechcenia, wzruszając ramieniem, ale jednak był to jej powód do dumy. Jeden z nielicznych, bo nie była tam byle kim, kto po prostu odwiedzał siłownię i wierzył, że to już zapewnia mu miano sportowca. Zaraz jednak wzmianka o instagramie kupiła jej uwagę, a raczej to jak o mało co Chris nie zakończył swojej wypowiedzi. Znów coś przewróciło jej się w żołądku. No, ale przeprosił ją, a ona chciała by znajomi Remigiusa ją lubili.
- Jasne, rozumiem... ale poskarżyłam się na ciebie Remigiusowi - wolała zagrać sprawiedliwie w tej kwestii, wierząc też, że tym samym ich relacja będzie lepsza. - W sensie, powiedziałam, że jakiś typ mnie obraził i wyjaśniłam sytuację, więc lepiej serio mu o tym nie wspominać, nie chcę, żeby przeze mnie wybuchło jakieś nieporozumienie - wyjaśniła koślawo, nie wiedząc do końca gdzie ma się gapić, więc już zadarła głowę, ale jako, że kontakt wzrokowy też był dość kłopotliwy w jej przypadku, to skupiła się na jego nosie.
- Zniszczysz sobie spodnie... tak w ogóle - mruknęła też to, co chodziło jej po głowie od dłuższej chwili, a przynajmniej momentu, w którym Chris wskoczył do basenu. - Jeśli chciałeś popływać, lepiej było je zdjąć - o tym, że to wypowiedziane innym głosem mogło zabrzmieć jak próba flirtu też kompletnie nie pomyślała. Dla niej po prostu szkoda było materiału i też - ponownie - ona nie była na tyle spontaniczna, by do wody wskakiwać w ubraniach.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Większość jego fanek naiwnie sądziła, że jako pisarz ciągle poszukuje czegoś oryginalnego i przeczącego kanonowi urody. Pewnie dlatego literaci nigdy nie urastali do rangi gwiazd wielkiego formatu, bo byli tacy dostępni dla prostaczków. Na pewno niejedna z jego adoratorek (a znalazłaby się nawet jakaś stalkerka) wizualizowała sobie ich wspólne życie, bo przecież ktoś taki jak Haynes nie będzie spoglądał na piękno zewnętrzne. Nie, on ze swoją wybranką będzie słuchać poezji śpiewanej i pił niedobre, ale drogie wino.
Cóż, powiedzieć, że ich rozczarował to tak naprawdę nic nie powiedzieć.
Był potwornym estetą i zazwyczaj najpierw zwracał uwagę na urodę, poszukiwał tych najpiękniejszych i dopiero potem poznawał charakter. Ten zaś rzadko mu przeszkadzał, jeśli krył się pod piękną powłoką.
Był absolutnie powierzchownym typem i choć operacja zmieniła wiele w jego życiu, cóż, nadal interesowały go te ładniutkie dziewczyny, przy których można całkiem dobrze się bawić.
Nowa znajoma nie mieściła się w tym schemacie, bo choć Chris nie mógł od niego oderwać oczu (musiał to przyznać), to sama rozmowa z nią brzmiała raczej jak tortury i to nie te z pogranicza grey’owskiej przyjemności, ale te najpodlejsze i średniowieczne. Mógł nawet zaręczyć, że wolałby dać się zjeść przez jakieś krwiożercze larwy bądź ryby, byle nie prowadzić konwersacji z dziewczyną na temat swojego nawodnienia.
O którym bądź co bądź wiedział sporo, bo jego postawa nie była dziełem matki natury.
- Wiesz, że też ćwiczę? - pytanie było retoryczne, bo muskuły opinały jego podkoszulek w ten mocno obsceniczny i pornograficzny sposób, ale na to nie mógł nic poradzić. - Zaręczam ci, gdy przyjdzie pora, nawadniam się jak szalony. Po prostu trzeba czasami się wyluzować i się zabawić. Potrafisz? - nie chciał brzmieć protekcjonalnie, ale był okrutnie ciekaw czy faktycznie dziewczyna zrzuca z siebie gorset tej kwaśnej miny i poczucia kontroli nad wszystkim.
- Gratulacje, jestem fanem. To znaczy gimnastyki - skomentował jej rewelacje krótko, ale musiał przyznać, że zrobiła na nim wrażenie. Takie, które odbija się w spojrzeniu, którym ją obdarzał. Zdecydowanie za długo.
Ten czar przerwała jednak ona sama, gdy wspomniała, że poskarżyła się swojemu wybrankowi. Oczywiście, to był taki typ dziewczyny. Skrzywił się lekko, bo przecież Remigius miał sporo spraw na głowie, a ona mu jeszcze dokładała. Nie był jednak pewny, czy aby na pewno mówi prawdę. Całkiem możliwe, że bawiła się z nim w kotka i myszkę i robiła wszystko, by zamknął na wieki swoją jadaczkę i nie wygadał się mężczyźnie
- Och, czyli jestem złym wilkiem w twojej opowieści? Fascynujące… biorąc pod uwagę, ile lat się znamy z twoim chłopakiem - nie chciał jej zdeprecjonować, ale skoro znali się tak długo to dlaczego, do cholery nigdy nie słyszał o jakiejś gimnastyczce w jego życiu?
Na pewno Remigius miałby sporo do opowiedzenia w tej kwestii, choć na takie tematy dżentelmeni raczej nie rozmawiają.
Jak i nie zdejmują spodni w towarzystwie wybranki tego drugiego, ale był jeden z ostatnich, cieplejszych dni, turkusowa woda kusiła, a jego spodnie musiały wyschnąć. Odpiął więc pasek i zanim się obejrzała, pływał obok niej w bokserkach.
Czego się nie robiło, by polubić dziewczynę swojego przyjaciela.
- To dlaczego w tej podłej melinie biegasz w bluzach? - musiał się dowiedzieć, skoro miał następnie ten temat pogrzebać na wieki.

Lisbeth Westbrook
zdolny delfin
enchante #8234
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
W przeszłości nigdy nie zastanawiała się nad tym, czy się komuś podoba, czy nie. Wiele rzeczy ją zawstydzało, potrafiła obiektywnie przyznać, że jest ładna, z reszta sama kiedyś powiedziała, że swoją twarz lubi, ale od wielu lat po prostu nie próbowała na nikim zrobić wrażenia. Zmieniło się to dopiero, gdy na jej drodze pojawił się Remigius, a Lisa cóż... chociaż z początku nienawidziła go z całego serca, to potem równie mocno pokochała i chciała, aby i francuz spojrzał na nią w ten sposób. Od tamtego momentu czasem się malowała, czasem nie łapała włosów... małe kroczki, ale dla niej naprawdę olbrzymie. W pracy jednak wolała odrzucać, bo nie chciała przyciągać problemów. W końcu naprawdę bała się ludzi, panikowała w tłumach, jeśli ktoś ją zauważył. Też ze względu na te lęki teraz nie czuła się w pełni swobodnie, bo była sama z obcym mężczyzną w basenie. Jako, że jednak nie była głupia i może zbyt prostolinijna, faktycznie spojrzeniem powiodła bo jego muskulaturze.
- Widzę i to całkiem sporo, jak mniemam... musi pan dużo wyciskać - oceniła profesjonalnie, dłuższą chwilę poświęcając jego bicepsowi, ale przy tym postawiła niewielki kroczek w tył. Tak dla własnej swobody. - Potrafię, a nawet udaje mi się to połączyć z piciem wody - rzuciła nieco sarkastycznie, ale zaraz sama siebie upomniała w myślach. Miała pokazać przed nim, że jest kimś fajniejszym i milszym, niż kelnerka, jaką spotkał w Shadow.
- Fanem i mnie pan nie zna? - uniosła brwi, ale zaraz nieco się zmieszała. - Przepraszam, to zabrzmiało niezwykle dumnie - zakłopotanie wcale nie chciało jej opuścić. Nie chciała zadzierać nosa, ale miała do tego niezwykłe predyspozycje. Inna sprawa, że wśród zawodniczek ze swojego kraju wiodła prym na arenie międzynarodowej i z ostatnich igrzysk olimpijskich wróciła z medalem. Naturalnie nie złotym, co też przyczyniało się do jej bulimii, nawet jeśli wszyscy inni byli z niej tak cholernie dumni. Ona sama nie potrafiła... wiecznie mówiła sobie, że nie zdobędzie złota, bo te na zawsze w tej dziedzinie ma należeć do Rosji... a tym czasem to nie Rosja zgarnęła podium, po prostu w przeciwieństwie do Lisy, nikt inny nie szukał usprawiedliwień wśród swoich błędów.
- W zasadzie po równo, powiedziałam, że wylałam na kogoś piwo i że ten ktoś nazwał mnie tak, jak mnie pan nazwał... wkurzył się - przyznała zgodnie z prawdą i wcale mu nie groziła, ani nic z tych rzeczy. - Skoro się znacie długo, nie chcę, żeby przeze mnie między wami miało być nieciekawie - dodała, bo to też było prawda. Nigdy nie chciała wprowadzać więcej zamętu, niż już wprowadziła do życia Remigiusa. Zaskakiwało ją tylko to, że jeszcze nigdy wcześniej nie słyszała o znajomym pisarzu, ale z drugiej strony... Remy był popularny, może ludzie, którzy mieli więcej, niż dwóch przyjaciół, nie czuli potrzeby opowiadania o każdym na lewo i prawdo.
Poczuła, że znów pąsowieje, kiedy pozbył się jednak spodni. Cóż... może ją jednak przegrzało i miała zwidy? A może Soriente ucieszy się, że tak ładnie zadbała o jego gościa? Że nie uciekła z płaczem, a trochę chciałaby. Nie dlatego, że Chris ją odrzucał, broń Boże, widziała, że jest przystojny, bardziej ją więc onieśmielał i to było jeszcze gorsze, bo przez to bardziej chciała zwiać i się schować i poczekać, aż Remy ją znajdzie.
- Bo nie chcę przyciągać natrętów - wzruszyła ramionami, zakładając zaraz ręce pod biustem. Sama nie pływała, wciąż stojąc w miejscu bez większego celu. Trochę też robiło jej się przez to chłodno, bo była wybitnym zmarzluchem, jak na osobę mieszkającą w Australii. - Nie lubię, jak ludzie na mnie patrzą... lepiej sama ci to powiem, żeby Remy nie musiał, bo pewnie mu głupio o tym wspominać... ale boję się obcych - no nienawidziła o tym mówić na głos, nie pamiętała też kiedy ostatnio tak się przed kimś odsłoniła, ale naprawdę chciała, aby nie miał jej za najgorsze, co mogło spotkać jego przyjaciela, więc postawiła na szczerość... nawet jeśli teraz nie potrafiła przez to spojrzeć mu w oczy.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Dobrze pamiętał czasy, gdy krył się za pozą chudego literata. Wmawiał wszystkim, że inteligencja jest sexy i tak dalej. Cóż, potem okazywało się, że największe wzięcie mają jednak pieniądze i sława, a on sam robiąc karierę przeskoczył kilka rund w atrakcyjności. Na początku zdumiewał się, że świat jest taki płytki i on sam musi brać udział w tym bagienku, ale z czasem nie tylko przywykł do nowego środowiska, a wręcz się w nim zadomowił. Mało tego, postanowił sam przeskoczyć z levelu mądrego, ale nieatrakcyjnego do modela, który śni się dziewczętom po nocy.
To był początek jego upadku, bo wówczas poznał Pearl i sprawy przybrały bardziej skomplikowany obrót. Potem po wypadku był jednym z tych, którzy nie patrzyli w lustro i tak mu zostało obecnie. Mógł wyciskać, budować muskulaturę, ale nadal w tafli nie rozpoznawał człowieka, którym kiedyś był. Z ich dwójki żadne nie czuło się zbyt komfortowo w tym basenie, on po prostu był jednym z tych, którzy doskonale udają. Przynajmniej tak się czuł, gdy przyłapał ją na zerkaniu na swoją muskulaturę.
Tak, robiła wrażenie, ale czy to ważne, skoro krył się za nią taki miałki człowiek?
- Lubię wyciskać. Czuję się wtedy taki… - jeszcze nie powziął decyzji czy wyznać Lisbeth prawdę o swoim skomplikowanym życiu, więc zawahał się, a potem podpłynął po butelkę. - Więc napijesz się ze mną, a potem pomyślimy o nawodnieniu. Dobry plan? - on też chciał poznać tę beztroską dziewczynę, w której musiał zakochać się jego przyjaciel.
Na pewno gdzieś się kryła, choć na razie robiła to zajebiście dobrze, bo widział tylko ironiczną złośnicę. Najlepsze, że w innych warunkach mógł ją nawet za to polubić. Zdecydowanie była ciekawsza od tych słonecznych surferek w okolicy, tyle, że niekoniecznie wiedział czy Remigius wytrzyma w tego typu związku. Może i to nie była jego sprawa, ale takie myśli bezwiednie pojawiały się w jego głowie i sprawiały, że zaczynał się wahać.
Ciągle powtarzał sobie, że to nie jest jednak jego interes i te słowa mocno utkwiły mu w głowie, zwłaszcza gdy przyłapała go na drobnej niekonsekwencji.
- Pewnie dlatego, że byłem nieźle wstawiony. Dużo piję. Powiedziałbym, że czasami nałogowo - wzruszył ramionami, bo ta pozorna szczerość była niczym innym jak próbą postawienia na swoim. To była jedna z najgorszych cech jego charakteru- zawsze i wszędzie próbował być górą.
Do tej pory nie spotkał jednak zbyt wielu ludzi, którzy dzielili z nim tę cechę charakteru, a powoli odkrywał, że ona jest jedną z nich. Nie wiedział jak do tego podejść, sam gubił się w jej słowach i tylko drobny cień uśmiechu przemknął przez jego twarz, gdy wspomniała o skarżeniu się na niego.
- Myślisz, że Remy by się mnie wyrzekł, bo jestem bucem i szowinistą? A może on doskonale o tym wie, co? - zapytał, ale nie drążył. Nie chciał dziewczynie psuć wizji złotego chłopca- producenta. Żadne z nich zdecydowanie nie skorzystałoby na mówieniu prawdy i w tym miała rację.
Jak i w fakcie, że odsuwała się od mężczyzny w slipkach. Gdyby Soriente zastałby ich w tej dwuznacznej sytuacji to mogłoby dopiero zacząć być nieciekawie. Uśmiechnął się jednak, bo woda była wyborna, a oni mieli szansę na nowy start. Byłby kłamcą, gdyby stwierdził, że go nie chciał. Wprawdzie większość kobiet miało dla niego twarz (o zgrozo) modliszki Pearl, ale przecież bywały też inne. Może Remigius akurat dobrze trafił?
Nie mógł jednak zauważyć zmiany w zachowaniu kelnerki i jej założeniu rąk na brzuch w geście obrony. Nie był przygotowany na tego typu wyznania, bo nigdy nie umiał sobie z nimi poradzić.
Podpłynął jednak bliżej i położył dłoń na jej ramieniu.
- Zachowałem się jak buc oceniając cię. Nie powinienem, zwłaszcza że ja nie patrzę w lustro, bo noszę twarz mężczyzny, który zginął w wypadku - szczerość za szczerość, gdzieś zniknęły jego opory przed wyznaniem jej prawdy, choć temat wypadku był dla niego nieznośnym tabu.
Tylko dlatego, że zawsze musiał tłumaczyć wszystko od samego początku, a to nie była historyjka do opowiadania na trzeźwo.

Lisbeth Westbrook
zdolny delfin
enchante #8234
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Zerknęła w kierunku drzwi tarasowych, zastanawiając się, czy gosposia już wyszła i też, kiedy pojawi się Remigius. Czyżby zapomniał o przyjściu przyjaciela, czy może ich spotkanie nie było zamknięte w sztywnych ramach czasowych, a sam Chris miał tego pecha, że trafił akurat na moment, w którym Soriente był w pracy? Tego nie wiedziała, ale wiedziała, że nie była dobrym materiałem na gospodynię, czy wodzireja, ale robiła co mogła.
- Remigius też lubi - podchwyciła, bo chociaż mistrzynią rozmowy nigdy nie była i raczej już nie będzie, to o swoim chłopaku lubiła mówić. Zdecydowanie był to jej ulubiony temat, może nawet okazywała to teraz nieco zbyt naiwnie. - Ma tutaj siłownię... ale pewnie o tym pan wie - zmarszczyła delikatnie nos, dochodząc do wniosku, że mogła to sobie darować. - Eeee... nie mamy szklanek - zauważyła zaskoczona jego propozycją. Nigdy nie piła też czystej whisky, chociaż Remigius po takie drinki sięgał często. Z jednej strony wolałaby odmówić, ale z drugiej... miała robić dobre wrażenie, więc czy tak by wypadało?
Uznała więc, że odrobina nie zaszkodzi, a ona tym samym wypadnie dojrzalej, na czym też jej zależało. Naturalnie to co się rzucało na pierwszy plan, to fakt, że Lisbeth była dość młoda, a zatem swoimi czynami chciała nadgonić metrykę. Nie zawsze robiła to właściwie, ale przynajmniej się starała.
- Nie brzmi to dobrze - zmarszczyła nos, kiedy przyznał się do nałogowego picia, a następnie spojrzenie przeniosła na trzymaną przez niego butelkę alkoholu. - W takim razie chyba nie powinnam pana zachęcać do picia... może lepiej zaproponowałabym herbatę? Mamy mrożoną - to nie tak, że odmawiała mu drinka, ale jeszcze dawała mu przestrzeń na ewentualną zmianę decyzji. Nie planowała też wcale się chwalić swoimi osiągnięciami we wspomnianym już sporcie, tym bardziej, że mimo sukcesów, sama była dla siebie zbyt surowa, aby uważać siebie za bohaterkę Australii.
Uśmiechała się raczej rzadko, ale słysząc jego pytanie, kącik ust jej lekko drgnął i poczuła coś na kształt pewności siebie, co w jej przypadku było towarem raczej niezwykle rzadkim.
- Nie wiem, czy wyrzekł, ale nie byłby zadowolony... chyba nie myśli pan, że stanąłby w takiej sytuacji po pańskiej stronie? - przechyliła głowę do boku, szczerze zainteresowana jego spojrzeniem na sprawę. - Gdyby chodziło o inną kobietę, to na pewno... może nawet zbiłby z panem piątkę, potrafi być chamskim dzieciakiem, ale gdy chodzi o mnie, jest naprawdę honorowy i się troszczy - pochwaliła Soriente, skoro go tutaj nie było, a raczej przedstawiła przed ich gościem, jak w tym związku zachowuje się blondyn. Lisa wiedziała, że była jego pierwszą poważną dziewczyną... więc nie dziwiła się, że Chris wątpił w postawę przyjaciela, skoro ten w przeszłości do relacji z innymi kobietami podchodził dość błaho.
Ręka na jej ramieniu sprawiła, że z miejsca zapomniała o wychwalaniu Remigiusa. Nie przywykła do takich gestów, w dodatku ramię miała nagie, nieco schłodzone wodą. Aż serce jej zabiło szybciej, może nawet by ponownie mu czmychnęła, gdyby nie te słowa, które wprawiły ja w taką konsternację.
- Nie rozumiem - przyznała bez bicia. - Jak to twarz mężczyzny, który zginął..? - dopytała, uznając, że ma do tego prawo, skoro to on zaczął ten temat. No i jeszcze była jednak kwestia... spojrzała więc na bok i wzruszyła ramieniem. - Spoko, większość osób ocenia mnie tak, jak pan, przywykłam - dodała nieco markotniej, ale szczerze. Faktycznie nie było to dla niej specjalną nowością.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Dostrzegał jej koślawe starania. Miał wrażenie, że jeśli w zabawianiu gości istnieje pojęcie słonia w porcelanie to Lisbeth jest tego najlepszym przykładem. Może innych ludzi rozczuliłyby same próby, ale Chris od wszystkich, łącznie ze sobą wymagał więcej, więc rozmowa nie kleiła się im tak jakby mogła. Tak naprawdę może byłoby całkiem inaczej, gdyby obecnie poznawali się po raz pierwszy. Może wówczas byłoby łatwiej, a niezręczności zostałyby naturalnie zniwelowane. O tym jednak nie mogli się dowiedzieć, więc pozostawało im szycie z tego, co mieli. Czytaj: dwójka niechętnych sobie ludzi musi prowadzić konwersację i usilnie stara się znaleźć temat, który ich połączy.
Do tego zdecydowanie potrzebne były hektolitry alkoholu.
- To właściwie on mnie natchnął do tego, bym w sytuacji ekstremalnie stresowej poświęcił się siłowni. Dzięki temu jestem w jednym kawałku - przyznał. Nie musiał jej tego mówić, ale zależało mu na tym, by wiedziała, że nie jest byle znajomym z ulicy. Rozglądała się na boki tak niecierpliwie, że mógłby przysiąc, że szuka wzrokiem swojego chłopaka.
- Jeśli chcesz pić jak dama ze szklanki i z colą to zawołam gosposię. Uwielbia mnie - puścił jej oczko, sam pociągnął z gwinta jak nigdy nic. Doprawdy musiał naprawdę się nieźle upić, by przy tej dziewczynie rozwiązało mu język.
Wbrew pozorom nie umiał zbytnio konwersować z przedstawicielkami płci pięknej, a tu na dodatek miał bardzo młody okaz. Te ledwo dwudziestoletnie panienki kojarzyły mu się zawsze z Pearl i wprowadzało to u niego lekki niepokój, połączony ze wstrętem.
Dlatego skrzywił się, gdy wbrew swojej metryce zaczęła zachowywać się jak jego matka i proponować mu herbatę.
- Halo, żartuję - wywrócił oczami, bo to było prostsze wytłumaczenie niż te wszystkie głębsze rozkminy o tym jak zostawiła go kobieta, wpędziła w alimenty i skłonność do nadużywania napojów wyskokowych.
To była historia na bliższą znajomość, a jak na razie poznawali się z Westbrook. Już mógł stwierdzić, że jest absolutnie pewna siebie, bo z łatwością uznała, że Remigius by go przehandlował za jej płaską klatkę piersiową.
Bezczelna gówniara.
- Znałem takie jak ty. Mówiły to samo - i nie musiał dodawać, że już ich nie ma, a on tapla się dalej w basenie u producenta. Mimo wszystko swoją butną wypowiedź złagodził uśmiechem. Niech myśli, że żartuje. W końcu robili postępy i małe kroczki na etapie znajomości.
Powiedziałby, że mrówki poruszają się szybciej, ale przecież nadeszła pora na wyznania i nawet położył jej dłoń na ramieniu.
Westchnął, nienawidził faktu, że zwykle mówił o pożarze, a potem musiał wszystko wyjaśniać.
- Widzisz, ja… Mój dom spłonął i ratowałem psa. Poparzyłem twarz i potrzebny był przeszczep, więc noszę twarz jakiegoś umarlaka. Na dodatek zakochałem się w jego narzeczonej, więc jestem z nią i myślę, że ona jest ze mną, bo fantazjuje, że to on. Czy to brzmi zrozumiale? - dopytał i właściwie Lisbeth był pierwszą osobą, z którą dzielił się wątpliwościami na temat swojego związku. W końcu był idealny, to on szukał igły w stogu nieistniejącego siana. Zabrał dłoń z jej ramienia i kiwnął głową.
Zwierzał się lasce, która uważała go za samczego przedstawiciela swojego gatunku. Po prostu pięknie.
- Nie powinnaś pozwolić sobie przywyknąć do takich rzeczy - zganił ją, a potem wyszedł z basenu i ułożył się na ulubionym leżaku. Tak, czuł się tutaj absolutnie jak u siebie i tak wyglądał, z butelką whisky w dłoni.

Lisbeth Westbrook
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ