felietonista — freelancer
34 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
I was in your wet dream
Driving in my car
Saw you at the side of the road
There's no one else around
You're touching yourself, touching yourself
Touching your, touching yourself
Touching yourself
Trochę się bał, co takiego miał zaproponować Ozzy. Z jednej strony zdawał sobie sprawę, że raczej nie będzie to nic, co by miało przekraczać jego osobistą strefę komfortu i zmuszać do czegoś, lecz z drugiej, przecież powiedział mu, że może prosić o co chce. I prawda była taka, że Duncan prawdopodobnie na wszystko by się zgodził, choć już nie tyle z poczucia wstydu i konieczności zadośćuczynienia, co przez to, że sam by chciał. Byłby to dla niego sposób na dostanie czegoś, o co bał się poprosić, a czego potrzebował i pragnął. Było to na pewno żałosne i niezbyt dobrze o nim świadczyło, ale nie mógł nic na to poradzić.
Spokojnie przemierzał kolejnymi krokami przestrzeń, jaką była sala, w której się znajdowali. Podchodził do każdego z dzieł i poświęcał mu chwilę, przypatrywał się i rozważał, a następnie szedł dalej. Skupiał się na tym wszystkim, czego nie rozumiał i co w jakimś sensie przypominało mu go samego. Też przecież wiele nie rozumiał w samym sobie. Może dlatego tak bardzo sztuka nowoczesna go denerwowała. Bo dodawała do jego naprawdę skomplikowanego „ja” kolejne elementy, których nie potrafił pojąć?
Oddychał coraz ciężej, kiedy był coraz bliżej dotarcia z powrotem do Ozzy’ego. Co miał usłyszeć? Czuł, że zadaje samemu sobie naprawdę wiele pytań, na które miał nie odnaleźć odpowiedzi. Ale nie wiedział, czy miał coś innego do zrobienia, niż je w sobie analizować i rozważać. Skupianie się na dziełach działało na chwilę, krótki moment, po którym znowu wracała świadomość tego, na co właściwie czekał w czasie swojej przechadzki po sali pełnej dzieł sztuki. Był coraz bliżej, aż w końcu pojawił się na nowo obok Ozzy’ego i stojąc tak z nim ramię w ramię, wstrzymywał powietrzę. Jak gdyby miało go to jakoś przygotować.
Zagryzł policzki od środka, kiedy usłyszał, czego chciał od niego Lonsdale. Coś z pogranicza strachu i radości kotłowało się w nim, kiedy w końcu zebrał się w sobie, aby odpowiedzieć. — Dobrze, w takim razie zjemy razem kolację — pokiwał jeszcze w ramach potwierdzenia głową, w kieszenie mocno wciskając dłonie. Czuł, że pozostawione na wolności za bardzo by pokazywały, jak wiele emocji nim teraz targało. — Daj znać gdzie i o której — poprosił jeszcze. Nawet miał zacząć kolejny temat, kiedy pojawił się ktoś, kto pilnie potrzebował Ozzy’ego skupionego na zawodowych obowiązkach, dlatego też Duncan nie przedłużał tego. Pożegnał się, lekko kiwając przy tym głową, po czym popędził do swojego auta, w którym siedział przez kilka dłuższych chwil nim zdobył się na ruszenie z powrotem do Lorne.

ozzy lonsdale
ambitny krab
buffalo '66
brak multikont
historyk sztuki, kurator — northsite contemporary arts
35 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
say you'll see me again, even if it's just in your wildest dreams
Każda sekunda oczekiwania na jego powrót sprawiała, że coś w nim drżało, skakało, zwijało się, a następnie rozciągało, jak gdyby chcąc się przybliżyć do Duncana. Bał się jego odpowiedzi na swoją propozycje, a obserwowanie, jak powoli się zastanawia i analizuje jego propozycje sprawiało, że chciał płakać i krzyczeć. Jak wiele razy wyobrażał sobie podobna sytuacje? Jak często, kiedy wieczorami leżał sam w ciemnym pokoju, otoczony ciszą, która wręcz lepiła się do jego ciała, próbował unaocznić sobie nierealne sytuacje, gdy Duncan byłby obok? Dotykał jego ciała, włosów, smakował jego ciała? Serce na samo wspomnienie tych wieczorów zaczęło szybciej mu bić. Rozpoczęło naprawdę nierówną gonitwę, która miała doprowadzić do wyrównania oddechu, ale nie było mu to dane. Gdy odpowiedział twierdząco, musiał bardzo mocno zacisnąć dłonie wciśnięte w kieszenie, żeby nie zrobić jakiegoś ruchu ukazującego swoją radość. Przecież nie powinien mu tego okazywać. Nie miał prawa aż tak się cieszyć. Przecież to tylko miała być wspólna kolacja.
Kolacja w sobotę, o ósmej – bardzo wiele energii musiał włożyć w to, żeby powiedzieć te słowa tak spokojnie. Przecież wszystko w nim chciało krzyczeć, złapać Duncana w ramiona i nigdy więcej nie wypuszczać. Ale nie mógł, nie miał do tego prawa i musiał się powstrzymywać, nawet jeśli emocjonalnie męczyło go to bardziej niż cokolwiek innego. – U mnie – dodał jeszcze na odchodne.
Obserwował jak wychodzi, jak powoli kieruje się do wyjścia i zastanawiał, czy się obróci? I co właściwie działo się w jego głowie? Co Duncan o tym wszystkim myślał? Miał naprawdę wiele pytań, na które nie był w stanie znaleźć odpowiedzi i których nawet nie mógł zadać. Dlatego wrócił do pracy, chociaż ponowne skupienie się na niej było już tego dnia niemożliwe.

duncan gallagher
koniec
ambitny krab
ODPOWIEDZ