właścicielka — Once Upon a Tart
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi klimatyczną kawiarnie, w której serwuje świetną kawę i pyszne wypieki. Pisze romanse do szuflady. Od trzech lat jest w stałym związku i do pełni szczęścia brakuje jej tylko pierścionka na palcu.
1.
Dzisiejszy dzień w malowniczym Lorne Bay był ciepły, ale nie upalny. Powietrze było rześkie, a mieszkańcy chętnie spędzali czas na świeżym powietrzu. Czwartkowe niebo było nieco pochmurne, ale nie zanosiło się na deszcz. Malia większą część swojego dnia spędziła w pracy. Jako właścicielka kawiarni zawsze miała ręce pełne roboty. Prawdę powiedziawszy raczej nie narzekała na nudę. Ciągle miała jakieś zajęcie. Jeżeli akurat nie była w pracy, zazwyczaj spotykała się ze swoim chłopakiem albo wychodziła z koleżankami. W tym momencie życia Malia czuła się szczęśliwa i spełniona. Prowadziła swój wymarzony biznes i wiodła spokojne, małomiasteczkowe życie. Kiedy była młodsza, uwielbiała dobrą zabawę i sporo imprezowała. W liceum i na studiach była duszą towarzystwa. Dalej lubiła towarzystwo innych, ale nie miała już w zwyczaju balować do białego rana. A przynajmniej zdarzało się to zdecydowanie rzadziej, niż w przeszłości. Czwartek mijał jej dość spokojnie. W kawiarni za wiele się nie działo. Znalazła nawet chwilę, aby poczytać książkę. Wczesnym popołudniem zaliczyła szybkie spotkanie z jednym z dostawców, a potem wróciła do swojego mieszkania. Odgrzała sobie obiad i usiadła na kanapie, aby odetchnąć po męczącym dniu, a chwilę później ktoś zaczął dobijać się do jej drzwi. Te dźwięki bardzo ją zdziwiły, ponieważ nie spodziewała się dziś gości. Podniosła się z kanapy i szybkim krokiem ruszyła w kierunku drzwi, a gdy je otworzyła, ujrzała sąsiada z dołu. Mężczyzna w średnim wieku oznajmił jej, że cieknie mu z sufitu. Malia była zdziwiona. Wspólnie z sąsiadem zadzwoniła po zarządcę budynku, a ten ocenił sytuację i wezwał robotników. Nie była to dla niej dobra wiadomość, ponieważ na kilka dni musiała wynieść się ze swojego mieszkania. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy do niewielkiej walizki i postanowiła, że uda się do mieszkania swojego chłopaka. Miles miał dzisiaj wolne, później i tak mieli się spotkać.
Kiedy znalazła się pod drzwiami jego mieszkania, nacisnęła dzwonek, czekając aż ktoś jej otworzy. Miała nadzieję, że ktoś był w mieszkaniu. Powinna najpierw zadzwonić, ale działała impulsywnie, pod wpływem chwili i w gruncie rzeczy nawet tego nie przemyślała. Po krótkiej chwili mężczyzna otworzył jej drzwi. — Cześć, jestem trochę szybciej — oznajmiła i od razu dostrzegła, że mężczyzna zwrócił uwagę na jej walizkę. — Potrzebny mi nocleg na kilka dni, w moim mieszkaniu pękła rura i musiałam się wynieść — odparła, marszcząc przy tym brwi. Następnie przestąpiła przez próg mieszkania i znalazła się w niewielkim przedsionku.

Miles Vanderberg
powitalny kokos
nick
barman — Moonlight
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Z wykształcenia ratownik medyczny, ale wyrzuty sumienia nie pozwalają mu pracować w zawodzie. Obecnie dorabia jako barman w Moonlight i nie potrafi rozgryźć swoich uczuć do Violet, mimo, że planuje przyszłość ze swoją ukochaną, Malią.
twenty-four

Kłamstwo ma zawsze krótkie nogi — tak mawiała jego świętej pamięci babka. Cóż, w jego przypadku miał nadzieję, że miało odrobinę dłuższe, by uciec w popłochu. Czuł się paskudnie — nie, to złe określenie. Czysta euforia połączona z przygniatającymi go wręcz wyrzutami sumienia nie stanowiła najlepszego połączenia, aczkolwiek nie mógł przestać myśleć o Swan przez cały kolejny poranek. O jej miękkich ustach, o tym jak chciwie wpijała się w niego rozgrzanymi wargami, o tym jak jego dłonie błądziły po jej ciele, zahaczając o skrawki materiału gotowego, by unieść go w górę; o tym jak w przerwach mamrotała jego imię, jakby słała modlitwy do nieba, o tym, jak wtłoczyli się do przedsionka mieszkania, ledwo trafiając kluczem w zamek, nie zaprzestając swojej namiętności i o tym, jak… jak do niczego nie doszło i oboje zamknęli się w swoich pokojach. Długo nie mógł zasnąć; chodził w kółko po swojej sypialni, gotów zapukać do jej drzwi, lecz za każdym razem jedynie ściskał mocniej klamkę albo walił pięścią w łóżko, by nie słyszała huku. Rozgorączkowany, to odpowiednie słowo. Pragnął jej, ale nie mógł jej mieć i tym razem nie ze względu na to, że oboje tego pragnęli. Teraz już był pewien tego, że i Violet nie jest obojętny. Ale przez względu na dziewczynę, która skradła jego serce kilka lat temu i z którą kiedyś pragnął spędzić swoją przyszłość. A teraz?
Wróciwszy z nocy spędzonej pod gołem niebem w towarzystwie Cece, od razu zamknął się wpierw w łazience, potem w swoim pokoju. Nad ranem słyszał krzątaninę w kuchni, wiedząc dobrze kogo tam spotka, ale bał się wystawić nawet stopę za próg, zgorszony swoim zachowaniem. Nie mógł jej dużej unikać — jej, ani swojej ukochanej z którą umówił się na dzisiejszy wieczór. Początkowo chciał przełożyć spotkanie, lecz doskonale zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji i nie mógł przedłużać tego wszystkiego w nieskończoność. Malia musiała się dowiedzieć, przynajmniej o niektórych rzeczach.

Głośny dzwonek wyrywa go z zamyślenia pod prysznicem. Oprócz współlokatorów nikt nie przychodził mu do głowy, kto mógłby go odwiedzić o tej godzinie. W przyśpieszonym tempie wytarł się do sucha, narzucił spodnie dresowe, które nisko osiadły mu na biodrach, ukazując mięśnie podbrzusza, po czym na boso i z mokrymi włosami pośpieszył do drzwi.
— Malia! — zaskoczony odsuwa się, by przepuścić ją do środka. Nie byli umówieni na wieczór? Może miała jakieś problemy? — Wszystko w porządku? — i kiedy jego wzrok padł na walizkę stojącą u jej nóg, zdezorientowanie jest jeszcze bardziej widoczne na jego twarzy. Rura? Akurat teraz? Jak miałaby zostać pod jednym dachem z Violet? Na dodatek jego przyjaciela wciąż nie było w mieście, więc to by oznaczało, że musiałby siedzieć sam z obiema dziewczynami. Dziewczynami dla których stracił głowę bezpowrotnie. — Jasne, tak — wciąż w szoku łapie za rączkę jej torby i przeciąga ją w stronę swojego pokoju. — Dobrze wiesz, że to i Twój dom, zawsze możesz się tutaj czuć jak u siebie. Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty?
On najchętniej wypiłby bourbon z nerwów, ale chyba na to za wcześnie.


malia beardsley
przyjazna koala
naleśnik puchaty
właścicielka — Once Upon a Tart
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi klimatyczną kawiarnie, w której serwuje świetną kawę i pyszne wypieki. Pisze romanse do szuflady. Od trzech lat jest w stałym związku i do pełni szczęścia brakuje jej tylko pierścionka na palcu.
Malia nigdy nie była typem zazdrosnej dziewczyny. Przeciwnie, zawsze dawała swoim partnerom sporo przestrzeni. W przypadku jej obecnego chłopaka wcale nie było inaczej. Ona i Miles spotykali się od trzech lat i przez ten czas zdążyli naprawdę dobrze się poznać (a przynajmniej tak sądziła Malia). Beardsley darzyła Vanderberga dużym zaufaniem i nawet przez myśl nie przyszło jej, że ten mógłby ją zdradzić. Mężczyzna nie wysłał jej żadnych niepokojących sygnałów. Może ich związek nie był idealny, ale Malia nie czuła się zaniepokojona. Może delikatnie martwiło ją to, że po trzech latach wciąż tkwili w tym samym punkcie. Ciągle mieszkali osobno i choć niebawem planowali podjąć pewne kroki, aby to zmienić, nie rozmawiali o poważniejszych zobowiązaniach. Malia przekroczyła w tym roku trzydziestkę i coraz częściej myślała o ustatkowaniu się. Chciała wyjść za mąż i za jakiś czas założyć własną rodzinę. Gdy była młodsza, nigdy nie przypuszczała, że pewnego dnia zacznie rozważać to wszystko na poważnie. Prawdę mówiąc, Malia nie czuła jakiegoś wielkiego ciągu do macierzyństwa, ale zdawała sobie sprawę z tego, że jej zegar biologiczny tyka.
Kiedy przestąpiła przez próg mieszkania, zbadała go wzrokiem. Miles wydawał się jej jakiś dziwny. Był nieco zmieszany. Malia od razu dostrzegła, że w jego zachowaniu jest coś innego. — Nie chciałam robić kłopotu Don i tacie, mama jest w szpitalu, mają wystarczająco dużo na głowie — oznajmiła z ciężkim westchnieniem. Cała sprawa związana z chorobą jej mamy spędzała jej sen z powiek. Malia bardzo martwiła się o swoją rodzicielkę i chciała wierzyć, że ja jeszcze wyzdrowieje i w pełni dojdzie do siebie. — Wystarczy szklanka wody — oznajmiła i odsunęła walizkę gdzieś w kąt, aby opleść jego szyję swoimi smukłymi rękami. Złożyła na jego ustach delikatny uśmiech, a przez jej twarz przemknął cień uśmiechu. Przy nim czuła się bezpieczna i choć na chwilę zapominała o problemach. — Jak Ci minął dzień? — spytała wyraźnie zainteresowana tym, co u niego.

Miles Vanderberg
powitalny kokos
nick
barman — Moonlight
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Z wykształcenia ratownik medyczny, ale wyrzuty sumienia nie pozwalają mu pracować w zawodzie. Obecnie dorabia jako barman w Moonlight i nie potrafi rozgryźć swoich uczuć do Violet, mimo, że planuje przyszłość ze swoją ukochaną, Malią.
Nie potrafi spojrzeć jej w oczy, nie po tym, co zrobił. Był jak otwarta księga — mimo tego, że próbował ze wszystkich sił dać jej odczuć, że wszystko jest w porządku, że po prostu ma gorszy dzień; musiała wyczytać z jego twarzy, że tym razem chodzi o coś innego. Zgorszenie do samego siebie nie dawało mu spokoju. Gdyby tylko wiedział, że przyjdzie mu się zmierzyć z czymś takim, gdyby tylko nie skrzywdził Malii, smakując miękkie usta Swan, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Dlatego też widząc z lekka zarumienioną od wnoszenia walizki twarz swojej ukochanej, w myślach podjął szybką decyzję. Nieważne jaki tor przybrałaby ta rozmowa, Beardsley nie miała prawa się dowiedzieć o tym, co zrobił. Czy czuł się parszywie okłamując ją i wciąż trwając w szczęśliwym, prawie i d e a l n y m związku? Oczywiście, że tak. Jednak Malia była ostatnią osobą, która zasługiwała na ból, a on nie zamierzał jej go przysparzać.
Jednego był pewien — pocałunek z Violet Swan był błędem, który nie mógł wydarzyć się ponownie.
Nie za cenę kogoś tak niewinnego, jak jego dziewczyna, która trwała przy nim, przez ostatnie trzy lata, niezależnie od tego, czy przeżywał cięższe chwile czy te weselsze. Chronił ją przed prawdą, zrzucając cały ciężar na siebie. W jego mniemaniu, takie poświęcenie było oznaką słabości, tchórzostwa, lecz nie zasługiwało na miano gorszego wyboru.
— Lepiej nie zawracać im głowy — z tego wszystkiego zapomniał o stanie zdrowia jej matki. Przejęty własnymi problemami, odsunął się od brunetki, pozostawiając ją samą, choć pewnie umierała ze zmartwienia. — Jak się czuje? — pyta, mając nikłą nadzieję, że sytuacja nieco się polepszyła. Głupi, sam wydźwięk słowa szpital brzmiał wystarczająco złowrogo. 
Czując na sobie jej dłonie, nachyla się w jej stronę, by odwzajemnić czuły, aczkolwiek wyjątkowo krótki pocałunek. Te same usta jeszcze kilkadziesiąt godzin temu całowały inną kobietę. Czy płeć piękna potrafiła wyczuć zdradę? Na samą myśl o tym zrobiło mu się słabo.
Jeszcze nie zdołał się zacząć, niedawno wstałem — przyznaje, zerkając na zegarek. No tak, środek południa, a on dopiero wstaje na nogi. W razie wypadku, gdyby była obeznana z jego miesięcznym grafikiem, dodaje — Widziałem się z Cece poprzedniego wieczoru i trochę się zasiedzieliśmy. Wiesz jak jest, Trelawney to straszna gaduła — ha, tak właściwie to on jej bardziej marudził na swój los, aczkolwiek to postanowił przemilczeć. Wykręcając się z jej objęć, przechodzi do kuchni, ciągnąć ją za rękę za sobą. Kontrolnie rzuca jeszcze szybkie spojrzenie na drzwi swojej współlokatorki, upewniając się, że blondynka nie stoi w progu, będąc świadkiem ich rozmowy, po czym podchodzi do blatu kuchennego, łapie za czystą szklankę i wlewa ukochanej wody.
A u Ciebie? Wyspałaś się? Opowiadaj — dopytuje, w międzyczasie przyrządzając sobie kawę z ekspresu. Wszystko, byle tylko nie dać się wziąć w szereg pytań.
Wiesz, że nie dam Ci spać, prawda? — zażartował, tudzież pozwolił sobie na uśmiech półgębkiem. Podwójne znaczenie słów — mógł mieć tylko nadzieję, że i tym razem skupią się na przyjemniejszej części, niż wylanych łzach.


malia beardsley
przyjazna koala
naleśnik puchaty
właścicielka — Once Upon a Tart
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi klimatyczną kawiarnie, w której serwuje świetną kawę i pyszne wypieki. Pisze romanse do szuflady. Od trzech lat jest w stałym związku i do pełni szczęścia brakuje jej tylko pierścionka na palcu.
Malia poczuła się delikatnie zmartwiona, ponieważ od razu dostrzegła w zachowaniu swojego chłopaka drobną zmianę. Na razie nie zamierzała drążyć, wręcz przeciwnie. Uważała, że będzie lepiej, jeżeli poczeka na rozwój wydarzeń. W końcu każdy mógł mieć czasem gorszy dzień, prawda? Sama Beardsley przechodziła obecnie przez trudny okres. Odkąd jej mama zachorowała, często chodziła smutna. Cała ta sytuacja bardzo ją przytłaczała, ponieważ potencjalnie mogła stracić jedną z najważniejszych osób w swoim życiu. Może i w młodości nie miała najlepszych relacji z rodzicami, ale z perspektywy czasu była im ogromnie wdzięczna. Państwo Beardsley nie zawsze idealnie wywiązywali się z rodzicielskich obowiązków, ale finalnie przez cały czas wspierali swoje córki, choć często było to wsparcie bardziej finansowe, niż emocjonalne. To dzięki swojemu tacie Malia była w stanie tak szybko otworzyć własny biznes. Marzyła o tym, aby zostać właścicielką klimatycznej kawiarenki. Brunetka szybko zrozumiała, że podjęła dobrą decyzję, ponieważ jej firma rozwijała się dość dynamicznie, a zadowoleni klienci regularnie wracali do jej lokalu, aby poczytać książkę i napić się pysznej kawy.
— Z tego, co wiem sytuacja się nie zmieniła. Planowałam zajrzeć do mamy, ale kiedy wróciłam do mieszkania, zaczął dobijać się do mnie sąsiad i zaczęła się afera z zalanym mieszkaniem — Malia ciężko westchnęła i teatralnie wywróciła oczami. Była lekko zirytowana zaistniałą sytuacją. Specjalnie wyszła z pracy chwilę szybciej, aby spędzić miłe popołudnie w swoim towarzystwie. Była zmęczona i chciała zrelaksować się w domowym zaciszu przed wieczorem u Milesa, a tymczasem musiała spakować walizki i wynieść się na kilka dni ze swoich ulubionych czterech ścian. — Martwię się o nią i strasznie frustruje mnie to, że nic nie mogę zrobić — przyznała i delikatnie zmarszczyła brwi. Musiała zdać się na lekarzy i resztę personelu medycznego, bo tak naprawdę wszystko było teraz w ich rękach. Sama mogła zaoferować jedynie wsparcie.
Gdy mężczyzna tak szybko wyplątał się z jej ramion, była nieco zdziwiona. Takie zachowanie zdecydowanie nie było w stylu Milesa. Przeważnie mężczyzna nie mógł się od niej oderwać, zresztą vice versa. — Rozumiem, czyli odsypiałeś nocne eskapady. Powinnam być zazdrosna? — spytała z rozbawieniem i zaśmiała się melodyjnie. Podpuszczała go, ale uwielbiała się z nim droczyć. — Spałam całkiem nieźle, ale sytuacja z sąsiadem wybiła mnie z rytmu. Zaliczyłam parę spotkań w pracy. Myślałam, żeby wziąć kilka dni wolnego — przyznała i oparła się o kuchenny blat. Pomyślała, że przyda jej się chwila odpoczynku. Nawet pomyślała o tym, aby zaproponować Milesowi jakiś krótki wyjazd gdzieś za miasto.

Miles Vanderberg
powitalny kokos
nick
ODPOWIEDZ