barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Jego ulubiona dziewczyna czuła się calkiem komfortowo i naprawdę nie planowała narzekać. Okej, może faktycznie spędziła tego dnia sporo czasu na nogach i wykorzystała dużo energii, a na dodatek w międzyczasie godzina zrobiła się już późna, ale przecież co to takiego dla niej, nie? Nie takie rzeczy robiła. Kiedy nadchodziła sesja, zdarzały jej się całonocne przygody z projektami, po których biegła na zajęcia, które trwały do wieczora, aby później przespać się dwie lub trzy godziny tylko aby wstać i uczyć się do kolokwium, które czekało na nią z samego rana. Zmęczenie było jej starym, dobrym przyjacielem i doskonale wiedziała, jak z nim handlować. Zresztą, wyszykowanie się dla Gusta i odniesienie sukcesu w wywołaniu błysku uznania w jego oku było całkiem ekscytujące. Tańczyli do romantycznej muzyki, on był zadowolony, ona dumna z siebie i szczęśliwa… Miałaby myśleć o pójściu spać? Nic z tego.
Niestety, chociaż ze zmęczeniem handlowała, to wciąż zakłócało ono funkcjonowanie jej móżdżku na najwyższych możliwych obrotach. W innym przypadku być może zorientowałaby się, że Gust wykorzystywał jedno ze swoich życzeń na zrobienie czegoś przede wszystkim dla niej, a dopiero w następnej kolejności dla siebie. W tamtej chwili taka opcja nawet nie przeszła jej przez głowę, ale…
- A nie wolałbyś, żebym najpierw ja zrobiła masaż tobie? – spytała uprzejmie. W jej skromnej opinii masowanie osoby, na którą się leciało, stanowiło dobrą rozrywkę dla obu stron. Nie miałaby nic przeciwko, żeby usiąść nad jego plecami i odrobinę go pomęczyć, naprawdę. Jej własny lekki ból kręgosłupa i ramion znajdował się w tamtym momencie gdzieś na końcu listy rzeczy, którymi się przejmowała, serio.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
W jakimś stopniu zdawał sobie sprawę z tego, że staranie się dla jego skromnej osoby sprawiało jej frajdę i to głównie dlatego nie nalegał na odpoczynek. Zapowiedziała mu, że zrobiła ten wieczór specjalnym i znał ją na tyle, żeby wiedzieć, że podobnych stwierdzeń nie rzucała na wiatr, więc.. Postanowił pozwolić jej robić, na co miała ochotę? Trochę jakby to były jej urodziny, nie jego, hm? Naprawdę, bardziej mu zależało na tym, żeby ona była zadowolona, chyba dlatego, że on tak na co dzień uważał się za turbo szczęśliwego gówniarza, który nie mógł w życiu trafić lepiej. Pogłaskał ją jedną dłonią łagodnie po policzku, uśmiechając się ciepło.
- Jeśli będziesz nalegać, to okay.. Ale to ty z naszej dwójki spędziłaś dzień na nogach. - nie musiał nawet rozwijać chyba, nie? Nie dość, że się nabiegała, to jeszcze na pewno zdarzył się jakiś stolik pełen buraków, albo innych kłócących się Karen.. - Mam gdzieś na pewno maść rozgrzewającą. Jestem pewny, że twój kręgosłup i ramiona będą to lubić. - dodał, w ramach próby sprzedania pomysłu, że może to rzeczywiście jej mięśnie powinny mieć pierwszeństwo. Upierać się nie miał zamiaru, ani trochę..

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Wiedziała, że lubił ją dokładnie taką, jaka była. Nie mogła mieć co do tego żadnych wątpliwości. Znał ją jak nikt inny, niemal od A do Z, włączając w to wszystkie najgorsze, najbardziej wybuchowe smaczki, jakie chowała w zanadrzu, a mimo to nadal ją chciał, kochał, troszczył się o nią i nadal, nawet po tych kilku miesiącach, które spędzili jako para patrzył na nią tak, jakby była najwazniejsza na świecie. Zdawała sobie sprawę, że bywała trudna i wiedziała, że to akceptował. Potrafił zresztą sprawić, że bywała nieco łatwiejsza, znacznie prostsza w obsłudze i przyjemniejsza w obyciu. To przychodziło jej naturalnie. Nie musiała przy nim czegokolwiek udawać, zgrywać innej, niż kiedykolwiek była. To było niewątpliwą zaletą tego, że nadal pomimo wszystkich modyfikacji, jakie wprowadzili do tej relacji, byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Co mogło być lepszego od tego? Ale czasami sama z siebie chciała się wykazać bardziej niż zazwyczaj, spuścić z tonu, być dla niego uroczą dziewczyną, która cieszy oko, ucho i wszystkie inne zmysły. On robił dla niej tak wiele, ona też mogła zrobić coś dla niego.
- Całość mnie uwielbia, jak mnie dotykasz - odpowiedziała mu szczerze, ale zakończyła parsknięciem, bo taka była prawda i nie ograniczało się to tylko i wyłącznie do jej kręgosłupa czy ramion po całym dniu i wieczorze w pracy. Położyła dłoń na jego dłoni na swoim policzku. - Ale to twój wieczór, miał się kręcić wokół ciebie. Ten jeden mogę ci oddać - dodała na koniec i nawet zaśmiała się z lekkim rozbawieniem. Tak, trochę odnosiła wrażenie, że bardzo dużo rzeczy kręciło się wokół niej i wokół tego, żeby to jej było wygodnie i żeby to ona była zadowolona. A przecież nie była pępkiem wszechświata, nie? Była zaledwie trochę zbyt głośną i porywczą babą, nic szczególnego.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Gdyby zarzuciła mu, że jego świat kręcił się wokół niej, pewnie najpierw by zaprzeczył. Przecież miał rodzinę, która była dla niego ogromnie ważna, miał pracę, którą lubił, rzeczy, które robił w wolnym czasie poza zajmowaniem się Billie. To nie było tak, że każda minuta każdego dnia, przeznaczona była na myślenie o niej.. A po głębszym zastanowieniu, stwierdziłby pewnie, że tak po prostu w jego głowie należy do jego rodziny; a ta zawsze była dla niego najważniejsza, nigdy nie przeczył, że jest idiotycznie rodzinny. Właściwie dobrze, że miał tylko rodziców i Billie, w innym wypadku musiałby się dwoić i troić.. W sumie, pewnie jeśli kiedyś złączy się bardziej z rodzinką Winfieldów, będzie miał bardzo dużo nowego rodzeństwa. Fun. Nigdy nie będzie mógł narzekać na nudę.
Uśmiechnął się głupawo, kiedy stwierdziła, że generalnie lubi, jak ją dotyka; w sumie już stracił nadzieję, że kiedyś przestanie mu się robić gorąco w twarz na podobne teksty. Może po prostu był z natury nieśmiały. Albo w poprzednim życiu był jakimś mnichem czy czymś w tym stylu. Cholera wie.
- Znacznie lepiej radzę sobie w roli zajmującego się niż kiedy mną się zajmują. - rzucił, lekko wzruszając ramionami, bo właściwie to była cała prawda. Znała go z resztą, na pewno miała okazję to zauważyć w wielu sytuacjach; nawet w tych nowych i bardziej intymnych, ogromną część satysfakcji dawało mu zajmowanie się nią. I nie, wcale nie dla tego, że była pępkiem świata, ok? Jego nadpobudliwość mogła mieć z tym coś wspólnego; skoro nie radził sobie ze stagnacją i nic nie robieniem, szukał sobie zawsze czynnej roli, we wszystkim co robił i czego się podejmował. Nawet w swojej śmiesznej pracy, obrał sobie pracę ze sprzętem, bo nie wymagała od niego czekania na maila czy telefon od człowieka, któremu miał pomagać; po prostu miał stertę elektronicznych pierdół, którymi miał się zająć i tyle.
Pochylił się do niej, składając kilka lekkich pocałunków na jej skroni, policzku, potem lekko odchylił ramiączko jej sukienki, by ostatnie całusy złożyć na jej szyi i ramieniu. - Przyznaj się, to ty wygoniłaś naszych współlokatorów? - właściwie jak tak powiedziała o "jego wieczorze", zdał sobie sprawę z tego, że rzeczywiście w tym mieszkaniu to się po prostu nie zdarzało, żeby tak byli po prostu sami. W swoim rozbawieniu musiał zapytać, bo hey, skoro aż tak się postarała, żeby nikt nie chodził im po głowie, to może rzeczywiście powinien być grzeczny i pozwolić się sobą zajmować.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
O, spokojnie, nie była aż tak bezczelna, żeby stawiać się w hierarchii ważności przed jego rodzicami. W gruncie rzeczy nie przypuszczała, że wszechświat Gusta kręcił się tylko i wyłącznie wokół niej. Była jego elementem, najprawdopodobniej nawet całkiem istotnym, ale z całą pewnością nie jedynym. Prawda była jednak taka, że czuła się naprawdę ważna i wyjątkowa w tym, jak ją traktował. To, jak na nią patrzył, jak często gotów był odłożyć na bok kawałek własnego świata, aby pomóc jej w ogarnięciu dupy. Dbał o nią, jak tylko mógł, tego nie byłaby w stanie mu odmówić. Gotowa byłaby wręcz przyznać, że troszczył się o nią bardziej niż ona sama, szczególnie biorąc pod uwagę to, w jak niewielkim stopniu się sobą faktycznie przejmowała.
Parsknęła pod nosem i pokręciła lekko głową. - No dobrze - poddała się w końcu grzecznie trochę dlatego, że to rzeczywiście był jego wieczór, w związku z czym mogła ustąpić mu pola znacznie łatwiej niż zazwyczaj, wykazując się przy tym znacznie mniejszym uporem, i trochę dlatego, że ta przekomarzanka nie miała większego sensu, jesli się nad tym głębiej zastanowić. Bo o co tak naprawdę walczyli? O pierwszeństwo w masowaniu nawzajem swoich zmęczonych mięśni (jego kark i plecy na pewno też nie miałyby nic przeciwko rozluźnieniu po godzinach spędzonych przy biurku)? Równie dobrze on mógł zająć się trochę nią, później ona nim... Brzmiało sprawiedliwie. Zwłaszcza że mieli czas. - Jeśli twoim życzeniem jest trochę mnie podotykać, to jako dobra urodzinowa wróżka nie mogę ci odmawiać - odpowiedziała lekkim tonem, przymykając oczy, gdy obsypał ją serią małych, ale szalenie przyjemnych pocałunków i odruchowo przechylając się bardziej w jego stronę.
Początkowo chciała być intrygująca i tajemnicza i spuścić na jego pytanie zasłonę milczenia, ale... No, tajemniczość nie do końca była jej mocną stroną. Nie ten typ. - Oj, od razu wygoniłam... Nic im się nie stanie, jeśli spędzą ten jeden wieczór w piwnicy pod kluczem - pozwoliła sobie na czarny żarcik i zerknęła na niego wyjątkowo nie-niewinnie. W rzeczywistości wystarczyło, że bardzo ładnie poprosiła i zaoferowała, że weźmie na siebie sprzątanie za wszystkich przez najbliższe dwa tygodnie. Było warto.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Im dłużej o tym myślał, tym bardziej był przekonany, że był idiotą skończonym i najgorszym chłopakiem na świecie. Serio. Jaki normalny facet, nie chciałby skorzystać z okazji, że jego dziewczyna wygląda tak, pozbyła się wszystkich współlokatorów i chce spełnić każdą jego zachciankę w ramach jego urodzin? W dodatku sama mówi, że może sobie ją podotykać i generalnie nie musi się niczym przejmować, co naprawdę się nie zdarzało..? Totalnie powinien korzystać, a nie, pitolić o jakichś zmęczonych mięśniach! Mieli po dwadzieścia pare lat, cholera, do starości (trzydziestki) jeszcze daleko! Był poza tym pewny, że jego kark i jej kręgosłup całkiem szybko zapomniałyby o wszelkich dolegliwościach, gdyby dobrze się rozproszyli.
- W piwnicy... Czekaj, mamy piwnicę? - humorek mu dopisywał, a kiedy podniósł na nią spojrzenie, było równie rozbawione jak ton. Pokręcił tak czy siak zaraz głową, słuchając swojej bardziej racjonalnej strony, podpowiadającej, że w całej tej swojej pracy zapomniał o jedzeniu.
- W sumie, nieistotny szczegół. Ale! Znaczy, że mogę zrobić tak, o. - i tak, o, postanowił ją podnieść, ruszając do kuchni. Co to miało wspólnego ze współlokatorami? A w sumie chociażby tyle, że nikt mu nie będzie przypominał upierdliwie o swojej obecności, czy o tym, że nie są sami albo inne przyzwoitkowe pierdolety. Ba! Mógł ją nawet posadzić na blacie i tam obsypać drugą stronę jej szyi pocałunkami i nikt mu nic w tym temacie nie powie, co z miłą chęcią zrobił i.. No, właśnie, nie było żadnych namolnych współlokatorów ględzących za uchem. Perfect.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
To właściwie było dość stałym punktem ich związku. Niczym nie musiała się martwić. Zawsze jakoś wychodziło. Niezależnie od trudności, problemów, kłopotów, w jakie mogła się wpakować, mogła liczyc na Gusta. Zapewniał jej miękkie lądowanie, wspierał, był obok, gotował, gdy ona nie miała czasu, oferował ramię, na którym mogła się wesprzeć, kiedy brakowało jej sił, robił z nią makiety, słuchał jej bzdurnych gadek, kiedy potrzebowała wyrzucić z siebie słowa lub dwojga uszu do poodbijania własnych pomysłów. Był obok zawsze, niezależnie od wszystkiego. Wspierał, pomagał, kochał… Na każdym kroku udowadniał jej, jak bardzo mu zależy. Czasami miała wrażenie, że czytał jej w myślach. Był racjonalny, rozsądny, nie unosił się idiotycznym gniewem, gdy akurat była idiotką, nie odsuwał jej i miała wrażenie, że zawsze reagował w najlepszy możliwy sposób na wszelkie przejawy jej kretynizmu. Gasił gniew, sprowadzał na ziemię, idealnie trzymał ją w pionie,
Był absolutnie najlepszym facetem, jakiego znała. Najlepszym, co mogło jej się przytrafić. Czuła się przy nim komfortowo. Odkąd byli razem… Jej świat zdawał się być znacznie bardziej spokojny… I nie potrafiła nic poradzić na to, że paradoksalnie wywoływało to w niej niepokój.
Wszystko było zbyt dobre. Niepokojąco spokojne, pod kontrolą i aż za bardzo w porządku.
Miała wrazenie, że się w tym dusi. Zupełnie, jakby wpadła w coś, co było zbyt znajome i przyjemne, a jednocześnie (być może właśnie przez to) również zbyt ostateczne… Przecież wiedziała, że nie znajdzie nikogo lepszego. Ba! Wiedziała, że to właśnie przy nim jest najlepszą sobą. Nieco spokojniejszą, pogodniejszą, mniej nerwową, rzadziej przeklinającą, nie aż tak zgorzkniałą i cyniczną. Przy nim wszystko było proste i… Z jakiegoś powodu wprawiało ją to w niepokój.
Spokojna, dobra, rutyna, poszukiwanie go na każdym kroku, jego wsparcia w trudnych chwilach, ramienia, na którym mogła się oprzeć.
Nie wiedziała, dlaczego, ale w pewnym momencie zaczęła od tego uciekać, chociaż początkowo nie zdawała sobie z tego sprawy. Zaczęło się od tego, że nieco dłużej zostawała u koleżanek, robiła sobie dłuższe spacery po mieście, potem przyszły imprezy, na które chodziła bez niego coraz częściej i częściej, wracając coraz później i później. Potem zaczęła się przyłapywać, że – dokładnie tak jak teraz, gdy objął ją w kuchni, kiedy robiła dla siebie kanapki - wymyka się z jego rąk, bo [i[miała coś do zrobienia[/i], policzenia, narysowania…. Podczas gdy tak naprawdę chciała być zwyczajnie sama, we własnej głowie. Uciekała… Nie potrafiła być stabilna i spokojna… A jednocześnie nie miała wątpliwości, że nadal go szalenie kocha. I to sprawiało, że miała ochotę uciekać jeszcze dalej… Idiotyczne, nie?
Uciekła z kanapkami do pokoju, usiadła przy biurku i… właściwie chyba nawet nie miała na nie ochoty.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Chyba nigdy jeszcze nie czuł się tak bezradny, jak przez ostatnie kilka tygodni, które dłużyły mu się bardziej jak lata. Za każdym razem, kiedy wychodziła, czekał na nią, zdarzało mu się przysypiać przy pracy na własnym biurku i budzić się w środku nocy na dźwięk otwieranych wejściowych drzwi, gdy wracała z kolejnej imprezy na której nie chciała go widzieć. Unikała go. Nie chciała do niego mówić. Stworzyła wokół siebie jakiś niewidzialny kokon, przez który ni cholery nie mógł się przedrzeć i nie ważne jak się starał być wyrozumiałym, wspierającym, wychodzącym naprzeciw chłopakiem.. Wydawało mu się, że wszystkie jego gesty odsuwały od niego Billie jeszcze bardziej. Miał jeszcze większe problemy z zaśnięciem niż zwykle, a z głowy nie mógł wyrzucić nachalnych myśli, że musi coś robić i nie tak i to na pewno jego wina. Tylko dlaczego nagle nie chciała mu powiedzieć, jak zawsze, prosto z mostu i bez bawełny, co zjebał? Był dużym chłopcem, naprawdę mógł to znieść; ba, przecież gdyby mu powiedziała czym ją tak odstręcza, stanąłby na rzęsach, żeby to naprawić. To było dla niego oczywiste, prawie tak samo jak to, że nawet on ostatnio nie mógł jej przeczytać. Wszystko znikało za ścianą "zostaw mnie w spokoju", z którą nie potrafił sobie poradzić.
Kiedy wymknęła mu się z rąk po raz enty, używając dokładnie tej samej głupiej i totalnie bezsensownej wymówki co zawsze, został na miejscu. W pustej przestrzeni, którą po sobie zostawiła, oparł się na moment o blat, słuchając ogłuszającej pustki w swojej głowie. W głowie, w której nigdy wcześniej nie było pustki, przeplatającej się w dodatku z pochmurnymi myślami, w której dominowała beznadzieja, bezradność i totalna depresja. Już dawno nie czuł się tak źle i, patrząc pusto w ten kolejny blat, w końcu przeważyła się jakaś szala. Zwariował. Tak po prostu, ze zmęczenia, z poczucia odrzucenia, z zagubienia; zwariował. Tak nie mogło być.
Dość.
Kiedy stanął w progu pokoju do którego uciekła? Meh, to nie było istotne.
- Billie, ja tak nie mogę dłużej. Proszę cię. Zwariuję do reszty, jeśli ze mną nie porozmawiasz. O co chodzi? Zrobiłem coś-.. nie, robię coś nie tak? Masz mnie dość, nie wiem, tego miejsca, tego mieszkania, miasta, czegokolwiek? Po prostu mi powiedz, bo ja nie mam pojęcia o co chodzi, proszę cię. - pewnie się powtarzał, pewnie nie miał sensu i pewnie brzmiał jakby zaraz miał się rozpłakać. I właściwie wszystkie te stwierdzenia byłyby naprawdę trafne, chociaż nie do końca potrafiłby określić, czy był bardziej smutny, zły czy zmęczony. Wszystkie trzy na raz.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie robiła tego specjalnie. W swojej nieskończonej głupocie naiwnie myślała, że tego nie zauważał… A jeśli nawet nie był skrajnie ślepy i widział, że coś było inaczej, to zrzucał to na gorszy czas czy cokolwiek innego, niekoniecznie robiąc z tego dużą rzecz, bo przecież… Starała się zachowywać jak gdyby nigdy nic, naprawdę. To nie było tak, że odsunęła go od siebie całkowicie. Nadal całowała go na powitanie i układała głowę na jego ramieniu, kiedy oglądali filmy. Wciąż chwaliła jedzenie, które dla niej robił, nadal tak świetne jak zawsze. Nadal go kochała, co do tego również nie miała wątpliwości. Tylko że coś było nie tak… A ona nie wiedziała, co konkretnie, więc nie mogła nawet z nim o tym porozmawiać. Bo niby co miałaby mu powiedzieć? „Przepraszam, Gust, pojebało mnie do reszty”? Niby zgodne z prawdą, ale całkiem idiotyczne i przede wszystkim zupełnie bezproduktywne. Jedynym, co wiedziała, było to, że ostatnio… Trochę jakby nie czuła się sobą. Zupełnie, jakby nie wiedziała już, kim jest Billie Winfield. Pogubiła się… I trochę sama nie wiedziała, co robić. Liczyła, ze przejdzie. Ale nie przechodziło. A im dłużej trwało, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że być może powinna…
Zaskoczył ją. Niekoniecznie tym, że przyszedł do niej (bo tego się trochę spodziewała), ale słowami, jakie z siebie wyrzucił i chyba najbardziej tym, jak brzmiał jego głos. Poczuła, jakby jakiś ciężki, lodowaty głaz wylądował nagle na dnie jej żołądka. - Ale… - zaczęła, jednak zanim się rozpędziła, zdała sobie sprawę, że w pierwszym odruchu chciała mu wcisnąć jakąś wymówkę. Że to nie tak, że absolutnie nie miała go dość (bo nie miała, miała dość siebie, a to dwie totalnie inne sprawy), że przecież wszystko jest w porządku.. Ale przecież to by było nieuczciwe, więc zamknęła gębę. Zamiast tego wstała, żeby przesiąść się na łóżko i wyciągnęła do niego dłoń. - Chodź… - werbalnie również przedstawiła swoją prośbę. Przecież nie będą rozmawiać, kiedy on stoi w progu, prawda? To nie powinno na pewno tak wyglądać.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tak, oczywiście, że tłumaczył ją w swojej głowie; gorszym dniem czy tygodniem, zmęczeniem, przerobił chyba wszystko, na co tylko mógł wpaść i nic nie robiło sensu. Bo przecież.. Mogła mu powiedzieć, nie? Cokolwiek by ją nie gryzło, z jakiegokolwiek powodu miałaby się od niego odsuwać; mogła mu powiedzieć. Nawet jeśli uważała, że to nie miało sensu; jako osoba, która nie znajdowała się w jej głowie, miał do niektórych rzeczy większy od niej dystans, a ten często okazywał się bardzo przydatny.
Był gotowy na kolejną wymówkę, właściwie wcale by się nie zdziwił, gdyby ją usłyszał, tyle że tym razem nie miał zamiaru pozwolić się zbyć. To nie było w jego stylu, żeby tak po prostu odpuszczać; on nie odpuszczał, nie dawał sobie spokoju i definitywnie nie poddawał się tak po prostu, zwłaszcza jeśli sam zaczął temat. Bez słowa, posłusznie podszedł za nią do łóżka, złapał ją za dłoń, siadając obok; ucałował jej wierzch już prawie z przyzwyczajenia, zwykł to robić niemal zawsze, kiedy łapał Billie za rękę. Tak, idiotycznie mocno ją kochał i tak, okazywał to na różne sposoby, w tym takimi małymi, nieistotnymi gestami.
Nie miał pojęcia czego się spodziewać po tej rozmowie. Czuł, że ma spięte ramiona i kark, wiedział, że później będą boleć, ale nijak nie mógł się rozluźnić. Przyglądał się jej, oprócz tego nie poganiając w żaden sposób i zostawiając jej przestrzeń, żeby powiedziała co chciała. On, oprócz swojej poprzedniej prośby nie miał tak naprawdę nic do dodania; przynajmniej nie, dopóki nie miał pojęcia co się dzieje i na czym stoi.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie wiedziała, jak to określić. Nie wiedziała, o co jej chodzi. Wiedziała, że brzęczenie w jej głowie w ostatnich tygodniach stawało się naprawdę nieznośne i ciężko było je znieść. Gdy tylko znajdowała się sama, w drodze do domu z zajęć i w drugą stronę, podczas długich i nudnych zmian w pracy, kiedy jego nie było obok, gdy próbowała zasnąć – trudno jej było ze sobą wytrzymać. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, jak się odnaleźć, dręczył ją dziwny niepokój połączony z chęcią wydrapania z głowy tych wszystkich myśli… Które nie były niczym konkretnym jak właśnie tym nieznośnym, drażniącym brzęczeniem. Było cichsze przy ludziach, to zauważyła albo być może zwyczajnie nie zwracała na nie uwagi, gdy mogła skupić się na czymkolwiek innym. Cichło całkiem tylko przy nim. Gdy był obok, trzymał ją za rękę, obejmował albo po prostu znajdował się w zasięgu wzroku… Było jakoś inaczej. Czasami miała wrażenie, że sama jest przy nim nieco inna niż wtedy, gdy go nie ma. Spokojniejsza, nie tak nerwowa, irytująca, porywcza, idiotycznie nie-zabawna, mówiąca zawsze nieodpowiednie rzeczy, najprawdopodobniej skrajnie najgorsza… Chyba zwyczajnie gdy była na własną rękę, nie mogła znieść swoich myśli we własnej głowie. Nieważne, jak idiotycznie to brzmiało. Wiedziała tylko, że nie mógł być przy niej przez cały czas i że nie mogła traktować go jak lekarstwa na całe zło. Nie mogła go w to wciągać, bo prędze czy później pociągnęłaby go w dół. Nie powinna, nie chciała, musiała to przepracować we własnej głowie, na własną rękę… I najprawdopodobniej… Chyba też sama…
Bała się tego, tej rozmowy. Bała się tego, że w ogóle do niej dojdzie. Liczyła na to, że się uspokoi sama z siebie, jakoś ogarnie, że wszystko w jej głowie wróci na swoje miejsce i że przestanie ją ciągnąć do idiotyzmów, którymi tak usilnie starała się zabić brżeczenie we własnej głowie lub przynajmniej skutecznie je zdusić. Nie wyszło. Ucieczki nic nie dawały, alkohol nic nie dawał. Chciała uciec… bardziej. Od siebie i od wszystkiego. Od niego wcale nie chciała, ale… Chyba wychodziło na to, że musi… Przynajmniej dopóki to nie przejdzie.
Serce jej drgnęło mocniej, dokładnie tak jak za każdym razem, kiedy podchodził do niej z taką czułością. Był najlepszy, w to akurat nie wątpiła. - Kocham cię… - zaczęła i totalnie zdawała sobie sprawę z tego, że w jej głosie totalnie wybrzmiało, że to było jedno z tych stwierdzeń, za którymi kryło się przeklęte „ale”. Wzięła głębszy wdech. - Ale chyba potrzebuję pobyć trochę sama – nie wiedziała, czy byłaby w stanie powiedzieć to w jakiś nieco bardziej łagodny sposób. Nawet jeśli, to z jakiegoś powodu uznała, że takie zerwanie plasterka będzie zwyczajnie lepsze i łatwiejsze.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tego ale bał się przez cały ten czas i kiedy w końcu spadło w przestrzeń między nich poczuł jak coś ciężkiego spada mu do żołądka, a potem jak nerwowo zdrętwiały mu ręce, aż do samych ramion. Wstrzymał na moment oddech i, tak, to definitywnie było jak zerwanie bardzo nieprzyjemnego plasterka. Wypuszczając powietrze policzył w myślach do pięciu, przymykając oczy, później tym samym tempem znów do pięciu, biorąc wolno oddech. Chaos myśli w głowie chyba jeszcze nigdy nie był tak paniczny. Myślenie o emocjach było zbyt przytłaczające, to wiedział po zdrętwieniu dłoni, po panice, która rozpętała się w jego wnętrzu, zgłaszając do mózgu, że grozi mu jakieś śmiertelne zagrożenie. Zamiast tego skupił się na otoczeniu. Przez moment na dźwiękach zza okna, na posmaku kawy w ustach, na cieple jej dłoni, na tym jak przesuwała się wskazówka sekund na jego zegarku na nadgarstku.
Lepiej.
Racjonalne myślenie zawsze wychodziło mu lepiej.
- Dlaczego? - odezwał się w końcu, marszcząc lekko brwi, kiedy nie był w stanie stwierdzić, jak tym razem brzmiał jego głos. Nie chciał, żeby wzięła to za atak, w żaden sposób. - Mam na myśli, dlaczego akurat sama? - nie chciał dodawać kolejnych oskarżeń, naładowanymi pytaniami, czy w czymś jej przeszkadza, albo czy chce od niego odpocząć. - Jeśli masz jakiś problem, to zwykle działa całkiem nieźle, jeśli współpracujemy.. No wiesz, jesteśmy w tym całkiem dobrzy. - zaznaczając, że obydwoje rzeczywiście się komunikowali, swoje potrzeby, wszelkie ale i cokolwiek im w duszy grało. Skupił na niej uważne spojrzenie, porządkując myśli na tyle, żeby się względnie skupić. Na rzeczach przyziemnych i racjonalnych. Najlepiej na znalezieniu podstawy problemu, gdzie problemem był tu fakt, że Billie właśnie chciała go zostawić.
No pressure.

billie winfield
golabki
AR#7194
ODPOWIEDZ