Fotograf — Jimenez PhotoStudio
27 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Młody fotograf wojujący międzynarodowe magazyny swoimi zdjęciami.
Gra numer 2

Nie pamiętał kiedy dokładnie przyjął zlecenie, ponieważ dziennik w jakim codziennie zapisywał wszystkie terminy, przesiał gdzieś na wyjeździe w Kolumbii. Może źle to o nim świadczyło, ale jest tylko człowiekiem i nie zamierzał się nikomu tłumaczyć z własnego roztargnienia. Niezmiennie podchodził do wszystkiego na luzie, bo gdyby miał się spinać o byle szczegół, chodziłby spięty i rozdrażniony, a nie sprzyja to jego pomysłowej głowie. Jednakże wracając do zlecenia, przypomniał o nim sam klient dzwoniąc do niego na prywatny numer telefonu. Widać, że termin naglił bo Pan Lee w umowie miał zapisane, że zdjęcia pojawia się na jego mailu pojutrze. Z czystej ciekawości zadzwonił do Rafy z pytaniem jak idą postępy, ponieważ niedługo będzie musiał dać materiały do druku. Miała być to spora kampania, na szczęście modelka mogła być wyborem fotografa, więc nie musiał się martwić o ewentualną rozpoznawalność nowej gwiazdy perfum. Były to raczej produkty lokalne, dlatego ewentualna sława raczej nie przyjdzie z dnia na dzień o ile w ogóle się pojawi. Zapewnił mężczyznę, że wszystko idzie w dobrym kierunku – oczywiście lekko mijając się z prawdą, ale przecież tego nie musiał zleceniodawca wiedzieć – a pliki znajdą się do soboty na jego laptopie.
Dorzucił zniżkę, tak aby Lee nie smucił się iż zdjęcia będą jakiejś gorszej jakości, bo zostaną robione na ostatnią chwilę. Wierzył na tyle w swoje umiejętności, że raczej nic nie jest w stanie powstrzymać go przed domknięciem sesji w terminie.
Gdy już skończył rozmowę z klientem, zaczęły się gorączkowe poszukiwania modelki. Obdzwonił wszystkie swoje znajome, które akurat były w mieście wracając z tras światowych, lecz żadna nie była dostępna na te kilka godzin. Powoli w głowie jawiła mu się wizja wybrania pierwszej lepszej osoby z ulicy, która faktycznie będzie spełniać standardy jakie wytyczył mu zleceniodawca. Wielka żaróweczka zapaliła się nad jego głową gdy przeglądał instagram. Pomocne narzędzie, bo chwilę później wybrał numer do Astrid.
- Hejka mam pewną sprawę, masz dzisiaj trochę czasu, tak z trzy cztery godzinki? – podpytał konspiracyjnie jeszcze nie mówiąc o co mu konkretnie chodzi, ale gdy tylko usłyszał, że tak, odetchnął z ulgą. - Spotkajmy się w Port Douglas za jakieś dwie godzinki, pogadamy może napijemy się, prześlę Ci pinezkę z dokładną lokalizacją. – musiał zachować tajemnicę, bo pewno kobieta zaraz zacznie zadawać pytania. Na szczęście po ostatnim spotkaniu na dniach Lorne Bay chyba faktycznie przypadł jej do gustu. Na kolacji bawili się świetnie w czwórkę, dlatego cicho liczył na możliwą kooperację w tym projekcie. Nie zwlekając dłużej rozłączył się i spakował swojego psiaka wraz z innymi potrzebnymi gratami do torby, a tą do pickupa.
Zadowolony ruszył przed siebie. Plan był wręcz idealny, więc dlaczego miałby się nie udać. Gdy był w połowie drogi przesłał pinezkę tak jak wcześniej mówił i na spokojnie dojechał do miejsca. Plaża wydawała się idealnym miejscem na tego typu zdjęcia, dodatkowo miał przygotowanych kilka zwiewnych sukienek (tak miał je w szafie, ale były one kupione pod sesje zdjęciowe, nie dla niego!) oraz kostiumów, chociaż z tych drugich raczej nie będą korzystać. Teraz musiał jedynie poczekać na znajomą dlatego wyjął Brutala ze specjalnej torby w której z nim jeździł i dał mu się wybiegać. Niech sobie lata, tutaj i tak jest tylko miły piaseczek i kilka ludzi, którzy oczywiście zachwycali się maluchem!

astrid johanson
powitalny kokos
Rafa
lekarka weterynaryjna — ANIMAL WELLNESS CENTER
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
utrata dziecka i Dawsey'a sprawiła, że zniknęła z Lorne na rok - czy teraz, gdy wróciła do miasta, jest szansa aby odzyskać chociaż dawną miłość?
Miała wolny dzień. Wolny, tak. Astrid i wolny dzień od pracy, obowiązków i nie wiadomo czego jeszcze, co mogłaby sobie sama narzucić. Kompletnie w o l n y. To brzmi nierealnie - szczególnie dla niej samej, niemniej w końcu doczekała się takiego dnia w swoim dorosłym życiu, dzięki czemu… spała. To też możemy zaliczyć do listy oznaczonej hasłem w końcu, mogąc odfajkować pozycję wyśpij się babo.Tak właśnie uczyniła, zasypiając już w okolicach godziny dwudziestej dnia poprzedniego, by obudzić się zaledwie o jedenastej następnego. Piękny wynik, można by rzec. Ale nie to się liczyło dla samej weterynarki.
W końcu odczuła, że powróciły jej siły chyba wszelkiego rodzaju.
O dziwo, posiadała w końcu możliwość na wykonanie paru ćwiczeń z jogi. Odpaliła youtube, widząc iż jedna z jej ulubionych trenerek wrzuciła nową serię, zabierając się do tego bez zastanowienia. Zapewne późniejsze skurcze sprawią, iż będzie tej decyzji żałować, niemniej… nie teraz. Bo teraz czuła się na siłach. Zupełnie jakby miała lada chwila góry przenosić!
Chwilę po tym zajęła się szybkim i odświeżającym prysznicem, następnie zrobiła sobie maseczkę na twarz, a w trakcie oczekiwania przygotowała sobie śniadanie. Potem ją zdjęła, wykonała następujące instrukcje, by móc powrócić do kuchni i zjeść przepyszną pozycję, na jaką się zdecydowała. Owsianka z dodatkiem specjalistycznego białka, parę ulubionych owoców, a żeby coś jeszcze na chrupko było - odrobina granoli i paru plasterków prażonych migdałów. Wyglądało… oszałamiająco! Lecz przede wszystkim niesamowicie pysznie, także nie czekała dłużej, zabierając się za konsumpcję tego arcydzieła smaków.
Mała miseczka, a niesamowicie syta, która współgrała z przygotowaną kawą z ekspresu z dodatkiem spienionego mleka - ciągle próbuje zrobić własną formę latte, bez używania trybu do bardziej profesjonalnego wykonania tego napoju, mogąc się pochwalić iż z każdym dniem coraz lepiej jej to wychodzi.
Tylko… co teraz? Co dalej zrobi z resztą dnia? Póki co nie przebierała się z piżamy - pomimo kąpieli wyciągnęła do założenia świeżą piżamkę, zasiadając na kanapie w salonie przed telewizorem. Trzymała w połowie dopitą w kubku kawę, słuchając wiadomości, sprawdzając jaka na dziś przepowiadana pogoda, a nawet oglądając jeden z programów rozrywkowych w typie teleturnieju. Poranek pełen przygód, mówię Wam!
Nie sądziła, że ktokolwiek się do niej dziś odezwie. Planowała być sama, nie chciała wychodzić z domu… do czasu otrzymania smsa. I to nie byle jakiego smsa. Zrobiła lekko szersze oczy na widok osoby, jaka się pojawiła na ekranie blokady telefonu, a gdy go odblokowała przeczytała wiadomość. Nieodebrane połączenie od tego numeru. Miała już oddzwonić, gdy nagle udało się mu do niej dodzwonić.
- Hej… no… w sumie mam - przyznała nieśmiało, bo nie rozumiała o co mogłoby chodzić i po co mu nagle była potrzebna na taki okres czasu. Trzy-cztery godzinki to nie jest wiele, naturalnie, ale w wolny dzień to tak naprawdę każda minuta jest na wagę złota! - Ale coś się stało? - zagaiła, choć nie usłyszała odpowiedzi zbyt szczególnej - jak nie nawet w ogóle nie został ten temat podjęty przez mężczyznę. Uniosła sobie brew aż do góry, po czym kiwnęła głową - zupełnie jakby wierzyła, że rozmówca to zobaczył. - Jasne, no dobrze. Spotkamy się na miejscu - ostatecznie przystała, nie wiedząc co się stało, czego może się spodziewać, co w ogóle skłoniło go do takiego nagłego telefonu właśnie do niej.
Dwie godziny to w sumie kupa czasu, także nie spieszyła się mocno. Wybrała nieco fajniejsze, lecz nadal wygodniejsze ciuchy, lekko się podmalowała - chociaż tyle ma z tego wolnego dnia! - po czym udała się samochodem w miejsce, które zostało jej przekierowane do spotkania.
W momencie stania na światłach uderzała palcami o kierownicę, nie mogąc wymyślić jakiegoś racjonalnego powodu, dla niego tak niespodziewanie zdecydował się z nią spotkać. Cóż mógłby od niej chcieć? I skąd wiedział, że to akurat świetny moment na odezwanie się, gdy właśnie miała wolny dzień od wszystkiego?
Znalazła się finalnie na miejscu, rozglądając się chwilę za mężczyzną, który prędko rzucił się w jej oczy. Pomachała do niego, posyłając przy tym delikatny uśmiech, a następnie zamknęła swój samochód, przechodząc do niego. - No hejka. Hm… stało się coś? - nie wiedziała jak inaczej zadać pytanie, aby ugryźć tą sprawę i móc prędko otrzymać rozwiązanie tej zagadki. Bo naprawdę nie wiedziała już co ma sobie myśleć o tym.

Rafael Jimenez
powitalny kokos
patsy#7401
Fotograf — Jimenez PhotoStudio
27 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Młody fotograf wojujący międzynarodowe magazyny swoimi zdjęciami.
Czy się denerwował? Ani trochę, miał przewagę, że wiedział po co się tak naprawdę spotykają, biedna Astrid nie miała tej świadomości, przez co pewno zachodziła w głowę, co było potrzebne w tak krótkim czasie. Szczerze, to cieszył się, że trafił na wolny dzień kobiety, bo bez niej mogłoby być kiepsko. Teraz miał ułatwione zadanie – wystarczyło uprosić ciemnowłosą aby została jego modelką na piasku. Proste zadanie! Przecież, nie będzie to nic negatywnego, prawda? W razie jakby słowa nie podziałały wziął ze sobą wino i truskawki – przekupstwo to jego działka. Jest niezłym biznesmanem wybierając spomiędzy zleceń mogąc się pochwalić żyłką do interesów z klientami. Tutaj plan B był wymagany, bo jeśli to nie zadziałała to może późniejsza przerwa z nim w trakcie sesji będzie zadowalająca? Czas pokaże.
Uśmiechnął się gdy tylko zobaczył Astrid i zaraz zagwizdał na brutala aby pojawił się koło jego nogi. Sprzęt spokojnie spoczywał w aucie, do którego później zawita, gdy już sprawa będzie uzgodniona. Wolał nie zapeszać, pokazując z czym tutaj przyjechał i jakie zadanie będzie miała pani weterynarz.
- Nie. – jednak zaraz westchnął, lekko udając – bo przecież musiał ją jakoś kupić, nieprawdaż? – że jest mu głupio. - Znaczy trochę tak. Nie wiem czy wiesz, ale jestem fotografem i tak jakby… zapomniałem, że mam zlecenie do wykonania na pojutrze, a że dochodzi edycja zdjęć to musze je wykonać dzisiaj i… nikt nie odbierał ze znajomych i tak pomyślałem… nie chciałabyś spróbować zapozować? – jego proszące oczka były wręcz żywcem zdjęte z kota ze Shreka, dlatego liczył iż wszystko pójdzie po jego myśli. - To nie jest nic poważnego. Kampania perfumeryjna, bardziej tutaj u nas lokalnie, bo facet sam wykonuje te perfumy i… znaczy zrozumiem jeśli nie chcesz, bo to nie dla Ciebie i w ogóle, ale uważam że świetnie byś pasowała i… jak nie oddam zlecenia to przepadną mi pieniądze na najbliższy wyjazd do Wenezueli na sesję Vogue… dodatkowo Pan Lee może mnie podać do sądu. – co było ostateczną ostatecznością i podejrzewał, że mężczyzna raczej by tak nie postąpił bo znają się również na stopie prywatnej, ale po co ryzykować? Lepiej zrobić te zdjęcia i mieć z głowy, prawda?
- Mam wino i truskawki no i brutala jakbyś chciała kogoś wytarmosić. – zaśmiał się na koniec, bo pewno on na pewno przekonana panią weterynarz! Jest jak mała energiczna kulka miłości i można z nim robić prawie wszystko! - Także w przerwie możemy pogadać, pośmiać się… jak na Ibizie. – z twarzy nie schodził mu uśmiech czując, że Astrid mu nie odmówi. Ma ten urok osobisty!

astrid johanson
powitalny kokos
Rafa
ODPOWIEDZ