Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Można powiedzieć, że Saskia się… trzymała. Jakoś. W momencie największego załamania okazało się, że mogła liczyć na Autumn i tej zwierzyła się ze wszystkich swoich problemów – w tym z tych najbardziej skrytych związanych ze swoim statusem. Pomimo tego nie została odtrącona, co było dla Sas dosyć budujące. Oczywiście, daleko było jej do ćwierkania niczym skowronek, jednakże… funkcjonowała. Udawało się jej zebrać siłę, żeby wyjść z łóżka, zrobić sobie śniadanie. Bieganie bardzo jej też pomagało – lubiła się zmęczyć fizycznie, bo wtedy mniej myślała o tym, co zaszło. Nawet mniej piła, aniżeli na początku, choć wciąż było to częste i zapewne niektórzy by stwierdzili, że w zdecydowanie w niezdrowych ilościach, aczkolwiek Ferreira nie widziała problemu, tak długo jak do pracy szła trzeźwa. I to był jeden z nielicznych sposób, dzięki któremu chodź na chwilę zapominała… Bo o terapii, która by pomogła poukładać sobie wszystko w głowie mogła co najwyżej pomarzyć.
Praca w Shadow nie pomagała, trzeba przyznać. Widok tych wszystkich oblechów, którzy czasem zdecydowanie za bardzo przekraczali granice, stawiane przez dziewczyny sprawiał, że gotowała się od środka. Patrząc na to wszystko nie dostawała flashbacków, przez które znowu by się popłakać. Reagowała agresją – najchętniej by jednemu z drugim przewaliła, jednak… Shadow rządziło się swoimi prawami i tak długo, jak ktoś rzeczywiście nie przesadzał, to były na to przymykane oczy.
No ale w pewnym momencie nerwy jej puściły, gdy zobaczyła, jak jeden z klientów – bardzo mocno podpitych – zaczepia jedną z tancerek i zdecydowanie przekraczał wszelkie granice, ale ochrona miała najwidoczniej to w dupie, pomimo że dziewczyna zaczęła ich wołać. Saskia przeprosiła klienta, któremu właśnie robiła drinka, odkładając wszystkie przyrządy, by po prostu chwycić frajera za fraki i mu przywalić z prawego sierpowego, bez żadnego ostrzeżenia. Następnie kazała mu wypierdalać i dopiero wtedy karki szanowne się zjawili, wyprowadzając pana. Sas się upewniła, że wszystko z tancerką było w porządku – ta wydawała się być w lekkim szoku. Chyba bardziej poczynieniami Saskii, aniżeli samym oblechem. Całe Shadow skupiło też na Ferreirze wzrok, ta jednak miała to głęboko w dupie i po prostu wróciła za bar, by dokończyć drinka… potem zaś kierowniczka kazała się jej zbierać, żeby trochę ochłonęła i się ogarnęła, bo po tym uderzeniu miała dosyć mocno zakrwawioną rękę i spuchniętą rękę.
No i w sumie to był problem. Bo nie pójdzie przecież do szpitala, żeby to jej opatrzyli, a ona się na tym nie znała. I cholera wie, czy przypadkiem sobie czegoś nie złamała. Westchnęła ciężko i sięgnęła do kieszonki plecaka, by wyciągnąć swój telefon… i oprócz niego znalazła w niej też wizytówkę… tamtego mężczyzny. Obiecała sobie wtedy, że nigdy z jego propozycji pomocy nie skorzysta, jednakże… chyba nie miała opcji. Zamówiła taksówkę i po prostu pojechała pod podany na skrawku papierka adres.
Trzeba przyznać, że w okolicy jego domu szwendała się dobre pół godziny, zanim się zebrała w sobie, by jednak zapukać. To co ją przekonało, że to będzie odpowiednia decyzja to fakt, że ledwo co już palcami u tej ręki ruszała, więc… chyba lepiej, by ktoś się temu przyjrzał.
Przepraszam, że nachodzę tak późno... – jakby nie patrzeć było blisko północy – ale czy propozycja pomocy nadal aktualna? – zapytała, podnosząc swoją prawą dłoń, by pokazać, w czym problem.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden nie sypiał dużo. Ostatnio nie pozwalały mu na to problemy, które dotarły do niego z samego Sydney, wcześniej zaś styl życia nie pozwalał mu na wczesne kładzenie się spać albo wylegiwanie się w łóżku do południa. Tak to już jest w przypadku Thompsona, że jeśli przez ostatnich dwadzieścia lat nauczył się funkcjonować na niezłym poziomie, przy czterech lub pięciu godzinach snu, to teraz trudno jest mu tak nagle zmienić swoją rutynę. No dobra, może znowu nie tak nagle, bo przecież na stałe osiadł w Lorne Bay już przeszło pół roku temu. Właśnie dlatego, jego dom, jest ostatnim w okolicy, w którego oknach późną nocą gaszone są światła. O świcie zaś wyrusza na obchód — trochę jak w czasach pracy w szpitalu — podczas którego wiernie towarzyszy mu Peggy. To wszystko są konsekwencje życia w szybkim tempie. Swoją drogą, problemy ze snem, to nie tak duży koszt presji, którą najpierw nałożyli na Aidena rodzice, a później on sam postanowił pójść o jeszcze kilka kroków dalej. Ludzie uzależniają się od narkotyków, alkoholu, seksu czy hazardu. Tutaj zresztą dobrym przykładem był syn szatyna, który dopiero co wkroczył w dorosłe i samodzielne życie, a już zdążył wpaść w poważne życiowe tarapaty. To nie jest tak, że ex chirurg zrzuca całą winę na Mitchella, dobrze zdaje sobie sprawę, że on jako rodzic, dorzucił całkiem duży kamień do tego ciężaru, którego syn w końcu nie był w stanie już dłużej dźwigać.
Od przyjazdu z Sydney, sytuacja między ojcem i synem nie zdążyła się jeszcze unormować. Dzieciak wciąż upierał się, że nie potrzebuje żadnego odwyku, a Aiden nie chciał siłą zawozić syna do zamkniętego ośrodka. Być może powinien postąpić bezwzględnie, ale gdzieś tam wciąż wierzył w syna, chciał mu dać jeszcze jedną szansę. Tym sposobem, młody większość czasu spędzał w pokoju gościnnym, a Aiden siedział w ciszy, nasłuchując odgłosów ewentualnej ucieczki młodego mężczyzny.
Tę kompletną ciszę przerwało niespodziewane pukanie do drzwi. Thompson spojrzał na zegarek, było w okolicach północy, nie spodziewał się nikogo o tej porze. Dom był jednak rozświetlony, nie mógł udawać, że nie słyszał pukania. Poderwał się więc z fotela i podszedł do drzwi.
Widząc na ganku tamtą kobietę, uniósł brwi ze zdziwienia, jakby zobaczył ducha. Dziś tamta noc wydawała mu się być już dawno temu, w natłoku bieżących problemów przestał myśleć o Saskii, ale początkowo nie mógł pozbyć się jej obrazu ze swojej głowy. Kto wie, może gdyby nie niespodziewany telefon z oddziału detoksykacyjnego, to podjąłby próbę odszukania brunetki.
- Nie przejmuj się. - machnął ręką i chwilę później spojrzał na poranioną rękę kobiety. Momentalnie skojarzył to z tamtym facetem, który tamtego dnia wykorzystał Ferreirę. - Masz problem z dłonią czy całym przedramieniem? - zapytał rzeczowo, gdy odsunął się od drzwi i gestem dłoni zaprosił kobietę do środka. - Nie zapewnię Ci tutaj w pełni profesjonalnej diagnozy i kompleksowej pomocy. - zauważył, gdy przeszli przez korytarz, by ostatecznie dotrzeć do salonu. - Zobaczymy, co da się zrobić. - wskazał na kanapę, na której mogła usiąść.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Cóż, jedno na pewno było między nimi wspólne – oboje niewiele spali. Ze względu na bezsenność – a raczej strach przed zaśnięciem, bo koszmary z tamtego wieczoru wciąż ją nawiedzały – pracowała często na nocne zmiany. I dzisiaj też tak by było, gdyby nie ten „incydent”, który miał miejsce w Shadow. Raczej nie powinna mieć większych problemów w pracy, nie zmieniało to jednak faktu, że zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby, żeby Saskia dzisiejszego wieczoru raczej ochłonęła. Problem polegał jednak na tym, że ta nie bardzo też chciała wracać do domu. Już zupełnie pomijając fakt, że ktoś zdecydowanie powinien się przyjrzeć tej nieszczęsnej ręce. Po prostu miejsce, w którym zwykła sypiać, jeść i pić trochę za dużo alkoholu niż powinna, nie kojarzyło się jej z niczym dobrym i ją jeszcze bardziej przytłaczało… Jednocześnie, pomimo świadomości, że mogłaby poprosić chociażby Autumn, czy by nie mogła pomieszkać u niej kątem… to zwykła duma nie pozwalała Saskii tego zrobić. Przywykła do radzenia sobie samej i pomimo że Goldsworthy o wszystkim – dosłownie – wiedziała, tak nie chciała na nią zwalać swoich problemów. Bo tych Autumn miała wystarczająco, biorąc pod uwagę, że człowiek, który Sas skrzywdził jednocześnie był przełożonym Goldsworthy.
Czasem, niezależnie od tego jak dobrze rodzic wychowuje swoje dziecko, to nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć i odpowiednio szybko zareagować – wystarczyło wpakowanie się w nieodpowiednie towarzystwo, któremu człowiek chce się przypodobać… Czasem brak wychowania też nie sprawiał, że nie wyjdzie się na ludzi. Matka Saskii raczej średnio się córką interesowała, miała zupełnie inne rzeczy w głowie, a mimo wszystko Ferreira wciąż walczyła. Będąc jeszcze w Brazylii próbowała nawet pracować legalnie, nie maczać się w brudnych interesach, starając się być „porządnym” człowiekiem. Obecna sytuacja Sas była nieco… skomplikowana i daleko było jej do przykładnej kobiety, z drugiej strony, ciężko obwiniać ją o to, że szuka ucieczki od tego, co się stało w osiągalny dla niej sposób. Bowiem terapia to luksus, na który nie mogła sobie pozwolić i tu wcale nie chodziło o finanse.
Gdy już zapukała, przeszło jej przez myśl, że to błąd i nie powinna była tutaj przychodzić. Jak już miała odwrócić się na pięcie i zwiać, to drzwi się otworzyły i przed nią stał Aiden. Nie potrafiła wymazać ze swojej pamięci w jakim stanie ją wtedy widział. Tak upodlona jak wtedy nigdy się nie czuła… Jednocześnie mimo wszystko była mu wdzięczna za pomoc, za leki i środki higieniczne, które jej kupił, dzięki którym była w stanie się ogarnąć i jednocześnie potencjalnie nie skończyła w jeszcze gorszej sytuacji, aniżeli w której się znalazła. Bo wbrew pozorom, to było możliwe.
Dziękuję – odparła, wchodząc do środka. Nie czuła się jakoś specjalnie bezpiecznie, biorąc pod uwagę, że wchodziła do domu obcego mężczyzny, ale starała się jakoś… uspokoić. – Tylko dłoń. Pracuję w Shadow na barze, jakiś klient zaczął się przystawiać do tancerki, która sobie tego nie życzyła, a ochrony akurat dziwnym trafem nie było w pobliżu. To był odruch – wytłumaczyła się, bo w sumie po tym w jakich okolicznościach się spotkali po raz pierwszy, nie zdziwiłaby się, gdyby pomyślał, że znowu prawie by padła ofiarą napaści. Może gdyby nie wydarzenie z Dickiem, zareagowałaby mniej agresywnie, ale gdy to zobaczyła, to po prostu coś w niej pękło i ten prawy sierpowy był nieunikniony. – Nie szkodzi. Raczej nie są złamane, obstawiałabym wybicie… ogarnęłabym to sama, ale jestem praworęczna i lewą ręką coś robić to praktycznie jakbym jej nie miała. – Normalny człowiek na jej miejscu zapewne pojechałby do szpitala, żeby to zobaczył lekarz, nie zaś próbował na własną rękę sobie to opatrywać. No ale cóż, sytuacja Saskii normalna nie była.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
To, że Saskia w ogóle ma kogoś, przed kim otworzyła się na temat swojego życia osobistego i kto na całe szczęście nie odciął się od niej z tego powodu — chociażby dlatego, że mieszkańcy Australii są mniej tolerancyjni względem różnych mniejszości, niż mogłoby się wydawać — to już i tak bardzo dużo. Nie mieć nikogo w jakimś nowym i obcym miejscu, a mieć, chociażby jedną zaufaną osobę, to już ogromna różnica. Aiden poniekąd stanął w podobnej sytuacji, co i brunetka po przyjeździe do Lorne Bay, on również na początku roku był tutaj zupełnie nowy i przez jakiś czas jedyną mu przychylną osobą, była jego była żona. Thompson co prawda nie ma wyraźnie obcego akcentu, a jego kolor skóry kompletnie się nie wyróżnia, ale od początku był tym miastowym, któremu nie wolno ufać, bo kupno domu i ziemi wokół niego, jest dla niego tylko kolejną fanaberią, o której zapomni za kilka miesięcy. A tu taka niespodzianka, po pierwsze mija już dziewiąty miesiąc, a ex chirurg plastyczny nigdzie się nie wybiera, a po drugie mniej lub bardziej dobrowolnie, przyjechały tutaj też jego dzieci. Wiadomo, mężczyzna ma pieniądze, więc z automatu jest bardziej uprzywilejowany niż Ferreira, ale coś w tych ich kolejach losu jest analogicznego. I może intuicja i podświadomość Aidena, podpowiadały mu, że nie może ot tak zostawić młodej kobiety na pastwę losu. Więc kupił jej wtedy więcej, aniżeli było jej potrzebne do opatrzenia ran i uniknięcia długotrwałych konsekwencji zdarzeń, w wyniku których ich drogi po raz pierwszy się skrzyżowały. Pewnie, gdyby wiedział nieco więcej o warunkach, w których przyszło jej żyć, to dorzuciłby do paczki z medykamentami jakieś pieniądze i może usługę ślusarza, który wzmocniłby zamki w drzwiach w mieszkaniu kobiety.
A może to wcale nie intuicja i tym całym byciem pomocnym, próbował zapomnieć o własnych życiowych błędach? Bo choć w czasie ich pierwszego spotkania nie wiedział jeszcze, w jakie towarzystwo wpadł syn, to córka była już w Lorne Bay. Co więcej, była już po procedurze usunięcia ciąży. To, że kompletnie nie zgadzał się w podejściu do tematu swojej byłej żony, nie mogło przecież po nim spłynąć. Decyzje córki o własnej przyszłości, też nie mogły go zupełnie nie obejść.
- Tak? Byłem tam kiedyś. Obsługiwała mnie zupełnie inna barmanka. - powiedział podejrzliwie. Kobieta, która podawała się tamtej nocy za barmankę, nie obejmowała tego konkretnego stanowiska, o czym ostatecznie poinformowała Aidena, aczkolwiek Saskia nie musiała o tym wiedzieć. Ważniejsze dla mężczyzny było to, że mając jakąś tam wiedzę życiową i widząc, w jakim stanie kilka tygodni temu widział Latynoskę, coś mu się nie kleiło w jej historii. Co on jednak mógł? Skoro ostatnio nie zgodziła się pójść na policję albo chociażby by przeprowadzić obdukcję w szpitalu, to przy zranionej ręce tym bardziej na to nie pójdzie.
- Dobrze. Usiądź w kuchni, tam jest najlepsze światło. - zaprowadził swojego nocnego gościa do wspomnianej części domu, a sam zniknął na moment, by przynieść z apteczkę z łazienki. Jej zawartość była dość bogata, miał nawet takie opatrunki, które przy niezbyt głębokich rozcięciach pozwalały na uniknięcie zakładania szwów. - Więc mówisz, że Shadow nie jest najbezpieczniejszym nocnym klubem w okolicy? - zagaił, wkraczając do kuchni z całym arsenałem środków opatrunkowych. Chciał trochę podpytać, może to dałoby mu jakieś wskazówki, czy brunetka mówi prawdę w kwestii pracy w klubie.
Wkrótce usiadł na wysokim krześle naprzeciw kobiety i wziął jej dłoń w swoje ręce. Dosłownie i w przenośni. - Zaczyna się już robić opuchlizna. Potrafisz określić, jak długi czas minął od doznania urazu? - zapytał rzeczowo, spoglądając przez moment w oczy kobiety.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Prawdę powiedziawszy to dla Saskii życie w Lorne i tak było lepsze, niż przez co przechodziła w Brazylii – nawet jeśli bycie nielegalną imigrantką nie było usłane różami, tak wciąż tutaj nie groziła jej chociażby śmierć ze strony lokalnych gangów, którym Sas zdecydowanie zaszła za skórę i z chęcią by się jej pozbyli. Nie było jej łatwo, często uderzała w ścianę, której nie była w stanie przeskoczyć ze względu na swoją prawną sytuację, mimo wszystko – nie narzekała. Głównie dlatego, że znalazła się tutaj nie bez przyczyny. Podjęła taką decyzję i nie było teraz zbytnio żadnego odwrotu. Gdyby chciała nie musiała lecieć przez pół świata – mogłaby się udać do jakiś krajów sąsiadujących z Brazylią. Może i nie znała hiszpańskiego, ale zapewne szybko by się nauczyła i jakoś by było. Mimo wszystko postawiła wszystko na jedną kartę, bazując na jednym zdjęciu, które jej matka twierdziła, że było zdjęciem biologicznego ojca Saskii. Dla wielu byłoby to istne szaleństwo, niczym szukanie igły w stogu siana… tonący brzytwy się jednak topie. Gdzieś w niej pojawiła się nadzieja na względnie normalne życie i zaczęła się tej nadziei kurczowo trzymać, nawet jeśli to było szaleństwo.
Saskia uważała, że w życiu raczej nic się nie dzieje przez przypadek… i jak ciężko było jej w to uwierzyć, to w przypadku Aidena chyba też tak było. Mimo wszystko, ten się nie upierał by zabrać ją na komisariat czy do szpitala, a jeszcze zaoferował swoją pomoc. Najwidoczniej los chciał, żeby ich ścieżki się spotkały, choć okoliczności nie były zbytnio sprzyjające.
Zapewne wtedy miałam wolne. Nath pewnie by chciał, bym robiła cały czas, bo klienci mnie lubią, ale prawo pracy ma na ten temat inne zdanie. I jestem na chwilę obecną jedyną barmanką, może któraś z kelnerek Cię obsługiwała. Potrafią nalać piwa czy zrobić podstawowe drinki jak barman jest na fajce – odparła, mówiąc zupełnie neutralnie. Praktycznie wszystko tutaj było prawdą, nie licząc tej kwestii o „prawie pracy”, gdzie Saskia pracowała w Shadow nielegalnie i zdecydowanie ją coś takiego nie obowiązywało.
Poszła za mężczyzną do kuchni, bo skoro już tu przyszła i prosiła o pomoc, to zdecydowanie w dobrym guście było współpracować. Usiadła na jednym z krzeseł podając przy tym mężczyźnie rękę, by ten mógł ją obejrzeć.
Chyba nie powinnam robić swojemu miejscu pracy anty-reklamy, ale tak. Nie jest to najbezpieczniejsze miejsce, czego się jednak spodziewać po Sapphire River? – odparła, wzruszając ramionami. To była najbardziej niebezpieczna dzielnica w całym Lorne Bay, więc nic dziwnego, że w barze kręcili się różni ludzie, nawet ci spod ciemnej gwiazdy. Saskia była również na tyle ogarnięta, że wiedziała, że biznes Natha był nie do końca legalny. – Zanim zebrałam swoje rzeczy, przyjechała taksówka… nie wiem, z czterdzieści pięć minut? Do godziny, tak mi się wydaje – odparła. W sumie to nie patrzyła za specjalnie na zegarek i była w takich emocjach, że czas po prostu biegł trochę inaczej, ale zdecydowanie dosyć szybko podjęła decyzję, że przyjedzie do Aidena. Kwestię tego, że dobre piętnaście minut chodziła wte i wewte, bijąc się z myślami czy powinna zapukać do jego drzwi, pominęła.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
No tak, w Lorne Bay trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby zupełnie przypadkowego człowieka zaczepili nieciekawi ludzi. Do gangów tutaj im daleko, a z tego, co Aiden może się orientować, to właśnie wokół Shadow w dużej mierze gromadzi się miejscowy półświatek. Jeśli tam bywasz, niezależnie w jakiej roli, to jakieś tam problemy wydają się, być nieuniknione. Thomson był w klubie tylko raz — zanim jeszcze spadły na jego głowę wszystkie rodzinne problemy — ale i tak musiał wychodzić z lokalu od zaplecza, bo przypadkowo wpakował się w sam środek potyczki tamtejszych pracowników. Nie zmroziło tamto zdarzenie krwi w jego żyłach, ale wiedział już, że jeśli gdziekolwiek w Lorne Bay może się spodziewać namiastki nocnego życia wielkich miast, to właśnie w tej chyba najmniej urokliwej części miasteczka.
Pewnie nawet wróciłby do klubu, w końcu podawali tam naprawdę dobrej jakości alkohol, ale w obecnej sytuacji nie w głowie było mu odprężanie się w nocnym klubie przy drinku. Poza tym lepiej będzie, jeśli jego syn jak najpóźniej dowie się o istnieniu tego typu miejsc w okolicy.
- Rzeczywiście dziewczyna, która mnie wtedy obsługiwała, miała jakąś niewyjaśnioną sytuację z właścicielem. Może przyszłaś za nią. - analizował. Aczkolwiek wypowiadał znacznie mniej myśli, niż krążyło teraz po jego głowie. Tamta kobieta była nawet w ciąży, więc jakoś to wszystko się składało w logiczną całość, ale Thompson i tak z dystansem podchodził do wypowiadanych przez brunetkę słów. W każdym razie nie bardzo miał czas teraz o tym myśleć, zresztą Saskia i tak wyglądała lepiej, niż podczas ich pierwszego spotkania, więc może faktycznie tym razem nie wydarzyło się nic aż tak złego. Teraz zajął się przeprowadzeniem krótkiego wywiadu i przygotowaniami do założenia opatrunku. Jeszcze kilka miesięcy temu, to nie należało do jego obowiązków. Przychodził na gotowe na salę operacyjną i nie przejmował się czy wystarczy materiałów, ale przecież po ponad dwudziestu latach w zawodzie takie rzeczy mu nie straszne, więc jeszcze przez chwilę przyglądał się obrażeniom na ręce kobiety, by chwilę później przejść do pracy.
- Słyszałem co nieco o tej okolicy, choć nie znam jeszcze dobrze miasta. Przeprowadziłem się tutaj na początku roku, ale początkowo praktycznie nie wychylałem się poza farmę i ewentualnie sklepy budowane. - przyznał. Nie sądziłby powiedział coś, co mogłoby wywołać u latynoski dyskomfort. Zresztą z dwojga złego, to już lepsza jest rozmowa o byle czym, niż niezręczne milczenie osób, które praktycznie się nie znają. W dodatku mając tę świadomość, że Aiden przynajmniej w jakimś stopniu domyśla się, co wydarzyło się tamtej nocy, gdy spotkali się po raz pierwszy.
Pokiwał głową na słowa kobiety.
- Potrafisz zginać place? - jak typowy lekarz i zdał kolejne, pozornie niewiążące się z poprzednim pytanie. Dla niego to wszystko było jednak sensowne i oczywiste. Skoro wiedział już, że młoda kobieta i tak nie będzie chciała pojechać na nocny dyżur na SOR, to powinien w inny sposób zyskać możliwie jak największą pewność, że nie doszło do żadnej złamania. Z całą resztą poradzi sobie na miejscu.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Trzeba przyznać, że wszystkie decyzje jakich obecnie musiała Saskia dokonać, były niczym wybieranie pomiędzy dżumą a cholerą. Zostać w Lorne, gdzie miała słabą, ale stabilną sytuację i ryzykować napotkaniem Dicka? Może spróbować ruszyć gdzieś dalej, być może skreślając swoje szanse na znalezienie biologicznego ojca? Jeśli jednak zostanie nakryta, to groziła jej deportacja do Brazylii, a to zaś… cóż, zdecydowanie mogłoby się dla niej kiepsko skończyć. Tak więc co by nie postanowiła, to i tak było raczej więcej minusów, aniżeli plusów. Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby tylko status Saskii był… bardziej legalny. Wtedy mogłaby się przejmować znacznie mniejszą ilością rzeczy niż teraz. Nie musiałaby pracować w Shadow, wynajęłaby jakieś normalne mieszkanie, a nie mieszkała w rozlatującym się domku letniskowym.
Zdecydowanie nie chciała się Aidenowi zwierzać ze swojego statusu i jak długo pracowała w Shadow. Im mniej o niej wiedział, tym lepiej. Sam fakt, że tutaj postanowiła przyjść był głupi jak cholera i w ten sposób się narażała… ale nie miała innego lepszego pomysłu. I tak naprawdę opcji. Wcześniej gdy potrzebowała lekarza, po prostu Remington jej to ogarniał. Miał kasę, by zapłacić za milczenie. Tylko Richard był na zawsze skreślony. To uświadamiało Ferreirze, jak bardzo była od niego uzależniona.
Być może, pracuję tam od niedawna – odparła, nie zamierzając wchodzić w szczegóły i jakoś specjalnie też wyprowadzać Thompsona z błędu. Niech uważa, że ktoś mógł ją zastąpić, albo ze jak tam był, to nie była tam jeszcze „zatrudniona”. Dla Saskii to było zupełnie obojętne, byle tylko nie próbował wchodzić w szczegóły, bo im więcej pytań będzie zadawać, tym ciężej Sas będzie stworzyć logiczną bajkę, którą mogłaby mu wcisnąć.
Gdyby Aiden powiedział o brunetce w ciąży, to Saskia od razu zapewne skojarzyłaby że chodziło u Julkę, ich byłą DJkę. Nie miały ze sobą jakiś bardzo bliskich relacji, no ale mimo wszystko pracowały razem, więc się znać musiały… No i wtedy jeszcze bardziej odsunęłaby od siebie podejrzenia, że go okłamywała.
Dzielnica zapomniana przez władze miasta, gdzie czasem i policja boi się zaglądać – rzuciła. I wbrew pozorom nie przypadkiem było, że tam właśnie Sas mieszkała. Pod latarnią najciemniej i jeżeli chciała jak najdłużej żyć w ukryciu, to Sapphire River było najlepszą opcją. I najtańszą przede wszystkim.
Prawdę powiedziawszy, to starała się nie myśleć o tym, że Aiden mógł się domyślać, co się wtedy stało, a chociaż częściowo. Biorąc zestaw medykamentów, które od niego dostała, to doskonale wiedział, czego ofiarą padła. Mimo wszystko skupianie się bardziej na tu i teraz pomagało Sas się jakoś trzymać na nogach i naprawdę starała się nie myśleć zbyt wiele o ostatnich wydarzeniach. Zapewne dlatego brała wszystkie możliwe zmiany w pracy… Byle tylko zająć czymś umysł.
Tak, ale boli – odparła, by następnie lekko zgiąć palce. – Merda – syknęła. To zdecydowanie nie był angielski. Z drugiej strony, Saskii było daleko to mówienia perfekcyjnym angielskim, miała mocno wyczuwalny akcent, tak więc wymsknięcie się jakiegoś słowa w jej rodzimym języku w momencie bólu nie wydawało się niczym dziwnym.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Lorne Bay nie wydawało się jakoś bardzo niebezpiecznym miejscem. Poza tym kręci się tutaj naprawdę niewiele policji, co pewnie jakoś tam zmniejsza ryzyko odkrycia nielegalnego pobytu kobiety w Lorne Bay i w ogóle w Australii. Pod tym względem naprawdę mogła trafić gorzej. A jeśli jesteś gdzieś nielegalnie, to też nie masz zbyt wielu opcji na podjęcie pracy, a przecież z czegoś trzeba żyć. W mieście nie ma chyba bardziej podejrzanego miejsca, niż Shadow, przynajmniej Aiden jeszcze żadnego gorszego nie odkrył. Z drugiej strony tamta kobieta, którą poznał podczas swojej jedynej wizyty w Lorne Bay, nie wyglądała jakby była wykorzystywana przez pracodawcę. Tancerki mogły być w zupełnie innej sytuacji, wychodzi więc na to, że nawet w takim miejscu można się całkiem nieźle ustawić. Oczywiście wiąże się to z ryzykiem nieprzyjemności, chociażby ze strony klientów o co najmniej wątpliwej reputacji. Thompson chyba tylko ze względu na doświadczenia związane z przeżytymi latami zdaje sobie sprawę z tego, że czasami człowiek znajduje się w tak parszywej sytuacji, że gotów jest podjąć każdą pracę, byle tylko mieć za co przeżyć. Bo tak ogólnie, to dalekie jest to od świata, w którym przyszło mu dorastać i potem prowadzić dorosłe życie. Ubóstwo widział właściwie tylko, gdy na wakacjach zapuścił się poza turystyczne resorty, albo mijając bezdomnych na swojej codziennej trasie do pracy. Wiedział o tym, że życie dla wielu ludzi nie jest łaskawe, ale jego to nigdy tak bezpośrednio nie dotyczyło. Zawsze wracał do bezpiecznego domu, gdzie lodówka była wypełniona po brzegi, a nawet jeśli nie, to mógł dostać się do każdej restauracji. Nigdy nie musiał liczyć czy wystarczy mu od pierwszego do pierwszego, no i też nigdy nie musiał obawiać się, że pójście do lekarza będzie się wiązało z wystawieniem ogromnego rachunku do spłacenia. Saskia wyraźnie miała opory przed skorzystaniem z fachowej opieki w miejscu, w którym może otrzymać kompleksową pomoc, Thompson zaś nie był w stanie, póki co rozgryźć, co jest prawdziwym powodem takiego zachowania kobiety. Nawet rozmawiał trochę na jej temat ze swoją byłą żoną, tą samą, do której chciał zawieźć Latynoskę tamtej nocy. Jednak przez natłok problemów nie miał czasu podjąć żadnej próby odnalezienia Ferreiry i przekonania się, że doszła po siebie. Z jakiegoś powodu jednak ich drogi ponownie się skrzyżowały, a przecież nie musiały, bo brunetka mogła wyrzucić jego wizytówkę.
- Rozumiem. - pokiwał lekko głową, jednocześnie w skupieniu zajmując się wstępnym badaniem. - Mam nadzieję, że takie incydenty nie zdarzają wam się zbyt często. - stwierdził, mówiąc ogólnie o wszystkich pracowniczkach nocnego klubu. Marzenia ściętej głowy, nawet człowiek, który nie chadza do tego typu miejsc, wie, jakie towarzystwo lubi się w nich gromadzić. A Aiden jednak nie stronił w swoim życiu od imprez, również w nocnych klubach, więc ma jakieś tam rozeznanie.
- Może jest jak w gangsterskich filmach. Właściciel idzie na układ z lokalnymi władzami... - zastanawiał się na głos. Tego jednak nie brał na poważnie, najpewniej chodzi o jakieś braki kadrowe czy inne prozaiczne wytłumaczenie.
- Hmm... - mruknął i spojrzał na kobietę. - Myślę, że to tylko mocne obtłuczenie. Jednak dobrze byłoby na kilka dni usztywnić palce. Kiedy masz następną zmianę za barem? - zapytał. A potem podniósł się i obszedł wyspę kuchenną, by za świeżej pamięci poszukać jeszcze leków przeciwbólowych w pudełku z medykamentami. Po ostatnich doświadczeniach nie miał pewności czy kobieta dysponuje choćby minimalnym zapasem lekarstw, a to może jej się przydać przynajmniej jeszcze jutro. Później jeszcze przygotuje dla niej kolejną, tym razem mniejszą wyprawkę. Jak tak dalej pójdzie, to stanie się ich niepisaną tradycją.
Później na chwilę zapadła cisza, Thompson skupił się na kolejnych etapach oczyszczania i opatrywania ran, pozostawiając kobiecie chwilę do namysłu nad tym, czy decyduje się na usztywnienie palców. - Mówisz po portugalsku czy hiszpańsku? - zapytał po chwili.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Jak stare dobre przysłowie mówiło – najciemniej jest pod latarnią, właśnie dlatego pracowała w Shadow. Bo mimo że wszyscy praktycznie wiedzieli, że Nath prowadził tam coś więcej niż klub nocny, tak nigdy tego mu nie udowodnili, a że są dobrze poinformowani, to Sas po prostu zwykle nie ma w pracy, gdy ma wpaść jakaś kontrola, co by nie było problemów z wylegitymowaniem jej. Jeżeli chodziło o pracowników Shadow to było z nimi różnie – część z nich zajmowała się zupełnie legalną pracą i nikt ich nie przymuszał do niczego, mogli w każdej chwili złożyć wypowiedzenie i odejść. Inni mieli nóż na gardle i chwytali się czego tylko mogli. Można powiedzieć, że Saskia właśnie należała do tej grupy – niby pracowała tam z własnej woli, ale ze swoim statusem nie bardzo mogła przebierać w ofertach zatrudnienia. Gdyby udało się jej zdobyć legalny pobyt w Australii? Zapewne pierwszą rzeczą jaką by zrobiła, to by się zwolniła. Z wykształcenia była mechaniczką samochodową, ale wiele prac się podjęła w swoim życiu, więc niczego się nie bała. Choć powrót do warsztatu był zdecydowanie czymś, co w niej kiełkowało i na co miała nadzieję… tylko wciąż nie wiedziała, jak załatwić główny problem w postaci swojego statusu. Raczej wątpiła, że znajdzie sobie kogoś chętnego, by się z nią ożenić dla wizy, a z każdym tygodniem coraz mniej wierzyła w to – o ironio – że znajdzie swojego ojca… a nawet jeśli, to czy w ogóle będzie chciał z nią mieć jakiekolwiek relacje i postanowi się do niej przyznać? To były pytania, na które Ferreira nie znała odpowiedzi i trochę bała się poznać. Nauczona dosyć brutalnym życiem wychodziła z założenia, że zawsze powinno się oczekiwać najgorszego. Lepiej być pozytywnie zaskoczonym, aniżeli zawiedzionym. Trochę smutne podejście, ale w przypadku Saskii najbardziej uzasadnione.
Całe szczęście nie – odparła, choć była to półprawda. Wiele zależało od tego, jacy chłopcy byli akurat na zmianie i czy ktoś im nie wcisnął kilku stówek na „przymrużenie oka”, aczkolwiek Sas nie zamierzała tego mówić na głos z jednego powodu: to mogło sprowadzić na Shadow problemy, a te zdecydowanie mogły się odbić na niej. Będzie musiała się powstrzymać też od takich akcji w przyszłości, bo to również mogło się skończyć nieciekawie. – I na pewno jest ten jeden glina, który chce zrobić z tym porządek, by koniec końców stać się częścią układu – powiedziała, uśmiechając się pod nosem. Brzmiało zdecydowanie jak coś, co mogłoby się wydarzyć w gangsterskim filmie.
Mocne obtłuczenie brzmiało całkiem… dobrze jak na tego typu uderzenie. Coś tam się w tych fawelach nauczyła bić – bez tego nie było szansy o przetrwaniu, zwłaszcza jak się jest dziewczyną – ale jak buzuje w tobie adrenalina, to raczej się nie myśli o odpowiedniej technice, a idzie się na żywioł, co mogło skończyć się różnie.
Dostałam… tydzień wolnego na uspokojenie się po tej akcji, w razie czego poproszę o przeniesienie zmiany – odparła. I to akurat była prawda, która się Saskii jednak nie podobała. Jak nie pracowała, to nie zarabiała pieniędzy, a tymi Ferreira zdecydowanie nie grzeszyła. Całe szczęście miała w razie czego wsparcie ze strony Autumn, więc nie powinno być tak źle, choć Sas zdecydowanie nie lubiła się czuć od kogokolwiek zależna, więc im więcej w Shadow pracowała, tym tak naprawdę dla niej lepiej. – Brazylijski portugalski – odpowiedziała na pytanie, choć po chwili żałowała, że weszła aż tak w szczegóły. Bo jednak ktoś z Portugalii wydawał się mniej podejrzanym o bycie nielegalnym imigrantem aniżeli Brazylijczyk. Z drugiej strony, mimo wszystkiego złego co się stało w jej ojczyźnie, jest w niej swego rodzaju patriotka. Miała jednak nadzieję, że Aiden nie postanowi zacząć węszyć i dopytywać o szczegóły w jaki sposób tutaj się znalazła, bo będzie musiała trochę… naciągnąć rzeczywistość. – Dziękuję za pomoc – odparła, podnosząc wzrok ze swojej dłoni na mężczyznę. To zdecydowanie nie było dobre stwierdzenie, żeby odciągnąć potencjalnie trudne rozmowy, ale mimo wszystko czuła, że powinna okazać mu wdzięczność.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aidenowi nie zależy na tym, aby zrobić porządek z Shadow. Ostatecznie pewnie to, co wie na temat tego klubu, to tylko niewielki procent, a te największe przekręty, które się tam dzieją, prawdopodobnie nigdy nie dotrą do jego uszu. Nie czuje się też związany z lokalną społecznością, by zachowywać się jak samozwańczy szeryf, który chciałby przywrócić ład i spokój do miasteczka. Pewnie, gdyby ktoś z jego bliskich wpadł w tarapaty po wizycie w szemranym nocnym klubie, to wówczas trochę bardziej zacząłby węszyć, ale na własną rękę prawdopodobnie i tak nie próbowałby wymierzyć sprawiedliwości. Nie był takim typem człowieka. Wierzył w organy ścigania i wymiar sprawiedliwości, choć jednocześnie chodził po tym świecie na tyle długo, że doskonale zdawał sobie sprawę, że nawet najlepszy sąd może podjąć niewłaściwą decyzję.
Póki co, jego wrażenie po tej jednej wizycie było takie, że miejsce jest trochę podejrzane, ale nie potrafił jednoznacznie uargumentować, dlaczego odniósł takie wrażenie, a myśli o klubie z rozbierającymi się tancerkami bynajmniej nie ściągają mu snu z powiek. Bezsenność wywołują u niego zdecydowanie inne problemy i o ile na ogół jest człowiekiem racjonalnym, podchodzącym zadaniowo do wyzwań stawianych przez życie, to tutaj wciąż nie potrafi znaleźć dobrego rozwiązania.
- Kto by pomyślał, że rzeczywistość może dogonić wyobraźnię filmowców. - pokiwał przecząco głową i nawet zaśmiał się krótko. Nie potraktował tego jako szczerego wyznania, może bardziej, jako taką swobodną próbę podtrzymania rozmowy. Choć może popełniał błąd, może Saskia próbowała mu coś przekazać między wierszami. Już sam fakt, że ich drogi skrzyżowały się po raz drugi — tym razem nie w wyniku zrządzenia losu — świadczy o tym, że kobieta darzy go zaufaniem, co prawda ostrożnym i zdystansowanym, ale jednak.
- W porządku. Gdyby opuchlizna nie schodziła albo ból się nasilał, to zadzwoń albo przyjdź znów. Praktycznie przez cały czas jestem w domu albo na gospodarstwie. - powiedział. Saskia oczywiście widziała, do jakiej okolicy przyjechała, ale mogła pomyśleć, że fanaberią typa w kryzysie wieku średniego jest tylko mieszkanie w domku na wsi. Tymczasem Aiden poszedł o krok dalej i hoduje owce. Niestety ostatnio musiał zatrudnić pomocnika, bo niespodziewanie okazało się, że dorosłe dzieci nie są tak bardzo odpowiedzialne, jak mogłoby się wydawać, ale wciąż zajmuje się różnymi przydomowymi pracami. - Zastanowimy się wtedy co dalej. Tylko nie bagatelizuj tego, dobrze? - dodał rzeczowo i poważnie. Wciąż nie mając pewności czy w razie konieczności brunetka zdecyduje się ponownie zwrócić do niego o pomoc.
- Masz korzenie w Ameryce Południowej? - zapytał. Celowo w taki sposób sformułował pytanie. Być może, gdy kobieta będzie mówiła o swojej rodzinie i pochodzeniu, to zdecyduje się jeszcze trochę uzewnętrznić. Jest już kilka tropów, przez które Thompson mógł zacząć podejrzewać, że dziewczyna jest imigrantką, pytaniem pozostawało, jak bardzo legalnie lub nielegalnie dostała się do Australii, ale tak naprawdę, to jakie ta pewność miałaby dla niego znaczenie? Czy on mógłby mieć problemy, gdyby okazało się, że pomagał osobie nielegalnie przebywającej w kraju? Nawet jeśli nie prowadzi obecnie praktyki.
Skinął głową na słowa kobiety.
- Człowiek czasami znajduje się w trudnej sytuacji, a skoro ja mam wiedzę i umiejętności, by udzielić pomocy, to czemu miałbym tego nie zrobić?
Właściwie skończył już całą tę procedurę oczyszczania i odkażania ran, właśnie przeszedł do zakładania opatrunku, więc za kilka minut latynoska będzie już wolna. Choć może chciałaby coś zjeść albo chociaż napić się herbaty. Chirurg musi zapamiętać, by za chwilę ją o to zapytać. W międzyczasie przygotuje dla niej apteczkę, bo kilka dodatkowych rzeczy na pewno się przyda.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Prawdę powiedziawszy, to Saskia dawno przestała wierzyć w takie wielkie idee jak zmienianie świata, że jako pojedynczy ludzie nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zdziałać. Dlatego starała się skupić głównie na sobie i robić wszystko, co w jej mocy, by polepszyć swoją sytuację. Owszem, starała się po drodze nie krzywdzić innych ludzi, jednakże zawsze starała się stawiać siebie na pierwszym miejscu – a chociaż sobie to wmawiała, bo ostatnie sytuacje jasno pokazały, że to była bujda na resorach. Dosyć mocno zaangażowała się w znajomość z Richardem… zdecydowanie jej na nim zależało przez ten cały czas i chciała mu w jakiś sposób pomóc. Skończyło się zupełnie inaczej, aniżeli mogłaby się tego spodziewać. Sas naprawdę wielu rzeczy się po Dicku spodziewała, ale nigdy by nie pomyślała, że byłby w stanie dopuścić się tego, co zrobił. Dla Ferreiry był to ogromny cios i serce w tamtym momencie rozpadło się na miliony małych kawałeczków i minie sporo czasu, nim je pozbiera i będzie gotowa na jakieś poważniejsze relacje.
Nic dziwnego, że Aidenowi to wszystko wydawało się bardzo podejrzane i mógł zdecydowanie zacząć wyciągać jakieś wnioski z tego wszystkiego. Saskia była świadoma, że podejmowała pewne ryzyko, bo… jednak przychodzenie po pomoc do doktora, który nawet nie miał oficjalnej praktyki, zamiast zgłosić się na pogotowie już wydawało się dosyć dziwne. I jakby nie patrzeć trochę sama podrzucała sobie kłody pod nogi, mówiąc coraz więcej o sobie.
Przytaknęła jedynie głową, uśmiechając się na stwierdzenie, że rzeczywistość dogania wyobraźnię filmowców. Gdyby tak się przyjrzała swojemu życiu, to w sumie byłby z tego całkiem niezły scenariusz na kilka sezonów serialu. Niewiele ludzi wiedziało, przez co przyszło Saskii przejść, jednakże Ci, którzy zdawali sobie sprawę, często oniemiali z szoku… bo nie mieściło się im w głowach, że takie rzeczy naprawdę mogły się wydarzyć.
Dobrze, choć mam nadzieję, że się będzie goić bez problemów. Jeszcze raz dziękuję – odparła. Zdecydowanie lepiej by było, gdyby nie musiała ponownie tutaj przychodzić. To wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem, że Thompson zacznie podejrzewać zdecydowanie zbyt wiele i mogło dla Saskii to się skończyć w różny sposób. Więc chciała wierzyć, że to była ostatnia jej wizyta u Aidena, jednakże podświadomie czuła, że raczej to były tylko płonne nadzieje. – Nie będę, jak zacznie się coś dziać, to przyjdę. – Przytaknęła głową. I w sumie to była prawda, bo nie miałaby zbytnio innej opcji, gdyby coś poszło po drodze z tą ręką nie tak.
Sas zastanawiała się, ile w sumie powinna powiedzie Aidenowi, ile półprawdy mogłaby mu sprzedać, żeby jednocześnie trochę odciągnąć jakieś podejrzenia co do swojej osoby. Skoro już się zdradziła ze swoim dokładnym pochodzeniem, co zdecydowanie mogło dawać Thopsonowi do myślenia, tak musiała jakoś z tego wybrnąć.
Od strony matki. Tata jest Australijczykiem – odparła. W sumie to nie skłamała. Wszelkie informacje, które o swoim biologicznym ojcu miała, to że właśnie pochodził z Australii, a także zdjęcie sprzed dwudziestu sześciu lat, zrobione polaroidem i podpisane przez Marię „Ja i A.T, czerwiec 1994”. Nigdy go nie spotkała, ale… wierzyła, że to co powiedziała jej matka było prawdą. Dlatego w jej głosie nie było słychać ani zawahania, czy też fałszu. – Bo nie jesteś zobowiązany do pomagania obcym ludziom. Zwłaszcza za darmo i nie posiadając otwartej własnej praktyki – odparła, zupełnie neutralnie, jednocześnie ponownie trochę zdradzając swoje podejście do życia i w jaki sposób została wychowana przez ulicę, bo zdecydowanie nie przez matkę.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
To jest chyba najgorszy tym człowieka. Ten, który najpierw buduje twoje zaufanie, sprawia, że czujesz się przy nim coraz bardziej bezpiecznie, że możesz na nim polegać i w razie potrzeby będziesz mogła na niego liczyć. A potem w najbardziej paskudny i egoistyczny sposób wykorzystuje te wszystkie emocje, które względem niego żywisz. To już lepiej, jak od samego początku człowiek pokazuje się ze swojej najgorszej strony, wówczas wiesz, że nawet przez ułamek sekundy nie będziesz mogła na tego kogoś liczyć, i że generalnie najlepiej dla swojego bezpieczeństwa fizycznego i psychicznego trzymać się od takiego kogoś z daleka.
Świat nie jest taki jednoznacznie czarny albo biały i nawet Aiden pomimo życia w tej swojej specyficznej bańce, zdaje sobie z tego sprawę. I pewnie dzięki swojemu doświadczeniu życiowemu, w takiej sytuacji potrafi zachować zimną krew. Z drugiej strony z własnymi dziećmi nie radzi sobie tak dobrze, jak w przypadku pomocy zupełnie sobie obcej młodej kobiecie o latynoskim typie urody. Ale to pewnie dlatego, że tutaj w dużej mierze wszedł w sobą zawodową skórę, w tym aspekcie od zawsze radził sobie lepiej, niż w prywatnym życiu. Był jakiś bardziej wyrozumiały i zdecydowanie częściej ważył każde wypowiedziane słowo. Tego nauczyła go stricte praca z weteranami i dzięki tym zdolnościom potem zarabiał bardzo duże pieniądze na poprawianiu urody znanych i bogatych. Bo w pierwszy latach po studiach, uważał, że najważniejsze jest tylko jak najlepsze pokrojenie i zszycie pacjentów, że nic więcej nie miało znaczenia, ale w pewnym momencie okazało się, że jego postawa w czasie konsultacji przedoperacyjnych ma ogromny wpływ na ocenę wykonanej pracy. Gdyby tylko w życiu prywatnym miał równie wysoką świadomość istotności relacji interpersonalnych...
Gdyby tak przyrównać życie Aidena do jakiegoś serialu, to dzisiaj byłoby to coś pokroju Domku na prerii, ale jeszcze rok temu to byli bardziej Chirurdzy, tylko w nieco mniej melodramatycznej wersji i na nieco wyższym poziomie życia.
Skinął głową na słowa kobiety, choć nie mógł mieć pewności, że nie mówiła tego tylko dlatego, żeby jak najszybciej go zbyć. Postanowił jednak nie naciskać, to pewnie i tak przyniosłoby odwrotny skutek.
- Posiedź jeszcze. Przygotuję Ci trochę środków przeciwbólowych i opatrunkowych. - powiedział po skończonej pracy. Trochę wykonywał pracę pielęgniarki, ale podobały mu się te krótkie momenty kontaktu z zawodem, którego uczył się i wykonywał łącznie przez dwadzieścia pięć lat. - Jesteś głodna? Albo napijesz się czegoś? - dopytał, przekładając opatrunki, proszki i płyn do przemywania ran do jednego worka.
- Mhm... - wymruczał pod nosem. Trochę mu się to nie łączyło. Ojciec Australijczyk powinien załatwiać jej podwójne obywatelstwo. Przynajmniej wyglądałoby to w idealnym świecie. Nie drążył. - Jak masz właściwie na imię? - zapytał zamiast tego. Zdaje się, że nie przedstawiła mu się podczas pierwszego spotkania. Wtedy nawet nie oczekiwał, że się przed nim wylegitymuje, ale dzisiaj sytuacja rysowała się nieco inaczej i samo podanie swojego imienia nie powinno być już aż tak problematyczne.
- Możesz mnie wyprowadzić z błędu, ale założyłem, że skoro Ty mi zaufałaś, to i ja mogę Ci zaufać, że nie doniesiesz na mnie do izby lekarskiej. Gdybyś już to zrobiła, to nie pojawiałabyś się dziś pod moim domem. - odpowiedział bez ogródek.
Wbrew pozorom Aiden też miał całkiem dużo do stracenia. Zawiesił swoją naprawdę dobrą karierę medyczną, ale powiedział jednocześnie, że z tym skończył, dlatego gdyby zmienił zdanie, to chciałby mieć możliwość powrotu do praktykowania i może również pracy na uczelni. Nieskromnie mówiąc, uważa, że ma sporo wiedzy, którą mógłby przekazać nowym adeptom chirurgii.

Saskia Ferreira
sex on the beach
pif-paf#8372
ODPOWIEDZ