strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
32

Na swoją obronę Autumn mogłaby powiedzieć, że naprawdę nie planowała tego spotkania w ten sposób rozegrać. Minął zaledwie weekend i Autumn zjawiła się jak zwykle w pracy, ale wciąż jeszcze nie potrafiła przetrawić tego wszystkiego, co usłyszała od przyjaciółki. Jak każdego zwyczajnego dnia przyszła do remizy i zamierzała po prostu wykonać swoją pracę – tą, którą wykonywała cholernie dobrze jak sam Dick Remington nie omieszkał jej przecież powiedzieć. Najzabawniejsze w tym wszystkim chyba było to, że podczas ostatnich odwiedzin w szpitalu Autumn naprawdę myślała, że chyba nie może o mężczyźnie myśleć gorzej. A także to, że chyba nie może być dla niej już bardziej rozczarowującą personą. I jakże się pomyliła w tej kwestii, a jakże jednocześnie wcale pomylić się nie chciała. Nawet nie chodziło o to, że jej zdanie o Remingtonie pogorszyło się i było jej przykro z tego powodu – bo to absolutnie nie o to chodziło. Rzecz w tym, że jego zachowanie krzywdziło innych i to już nie tylko całkiem obcych jej ludzi, ale tych, na których w istocie Autumn zależało. To obrzydziło ją jeszcze bardziej i jednocześnie mocniej zabolało. Po rozmowie z Sas zrozumiała, że sprawiedliwość na tym świecie naprawdę nie istnieje.
Obiecała sobie w duchu, że nie zrobi nic na wskroś głupiego, i że nie zniży się do poziomu, od którego trzymała się od lat z daleka. Ale później go zobaczyła i zdała sobie sprawę z tego, że on tutaj ma się całkiem dobrze, a biedna Saskia wlewa w siebie hektolitry alkoholu, próbując zapomnieć i starając się generalnie utrzymać na powierzchni, choć zapewne wolałaby utonąć po tym, co ją spotkała. I zdała sobie sprawę, że on zawsze spada na cztery łapy i cały w skowronkach bezczelnie jej oznajmił, że teraz będzie jej przełożonym – i to tylko po to jej to powiedział, by zrobić jej na złość. Uzmysłowiła sobie, że podczas, gdy jego broniło nazwisko i pieniądze, to tak naprawdę Sas nie miała w Lorne Bay praktycznie niczego i o wszystko od początku narodzin przyszło jej walczyć.
Nic więc dziwnego, że na widok komendanta naprawdę ją zemdliło. W dodatku wydawało jej się, że powiedział coś i się zaśmiał, kiedy przechodziła obok z niezbyt zadowoloną miną. I nie mogła się powstrzymać przed impulsywną reakcją, choć przecież powinna, bo była dorosłą, rozsądną kobietą, która już nie odgrażała się i nie biła innych ludzi w obronie bliskich jej osób. Ale naprawdę nie potrafiła, bo choć przez te kilka godzin zmiany wbijała mocno paznokcie w nadgarstek drugiej dłoni, to w końcu ręka zbytnio ją zaświerzbiła. Może nawet nie powiedział niczego do niej, może to nawet nie z jej powodu się uśmiechnął, ale nie zmieniło to tego, że Autumn odwróciła się na pięcie. – Hej, Dick. – Podeszła do niego szybko z ironicznym uśmiechem i położyła mu ręce na ramionach, uznając, że najwyżej ją aresztują za napaść. W tej chwili miała wywalone. ¬– Jak możesz żyć z myślą, że jesteś takim skurwielem, co? – spytała niewinnie i zanim jednak zdążył się zorientować co chce zrobić, ugięła nogę i uderzyła go kolanem celnie w krocze, mając nadzieję, że resztę napaści dokończy, gdy już będzie zwijał się na podłodze.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Kiedyś oglądał film dokumentalny - bo Dick należał do ludzi, którzy woleli telewizję od książek, przynajmniej ruszały się obrazki - o tajemnicach mózgu. Niewiele z tego zapamiętał, bo nawet bez dostępu do kokainy nie był człowiekiem zbyt światłym, ale zwrócił uwagę na jeden szczegół. Na fakt, że czasami umysł zapomina o pewnych traumatycznych przejściach w obawie przed traumą. Wprawdzie żaden z pacjentów z tego dokumentu nie cierpiał na wylew krwi do mózgu po spotkaniu z gangsterem, ale to były tylko drobne szczegóły.
Oczywistym faktem zaś był ten, że Remington zapomniał. Może i brzmiało to brutalnie i lekceważąco, ale tak długo wmawiał sobie, że zajście z Saskią było snem (na dodatek koszmarem), że wreszcie przekonał sam siebie. Przy nadużywaniu kokainy sporo było tego typu czarnych dziur w jego pamięci, więc pozwolił umysłowi pochłonić wizję tego, że zrobił komuś krzywdę. Wróć, nie był to pierwszy raz, gdy ktoś ucierpiał z jego ręki. Tu chodziło raczej o fakt, kim była dziewczyna w jego życiu.
Autumn mogła myśleć sporo, ale nie wiedziała, że dotąd to Dick był dobrym aniołem stróżem tej imigrantki i fundował jej ciepłe posiłki oraz otaczał wręcz braterską opieką. Przez to sam fakt zrobienia czegoś niewybaczalnego wobec niej napawał go zwykłym przerażeniem. Nie sądził, że byłby w stanie żyć dalej ze świadomością tego czynu, więc przetrawił go po swojemu i uznawał, że nie stało się nic.
Tylko ta głucha cisza przypominała mu o tym, że jednak coś zaszło i powinien wreszcie stanąć przed tym twarzą w twarz. Nie sądził jednak, że stanie się to w remizie, gdzie od rana był zajęty najgorszą z robót papierkowych. Bycie komendantem było wykańczające, zwłaszcza dla człowieka prowadzącego tryb życia Dicka Remingtona. Od rana wlewał w siebie hektolitry kofeiny i przypominał sobie, że sam chciał wygryźć Duke’a, więc powinien bardziej serio podchodzić do swoich obowiązków.
Tyle, że nie był w stanie i właśnie o tym opowiadał koledze z pracy zaśmiewając się z wyjątkowo słabego żartu, gdy znienacka przeszłość uderzyła w niego z całym impetem. Nie hiperbolizował, bo poczuł, że widzi przed oczami gwiazdy, a jego klejnoty nagle płoną. Wiedziała jak zadać ból, bo aż się cały skurczył i pochylił, a słowa, które wypowiedział, nie nadawały się do zapamiętania. To była tak bolesna i upokarzająca zniewaga, że jedyne co przyszło mu do głowy to zwolnienie kobiety w trybie natychmiastowym.
- Do mojego gabinetu, ale już! - wrzasnął i przewrócił oczami w kierunku zszokowanego kolegi. Musiał coś z tym zrobić, bo niedługo jego załoga zacznie kopać go w jaja na powitanie. Autumn rozpocznie niechlubną tradycję… Jego myśli uciekały, bo ból był zbyt dotkliwy i dopiero po wysypaniu całego dostępnego lodu z zamrażarki w bokserki, zjawił się w swoim biurze.
- Możesz mi powiedzieć, CO TY ODPIERDALASZ?! - już się nie miarkował ze słowami. Podszedł do niej i złapał ją mocno za nadgarstki. Niech nie myśli, że jej to daruje. Nawet jeśli miała powody do takiego zachowania - a Dick podejrzewał, że tak, miała całą masę - to i tak nie zamierzał tego puścić płazem.
Nie miał jednak najmniejszego pojęcia, jak bardzo się myli i jak daleki jest od prawdy, uwięzionej gdzieś na obrzeżach jego ostatnich szarych zombie komórek.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Faktycznie, nawet Autumn wiedziała, że mózg ludzki czasem wypiera jakieś traumatyczne zdarzenie, broniąc się przed odczuwaniem konsekwencji. Tych emocjonalnych. Była tego świadoma, ale nigdy nie sądziła, że również i napastnik może je wypierać – o ile nie cierpi na chorobę psychiczną. A tu proszę. Chociaż – im dłużej myślała o Dicku tym bardziej postrzegała u niego zaburzenia różnego stopnia. Wywołane na pewno zderzeniem się z różnymi narkotykami, ale mimo wszystko.
Ale co do jednego miał rację – Autumn faktycznie miała nikłą świadomość tego, jakim wcześniej Dick był dla Sas aniołem stróżem. To znaczy – wiedziała, że był jej przyjacielem i w jakimś stopniu jej pomagał. Nie wiedziała co prawda na jaką skalę i nawet nie podejrzewała go, by dawał z siebie tak wiele. Nawet nie rozumiała przedtem – zanim się dowiedziała, jak wielką krzywdę wyrządził Sas – dlaczego dziewczyna go tak lubi i uważa za bliską osobą. Kompletnie nie rozumiała tego, a obecnie wręcz wypierała to z myśli, bo inaczej przesłoniłoby jej to gniew.
Czuła poniekąd satysfakcję, widząc, że naprawdę zadała mu ból, ale nie pokazała tego po sobie, nie pozwalając, by choćby mięsień twarzy jej w tym momencie drgnął. I nawet nie wzdrygnęła się, gdy tak na nią wrzasnął tylko pomaszerowała do gabinetu, choć przecież najchętniej kopnęłaby go jeszcze raz przy świadkach. Zdążyła tylko otworzyć usta, gdy pojawił się w swoim gabinecie, ale nie zdążyła już mu się wyrwać. Trochę szorstko się z nią obszedł i już dawno nikt nie pozwolił sobie względem niej na taki gest, ale mimo wszystko postarała się nie wybijać z morderczego nastroju dłużej niż to konieczne. – Zabieraj łapy – rzuciła w pierwszym odruchu. – Co ja odpierdalam? Co ty, kurwa, odpierdalasz? – warknęła i szarpnęła się mocno. I bezskutecznie. – Mało ci, że jesteś damskim bokserem? Jak możesz, kurwa, pytać mnie o zdanie odnośnie terapii, mydlić mi oczy, że ci zależy na tej dziewczynie, która jest taka dobra, i wierzy w twoje odkupienie? Jak możesz kurwa się przede mną otwierać i wzbudzać we mnie litość i poczucie winy, że byłam taka szorstka, kiedy jesteś niczym więcej niż skończonym… – Urwała, próbując go mocno i pełna złości kopnąć w piszczel tym razem. Kompletnie jej nie przeszkadzało i nie przerażało, że był od niej o piętnaście centymetrów wyższy. – Wiem co zrobiłeś Saskii – powiedziała, obdarzając go morderczym spojrzeniem. Zamrugała jednak szybko, bo na samo wspomnienie tego wszystkiego, co powiedziała jej Sas, zapiekły ją oczy i obawiała się, że jeśli się zaraz nie ogarnie, to nie powstrzyma łez.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Mógłby jej opowiadać o szeregu swoich psychicznych ułomności oraz kreślić przed nią wizję jakże trudnego dzieciństwa, ale przecież to były tylko wymówki. Remington zaś nadużywał ich tak często, że w końcu mu zbrzydły i zaczynał stawać przed sobą zupełnie nagi, to jest pozbawiony tego pancerza ochronnego w postaci trudnego dziecka. Owszem, przeżył piekło związane z uzależnieniem matki i obojętnością ojca, ale od tego czasu minęły lata. Najwyższa pora się ogarnąć i nie niszczyć wszystkich wokół. Z każdym kolejnym odwykiem święcie wierzył, że tak będzie, że ostatni raz okazał się skurwysynem bez serca i kręgosłupa moralnego.
A potem upadał. Brał kolejną dawkę, poprawiał lekami i wpędzał się w karuzelę zdarzeń, które nie do końca pojmował. Pytanie tylko, co obecnie wyrzucił z głowy i jak będzie musiał za to zapłacić w obecności Autumn.
Mimo wszystko nie chciał robić przedstawienia, więc poczekał aż drzwi od gabinetu się zamkną, a potem wrzasnął.
- Nie nakręcaj się, kurwa, tylko powiedz spokojnie o co chodzi! –i na szczęście uniknął jej kopnięcia, choć musiała zobaczyć ten nagły błysk w jego oczach, który świadczył o tym, że ledwo się powstrzymał, by jej nie oddać. Zamiast tego zacisnąć ręce na jej nadgarstkach i nieco ją popchnął, oczywiście w obronie własnej. Może i był bokserem, ale nigdy nie na trzeźwo. Obecnie brzmiało to jednak jako jedna z tych kiepskich wymówek, więc pozwolił jej mówić.
A raczej pozwolił sobie, by zawładnęło nim do reszty właśnie to jedno wspomnienie, które tak zawzięcie wydzierał ze swojej pamięci. Jego przyjaciółka, naga na podłodze, płacząca z bezsilności. On znęcający się nad nią. Potwór, morderca, gwałciciel. Zapewne Autumn już mu przylepiła odpowiednie etykietki, ale nie wyobrażała sobie tego paroksyzmu bólu, który wspinał się po jego kręgosłupie i osiadał na skroniach. Mówili, że wyrzuty sumienia nie bolą fizycznie, ale on dosłownie czuł, że umiera i bardzo chciał ponownie odrzucić tę pamięć jak niemodne mokasyny, ale na to już było za późno.
Dlatego usiadł w końcu na podłodze i spojrzał na nią wzrokiem człowieka absolutnie pokonanego.
- Myślałem, łudziłem się, że to jedna z tych durnych halucynacji i to wcale się nie wydarzyło – wyjaśnił, choć to nie ona potrzebowała jego wyjaśnień. Musiała jednak wiedzieć, że to wcale nie było takie proste, a on nie był człowiekiem bez serca.
A może jednak był, skoro się do czegoś takiego dopuścił? Wątpliwości, wyrzuty, nienawiść do samego siebie miały dopiero osiąść w tym gabinecie jak bardzo zatruta mgła. Chętnie by się nią zatruł i wyzionął ducha, ale przecież to by nie wystarczyło.
– Bo ja nie pamiętam...zamilcz.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn Goldsworthy z reguły starała się wykazać zrozumieniem – nawet jeśli była z kimś do bólu szczera – to w obliczu własnych doświadczeń, starała się przynajmniej zrozumieć czyjąś perspektywę. Starała się zrozumieć czyjeś motywacje, które popchnęły człowieka, by postąpił tak a nie inaczej. Ale w przypadku Remingtona chyba już się poddała. Bo jego motywacji nigdy nie potrafiła zrozumieć. Zresztą w ogóle tychże nie widziała. Widziała tylko i wyłącznie paskudne wymówki.
Posłała mu niemal wyzywające spojrzenie, widząc ten niebezpieczny błysk w jego oczach. Nie wiedzieć czemu poczuła satysfakcję – widocznie wcale się nie pomyliła w ocenie go i być może wcale nie myliła się z nadawaniem mu etykiety. Tyle, że do tej pory, do tej jednej rozmowy z Sas, Autumn naprawdę starała się nie skreślać go, ale nie potrafiła nic poradzić na to, że z każdym kolejnym odkryciem warstwy Remingtona, jej pogarda się pogłębiała.
Ale przecież musiał wiedzieć, że ona nie siedziałaby cicho, gdyby tylko poczynił wobec niej jakiekolwiek agresywne zachowanie i by jej oddał. Przecież nawet mu to powiedziała wprost podczas jednej z ich przeszłych rozmów. Mimo wszystko chyba trochę go testowała, sprawdzając czy faktycznie się powstrzyma niezależnie od tego, jak bardzo go dziewczyna wkurzy. Bo przecież sama nie zachowywała się lepiej i nic nie dawało jej prawa, by zachowywać się w ten sposób w ich wspólnym miejscu pracy – i jakby nie patrzeć wobec wyższego rangą komendanta. Tylko, że w tej chwili Autumn nic sobie z tego nie robiła. Zwłaszcza, że nienawidziła, gdy ktoś traktował ją protekcjonalnie – a Dick robił to wielokrotnie. Zresztą… można powiedzieć, że Autumn nienawidziła go za wiele innych rzeczy. Lekko się zachwiała, gdy ją popchnął, ale prędko odzyskała równowagę. Za to w odpowiedzi spróbowała raz jeszcze go uderzyć pięściami w tors zanim jeszcze usiadł na podłodze.
Chyba zwymiotuję – mruknęła bardziej do siebie niż do niego. Zacisnęła mocno oczy, by powstrzymać to uczucie nagłej nudności i po chwili je otworzyła, mówiąc: – Jak kto łudziłeś się, że to się nie wydarzyło? Jak możesz w ogóle wygadywać takie rzeczy… Jak możesz, kurwa, nie pamiętać – mówiła wściekle, drżąc ze wściekłości i wbijając paznokcie w skórę swojej dłoni. I tylko to w zasadzie powstrzymywało ją, by ponownie go nie uderzyć.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Chciał zostać sam. Potrzebował czasu, by to przegryźć i uporać się z samym sobą. Wróć, po dawce takich informacji już nigdy nie będzie w stanie tego zrobić. Przez lata myślał, że jest zbuntowany, może trochę narwany po używkach, ale nigdy nie byłby w stanie nikogo skrzywdzić. Zdecydowanie nie ludzi, którzy są niewinni- dzieci, kobiet, zwierząt. A potem pobił swoją dziewczynę w ciąży do nieprzytomności. To był tak ogromny wstrząs, że sam zgłosił się na odwyk, choć wiedział doskonale, co tam spotkało jego matkę. Potem był czysty i naprawdę zaczynał przywiązywać się do ludzi. Poznał Pearl i Hectora… ale oni go zostawili i powrócił do starych nawyków.
Nie sądził jednak, że to wszystko nagle stanie się czarną dziurą, która jak odkurzacz wciągała wszystkie jego pozytywne relacje. Potrzebował zostać sam, bo przecież tak naprawdę po tym, co zrobił, nie zasłużył na to, by z kimkolwiek rozmawiać. To piętno było tak śmiercionośne jak to Kaina. Może i on nie zabił Saskii, ale zniszczył na dobre jej ufność, ich przyjaźń i to tlące się podskórnie uczucie, które wówczas był świadom. A przecież wystarczyło tylko zamknąć drzwi od wewnątrz.
Oparł głowę na dłoniach. Nie wiedział czy jego prośby zostały wysłuchane do momentu, gdy usłyszał Autumn. Była tutaj i go osądzała. Wcale go to nie zdziwiło, bo już dawno zrozumiał, że ma serce po dobrej stronie. Tyle, że słysząc jej słowa nie mógł powstrzymać pustego i dość nieprzyjemnego śmiechu.
- To co? Mam ci opowiadać bajki o tym, że się dowiedziałem i próbowałem walczyć o jej wybaczenie? Do cholery, nie pamiętam! Miałem wtedy krwotok, gorączkę, przedawkowałem leki i pomieszałem z litrami alkoholu. Ona przyszła i zaczęliśmy się kłócić. Potem czułem, że jej zrobiłem krzywdę, ale sądziłem, że tylko… - sam jednak poczuł, że to słowo jest niestosowne i wstał, by podejść do niej.
- Proszę, możesz mnie nawet zabić - nie zamierzał uchylać się przed żadnym ciosem, który miała mu zadać. Zasłużył na śmierć, na nienawiść, jedyne, czego nie mógł uzyskać to wybaczenie, choć to nie ona miała mu go udzielić. Ofiara, ofiara powinna decydować, co z nim zrobić, ale nie było jej tu.
- Jak ona się trzyma? - zapytał wreszcie i tak, to również nie było na miejscu, ale musiał wiedzieć. Zanim jeszcze Autumn w swoim miłosierdziu poćwiartuje go na małe kawałeczki i rzuci w cztery strony świata. Tego wręcz był pewien i nie mógł się tak naprawdę doczekać.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Nie chciała już rozwodzić się na temat tego, jakie to niesprawiedliwe, że Dick miał się dobrze – fizycznie i psychicznie jak zakładała – i grzał tyłek na stanowisku komendanta remizy, podczas, gdy wszyscy pozostali dochodzili do wymarzonego szczebelka kariery ciężką pracą. Zresztą, to nawet nie o to chodziło – tylko o pewne zasady. O moralność. Bo im dłużej Autumn patrzyła na Dicka, tym bardziej przekonywała się, że nie ma w nim za grosz moralności; że jest wręcz zepsuty do szpiku kości. Choć przecież nienawidziła tego określenia i nienawidziła spoglądać na drugiego człowieka jednowymiarowo. Ale na ten moment czuła obrzydzenie, gdy patrzyła w oczy temu mężczyźnie i nie mogła uwierzyć, że był w stanie postąpić w tak karygodny sposób. Jeszcze przecież w szpitalu nie chciała go tak całkiem skreślać – ale to było jeszcze przed tym, czego dowiedziała się od Saskii.
Skończ z tymi wymówkami! Na mnie to nie działa! – warknęła wściekle, wywróciwszy oczyma. – Czy już zawsze będziesz się czymś zasłaniał? „Och, jestem taaaki biedny. To nie byłem ja; to alkohol; to dragi; nie myślałem wtedy jasno” – wyliczała szybko wszystkie znane jej usprawiedliwienia i już całkowicie nie zważała na słowa ani na to czy robi scenę, ani też na to czy krzyczy, a głos jej przeciekał rozgoryczeniem i jadem. – „Mam tyle problemów, miałem trudne dzieciństwo i to przez to jestem taki” – dodała jeszcze ironicznie tak jak poprzednio zresztą, patrząc na niego z pogardą. – Ja pierdole, Remington. Zachowujesz się tak jakbyś nie miał wyboru, by postępować inaczej! – krzyknęła. I nawet nie zareagowała, gdy do niej podszedł tak pokornie. W pierwszym odruchu chciała się cofnąć, bo myślała, że chce ją ponownie odepchnąć, ale kiedy słowa opuściły jego usta, Autumn zrozumiała, że oczekiwał od niej czegoś innego. Nie zaszczyciła go odpowiedzią, jedynie gniewnym prychnięciem, choć cisnęło jej się na usta, że nie ma zamiaru zniżać się przecież do jego poziomu.
I nagle znów przez jej ciało przeszedł niekontrolowany wstrząs. – Co? – spytała z niedowierzaniem, marszcząc brwi, bo przez ułamek sekundy naprawdę sądziła, że się przesłyszała. To pytanie było zdecydowanie nie na miejscu. Było niesmaczne. Brzmiało wręcz szyderczo, nawet jeśli nie taka była intencja Dicka. I w tym też momencie Autumn beztrosko stwierdziła, że kompletnie nie dba już o to czy ją zawieszą; zwolnią czy zamkną w celi za napaść na komendanta. Miała tylko nadzieję, że ktoś zapłaci za nią kaucję w razie takowej sytuacji. Zapewne tym razem w jej oczach odbił się niebezpieczny błysk sugerujący, co zamierza zrobić. Niewiele myśląc, zacisnęła dłoń w pięść i uderzyła go w szczękę, a następnie wycelowała w jego krtań, licząc, że choć na chwilę braknie mu tchu. I że po tym działaniu Dick powróci tam, gdzie jego miejsce – czyli skomląc na podłodze.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Wyrzuty sumienia coraz częściej widział jak obrzydliwie kudłatego potwora spod łóżka. Wprawdzie wiedział, że tam jest i choć czasami przyglądał się jego ślepia, to póki nie wypełzł to wszystko było w porządku. Jak tylko mógł, to udawał, że wcale go tam nie ma i to pewnie jakiś nieznaczący kurz. Był dorosły, więc w takie stwory nie wierzył. Nie groziło mu absolutnie nic. Tyle, że prędzej czy później okazywało się, że ten potwór jest coraz bardziej odważny i zaczyna ostrzyć na niego zęby. Mógł jeszcze spokojnie leżeć w łóżku, ale szykował już broń i był gotowy do tego, że prędzej czy później zaatakuje.
Tak było z jego wyrzutami sumienia w tej chwili. Dosłownie go zalały i czuł, że tak, atakuje go potwór i wbija mu zęby w tętnicę. Niebawem miał się wykrwawić, choć przed Autumn nadal stał niewzruszony. To było przekleństwo pracy strażaka- zawsze i wszędzie potrafił zachować zimną krew, bo jego organizm notorycznie znajdował się w stanie zagrożenia.
Doskonale wiedział jak to działa. Póki wróg (oponent w postaci koleżanki) stał naprzeciwko to nie poruszały go żadne jej słowa. Potem odreaguje, Dick zaś był ekspertem w odreagowaniu wszystkiego za pomocą białego proszku i kolejnych, straceńczych imprez.
Po przebiegu tej rozmowy przypuszczał, że Autumn się już na takiej nie zjawi.
- Z jakimi wymówkami?! - przewrócił oczami, bo wcale się nie usprawiedliwiał. - Nie twierdzę, że zrobiłem dobrze czy źle, mówię tylko, że kurewsko tego nie pamiętam!Ty, strażniczko moralności, nie zawsze wszystko jest takie proste! Saskia była… - i mógł jej powiedzieć znacznie więcej, ale nie przeszło mu to przez gardło.
Właśnie tego nie chciał- potwora, który powoli zarzucał mu ręce na szyję i próbował go udusić. Z każdą chwilą było mu coraz ciężej oddychać i choć przypuszczał, że to zwykły atak paniki, to nie mógł powstrzymać uczucia, że umiera.
Jak on, kurwa, mógł?! Ona, taka niewinna i dobra, podczas gdy on… Obrazy, które tak długo wypierał ze swojej głowy zaczęły nagle powracać rykoszetem i poczuł, że już nie wytrzyma.
Oparł się o ścianę, ale zanim zdołał zrobić cokolwiek, dopadła go Autumn w odpowiedzi na pytanie, którego już nawet nie pamiętał. Zachwiał się faktycznie, ale nie upadł, po prostu próbował jak ryba złapać oddech i go unormować.
Na próżno, znalazł się nagle na zupełnym bezdechu i zamiast się kontrolować, zaczął wymiotować wprost na trzymającą go dziewczynę. Być może karma okazała się świnią, być może był obrzydzony samym sobą, gwałcącym kobietę swojego życia.
Wszystko wydawało się rozgrywać jak w jakimś kiepskim filmie klasy B, tyle, że nie, to nie był film.
- Wyjdź - wycedził. - Wyjdź, bo cię zabiję -dokładnie tego sformułowania użył, ale nie mógł upaść niżej, skoro miała jego wymiociny w swoich włosach.
Pomyśleć, że chciał zaliczyć tę dziewczynę.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Jeszcze niedawno przecież pomstowała, że zrobi mu krzywdę przy najbliższej okajzi. Po prostu nie była w stanie na niego patrzeć, wiedząc o tym, co zrobił Saskii, wiedząc, że dziewczyna nie mogła nawet poddać się obdukcji, nie mogła pójść na policję ani z kimś porozmawiać, bo nie pozwalał jej na to jej status. A tymczasem jemu po raz kolejny miało się to wszystko upiec. Nic dziwnego, że na świeżo po weekendzie z Saskią, Autumn wcale się nie kontrolowała. W przeciwieństwie do Dicka. Znów chciała mu zarzucić, że był potworem, całkowicie wyprany z emocji, bo jak mógł tak przed nią stać niewzruszony, podczas, gdy nią dosłownie trzęsło?
Odetchnęła ciężko, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę zaserwował jej tego typu pierdolenie. Nie miała już siły się z nim kłócić, bo wszystkie słowa, które z niej wyleciały zabrały jej sporo energii. W końcu przecież krzyczała, a to sporo ją kosztowało. Jej oczy lśniły niebezpiecznie, ostatkami silnej woli powstrzymywała łzy, nie chcąc okazać teraz słabości. Nie chciała w ten sposób dawać upust swoim emocjom – wolała już okładać go pięściami jak do tej pory. Nie mogła uwierzyć w to, że Remington nie widzi jak potwornie postąpił wobec Sas, bo właśnie tak Autumn odebrała jego słowa. – Jesteś obrzydliwy – warknęła tylko ochrypłym głosem, zanim jeszcze się wycofał, zanim w ogóle dawał jej szansę, by stamtąd wyszła.
Jeśli myślał, że się przestraszy to bardzo się pomylił. Nie po tym jak na nią zwymiotował, bo choć jako strażaczka napatrzyła się na różnego typu sytuacje, to jednak ta była wręcz surrealistyczna. Zdążyła jedynie zasłonić oczy, ale fakt, że miała pozostałości zawartości jego żołądka we włosach sprawił, że nieomal sama nie zwymiotowała i nie zemdlała jednocześnie. W pierwszej chwili stała dość nieruchomo, nie dowierzając, że to wydarzyło się naprawdę, a następnie zaczęła przeraźliwie krzyczeć z głębi przepony – już kompletnie nie przejmując się tym czy ktoś tutaj przyjdzie, czy nie. Bo to było naprawdę obleśne i przerażające. Nic sobie nie zrobiła z jego groźby i pewnie ponownie by się na niego rzuciła – nie zważając już na to czy ją zwolni, czy faktycznie zabije – gdyby ktoś nie wszedł do jego biura. Autumn szczerze miała nadzieję, że ten ktoś usłyszał ostatnie słowa Dicka.
Mia Montgomery
Dick Remington
Ratownik medyczny — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Ratowniczka medyczna z pasji i miłości do adrenaliny. Po śmierci w rodziców została opiekunem prawnym młodszej siostry, Ginny. Ma 2 koty i parę złamanych serc na koncie. Trochę zdystansowana i ironiczna złośnica, ale pod maską twardej dziewuchy kryje się mały puchaty kotek
#14

- Jayden? Poczekaj, chyba nie wzięłam z szafki telefonu - zawołała do partnera, kiedy wychodzili z szatni w umundurowaniu przypisanym ratownikom medycznym. Na szybko przeszperała dłońmi kieszenie i upewniwszy się, że faktycznie zostawiła gdzieś komórkę, rzuciła zaczepnie do Turnera. - Daj mi sekundę, muszę go zabrać, bo inaczej będę musiała z Tobą gadać - odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem w stronę szatni, jej partner z kolei skierował kroki prosto do karetki.
Zguba faktycznie okazała się leżeć w jej szafce. Szybkim ruchem wrzuciła telefon do kieszeni i ruszyła opustoszałym korytarzem w stronę wyjścia z remizy. Przechodząc obok gabinetu komendanta doszły do niej odgłosy rozmowy. Ba, rozmowy. Zza zamkniętych drzwi słyszała stłumione wrzaski. Natychmiast rozpoznała głos Dicka, co nie było zaskoczeniem skoro kłótnia miała miejsce w jego królestwie. Przez moment miała problem ze zidentyfikowaniem drugiej osoby. Nic dziwnego, skoro z Autumn prywatnie za sobą nie przepadały i praktycznie ze sobą nie rozmawiały odkąd Mia zyskała miano byłej dziewczyny brata Goldsworthy, która na dodatek złamała chłopakowi serce.
Początkowo nie miała zamiaru się wtrącać. Nie była typem osoby, która lubiła wściubiać nos w nie swoje sprawy. Kiedy jednak do jej uszu dotarł przeraźliwy krzyk, instynktownie wparowała do środka, spodziewając się... w zasadzie sama nie wiedziała, co za chwilę ukaże się jej oczom. I całkiem słusznie, bo widok próbującego złapać oddech Dicka i Autumn, która stała na przeciwko niego głośno krzycząc, wykraczał poza wszelkie jej wyobrażenia.
- Kurwa, co... - zawiesiła głos przyglądając się lepiej dziewczynie, która we włosach miała zdaje się resztki ostatniego posiłku komendanta. Stając między nimi, zaczęła przerzucać wzrok to na Dicka, to na Autumn. Była kompletnie zdezorientowana i nie miała pojęcia czego właściwie była świadkiem.

Dick Remington
autumn goldsworthy
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Mało kto irytował go na trzeźwo. Szczycił się wręcz, że może być zdenerwowany bądź wkurzony, ale póki jego organizm jest pozbawiony używek to reaguje wzorcowo. Właśnie dlatego (poza znajomościami) został komendantem. Potrafił zachować zimną krew w najbardziej ekstremalnych sytuacjach i niewiele rzeczy potrafiło go wyprowadzić z równowagi.
Jeśli zaś chodzi o ludzi to mógł policzyć na palcach jednej ręki tych, którzy wzbudzają w nim jakiekolwiek emocje. Był jak skała. A przynajmniej tak mu się dotąd wydawało, bo nim się obejrzał, już wymiotował na Autumn. Na tę dziewczynę, która najwyraźniej miała unikalną zdolność wyprowadzania go z równowagi. Kiedyś jeszcze byłby z tego powodu zachwycony, ale obecnie pulsowała mu żyłka na czole tak bardzo, że bał się pęknięcia.
I tego, że na trzeźwo jej przyłoży. Za prawdę, którą oznajmiała krzykiem, za jego poczucie wstydu i za fakt, że nie przestawała wrzeszczeć. Prosił, żądał, by wyszła z tego gabinetu i dała mu spokój. Najwyraźniej jednak jego błagania okazały się słowami rzuconymi na wiatr, bo ona nadal tam stała i na dodatek sprowadziła sobie koleżankę!
- Mieliśmy drobny wypadek. Autumn już wychodzi – i w innych okolicznościach nawet zawiesiłby dłużej wzrok na ładnej Mii, ale obecnie nie sądził, że ma u niej szanse. Ralph Lauren wyglądał dobrze, gdy nie był zarzygany, a i jeszcze twarz prezentowała się znacznie lepiej bez zaczerwienia i opuchlizny. – Bo przecież nie zrobiłaby niczego swojemu komendantowi, prawda? – zwrócił się do swojej ulubionej podwładnej, którą nadal pragnął rozszarpać.
Byle nie przy świadkach. Byle nie przy świadkach. Powtarzał w myślach te słowa jak mantrę, zupełnie jakby się obawiał, że jeszcze chwila, a się zapomni i wygarnie jej wszystko. Tak jakby cała ta sprawa z gwałtem Saskii była winą Autumn. Nie potrafił jednak jeszcze tego uporządkować, więc zaczął od wycierania podłogi, pełnej jego wydzielin. Doprawdy uroczo!

autumn goldsworthy
Mia Montgomery
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Normalnie pewnie byłaby z siebie niesamowicie dumna, gdyby ktoś ją uświadomił, że jest w stanie bezprecedensowo wyprowadzić z równowagi Dicka Remingtona jako jedna z nielicznych osób. Co prawda nie sądziła, by było to jakoś bardzo trudne, ale skoro on tak twierdził, to na pewno chętnie by się tym szczyciła. Do tej pory aż tak jej zapewne na tym nie zależało, ale obecnie było to chyba sporym komplementem. Obecnie był taki mały w jej oczach. Dodatkowo Autumn nie potrafiła stłumić tej pogardy i nienawiści, i złości, która wycelowana była w mężczyznę. Nie tym razem, choć przecież z reguły nie pozwalała sobie na takie wybuchy – nie pozwalała sobie na eksplozje emocji, ponieważ wiedziała, że to mogłoby jej tylko zaszkodzić w takim środowisku. Dlatego zawsze trzymała nerwy na wodzy, ale tym razem, kiedy chodziło o jej przyjaciółkę i o tak potworną krzywdę, jaką wyrządził jej Dick, Autumn zwyczajnie nie potrafiła trzymać wszystkiego w sobie.
Prawdę powiedziawszy, pojawienie się Mii w gabinecie komendanta działało trochę na niekorzyść dla samej Autumn. Dziewczyny nawet za sobą nie przepadały i Autumn nie liczyła na pomoc z jej strony czy wstawiennictwo. Przecież Dick nawet jej nie dotknął. A przynajmniej nie odkąd Mia pojawiła się w gabinecie. Zresztą, nawet wcześniej tylko się bronił, odpychając ją. Dlatego nie sądziła, by w takiej sprawie jak ta tutaj miała zadziałać moc i cud solidarności jajników… Ale może się myliła?
W tym momencie było jej już wszystko jedno. We włosach miała rzygowiny, czuła się zmęczona i upokorzona, czuła się też całkiem bezradna i miała wrażenie, że w imieniu Saskii nic już nie zdziała. I nigdy zdziałać nie miała, nie przed samym obliczem Dicka. Wzięła głęboki oddech, który miał pomóc jej się uspokoić, ale wywołał całkiem odwrotny efekt w zestawieniu ze słowami komendanta. Autumn spojrzała najpierw na Mię, a później na Dicka i stwierdziła, że kompletnie nie ma już niczego do stracenia. Niech Dick ją zawiesi, zwolni, wywali z remizy na zbity pysk. Naprawdę było jej już wszystko jedno, a wiedziała, że choć do tej pory Mia nie widziała jak Autumn skopuje mu dupę, to teraz da jej pretekst do wkopaniem jej przed HR-em i związkowcami, i kimkolwiek kto będzie zainteresowany.
Spojrzała z powagą na Dicka i tylko parsknęła ironicznie śmiechem, a następnie wymierzyła mu policzek. – Pierdol się, Dick – powiedziała ze wzruszeniem ramion i skierowała się do drzwi. Odwróciła się jeszcze, trzymając się jedną ręką framugi drzwi. – Och, jakbyś potrzebowała tej informacji do raportu to jeszcze wcześniej na korytarzu kopnęłam komendanta w przyrodzenie. Możesz zrobić z tą wiedzą, co tylko ci się podoba. Sama pójdę do HR-ów – warknęła Autumn w stronę Mii i nie czekając na odpowiedź wyszła, trzaskając drzwiami. Czy zrobiła scenę? Owszem. Czy się tym przejmowała? Już coraz mniej.
Mia Montgomery
Dick Remington

[zt – Autumn out]
ODPOWIEDZ