koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
008.

Leżały na dywanie, na środku największego pomieszczenia w domu niegdyś należącym do dziadków Ell, który oni nazywali pokojem dziennym, chociaż najwięcej czasu spędzali w nim po zmroku. Wcześniej zajmowali się pracą poza domem, ogrodem, pomocą przy wnukach, których mieli naprawdę dużo i które potrafiły być okrutnie nieznośne dla swoich opiekunów. Ell wypatrzyła plamę na suficie – nie jedną, nawet nie dwie, ale co najmniej cztery plamy, które niechybnie oznaczały, że dach wymagał naprawy. Naprawa wymagała pieniędzy, a ona ich nie miała. Więc modliła się do Przyjaznych Duchów Lasu, by nie zawalił się jeszcze przez jakiś czas. Najlepiej nigdy. Bo prawdę mówiąc, nie sądziła, by kiedykolwiek udało się jej zebrać sumę potrzebną do tak obszernego remontu.
— Wino się skończyło — stwierdziła, gdy po potrąceniu butelki, z jej dna nie wylała się nawet odrobina płynu. Nie bez trudu podciągnęła się do pozycji siedzącej. Zanim wstała, zmierzwiła sobie włosy i wzięła głęboszy oddech, by skupić się na nogach i zmuszeniu się do poruszenia nimi. Poczłapała do kuchni, wyraźnie podpita, ale szczęśliwa. Wyciągnęła z lodówki kolejną butelkę taniego, za to przyzwoitego w smaku wina i wróciła do Aeralie. — Wiedziałaś, że własny dom to koszty? Że trzeba wymieniać rury, a dach może się zużyć? Brzmi to jak żart. W dodatku nieśmieszny — mówiła, męcząc się z otwarciem butelki. — Ale za to jest mój! Mówiłam ci, że Wesley się podda — dodała z dumą. Wsunęła butelkę między nogi, i ciągnęła za korkociąg ze wszystkich sił, a korek mimo to nie chciał ustąpić. Jakby wiedział, że nie powinny więcej pić. Z drugiej strony, niby dlaczego miały być rozważne i poprzestać na jednej butelce? Były młode, piękne i miały wiele powodów, by pić. Pić i dobrze się bawić.
Nagle charakterystyczny dźwięk oznajmił, że Ell dostała się do wina, o mało się przy tym nie przewracając. — Zwycięstwo!! — zakrzyknęła uradowana. Usiadła na dywanie, wzięła kilka łyków prosto z butelki i podała ją dziewczynie.
— Chyba lecę na swojego sąsiada — przyznała, ale usłyszawszy to poza swoimi myślami, wybuchnęła śmiechem. — Oczywiście, że na niego lecę. Jest przystojny, doskonały w łóżku i chciałabym jeszcze raz się z nim przespać. Może dwa. Albo więcej — rozgadała się, wspominając te dwa, odległe w czasie i w zasadzie niepowiązane ze sobą przypadki, gdy uprawiali seks. Lubiła te przypadki, mimo że jeden z nich przysporzył jej wielu problemów, o których jednak nie chciała rozmawiać. Nigdy i z nikim.

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
  • 05.
Alkohol płynący w żyłach Aeralie, która naprawdę nie potrzebowała go zbyt wiele, żeby dobrze się bawić, sprawiał, że na jej twarzy widniał, wręcz idiotyczny uśmiech. Nie myślała o niczym konkretnym, nie analizowała niczego. To było niesamowite uczucie, nie czuć nic prócz nieograniczonej radości. Obok niej leżała jej przyjaciółka, rozmawiały, spędzały przyjemnie czas, opijały to, że Wesley w końcu się wyprowadził. – Ja jeszcze mam – odpowiedziała, machając swoją butelkę. Szczerze powiedziawszy, od paru minut piła coraz mniej, bo wiedziała, że jeśli przekroczy granicę, wtedy zapomni o wszystkim, o czym rozmawiały. Ludzie na ogół nie zastanawiali się, kiedy nadchodził ten moment, że wystarczy, ale Aeralie w każdej dziedzinie swojego życia była aż nadto odpowiedzialna, chciała wszystko kontrolować i nie brała pod uwagę tego, że coś mogłoby się nie udać.
- Tak. Caleb ostatnio pytał czy mam termity, rozumiesz? Myślę, że nie mam, ale gdyby jednak były, to… nie wiem. Obudzę się rano i nie będę miała ścian? – zapytała całkowicie poważnie, bo tamtego dnia to nie było aż takim problemem. Kiedy rozmawiała z Calebem, naprawdę wydawało jej się, że w jej domu nie ma żadnych owadów, ale teraz już nie była tego taka pewna. – Zabrałaś go na tę kolację? – zapytała, bo chyba wypadło jej to wcześniej z głowy. Na pewno rozmawiały o tym w pracy, że Wesley zamierza wyjechać albo o czymkolwiek innym związanym z domem, ale Aeralie zupełnie zapomniała, że wcześniej namawiała przyjaciółkę, żeby jakoś dogadała się z Mills-Cohenem. Jakoś to znaczy zaproszeniem go na kolację. Co ostatecznie chyba i tak było głupim pomysłem. – Brawo – odkrzyknęła, równie zadowolona. Podniosła swoją butelkę na znak, że na jej dnie jeszcze znajdzie kilka kropel wina.
- Co? – wyrwało jej się, bo Ell wcześniej o tym nie wspominała. To nie tak, że musiała tłumaczyć się Aeralie ze wszystkiego, ale Eaton kochała takie wiadomości. Lubiła, kiedy jej bliscy byli szczęśliwi, a Ell wyglądała na rozpromienioną. Nawet, jeśli rządził nią głównie alkohol i nawet, jeśli to był wyłącznie seks. Jeśli sprawiał jej radość, to świetnie. – To znaczy, że powinnaś to powtórzyć, jeśli on też tego chce. Po co się ograniczać? – wzruszyła ramionami. Starając się uważnie patrzeć na Donoghue.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Zmarszczyła brwi, poważnie rozważając problem termitów. Jednocześnie – bo przecież Ell nie potrafiła skupić się wyłącznie na jednym temacie – zaczęła się zastanawiać nad tym, na jakim etapie życia się znalazły. Niedawno pragnęła tego domu, jak niczego innego, a teraz przytłaczała ją ilość obowiązków, jakie wiązały się z jego posiadaniem. Niedziałająca hydraulika? Termity? Kiedy tego typu sprawy zaczęły górować nad rozmowami o błahych marzeniach, dowcipkowaniem z mieszkańców miasteczka i rozważaniami dotyczącymi życia poza planetą? — Termity to poważny problem. Gdy byłam w Portoryko, poznałam jednego malarza. A może był muzykiem? Nieważne. Za to ważne, że miał kolegę, którego ciotka rozwiodła się z mężem i temu mężowi dach spadł na głowę podczas snu! Właśnie przez termity. Nieźle, nie? — opowiedziała, nie po to, by ją przestraszyć, ale by Aeralie miała się na baczności. Pewnie powinna wezwać specjalistę, który pomógłby ustalić, czy należało przejmować się insektami. Chyba, że Caleb żartował, wtedy mogła spać spokojnie. — Chyba jednak chodziło o sąsiadkę męża — napomknęła, bo niektóre z poznanych w podróży historii mocno się jej plątały; szczególnie teraz, gdy zamiast krwi miała w żyłach wino o podobnym kolorze. Idealny substytut. Gdy wracała wspomnieniami do tamtych lat, czuła ukłucie żalu, że już więcej tego nie robi, że przestała zwiedzać świat i dała się pochłonąć przez Lorne Bay.
— Zabrałam go — przyznała, odnosząc się do kolacji. — Po niej postanowił wyjechać. Chyba go natchnęłam. Albo przegoniłam — stwierdziła, z rozbawieniem wzruszając ramionami. Wesley zniknął, przestał być problemem, ale jednocześnie pozostawił po sobie wolne miejsce, którego Ell nie mogła zapełnić. Czasami za nim tęskniła. Za kłótniami, przekomarzaniem się, ale też jego obecnością. Dom po dziadkach nie był ogromny, ale dla jednej osoby miejsca było aż nadto. I miło byłoby dzielić się z kimś rachunkami.
— Chyba dużo czasu spędzasz z tym całym Calebem, co? — zauważyła, zerkając na przyjaciółkę z zaciekawieniem i wypiekami na twarzy, które spowodowane były alkoholem. Przypomniawszy sobie o winie, pociągnęła z butelki kilka łyków. Wciąż siedząc na podłodze, oparła się o brzeg kanapy.
— Gdybym mogła, poszłabym do niego w tej chwili. W końcu mieszka obok. Ale, wyobraź sobie, ma dziewczynę — ostatnie słowo wypowiedziała ze wstrętem. Ell nie szufladkowała relacji, w zasadzie nigdy nie była w żadnym określonym związku. Na swoim koncie miała jedynie przygody i wcale jej to nie przeszkadzało. W przypadku Milo nie miało być inaczej – seks, nic więcej. Wściekała się dlatego, że nie mogła go mieć. To ją frustrowało. — Uwodzę go, a ten nic! A przecież sypiał już ze mną, będąc z nią — dodała, nie widząc tym wszystkim żadnego problemu. Krzywdzili ów nieświadomą dziewczynę? Być może. Jednak był to problem Milo, Ell nie zamierzała się przejmować, bo niczego by to nie zmieniło.

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
To chyba nie był dobry pomysł – zastanawiać się nad dość… przykrymi sprawami. Alkohol sprawiał, że jeszcze bardziej dramatycznie to traktowały, a przecież to były kwestie dotyczące codzienności i chyba każdy w życiu spotkał się z przeciekającą rurą, dachem, czy zepsutym kranem. Na przeszkodzie stały tylko finanse. Aeralie nie musiała martwić się o koszty remontu, bo spadek, który otrzymała po śmierci rodziców, nadal leżał na jej koncie. Nie musiała korzystać z tych pieniędzy, bo miała dach nad głową i pracę, dzięki której utrzymywała się na normalnym poziomie. Może bez jakichś ekstrawagancji, ale nie potrzebowała ich do szczęścia. W przyszłości planowała, jednak przejęcie kwiaciarni, w której pracowała. Sama nie wiedziała, dlaczego jeszcze tego nie zrobiła, ale najwyraźniej okazało się, że to nie jest wcale takie głupie, skoro jej dom również potrzebował kilku poważniejszych napraw. – Rzeczywiście, to… wstrząsające. Rozumiem, że nie przeżył? – zapytała. Sama chyba wolała nie posiadać tej wiedzy, czy w jej domu zalęgły się terminy czy nie, bo jednak dobrze było jej w życiu ze świadomością, że ma dach w dosłownym tego słowa znaczeniu wyżej niż wklęśnięty w ciało.
- Pewnie to drugie – odpowiedziała, oczywiście, żartując, bo subtelna Ell nie mogłaby przecież nikogo przegonić, prawda? To też żart. – Może poczuł, czym jest życie i chciał z niego skorzystać w pełni? – zapytała. Nie miała pojęcia jakie były pobudki Wesleya, ale najważniejsze było to, że jej przyjaciółka odzyskała swoje cztery kąty. Może nie prawnie jej, ale na pewno biorąc pod uwagę więzy rodzinne.
Wzruszyła ramionami. – Ochrania mnie – westchnęła. To było głupie. Nie mówiła nic Ell o tym, co ostatnio działo się w jej życiu, bo nie chciała, żeby przez jej paplanie Ell stała się jakaś krzywda. Ale zakładała, że nie ma żadnego podsłuchu, a gdzieś tam w krzakach za domem Ell w samochodzie siedział facet, który miał mieć na nią oko. – Dostawałam pogróżki od ludzi, którzy zabili mojego brata. Mam się nie wtrącać – wyjaśniła. Powiedziała to lekkim tonem jakby nic się nie działo, bo chyba było jej już wszystko jedno. Chcą ją zabić, to niech to w końcu zrobią i przestaną pierdolić.
- Ma dziewczynę i sypiał z tobą? Ma dziewczynę, a ty go uwodzisz? – otworzyła szerzej powieki. Aeralie tak nie umiała, więc była pełna podziwu. – Niegrzeczna jesteś – wyszczerzyła się. Pewnie, gdyby nie alkohol, uznałaby Ell za wariatkę, ale teraz było jej naprawdę wszystko jedno. Może przestała w końcu myśleć, że musi coś robić dla kogoś, może czas najwyższy zrobić coś dla siebie? Ell praktykowała tę zasadę dość wyraźnie i wydawała się być pozbawiona kłopotów.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Perspektywa spadającego na głowę dachu rzeczywiście brzmiała marnie; Ell podchodziła do tego z dystansem, a nawet dość lekceważąco, licząc, że wszystko będzie dobrze! Przezorność nie była jej mocną stroną. Szkoda, bo może gdyby ubezpieczyła dom, teraz miałaby czym zapłacić za naprawę hydrauliki. Jeśli okaże się, że oprócz tego powinna wymienić pozostałe instalacje, będzie musiała zacząć zarabiać rozbierając się w klubach – nie żeby miała z tym jakiś problem, bo nagość ani trochę jej nie krępowała, ale wolałaby, żeby starszy brat nie musiał słuchać o tym, że jego młodsza siostra zdejmuje stanik przed napalonymi mężczyznami w kryzysie wieku średniego. Szanujmy się; chociaż trochę.
— Przeżył! Wszyscy myśleli, że już po nim, ale okazał się twardzielem. Później podpalił gruzowisko, bo myślał, że tak wytępi robactwo, ale nie zapanował nad ogniem i pożar rozniósł się po okolicy, przez co wsadzili go do więzienia — dokończyła opowieść, zwieńczając ją bezradnym wzruszeniem ramion. — Szczęście w nieszczęściu — skomentowała i pociągnęła kilka łyków z butelki.
— Dobrze by było, gdyby znowu się zakochał. Nie znajdzie nikogo tak dobrego, jak Hallie, ale przynajmniej byłby szczęśliwszy — stwierdziła, nie mając żalu do byłego szwagra. Trudno powiedzieć, czy pogodziła się ze śmiercią siostry. Minęły lata, a ona dalej ją wspominała, za każdym razem czując nieprzyjemny ucisk na klatce piersiowej; dosłownie, jakby słoń próbował na niej usiąść! Wesley pewnie miał podobnie. Może nowa miłość by go uleczyła?
Oczy prawie wyszły jej z orbit, gdy usłyszała o groźbach. Podciągnęła się, opierając sylwetkę na łokciach i przez chwilę wyglądała, jakby ktoś wyrwał jej język. Zaniemówiła, a to rzadko się zdarza. — To takie romantyczne! — palnęła, nagle doznając olśnienia. — Strzeże cię przed bandziorami w kapturach! Ocali ci życie, a wtedy ty rzucisz mu się na szyje i obsypiesz pocałunkami — trajkotała, jak potłuczona. Dopiero po chwili skrzywiła się i zmarszczyła czoło. Otworzyły się odpowiednie przegródki w jej mózgu i dotarło do niej, że Aeralie była w niebezpieczeństwie. — Ale to tak na poważnie? Masz problemy? — zaniepokoiła się i nawet odstawiła butelkę na bok; to świadczyło o tym, że wreszcie poważnie podeszła do wyjawionej tajemnicy.
Gdy wróciły do tematu sąsiada, Ell westchnęła. Nie do końca odnajdowała się w tym wszystkim. Lubiła Milo, a przede wszystkim lubiła seks z Milo. Od ostatniego razu minęło trochę czasu i chętnie by sobie odświeżyła pamięć. Dziewczyna? Była przeszkodą, ale przecież nie musiała się o niczym dowiedzieć; dokładnie jak w przypadku poprzednich razów.
— Zaraz niegrzeczna?! Po prostu wykorzystuje swój urok. Kto mógłby się mi oprzeć? — zażartowała, powabnie poruszając ramionami, jakby chciała wprawić w ruch biust. Ten jednak był za mały, by majtał się pod bluzką niczym w Słonecznym Patrolu.

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Prawdopodobnie, gdyby nie spadek, Aeralie czekałby podobny los. Bo szczerze powiedziawszy, prócz robienia bukietów i malowania, nie była zbyt utalentowana. Ba, nie wiedziała czy w ogóle potrafiłaby kogokolwiek zachęcić do dawania jej napiwków. Na scenę musiałaby wychodzić solidnie pijana, bo jej ruchy taneczne były tylko… względnie zgrabne. No dobra, może nie było tak źle, ale zawieranie nowych znajomości nie wychodziłoby najlepiej, więc prawdopodobnie nie potrafiłaby się nawet dostatecznie dobrze zaprezentować szefowi takiego klubu, żeby dostać pracę. Czasami zastanawiała się czy nie jest zbyt dzika, żeby żyć w normalnym społeczeństwie. Uciekała od wszystkiego, unikała ludzi (poza Ell i Calebem) i naprawdę nie miała pojęcia jak to zmienić. Trudno było jej odnaleźć się w większym tłumie. Może w tym leżał jej problem? Może dlatego nie potrafiła dać szansy członkom gangu jako po prostu ludziom, a nie kryminalistom, bo nie próbowała tego zrobić z jakiegoś irracjonalnego powodu? Zazdrościła Ell jej pogody ducha, spontaniczności, tego luzu. Wiedziała, że Donoghue zaprzyjaźniłaby się tam z każdym nie tylko dlatego, że była piękna, ale również dlatego, że była niesamowitą dziewczyną, inteligentną i zabawną. Zrobiłaby furorę w każdym miejscu, w który znalazłaby się, a Aeralie była częściej sceptycznie nastawiona niż trwało całe jej życie. Męczyło ją to. – Chyba miał dość ciężki żywot, co? I trudny charakter – zażartowała głupio. Roześmiała się cicho, bo skoro facet przeżył, to przestała przerażać ją wizja spadającego dachu. Tak po prostu. Dzięki ci, wino.
- Pewnie potrzebuje czasu – odpowiedziała. Wszyscy potrzebowali czasu po takim zdarzeniu. Jedni mniej, inni więcej. Aeralie też po śmierci rodziców trochę odpuściła sobie życie, zwłaszcza, że rozstała się wtedy z Liamem. A teraz? Po Travisie? Zmarł w innych okolicznościach, z własnej głupoty i winy. Chyba dlatego łatwiej było jej to znieść. Bo to nie była wina losu, tylko idiotyzmu Travisa, w który wpakował również ją. Była na niego zła, więc rzadziej myślała o tym, że rzeczywiście nigdy go już nie zobaczy.
- Może się tak zdarzyć – parsknęła śmiechem. – On też mnie pocałował, wiesz? – powiedziała w końcu. Co prawda, Aeralie spławiła go podobnie do niego, ale ona raczej potraktowała to jak żarty. Była ciekawa, jak Caleb będzie zachowywał się później, ale póki co, nie miała żadnej wymówki, żeby się z nim zobaczyć. Poza tym, w związku z tymi groźbami chyba był trochę zajęty. Gang również próbował znaleźć osobę odpowiedzialną za to. – Chyba tak. Liczę, że szybko się skończą – westchnęła.
- Nie wystarczy ci już dowodów, że oszalał? Może niech rzuci najpierw tę laskę, co? Chociaż… to nie nasz problem – wzruszyła ramionami. To był raczej problem tego faceta, ale Aeralie nie chciała znaleźć się w jego skórze, kiedy prawda wyjdzie na jaw. Bo przecież zawsze wychodzi, w którymś momencie któraś strona cierpi. Szkoda by było, gdyby on cierpiał podwójnie, skoro prawdopodobnie straci swoje jaja.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Należałoby zacząć od tego, że Ell nie zabiegała o względy lub sympatię. Była sobą – zawsze i o każdej porze. To wiązało się z natrętnym gadulstwem, wyraźną nadpobudliwością, zamiłowaniem do taniego wina i masą spontanicznie podejmowanych decyzji. Oczywiście trafiały się osoby, które doceniały w niej te cechy; one sprawiały, że w obecności Donoghue nie sposób się nudzić. Ale równie wielu było ich przeciwników. Nie każdy wytrzymywał przy niej dłużej niż piętnaście minut, bo potrafiła być męcząca. Na szczęście nie zależało jej na tym, by wszyscy wkoło mieli o niej dobre zdanie. Miała wielu znajomych, jednak opinia tylko kilkorga była dla niej naprawdę ważna. Z drugiej strony, nie była pewna, czy gdyby Aeralie – którą uważała za bliską przyjaciółkę – wytknęłaby jej jakiś błąd lub niewłaściwie postępowanie, przejęłaby się. Ell działała pochopnie, nierozważnie i rzadko liczyła się z cudzymi uczuciami. To nie były wartościowe cechy! Może ktoś powinien nakłaść jej oleju do głowy i sprawić, by stała się bardziej roztropna i zrównoważona? Gdyby trafiła między członków gangu, pewnie próbowałaby zarazić ich swoją radością. Tylko czy oni by tego chcieli?
— Chyba był po prostu głupi, co? Wywołać taki pożar, by pozbyć się kilku robaków? Nawet ja jestem bardziej odpowiedzialna — prychnęła, ale zaraz rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu, bo to było oczywiste nagięcie rzeczywistości; Ell byłaby w stanie postąpić równie głupio, co mężczyzna z opowieści.
Aeralie miała znacznie trudniej w życiu – może poza spadkiem, bo tego Elodie jej mocno zazdrościła. Przeżyła jednak więcej tragedii i pochowała więcej bliskich osób, a to z pewnością miało znaczący wpływ na jej usposobienie. Kto wie, może za jakiś czas, gdy uda jej się naprostować bieżące sprawy, odnajdzie w sobie spontaniczność? Ell chętnie by jej w tym pomogła!
— Ale masz ciekawe życie! Mnie trafił się tylko przystojny sąsiad. Ty masz własnego ochroniarza, te całe groźby i jeszcze gang na głowie! — jęknęła. I choć mogło się to wydawać dziwne, przez alkohol naprawdę pozazdrościła Aeralie takich emocji! Czyżby Ell zaczęła się nudzić we własnym życiu?
— Wpakowałam mu się pod prysznic. No, prawie. A on nic! Chyba wyszłam z wprawy — mruknęła, udając ogromne zrozpaczenie, mimo że cieszyła się, że Milo stał się wyzwaniem.

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Aeralie zależało na akceptacji innych i źle czuła się w momencie, kiedy ktoś miał jej coś do zarzucenia. Zazwyczaj usilnie starała się to naprawić. Teoretycznie wiedziała, że nie każdy musi czuć do niej sympatię, ale nigdy nie zachowywała się też tak, żeby wzbudzać w kimkolwiek jakąś niechęć. A przynajmniej bardzo próbowała się tak nie zachowywać. Zresztą, nie mogła zbyt wiele mówić na ten temat, bo nie miała zbyt wielu bliskich ludzi, nie miała pokaźnej liczby znajomych, nie zawierała znajomości w takim tempie jak Ell, bo chyba po prostu tego nie umiała. Nie była szczególnie otwarta, nawet wtedy, kiedy wydawało się, że stara się na ludzi otworzyć. Wbrew pozorom, lubiła swoją samotność. Czasami brakowało jej obecności innych osób, ale dzwoniła wtedy do Ell albo nadprogramowo wpadała do kwiaciarni, żeby przynajmniej pobyć z klientami. Nie czuła potrzeby wchodzenia w związek za związkiem. Może obecność Caleba odrobinę teraz zmieniła, bo lgnęła do niego, ale jednocześnie bardzo bała się tego, co mogłaby ta relacja przynieść i pesymistycznie uważała, że właściwie tylko jedno – jej złamane serce.
- Był kretynem – westchnęła. – Jest milion sposób, żeby coś na to poradzić. Ludzie biorą pieniądze za pozbywanie się robactwa, a on podpalił chatę? – gapiła się na przyjaciółkę z niemałym niedowierzaniem. Ale nawet pijana Aeralie starała się myśleć zadaniowo i racjonalnie. Popełniała masę błędów, to było raczej ściśle związane z życiem, ale chyba głównie w kwestii uczuć. W tym naprawdę mocno się gubiła. I nie sądziła, żeby potrafiła kiedykolwiek odnaleźć. Chyba już zawsze miało tak być. Mimo ogromnej ilości alkoholu wlanej w siebie już nigdy nie pozbędzie się jakiegoś głazu ze swoich pleców. – Tak, mogą mi urwać łeb, to rzeczywiście świetna zabawa, Ell – odpowiedziała z przekąsem. Zdecydowanie musiała napić się wina. Dlatego pociągnęła zdrowy łyk, a kiedy okazało się, że butelka jest pusta, poprosiła przyjaciółkę o kolejną. – Jestem popierdolona, że w ogóle ci o tym mówię – chyba jednak była zbyt pijana na kolejną butelkę wina, ale czy w tym momencie miało to dla niej jakieś znaczenie? Nie.
- W sensie on… nic, ale nie zareagował w inny sposób? No wiesz? Skoro już byłaś pod tym prysznicem to musiałaś coś zauważyć? – zapytała. Kolejna oznaka, że była zbyt pijana. Zdecydowanie trzeźwa Aeralie nie zadałaby takiego pytania. – Bo może jednak nie wyszłaś z wprawy, tylko facet nagle stwierdził, że zachowa się w porządku. Co też słabo mu wychodzi – wzruszyła ramionami. Ell była wolna, mogła robić to, na co tylko miała ochotę, ale ten facet był zwykłym dupkiem, dlatego Aeralie była zaskoczona tym, że Ell w ogóle się nim interesuje. Ale może właśnie na tym polegała cała zabawa?

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Zanotowała w pamięci, by n i g d y nie wypróbowywać podobnej metody radzenia sobie z problemami; bez względu na to, czy będą miały one związek z robactwem czy jakkolwiek innym zdarzeniem, z którym będzie zmuszona się uporać. Wprawdzie Ell kochała proste i szybkie rozwiązania, ale czuła się również bardzo związana z przyrodą otaczającą rezerwat, dlatego nie zaryzykowałaby jego zniszczenia tylko po to, by zlikwidować kolonię termitów zjadających jej chatkę. — Taaaak, masz rację — przytaknęła, mocno przeciągając pierwsze słowo, jakby nie była pewna, czy rzeczywiście się z nią zgadza, czy po prostu nie chce szukać usprawiedliwienia na iście idiotycznego pomysłu.
— Nie bądź taką pesymistką! — zawołała. — Rozumiem, że grozi ci niebezpieczeństwo, ale masz mnóstwo czasu, by się przejmować, prawda? Założę się, że nie sypiasz po nocach, ciągle się denerwujesz i wyobrażasz sobie, że idąc do pracy, ktoś wyskoczy zza rogu, żeby cię porwać — mówiła, z typową dla siebie nonszalancją. — Teraz, przy mnie, masz wyjątkową okazję, by to olać. I wyobrażać sobie, jak będzie cudownie, kiedy uratuje cię rycerz na białym koniu, śpiewając przy tym jakąś denną arię, która wedrze się prosto w twoje serce — zakończyła dumnie wygłoszoną przemowę, a kiedy Aeralie poprosiła o wino, bez oporów podała jej butelkę. Po takiej ilości alkoholu z pewnością będzie miała kaca, ale czego się nie robi, by dobrze spędzić wieczór?
Złamane serce to uczucie, którego Ell doświadczyła tylko raz – po śmierci siostry. Przeżywała wówczas najgorszy okres w swoim życiu i nigdy więcej nie chciała tego powtarzać. Załamała się, zamknęła w sobie i przez pewien czas zupełnie nie przypominała siebie. Musiało minąć sporo czasu, by odzyskała umiejętność cieszenia się z każdego dnia. — Mówisz mi o tym, bo potrzebujesz się wygadać. Nic w tym złego. Nie zdradzasz mi przecież szczegółów, a nawet jeśli, to w razie napaści zagadam porywaczy na śmierć — dodała. Pocieszająco potarła ramiona przyjaciółki, by dodać jej otuchy. Jednocześnie nie była w tym najlepsza, więc musiała palnąć jakieś głupstwo. Ell był świetną koleżanką, potrafiła rozbawiać ludzi, ale za to zupełnie nie znała się na dawaniu porad. Usłyszała nawet kiedyś, że lepiej, by nikomu nie doradzała, bo jeszcze sprowadzi ludzi na złą drogę. Starała się tego trzymać.
— Pytasz, czy coś mu drgnęło? Zdecydowanie. Wprawdzie dopiero w szafie, nie pod prysznicem, ale co za różnica, prawda? — wzruszyła ramionami, nie orientując się, że pewnie jeszcze bardziej namieszała Aeralie w głowie. Ell miała inny system „wartości”. Lub nie miała takiego w ogóle. Dlatego nic dziwnego, że przyjaciółce nie mieściło się w głowie to, do czego się posuwała. — Bycie w porządku jest nudne. Byłoby lepiej, gdyby wszyscy zachowywali się tak, jak mają ochotę, a nie tak, jak w y p a d a — fuknęła. Przynajmniej ona się nie ograniczała!

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Mówi się, że z każdej sytuacji są dwa wyjścia i może czasami się to sprawdzało. Na pewno wszystko inne było lepsze od podpalenia własnego domu. Aeralie również nigdy by się na to nie zdobyła i nawet nie dlatego, że kochała Tingaree i jej naturalne piękno. Ona po prostu chciała mieć dach na głową, a zniszczenie domu rodzinnego wprawiłoby ją w ogromny smutek, bo to właśnie tu spędziła cudowne lata swojego życia. Nie wiedziała czy miała rację, czy ocenianie ludzi za to jak radzili sobie ze swoimi problemami było w porządku, dlatego wzruszyła ramionami. Bo może się myliła? Kto wie!
- Zszokuję cię, ale nie. Wisi mi to, Ell. Wiesz, że nie mam już rodziny, nie mam niczego, na czym mogłoby mi zależeć tak naprawdę, co mnie tutaj trzyma? – spojrzała na koleżankę. Właściwie nic, dlatego przestała się przejmować, że ktoś może ją zabić. Zdecydowanie bardziej martwiła się o Caleba i choć nie był rycerzem na białym koniu to był dla niej kimś cholernie ważnym. Gdyby coś mu się stało z jej powodu, to wtedy nie unikałaby niebezpieczeństwa. – Wiesz, co się stanie, biorąc pod uwagę moje szczęście? Jego śpiew mnie ogłuszy, a blask wypali mi wzrok – zaśmiała się, ale ostatnio naprawdę przystawała przy tym, że jej szczęście gdzieś wyparowało. – Ale dość. Wino, Ell. I chcę słyszeć więcej o seksownym sąsiedzie. I twoich sposobach na uwiedzenie go. Bo nie poddałaś się, prawda? – zapytała, szczerząc się do Donoghue. Znając ją i jej upór, zabawa jeszcze się nie skończyła, a Aeralie była gotowa słuchać o tym dalej. Doceniała pocieszenie przyjaciółki, ale rzeczywiście ciągnięcie tego tematu mogłoby ją narazić na niebezpieczeństwo. Nie wiedziała, czy akurat w tej chwili ktoś nie obserwuje domu Ell, dlatego zamierzała zachowywać się jak najradośniej potrafiła, byleby nikt nie dostrzegł, że rozmawiają na poważne tematy.
- Żadna. I nie jestem zdziwiona, że podziałało na niego twoje ciało. Tylko co wy robiliście w szafie? – zapytała, bo chyba o tym momencie Ell nie wspominała. Aeralie była pełna podziwu dla jej samozaparcia. Może nie do końca popierała to, co przyjaciółka robiła, ale to były wyłącznie jej wybory i jej życie. A Aeralie była zbyt pijana, by racjonalnie o tym myśleć. Nawet nie chciała tego robić. A na jej ostatnie słowa wzruszyła tylko ramionami, bo niektórzy mieli ochotę zachowywać się tak jak wypadało. Eaton należała do tych ludzi.


ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Takiego wyznania z pewnością się nie spodziewała. Jako osoba w pełni doceniająca ż y c i e, nie potrafiła zrozumieć, jakie procesy doprowadzają niektórych do stanu tak rozpaczliwego, by przestało im zależeć. Nie we wszystkie aborygeńskie legendy wierzyła, ale stosunek przodków do ś m i e r c i uważanej za rytuał przejścia, po którym egzystencja nie znika, a jedynie przeistacza się w inną formę, napawał ją optymizmem i sprawiał, że wcale nie obawiała się trudnego do zaakceptowania momentu przemijania. Mimo wszelkich niepowodzeń oraz problemów chciała celebrować każdy dzień, każdą chwilę. Bo skąd pewność, że za rogiem nie czeka coś dobrego?
Słowa Aeralie wyraźnie ją zasmuciły. Wręcz wprawiły w osłupienie. — Bredzisz i lepiej żebyś przestała natychmiast! — oznajmiła zaniepokojona. Przenosiła spojrzenie z twarzy przyjaciółki na butelkę wina, w myślach usprawiedliwiając tę wypowiedź alkoholem. — Wino uderzyło ci do głowy. Nie możesz tak po prostu mówić mi, że się poddajesz, że zobojętniałaś i masz wszystko w nosie! Teraz będę się martwić. Może powinnam wysłać cię do lekarza? Tak, tak. Powinnaś z kimś porozmawiać. Ale nie ze mną, ja ciągle mówię głupoty — stwierdziła, słowotokiem próbując zakryć roztrzęsienie. Wyprostowała się z przejęcia, aż poczuła nieprzyjemny skurcz żołądka. Ponownie, może to jednak wina alkoholu?
Westchnęła i przewróciła oczami, z trudnemu słuchając kolejnych, jakże o p t y m i s t y c z n y c h wywodów. — Przynajmniej ostatnim, co zobaczysz, będzie jego olśniewająco przystojna twarz! — zawołała, nie odpuszczając kolejnych prób znalezienia pozytywów w tych ciemnych wizjach werbalizowanych przez dziewczynę. Ileż w niej mieściło się czarnowidztwa i posępności?! — Dopadł cię duch zgorzkniałości i ponuractwa. Jeśli chcesz, przeprowadzę nad tobą rytuał i go przegnam. Co? — zaproponowała, klaszcząc w dłonie, choć oczywiście takiego obrządku nie znała; o ile w ogóle istniał. Mogła jednak improwizować – znaleźć i zapalić kilka świec, poświęcić na ołtarzu gdaczącą o świcie kurę i przyrządzić miksturę z ziół, którą należałoby natrzeć c h o r ą osobę. To lepsze niż nic! I skoro nikt nie udowodnił, że to nie działa, może nawet przyniosłoby jakieś efekty!
Mrużąc powieki, spojrzała na butelkę. Ostatecznie oddała ją Aeralie, ale dość niechętnie. — Chcesz poznać moje sposoby? — spytała, uśmiechając się tajemniczo. — Wiesz, to w zasadzie nic odkrywczego. Najpierw łechtasz takiemu ego. Mówisz, że jest przystojny, ma kształtne mięśnie lub jest zabawny. A później dodajesz, że chętnie się z nim prześpisz. I już. Jest twój. Bo faceci są prości i lubią seks. A jeśli to nie działa, to są dziwni. Albo w związku. Albo wolą innych facetów — paplała. Szczerość zawsze działała najlepiej. Ell nie bała się mówić o swoich potrzebach. Jeśli czegoś chciała, próbowała to zdobyć. Na chwilę obecną była przekonana, że Milo nie był wyjątkiem od reguły. Był jedynie odrobinę trudniejszy do zdobycia, grał niedostępnego. Co w zasadzie niewiele miało sensu, skoro w przeszłości już ze sobą sypiali.
— Chowaliśmy się przed jego ojcem. Jak w podstawówce — zachichotała, ale zaraz zbyła temat machnięciem ręki. Wypiła kolejną porcję wina, a jego cierpki smak przyjemnie rozlał się po jej kubkach smakowych. — Przydałby się jakiś talizman. Ciekawe czy stara Allambee wciąż je tworzy — zastanowiła się głośno; bo przecież w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone!

aeralie eaton
florystka — the potting shed
24 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
chciałaby wiedzieć, kto zabił jej brata i bardzo liczy na to, że dale, a tak właściwie caleb pomoże jej odnaleźć mordercę
Zapewne to alkohol wywołał w Aeralie tak dramatyczną reakcję, bo przecież ona kochała życie, tak na dobrą sprawę radziła sobie nie najgorzej, ale samotność doskwierała jej ostatnio bardziej niż zazwyczaj prawdopodobnie ze względu na Caleba. Bo z jednej strony był w jej życiu bardzo blisko niej, a z drugiej wiedziała, że tak być nie może i że nie potrwa to zbyt długo. On też musiał zniknąć, bo był członkiem gangu, a ona nie chciała tego tolerować przez wzgląd na śmierć swojego brata. Zamknęła się, nie mówiąc nic więcej, bo to rzeczywiście było głupie i bezsensowne. Nie mogła opowiadać takich bzdur Elle. W ogóle nikomu nie powinna ich opowiadać, bo wszystko, co mogła na tym zyskać to opinię wariatki lub desperatki. I wcale nie byłaby zszokowana, gdyby w końcu ktoś ją tak nazwał. – Okej, stop, to rzeczywiście idiotyczne – przyznała. Czyli już się zaczęło. Wysłanie Aeralie do lekarza było równoznaczne z tym, że Ell myślała, że coś dzieje się z jej głową, a przecież tak nie było. Ona po prostu podchodziła do sprawy racjonalnie. Eaton naprawdę była przekonana, że to nie są jakieś wymysły, tylko jej rzeczywiste pragnienia. Nie pomyślałaby, że jej umysł powtarzając takie rzeczy woła o pomoc.
- Jasne, jak ten rytuał wygląda? Będę mogła wykąpać się w szampanie? Albo możemy skakać dookoła ogniska jak Sandra Bullock i Bunia w tym filmie Narzeczony mimo woli, kojarzysz? – zapytała, znów się szczerząc. Cóż, Aeralie naprawdę miała ze sobą poważny problem i szczerze powiedziawszy nie miała pojęcia jak sobie z tym poradzić. Może wizyta u specjalisty rzeczywiście mogłaby pomóc? Spojrzała z uwagą na Ell, nie dlatego, że tak uważnie słuchała jej słów, po prostu zastanawiała się, czy przyjaciółka nie ma trochę racji? Czy naprawdę, biorąc pod uwagę jej wiek nie była nazbyt ponura?
- Okej, niby proste, ale ja bym nie umiała. Prędzej odgryzłabym sobie język niż powiedziała Calebowi, że chcę się z nim przespać – odpowiedziała i sama właściwie nie wiedziała, dlaczego do głowy przyszedł jej akurat Caleb, a nie jakiś inny mężczyzna. Może dlatego, że to z nim spędzała ostatnio najwięcej czasu? Prawdopodobnie. Bo przecież nie z jakiegoś innego powodu. – Bo jeśli powiedziałby mi nie, to nie wiem jakbym zareagowała. Mogłabym być agresywna, na przykład – zażartowała.
- Poproś Allambee, żeby zrobiła też coś dla mnie, co? Tylko nie taki, dzięki któremu będę mogła zaciągać facetów do łóżka. Raczej taki, dzięki któremu będę miała trochę więcej szczęścia – poprosiła. Chyba nie zdejmowałaby go przez cały dzień i całą noc, gdyby poczuła, że rzeczywiście cokolwiek daje. Nawet gdyby to był efekt placebo, to byłaby szczęśliwa.

ell c. donoghue
ODPOWIEDZ