Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
- Super - odrzekł tylko, przyjmując jej przyjęcie zaproszenia na śniadanie. Nie podszyte to było niczym. Chodził tutaj często, a potem jadł śniadanie - nie zawsze na mieście bo oszczędny z niego gość, ale zdarzało się częściej niż raz w miesiącu. A skoro to jej pierwszy raz tutaj to nie chciał by zapamiętała to jako złe doświadczenie. Zwłaszcza, że będzie to powtarzać co tydzień póki co.
- Może byłem - odrzekł nonszalancko i jakże nieprawdziwie. - Ale wiesz, że Australijczycy też grają w hokeja i mamy swoją drużynę? - przynajmniej tak słyszał, ale nie sprawdzał bo akurat hokejem się nie interesował za bardzo. Ba, nawet surfingiem się nie interesował, a to jakby nie patrzeć taki wręcz sport narodowy w ich stronach. - Wyobraź sobie, że w szkole uczestniczyłem w grach zespołowych. Jak koszykówka czy bolesne rugby - wtedy był kompletnie innym człowiekiem, ale fakt faktem brał udział w kilku sportowych dyscyplinach. Większości dlatego, że mu kazali, ale rugby to "zasługa" kolegów z tamtych czasów. Szok, że nie wylądował nigdy przez to w szpitalu bo to sport, gdzie się nie cackają.
Widać miał lepszy dzień. Może to nawet zasługa aerobiku bo to nie jego pierwsze, ani nawet nie dziesiąte zajęcia i polubił przychodzenie tutaj. Czuł się zawsze wtedy jakiś taki wypoczęty - nie żeby to miało miejsca po pierwszych zajęciach bo wtedy był okropnie marudny i miał pretensje do każdego o wszystko.
- Ta. Domyślam się... U mnie to też tylko jeden raz się zdarzyło - Autumn to była wyjątek pod wieloma względami, więc tym lepiej dla niego, że skończyło się jak skończyło i jej nie stracił. Na szczęście widać żadne z nich nie chciało sobie psuć humoru rozmową o Cami, która mimo upływu tylu lat, wciąż była dla Brooksa ciężkim tematem. Rzadko kiedy w sumie ktoś próbował z nim o niej gadać. Pewnie dlatego, że jak się zdarzało to Colton warczał, no ale... wytrwałym trzeba być! Jak widać dzisiaj się ładnie otworzył, prawda? Może kiedyś nie będzie warczał - albo chwile powarczy, a potem pójdą słowa. To też byłby postęp.
- Następnym razem brzmi spoko - nawet się lekko uśmiechnął - szok! - bo on usłyszał po prostu, że Scarlet już wie/pamięta, iż następny raz będzie. - Mój to numer cztery dzisiaj - dodał jeszcze kiedy instruktorka zaczęła zajęcia. Dzisiaj grupa była mieszana i było zarówno kilku starych bywalców, jak i nowych. Dlatego podkreślano by nikt się nie martwił jeśli nie będzie nadążać, a najważniejsze jest "poczuć rytm" - Tylko nie wychodź. Ja prawie to zrobiłem za pierwszym razem po tych słowach - rzucił do Callaway bo on uważał, że rytmu nie ma za grosz wtedy i aż go oczy bolały od przewracania pierwszego dnia. Tak czy inaczej zajęcia się zaczęły, a Colton nie miał problemu z przystosowaniem się i miał gibkie ruchy, o! Nie mniej czasem zwalniał, zerkając na Scar i pomagając jak trzeba było - choć nienachalnie by mu nie uciekła w środku zajęć. A piosenkę numer cztery był utwór co wpadł mu w ucho jak leciał po kanałach i uznał, że skoro w teledysku był aerobik to się nada - nie ma jak kryteria wyboru.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Ee, nie wiem? Mamy? — spytała ze wzruszeniem ramion, bo w ogóle nie była pewna. Jakoś tak jej nie pasowało to. Nawet jeśli drużyna hokejowa była to jednak wątpię, by osiągała jakieś spektakularne wyniki. Tak czy inaczej Scarlet nie uwierzyła Coltonowi ani przez chwilę w to, by miał być członkiem drużyny hokejowej jako dzieciak. Zresztą, znała się z niektórymi Brooksami i nie kojarzyła, by kiedykolwiek któryś wspomniał o hokeju przy niej, a przecież okazji było pewnie mnóstwo. — Wyobrażam sobie. Każdy musiał przez to przejść — oznajmiła z lekkim uśmiechem. Jakoś tak koszykówka jej nawet do niego pasowała. To musiała mu przyznać, ale rugby? Colton nie sprawiał wrażenie typowego mięśniaka – może Adam już bardziej – natomiast nie mogła mu odmówić, iż być może jego siłą był spryt i szybkość? To na pierwszy rzut oka bardziej jej do niego pasowało. — Chociaż to rugby mnie zastanawia. Nie nabawiłeś się żadnej kontuzji? — spytała jeszcze ze zmarszczeniem czoła, przyglądając mu się. W końcu rugby chyba nie było dla osób o dość wątłej posturze, prawda? Raczej takiego Coltona mogliby znieść z boiska.
Był dość wylewny, co musiała przyznać i trochę nawet docenić. Na wspomnienie o Autumn, Scarlet tylko uśmiechnęła się ze zrozumieniem. Chyba trochę liczyła na podobny rozwój sytuacji z Joelem. Chociaż nie mogła przejść obojętnie obok tego dziwnego pociągu, który wciąż przy nim czuła. Dlatego właśnie nie sądziła, by z Joelem to było takie łatwe. Cóż, nie sądziła bynajmniej by Coltonowi było łatwo rozstawać się z Autumn, ale finalnie przecież zakończyło się to wszystko dobrze.
Kończmy to proszę powoli i grajmy dalej. — Okej, nie wyjdę — obiecała tylko, przewróciwszy oczyma. W sumie ciekawa była, jaki utwór dorzucił od siebie i zamierzała mocno się skupić, by go nie przegapić. Następnie poczęła naśladować ruchy instruktora, nie zwracając już uwagi na swojego agenta ani na ludzi wokół. Po prostu skupiła się na wykonywaniu ćwiczeń. I musiała przyznać, że wcale jej nie zdziwił dobór utworu przez Coltona. To chyba oznaczało, że już trochę dane jej było go poznać, skoro potrafiła odgadnąć czy dana piosenka rzeczywiście wpisuje się w gust Brooksa, czy też nie.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
- Oczywiście, że mamy - odrzekł bez większego problemu mimo, że sam miał pewność w jakichś osiemdziesięciu procentach... ale to i tak sporo pewności! I tak prawdę mówiąc jak chodził do szkoły to te sporty zespołowe nawet mu nie przeszkadzały. Miał kumpli, bywał na imprezach, towarzyski był o wiele bardziej, więc nawet lubił sobie czasem pograć z innymi. Poza tym teraz to Colton był bardziej umięśniony bo o siebie dbał i nie bez powodu na insta wisiały foty uwieczniające to! Aczkolwiek fakt, w szkole był bardziej wątły. - Czasem. Nie złamali mi niczego, ale zdarzały się zwichnięcia. No, a siniaki to była norma. - wzruszył lekko ramionami. Teraz by mu się nie chciało w to bawić, ale wtedy czuł ten zew współzawodnictwa! Dlatego nie obawiał się aż tak kontuzji bo w sumie i tak nie wiązał nigdy kariery ze sportem. Z niczym nie wiązał - stąd tyle pracy przed znalezieniem miejsca u Callaway. - Raz tylko było gorzej jak rozwalono mi głowę. Nie zaliczyłbym jednak tego do sportu bo ktoś sobie chciał pożartować i wkopał mnie, że niby podbijałem do dziewczyny jednego z rywali. Dlatego na boisku byłem jego jedyny celem - nie wyglądało na to aby w tym momencie się tym przejmował bo na szczęście to tylko wspominki - a żart nie był śmieszny w ogóle kiedy Colton w szpitalu przez to wylądował, no ale o powodzie swego uszkodzenia dowiedział się dopiero jak przytomność odzyskał.
Obraziłby się jakby porównać Joela do Autumn - i ich relacje. Autumn nie była jego jedyną eks, ale jedyną, z którą wciąż się przyjaźnił. A wszystko to dzięki temu, że związek przerodził się z przyjaźni i nie chcieli tego stracić. W sumie pojęcia nie miał jak Scarlet i Joel się poznali oraz czy wpierw byli przyjaciółmi, ale to Colton - więc na pewno nie będzie pytać o coś takiego bo go to nie interesuje. Osobiście by wolał aby Joel pozostał w przeszłości Callaway i przestał jej mącić.
O wow. No to by się zdziwił, że ona się nie zdziwiła wyboru jego piosenki. Stał się aż tak bardzo przewidywalny? Sam nie wiedział, że coś takiego by wybrał! Szczegół, że polubił i czasem sobie słuchał w wolnej chwili. Najważniejsze, iż wydawało się, że nie jest źle u Scar. Przynajmniej miał taką nadzieję bo dzielnie naśladowała ruchy i wytrwała do końca. Pierwszy sukces osiągnięty. No, a sukces to i nagroda była! Śniadanie tylko co prawda, ale nie zmuszał do niczego, czyż nie? Dobrze sił nabrać po takich ćwiczeniach, a fakt, że Callaway się podobało tylko dzień polepszał. Może jednak istniała jakaś szansa na podbudowanie jej weny. Kto wie.

scarlet callaway

/zt x2
ODPOWIEDZ