Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cholernie niskobudżetowych. Przeszło mu przez myśl. Nie połączył faktów, że przecież mówiła o sobie, nie o nim. To nie tak, że nie był bystry - po prostu zmęczenie dało się we znaki. Bo jak inaczej dało się wytłumaczyć tak daleko idące "nieogarnięcie".
Nie, po prostu ten sen nie był potrzebny. Jestem jakiś taki rozbity. Bo przecież nie przestraszony. Dorosły mężczyzna nie boi się przecież własnej podświadomości... Prawda? W każdym razie - nie wyspał się i ta drzemka i u niego wywołała deficyt, a nie przypływ energii. Liczył na to, że nadrobi w nocy, bo inaczej kolejny dzień w trasie też może zakończyć się przedwcześnie. Oby w hotelowym łóżku, a nie na poboczu, w wyniku "przyśnięcia" na chwilę w trasie.
Ta? Zapytał tonem niezbyt bystrym, acz skupił wszelką uwagę na jej gestach i ruchach. Złapała jego dłoń i już chwilę później mocno obejmował ją ramieniem. Zimno. Stwierdził w myślach. Aż dziwne, że o tej porze roku wieczór był tak chłodny. Tak, straszna nora. Wyjedziemy rano i nigdy już nie wrócimy. Masz jak w banku. Bo nawet, gdyby twoi rodzice kazali mi odwieźć cię do Lorne, wybiorę inną drogę. Postanowione. Chociaż sam nie potrafił wytłumaczyć aż tak mocnej antypatii do tego konkretnego miasteczka. Było w nim coś niepokojącego, co sprawiało, że nie chciał pozostać w nim dłużej niż to konieczne. Oczywiście bez przesadnych reakcji - może właśnie wychodził z nich stres ostatnich dwóch dni. W sposób totalnie bezsensowny, ale przecież nie niemożliwy. Nie, co ty. Powiedział tak łagodnie jak potrafił. Przecież nie mógł być na nią zły. Współpracowała wręcz koncertowo. Chwilami dawała z siebie 130%. Ta, coś pamiętam, jak przez mgłę. Był słaby w pamiętaniu snów. Inaczej mówiąc - nigdy nie ćwiczył pamięci krótkotrwałej. Musiałem strzelać, ale nie trafiałem. Ktoś chciał nas atakować. Jakiś świr, nikt z tych którzy nas szukają. Właściwie nic więcej nie pamiętał. No może, że świr był płci żeńskiej i raczej nieletni. Chociaż twarzy nie był w stanie sobie przypomnieć. Właściwie nawet rasy. Mam. Przesunął dłonią po kieszeni w której znajdował się portfel. Jeśli coś jest otwarte o tej godzinie, to jasne. Nie zarejestrował, czy w miasteczku była stacja benzynowa. Jakiś sklep w nawigacji widział na pewno.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Potrzebowała tego prostego gestu objęcia. Poczucie bycia blisko przyniosło ukojenie dla ciągle nieswojej dziewczyny. Dla własnej wygody wsunęła dłoń w tylną kieszeń spodni mężczyzny słuchając jednocześnie tego, co ten ma do powiedzenia. – Ta drzemka nie była potrzebna – niby trasa nie była wyczerpująca, bo nie złapali kapcia, nie jechali przez totalne dziury gdzie łatwo się zgubić i nie szarżowały na nich stada dzikich zwierząt. A jednak kolejny dzień spędzony w aucie dał im mocno w kość. – Myślę, że zbyt długo jechaliśmy. Musimy skracać trasę. Najwyżej przyjdziemy dzień później ale nie będziesz tak padnięty – pomijając fakt, że sama czuła się bardzo zmęczona. A jej jedynym obowiązkiem było grzeczne siedzenie na fotelu pasażera i nieprzeszkadzanie. Teraz była zbyt odklejona żeby wymyślać i sugerować różne sposoby, czy metody relaksu. Na dobrą sprawę nic nie zastąpi pożądanej dawki snu, długiej kąpieli i co najważniejsze – zachowania odpowiedniej odległości od auta. W tej konkretnej sytuacji naturalnie…
– Aż tak? – leniwy uśmiech na chwilę zagościł na twarzy blondynki, która w duchu dziękowała za tak stanowcze podejście. – Faktycznie dziwne. Przecież ty zawsze trafiasz – skomentowała, a ton głosu jasno wskazywał na 100% pewność słów. I nawet jeśli nie ma ludzi nieomylnych, to lepiej niech Kirk pozostawi ją w tym słodkim stanie nieświadomości. – Tam coś jest. Chodź – kiwnęła głową na szyld. W środku świeciło się światło, ale nie było to wcale wyznacznikiem godzin otwarcia.
Chociaż wokół panowała cisza i w oddali nie było słychać żadnego pojazdu, który miałby wyłonić się zza zakrętu na drogę, odruchowo spojrzała w obie strony. Czysto. Można przechodzić.
Wejście znajdowało się na wysokości kolan i aby szarpać za klamkę, musiała najpierw pokonać trzy niewysokie schodki. – O, otwarte – zauważyła o wiele radośniejszym tonem głosu niż do tej pory. Sklep był pusty. Prócz ekspedientki, która kiwnęła głową na „dobry wieczór” rzucone przez Meg, nie było tutaj nikogo. Odnalezienie lodówki nie zajęło wiele czasu, bo ta znajdowała się tuż obok jeszcze jednej – z pizzą, frytkami i czymś na patelnie (tak wywnioskowała rzucając okiem na obrazek zdobiący folię). Z entuzjazmem dziecka pochyliła się nad przesuwanymi drzwiczkami aby wybrać to na co miała ochotę. Jej wymagania w tym momencie nie były wygórowane. Lód śmietankowy oblany dobrą i grubą warstwą czekolady nie był czymś wymyślnym i musiał znajdować się w każdym sklepie. – Ty też chcesz? – zapytała sądząc, że cień osoby stojącej za jej plecami należy do Kirka. Odruchowe zerknięcie przez ramię sprawiło, że omal nie zeszła na zawał. A to, że krzyknęła na cały sklep, to już inna kwestia. Bo za nią wcale nie stał Kirk, tylko mała dziewczynka. Bez słowa gapiła się na bezbronną blondynkę, która najpewniej rzuciłaby się do ucieczki, gdyby nie to, że zza regału wyłoniła się matka dzieciaka. Marudząc i narzekając na brak ulubionej marki papierosów chwyciła młode za rękę i wyszła bez jakiegokolwiek pożegnania. Tylko smarkula uśmiechnęła się pod nosem nim przekroczyła próg.
– Kurwa… mam zawał – przykładając jedną dłoń do mostka, drugą wyjęła lody. – Zapłać- podała opakowania mężczyźnie czując jak ze wstydu palą ją policzki.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie. Zdecydowanie nie była potrzebna i nie powinna się wydarzyć. Mówisz? Wydawało mi się, że wczoraj stres już zlazł, ale może to i racja - mniej forsownie, to znaczy skuteczniej. Ale z drugiej strony, póki co nie ma z nami kontaktu. A mogło być tak, że ich podróż w tej chwili nie ma już sensu i gdy dotrą do celu okaże się, że większość drogi była bezsensowna. A lepiej było stracić sześć dni niż na przykład dziewięć. Przynajmniej z jego perspektywy. I perspektywy biznesu, pozostawionego w Lorne. Może i w dobrych rękach, ale to jednak nie to samo, co doglądanie sprawy osobiście.
Ta. Nie zachęca do zostania tutaj dłużej. Szczególnie, że wracać mogą bardziej uczęszczanymi drogami które teraz odrzucili jako "zbyt oczywiste". Z resztą, był w stanie postawić ogromne pieniądze na to, że wracać będą góra parę kilometrów. Później ojciec wyśle po nią samolot, w najgorszym wypadku będzie musiała wrócić najbliższym rejsowym.
Rzeczywiście, coś było otwarte. Co zaskakujące, biorąc pod uwagę wielkość miejscowości. Należy jednak korzystać z nadarzających się okazji. W tym okazji na spełnianie małych zachcianek. Całe szczęście, akurat ta wchodziła w zupełnie standardowy zakres. Gdy zobaczył, że dziewczyna znalazła zamrażarkę, skupił się na reszcie asortymentu. Oglądał produkty na nielicznych regałach. Wybór był przyzwoity. Nie mniej i nie więcej. Z rozmyślania gdzieś między fixami do sałatek a ramenem "gotowym w 5 minut" wyrwał go krótki krzyk dziewczyny. Błyskawicznie obrócił się przez lewe ramię, robiąc jednocześnie krok w jej stronę i sięgając w kierunku broni. Był gotowy do natychmiastowego, zdecydowanego działania. Cała akcja trwała może dwie sekundy. Zobaczył, że "zagrożeniem" jest dziecko, co wcale go nie uspokoiło. Mało tego, nawet dotknął już rękojeści, gdy połapał się, że to już nie jest sen. Zdecydowanie, był przemęczony i powinien odpocząć. Potrząsnął głową, jak pies który zrzuca z siebie stres. Tym razem "zagrożenie" nie rozpłynęło się w ciemności, a po prostu podążyło za matką, zadowolone z tego, że udało się przestraszyć całkiem dorosłych ludzi.
No ja też. I to w dodatku z powodu takiej błahostki. Nie świadczyło to dobrze o jego umiejętnościach radzenia sobie ze stresem w takich sytuacjach. Ewidentnie "zmiękł" z wiekiem. Mogło to stanowić realne zagrożenie, gdyby doszło do sytuacji podbramkowej. W myślach zaczął obiecywać sobie, że to ostatnia taka akcja. Nie po to wycofał się z interesu dłuższy czas temu, żeby teraz przekonywać się naocznie, że miał wówczas absolutną rację.
Jego wzrok spoczął na półlitrówce Ballantine's. Dołączyła do zestawu. Raczej nie wypije jej całej, ale czuł, że przyda mu się rozluźnienie. Nawet to chemiczne.
Gdy wyszli ze sklepu popatrzył w stronę hotelu. Co dziwne wydawało mu się, że jest jaśniej niż w czasie gdy z niego wychodzili. Zegarek wskazywał, że to raczej niemożliwe. Pojebane miejsce. Rzuciło mu się pod nosem. Nie miał jakiegoś wielkiego przywiązania do swoich przeczuć, chociaż te były jakoś wyjątkowo kiepskie akurat w tym miejscu. Może gdyby zaczęła się jakaś gadka o kobiecej intuicji to rozważyłby noc w samochodzie, albo zrobienie jeszcze tych stu kilometrów do następnego, nieco większego miasta. Póki co twierdził, że jest mocno przemęczony. Zerknął w stronę dziewczyny i zganił się za zachowywanie się jak przestraszony kurczak. Wiedział że potrzebuje albo rozruszania które wrzuci organizmowi lepsze obroty, albo relaksu. Czemu miała służyć świeżo nabyta butelka "balasia". Obecny stan nie służył nikomu.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Przywierając do wspomnianej lodówki udami, z założonymi rękami czekała aż Kirk zapłaci za dwa lody i jak się okazało butelkę alkoholu. Jedyne czego brakowało według niej, to puszka coli zero. O ile facet miał zamiar poczęstować młodzież płynem na rozluźnienie. Tak czy siak, sklep opuścili bez dalszej dyskusji.
– Poczekaj – zatrzymała się przy pierwszym lepszym koszu, który swoją drogą już dawno temu powinien być opróżniony. Po otwarciu loda, upchnęła papierek palcem w wolnej przestrzeni nie ukrywając lekkiego obrzydzenia na twarzy. – Nie zjesz swojego? – kiwnęła głową na drugi egzemplarz. – Roztopi się – a ze zmęczenia nie zarejestrowała, czy pokój posiada na wyposażeniu lodówkę, która jest standardem w lepszych hotelach. A lepszy od tego, który wybrali, był dosłownie każdy. Drogę powrotną odbyli w częściowej ciszy przerywanej jedynie dźwiękiem odgryzanej czekolady. Przed przekroczeniem progu hotelu, Meg zagryzła zęby na drewnianym patyczku, wciskając jednocześnie dłonie do kieszeni. Przebywanie tutaj sprawiało, że blondynka czuła się nieswojo. Głupio jednak było mówić o tym głośno, więc spuszczając głowę kroczyła za Kirkiem nawet nie chcąc zerkać w stronę recepcji, czy głębi korytarza. Całe ciśnienie i niekontrolowane poddenerwowanie zeszło z niej dopiero po tym, jak pod pretekstem umycia dłoni, przyjrzała się dokładnie płytkom w toalecie. Na całe szczęście Kirk nie był świadkiem tego, jak macała pojedyncze kafelki sprawdzając, czy są solidnie przymocowane do ściany.
Wszystko wskazywało na to, że łazienka nie odbiega od przeciętnie przyjętych norm.
Żadnych czerwonych diod, dziur w ścianie, otworów inspekcyjnych (doskonale zapamiętała to określenie), czy dochodzących od sąsiadów podejrzanych dźwięków.
– Poczęstujesz mnie? – zapytała zamiast rzucić zmęczone „nalej mi”. Na niewielkim stoliku pod ścianą, stały dwie, małe butelki wody w szklanych butelkach. W ich asyście znajdowały się również szklanki o wysokich ściankach. W tej sytuacji idealnie nadawały się na najprostszego drinka świata. Szkoda tylko, że nie miała pod ręką wspomnianej coli. Siadając na skraju łóżka oparła dłonie za tułowiem odchylając powoli głowę do tylu. Oczekiwała, że lada chwila kości w kręgosłupie chrupną przynosząc oczekiwaną ulgę. Niestety tak się nie stało. Powróciwszy do lekko przygarbionej pozycji wskazała palcem na nieruszoną do tej pory butelkę wody. – Dolej mi trochę wody – co prawda nie mogło to się równać ze smakowymi dodatkami w postaci wspominanej już coli lub pepsi, ale lepsze to niż nic. – Widziałeś jak ta baba ze sklepu na mnie spojrzała? – zaczęła energicznie, prostując przy tym grzbiet. – Pojebany hotel i okolica. Lorne przy tym to metropolia – podsumowała najbardziej obrazowo jak tylko umiała mając ciągle pretensję do siebie, hotelu, albo całości. Czuła, że ta szklanka rozwiąże wszelkie problemy dnia dzisiejszego.
Że też wcześniej na to nie wpadła. Może jej mózg nie był na tyle spaczony (i doświadczony wiekiem) aby szukać ukojenia w procentach.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zdarzało mu się mieszać whisky z colą. Nie był smakoszem, purystą ani nikim takim. Nie raziło go to w męską dumę, poczucie obciachowości i tak dalej. Ale to nie był ten dzień. Szczególnie, że z colą znacznie mniej odczuwa się moc trunku, co uważał za szczególnie niebezpieczne i zdradliwe w obecnej sytuacji. W końcu mógłby obudzić się rano i okazać się mogło, że nie może prowadzić. Utknęliby wówczas w tej dziurze na kilka dodatkowych godzin. Tego bardzo nie chciał.
A, fakt. Zamyśliłem się. Powiedział, odbierając od dziewczyny papierek ze słodką zawartością. W sumie nie miał jakiejś wielkiej ochoty, ale skoro już zapłacili... Z resztą, nie było co się zastanawiać. Resztę krótkiej drogi spędzili głównie w ciszy. Nie było to jednak jakoś specjalnie męczące. Oboje mieli jakiś dziwny odpływ energii po tej nieplanowanej drzemce.
Na miejscu skupił się głównie na zrzuceniu butów, żeby poczuć się chociaż odrobinę bardziej swobodnie, wręcz "domowo". Dziewczyna w tym czasie odwiedziła łazienkę. Wszystko zupełnie standardowo. Przecież nic się nie stało.
Jasne, wybacz że bez dodatków. Lód akurat by się przydał. Albo chociaż zmrożone kamienie. W razie czego powolutku - jest dość ostra. Jak wiele tanich whiskey - była subtelna jak cios szpadlem w potylicę. Lepiej pić powoli, żeby nie przełknąć za wiele na raz. Szczególnie na początku. Nie było co się spodziewać wybitnych walorów smakowych. Właściwie ona nie miała właściwie żadnych walorów smakowych. Wedle życzenia. Picie z wodą wydawało się jeszcze większą profanacją niż picie z colą ale po prawdzie - wcale mu to nie przeszkadzało. Widziałem. Może pierwszy raz od dawna widzieli kogoś obcego, czy coś. Upił pierwszy łyk. Bez zaskoczenia. No ale nie było niczego lepszego. Ale w sumie jebać ją. Widziałem, że ty też jesteś zmęczona - dzieciak napędził nam niezłego stracha. Bez wątpienia obojgu. Tylko on wiedział jak niebezpiecznie mogło być dosłownie chwilę później, gdyby doszło do nadwrażliwej reakcji na bodziec. W końcu raz już zawalił sprawę, jednak bez konsekwencji. Rzadko ma się tak duże szczęście dwa razy z rzędu. Fakt, jest kilka razy większe. Na australijskie warunki nawet znośne. W Europie duże miasta są czasem godzinę drogi od siebie, to niesamowite. A nie był w Belgii czy Holandii, gdzie czasem wystarczy pół godziny żeby przejechać z jednego dużego miasta do drugiego.
Prostym ruchem ręki zwolnił klamrę paska przesuwając zapięcie o dwie dziurki. Znacznie przyjemniej, po całym dniu wrzynania się w brzuch. W każdym razie prześpimy się i lecimy dalej. Co prawda nie walimy w stronę metropolii ale chyba serio po tych odludziach pojadę na jakiś weekend do Perth. Żeby zobaczyć ludzi, kawiarnie, bary... może nawet cholerną galerię handlową. Pozór normalności.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
I ona naturalnie ściągnęła buty z nóg, ale zrobiła to w sposób niechlujny, bo czubkiem lewego buta przytrzymała tył prawego. Do tej pory zwracała uwagę na takie detale i możliwość zniszczenia skóry czy materiału. W tym wypadku chodziło o białe adidasy, które przy takim traktowaniu długo nie będą w dobrej kondycji. Nie zależało jej. A może zmieniła wartości? W końcu nie tak dawno otarła się o śmierć, a jej wizja zmusza do logicznego poukładania priorytetów.
Buty nie były nawet w pierwszej dziesiątce.
– Dzięki – odebrała szklankę kołysząc jej zawartością. Zapatrzona w wirujący płyn coś sobie przypomniała. – Gdzieś czytałam, albo ktoś mi powiedział, że whisky za pierwszym razem nikomu nie smakuje. Trzeba się przyzwyczaić – trochę jak do wasabi, ale tego nie polubiła do dnia dzisiejszego. Czas przekonać się, czy ruda ciecz podzieli los japońskiego chrzanu. Pierwszy łyk przezornie został szybko przełknięty, aby organizm nie zechciał silnie protestować i domagać się wyplucia alkoholu z ust. Skrzywiła się ocierając dłonią usta. – O matko, jakie to niedobre – część kubków smakowych doznała czegoś w rodzaju paraliżu, a Meg miała nadzieję, że dolana właśnie woda złagodzi nieco ten okropny smak. Nawet jeśli to wstyd, zdecydowanie wolała rozcieńczoną wersję. – Myślisz, że jesteśmy jedynymi klientami tego zajebistego hotelu? Ta gówniara mnie wystraszyła. Dlatego krzyknęłam. Myślałam, że ty za mną stoisz – kolejny drobny ruch nadgarstkiem, aby wprawić już jaśniejszą ciecz w ruch i podejście numer dwa. Tym razem odważniej, ale nie obeszło się bez konieczności skrycia buzi za kurtyną blond włosów. Słodkie lody były bardzo kiepskim „podkładem” pod picie. O wiele lepiej sprawdziłoby się coś tłustego, co spowolniłoby efekt działania procentów. I przegryzka… królestwo za chrupki, krakersy albo popcorn! Nie wspominając już o pizzy, czy czymś równie smacznym, co chętnie by zjadła.
– Fajnie byłoby wyjechać na dłużej. Może na studia? – powędrowała wzrokiem do źródła dźwięku, którym okazała się odpinana klamra w męskich spodniach. – Ojciec mnie nie puści – „nie ma takiej możliwości” chciałoby się dodać. – Bycie jedynym dzieckiem jest do dupy – podsumowała dopijając to co miała w dłoni do końca. Dreszcz jaki przeszył jej ciało zjeżył wszystkie drobne włoski na karku i rękach uwidaczniając tak zwaną „gęsią skórkę”. – Może nawet uda ci się coś wyrwać – uśmiechnęła się tajemniczo przez co trudno określić, czy to dobre życzenie dla Kirka, czy czysty sarkazm. – Mocne – odkrywczo zauważyła, że wszystko stało się takie dziwne i przyjemnie „miękkie”. I nie chodzi tutaj o meble, które byłyby magicznie wykonane z puchu, ale o stan umysłu i prawdziwe, wręcz namacalne rozluźnienie. Wielce prawdopodobne, że alkohol dotarł do mózgu i śmiało krąży w krwi wprawiając ciało w ten błogi stan. I to bardzo dobre określenie.
Było błogo.
Na tyle, że zapragnęła to podtrzymać. Potrzeba rozluźnienia była na tyle silna, że zeszła z łóżka i sama dorobiła sobie porcję numer dwa. Tym jednak razem z mniejszą ilością wody. – Myślisz, że prysznic pomieści dwie osoby? – wypaliła nagle z poważną miną. I tutaj wydawać by się mogło, że jej myśli zeszły na bardzo nieprzyzwoite tory. Prawda była taka, że nie chciała zostawać sama ani w łazience podczas mycia, ani w pokoju gdyby nadeszła kolej Kirka. Pomysł na wyjście z sytuacji wydawał się wręcz genialny w swej prostocie.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie wiem czy nikomu, ale mnie nie smakowała. W dodatku spowodowała koszmarnego kaca, z potwornym bólem głowy włącznie. Co było bardzo dziwne w wieku lat dwudziestu i pozostawiło lekcję na długi czas. Jeszcze dobrą dekadę podchodził do popularnej "łychy" z dużym dystansem mając we wspomnieniach tamtą imprezę, a właściwie dzień po niej. Niektórzy mówią, że jak zaczyna ci smakować, to masz problem. Albo stajesz się alkoholikiem, albo koneserem... W sumie ciekawą kwestią było, czy te dwa "fachy" da się łączyć. Odnośnie wody - nie oceniał. Wiedział jednak, że to jak powolne zrywanie plastra - cieczy robiło się więcej, moc alkoholu słabła wraz z rozcieńczeniem zaś goryczka nie stawała się cudownym sposobem słodka.
Ale to jej wybór.
Stawiam, że tak. Rejestracje pozostałych aut na parkingu były mniej lub bardziej lokalne. To też zbyt mało uczęszczana trasa, żeby przyciągać kierowców ciężarówek - w końcu duża część z nich śpi po prostu w kabinie, po to mają z tyłu część sypialną. Turystyką też nie stoją. Więc ewidentnie hotel jest nastawiony na tranzyt w długich podróżach, może jakichś robotników. Myślę, że dla dowolnej ekipy specjalistycznej trzeba zroganizować tutaj nocleg, bo w promieniu wielu kilometrów nie ma specjalistów na przykład od wiercenia studni. Pewnie też bardziej wyspecjalizowanych budowlańców, elektryków i tak dalej. Byłem dosłownie trzy kroki dalej. No, może sześć. I też napędziłaś mi stracha. Przesadnie wielkiego stracha jak na tak głupią sytuację. Teraz i jego dopadła myśl, że jak będą coś pić, to powinni też coś zjeść. Lody są słodkie i na mleku. Nie istniała gorsza kombinacja jeśli chodzi o potencjalny podkład.
Myślę, że jakbyś chciała studiować w Wielkiej Brytanii, albo gdzieś w Europie... No nie wiem. Pewnie chce, żebyś miała dobre wykształcenie, a nie wszystko da się ogarnąć w Australii. Tutejsze uniwersytety nie były złe. Ale i tak, nawet bardziej "światli" przedstawiciele klasy średniej starali się wysyłać dzieci za granicę. Co dopiero Daniel, który zawsze cenił to, co najlepsze. I Kirk dałby głowę, ze tak samo traktuje swoją córkę. Wiem. Bo on też nie miał rodzeństwa. A przynajmniej nic o tym nie wiedział. Chociaż biorąc pod uwagę skrajnie mało rozrywkowy sposób bycia jego rodziców, szanse na "zaginione rodzeństwo" były niemal zerowe. Na słowa o wyrwaniu kogoś poruszył tylko zamkniętymi ustami w geście który mógł wyrażać "może i tak". Szanse miał naprawdę spore. Z resztą, to nie było tak, że mu się nie zdarzało.
Nawet. Chociaż woltaż był całkowicie standardowy dla tego typu alkoholu. Na dwie osoby to wcale nie było dużo. I bardzo dobrze, bo jutro trzeba gnać w dalszą drogę będąc w możliwie najlepszej kondycji.
Myślę, że tak. Acz oczywiście bez ekwilibrystyki. Gdy się o niej myśli, wynajmuje się pokój z łazienką dostosowaną do potrzeb osób niepełnosprawnych. Sprawdzona metoda...

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– To ma sens. Brzmi jak dobry wstęp do alkoholizmu – czy w takim wypadku jej matka była alkoholiczką? Bardzo często późnym popołudniem, a nawet wieczorem widywała panią Miller w towarzystwie kieliszka z winem. Ten widok tak mocno wpasował się w domową codzienność, że stał się czymś zupełnie normalnym. Przy tym warto nadmienić, że matka nigdy nie bełkotała ani nie zataczała się jak ktoś, kto przesadza z procentami. Do tej pory Meg nie rozważała tego w kategoriach nadużycia..
I teraz nie było to bardzo interesujące. Z pewnością ten wyjazd sprawi, że na wiele aspektów spojrzy inaczej po powrocie do domu.
– Zwróciłeś na nie uwagę?- ona nawet nie była w stanie określić ile samochodów znajdowało się na parkingu, a co dopiero mówić o rejestracjach. To, jakie szczegóły wychwytywał Kirk było imponujące. Jego uwagę przyciągały rzeczy, o których ona nawet nie myślała. Gdy się nad tym zastanawiała, to miało sens. – Chcesz być krok przed nimi – kim byli ów „oni”? Nie musiała wyjaśniać. – Na robotników i nas – wskazała dłonią przyłożoną do mostka na własną osobę. – Uciekających nie turystów – bo co tutaj zwiedzać. Jak sam zauważył, jechali bocznymi drogami trafiając częściej na bezkresne nic, niż ciekawe pod względem rekreacyjnym miasta. – Czemu akurat od studni?- rozbawiło ją to. Spojrzała na mężczyznę z szerokim uśmiechem do momentu, aż wargi nie zetknęły się z brzegiem szklanki. To co dla niego było zupełnie oczywiste, ją zaskakiwało. Przy odrobinie alkoholu, było zabawne. Wiedza związana z koniecznością pozyskiwania wody w miejscach takich jak to, dla mieszczucha była totalnie zerowa. – Byłeś za regałem – pogroziła mu palcem. W innej alejce.
Kłamczuszek.
W żaden sposób nie powstrzymywana przez mężczyznę, popijała sobie trunek małymi łyczkami z miną jakby robiła to za karę albo pod przymusem. A wcale tak nie było. – Sorry. To było niekontrolowane – a dla potwierdzenia słów, wystarczy cofnąć się pamięcią do koloru policzków blondynki, które chwile później spłonęły czerwienią. Ze wstydu rzecz jasna. – Teraz już nie mam zielonego pojęcia czego on może chcieć. Fajnie jeśli zapytałby czego ja chcę – ale o tym mogła jedynie pomarzyć. O tym, że była już dorosła, wiedział Kirk. I to wcale nie dlatego, że z nią sypiał.
– Czemu jesteś taki… zmarnowany?- bo jej nastrój skoczył o dobrych kilka punktów w górę. Nie rozstając się ze szklanką, klęknęła przy swojej walizce przesuwając suwak z jednego końca na drugi. – Pamiętaj żeby mi przypomnieć oooo – sięgnęła w głąb wydostając tubkę na wykończeniu – Paście do zębów. Muszę kupić – bo w warunkach domowych wpisałaby przypomnienie w telefon. Teraz wszystkim dzieliła się z Kirkiem. Po zabraniu wspomnianej pasty, szczoteczki, kosmetyczki, bluzki w rozmiarze L i swojego ręcznika, poszła do łazienki zostawiajac otwarte szeroko drzwi. Po umyciu zębów wypłukała usta i nim zaczęła się rozbierać, upiła łyk alkoholu bo oczywiście zabrała go ze sobą. Zupełnie wyluzowana wyjrzała zza progu. – Zanim będziesz podrywał dupy w Perth, może poderwiesz mnie? – uniosła cwaniacko kącik ust do góry musząc przyznać, że Ballantine’s podziałał na libido skutecznie je rozbudzając. Pytanie czy podziała tak na faceta 40+.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Najgorzej, że nieświadomego. Jak w sumie większość nałogów. Świadomość, że się go ma oznaczała na ogół, że problem był już bardzo poważny. Albo, że zaczynało się z nim walkę. Alkoholizm był bodajże drugim najpopularniejszym nałogiem na świecie i póki nie był w fazie ostatecznego zdegenerowania uzależnionego - bywał całkiem akceptowalny społecznie. W końcu mało kto potępiał bliźniego za dwa piwka po kolacji. Nawet jeśli pijane były codziennie.
Tak, zboczenie zawodowe. Bardzo dużą uwagę przywiązywał nie tylko do rejestracji ale i do samych samochodów. Szczególnie tych sprzed kilkunastu lat, gdy zaczynał swoją pracę zawodową. Przyjazd każdego z nich wiązał się z nowym wyzwaniem a czasem niemałym stresem z powodu zagadki do rozwikłania. A była to epoka "wczesnointernetowa", więc dotarcie do schematów poszczególnych aut nie było tak banalne jak teraz. O Youtube też można było pomarzyć. Dlatego komorę silnika takiej Toyoty Starlet IV genereacji znał na przykład do dziś na pamięć i nieliczne już dzisiaj "starletki" zawsze przyciągały jego uwagę. Muszę. I myślę, że będziemy. Miał świadomość tego, że zabijaka z niego żaden. Pewnie wahałby się, gdyby miał pociągnąć za spust celem pozbawienia kogoś życia. Szczególnie, że nie każda sytuacja jest tak abstrakcyjna i jednoznaczna jak w ostatnim śnie. A to właśnie taka decyzja w chwili zagrożenia jest kluczowa. Szybkość dobycia broni i celny strzał były kluczowe. Bo woda to podstawa do mieszkania gdzieś. A rzek tu raczej niewiele. Wyjaśnił prosto. To właśnie studnie głębinowe umożliwiły osadnictwo w wielu miejscach. W innych dowożono wodę beczkowozami i niestety - albo była chlorowana na potęgę, albo szybko się psuła. Teraz to rozwiązanie jest stosowane tylko awaryjnie i nie ma praktycznie siedlisk bez żadnego dostępu do wody. Przynajmniej w wysoko rozwiniętych krajach.
Byłem. Ale moje kroki są też dłuższe niż twoje. Obrócił to w żart. No, może osiem albo dziesięć. Na bank nie więcej. Z resztą, rewolwer wydatnie skracał odległość, więc nie miało to aż tak kluczowego znaczenia gdy już ją widział.
Ja bym się pilnował. Kac po whiskey jest straszny, więc ostrożnie z nią. Powiedział właściwie wciąż zabawowym tonem. Nie miało to za wiele z pouczenia a już na pewno nie miało znamion protekcjonalnego tonu. Może i coś się zmieni. Po tej całej akcji na pewno będą musieli mieć z tyłu głowy, że potrafisz być samodzielna. Bo nikt raczej nie miał złudzeń, że Kirk jest marną niańką. Ostatecznie za granicą możesz być też bezpieczniejsza. To nie jest takie proste wysłać drabów na drugi koniec świata. A już na pewno nie niezauważonych. No i samo porwanie to też trudniejsza sprawa. Szczególnie, że mówimy o bądź co bądź, marginalnych w skali świata grupach przestępczych. Żadna tam sycylijska mafia czy inna yakuza.
Jasne, jakby co bierz moją. Nie była duża, więc na długo nie wystarczy szczególnie, gdy będą używały jej dwie osoby. Ale do końca drogi powinna wystarczyć na luzie. Gorzej później, bo do sensownego sklepu też było ładnych kilkadziesiąt kilometrów.
Kirk usiadł w fotelu i dolał również sobie. Nie umknęło jego uwadze, że jej szklanka zniknęła ze stolika i łatwo było się domyśleć, gdzie powędrowała. Może. A dasz się poderwać? Wiesz, różnica wieku i tak dalej. No i na bank nie polecisz na kasę, bo masz jej więcej. Wstał i poszedł w kierunku uchylonych drzwi. Również ze szklanką w dłoni. Nie wszedł jednak do środka a jedynie zapukał w futrynę. Trzy razy, bardzo przeciągle, jakby prosząc o pozwolenie które już zostało wcześniej wydane.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
– Wali mnie to – odparła zgodnie z prawdą. Była okłamywana, karmiona zbiorem bzdur o delegacjach i innych śmiesznych z perspektywy czasu spotkaniach w celach biznesowych. To, że Eva była dobrą żoną i matką do kitu, zostało ustalone już dawno. Nic nie było w stanie zmienić faktów, więc nic dziwnego, że córka niezbyt interesowała się losem matki. Sama zapracowała na to, że jej byt wyglądał tak, a nie inaczej. Podsumowując – ogólnie starej Miller było to na rękę. – Jeśli będę miała okazje, powiem jej „na zdrowie”- uniosła dwukrotnie brwi do góry z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem. Nie tylko jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Sama Megan nigdy nie będzie już taka jak kiedyś i to niekoniecznie spodoba się rodzicom.
– No tak – capnęła się w czoło otwartą dłonią. – Zapomniałam, że to twoja praca – teraz to miało jeszcze większy sens. – Mam pomysł na zabawę w podróży. Będziesz mi opowiadał o autach, które miniemy – oczywiście nie wszystkich, bo to byłoby niemożliwe ale z braku lepszego zajęcia fajnie posłuchać czegoś mądrego. W tym wypadku blondynka podciągnie wiedzę z zakresu motoryzacji, która mówiąc wprost – ssała. Po 1,5 niepełnej szklaneczki alkoholu większość pomysłów (łącznie z tym wspomnianym przed chwilą) wydawało się być genialne. Ogólnie było tak jakoś lekko i prosto.
Wstąpiła w nią pozytywna energia.
Czyli ta drzemka wcale nie była tylko i wyłącznie zła.
– Będziesz – przesłała mu infantylnego buziaka na odległość nie mając śmiałości do mówienia w liczbie mnogiej. Akurat te wszystkie pomysły z jazdą mniej uczęszczanymi drogami, wyprowadzką na totalne zadupie, czy spanie w hotelach takiej klasy… nie wpadłaby na to. Dlatego doskonale wiedziała, że bez Kirka zginie.Prędzej czy później. Dlatego nie planowała ucieczek, nie robiła mu pod górkę, starała się nie pyskować – do czego nie miała też powodów.
– Sugerujesz, że już nie powinnam więcej pić? Nie przesadzaj staruszku – wzruszyła ramieniem znikając za progiem łazienki. Lekkość słów i rozkołysane biodra świadczyły o jednym – była już wstawiona. To ten odpowiedni moment między nie odczuwaniem skutków picia, a zjazdem. I w tym punkcie powinna zostać, aby reszta nocy i poranek był zakwalifikowany do tych poprawnych jeśli nie dobrych. Pytanie, czy starczy jej samokontroli i silnej woli. Między utrzymaniem tego stanu a jego pogorszenie jest cienka granica.
Bardzo cienka.
– Jeśli jakimś cudem wszyscy wyjdziemy z tego bez szwanku – mówiąc „wszyscy” miała na myśli zarówno siebie, Kirka jak i rodziców – To nikt nie będzie za mną ganiał na drugi koniec świata – to było przecież takie oczywiste. Wszystko było teraz oczywiste. Pod każdym względem.
– Postaraj się – odpowiedziała chociaż sprawa i tak już była przesądzona. Ale ta banalna gra słów była fajna. Podobnie jak łycha, którą dopiła na oczach Kirka. – Czy przyszedł mnie pan podglądać? – skrzyżowała dłonie na brzegach bluzki zdejmując ją przez głowę. Zostając w biustonoszu i spodniach, podeszła do progu. – To bardzo brzydko – rozsunęła rozporek spodni i zsunęła je z bioder. Wystarczyło kilka ruchów nogami i materiał wylądował na wysokości kostek.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kirk był ostatnią osobą która powinna pouczać o praworządności i szacunku do rodziców. Albo o szacunku do języka i powstrzymywaniu się od wulgaryzmów. A jako, że kierował się w życiu zasadą "jak się na czymś nie znasz, to się za to nie bierz a już na litość boską - na pewno się nie wymądrzaj" to odpuścił sobie moralizatorskie gadki.
Tak jakby. Co prawda teraz osobiście głównie import, ale kiedyś grzebałem w wielu autach. A na prowincji jeździ jeszcze wiele amcarów z lat 80, więc naprawdę duużo tego widziałem. Ze 300 różnych? Bardzo prawdopodobne. Dobry, dość suchy klimat sprawiał, że korozja nie kończyła przedwcześnie żywota samochodów w Australii. I tym samym, pod względem mechaniki takie "padła" można było naprawiać niemal bez końca. Trochę jak na Kubie, gdzie jeszcze niedawno jeździło sporo amerykańskich krążowników z lat 50. Z czystej konieczności i braku alternatywy. Może nie o wszystkich też z tego powodu, że większość jest diabelnie nudna. Szczególnie współczesnych, które jak dla niego w większości wyglądają jak skrzyżowanie wózka na zakupy i pojemnika po jogurcie. Najczęściej w kolorze szarym.
Raczej pić mądrze. Serio, to inny rodzaj kaca niż po winie czy drinkach. Dużo bardziej boli. Może nie tak bardzo jak po szampanie albo innych "bąbelkach" ale wciąż mocno nieprzyjemnie. A jej niedyspozycja również mogła znacznie utrudnić dalszą podróż.
Wyjdziemy. Przynajmniej ich dwójka. Za resztę nie ręczył ale dotychczas ojciec dziewczyny zawsze potrafił wywinąć się z rozmaitych tarapatów. Niestety nikt nie może zagwarantować, że sytuacja taka jak ta, nie powtórzy się w bliższej lub dalszej przyszłości. Może i rozsądnie byłoby wyprowadzić się za granicę. W końcu ona, jako karta przetargowa w grze, a nie gracz jako taki była celem tylko w chwilach takich jak ta, gdy rozgrywka nie przebiegała na standardowych zasadach.
Nie wiem, czy starczy mi talentu. Inaczej mówiąc, czy to nie "za wysokie progi". Chociaż raz już się udało. W sumie więcej niż raz. Więc sprawa była dużo bardziej oczywista a całość przybrała charakter miłej gierki słownej.
Podglądać? Nie, gdzieżbym śmiał. Powiedział, opierając się lewym ramieniem o futrynę. Upił krótki łyk. W sumie nie był to smak którym można się było delektować. Był jednak znośny. Po prostu zapewniam ci bezpieczeństwo. Delikatnie przesunął zewnętrzną stroną dłoni po jej boku, który przed chwilą odsłoniła. Jeden, powolny, długi i czuły ruch. Nie wiadomo, czy na przykład taka umywalka jest dobrze zamocowana. Co, jeśli chciałabyś usiąść na szafce i stałaby Ci się krzywda? Nie wybaczyłbym tego sobie. Rzucił okiem w stronę grubego blatu z ciężką, porcelitową umywalką. Niżej dobudowano coś w stylu szafki, zapewne maskowanie syfonu i miejsce na zapasowy papier toaletowy. Całość sprawiała wrażenie obiektu zdolnego przetrzymać wojnę atomową, a co dopiero masę niedużej dziewczyny. Chociaż testy wytrzymałościowe były wskazane nawet, gdyby miał tylko patrzeć i ewentualnie asekurować...

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Łazienka nie wydawała się już taka straszna. Obmacane tuż po przyjściu płytki nadal w nienaruszonym stanie były ciagle na swoim miejscu. Do tej pory zarówno hotel, pokój, jak i toaleta wzbudzały w niej uczucie niepokoju i dyskomfort psychiczny. Zupełnie jakby spotkało ją coś bardzo złego, w najlepszym wypadku nieprzyjemnego. W rzeczywistości to wszystko, to tylko sen. Bardzo realny i cholernie pokopany, ale nadal tylko sen, wytwór wyobraźni zmęczonego człowieka. Prócz słabej jakości lokalizacji, układu pomieszczeń i ogólnego wizerunku hotelu, nic się nie zgadzało. Za recepcją siedział pracownik, w kilku oknach paliło się światło, a parking nie świecił pustkami. Mało tego, teraz śmiało sama mogłaby pójść do chociażby sklepu, w którym napotkała małą poczwarkę. Nabrała odwagi.
Widząc opartego o futrynę Kirka, uśmiechnęła się. Była zadowolona, że przyszedł i zechciał rozluźnić się w zaproponowany przez nią sposób. To nie było skomplikowane i nie wymagało wyprzedzania partnera o krok. Nikt nie musiał nadmiernie kombinować i głowic się nad kolejnym ruchem. Cała frajda tkwiła w spontaniczności. Porzucona na chłodnych kafelkach koszulka stała się chodniczkiem, na którym stanęła. – Ostrożnie z tym. Ponoć kac jest straszny – wskazała palcem na trzymaną przez niego szklaneczkę, udając przy tym słodkie niewiniątko. W gruncie rzeczy nadal pod wieloma względami była nieświadoma i na tym polegał jej urok nie do końca zepsutego, młodego człowieka. Trochę jak kilka czystych kartek, które można dowolnie zapisać lub mieć spory wpływ na to, co się na nich znajdzie.
Dość odpowiedzialna rola.
Już wcześniej oceniła wielkość prysznica na standardową i pomysł związany ze wspólną kąpielą nie był punktem obowiązkowym. W tym wypadku stawiała na wygodę obojga, a właściwie podstawowym celem stało się poczucie mężczyzny. Alkohol podziałał jak tajemniczy guzik, którego naciśnięcie zwalnia blokadę machiny pożądania. I gdyby wypiła jeszcze więcej, przyznałaby wprost, że ma ogromną ochotę na to, żeby zerżnął jej tyłek. Obecne 1,5 szklaneczki przyniosły efekt, który Kirk miał przed oczami. Było odrobinę zabawnie i powabnie jak to przy procentach bywa.
– Aj… - ściągnęła nieco brwi czując jak chwilę po tym subtelnym dotyku, przeszedł ją dreszcz. – Jak ty na mnie działasz. Niepokojąco intensywnie – i co to mogło oznaczać, musiał się domyślać.
Albo sprawdzić!
– Ta szafka?- spojrzała za siebie, bo to było jasne. Nie musiał powtarzać dwa razy. Łazienka nie była duża, więc wystarczyło zrobić trzy kroki do tylu, zaprzeć się dłońmi i podskoczyć. Co zrobiła z zupełną lekkością. Szybki test pozwolił wydać pierwszy werdykt. – Jest zimna i twarda. Ale wydaje się solidna – rozsunęła nogi podpierając ciało na zapartych o umywalkę dłoniach, skierowanych ku tułowiu względem tułowia. – Ale ja nie znam się na takich rzeczach. Pomożesz się upewnić? Czy jest solidnie wykonana? – przegryzając wargę od środka spoglądała na mężczyznę spod byka nie spuszczając z niego wzroku nawet na moment.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
ODPOWIEDZ