fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
To było czyste gdybanie, bo przecież miłość jest w stanie zmienić naprawdę wszystko. Melis wierzyła w jej siłę, która działała cuda. Przecież Hunter byłby w stanie zmienić swoje życie, gdyby dziewczyna jego marzeń poprosiła go, żeby nie znikał z Lorne Bay. Melis wydawało się, że dla Aarona też byłaby w stanie zrobić wiele. Gdyby tylko chciał… Teraz, jednak oboje – Hunter i Melis mieli niepowtarzalną szansę, żeby zapomnieć o osobach, które łamały im serce (Aaron nieświadomie). Szczerze powiedziawszy, Huntington nie wiedziała jak zabrać się do tego wszystkiego, bo jakoś nigdy nie zabiegała o nikogo. Związek z Nicholasem pojawił się i trwał, i Melis nie pamiętała już jako się stało, że zostali parą. Z Aaronem zaczęła od przyjaźni w dość ciężkiej dla obojga chwili. Byli dla siebie parą znajomych, którzy pomogli sobie wyjść z doła, a uczucie pojawiało się u Melis jakoś stopniowo i naturalnie. Z Hunterem było inaczej. On dawał jej jakieś sygnały, a ona potrafiła je odczytać w konkretnym kierunku, ale nie umiała z nim otwarcie flirtować i nie chciała tego robić, bo nie chciała tego traktować jak głupiej zabawy. Podobał jej się, sprawiał, że czuła się dobrze, był świetnym człowiekiem, zupełnie innym niż potencjalnie mógłby być jako gwiazda. Łatwiej jej było patrzeć przy nim przez różowe okulary i nie zastanawiać się nad problemami, które mogłyby wyniknąć z ich relacji. Nie myślała o tym, że dzieli ich odległość, jakiś… status, że gdzieś tam na każdym kroku ktoś pisze o nim różne rzeczy, czasami niepochlebne i że sama mogłaby się stać tematem do plotek. Nie myślała o tym, że musiałaby jakoś sobie z tym radzić. Bo odległość nie była jedyną kwestią, która mogłaby ich rozdzielić. Tak naprawdę, teraz chciała tylko zaszaleć w każdy możliwy sposób. W mieście, zobaczyć wszystko, o czym marzyła, zrobić zdjęcia, ale również dobrze, zjeść, upić się i spędzić z Hunterem czas w każdy możliwy sposób, chciała trzymać go za ręce, całować się z nim, chciała po prostu zwariować i nie zastanawiać się czy dobrze robi. Chciała tu z nim być, choć mogło to wydawać się nieodpowiednie. Znali się tylko kilka dni, ale zrozumiała, że to nie ma znaczenia, bo przez ostatnie pół roku marnowała czas, kochając kogoś, kto wcale jej nie chciał. Naiwnie łudziła się, że to się zmieni, ale chyba czas przestać. I zacząć korzystać z życia. Tak naprawdę. A nie tylko o tym mówić.
- Nie wiesz, że wyspanie się to połowa sukcesu? – zaśmiała się. Ale tak, była trochę mięczakiem, bo lubiła sobie pospać, czuła się wtedy zdrowsza i pełniejsza energii. Co wcale nie oznaczało, że miała teraz zamiar wrócić do pokoju. Musiała zachować równowagę. Sen był ważny, ale wrażenia również. – Chyba nie zasnę, jestem podekscytowana – przyznała. Otworzyła batonik i ugryzła kawałek. Ruszyła za nim, nie odpowiadając na jego słowa, ale to wcale nie oznaczało, że nie zareagowała na nie w żaden sposób. W środku skakała z radości.
- Całkowicie incognito. Myślisz, że w tej wersji nikt cię nie rozpozna? – zapytała, zajmując miejsce. Przypięła się pasami. Samochód zrobił na niej duże wrażenie, ale nie skomentowała tego. – Będziemy mogli być parą niewinnych turystów? – zażartowała.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Nie wiedział jak to się stało, że sprawy z Melis przybrały taki obrót. To nie było coś, co planował, co sądził, że się wydarzy w najbliższym czasie. Zaskoczyło go to. Nie był pewny czy jest gotowy na nową, świeżą porcję uczuć. Wiedział, że z uczuć rodzą się piosenki, więc nawet przy najczarniejszym ze scenariuszy, mogło wyjść z tego coś pozytywnego. Nie planował, nie nastawiał się na nic, postanowił płynąć z prądem. Tym bardziej, że rzeka niosła ich, przynajmniej póki co, w tym samym kierunku.
Nigdy nie uważał siebie za jednego z tych nieosiągalnych celebrytów, którzy wydają się być co najmniej półbogami. Czy był rozpoznawalny? Owszem. Czy miał pieniądze? Tak. Czy odnosił sukcesy w branży muzycznej? Również tak. Ale nie był zupełnie oderwany od rzeczywistości. Nie miał prywatnego samolotu, nie otaczał go tłum ochroniarzy, nie wypuszczał nawet własnych kolekcji ubrań czy kosmetyków. Co prawda miał wkrótce zostać twarzą kampanii reklamowej jednej z marek perfumowych, ale to nadal nie czyniło z niego kogoś nieosiągalnego dla tak zwanych "zwykłych ludzi". Gdyby się z kimś procesował, to pewnie nikt nie byłby zainteresowany oglądaniem tego procesu. I chyba co najważniejsze - nie zachowywał się jak celebryta, jak ktoś lepszy od innych. Tak, czasem miał sytuacje które nie zdarzyłyby się niecelebrytom, typu rzucające się na niego fanki, czy bycie wyprowadzonym z klubu przez ochroniarza, bo inaczej pewnie by nie został na nim strzęp ubrania. Ale sam siebie uważał za całkiem normalnego gościa, który był trochę bardziej znany niż inni normalni goście.
- To chyba zależy od kraju w którym się jest, bo jak patrzę czasami na Amerykanów, to mam wrażenie, że oni dla sukcesu są zdolni przestać spać w ogóle. - wzruszył ramionami. Miał już trochę amerykańskich odruchów czy zwyczajów, bo mieszkał tu już ładnych parę lat.
Patrzył na nią z uśmiechem, bo dawno nie widział kogoś kto by tak się podjarał przejażdżką by popatrzeć na most. Może nawet nigdy. To było urocze.
- Niektórzy twierdzą, że ludzie w czapkach z daszkiem i w okularach budzą nawet większe zainteresowanie. Normalnie nie mam problemu z paparazzi, bo nie jestem aż tak interesujący. No chyba, że jestem na jakiejś imprezie, czy czymś takim, gdzie jest mnóstwo okazji do wywołania skandalu. Wtedy wszyscy się czają z aparatami mając nadzieję, że ktoś coś wywinie. Jakbym jechał sam, to pewnie by mnie wszyscy olali. Ewentualnie jacyś fani by mnie zagadali na mieście. Ale jadę z tobą i nie chcę, żebyś poczuła się osaczona. Oni potrafią być jak sępy i nie znają umiaru. - skrzywił się.
- Jest szansa, że teraz wszyscy śpią i nikt się nie spodziewa nikogo sławnego w okolicy Golden Gate. Ale potem nie dam ci żadnej gwarancji na spokojne zwiedzanie. - uprzedził, gdy wyjeżdżał samochodem z podziemnego garażu. Musiał włączyć sobie GPS, żeby dojechać bez przeszkód w to konkretne, sprawdzone wcześniej miejsce.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Byli dorosłymi ludźmi, wiedzieli dobrze, czego chcą. Łączyła ich nie tylko świetna rozmowa, bo Melis mogła przysiąc, że już dawno nie mówiła tyle w czyimś towarzystwie jakby chciała zdradzić mu wszystkie sekrety. Czuła do niego również pociąg fizyczny i nie chciała wrzucać tego do szufladki: przyjaciele. Nie chciała zmarnować jakiejś szansy, którą los w końcu jej dał. Owszem, nie zamierzała się śpieszyć, chciała, by wszystko płynęło własnym torem, chciała przekonać się, że to nie jest chwilowa fascynacja, że Hunter zagości w jej życiu na dłużej, mimo tej odległości. Poza tym, naprawdę bardzo bała się zranienia, ale przecież jeśli nie zaryzykują, to nie wypiją szampana, prawda? Nie mogli wiecznie opierać się na relacjach bez przyszłości. Oczywiście, nie chciała przekreślać swojej przyjaźni z Aaronem tylko dlatego, że poczuła do niego coś więcej i nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Nadal był dla niej ważny, ale usiłowała zmienić to, żeby nie był ważny dla niej w taki sposób, który był dla niej nieosiągalny. To też nie oznaczało, że próbowała bardzo szybko zastąpić go kimś innym. Właśnie dlatego się nie śpieszyła, pozwalała tej relacji samej nadać odpowiedniej głębi, nie wyłącznie chęciami. – To głupie – odpowiedziała po prostu. Miała wrażenie, że żyje w jakimś poprzednim świecie, gdzie ludzie mieli zupełnie inne wartości, bo szczerze powiedziawszy – nie rozumiała tych obecnych. Lubiła Lorne Bay za to, że tam nie musi biec za jakimś nowym standardem, którego zupełnie nie potrafiła ogarnąć. I cieszyła się, że trafiła na człowieka, który też nie próbował żyć tak jak ci wszyscy ludzie, bo pewnie zwiałaby stąd z krzykiem.
- To ma sens, wiesz? Jakbyś nie chciał niczego ukryć, to prawdopodobnie pokazałbyś się światu. Nie chciałabym się znaleźć na portalach plotkarskich – odpowiedziała. To skomplikowałoby wszystko, nakleiłoby na nich jakąś łatkę, której Melis pod żadnym pozorem nie chciała. Wiedziała, że pozostanie anonimową będzie trudne, jeśli nadal chciała się z nim spotykać, bez względu na rodzaj ich znajomości, ale zamierzała tego spróbować. – To pewnie trochę trudne, co? Kiedy akurat śpieszysz się, a ludzie cię zagadują. Lubisz to? Rozdawanie autografów? – zapytała, choć rozumiała, że pewnie częściowo zależało to od jego nastroju, może też od ilości czasu i innych kwestii jak choćby towarzystwo. Biorąc też pod uwagę jego doświadczenie zawodowe, pewnie częściowo się do tego przyzwyczaił, ale Melis nie chciała opierać się na własnych domysłach, tylko wysłuchać opinii Huntera.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Hunter obawiał się trochę zbyt szybkiego rozwoju spraw. Nie odkochał się przecież z dnia na dzień w Leonie, ale chciał ruszyć z tym do przodu. Nie chciał by Mel czuła się jak zastępstwo, jak plaster na ranę. Zasługiwała przecież na wiele więcej. Postanowił więc, że ta relacja będzie się rozwijać swoim tempem i nie zamierzał jej ani sztucznie hamować, ani przyspieszać. Póki co świetnie się razem bawili i tego trzeba było się trzymać.
Wzruszył ramionami bo tak, to było głupie, ale sam czasami zarywał nockę w studio, bo łapali z zespołem taki vibe i flow, że żal było przerywać.
- Ale jakbym się nie próbował ukryć, to by mnie mieli jak na dłoni. - odparł. Nie było tu dobrego wyjścia, bo jeśli paparazzi się uparli, to nie było na nich mocnych. Pokonywali już najtwardszych. I można było mieć ochronę, można było mieć wysoki płot i psy, które były zdolne zabić człowieka, można było mieć nawet sądowe zakazy zbliżania, a i tak jakiś ch. zrobiłby zdjęcie z krzaków, jak się robi coś, co mogłoby się sprzedać.
- Mam nadzieję, że nas nie zdybią. - uśmiechnął się, choć wiedział, że nie mieli na to żadnego wpływu. Kobieta u boku celebryty była pożądanym celem, sensacją. Nie mógł uchronić przed tym Melis. Jedynym pewnym rozwiązaniem było wycofać się, ale żadne tego nie chciało. Związek, czy nawet znajomość z Hunterem była obarczona ryzykiem bycia sensacją.
- Lubie fanów. Gdyby nie oni, to by mnie tu nie było. Byłbym skończonym dupkiem jakbym unikał ludzi, dzięki którym mam pieniądze i to co kocham. - wyjaśnił - Czasem to jest wkurzające, ale w Kalifornii ludzie są chyba przyzwyczajeni do sław, więc nie są tacy napastliwi. Gorzej jak jestem gdzieś w trasie, i przy czy po koncercie chcę sobie kupić kawę w Starbucksie. Przez to nauczyłem się unikać pewnych miejsc, bywać tylko w sprawdzonych restauracjach, a ciuchy kupować przez internet. - zaśmiał się. - Pewnie jakbym był Edem Sheeranem, albo Harrym Styles'em to był miał duuuużo gorzej. - dodał, kręcąc z rozbawieniem głową.
Droga była niemal pusta, choć co jakiś czas mijali jakiś samochód, glównie ubery czy taksówki. Nie musiał się spieszyć, bo nie wyglądało na to, że gdzieś staną w korku i przegapią wschód słońca.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Nikt nie kazał im się śpieszyć. To wszystko działo się samo, a jeśli odpowiadało im to, co właśnie miało miejsce, to czego mieliby żałować? Owszem, Melis też nie chciała nigdzie pędzić, ale też miała dosyć życia w jakiejś dziurze, z której przez długi czas nie mogła się wygrzebać. Chciała być w końcu szczęśliwa w każdy z możliwych sposobów, a przy Hunterze właśnie tak się czuła. Dawał jej zainteresowanie jakiego nie miała od dawna. Przestała być Melis-przyjaciółką, Melis-córką, Melis-siostrą, była teraz Melis-kobietą. Brakowało jej tego. Chciała czuć się atrakcyjnie w każdym tego słowa znaczeniu, a Hunter sprawiał, że właśnie tak było. Kiedy patrzył na nią, zapominała, gdzie jest. Podobało jej się to.
- W tej sytuacji chyba nie ma złotego środka. Chyba, że uznamy, że towarzystwo paparazzi nam odpowiada i czujemy się przy nich swobodnie. Tyle, że ja tak chyba nie potrafię – odpowiedziała. Sama uwielbiała fotografować, ale rzadko robiła zdjęcia ludziom. A jeśli już, to tylko jeśli czuliby się z tym dobrze. Nie wyobrażała sobie robić coś wbrew komuś. – Jednak biorę na siebie to ryzyko, bo chcę tutaj być – powiedziała. Trudno, coś za coś. Jeśli miałaby wybrać – głupie zdjęcia w interencie i obecność Huntera lub całkowitą tego przeciwność, zdecydowanie ponownie porwałaby się na to pierwsze.
- Cały czas mnie zaskakujesz, wiesz? Że przyjmujesz to wszystko z takim spokojem i doceniasz tych wszystkich ludzi. Chyba dotychczas szufladkowałam gwiazdy i trochę mi z tego powodu wstyd – przyznała szczerze. Zawsze myślała, że ci ludzie są zepsuci do szpiku kości i może w niektórych przypadkach tak było, ale to nie dotyczyło tylko celebrytów. Hydraulików, drwali czy prawników też. Dotyczyło to jakiejś części ludzi, bo to nie zależało od wykonywanego zawodu – to jak się traktowało innych, ale od charakteru.
W końcu dotarli w okolice mostu. Co prawda, jechali kabrioletem i Melis mogła wszystko podziwiać z miejsca pasażera, ale tym razem chciała wyjść i przejść się tym pięknym mostem. Zrobić zdjęcia, by zapamiętać to na zawsze. – Mogę zrobić ci zdjęcie? Na pamiątkę? – zapytała. Choć już pokazał, że jej ufa, opowiadając o swoim życiu, to mimo wszystko, chciała dać mu prawo do prywatności.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Będzie co ma być, aż chciało się powiedzieć.
- Na dłuższą metę nikt nie potrafi. Co innego publikować informacje o sobie na własnych warunkach, robić nawet reality show ze swojego życia, a co innego być na celowniku tych gnid. Wiem, że to ich praca i za to im płacą, ale jestem pewny, że bez problemu znaleźliby coś bardziej etycznego. - skrzywił się - Dlatego podejrzewam, że żeby być takim paparazzim z prawdziwego zdarzenia, co siedzi w krzakach i grzebie w śmieciach, to trzeba być co najmniej odrobinę zboczonym. - podsumował. - Cieszę się. Gdyby to zależało tylko ode mnie, to nikt by nas dziś nie zauważył. Ale nie mam takiej mocy. - dodał przepraszającym tonem, bo choć nie miał aż takiej siły sprawczej, to czuł się winny, że naraża Melis na nieprzyjemność obcowania z paparazzi i namolnymi fanami.
- Nie zawsze jestem spokojny. - zaśmiał się. - Jestem tylko człowiekiem i potrafię się wkurwić a nawet zachowywać jak na gwiazdę rocka przystało. Wiesz... alkohol, demolowanie hotelowych pokoi, wszczynanie bójek. - puścił jej oczko. - Nie trawię gwiazdorzenia, wiesz... Jak ktoś zapomina, że gdyby nie fani, to by nadal siedział w swojej zabitej dechami dziurze. Nie zawsze jest czas na zdjęcia i autografy, ale staram się być dla fanów miły. I nie tylko dla fanów. Moja matka by się wściekła gdybym okazał się być bucem i dupkiem. - zaśmiał się krótko, ale zaraz posmutniał na wspomnienie o matce. Za wcześnie było... może zawsze będzie za wcześnie by nie mówić o niej bez poczucia ogromnej straty.
Zatrzymał auto na parkingu z widokiem na most. Były tu nawet ławeczki, czyli ludzie często musieli tu się zatrzymywać na podziwianie mostu. Hunter jednak nie patrzył na most, tylko na Melis. Była o wiele lepszym widokiem niż stalowa konstrukcja.
- Rozbierane? - zażartował, jak to on. - Czyli jestem ciekawszym widokiem niż Golden Gate o wschodzie słońca... Niepotrzebnie tak wcześnie wstawaliśmy. - dodał, ze śmiechem, oczywiście się wygłupiając - Jasne, że możesz. Kiedy tylko chcesz. - uśmiechnął się do dziewczyny ciepło.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Rozumiała jego postrzeganie tej sytuacji na tyle, na ile potrafiła. Bo szczerze powiedziawszy, brakowało jej wiedzy na ten temat. Owszem, słyszała wielokrotnie jak głupia jest to praca i zastanawiała się, dlaczego w ogóle ludzie wybierają taki zawód. Bo jest dobrze płatny? Dlaczego zwykli, szarzy ludzie chcieli znać szczegóły z życia innych osób? Dlaczego to było takie pożądane? Właśnie tego Melis najbardziej nie mogła pojąć. Że wchodzenie z butami w sprawy zupełnie obcych nam ludzi stało się tak popularne, a przyzwolenie na takie zawody jak paparazzi czy dziennikarze w portalach plotkarskich dawało jakieś idiotyczne prawo odbierania prywatności komuś, kto przecież sprawiał nam jakąś przyjemność. Aktorzy, piosenkarze czy inni ludzie show biznesu dają nam jakąś rozrywkę, dlaczego my musimy im cokolwiek odbierać? Żeby się lepiej poczuć? – Wiem. Hunter, nie przejmuj się tym, dobrze? Jestem w stanie znieść naprawdę dużo – odpowiedziała. Po pierwsze, nie zamierzała się zagłębiać w plotki na swój temat, bo wiedziała, że większość informacji będzie wyssana z palca. Nikt nie miał na jej temat żadnych informacji, dlatego mogła jedynie wzruszać ramionami. – Demolowałeś pokój? Wszczynałeś bójki? Wow, niezłych rzeczy się tu dowiaduję – spojrzała na niego zaskoczona. Cóż, miała nadzieję, że to żart albo wybryki młodości, bo cóż, nie pochwalała tego i tyle. Ale nie musieli zgadzać się we wszystkim, prawda? – Często o niej wspominasz, wiesz? Musisz ją strasznie kochać – powiedziała. Wyciągnęła rękę, by dotknąć jego ramienia, chciała go jakoś pocieszyć, gestem, bo szczerze powiedziawszy, nie było słów, których dałoby się użyć w takiej sytuacji. Śmierć bliskiej nam osoby zawsze była ciężka i Hunter musiał dać sobie czas, żeby jakoś to przetrwać.
- Może nie tutaj, co? – zaśmiała się. – Jesteś ciekawym obiektem, nie zaprzeczę, ale Golden Gate też mnie zachwyca. Już teraz – powiedziała szczerze, rozglądając się dookoła. Było cudownie, a Melis nie kryła swojej radości, że udało jej się tutaj znaleźć. Zrobiła kilka zdjęć mostu, później Hunterowi, a kiedy słońce zaczęło wschodzić, zrobiła też kilka zdjęć temu zjawisku. Później już powiesiła aparat na swojej szyi i chwyciła Huntera za dłoń, by móc się temu przyglądać razem z nim. Chciała okazać mu w ten sposób wdzięczność, że pokazał jej coś tak wspaniałego, a także zasygnalizować mu, że naprawdę cieszy się z jego obecności tutaj.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Miał teorię, że to w ludziach było od zawsze, ta potrzeba plotkowania. Kiedyś za celebrytów robiły wysoko urodzone rody. Kto z kim sypia, kto z kim tańczył na balu, kto kogo wyzwał na pojedynek. Współczesność po prostu dała narzędzia do rozpowszechnienia tych plotek i uwieczniania ich dowodów. Byle plotkę o celebrycie mógł wymyślić każdy, ale nigdy bez jakiegoś dowodu, nawet mocno naciąganego, by w nią nie uwierzył. Fabrykowało się więc dowody, robiło się zdjęcia z takiej perspektywy by nadać im właściwy kontekst, dopowiadano historię do sytuacji, w których tych historii w ogóle nie było. A prości ludzie karmili się tymi ploteczkami, jak dawniej karmiono się dworskimi intrygami. Taka była natura ludzi, choć nie dotyczyła ona każdego jednego przedstawiciela naszego gatunku. Ale plotka istniała pewnie od zawsze. Może nawet tym były naścienne malowidła w jaskiniach - ploteczkami?
- Dzięki. - pokiwał głową, ale i tak miał nadzieję, że Mel nie padnie ofiarą nachalnych paparazzi. To mogłoby ją zrazić do niego, a tego nie chciał.
- Może. - rzucił tajemniczo. - Wiele ludzi tak myśli, bo to jest wpisane w image rockmana. Ja owszem imprezowałem. Parę razy w życiu się z kimś pobiłem, ale bardziej za dzieciaka niż potem. Za dużo można stracić przez jeden głupi błąd. Mój ojciec był rockmanem... takim wiesz... z prawdziwego zdarzenia. I zaćpał się na śmierć zanim zdążyłem go poznać. Pewnie nawet nie miał pojęcia o moim istnieniu. Ja chciałem od zawsze być muzykiem, ale nie chciałem być taki jak on. - wytłumaczył. Nie dodał jednak, że w jednej kwestii był trochę jak on, bo do niedawna nie wiedział, że był ojcem. Nie był gotowy wyznać tego sekretu Mel, bo to już i tak nie miało znaczenia. Tess nie była jego.
Gdy zapytała o matkę, pokiwał głową i nie odzywał się przez chwilę. Dopiero gdy odchrząknął powiedział cicho:
- Właściwie miałem tylko ją, zwłaszcza po śmierci dziadków. Chciałem dać jej wszystko, zabrać ją ze sobą do Stanów. Ale ona wolała zostać w Lorne. Za późno dowiedziała się o chorobie... nie można już było nic zrobić. Byłem z nią w tych ostatnich tygodniach. Nadal mam jednak poczucie, że nie zrobiłem dość. - nie patrzył na Mel. To było zbyt bolesne mówić o matce. Dlatego potem przez dłuższą chwilę milczał, skupiając się na drodze.
Rozluźnił się dopiero gdy byli na miejscu. Znów się uśmiechał i rzucał głupimi komentarzami, jak to on.
- Ciekawym obiektem? Nie przystojnym ani seksownym, tylko ciekawym? Jakbym był wynikiem jakiegoś eksperymentu. - zaśmiał się. - Chyba jednak się rozbiorę. - dodał i chwycił za brzeg koszulki, udając, że zaraz ją z siebie ściągnie. Ale się powstrzymał gdy zobaczył jak światło wschodzącego słońca zagrało w ciemnych włosach Mel, jak delikatnie opromieniło jej łagodną twarz. - Piękna. - westchnął, ale zaraz się opamiętał i poprawił - Znaczy piękny widok. Opłacało się wstać tak wcześnie. - nadal jednak patrzył na nią a nie na most. Miał w dupie most.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Prawdopodobnie właśnie tak było, nie było środków masowego przekazu, ale ludzie i tak dawniej martwili się, co inni powiedzą. Teraz już na szczęście ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że niektóre rzeczy są rzeczywiście wyssane z palca, a ci, których dotyczyły plotki przestali się zamartwiać, bo przecież ludzie mówili, mówią i mówić będą. Po prostu trzeba do tego przywyknąć. Możliwe, że nawet w tak małej społeczności jak mieszkańcy Lorne Bay krążyły różne plotki. Melis również zastanawiała się nad tym czy sąsiedzi nie rozmawiają na jej temat, skoro czasami, będąc na targu widziała ich współczujące spojrzenia. Nic sobie z tego nie robiła, bo już przestała czuć się jak ofiara.
- Chyba nie umiem skomentować tego w żaden sposób, bo mnie po prostu takie życie nie ciekawi – powiedziała. Kiedy była młodsza lubiła szaleć, owszem, ale nigdy nie pozwalała sobie przekroczyć jakiejś granicy dobrego smaku. Nie upijała się tak, żeby przyjaciele musieli zbierać ją z podłogi. Popełniała w życiu masę błędów, ale nie takie, za które musiałaby się w nieskończoność wstydzić.
Westchnęła cicho. Znów czuła, że wszystko, co by powiedziała, było jedynie pustym frazesem, ale nie chciała zostawiać go w ciszy w takim momencie, kiedy ewidentnie się gryzł. – To życie, Hunter i kończy się, kiedy tak chce los. A ty przy niej byłeś do końca i choćbyś mocno chciał, to nie zawsze da się coś zrobić. Najważniejsze ci się udało – dałeś jej świadomość, że ją kochałeś – powiedziała. Chyba najgorsze było poczucie samotności w takich momentach albo poczucie, że w życiu zrobiło się coś złego i już nie da się tego naprawić. A mama Huntera mogła odejść spokojnie, bo wiedziała, że jest przy niej ktoś bliski.
- Jesteś przystojnym i seksownym obiektem, Hunter – powiedziała w końcu, zaglądając mu w oczy, by potwierdzić prawdziwość swoich słów. Nie wymusił na niej tego komplementu, zdecydowanie nie. – Ale wolałabym, żebyś zdjął tę koszulkę później. Kiedy będę mogła patrzeć tylko ja – dodała, uśmiechając się lekko. Mimo małego ruchu na drodze, nadal przejeżdżało kilka samochodów, a Melis nie chciała dzielić się tym widokiem. Ona również przestała zwracać uwagę na widok, który miała po lewej stronie. Owszem, opłacało się wstać tak wcześnie, ale tylko po to, by móc patrzeć jak ogniste światło odbija się w jego tęczówkach.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Lubił to, że mogli rozmawiać też na trudniejsze tematy. Trochę bał się, że może ona nie chcieć widywać się z kimś, kto był wiecznie na świeczniku, zawsze obserwowany. Leonie takiego życia nie chciała, wycofała się z showbiznesu, by być żoną i matką. On takie życie uwielbiał, kochał swoich fanów, lubił podróżować i na dłuższą metę nie miał większego problemu z fotografami, o ile nie przeszkadzali mu za bardzo. Nie chciał i nie umiałby zrezygnować z takiego życia. Takie wybrał, mając pełną świadomość tego, z czym się to wiąże. Bawili go ludzie, którzy chcieli być sławni, robić karierę i tak dalej, a potem nagle odkrywali, że to ma swoją cenę, że się plotkuje o nich, że fotografuje z krzaków. To nie był żaden sekret, nikt nikomu nie wmawiał, że tego nie będzie, jeśli się wejdzie na szczyt. A niektórzy byli tym wielce zaskoczeni.
Pokiwał tylko głową, ale już więcej nic o matce nie mówił. Nie chciał psuć ich dnia swoim smutkiem. Mieli się bawić. Hunter miał już dość dołowania ostatnimi czasy i choć przez jeden dzień chciał o tym nie myśleć. Dlatego nie kontynuował tego tematu, zbyt bolesnego na dziś i być może na wiele kolejnych dni.
- Zaskakujesz mnie Mel. - uśmiechnął się szelmowsko. Była zadziwiającą kobietą dobrą i słodką, ale też seksowną i pewną siebie. I do tego bardzo piękną. - Tylko wiesz... patrzenie też ma swoją cenę. - puścił jej oczko. Sam chętnie by sobie na nią popatrzył w okolicznościach bardziej prywatnych i intymnych. Flirtowanie przychodziło im równie łatwo co trudne tematy, a jednak Hunter trochę bał się przekroczyć pewną granicę. Nie chciał jej zranić, a miał wrażenie, że ostatnio tylko ranił ważne dla siebie kobiety. Choć jednak ostrożność przychodziła mu dość trudno, to trzymał ręce przy sobie. Nie spuszczał jednak wzroku z dziewczyny, prowadząc ze sobą wewnętrzną walkę. Na razie wygrywał. Ale czy długo będzie w stanie się oprzeć tej dziewczynie?

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Jeszcze nie wiedziała jakie będzie miała do tego podejście, kiedy ktoś naprawdę zajdzie jej za paznokcie jakąś durną plotką. Obawiała się tego, że ludzie mogliby pisać jakieś niepochlebne komentarze na jej temat. Teoretycznie mało obchodziłoby ją to, a w praktyce? Melis była wrażliwa, przejmowała się najdrobniejszą krytyką i bała się, że mogłaby sobie z tym nie poradzić. Ale czy to oznaczało, że zamierzała teraz wrócić do domu? Absolutnie nie, bo jeszcze się z tym nie spotkała. Nikt nie zrobił jej krzywdy, a Hunter naprawdę o nią tutaj dbał. To jego chciała poznawać, a on nie zrobił niczego, przez co mogłaby zwątpić w chęć bycia tutaj. Wręcz przeciwnie, czuła, że chce zbliżyć się do niego, zaznajomić się z jego światem. Nie wnikać w to, bo już teraz wiedziała, że to nie w jej stylu, trzymać się gdzieś na uboczu, może pozostać tajemnicą? Przynajmniej na tyle, na ile się da? Sama nie wiedziała, bo tak naprawdę nie wiedziała, dokąd zaprowadzi ją relacja z Williamsem. Otworzyła się na nią. Tutaj na tym moście zdała sobie sprawę, że właśnie tak chce przeżywać swoje życie. Wiedziała, że nie zawsze będzie tak wyglądać, bo czekała też na nią codzienność, ale jeśli mogła mieć z nim takie chwile, to nie było nikogo, kto mógłby ją przed tym powstrzymać.
- Dlaczego? – zapytała. Otwarcie mówiła o tym, czego pragnie. Przez ostatnie miesiące skrywała swoje uczucia i nie znalazła bardziej męczącej rzeczy niż to. Już nigdy nie chciała się tak czuć. A Hunter był kimś, przy kim czuła, że może być w pełni szczera. Oboje pozwolili sobie na otwarty filtr, który już pokierował ich znajomością w odpowiednim kierunku, informacja o randce dała jej poczucie, że nie są wyłącznie przyjaciółmi. – Zapłacę każdą – odpowiedziała. Zarumieniła się, bo czuła, że wchodzą na grząski grunt, na którym nie była od bardzo, bardzo dawna. – Ale z ciekawości możesz mi powiedzieć, ile mnie to będzie kosztowało – uśmiechnęła się. Nie wiedziała, dlaczego się tutaj znaleźli, skoro byli tak bardzo skupieni na sobie. Słońce wzeszło, mogli pojechać na kawę, ale Melis nie chciała się stąd ruszać. Chciała być tu, stać tak blisko i czuć to przyjemne przyciąganie, które towarzyszyło jej od paru minut. Nie miała, jednak odwagi postąpić kolejnego kroku naprzód, by znaleźć się jeszcze bliżej.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Na pewne rzeczy nie można było się przygotować. Trudno było przewidzieć jak się człowiek zachowa w danej sytuacji. Dopóki coś się nie wydarzy, można tylko zgadywać. Zarzekanie się, że się czegoś nie zrobi, albo coś się zrobi, było bez sensu, bo życie i tak weryfikowało wszelkie założenia.
Chciał by czuła się tu dobrze. Nie robił tego by coś zyskać, by zaciągnąć ją do łóżka. Dopuszczał scenariusz w którym będą tylko przyjaciółmi, choć z każdą chwilą coraz bardziej był pewny, że to było coś jednak innego niż potencjalna przyjaźń. Może trochę miał nadzieję, że jeśli jej się tu spodoba, a między nimi coś się wydarzy, to ona będzie tu chciała przyjeżdżać do niego, a może kiedyś się przeprowadzi... gdyby coś się faktycznie między nimi zadziało. Hunter był romantykiem, mimo wszystko, mimo tego co wielu ludzi mogło sądzić o nim.
- W dniu w którym się poznaliśmy, myślałem, że jesteś cichą, nieśmiałą dziewczyną, którą wielki świat może przerosnąć. Zbyt kruchą na takie życie, jakie mam ja. I to mi się spodobało. Ale to, że tak na prawdę, jesteś cichą wodą do tego cholernie seksowną cichą wodą, podoba mi się jeszcze bardziej. - uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem, którym zawładnął pewnie niejednym serduszkiem. Podobało mu się, że łączyła w sobie przeciwieństwa, że być może jest tak skomplikowana, że poznawanie jej zajmie mu dużo czasu. To wyzwanie go intrygowało i chciał je podjąć.
- Może stawka jeden do jeden? Patrzysz ty, patrzę ja. - zaproponował. Był tylko mężczyzną, a ona piękną kobietą. Był ciekaw co kryje się pod jej ubraniem. Wiedział, że byłoby mu trudno utrzymać wtedy ręce przy sobie, ale coś czuł, że jej by to nie przeszkadzało.
To on podszedł do niej bliżej, dużo bliżej, dystans jaki ich dzielił był mniejszy niż wyciągnięcie ręki. Czuł w uszach, jak dudni mu serce na jej widok. Słońce tańczyło w jej włosach, tworzyło niemalże aureolę wokół jej postaci. Zachwycająca. Pozwolił sobie sięgnąć do jej twarzy i odsunąć kosmyk włosów z jej policzka, muskając niby przypadkiem jej skórę.
- Niestety to nie jedyny koszt... - przysunął się kolejne kilka centymetrów. Teraz już mogli poczuć swoje oddechy. - Jak już mnie zobaczysz nago, to potem żaden facet już na tobie nie zrobi wrażenia. Twoje życie zmieni się na zawsze.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ