fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Zdecydowanie Hunter był mężczyzną, który spodobał jej się od razu, dlatego cieszyła się, że w jakiś naturalny sposób udało im się ustalić, że nie patrzą na siebie wyłącznie przez pryzmat przyjaźni. Owszem, to też było ważne w relacji i Melis bardzo doceniała to, że właśnie tak mogą ze sobą rozmawiać, ale jednocześnie – chciała się komuś podobać, chciała być pożądana i gdyby kolejny mężczyzna włożył ją do szufladki „wyłącznie przyjaźń”, pewnie całkowicie zwątpiłaby w swoją kobiecość. Hunter okazywał jej zainteresowanie w idealny sposób, nie był całkowicie wycofany, ale również nie był zbyt nachalny. Znalazł złoty środek, który był dla Melis odpowiedni, dlatego przyjemnie było jej być tutaj.
Spuściła głowę, przyglądając się czubkom swoich trampek. Dopiero po chwili podniosła głowę, by móc mu się przyjrzeć. – Nie wiem jak na to wszystko zareaguję – powiedziała szczerze. Nie zamierzała go oszukiwać, że życie w blasku fleszy to coś, czego chciała. Nie. Ona pragnęła normalnego życia. Ale była w stanie też pójść na kompromis. – Wolałabym unikać tego najbardziej jak się da. Zostać twoją tajemnicą – przyznała. – Ale wiem też, że nie da się przeżyć życia w zamknięciu i nie będę na to nalegać – musieli poznać swoje granice. Melis musiała je poznać, by wiedzieć, co jej odpowiadało, a co nie. Póki co, nie miała pojęcia, bo nikt nie atakował ich aparatem fotograficznym. Mogła się na niego gapić, a na sobie czuła jedynie jego wzrok. Ten wzrok sprawiał, że było jej ciepło w okolicach serca, a jego słowa czyniły to, że miała ochotę stanąć na palcach i go pocałować. Mocno i długo. Zamiast tego skinęła głową. Ta intymna rozmowa sprawiła, że chciała jak najszybciej znaleźć się w jego domu, w jego sypialni. Darować sobie zwiedzanie miasta, randkę w restauracji, przełożyć to. W tym momencie chciała się wyłącznie śpieszyć i nie myśleć o konsekwencjach. Kiedy dotknął jej skóry, przeszedł ją dreszcz. Czuła, że atmosfera naelektryzowana jest pożądaniem. Przełknęła gulę w gardle. – Więc pokaż mi to. I pocałuj mnie w końcu – poprosiła szeptem. Długo na to czekała, a wschód słońca na Golden Gate, kiedy jej serce waliło z ogromną siłą, a ciało drżało w oczekiwaniu, to idealny moment.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Było mu dziwnie, miło, przyjemnie ale też dziwnie. Parę dni wcześniej był niemalże gotów zapić się na śmierć po odrzuceniu przez Leonie, a dziś wgapiał się w inną dziewczynę, jak w kolejny cud świata. Czy to źle o nim nie świadczyło? Nie uważał się za kogoś, kto skacze z kwiatka na kwiatek, nie zakochiwał się łatwo, nawet jeśli pokazywał się gdzieś z różnymi kobietami, to zwykle były to pojedyncze randki które nie kończyły się spektakularnie. Owszem, czasem lądował w łóżku z kobietą na jedną, czy dwie noce, był tylko facetem, nie był święty. Ale jeśli chodzi o związki i uczucia, to był raczej ostrożny i zdecydowanie był monogamistą. Był pewny, że po Leo długo nie dojdzie do siebie, bo zajmowała jego serce przez tyle lat. Mel przełamała to zaklęcie, rzucając na niego swoje własne. Nie wiedział jak to się rozwinie, czy nie powstanie z tego cała seria piosenek o złamanym sercu.
- Nie sądzę, żebyś na dłuższą metę chciała być czyjąkolwiek tajemnicą. - przyznał. Sam był tajemnicą Leo... to nikomu na dobre nie wyszło. - Nie mogę obiecać, że cię ochronię. Chcę, żebyś miała też jasność, że nie wrócę na stałe do Lorne. Bycie ze mną wiąże się z podróżami, z plotkami na mój temat, z fanami, którzy chcą sobie zrobić zdjęcie. Nie jest łatwo być z kimś takim jak ja. - powiedział spokojnie, stawiając sprawy jasno, a jednocześnie dając jej sygnał, że jest zainteresowany poważną relacją z nią - Wiem, że dopiero co się poznaliśmy, ale chciałbym, żebyś wiedziała jak wygląda sytuacja, zanim się zaangażujesz. - dodał, uśmiechając się przepraszająco - Przez lata kochałem jedną kobietę, nie pakowałem się w żadne związki, czekając na nią, choć to czekanie było skazane na porażkę. Nie zawalczyliśmy o nas. Nie chcę drugi raz tego samego, dlatego od początku mówię jak jest. Jesteś wspaniała, piękna, dobra, inteligentna. Mógłbym ci pokazać świat, chciałbym spędzać z tobą każdą wolną chwilę. Ale z pewnych rzeczy nie zrezygnuję, zwłaszcza z muzyki, a z tym by się wiązał powrót na stałe do Lorne. Bo to nie byłby wybór między tobą a San Francisco, tylko między Lorne a muzyką. Wierzę... chciałbym wierzyć, że ty jesteś ponad tym wyborem... bo jesteś tutaj, z obcym facetem na drugim końcu świata. - miał talent do mówienia, zwłaszcza jeśli na czymś mu zależało. Może dlatego był tak niezłym tekściarzem, bo umiał ubrać myśli w słowa. Wpatrywał się w jej oczy dłuższą chwilę. - Czy teraz... wiedząc to wszystko nadal chcesz, żebym cię pocałował? - chciał mieć pewność, bo miał wrażenie, że ten pocałunek wywróci ich światy do góry nogami i zmieni dosłownie wszystko.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Melis, która od tygodni wodziła wzrokiem za Aaronem też była zszokowana, że komuś udało się ją zainteresować. I to tak silnie. Zdecydowanie działała między nimi chemia, dzięki której nie tylko świetnie się dogadywali, ale czuli również pociąg fizyczny, a to było równie istotne, co dopasowanie charakterami. Melis miała taki problem, że nie potrafiła rozdzielić uczuć i seksu, dlatego nigdy nie pakowała się w relacje bez przyszłości. Gdyby miała liczyć jednonocne przygody w swoim życiu, pewnie miała taką może jedną? Chociaż to też było zastanawiające i musiałaby się naprawdę mocno skupić, żeby przypomnieć sobie cokolwiek. A związki? W jej wykonaniu również wyglądały słabo. Tak naprawdę była tylko w jednym, który skończył się w dość przykrych okolicznościach i choć ze swoim byłym partnerem miała raczej dobre stosunki, to nie wróciłaby już do tego, co było.
- Może nie, nie wiem tego, Hunter. Tak naprawdę nie wiem w tym momencie nic, bo jeśli miałoby być tak jak teraz, to weszłabym w to bez wahania całą sobą. Ale później? Nie wiem, co będzie później – odpowiedziała. To było ciężkie. Podejmowanie decyzji teraz i jedyne, czego Melis była pewna w tym momencie, to to, że nie chciała tego robić. Cieszyła się, że jest nią zainteresowany i że dał jej to do zrozumienia w bardzo jasny sposób, ona też była zainteresowana. Ale to wcale nie oznaczało, że się nie bała. – Nie chcę, żebyś obiecywał mi coś, czego nie będziesz mógł spełnić. Chcę, żebyś obiecał, że przynajmniej spróbujesz mnie chronić i że zawalczysz, jeśli nadejdzie zły moment. Jeśli obiecasz, że nie odpuścisz, kiedy będzie trudno, to ja obiecam, że nie każę ci wybierać między sobą a muzyką i że też będę się starać, kiedy będziesz tego ode mnie oczekiwał – nie mogła dać mu więcej ponad to i chcieć od niego więcej. Jeśli taka odpowiedź go satysfakcjonowała, to w tym momencie mógł ją pocałować, ale jeśli nie, to musieli poczekać na odpowiedni moment albo zostać parą dobrych przyjaciół, bo wierzyła, że to również mogłoby się im udać. Melis bała się, ale nie chciała z tego zrezygnować wyłącznie dlatego, że nie miała pojęcia jak zareaguje na nią świat Huntera. Bała się, że nie poradzi sobie z natłokiem tego wszystkiego, ale właśnie dlatego poprosiła go o tę obietnicę, bo miała nadzieję, że Hunter w najgorszym momencie, którego teraz nie potrafiła przewidzieć, będzie starał się jej pomóc.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Była lekarstwem na jego zbolałą duszę. I choć chciał teraz wszystkiego na raz, to wiedział, że nim cokolwiek zrobi, musi jej powiedzieć z czym to się wiąże, jakie są koszty, ryzyko i tak dalej. Chciał, by sprawa była jasna, nim zrobią kolejny krok. Nie chciał też tego odkładać w nieskończoność. Wcześniej czekał zbyt długo i stracił wszystko. Może dlatego teraz działał szybciej, może nawet trochę zbyt szybko. Ale z drugiej strony wiedział czego chce, więc po co było to sztucznie odwlekać?
- Wiem, że to co mówię, może się wydawać przytłaczające. - zaczął - Dopiero co się poznaliśmy, a ja mówię takie rzeczy... ale... - zawahał się - Całe życie kochałem jedną dziewczynę. Nasze drogi co rusz się przecinały, ale nigdy nie szliśmy jedną ścieżką w tym samym kierunku. Czas nigdy nie był właściwy, coś zawsze było ważniejszego. Aż przegapiłem moment kiedy trzeba było zawalczyć. Straciłem ją, choć nigdy nie byliśmy razem. Straciłem nawet więcej. - westchnął. Nie mógł jej powiedzieć o Tessie... jeszcze nie. - Kiedy w końcu spróbowałem zawalczyć, ona nie chciała tego życia które wiodę ja, a ja nie chciałem dać się zamknąć w małym domku na przedmieściach. - chciał jej wszystko wyjaśnić, chciał by zrozumiała. Bo tylko mając pogląd na całą sytuację, mogła podjąć w pełni świadomą decyzję.
- I kiedy myślałem, że wszystko straciłem, że już nie ma sensu wracać do Lorne, że lepiej wykreślić całą Australię z mojej mapy, pojawiłaś się ty. I wszystko nabrało sensu. Przy tobie moje serce wariuje. I choć pewnie byłabyś cudowną przyjaciółką, to ja nie chcę się z tobą przyjaźnić. Nie tylko... chcę ciebie całej. I wiem... czuję, że ty też tego chcesz. Dlatego mówię ci to wszystko, bo chcę, żebyś wiedziała jak to wygląda. Nie zrezygnuję z muzyki nigdy, ale jest obok niej miejsce dla ciebie. Nigdy nie musiałem nikogo chronić przed swoją sławą... poza moją mamą. Ale to inna sytuacja. Większość kobiet z którymi gdzieś mnie widywano, chciało być w błysku fleszy. Ale obiecuję, że postaram się cię ochronić. Że jeśli w to wejdziemy, to zrobię wszystko, by się udało, będę jeździć do Lorne tak często jak się da. Że jeśli będziesz chciała, to zabiorę cię w trasę, ale jeśli nie, to nie będę Cie zmuszać. Ani, do tego, żebyś była przy mnie na czerwonym dywanie, choć pewnie wyglądałabyś zabójczo. Wierzę, że może nam się udać Mel. Każdy związek to ryzyko... - dotknął delikatnie jej policzka, samymi tylko opuszkami - Jest pewnie jeszcze wiele rzeczy, które musimy o sobie wiedzieć, ale mam dość gadania. - pochylił się i delikatnie musnął jej usta swoimi. Choć pragnął jej bardzo, to nie chciał się spieszyć. Chciał by było romantycznie, choć rozgadał się niemiłosiernie.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Bała się pośpiechu. Nie wiedziała czy dobrze robią, stawiając wszystko na jednej szali, ale jeśli miałaby wybrać pośpiech albo brak Huntera w swoim życiu, zdecydowanie wybrałaby to pierwsze. Nie bała się tego, o czym mówił, bo jeszcze tego nie spotkała. Nie wiedziała czy to dobre, czy złe. Nie znała swojej reakcji na jego prawdziwe życie, nie wiedziała jak przyjmą ją ludzie w jego otoczeniu, dlatego nie mogła określić czy przeraża ją to czy cieszy. Wszystko było skomplikowane, a jednocześnie wyjaśnił jej to tak, że bardziej się już chyba nie dało. Tak, jej serce też zaczęło walić, kiedy mówił o niej tak pięknie. O ich… związku, o którym nawet dotychczas nie myślała. Po prostu traktowała ten wyjazd jak szansę na coś nowego i nadal chciała, żeby to było zdecydowanie prostsze niż to przedstawił. Miała nadzieję, że nie będą musieli o siebie walczyć, że po prostu będą iść wspólnie, ramię w ramię. I że nikt, ani nic nie będzie próbowało ich rozdzielić. – Wiesz, nie myślałam o tym, kiedy tu przyjechałam. To znaczy, że masz aż tak poważne zamiary, Hunter – powiedziała szczerze zaskoczona. Sądziła raczej, że jest dla niego czymś w rodzaju przygody i wcale by się nie zdziwiła. Była tylko dziewczyną z małego miasteczka. W porządku, miała sukcesy na swoim koncie, ale ostatnio tak bardzo skupiła się na stadninie, że nie myślała o tym, że mogłaby mieć jeszcze jakieś życie. Owszem, kiedy Aaron kręcił się w pobliżu, myślała o nim w poważniejszych kategoriach, ale to nigdy nie wyszło poza sferę marzeń. A teraz te marzenia ewoluowały i stawały się rzeczywistością. To jedno szczególnie ważne pragnienie – czuć się przy kimś tak dobrze, tak istotnie. Słyszeć te wszystkie słowa nie w filmie, a w prawdziwym życiu, ale w prawdziwie romantycznych okolicznościach. – Ale masz rację. Przyjaźń nie wchodzi w rachubę. Nie, kiedy tak cholernie mnie pociągasz i sprawiasz, że w końcu to, czego tak bardzo chciałam się spełnia. Już dawno nie czułam się tak wyjątkowo i dobrze – przyznała szczerze. A kiedy ją pocałował, wspięła się na palce, żeby jak najdłużej czuć jego wargi na własnych. Nie zamierzała sobie w tej kwestii odmawiać. Skoro tak otwarcie podzielili się swoimi uczuciami, to dlaczego mieliby nie podzielić się pocałunkami? Tak, zdecydowanie jej serce też wariowało, ale jej problem polegał również na tym, że bała się o tym mówić na głos. Dlatego zrobiła dość prostą rzecz, ale wiele wyjaśniającą – położyła jego dłoń w okolicach swojego serca.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Nie planował tego, to się po prostu stało. Dał się ponieść tej rzece jak Pokahontas. Stwierdził, że nie ma nic do stracenia i zaryzykował. A jednocześnie ograniczył ryzyko przedstawiając jej sytuację taką, jaka jest. Na ile może liczyć, co się może zadziać i co nie stanie się na pewno. Niedopowiedzenia zrujnowały jedną jego relacje, teraz przeskoczył na drugą stronę i postawił na transparentność.
- Też nie wiedziałem. Jakoś samo wyszło. - zaśmiał się. Miał nadzieję, że Melis nie dopowie sobie czegoś więcej, że to jakaś dziwna próba oświadczyn, albo ich zapowiedź. Na to było bardzo bardzo za wcześnie.
Uśmiechnął się w odpowiedzi, bo podobało mu się co mówiła. Cicha woda, jak zauważył. A potem chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie, stopniowo całując ją coraz mocniej i namiętniej. Był odprężony, czuł, że jest na właściwym miejscy, we właściwym czasie, z właściwą osobą. To chyba dobrze... nie wiedział, bo nie znał tego wcześniej. Z Leo czas zawsze był nie ten, nawet jeśli miejsce było właściwe. Nigdy te trzy czynniki nie były na tym samym poziomie. A teraz tak. Kolejna miła odmiana.
- Serce ci wali. - zauważył, lekko odsuwając się od jej ust, ale na milimetry raptem - Mam cię zawieźć na pogotowie? - zapytał, z figlarnym uśmiechem, wiedząc, że to on jest powodem tego stanu u Mel.
- A tak poważnie, to jak chcesz porobić jeszcze jakieś zdjęcia to to ostatni moment. Na całowanie będziemy mieć jeszcze czas, ale drugi raz na wschód słońca nie wstanę. - dodał ze śmiechem. Po coś w końcu tu przyjechali i mieli jakiś plan dnia, którego póki co średnio się trzymali.
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Spontaniczność ich decyzji, wniosków, do których doszli oznaczała, że czuli się w swoim towarzystwie dobrze. Melis próbowała wmówić sobie, że to nie jest sen. Bycie tutaj, słowa Huntera. Miała nadzieję, że nie obudzi się zaraz w swoim łóżku na farmie i nie poczuje tego najgorszego uczucia – straty. Musieli się poznać, przekonać tak naprawdę czy do siebie pasują, czy zachłysnęli się chwilami przyjemnych rozmów, czy to zwykłe zauroczenie, które minie, jednak świadomość, że Williams myślał o niej tak poważnie pokrzepiała ją. Zaufała mu, oddała mu coś, co miała najcenniejsze – wiarę w to, że jej nie okłamie, nie porzuci, kiedy przyjdą trudności, a wiedziała, że przyjdą. Kiedyś odległość zacznie być dokuczliwa. Kiedy nadejdą dla nich ciężkie momenty, a tej drugiej osoby nie będzie obok. Miała jednak nadzieję, że nadal będą mieli tak szeroki ogląd sytuacji i nie zrezygnują z siebie pod wpływem chwili.
- Cieszę się, że wywołuję w tobie takie odczucia – wyszczerzyła się od ucha do ucha, ale nie potrafiła inaczej. Naprawdę była szczęśliwa, że tak się to potoczyło. Nie sądziła, że tak szybko może zacząć interesować się kimś innym, bo zazwyczaj była raczej stała w swoich uczuciach. Co prawda, nie minęła jej tęsknota za Aaronem, nie wiedziała jak zareagowałaby, gdyby teraz go zobaczyła. Po tak długim czasie. Ale jej przyjaciel chyba wykreślił ją ze swojego życia. Nie potrafiła nic na to poradzić, tym bardziej, że musiała się odizolować, jeśli kiedykolwiek chciała wejść w jakąś relację. A teraz czuła, że naprawdę tego chce. Wolała nie ryzykować.
Wspięła się na palce, złoszcząc się na swój niski wzrost. Jeszcze raz musnęła jego usta, zanim odsunął się. Sprawiało jej to ogromną przyjemność, nie mogła temu zaprzeczyć. – Możesz zawieźć mnie na śniadanie – znów się uśmiechnęła. – Bo wydaje mi się, że mam już wystarczająco dużo zdjęć i dużo wspomnień z tego miejsca – odpowiedziała. Czas na kolejne. Czuła, że to będzie fantastyczny dzień, mimo że dopiero się zaczął.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
To nie był sen. Sen nie niósł za sobą aż takiego ryzyka jak rzeczywistość. W śnie jak ktoś nas zrani to tak za chwilę się obudzimy. W życiu trzeba było sobie z tym radzić o wiele dłużej. Z drugiej strony bez podejmowania ryzyka, nie sposób było się przekonać, czy warto. Jest też co innego w ryzykowaniu pocałunku czy randki, a na przykład w ryzyku chodzenia po torach przed nadjeżdżającym pociągiem. Od złamanego serca się nie umierało, nie bezpośrednio. Chyba, że się było papużką nierozłączką. Reasumując - w ich przypadku ryzyko mogło się opłacić, a w co najgorszym wypadku każde pójdzie w swoją stronę, żyjąc na dwóch innych kontynentach.
Skinął głową i wziął ją za rękę by poprowadzić do samochodu. Za kilka chwil nie będą już sam na sam, ktoś pewnie go rozpozna, ktoś się nimi zainteresuje. Dlatego szli spokojnie, on sobie na nią zerkał, bo wyglądała przepięknie w tych promieniach wschodzącego słońca. Otworzył jej drzwi do samochodu jak na dżentelmena przystało a potem zabrał ją na śniadanie. Wybrał na tę okoliczność jedną z tych klasycznych amerykańskich miejscówek, gdzie kobieta w pastelowym uniformie i białym fartuszku dolewała kawy z dzbanka, gdzie w rogu stała szafa grająca, a całość wystroju była stylizowana na lata sześćdziesiąte... a może była z lat sześćdziesiątych. Znał to miejsce, wiedział, że mają tu dobre śniadania i obsługa ma to wyczucie, żeby nie zagadywać mniej lub bardziej znanych klientów o wspólne zdjęcie. Zwłaszcza, że zdjęcia i autografy gwiazd wisiały na jednej ze ścian. I były to gwiazdy największego formatu, a nie pośredni rockmani jak Hunter.
- Jak lubisz na słodko, to polecam naleśniki. - zajęli miejsce najdalej od wejścia. Było jeszcze dość wcześnie, więc w środku nie było tłumów, ale jeśli się zasiedzą, to pewnie ten stan się zmieni.
Mieli sporo rzeczy w planie na dziś, więc siedzenie zbyt długo w jednym miejscu wydawało się bez sensu, ale przy Mel łatwo było stracić poczucie czasu.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Jeszcze przez chwilę chciała myśleć, że to sen. Chciała napawać się tym stanem zauroczenia, euforii, motylków w brzuchu i nie myśleć o konsekwencjach. Wybieganie daleko w przyszłość i szukanie problemów tam, gdzie ich póki co nie było, mogło wprowadzić ją w przesadnie nieszczęśliwy stan głębokiej analizy. Melis chciała uwolnić swój umysł i cieszyć się pierwszą wycieczką do San Francisco, która okazała się czymś znacznie lepszym niż miała być w istocie. Ona nie miała aż tak tragicznych doświadczeń w miłości, żeby całkowicie przestać w nią wierzyć albo mieć sceptyczne nastawienie. Może jej związek z Nicholasem zakończył się w dość nieprzyjemnych okolicznościach, ale Melis zdawała sobie sprawę, że wina leżała również, a może przede wszystkim po jej stronie. Na szczęście, potrafili się ze sobą dogadać, dlatego nie traktowała tego jako złe doświadczenie. I może dlatego tak łatwo było jej chwycić dłoń Huntera i pójść z nim, trochę w całkiem nowe życie. Nie potrafiła przestać się uśmiechać, kiedy zajmowała miejsce pasażera, a w samochodzie, mimo że przypięta pasami, siedziała z twarzą zwróconą w jego kierunku, by przyglądać mu się do czasu aż znudzi jej się widok jego twarzy.
Kiedy dotarli na miejsce, zajęła skórzaną kanapę naprzeciwko swojego towarzysza i przejrzała pobieżnie kartę, bo zjadłaby właściwie cokolwiek – konia z kopytami, gdyby mieli go w menu. Skinęła głową, bo naleśniki były świetnym pomysłem. – Co jest następne w naszym dzisiejszym planie? Jutro masz do załatwienia swoje sprawy, tak? – upewniła się, bo musiała rozplanować to, co miała do zrobienia. Uwielbiała pracę fotografa-podróżnika i chętnie powróciłaby do tego na pełen etat, ale wiedziała, że nie ma na to najmniejszej szansy. Wygospodarowanie czasu, żeby przyjechać do San Francisco było wyjątkowo trudne. – Bo chciałabym jechać nad Alamere Falls i zastanawiam się czy przełożyć to i poczekać na ciebie, że załatwić to jutro? – zapytała, a kiedy podeszła kelnerka, Melis złożyła swoje zamówienie na naleśniki z syropem klonowym, shake’a truskawkowego i kawę.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
Czasami rzeczywistość mogła być lepsza niż sen i Hunter miał nadzieję, że tak jest właśnie teraz. To było miłe, to coś między nimi, takie spokojne, naturalne, nie wymagało ciągłej walki i przepraszania. A ostatnio miał wrażenie, że przepraszał cały czas. Ostatnie spotkania z Leonie czuł się jak najgorszy z drani, jakby nic tylko ranił ją i jej rodzinę. Teraz przy Mel znów był sobą. Działało to jak okład na jego zbolałe serce.
Zerkał na nią w samochodzie, ale należał do ostrożnych kierowców, więc jednak oczy na drogę przez większość czasu. Na światłach ściskał jej dłoń i uśmiechał się do niej. A ten uśmiech nijak nie był wymuszony. Sto procent uśmiechu Huntera w jego uśmiechu.
Mało o sobie wiedzieli, wierzył, że będzie na to czas, może nie teraz, ale na przykład gdy będą na różnych kontynentach rozmawiać ze sobą na wideo czacie. Poznają się lepiej gdy będą daleko, przez co dzięki temu gdy już będą blisko, nie będą marnować czasu na rozmowy. Tak to widział, tak mu się wydawało dobrze. Nie wiedział czy to się sprawdzi. Może zupełnie się nie nadawał do związków i to przez niego nie wyszło mu z Leonie. Zawsze szukał usprawiedliwień i wymówek gdzieś na zewnątrz. Problem mógł być w nim. Bał się tego, ale póki co nie miał pojęcia jak jest.
- Szczerze? Zapomniałem co mieliśmy dalej robić. Na co masz ochotę? - zapytał, zbyt zaabsorbowany jej osobą, by pamiętać o planach i zwiedzaniu. Teraz mógł na nią legalnie patrzeć, bo siedziała na przeciwko. Szukał z nią kontaktu fizycznego, czy to dotykając stopą jej stopy pod stołem, czy też muskając jej dłoń gdy ta leżała na stole. Kreślił kółeczka palcem na jej dłoni i patrzył na Mel jakby była kolejnym cudem świata. Chciał znów ją pocałować, chciał z nią robić inne rzeczy, których nie mógł robić tutaj. Wysilał całą swoją wolę, żeby zachowywać się jak człowiek kulturalny i dżentelmen.
- Możesz jutro. A możemy dzisiaj. Cokolwiek zechcesz. - chyba nawet nie zakodował o jakim miejscu mówi. Wpatrywał się w jej usta i jego wyobraźnia odpływała gdzieś daleko, gdzieś gdzie byli sami. I wtedy kątem oka zauważył, że ktoś na niego zerka i pokazuje go palcem. Fani? Pewnie tak. Na razie nie podchodzili, ale to mogło się w każdej chwili stać. - A jakbyśmy pojechali do mnie? - rzucił patrząc na Mel znacząco. Nie chciał by ich idyllę przerywały zdjęcia z fanami. Nie chciał dzielić swojej uwagi miedzy nią a kogoś innego. - To znaczy jeśli wolisz zwiedzać, to pozwiedzamy. - dodał szybko, bo nie chciał by poczuła, że ją do czegoś zmusza, że wywiera presję czy cokolwiek. Równie dobrze mogli oglądać u niego Netflixa, byle być tylko we dwoje.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Rozwój sytuacji nadal był dla Melis bardzo zaskakujący, ale na jej twarzy rozjaśniał się uśmiech, który sygnalizował, że to wszystko jej się podoba. Mimo wszystko, chyba nadal odrobinę niedowierzała, ale miała nadzieję, że w dość krótkim czasie się to zmieni. Jasne, że miała jakieś obawy, ale póki nie staną się rzeczywistością, nie chciała się nimi dzielić. Nie potrzebowała zapewnień, potrzebowała czynów, dlatego nie skłaniała go do obietnic większych niż to, co już sobie powiedzieli. To było w tym momencie dla niej wystarczające. Zresztą, reakcja Huntera na jej osobę była dość wymowna, a to sprawiało, że serce Melis rosło.
- Chciałam zobaczyć Muzeum Walta Disneya – powiedziała. I było jeszcze zdecydowanie więcej rzeczy, które chciała odwiedzić, ale chyba oboje byli zbyt rozkojarzeni, żeby cokolwiek z nich zapamiętać. Szczerze powiedziawszy, Melis była przekonana, że więcej wyniosłaby z tej wycieczki, gdyby zobaczyła część miejsc sama. Choć też nie była do końca pewna, czy nie wracałaby bez przerwy myślami do Williamsa, dlatego pokręciła głową. – Okej, jutro – odpowiedziała. Z tego, co pamiętała, on też miał jakieś swoje sprawy, podczas których planowała zająć się sobą. Pochyliła się nad stołem, by go pocałować, skoro i tak nie mogli oderwać od siebie rąk. Melis patrzyła zachwycona na ich splecione palce.
- Dobrze, pod warunkiem, że weźmiemy naleśniki na wynos – poprosiła, uśmiechając się uroczo. Od razu wstała, by poprosić kelnerkę o zapakowanie jedzenia. Mogli wyjść od razu i nie przejmować się resztą dnia. Melis nie wiedziała, czy może sobie na to pozwolić, ale kiedy Hunter tak śmiało o tym wspomniał, dosłownie w sekundę była gotowa do wyjścia. Zapłacili, opuścili lokal, który choć był klimatyczny, nie sprawiał, że Melis odczuwała jakiś żal na samą myśl, że muszą wyjść. Do domu jechali w ciszy, a kiedy w końcu tam dotarli, Melis odłożyła jedzenie na jakąś półkę i podeszła do Williamsa, żeby zarzucić mu ręce na szyję i mocno go pocałować.
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
- Nie wiedziałem, że takie tu jest. - przyznał, ze speszoną miną. W sumie mało zwiedzał jeśli chodzi o San Francisco. Może na początku, kiedy się tu wprowadził, zobaczył kilka miejsc. W kilku turystycznych był z mamą, gdy przyleciała go odwiedzić. Ale sam z siebie wolny czas spędzał raczej w domu, czasem w barze czy jakimś innym miejscu, ale nie na zwiedzaniu. Pewnie dlatego nie ogarniał do końca co jest tutaj do zobaczenia, poza tymi oczywistymi miejscami.
Zerknął niepewnie kątem oka w stronę fanów, czy zareagowali na ten pocałunek i coś tam między sobą szeptali, więc istniało ryzyko, że nie uszło to ich uwadze. Jak miał obronić Melis przed paparazzi, skoro nie wiedział jak ją bronić przed wścibskimi spojrzeniami fanów? Chyba faktycznie był beznadziejnym kandydatem na chłopaka, partnera czy jak zwał tak zwał. Był pod wrażeniem, że Mel tak szybko ogarnęła sprawę z kelnerką. Hunter zapłacił zostawiając spory napiwek, a wychodząc rzucił fanom szczery uśmiech, szczery, choć wyuczony. Im bardziej będzie stwarzał pozory, że to nic takiego, tym mniejsze szanse, że ktoś z tego zrobi sensację. I może wydawać się mogło, że spotkanie z Mal to nie było nic wielkiego, to on wiedział, że to jest ogromne, że to może przełomowy moment w jego życiu i ten przełom ma na imię Melis.
Odpłynął całkowicie, gdy go pocałowała. Byli sami, nikt ich nie widział, nikt im nie mógł przeszkodzić... No może oprócz Kapitana Kirka, który zaraz do nich przybiegł, zadowolony z powrotu pana. Ale Hunter tylko poczochrał psa za uszami, ale nie przerywał pocałunku, coraz śmielej pozwalając sobie na przyciągnięcie dziewczyny do siebie i położenie dłoni na jej talii, a potem trochę niżej.
- Jeśli za szybko... - ledwo odrywał się od jej ust - to powiedz. - miał nadzieję, że nie powie. Bo może było rano i pora mało romantyczna. I może znali się krótko a on dopiero co miał złamane serce, to on wiedział, że tego chce. Jej, Melis, całej, tylko jego, tak bardzo jak tylko ona mu pozwoli. A gdy się nie sprzeciwiała, wsunął dłoń pod jej bluzkę by musnąć jej skórkę opuszkami palców. - Jesteś taka piękna i seksowna... - dodał, całując ją coraz namiętniej. Mógł jej opowiedzieć jak bardzo mu zawróciła w głowie, jak przywróciła go do żywych, ale choć był niezły w słowa, to wolał jej to pokazać.

melis huntington
christmas time
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ