torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
006.

Korespondencja, na której widniało nazwisko byłego męża, dręczyła Noel od kilku dni. Koperty wyjęła ze skrzynki w zeszły piątek – a może to był czwartek – i od tego momentu przekładała je z miejsca na miejsce, choć wiedziała, że powinna była zdobyć się na odwagę i zwyczajnie wręczyć je adresatowi. Gdzie nie spojrzała, tam widziała nieszczęsne, wciąż nieotwarte, listy. Najpierw położyła je na kuchennym blacie; doszła do wniosku, że tak rzadko gotuje, że z pewnością nie będą tam zawadzały. Ale goszcząc przyjaciółkę, zamówiła pokaźną porcję jedzenia, które musiała rozłożyć na blacie i przełożyć na talerze, więc koperty trafiły na stół w jadalni. Niestety tam również nie zagościły na długo, bo wracając z pracy po długim dyżurze, przyniosła ze sobą mnóstwo dokumentów, które zamierzała posegregować, a do tego potrzebny był jej szeroki stół. Takim sposobem listy trafiły do salonu, na mały stoliczek, który służył – zazwyczaj – za podpórkę pod nogi. Jednakże któregoś dnia Noel, do cna wyczerpana, zaparzyła sobie kawę i niechcący postawiła filiżankę na kopercie, co pozostawiło na niej piękny ślad. To przelało czarę goryczy.
Najbliższą wolną chwilę postanowiła poświęcić na oddanie listów Gabe’owi; koniec z ciągłym ich przekładaniem i odwlekaniem tego w nieskończoność. Pierwszą trudność napotkała po otworzeniu szafy. Zastanawiała się, co powinna włożyć z okazji „odwiedzin” u byłego męża. Było to o tyle absurdalne, że krócej wybierała odpowiednie stroje na randkę z nim, dlatego zdecydowała się na proste jeansy oraz biały top, na który zarzuciła obszerną kraciastą koszulę. Przychodząca pod koniec czerwca zima, powoli się rozkręcała i choć temperatury wciąż były wysokie, Australijczykom robiły wyraźną różnicę.
Gdy dotarła pod adres, który otrzymała podczas przewodu rozwodowego, przeszła kilka razy w tę i z powrotem po drewnianej kładce, licząc na to, że nie dostrzegł jej z żadnego okna, po czym ostatecznie wzięła się w garść, złożyła palce w pięść i zapukała – nienachalnie.
— Mam twoje listy — od razu przeszła do sedna, gdy tylko ujrzała mężczyznę w drzwiach. — Pewnie jeszcze nie wszyscy znają twój nowy adres — dodała, wyciągając w jego stronę dłoń z kilkoma kopertami, z których kilka wyglądało, jakby przejechał po nich samochód. Z którego ciekła kawa.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
006.

always deliver more than expected
{outfit}
Nieodłącznym elementem rozwodu jest przyzwyczajenie się do nowej rzeczywistości. Nie tylko do nieobecności tej drugiej osoby, ale także do samotnego życia, które rozpoczynane w nowym miejscu, potrafi sprawić kłopoty. Gabe może i nigdy nie był stałym bywalcem w domu – choć zdecydowanie przebywał w nim częściej niż jego była żona – a jednak zdołał na pamięć nauczyć się tego, co w którym miejscu było ulokowane. To właśnie stary rozkład utkwił mu w głowie, przez co zdarzało się, jak choćby dziś, że w swoim nowym lokum nie potrafił czegoś znaleźć, ponieważ to nie było położone tam, gdzie zwykle położyłaby to jego żona. Niekiedy cholernie go to frustrowało, ponieważ powoli zaczynał odnosić wrażenie, jakoby nigdy już miał nie przyzwyczaić się do kawalerskiego życia. To też całkowicie demotywowało go w aspekcie zadbania o siebie choćby w minimalny sposób – jeśli nie wiedział, gdzie położył durszlak, jak miał zmusić się do tego, aby jednak samodzielnie ugotować makaron, a nie po raz kolejny sięgnąć po zakupione, gotowe danie? Dobrze, że chociaż mając z nimi do czynienia, nauczył się już, iż każdy metalowy element należało ściągnąć, nim wpakuje się pojemnik do mikrofali. Owszem, raz o mało nie doprowadził do jej wybuchu.
Dziś wrócił z pracy cholernie zmęczony. Lekcji przeprowadził niewiele, ale nowa dostawa zmusiła go do tego, aby nieco zmienić ułożenie, które dotychczas było w sklepie. Skończyło się zatem na przerzucaniu gigantycznych, ciężkich desek, a także przenoszeniu innego sprzętu. Teraz miał więc ochotę zaszyć się w salonie, rozłożyć się na kanapie, której sprężyny zawsze niewygodnie wbijały się w jego plecy i spędzić resztę dnia przed telewizorem. Właśnie do tego zmierzał, wyciągając w mikrofali jedzenie, przy czym oczywiście się poparzył. Zdążył zakląć pod nosem i przerzucić ciepły pojemnik na blat kuchennej szafki, kiedy usłyszał pukanie. Przepłukał dłonie pod zimną wodą, a później ruszył w kierunku drzwi. Noel zdecydowanie nie spodziewał się tam zobaczyć. A kiedy już na wejściu zaatakowała go tymi kopertami, zmierzył ją tylko spojrzeniem, a później przesunął wzrok na papier. Dostrzegł, że był brudny, ale postanowił tego nie komentować. - Wiesz, że mogłaś zadzwonić? Albo napisać. Sam bym po nie przyjechał, nie musiałabyś się fatygować - odezwał się, kiedy przejął od niej swoją korespondencję. Nie chciał dokładać jej kłopotów, którymi nie powinna już zawracać sobie głowy. - Postaram się jak najprędzej to załatwić - zapewnił, po czym machnął lekko tymi listami. Do tej pory nie miał głowy do tego, aby załatwić wszelkie formalności, jeśli chodzi o ewentualną korespondencję, ale ile mógł z tym zwlekać? Od ich rozwodu minęło już kilka miesięcy – to najwyższa pora, żeby wziął się w garść.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Niestety wejście w nową rolę – rozwódki – było trudniejsze, niż przypuszczała. Z bólem w sercu wspominała momenty, w których z cienko zasznurowanymi ustami przyglądała się byłemu mężowi, pakującemu swoje rzeczy do kartonów. Próbowała od tego uciekać, nie chcąc zachować tych obrazów we wspomnieniach; jako drogę ewakuacyjną wybierała szpital, który w minionych miesiącach, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, był dla niej azylem. Właśnie tam czuła się najbezpieczniej, otoczona współpracownikami, wciągnięta w karuzelę obowiązków i przede wszystkim z a j ę t a pośród murów, które doskonale znała. Noel próbowała przekształcić pracę w substytut związku, ale nie była ona w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb, które pojawiały się (nieproszone) po odejściu męża. Najistotniejsze w tym wszystkim było to, że nie musiała spędzać wolnych chwil w pustym domu – dokładała wszelkich starań, by mieć ich jak najmniej. Teraz zaczynała rozumieć samotność, która przez długie lata dręczyła Gabe’a. Świadomość tego wcale nie poprawiała jej nastroju. Przeciwnie, przez nią obwiniała się o rozpad małżeństwa jeszcze bardziej, tym samym usprawiedliwiając przewinienia mężczyzny.
— Prześladowały mnie — rzuciła bez cienia wyrzutu. — Odrobinę ucierpiały, ale mam nadzieję, że uda ci się wszystkie odczytać — dodała, uśmiechając się w koślawy sposób. Bez listów poczuła się lżejsza, jakby wypełniła od dawna niedające jej spokoju zadanie.
Gabe nie zaktualizował adresu korespondencyjnego, jednak w porównaniu do Noel, która nie przyznała się do rozwodu rodzinie mieszkającej w Melbourne, wychodził na tego bardziej odpowiedzialnego. Planowała to zrobić, powiadomić najbliższych o zakończeniu małżeństwa, ale odkładała to na później. Ilekroć kontaktowała się z nimi, prawda na temat związku nie chciała przejść jej przez usta. Podejrzewała, że gdy ojciec dowie się o rozwodzie, szybko dostrzeże okazję, by ściągnąć córkę z powrotem do miasta. Dla Noel było za wcześnie, by podąć równie poważną decyzję, bo mimo początkowej niechęci, zadomowiła się w Lorne Bay. Między innymi po to, by znaleźć kontrargument dla ojca, rozpoczęła kolejną specjalizację.
— Żaden problem. To było nawet łatwiejsze niż zadzwonienie, umówienie się na jakiś termin, a później czekanie, aż się zjawisz — wyjaśniła, nie będąc pewną, czy te tłumaczenia miały sens. — Tak czy inaczej, mamy to za sobą — dodała, mając na myśli pierwsze spotkanie po złożeniu ostatecznych podpisów.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Przyzwyczajenie się do nowej codzienności nie było proste również dla niego, choć wydawać by się mogło, że poniekąd powinien być już z takim życiem zaznajomiony. I w pewnym stopniu był, co jednak wcale nie oznacza, że życie w samotności mu odpowiadało. W nowym miejscu nie czuł się dobrze – chatka, do której wprowadził się po ich rozstaniu, nie była jego domem, ponieważ w tym brakowało rzeczy należących do Noel. Nienawidził również wieczorów, ponieważ obecnie nie posiadał już tego komfortu, kiedy to mógł zamknąć ją w swoich ramionach i chociaż na resztę nocy nie przejmować się tym, że ktoś im przeszkodzi. Samotność posiadała wiele minusów, a on nie umiał pogodzić się z żadnym z nich. Było to o tyle gorsze, iż przecież doskonale wiedział, że sam do tego doprowadził. Może ich życie razem nie było idealne, ale przynajmniej trwało, a teraz miał wrażenie, że bez niej nie miał już nic.
Uniósł jedną brew ku górze, ciekaw tego, w jaki sposób jego korespondencja mogła zamienić się w prześladowcę, ale postanowił nie ciągnąć jej za język. Pokiwał też lekko głową, w ten sposób chcąc dać jej do zrozumienia, że ewentualnych zniszczeń nie miał jej za złe. Wierzył, że nie zrobiła tego specjalnie, ponieważ nigdy nie dała mu podstaw, by myślał, że zaliczała się do grona tych szalonych panien, którym odbijało zupełnie, gdy stawały się czyimiś eks. Gdyby tak z nią było, nie żałowałby, że ich drogi się rozeszły. Może więc powinno być mu szkoda tego, że jednak była normalna? - Ale mogło mnie nie być - wtrącił jeszcze, choć chwilę później pokręcił głową na znak tego, iż nie powinna zbyt dużej uwagi przywiązywać do jego słów. Czemu za wszelką cenę próbował przekonać ją do tego, że powinna była wcześniej się z nim skontaktować? - Skoro już tu jesteś… Masz ochotę na kawę? - zapytał, niewielkim stosikiem listów wskazując wnętrze mieszkania. A może raczej klitki, która miała ponownie wciągnąć go w kawalerskie życie. W rzeczywistości nie pomogła mu ani trochę, nadal czuł się w nim cholernie zagubiony. - Przy okazji sprawdzę, czy niczego skutecznie nie zalałaś. W razie czego będę mógł zrzucić odpowiedzialność na ciebie - dodał, siląc się na uśmiech. Czy próbował ją rozbawić? Owszem, bo pomimo tego, że ich drogi rozeszły się, jej uśmiech nadal był jedną z piękniejszych rzeczy, jakie dane mu było oglądać. Brakowało mu go, podobnie zresztą jak brakowało mu jej samej, ale nie czuł się upoważniony, aby mówić jej jeszcze o tym. Przez pewien czas starali się przecież naprawić to, co się między nimi zepsuło, a jednak nie dali rady. Najwyraźniej i żyli długo i szczęśliwie wcale nie było im pisane.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
To nie fizyczna samotność doskwierała najboleśniej. Najtrudniejsze było pogodzenie się z utratą bezpiecznej przystani. Mąż był dla Noel opoką – w trudnych chwilach wystarczała jej sama świadomość uczucia, jakim ją darzył, by mogła poczuć przytulny, przywracający równowagę komfort. Od rozwodu próbowała znaleźć sposób na odnajdowanie wewnętrznej stabilności bez konieczności wędrowania myślami ku mężczyźnie, który wypisał się z jej życia przy pomocy kilku zgrabnych podpisów złożonych na kancelaryjnych dokumentach. To niestety nie było łatwe. Przez tyle lat Gabe był dla niej niezachwianą kotwicą, że zastąpienie go wydawało się zadaniem niemożliwym do wykonania. Mimo to zamierzała próbować. Wspólnie zdecydowali o zakończeniu związku, więc głupotą byłoby kurczowe trzymanie się wspomnień, prawda?
Wprawdzie nie odbiło jej c a ł k o w i c i e, aczkolwiek pod pewnymi względami zachowywała się niczym szalona kobieta chorująca na rozstanie. Nie zmieniła fryzury, ale w przypływie melancholii, jaka dopadała tylko w bezsenne noce, założyła konto na portalu randkowym, na które nie dodała jednak żadnego zdjęcia ani nawet opisu. Nie była na to gotowa, ale ciekawość sprawdzenia, czy to pomoże oderwać myśli chociaż na kilka chwil, była silniejsza niż niepewność. Zmieniło się również to, jak postrzegała mijanych na ulicach mężczyzn. Oceniała ich, zastanawiając się, czy któregoś z nich mogłaby pokochać. Nie mogłaby – zrozumienie tego było torturą.
Gdyby go nie zastała, miałaby wymówkę, by wrócić z listami do domu i przez następne dni wpatrywać się w nazwisko byłego męża. A może zdecydowałaby się wsunąć koperty pod drzwiami i odejść, wykonawszy zadanie bez nawiązywania kontaktu? Tak czy inaczej, skoro nie byli już małżeństwem, może rzeczywiście powinna się zapowiedzieć – jako gość.
Słysząc propozycję, machinalnie przeniosła spojrzenie na jego twarz, próbując z niej odczytać, czy zaproszenie podyktowane było wyłącznie potrzebą zachowania przyzwoitości, czy może kryła się za nim chęć spędzenia z nią czasu. Nie, nie powinna była szukać dziury w całym, to nie pomagało w procesie rekonwalescencji po rozstaniu.
— Tak — odparła zwięźle, robiąc krok w stronę progu. — W zasadzie jest pewna drobnostka, o której chciałabym porozmawiać — dodała, powoli wchodząc do środka. Stawiała małe, ostrożne kroki, jakby obawiała się, że zaraz natknie się na rzeczy, których nie chciałaby widzieć – damską kurtkę na wieszaku lub buty na skrzypiącej podłodze. Może, zamiast liczyć na to, że nie znajdzie dowodu na obecność innej kobiety w chatce, powinna przestać go szukać. Nawet jeśli w kuchni na lodówce znalazłoby się zdjęcie Gabe w towarzystwie uroczej dziewczyny, nie miała prawa się złościć. Lub go oceniać. Mogła – co najwyżej – być zazdrosna. Ostatecznie rozwód wcale nie oznaczał tego, że przestała go kochać. Po prostu przestała to robić we właściwy sposób.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Noel była jego ideałem, a przynajmniej w to zdawał się wierzyć. Odkąd po raz pierwszy spostrzegł ją w tamtym studenckim klubie, nie był w stanie pozbyć się myśli, że była najpiękniejszą kobietą, jaką dane mu było spotkać. Później odkrywał więcej, stopniowo utwierdzając się w przekonaniu, że w aspekcie charakteru również była kimś, w towarzystwie kogo chciał spędzać kolejne dni. Oszalał na jej punkcie, prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu tracąc głowę dla kobiety. Miał wrażenie, że jej nie chciałby zamienić już na żadną inną, ale, jak widać, nie było to tak w stu procentach prawdą. A może jednak? W końcu nawet wtedy, kiedy wdał się w romans, nie był w stanie z niej zrezygnować. Szukał czegoś, co zapełni pustkę – czegoś, co pozwoli mu zapomnieć o mankamentach, które odkrywał w niej w trakcie ich wspólnego życia. Noel bowiem nie była idealna. Jak każdy, ona także miała wady, a niektóre z nich sprawiały, iż Gabe nie zawsze czuł się szczęśliwy. Chciał; naprawdę chciał, żeby ich małżeństwo było właśnie tym, co dawałoby mu szczęście, ale zdarzały się chwile, kiedy to właśnie ono było powodem jego największych frustracji. I wtedy popełnił błąd. Wtedy przelał część tego zainteresowania na kogoś innego, pozwalając na to, aby światło dzienne ujrzało wszystko to, co w ich dwójce było złe. Jednak pomimo tego – pomimo tych wad, których się w niej doszukał, nie przestała być jego ideałem. Wiedział, że wszystkie kobiety i tak będzie porównywał do niej. Wiedział też, że żadna nie wyda mu się wystarczająco dobra.
Uniósł jedną brew ku górze, kiedy oznajmiła, że było coś, o czym chciała z nim porozmawiać. Skinął jednak lekko głową, a później zrobił jej miejsce w przejściu. Zamknął za nimi drzwi, po czym sam oddalił się w kierunku niewielkiej zabudowy kuchennej. Chatka, którą wynajął po rozwodzie, nie była gigantycznych rozmiarów, dlatego nie było konieczności, aby teraz przenosili się z pomieszczenia do pomieszczenia. Noel spokojnie mogła zająć miejsce na kanapie, podczas gdy on przygotowywał im napoje. - Wybacz bałagan. Nie spodziewałem się gości - rzucił, w międzyczasie uchylając okno. Miał świadomość tego, że przez jego nieumiejętne podgrzewanie jedzenia śmierdziało tu teraz spalenizną. Nie chciał natomiast, żeby nabrała przekonania, że sobie bez niej nie radził. Nie chciał nawet myśleć o tym, jak wówczas wyglądałby w jej oczach. - O czym chciałaś porozmawiać? - zdecydował się pociągnąć ją za język, kiedy sam przygotowywał im napoje. Nie musiał pytać o co, czego chciała się napić, ponieważ doskonale znał jej preferencje. Przez ostatnich naście lat pijała przecież tę samą kawę, a on przyrządzanie jej miał w małym paluszku. Ale może w tej kwestii coś się zmieniło? Taka myśl przemknęła przez jego umysł, a jednak nie zdecydował się na zadanie tego pytania. Nie chciał wiedzieć, że po ich rozwodzie nagle wszystko było inaczej. Zrobił więc dwie kawy, a później wraz z nimi sam przeniósł się na kanapę, odstawiając kubki na blat niewielkiego stolika, z którego zgarnął jeszcze niepotrzebne rzeczy. Musiał w końcu przestać robić taki bałagan, ot, na wypadek, gdyby taka wizyta miała się jeszcze powtórzyć.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Idealizował ją, stawiając przed nią oczekiwania, jakim nie mogła sprostać. Nie była w y m a r z o n ą kobietą, była sobą. I okazała się niewystarczająca. To ją rozbiło. Zmusiło do przeorganizowania życia, ale przede wszystkim do ogromnych zmian w postrzeganiu świata oraz ludzi. Zaufanie było dla niej ważne. On je stracił, zdradzając ją i trzymając to w sekrecie przez tygodnie, a może miesiące. Nie miała nawet pewności, jak długo trwał nieszczęsny romans oraz jak był zaawansowany. Nie chciała o tym słuchać, nie chciała znać szczegółów, bojąc się, że jeżeli odkryje choćby wierzchołek tej masywnej góry, więcej się nie podniesie. Już bez tego było trudno. Na szczęście miała pracę. Miała powód, by mimo złamanego serca budzić się każdego ranka i oddawać swój czas ludziom, którzy go doceniali - pacjentom. Jej życie wciąż miało znaczenie, wciąż było ważne. Chirurgia nadawała mu sens. Niestety nie była w stanie wypełnić pustki, którą pozostawił po sobie były mąż. Na ten moment Noel nie miała pewności, czy kiedykolwiek zdoła ją zapełnić, zastępując Gabe kimś innym. On potrafił to zrobić; w chwili największej potrzeby znalazł dla niej zastępstwo. Pozostawało jej mieć nadzieję, że to uczucie, które rozdzierało jej serce, kiedyś przestanie doskwierać tak bardzo. Zacznie słabnąć, a wtedy będzie mogła zacząć od nowa. Od nowa.
Zabroniła sobie żałować go – nie zamierzała komentować panującego w chatce nieporządku, ani nawet zapachu spalenizny. Nie radził sobie z panowaniem nad domem? Ona również i nikt nie załamywał nad nią rąk. Dlaczego z nim miałoby być inaczej? Zasłużył sobie na wyrazy litości czy pomoc? Nie, skądże.
Zgodnie z sugestią usiadła na kanapie, uprzednio przesuwając zmięty koc na bok. Rozglądała się, kierowana na wpół wścibstwem, na wpół ciekawością. Ani jedna rzecz nie zasiała w niej niepokoju, więc przestała skupiać się na wyszukiwaniu szczegółów. Zamiast tego, przywołała uśmiech – odrobinę zbyt entuzjastyczny i zdecydowanie do niej niepasujący. Chciała odwrócić jego uwagę od tego, co musiała powiedzieć.
— Chciałam prosić cię o przysługę — zaczęła, podejrzewając, że zasiewa w nim coraz większy niepokój. I chociaż chodziło o bzdurę, po prostu nie wiedziała, jak zacząć. Rozmawianie z byłym mężem okazało się niełatwe, nawet jeśli temat był błahy. Spojrzała na niego, gdy usiadł. Wystarczył sam zapach, by rozpoznała swoją ulubioną kawę. Chyba wolałaby, aby zaserwował inną; nie musiałaby mierzyć się z tym dziwnym uczuciem tęsknoty, które nagle wdarło się w jej serce. — Nie powiedziałam rodzicom o rozwodzie. Jeszcze. Bo oczywiście zamierzam to zrobić — zaznaczyła, otaczając kubek palcami. Był za ciepły, aby go podnieść, więc zabrała dłonie. — Zbliża się rocznica naszego ślubu — kontynuowała, próbując zachować neutralny, pozbawiony emocji głos. — Gdyby zadzwonili, udawaj, proszę, że wszystko jest w porządku. To ode mnie muszą się dowiedzieć. Po prostu potrzebuję jeszcze trochę czasu, zanim im powiem — dokończyła i od razu zdjęła wzrok z twarzy Gabe’a. Raz jeszcze chwyciła kubek i wzięła drobny łyczek, wszystko po to, by zająć czymś dłonie. Pewnie brzmiała, jak wariatka, ale musiała się ubezpieczyć. Na wszelki wypadek.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Nie był na tyle szalony, aby wracać do tego tematu i próbować się z nią sprzeczać, ale warto nadmienić, że romans, w który się wdał, nie był dla niego rodzajem zastępstwa. Było to raczej wypełnienie, uzupełnienie luk, które posiadało ich małżeństwo. Zdawał sobie sprawę z tego, iż ten sposób rozumowania byłby dla Noel raczej marnym pocieszeniem, dlatego nigdy nie próbował jej tego wyjaśniać. Nie chciał jeszcze mocniej rozdrapywać ran, które i tak jej zadał, i z którymi naprawdę nie czuł się najlepiej. Dalej nie potrafił wybaczyć sobie tego, jak postąpił, mając sobie za złe to, że był źródłem jej cierpienia. Może więc dobrze, że dłużej nie zabiegał o jej uwagę? Choć żałował również tego, że nie udało im się niczego naprawić, dalszą obecnością w jej życiu nie przywoływał przynajmniej przykrych wspomnień, które z pewnością od czasu do czasu jeszcze ją nawiedzały.
Nie miał pojęcia, czego powinien spodziewać się po tym spotkaniu. Czy miała dla niego jakąś nieprzyjemną wiadomość? A może było to coś, co dotyczyło ich obojga? Przez jego umysł mimowolnie przemknęła myśl o ciąży, ale prędko odrzucił tę możliwość, uprzednio lustrując spojrzeniem jej sylwetkę. Od ostatniej wspólnie spędzonej nocy minęło sporo czasu, a Noel nie wyglądała na kogoś, kto mógłby spodziewać się dziecka od tak dawna. Wyrzucił więc tę myśl ze swojego umysłu, skupiając się na zaparzeniu kawy, z którą w końcu dotarł do niewielkiego stolika. Całe szczęście, że Noel nie zamierzała owijać w bawełnę i kiedy tylko zajął miejsce obok, zaczęła mówić. Powiódł spojrzeniem w jej kierunku, a uniesiona ku górze brew była skutkiem tego, że nie była to przysługa, której by się spodziewał. Odruchowo przetarł policzki dłonią, palcami przeczesując też własną brodę. Odbieranie życzeń związanych z rocznicą, która nie miała już znaczenia, nie było wymarzonym scenariuszem, ale jednocześnie nie mógł pozbyć się wrażenia, że był jej to winny. Skoro to on skomplikował ich relację – doprowadził ich małżeństwo do ruiny, nie znajdował się w położeniu, w którym mógłby grymasić. Zresztą, kiedy się rozstawali, zobowiązał się do tego, że zawsze będzie mogła na niego liczyć. Teraz powinien jej to udowodnić. Właśnie dlatego lekko pokiwał głową jeszcze zanim udzielił jej odpowiedzi. - W porządku - odparł, po czym sięgnął po własną kawę. - Parę lat temu nie pomyślałbym, że mogłabyś kiedykolwiek poprosić mnie o coś takiego - przyznał, teraz, kiedy siedzieli tutaj razem, czując się dość irracjonalnie z tym, że rozmawiali ze sobą o podobnych rzeczach. Nie chodziło o to, że dziwił się, iż w ogóle potrafili, a raczej o to, że niegdyś naprawdę wierzył, że nic nie będzie w stanie ich złamać. Chcąc zamaskować własny grymas, upił trochę kawy. - Co planujesz robić? - odezwał się po chwili, po czym skinął w jej stronę głową. Czyżby pod ciut przydługą już czupryną zrodził mu się jakiś niekoniecznie mądry pomysł? Niewykluczone. - W naszą rocznicę - doprecyzował, uważnie przyglądając się przy tym byłej żonie. Było to przecież ich święto, a to, które przypadało jako pierwsze po rozwodzie, mogło być ciut przytłaczające. Do tej pory nie próbował jednak o tym myśleć, ale czy kogokolwiek powinno to dziwić? Nie było przecież tajemnicą, że do takich rzeczy nigdy nie miał głowy.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Prawdopodobnie podjął dobrą decyzję, nie próbując tłumaczyć zawiłości tego procesu byłej żonie – gdyby to zrobił, z pewnością wywiązałaby się między nimi do niczego nieprowadząca kłótnia. Wszystko przez to, że Noel miała prawo czuć się zastąpiona! W związku z tak poważnymi zmianami w życiu miała prawo przeżywać każdą pojawiającą się wewnątrz niej emocję. A każda z nich była właściwa oraz ważna. Oczywiście dostrzegała błąd leżący po swojej stronie. Rozumiała, że bezustanna nieobecność zaważyła na ich małżeństwie i popchnęła Gabe’a ku zdradzie. Jednocześnie żyła w błędzie, naiwnie wierząc, że gdyby były mąż, zamiast pakować się do łóżka innej kobiecie, porozmawiałby z nią, ze swoją żoną, mieliby jeszcze szansę na szczęśliwe zakończenie. Niestety mężczyzna okazał się słaby, wybrał łatwiejszą drogę wiodącą do zaspokojenia swoich potrzeb i to właśnie tego Noel nie potrafiła mu wybaczyć. Poddał się. Więc dlaczego ona miałaby walczyć? Próby naprawienia sytuacji, których podjęli się przed ostateczną decyzją o rozwodzie, były tylko ukoronowaniem problemów, które piętrzył się im pod stopami. Ostatecznie okazuje się, że złamanego serca nie da się tak szybko wyleczyć.
— Dziękuję. To dla mnie ważne — wyznała. Uśmiechnęła się krótko, po czym przeniosła wzrok na kubek. Nie mogła, a przede wszystkim nie chciała zbyt długo przyglądać się Gabe’owi. Im częściej na niego zerkała, tym lekka niedbałość jego wyglądu wydawała się jej bardziej pociągająca. Wystarczyło, że samą jego obecność odczuwała nawet przez skórę, nie potrzebowała większej ilości bodźców, którym musiała się opierać. — Ja nie pomyślałabym o tym jeszcze kilka miesięcy temu — przyznała, przywołując na twarz grymaśny uśmiech. Może powinna była darować sobie to wtrącenie, ugryźć się w język i zapomnieć o uszczypliwości, ale nie zdołała się pohamować.
Prośba, którą wysunęła, nie była standardowa. Kryło się za nią kłamstwo i to dlatego Noel z takim trudem przyszło poproszenie byłego męża o tę przysługę. Wiedziała jednak, że nie była gotowa, by przyznać się rodzicom do porażki. Rowlandowie początkowo nie przepadali za wybrankiem córki; musiało minąć trochę czasu, by go zaakceptowali i ujrzeli w nim mężczyznę, którego ona w nim dostrzegała każdego dnia. Jak miała wyznać, że się pomyliła?
— Co? — spytała odruchowo, wyrwana z gęstwiny myśli dotyczących rodziców, których celowo pozostawiała w niewiedzy. — W rocznicę? Niczego nie zaplanowałam, Gabe. Nie zamierzam upijać się i płakać, jeśli to miałeś na myśli — odparła ni to rozbawiona, ni zaskoczona jego pytaniem. Czy nie powinni byli przestać tytułować tego dnia rocznicą? Od chwili rozwodu zmienił się w zwykły, powszedni dzień. Noel nie wiedziała, czym go zapełni. — Nie przyszło mi do głowy, by wykreślić go z próśb grafikowych. Wypełnialiśmy je na początku roku, sam rozumiesz — odparła, lekceważąco wzruszając ramionami. Uniosła kubek i przechyliła go, a wtedy kilka kropel wylądowało na jej spodniach. — Niech to — mruknęła i odstawiwszy kawę, potarła materiał.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Pluł sobie w brodę za każdym razem, kiedy myślami uciekał do ich wspólnych, szczęśliwych chwil. Wiedział, że to on zaprzepaścił wszystko, co przed laty udało im się zbudować i naprawdę nie umiał sobie tego wybaczyć. Noel mogło wydawać się, że było inaczej. Mogła myśleć, że skoro z taką łatwością wdał się w romans i zastąpił ją kimś innym, to równie szybko zdoła się wyleczyć z miłości, którą ją darzył. Rzeczywistość była jednak odmienna, a Gabe dzień w dzień musiał mierzyć się z żalem, który kierował do samego siebie. Nie oznacza to jednak, że był jedynym winnym rozpadu ich małżeństwa. Nie, ono przecież psuło się już wcześniej, a jego romans okazał się jedynie ostatnim gwoździem do jego trumny. To brak umiejętności komunikowania się ze sobą był tym, co namieszało między nimi najbardziej. Kiedyś, przed kilkunastoma laty, kiedy jeszcze poznawali się i odkrywali przed sobą kolejne karty, z rozmową radzili sobie nienagannie. Mogli przecież leżeć w swoich objęciach, opowiadać sobie o przeszłości, o własnych planach i marzeniach. Kiedyś nie stanowiło to dla nich problemu, więc dlaczego nagle się nim stało? Co takiego zrobili, co zaniedbali, że teraz nie mieli już czego zbierać? Gabe nie miał bladego pojęcia, ale szczerze tego żałował. Żałował, że wcześniej nie zorientowali się, że powinni swój związek ratować.
Pokiwał lekko głową. Nawet rozmawianie z nią o takich rzeczach wydawało mu się dziwnie irracjonalne. Siedzieli tu przecież i dyskutowali o rozpadzie własnego małżeństwa, choć jeszcze przed rokiem prawdopodobnie planowaliby wspólne wakacje. - Nie to miałem na myśli - sprostował, choć wiedział przecież, że i ona zdawała sobie z tego sprawę. Choć mógł wydawać jej się skończonym dupkiem, to przecież nie tak, że chciał, aby cierpiała. Tak naprawdę pragnął nadal ściągać z jej barków problemy, jednocześnie wiedząc, że nie był do tego upoważniony. Zanim jednak zdołał powiedzieć cokolwiek, Noel nie poradziła sobie z utrzymaniem kubka z kawą, przez co część jego zawartości wylądowała na jej spodniach. - Zaczekaj - poprosił, a później podniósł się z miejsca i pomaszerował w stronę zabudowy kuchennej, aby stamtąd zabrać jedną ze ścierek. Kiedy wrócił, podał ją byłej żonie. Sam nie czuł się już upoważniony do tego, aby interweniować. Miał wrażenie, że to wzbudziłoby w nich wyłącznie niezręczność. - Jeśli chodzi o tę rocznicę to… Pytałem poważnie - dodał, po czym z zakłopotaniem przetarł dłonią kark. Czy w ogóle powinien wychylać się w ten sposób? - Jeśli masz ochotę, możemy wyjść gdzieś razem. I bez obaw, nie proponuję ci randki. Po prostu… Jeśli oboje mamy siedzieć sami w pustych domach, równie dobrze możemy posiedzieć gdzieś razem, co? - zasugerował, jednocześnie też dość pokracznie wyjaśniając jej, dlaczego w ogóle decydował się na taką propozycję. Chciał spędzić z nią trochę czasu, a jednocześnie chyba obawiał się tak po prostu ją o to poprosić. I czy w ogóle miał jeszcze ku temu prawo? Nie był pewien, czy przyjaźń po rozwodzie była im pisana, ale zwyczajnie miał dość jej nieobecności w swoim życiu. Tęsknił, tak po prostu.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Zaakceptowanie nowej codzienności byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby potrafiła znienawidzić byłego męża. Wówczas odcięłaby się od niego, całkowicie rezygnując z kontaktu, a przede wszystkim nie żałując, że zdecydowali się na rozwód. Mogła to sobie wyobrażać lub próbować wmówić, że Gabe był dla niej nieodpowiednim mężczyzną, ale w głębi serca wiedziała, że okłamywanie samej siebie nie pomagało w pogodzeniu się ze stratą. Czego w takim razie potrzebowała? Zastępstwa?
— Dziękuję — rzuciła, przyłapując się na tym, że po raz kolejny wypowiada to samo słowo. Wyciągnęła rękę, by odebrać od niego ściereczkę i wtedy – przez ułamek sekundy – poczuła jego palce. Szybko zabrała rękę, jakby jego skóra parzyła, a jej dotyk miałby pozostawić po sobie bliznę. Przyłożyła materiał do spodni, by wchłonął wilgoć, ale mimo starań, plama pozostała, zdążywszy weżreć się w bawełnę.
Podniosła wzrok, by posłać mu uśmiech mówiący, że to nic, to tylko spodnie, w dodatku znoszone, kiedy dostrzegła, że patrzył na nią z niepewnością, jakby w obawie, że jeden nieodpowiedni ruch bądź słowo, spłoszą ją. A ona starała się patrzeć na niego tak samo, jak robiła to, zanim wysunął swoją propozycję. Ale zdziwienia nie zdołała ukryć.
To był głupi pomysł. Idiotyczny! Mimowolnie przypomniała sobie, jak przed kilkoma dniami, Luke ostrzegał ją, by nie pakowała się do łóżka byłemu mężowi. Miał być to błąd, który nie pomaga w szybszym gojeniu się ran. Z drugiej strony, spotkanie nie oznaczało przekroczenia granicy intymności. Nie bez powodu zdecydowali się na rozstanie, dlaczego więc teraz, po kilku miesiącach, cokolwiek miałoby się zmienić? Przełknęła ślinę, ciesząc się, że zdążyła odstawić kubek.
— Dobrze — zgodziła się, zaskakując tym samą siebie. Nie mogła udawać, że za nim nie tęskni, skoro jego nieobecność odczuwała każdą komórką ciała. Jakby nagle została pozbawiona czegoś bardzo ważnego, bez czego nie można zachować prawidłowej homeostazy. — Ale musimy wybrać ustronne miejsce. Mam dość odpowiadania sąsiadkom na wścibskie pytania — wyjaśniła, przywołując na twarz coś na kształt uśmiechu. Wzięła dzień wolny, by wraz z Gabe’em świętować kolejną rocznicę małżeństwa. I choć ono się rozpadło, mogła właśnie jemu poświęcić ten czas, prawda? Oszalała. Ewidentnie oszalała i próbowała znaleźć kiepskie argumenty, by usprawiedliwić chęć spędzenia choćby kilku godzin w towarzystwie byłego męża.
— To coś pilnego? — spytała, wskazując na listy. Chciała przenieść temat rozmowy na inny grunt. Mniej grząski.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Na chwilę znów wrócili do czasów, kiedy było dobrze. Do czasów, kiedy odkrywali się nawzajem, a nawet najdrobniejszy dotyk potrafił sprawić, że ani jego umysł, ani ciało nie były w stanie się zatrzymać. To przelotne muśnięcie palców właśnie tak na niego zadziałało, początkowo pociągając za sobą dreszcz, a później także myśli – konkretnie wspomnienia, których nie mógł tak od razu wyrzucić ze swojej głowy. Nie chciał teraz o tym myśleć; nie chciał skupiać się na chwilach, które już nie wrócą. Nie bez powodu dał jej przecież odejść, a skoro na to pozwolił – skoro dał jej podpisać papiery rozwodowe i wypuścił ją ze swoich rąk, powinien był się tego postanowienia trzymać. Jako osoba, która zraniła ją najmocniej, nie miał nawet najmniejszego prawa ku temu, aby jeszcze mieszać jej w głowie, a jednak i przed tym nie zdołał się powstrzymać. Może właśnie tak zadziałał na niego jej dotyk? Może to przez to, że przez chwilę cofnął się do miłych wspomnień, pozwolił sobie na zaoferowanie jej tego spotkania. Tak musiało być, w końcu i on wiedział, po jak grząskim gruncie stąpaliby, gdyby się na to zdecydowali. Nie potrafił jednak stwierdzić, jakiej odpowiedzi od niej oczekiwał. Czy chciał, żeby się zgodziła? Czy wolałby, żeby wylała na niego kubeł zimnej wody? Nie wiedział.
Nie wiedział czego oczekiwał, ale wiedział natomiast czego się spodziewał, dlatego odpowiedź Noel zaskoczyła go. Nie przypuszczał, że mogłaby się zgodzić, w końcu tajemnicą nie było to, że z ich dwójki to zawsze ona pozostawała tą rozsądniejszą. Teraz jednak chciała dotrzymać mu towarzystwa i to nie w dzień, który był ważny tylko dla niego. Chciała zrobić to w chwili, która kiedyś ważna była dla nich obojga, a teraz nie powinna znaczyć nic. Ale czy rzeczywiście nie znaczyła?
Skinął lekko głową, nie zamierzając się z tym spierać. - Rozejrzę się i napiszę ci szczegóły - zaoferował, dochodząc do wniosku, iż drążenie tego tematu teraz byłoby ryzykowne. Nie potrafił wyobrazić sobie tego, że nagle mieliby usiąść razem i wybierać miejsce, do którego się udadzą. Miał wrażenie, że w ten sposób dałby Noel dodatkowy czas, aby się rozmyślić, a przecież nie chciał jej spłoszyć. Nie chciał, żeby się wycofała, nawet jeżeli w rzeczywistości na nic konkretnego nie liczył. W końcu to nie tak, że tym jednym wyjściem chciał znowu zdobyć jej serce. - Co? - jej pytanie wyrwało go z zamyślenia. - A, to. To pewnie tylko jakieś reklamy i rachunki - odparł, a kiedy sięgnął po plik kopert, które wcześniej przyniosła, rzucił na nie okiem. Jak podejrzewał, już na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, że nie było to nic godnego uwagi. Poza jedną – świecącą z ręcznie wypisanymi danymi. Niewiele myśląc, rozpakował ją, a później zajrzał do środka. Zawartość sprawiła, że uśmiechnął się pod nosem. Jego kuzynka miała naprawdę kiepskie wyczucie czasu. - W zasadzie jest też do ciebie - stwierdził, po czym wyciągnął w jej stronę dłoń ze ślubnym zaproszeniem, aby sama zobaczyła, z czym mieli do czynienia. Najwyraźniej w jego rodzinie wieści też nie rozchodziły się z prędkością światła.

ODPOWIEDZ