studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
#3

Ostatnie wydarzenia znów skutecznie zamknęły ją w czterech ścianach bazy operacyjnej przy Opal Moonlane. Szkicowała, bazgrała i łączyła kolejne kropki, żywiąc się jedzeniem z dostawy. Skończyły jej się pinezki. Potrzebowała też papieru i czegoś do picia, co zmusiło ją do wzięcia prysznicu i przebrania się w bardziej wyjściowe ciuchy.
Od czterech dni nie wyściubiała nosa z mieszkania, próbując dopracować plan poszukiwania poszlak. Po raz kolejny próbowała namierzyć telefon matki, niestety z marnym skutkiem. Czego się spodziewała... że ktoś go znajdzie i postanowi naładować? Równie dobrze ten kawałek elektroniki mógł wpaść do dołu, do rzeki, albo zostać połknięty przez pieprzonego warana z Komodo. Nie podejrzewała, aby ten akurat typ wielkiej jaszczurki biegał sobie swobodnie po wybrzeżu Australii, ale kto wie? Ten kontynent i tak był wyrwany ze schematu. A może jakiś szaleniec rzeczywiście sprowadził sobie warana z okolicznych wysp i traktował jak przeciętnego Azora?
Zaczesując część włosów na bok, weszła do okolicznego marketu, w którym zdecydowała się zrobić zakupy. Odrobina świeżego powietrza, również tego, dobiegającego ze sklepowej klimatyzacji, dobrze jej zrobi. Nie pamiętała nawet, kiedy ostatnio spała dłużej, niż pięć godzin. Ciało upominało się o dłuższy sen, niestety mózg wciąż pozostawał pobudzony. Czy tak czuli się wielcy wynalazcy?
Cóż, w przypadku Max rozchodziło się tylko o poszukiwania matki, aczkolwiek jeśli uda jej się rozwiązać tę zagadkę - z pewnością wpisze się do historii miasteczka. Dziewczyna, która zawstydziła stróżów prawa.
Lawirując wózkiem między półkami, zdobyła już ryzę papieru, pudełko pinezek i właśnie kierowała się w stronę alejki z napojami. Powoli sięgnęła w stronę puszek z Dr. Pepperem, niestety, przy wybieraniu jednej, zahaczyła o pozostałe, które spadły prosto na sklepową podłogę, przykuwając uwagę trójki klientów. Dobrze, że mimo wszystko, żadna z puszek nie eksplodowała, pozostawiając po sobie kałużę wstydu, opatrzonej nazwiskiem Parkins.
Zaklęła pod nosem, schylając się co by zebrać porozrzucane produkty. Uważała przy tym na swoją kostkę, bo o ile nie bolała już przy chodzeniu, wciąż była sztywna.
Max nie była nawet świadoma, co za osoba kręciła się w pobliżu.
Pamiętała o Eleonore Hartmann i ich wspólnych planach wyjścia do kina, niestety, musiała z nich zrezygnować. W obliczu potencjalnego przełomu w poszukiwaniach, wymyśliła wymówkę o chorobie, a konkretniej grypie, przez którą nie byłaby w stanie normalnie oglądać filmu i towarzyszyć dziewczynie. Nie chciała jej okłamywać, ale czuła, że sprawa związana z matką, mogłaby nieco zamieszać w ich relacji. Mieszkańcy, kojarzący jej osobę sprzed pięciu i więcej lat, przelewali na nią głównie współczuje i żal. Wydawali się być mili na siłę i nie chciała, aby El zaczęła postępować w podobny sposób. W jej towarzystwie wolała odłożyć na bok sprawy matki, tak, aby nacieszyć się młodzieńczymi latami, póki jeszcze miała czas.
Niestety, jak to mówią - kłamstwo ma krótkie nogi.
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Powiedzmy sobie szczerze, ostatnie dni w przypadku panny Hartmann wyglądały naprawdę dobrze. Na uczelni szło jej świetnie, radziła sobie z zadaniami jakie stawali przed nią profesorowie, a teoria wchodziła jej również nie najgorzej. Jakby nie patrzeć to była prawdziwą pasjonatką, która potrafiła dla samej przyjemności czytać pozycje poświęcone technikom aktorskim czy też historii tego artystycznego rzemiosła. Poza uniwersytetem również radziła sobie naprawdę dobrze. Przede wszystkim nie odczuwała żadnych skutków niedawnego lekkiego wstrząśnienia mózgu, które okazało się być całkiem niegroźne, a w dodatku mogła dalej rozwijać swoją znajomość z Max, która jak się okazało naprawdę nie miała jej dosyć przez niefortunne rozpoczęcie znajomości. Jak widać jednak kilka godzin na SORze zbliża do siebie ludzi.
Ten dzień również mógłby być jednym z tych zdecydowanie udanych, gdyby nie to, że dostała wiadomość od Parkins o tym, że z powodu choroby nie da rady pójść z nią do kina na premierę nowego i całkiem ciekawie się zapowiadającego filmu. Przez całą tę sytuację, Eleonore straciła również ochotę na podobne wyjście i po prostu wcisnęła zakupione wcześniej bilety dwójce znajomych, którzy byli bardziej niż zainteresowani. Sama z kolei udała się do pobliskiego marketu, żeby kupić sobie jakiś zapas przekąsek.
Postanowiła, że w ramach poprawy humoru zrobi sobie w domu mały maraton filmów należących do starej klasyki Hollywoodu. W końcu widok chociażby młodego Marlona Brando powinien ją jakoś ucieszyć i pomóc zapomnieć o zepsutym dniu. Dlatego też przechodziła się między alejkami, starając się zdecydować jaka powinna być odpowiednia proporcja pomiędzy kupionymi chipsami a popcornem do mikrofalówki oraz jakie niezdrowe gazowane picie powinna do tego dobrać. I wtedy też właśnie usłyszała huk spadających na ziemię puszek z końca alejki, w której się znajdowała. Automatycznie odwróciła głowę w kierunku hałasu i zamarła, gdy tylko zorientowała się, że sprawczynią tego harmideru była dziewczyna, która wystawiła ją kilka godzin wcześniej.
- Max? - spytała w końcu, podchodząc bliżej i postanawiając pomóc jej w układaniu postrącanych puszek. - Co ty tutaj robisz?
Chciała niemal od razu przejść do klasycznego opierdolu, ale wpierw wolała się nieco lepiej zorientować w sytuacji. Cóż, Parkins nie wydawała się jej być nękana grypą, ale nie zmieniało to faktu, że nie wyglądała za dobrze. Przede wszystkim jednak w głowie El zaczęły rodzić się pytania dotyczące nie tylko tego, co właściwie się z nią działo, ale też dlaczego właściwie odwołała ich wspólne wyjście. Ta sprawa naprawdę nie dawała jej spokoju od dłuższego czasu i chciała ją jak najszybciej wyjaśnić.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Słysząc swoje imię, zastygła przy podnoszeniu kolejnej puszki z gazowanym napojem. Skuliła się lekko, czując nieprzyjemny ścisk w żołądku.
Cholera, nie tak miało wyjść.
Powoli obróciła głowę w stronę Eleonore, bo ewidentnie była jej winna przeprosiny i wyjaśnienia. Jak na złość, nie przygotowała się na taką sytuację. Z góry założyła, że w tym akurat sklepie nie właduje się na nikogo znajomego. Jak się jednak okazało, los chciał inaczej. Ba, nieźle jej dopiekł, podstawiając pod nos Parkins dziewczynę, którą nieładnie wystawiła.
Naprawdę chciała z nią iść do tego kina. Niestety, zawirowania, związane z zaginięciem matki, zmusiły ją do podjęcia kolejnych działań, w ramach poszukiwań. A raczej planowania tych działań. Jednym słowem, zapowiadało się na jej dłuższą niedyspozycję towarzyską.
- Musiałam zrobić zakupy - przekazała oczywistą oczywistość, za którą miała ochotę strzelić sobie liścia. Takiego porządnego. Subtelnego, jak kopniak w pysk.
Mogła przynajmniej się postarać i powiązać swoją wizytę w sklepie z poszukiwaniem leków na… obniżenie temperatury? Kaszlu i kataru nie miała, przy czym musiałaby się wyjątkowo postarać, aby je samoistnie wywołać. Z kaszlem było trochę lepiej, acz ten wymuszony brzmiał bardzo charakterystycznie. Wystarczająco się naraziła tej dziewczynie, aby dodatkowo ją okłamywać. Ktoś taki jak ona, od razu wyczułby fałsz. Miała w końcu do czynienia ze studentką aktorstwa. Artyści wyczuwali ludzkie emocje przez skórę.
- Przepraszam, że odwołałam nasze wspólne wyjście - postanowiła wziąć odpowiedzialność na swoje barki, bo El jak najbardziej zasługiwała na szczerość. Taką przynajmniej połowiczną, bo rozwijania pełnego motywu swojej absencji nie wypadało robić w sklepie. Jeszcze się ludzie patrzyli i nadstawiali ucha. Lorne Bay to jednak mimo wszystko mała mieścina.
- Ostatnio mam dużo… nieciekawych spraw na głowie, a choroba wydała mi się najbardziej przekonującym pretekstem.
Nie mogła tak od razu powiedzieć, że jej nie ufała. Darzyła Hartmann dużą sympatią i bardzo ją polubiła, pomimo przedziwnych okoliczności pierwszego spotkania. Chciała jej w pełni zaufać, bo wydawała się dobrą osobą, ale jednocześnie wzbraniała się przed doświadczaniem od niej fali współczucia i obchodzenia, jak z jajkiem.
- Jestem tak rozkojarzona, że puszki same uciekają mi z rąk - spróbowała zażartować, co wyszło raczej marnie, w zestawie z krótkim parsknięciem i podkrążonymi oczami. Zdecydowanie wolałaby wyglądać lepiej, przy spotkaniu z El.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Obie zdecydowanie nie były przygotowane na to spotkanie. Z różnych powodów rzecz jasna, ale to jedno pozostawało faktem. Zapewne w normalnych okolicznościach nie wpadłyby na siebie, ale Hartmann coraz bardziej zaczynała wierzyć w to, że wisiało nad nimi jakieś fatum sprawiające, że co rusz ciągnęło je do siebie wzajemnie i sprawiające, że co jakiś czas musiały się do nich przytoczyć jakieś nieszczęścia. Choć w tym przypadku był całkiem dobry materiał na tragikomedię w kilku aktach. Akt drugi, scena pierwsza: Eleonore wchodzi na scenę.
- To akurat widzę - nawet jako ktoś obdarzony darem do znajdywania odpowiednich słów i odnajdujący się w improwizacjach jak ryba w wodzie, El miała trudności z wynalezieniem jakiejś sensownej i dobrze brzmiącej odpowiedzi na tekst o zakupach.
Jasne, zapewne musiała, bo skończyły jej się jakieś rzeczy w mieszkaniu, a może po prostu wylazła z mieszkania przez zwykłe widzimisię, ale to już była kwestia zupełnie nieistotna. Jak dla niej najważniejsze było to, że dziewczyna faktycznie się miała dużo lepiej niż utrzymywała. Choć na ten moment nie zamierzała rozkręcać jakiejś wielkiej dramy na cały sklep i wolała dać Max szanse na wytłumaczenie się. Zresztą to wcale nie tak, że chciała coś odstawiać i przykuwać uwagę do nich w dosyć... niekorzystny sposób.
- Nic się nie stało - odpowiedziała i nawet nie siliła się na to, aby przywołać na usta uśmiech i zabrzmieć bardziej przekonująco. Takie rzeczy powinny przychodzić jej z łatwością, a jednak nie potrafiła lub nawet nie chciała tak po prostu udawać, że wszystko jest w porządku i można załączyć protokół 'kokodżambo i do przodu'.
Zacisnęła jedynie usta, gdy tylko Max przyznała się do tego, że faktycznie choroba była jedynie wymówką, którą się posłużyła do tego, aby wymigać się z zaplanowanego spotkania. Eleonore naprawdę nie wiedziała czemu to wyjście miało dla niej takie znaczenie i dlaczego tak bardzo przeżywa fakt, że Parkins postanowiła znaleźć jakąś w miarę przekonujące wytłumaczenie dla swojej nieobecności. W końcu sama robiła to samo wiele razy i nie mogła jej za to oceniać. No, a jednak jakoś w nią to uderzyło.
- Słuchaj, Max... - zaczęła powoli, ignorując przy okazji także krótki żarcik o puszkach lecących z rąk. - Jeśli nie chciałaś się ze mną spotkać to mogłaś po prostu powiedzieć mi to wprost. Tyle by mi wystarczyło.
Nie miała pojęcia, czy te wspomniane wcześniej nieciekawe sprawy były czymś, co bez reszty pochłaniało teraz Max. Może i wyglądała na całkiem wymęczoną i nieco niezadbaną, ale powodów do tego mogło być wiele. Mogła cały czas siedzieć przy rzygającym kocie sąsiada i monitorować jego stan zdrowia lub całą nockę zarwać na pykanie w jakieś cholerne gry komputerowe. Nigdy nie wiadomo która opcja była właściwie tą właściwą. 

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Czuła wręcz przez skórę, jak niekomfortowa była ta rozmowa (i spotkanie) zarówno dla niej samej, jak i dla Eleonore. Wszystko przez nieciekawe okoliczności. Gdyby nie wpadły na siebie tego dnia w sklepie, wszystko byłoby w porządku. Max w końcu by się ogarnęła, doszłaby do sensownych wniosków, w związku ze sprawą matki i pozwoliłaby sobie na chwilę oddechu, w towarzystwie nowej znajomej.
Nie chciała wszystkiego schrzanić, w tak głupi sposób, a jednak. Teraz musiała improwizować, byle odkręcić tę sytuację.
Wcale nie sądziła, że nic się nie stało. Potraktowała Eleonore w nieprzyjemny sposób, przy czym nie chciała jej zrobić przykrości. Musiała coś wymyślić, aby nie brzmieć dziwnie, tajemniczo i podejrzanie. Choroba wydała się najbardziej wygodnym rozwiązaniem, niestety, nie wzięła pod uwagę wpadnięcia na dziewczynę na mieście. A pomyśleć, że miała siebie za uporządkowaną, bystrą osobę…
Te cholerne poszukiwania mieszały jej w głowie. Niestety, musiała doprowadzić tę sprawę do końca.
Spojrzała na El z niepokojem, gdy ta zasugerowała niechęć z jej własnej strony, do spotkania. Nie mogła pozwolić, aby tak o tym myślała.
- To nie tak - zaprotestowała niemalże od razu, wciąż kucając przy podłodze z przedostatnią puszką w dłoni. Dla efektu nawet pokręciła głową, niezłomnie wpatrując się w jasnobrązowe oczy.
- Lubię cię - czuła, że musiała to podkreślić w tym momencie. - I bardzo chciałam iść z tobą do kina, tylko…
No właśnie.
Niedawne wyjście do Shadow i spotkanie swego rodzaju specjalistki od zaginięć, trochę pokomplikowało sprawy. Parkins raz jeszcze musiała się przekopać przez zebrane materiały, chcąc jak najszybciej dotrzeć do prawdy. Był to również wyścig z czasem, bo co, jeżeli Sarah została porwana i poddawana torturom? Na samą myśl, czuła nieprzyjemny zacisk na gardle.
Powinna być szczera. Eleonore na to zasługiwała.
- Chodzi o powód, dla którego wróciłam do Lorne Bay - nie miała siły, aby dzielić się tą prywatą w przestrzeni publicznej sklepu, ale mogła powiedzieć przynajmniej tyle. - Niektóre sprawy, związane z tym powodem szybko się zmieniają i… muszę tego pilnować.
Zmarszczyła brwi, czując na języku słowa, brzmiące jak dziwaczny szyfr. Teraz zdecydowanie zabrzmiała na dziwaka. Cholera.
- Możemy o tym porozmawiać na zewnątrz? - niedaleko wejścia do sklepu widziała ławkę, a zawsze lepsze to, niż dzielenie się rodzinnymi rozterkami między półkami z gazowanymi napojami.
Mogła tylko mieć nadzieję, że Hartmann zechce jej wysłuchać. Gdyby wolała zostawić ją tutaj i wyjść bez słowa – również miała do tego pełne prawo.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Że też im obu zachciało się akurat w tym czasie zakupów w tym samym miejscu. Jak to śpiewała Cher "gdybym mogła cofnąć czas", no ale nikt nie był w stanie tego zrobić. Jeśli tak to zapewne Max starałaby się wykombinować coś innego albo zmienić swoją ścieżkę docelową, która zaprowadziła ją do tej konkretnej alejki z napojami. Chyba, że faktycznie połączył je los w jakiś pokrętny sposób i nieważne jakiego wyboru by dokonała i tak wpadłyby ostatecznie na siebie. W tej sytuacji może lepiej było w ogóle nie gdybać.
Wciąż wpatrywała się w kucającą na podłodze przy porozsypywanych puszkach Parkins, która wyglądała jak Gollum łowiący ryby albo goblin na swoim śmietniku (choć nieco smutny goblin) po czym pokręciła jedynie głową, gdy usłyszała pierwsze słowa, które dziewczyna wypowiedziała do niej, by się wytłumaczyć ze swojego niezbyt udanego kłamstwa.
- Wybrałaś najbardziej banalny tekst... - zaczęła, by urwać gwałtownie, gdy tylko Max przyznała na głos, że ją lubi.
Och. Eleonore.exe przestało działać. Na chwilę poczuła jak jej mózg przerywa coś na łączach i skarciła się w myślach za to, że nie była w stanie opanować wstępującego na jej policzki rumieńca. W końcu to nie było nic wielkiego. Dogadywały się jakoś to naturalnym było przyznanie do tego, że się lubiły, bo z pewnością działało to w obie strony. I nie było w tym żadnego ukrytego podtekstu, a zwłaszcza safickiego. Just gals being pals.
Jej gonitwę myśli oczywiście przerwały kolejne słowa Max, która najwyraźniej chciała się szczerze wytłumaczyć z tego całego zdarzenia. Nie bardzo rozumiała, co właściwie dziewczyna miała na myśli, a wszystko to brzmiało niezwykle tajemniczo i skomplikowanie, ale... no chyba nie miała innego wyjścia niż jej wysłuchać.
- Jasne - przytaknęła, zgadzając się finalnie.
W tym momencie Parkins po prostu ją zaintrygowała swoimi słowami i miała nadzieję, że nie pożałuje swojej decyzji.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Nawet banalnym tekstem mogła spróbować ratować sytuację, bo hej, mówiła przecież prawdę. Wyświechtaną i przebolcowaną przez kinematografię i pisarzy, ale nadal bardzo szczerą. Gdyby nie zależało jej na znajomości (i relacji) z Eleonore, po prostu by ją spławiła; naopowiadała bzdur, być może raniących drugą stronę, czego zwyczajnie nie chciała robić. Potrzebowała tej namiastki normalności i kontaktu z rówieśnikami, bo w przeciwnym razie zwariuje… w ten niefajny sposób.
Wydaje się, że użyła odpowiednich słów. Nawet, jeśli brzmiały bardzo banalnie.
Krótkie „jasne” wystarczyło, aby zebrała się w sobie oraz skończyła porządkować rozsypane puszki. Dalszymi zakupami mogła zająć się później. I tak nie miała całego koszyka obładowanego produktami, a to pozwoliło jej na schowanie go za jakimś filarem, w tej samej alejce. Sądząc po tym, co Eleonore mogła dostrzec, nie kombinowała niczego podejrzanego. Cóż złego można robić z plikiem czystych kartek i pudełkiem pinezek? Wiele rzeczy, o których teraz Max nie chciała myśleć. Miała ważniejsze sprawy na głowie.
W ciszy skierowała się razem z El we wspomniane miejsce, na uboczu sklepu. Ławka może i nie znajdowała się w turbo ustronnym miejscu, ale zapewniała zdecydowanie więcej prywatności, niż sklepowa alejka. Tyle musiało wystarczyć pannie Parkins do jej jakże osobistych zwierzeń.
Cicho nabrała powietrza w płuca, wyciszając nagromadzenie myśli.
- Głównym powodem, dla którego wróciłam do Lorne Bay jest… zaginięcie mojej mamy - wyrzuciła z siebie, nie patrząc bezpośrednio na Hartmann. Wbiła spojrzenie w chodnik, wciskając dłonie do przednich kieszeni spodni, mimowolnie spinając ramiona.
- Odkąd tutaj przyjechałam, próbuję ułożyć sobie jakiś plan działania, a raczej poszukiwań.
Wciąż wierzyła w to, że jest w stanie rozwikłać zagadkę zaginięcia Sarah.
- Nie chciałam tego zrzucać również na ciebie - w końcu zdecydowała się podnieść wzrok, niepewnie wychodząc na spotkanie spojrzeniu Eleonore. - Miałam wrażenie, że jeśli się dowiesz, zaczniesz mnie traktować inaczej i… będziemy rozmawiać tylko o tym. Że nie będę w stanie odsunąć tego na bok, wiedząc, że ty również wiesz.
Przekazywała to nie pokrętnie, ale miała nadzieję, że dziewczyna zrozumie, o czym mówiła.
- To chyba tyle - znów opuściła wzrok, delikatnie wzruszając ramionami. - Tylko sprawy, związane z matką stały na drodze naszemu wspólnemu wyjściu. Chciałam ci o tym powiedzieć, ale równocześnie… sama wiesz.
Cicho pociągnęła nosem, co wywołało w głowie minimalny alarm. Oby rzeczywiście się nie rozchorowała, bo to pokrzyżuje lwią część jej planów. Ciężko szuka się poszlak i zaginionej matki, z męczącym katarem oraz gorączką.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Może i była to prawda, ale biorąc pod uwagę w ilu sytuacjach podobne rzeczy można było usłyszeć jako jakąś dziwną wymówkę w sytuacji, gdy ktoś chciał sztucznie udowodnić, że to nie było tak jak myślała druga osoba, gdy faktycznie myślała ona dobrze, raczej nie wzbudzało ono zbyt pozytywnych skojarzeń.
Sama niewiele myśląc również ciepnęła swój popcorn i chipsy gdzieś w pobliżu filara za butelkami coli, aby nikt ich jej nie ukradł (choć w zasadzie jeszcze nie należały do niej) po czym ruszyła za Max do pobliskiej ławki, na której po chwili mogła się w spokoju usadowić i poczekać na to aż Parkins przerwie ciszę, która zapewne ciążyła w tej chwili im obu.
Z pewnością nie spodziewała się jednak tego, że zostanie od razu uderzona mocnym pociskiem pod tytułem 'zaginęła mi matka'. Z szacunku jednak postanowiła powstrzymać się od komentarzy, wiedząc, że w tej chwili chyba nie było żadnego tekstu, który byłby na miejscu. W zasadzie nie bardzo wiedziała czy było cokolwiek dobrego, co mogłaby na tę chwilę powiedzieć. Dlatego po prostu pozwoliła Max mówić dalej.
Dobra, teraz chyba mogła zrozumieć to dlaczego dziewczyna szukała raczej bardziej przyziemnego wytłumaczenia na to czemu nie wybierze się do kina. Bo w zasadzie jeśli walnęłaby od razu "hej moja matka zaginęła, idę jej szukać" to wtedy dopiero El mogłaby mieć powody do tego, by podejrzewać ją o kombinatorstwo. W końcu kto wyjeżdżał z takimi wytłumaczeniami?
I chociaż brzmiało to dosyć niewiarygodnie to jednak nie miała wątpliwości, co do tego, że Max jednak mówi prawdę, a jej obawy były całkiem uzasadnione. W końcu jakby nie patrzeć podobny bagaż życiowy jakoś się odbijał zarówno na człowieku jak i jego relacjach z innymi.
- Hej, Max... - zaczęła w głowie ostrożnie dobierać słowa i szukając ręką dłoni dziewczyny, na której mogła zacisnąć swoje palce. - To niczego między nami nie zmienia. Będziemy o tym rozmawiać tylko jeśli będziesz tego chciała...
Sama nie miała pojęcia co zrobiłaby, gdyby to jej matka zaginęła. Z pewnością chciałaby mieć pod ręką kogoś z kim mogłaby o tym ewentualnie porozmawiać, ale chyba chciałaby jednak w dużej mierze jakoś o tym zapomnieć w pewnych momentach i po prostu żyć normalnie.
- Słuchaj jeśli... Jeśli potrzebowałabyś jakiejś pomocy w tej sprawie, z czymkolwiek, możesz zawsze na mnie liczyć - zapewniła ją jeszcze i naprawdę nie rzucała w tym momencie słów na wiatr. Nie miała pojęcia jak mogłaby się przydać w tych poszukiwaniach, ale z pewnością znalazłoby się coś w czym mogłaby służyć pomocą.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
W ciszy czekała na odpowiedź Eleonore, zaledwie kątem oka zerkając w jej stronę. A raczej w stronę jej kolan. Odrobinę obawiała się bezpośredniego wzroku, pełnego zaskoczenia i rosnącego współczucia. Nikt raczej nie chciałby być na jej miejscu. Chyba, że rozchodziłoby się o wyjątkowo wyrodną matkę, stanowiącą uosobienie najgorszych koszmarów.
Początkowo zwlekała z zajęciem miejsca siedzącego. Czasami stanie na nogach czy nawet chodzenie w kółko, sprzyjało formułowaniu odpowiednich słów, odzwierciedlających to, co autor rzeczywiście miał na myśli.
Dopiero po wyrzuceniu tych zalegających wyjaśnień, będących szczerą prawdą, opadła na ławkę. Wciąż miała sztywne nogi i ręce, bo po pierwsze - przejmowała się opinią El, a po drugie - wciąż czuła się zmęczona i przeciążona, skupianiem na jednej i tej samej sprawie niecierpiącej zwłoki. Miała rację, sądząc, że zasługiwała w tym wszystkim na czas dla siebie. Potrzebowała do tego pretekstu - czegoś, co skutecznie odwróci jej uwagę, bo gdy zostawała sam na sam ze swoimi myślami, te samoistnie wędrowały do sprawy zaginięcia.
Na jednej z dłoni, opartych o drewniane siedzisko ławki, poczuła dotyk, wraz ze słowami brzmiącymi bardzo spokojnie. Tego właśnie potrzebowała. Zapewnienia, popartego czynami, do których przejdą w następnej kolejności. Eleonore brzmiała szczerze i nie miała powodów, aby jej nie ufać. Trzymała się kurczowo tego przeczucia, bo ostatnie, czego chciała, to zwariować przez obsesję poszukiwawczą.
- To… - skierowała wzrok poniżej, zawieszając go przy ich dłoniach. Ta, należąca do Hartmann była ciepła i przyjemna w dotyku.
- Bardzo miłe z twojej strony.
Z wolna podniosła wzrok, przełamując początkowe obawy. Pokusiła się nawet na delikatny uśmiech, przy utrzymaniu spokojnego spojrzenia. Miłe uczucie rozlało się na wysokości klatki piersiowej, co odrobinę przywołało Parkins do porządku.
- Póki co, próbuję to wszystko jakoś ułożyć sobie w głowie… - dodała po krótkiej chwili, przenosząc uwagę na losowy budynek, stojący naprzeciwko. - Przy każdym, kolejnym elemencie wpadam w szaloną burzę mózgów z mnóstwem notatek i ledwo wyrabiam pięć godzin snu.
Co i tak było za mało, biorąc pod uwagę jej wiek i aktywność. Przy takim tempie, szybko zamieni się w rasowego piwniczaka ze światłowstrętem i antyspołecznym nastawieniem.
- Byłoby słabo, gdybym zasnęła na naszym wspólnym wyjściu do kina - zmarszczyła nos w zabawny sposób, - Ale skoro już o tym rozmawiamy, to… możemy spróbować czegoś innego.
Na przykład? Miała kilka scenariuszy w głowie, ale póki co, wolała poznać opinię Eleonore.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Sprawa z pewnością nie była prosta i naprawdę nie mogłaby się dziwić temu, że Max stara się jakoś szczególnie uniknąć jej wzroku czy po prostu konfrontacji. Jej reakcja na takie rewelacje mogła być różna. Najważniejsze jednak było dla niej, aby jakoś szczególnie nie zacząć wariować ani nie zbagatelizować sprawy. Ot, trzeba było znaleźć jakiś złoty środek i reakcję, która była dosyć zrównoważona. A przynajmniej starała się tak to wszystko odegrać.
Jakby nie patrzeć to nie znały się jakoś szczególnie długo, ale patrząc na to jak zaczęła się ich znajomość to chyba dodawało im jakiś punktów zażyłości czy czegoś innego. Pobyt na SORze zbliża ludzi i te sprawy. Z pewnością będzie to często powtarzała, bo jednak w sytuacji dosyć kryzysowej spędziła z dziewczyną kilka godzin. Plus miały jeszcze okazję do wymienienia jakiś kilku dosyć osobistych chociaż tak naprawdę mało znaczących szczegółów jak preferencje dotyczące ciast i ulubione dinozaury z dzieciństwa, bo kto za młodu nie jarał się Parkiem Jurajskim i wymarłymi gadami?
- Możemy zawsze robić wspólnie jakąś burzę mózgów. Będę Watsonem dla twojego Sherlocka - zaśmiała się jeszcze, starając się jakoś rozluźnić atmosferę. - Ale szczerze, zawsze mogę pogłówkować, dołączyć do jakiegoś planu czy po prostu zadbać o to, żebyś nie zarobiła się na śmierć.
Jakby nie patrzeć cała ta sytuacja zainteresowała ją dosyć mocno i jawiła się jako nie tylko okazja do tego, aby pomóc lubianej osobie, ale także obietnica przeżycia czegoś wyjątkowego, co mogło być źródłem wielkiej ekscytacji i zapowiedzią niesamowitej przygody. Jasne, że chciała do tego dołączyć.
- Możemy jeśli masz na to ochotę. Jadłaś dziś coś konkretnego? Możemy zacząć od jakiegoś obiadu na mieście i dalej się pomyśli - powiedziała, spoglądając jeszcze na Max, aby upewnić się czy na pewno podobny plan jej odpowiada.
Eleonore była typem, któremu wszystko odpowiadało i zawsze mogła dopasować się do sytuacji także cokolwiek Parkins by nie wymyśliła, mogła być pewna, że uzyska raczej entuzjastyczną reakcję.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Mimowolnie uśmiechnęła się przy słowach o Watsonie i Sherlocku, pomimo poważnej atmosfery, wiszącej w powietrzu. Najważniejsze, że Eleonore nie zasypała jej mnóstwem współczucia i podobnych emocji, związanych bezpośrednio z zaginięciem matki. Bardzo sobie to ceniła.
- Byłoby mi miło - odpowiedziała cicho, z wyraźniejszym spokojem, odczuwalnym w środku.
Miło, żeby nie zarobić się na śmierć.
Doceniała również deklarację El co do wspólnej burzy mózgów. We dwie osoby zawsze można było spojrzeć na sprawę z nieco bardziej obiektywnego punktu widzenia. Z drugiej strony, nie chciała wykorzystywać dziewczyny do tego konkretnego celu. Problem, związany z zaginięciem, w głównej mierze spoczywał na barkach Max. To ona była zobowiązana do poprowadzenia śledztwa, wyłaniającego prawdę o tamtych wydarzeniach, powiązanych z matką. Nie pogardziłaby chociażby wsparciem brata, jednak on miał własne problemy na głowie (dosyć dosłownie, heh). W takich warunkach musiała liczyć na siebie i potencjalnych pomocników, specjalizujących się w zaginięciu osób. W Shadow wyhaczyła taką personę, w której pokładała spore nadzieje. Świadomość tego, że Eleonore również kwapiła się do pomocy, była pokrzepiająca. Zdecydowanie powinna się jakoś za to zrewanżować.
- Szczerze mówiąc, brakuje mi normalnego jedzenia - parsknęła krótko, mając na myśli swoją ostatnią dietę, obfitującą w szybkie jedzenie z dostawy. Mogłaby spróbować upichcić coś samodzielnie, odpalić filmik instruktażowy na YouTube albo zapisać sobie przepisy z Instagrama. Niestety, to wymagało nakładów czasu, który to w pełni poświęcała sprawie swojej mamy. Zapewne Sarah byłaby z niej dumna, ale jednocześnie martwiłaby się stanem córki. Każdy zasługiwał na drobną odskocznię i zaznanie normalności, na tle nienormalnych spraw.
- Dzisiaj? Teraz, za chwilę? - dopytała, bo w gruncie rzeczy nie miałaby problemu ze spontanicznym wyjściem z Eleonore do restauracji. Nawet do jakiejś fancy miejscówki, bo powiedzmy sobie szczerze, większość ludzi przy kasie często przypominała czystych bezdomnych albo naćpanych emo po zarwanej nocce. Czy ktoś robił im problemy z wejściem do środka i zajęciem stolika? Bardzo wątpliwe.
- O ile masz czas… jak tylko kupię te kilka rzeczy, co zostawiłam w środku – zerknęła przelotnie na budynek sklepowy, czekając równocześnie na decyzję Hartmann. Jeśli okaże się, że dziewczyna była akurat zajęta, nic się nie stanie. Sama odwaliła niezły szajs, odwołując ich wyjście do kina, pod pretekstem rzekomej choroby.
Mogła jedynie dziękować opatrzności, że El się na nią nie wściekała, a wręcz cierpliwie wysłuchała i okazała wsparcie. Czym sobie zasłużyła na tak miłą koleżankę?

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Chyba naprawdę udało jej się przynajmniej trochę poprawić humor Max swoją uwagą. Cóż, może i nie miała doświadczenia w jakiś sprawach kryminalnych, a w liceum oglądała raczej dokumenty o seryjnych mordercach niż Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie czy inne programy o zniknięciach.
Niemniej może mogła jakoś pomóc nawet w zwykłej burzy mózgów jeśli tylko dostałaby na to szansę. Akurat snucie rozmaitych teorii mogło jej iść o wiele lepiej razem jakoś byłyby w stanie wymyślić coś sensownego, bo co dwie głowy to nie jedna więc warto było połączyć komórki mózgowe. W końcu życie pisało najlepsze scenariusze czy jak to tam mawiali, więc zapewne z odpowiednimi poszlakami czy informacjami razem coś wydedukują sensownego. Nawet jeśli nie bardzo wiedziała w tej chwili jak miałoby to właściwie wyglądać.
- W takim razie możesz śmiało wybrać knajpkę. Ja stawiam - oświadczyła z coraz to szerszym uśmiechem. - I jak nie teraz to kiedy?
Może i było to spontaniczne, ale i tak miała w zasadzie cały dzień zarezerwowany oryginalnie dla Max i nie miała żadnych konkretnych planów zastępczych w razie nieudanego wyjścia do kina także wypad do jakiejś restauracji teraz, zaraz nie stanowił dla niej wielkiego problemu. Wszystko zależało tylko od tego, co właściwie postanowi Parkins. Mogły nawet jak dla niej skończyć w mieszkaniu jednej z nich i Eleonore wspaniałomyślnie próbowałaby sama przygotować coś do jedzenia. Kucharka z niej wielka nie była, ale była w stanie przygotować dosyć smaczne domowe posiłki jeśli tylko nie były niczym wymyślnym.
- Jasne. W razie czego możesz zostawić je w moim aucie. Albo podjedziemy do ciebie żebyś je zostawiła w domu - zaproponowała jeszcze, podnosząc się z ławki i kierując się ponownie ku drzwiom sklepu.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
ODPOWIEDZ