lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#potem

Remi był poobijany. Nie żeby to było coś nowego w jego życiu, czy generalnie no w jego pracy zwłaszcza, ale mało kiedy wpadał pod samochód! No i teraz już totalnie mógł się czuć jak stary człowiek, przez to jak wielkiego miał siniaka na tyłku. I zresztą nie tylko. tam... ale nie miał niestety kto mu tego wymasować. I pewnie przez to, że tu myślał o masażu, tu u samotności, to wylądował akurat w takim sklepie! W końcu kto nie uwielbia takiego hitu z Patrickiem Swayze, o pięknej miłości ponad życie i śmierć! I z najwspanialszą Whoopie, która zawsze kradnie show i fantastycznie wygląda, rozstawiając ludzi po kątach. Tak, więc nic dziwnego, że wylądował wśród ceramiki, zastanawiając się jak ciężko byłoby je zrobić samemu. Co prawda nie miał jeszcze z kim odgrywać kultowej sceny, w której takie ceramiczne rzeczy się robi (no aczkolwiek kwestia robienia była trochę sporna, w końcu nie za bardzo im wyszedł ten wazon, czy co oni wtedy robili, bo zajęli się robieniem zdecydowanie innych rzeczy!), ale to nie szkodzi, mógł się nauczyć. I tak, wiedział że w sklepie z gotowymi produktami nie dostanie żadnego kursu, ani sam się nie będzie uczyć, ale mógł trochę popatrzeć na to jak to wygląda. Wszedł więc do środka i przechadzał się między regałami, oglądając coraz ciekawsze i ładniejsze twory. Oceniał swoim (nie) wprawnym okiem, jak ciężko byłoby wykonać dane przedmioty i kiedy tylko usłyszał, że nie jest sam, podskoczył lekko zaskoczony, zahaczył o półkę i szybko łapał naczynia, żeby nie spadły!
- Um, zwykle jestem trochę bardziej zgrabny - zapewnił, starając się naczynia tak odsunąć, żeby nie spadły na ziemię i nie było przypału.
towarzyska meduza
-
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
004.
Bywał w swoim mieszkaniu głównie po to, żeby po pracy wypić drinka albo dwa, wziąć prysznic i iść spać, a o świcie zwlec się z łóżka i pojawić w restauracji jako pierwszy. Tak, jego pracoholizm nadal miał się świetnie, chociaż Marcy i tak wolał mówić, że to nie przez pracę, po prostu nie był typem domatora. Brzmiało zdecydowanie lepiej, prawda? On też był tego zdania, dlatego też stawiał na tę bardziej dyplomatyczną wersję, sprzedając tak zwane gówno w ładnym papierku, ale niektórzy jeszcze się na to łapali.
Niestety, gdy zażądał od właściciela gruntownego czyszczenia kuchni, zanim wrócą do normalnego funkcjonowania i wymienienia kilku sprzętów na nowsze, bo aktualne już nie tylko były archaiczne, ale też nie do końca zgodne z aktualnymi normami, to jego codzienna rutyna została zaburzona. Zmusiło go to do tego, aby spędzić więcej czasu w domu i w końcu rozpakować do końca swoje pudła z rzeczami, które tu z nim przyjechały. Do tej pory tak naprawdę wyciągnął swoje ciuchy, jakieś podstawowe kosmetyki i tekstylia oraz zestaw do zaparzania kawy i tyle mu wystarczało. Nic dziwnego, że do tej pory nie zorientował się, że nigdzie nie ma jego kartonu z naczyniami. Nie miał ich sporo, ale większość talerzy czy kubków, które posiadał były ręczną robotą, więc zirytowało go to mocno. Podejrzewał, że ekipa przeprowadzkowa postanowiła zachować sobie je jako premię. Oczywiście mogło to też zaginąć gdzieś indziej, skoro transportował rzeczy między kontynentami, ale Marcy chyba lubił dopierdalać się do ludzi, więc wskazanie konkretnych winnych w jakiś sposób mu pomagało pogodzić się ze stratą. Którą właśnie próbował uzupełnić, kręcąc się po sklepie z ceramiką z Bowie.
Powinnaś się przyłożyć do tego wyboru, bo będziesz może kiedyś z tego jadła — poinformował ją, zgodnie z prawdą, gdy weszli do środka. Co prawda od przeprowadzki do swojego docelowego lokum nie używał jeszcze kuchni w domku za bardzo, ale to nie było przecież istotne. — Co ciekawego robiłaś ostatnio? — spojrzał na nią, mrużąc lekko oczy. — Poza parzeniem kawy — to nie było ciekawe, sam też to robił codziennie rano, tylko zdecydowanie w mniejszej ilości niż ona. I w bardziej przystępnych warunkach, bo Marcy nie był fanem miejsc, gdzie był tłok i za dużo ludzi. A czasami dla niego za dużo ludzi to trzy inne osoby w tej samej kawiarni, które siorbały albo mieszały głośno swoją kawę.
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
005.
Don't bother me, leave me alone
Anyway I'm almost grown
Nie miała pojęcia, czemu rodzeństwo Reddingtonów uznało właśnie Bowie za najlepszą osobę do robienia zakupów z kategorii dom i wnętrze. To nie tak, że jej to przeszkadzało - uwielbiała Teagan, a Marcy’ego nie tylko naprawdę lubiła, ale też wciąż była mu wdzięczna za te okresy dokarmiania jej w liceum (beztrosko ślepa na powody, dla których przynosił jej te śniadania do szkoły…) i chętnie spędzała z nimi czas zarówno na zakupach, jak i na inne sposoby. Nie rozumiała tylko, dlaczego wybierali akurat ją: przecież wystarczyło spędzić z Bowie moment, by zorientować się, że dorosłość nie jest jej największą zaletą - w przeciwieństwie do poczucia humoru i zdrowych zębów. Wręcz przeciwnie: zdarzało jej się sabotować własne wybory i podejmować decyzje, które mogły sugerować, że Bowie wcale nie chce być odpowiedzialną kobietą. Jak do tej pory wciąż trzymała się dzielnie, dryfując w tym dziwnym okresie między beztroską dwudziestką a szurniętą trzydziestką, ale wymagało to od niej pewnego wysiłku. I postępowania według określonych zasad: jedną z nich było to, że nie kupowała sobie porządnych naczyń jak dorośli ludzie. Kubki z rodziną królewską były jak najbardziej okej, pojedyncze talerze także, ewentualnie kieliszki do wina - spoko. Ale nie miała nawet kompletu talerzy ze znanej sieciówki na własność, a do sklepu, który Marcy chciał dziś odwiedzić, weszła właśnie po raz pierwszy w życiu. I czuła przy tym specyficzną mieszankę odrazy (do takiego stylu życia) i ekscytacji.
- Można wybrać talerze na odpierdol? - zainteresowała się i podniosła głowę znad tych CZAREK bez żadnego uchwytu (nie dotykała, bo bała się stłuc), by spojrzeć na chłopaka. - I potem będziesz przez kolejny rok psioczył na mnie za każdym razem, kiedy zrobisz sobie coś do jedzenia, bo nie przyłożyłam się do wyboru? - zrobiła kilka kroków i stanęła przy komplecie… sama nie wiedziała, co to było. Jakieś naczynia, ale do czego? - Albo zapraszałbyś mnie na obiad w każdy weekend, żebym ja też cierpiała z powodu tych talerzy, skoro nie potraktowałam cię poważnie? - a potem, trochę z przekory, wskazała palcem na naprawdę pierwszy talerz z brzegu. - Ten mi się podoba - poinformowała, szczerząc zęby.
Uniosła nieznacznie brwi, gdy zasugerował, że parzenie kawy nie było specjalnie ciekawe (no naprawdę, jak on śmiał…), zastanowiła się chwilę i powiedziała: - Ostatnio na kamerce miałam kolesia, który chciał, żebym wsadziła sobie świeczkę w cipkę. Wiesz, taką długą, jakie są teraz modne. Teraz trochę żałuję, że nie dopytałam go, czy ta świeczka miałaby być podpalona - zwykle nie opowiadała o swojej pracy na dzień dobry, ale sam chciał, żeby było ciekawie.

marcello f. reddington
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Gdyby potrzebował kogoś poważnego i rozgarniętego, to poprosiłby swojego starszego brata. Ale Marcy aktualnie widział w sobie nieudacznika, więc po co mu poukładani ludzie, którzy radzą sobie lepiej niż dobrze z nawet największym życiowym gównem, a on nie potrafi sobie poradzić sam ze sobą? Nie potrzebował tego, aby dodatkowo się dopierdalać poczuciem winy i wyrzutami sumienia. Bowie i tak wydawała mu się bardziej ogarnięta niż on sam, ale nie stwierdziły zapewne, że to odpowiedzialna, dorosła kobieta, przystosowana do życia w stu procentach. Miał jednak do niej dość duży sentyment, z przyczyn, których ta nadal nie rozgryzła, a on nigdy nie był w jej towarzystwie na tyle pijany (jakimś cudem) ani na tyle zjarany, aby jej się do dawnych uczuć przyznać, że najwyraźniej oceniał ją niezwykle łagodnie. A może wcale nie, może po prostu potrzebował dokładnie kogoś takiego, jak ona, w swoim życiu. Trudno stwierdzić. I nawet jeśli była pewnie jedną z najgorszych osób do wybierania ładnych, dorosłych talerzy, to i tak była do tego w jakiś dziwny sposób najlepsza. On mógł być nierozgarnięty w życiu bardzo mocno, nie mieć rozpakowanych kartonów z rzeczami stanowczo zbyt długo i traktować dom jak hotel, o czym na szczęście nie miał mu kto powiedzieć, ale jednak jak już miał na czymś serwować jedzenie, to nie na jakimś brzydkim talerzu. Dlatego potrzebował takich, które prezentowały się odpowiednio. I tutaj nie miał ograniczeń budżetowych, bo nie potrzebował aż takiej ilości, jak w restauracji, gdzie to nie on rządził do końca kasą.
Nie wiem, normalni ludzie pewnie tak robią — wzruszył ramionami, przenosząc na nią wzrok. — Dokładnie tak będzie — stwierdził bez zażenowania takim tonem, że trudno było odgadnąć, czy mówi serio, czy jednak nie tak do końca. — Masz o tyle szczęście, że rzadko robię sobie coś do jedzenia w domu — dodał, żeby nie czuła aż takiej presji, bo jeszcze się dziewczyna zamknie w sobie. Bowie. Zamknie w sobie. Mhm. — To byłaby nagroda, mimo wszystko, moje jedzenie jest dobre nawet na brzydkich talerzach — żachnął się, bo co to za sugestie, że obiad u niego co weekend miałby być karą. — Widać, że spędzałaś ostatnio czas z moją siostrą — obruszył się lekko, kręcąc głową. No Tea to jednak zły wpływ na ludzi miała. — Kupić Ci go? — zapytał poważnie, patrząc na jej wybór z powątpiewaniem, bo doskonale wiedział, że chce go zdenerwować. — W sumie te wesołe truskawki wyglądają jak coś, co do Ciebie by pasowało — dodał, posyłając jej również uśmiech. Jak chciała, to niech powie tylko słowo, dołoży jeden komplet specjalnie dla niej.
Powinien to od razu zawrzeć w swoim życzeniu — stwierdził, marszcząc brwi. — Ale w końcu wsadziłaś, czy nie? — dopytał. Może nie dla tego kolesia, ale dla samej siebie, żeby poszerzać horyzonty? On nie ocenia.

bowie m. rutherford
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
Nierozpakowywanie kartonów po przeprowadzce zdecydowanie brzmiało jak coś, co mogłaby zrobić sama Bowie. Wiele rzeczy, które normalni ludzie uznawali za miłe, dające komfort i poprawiające ogólne samopoczucie, ją napawało trudnym do wyjaśnienia niepokojem. Gdyby kupiła sobie własną zastawę albo, jeszcze gorzej, regał na książki do salonu, czułaby, że robi coś niewłaściwego. Igra z ogniem i sama się prosi o nauczkę. Życie z niestabilną matką - a potem także pierwsze próby wchodzenia w dorosłość bez wsparcia materialnego i emocjonalnego - przyzwyczaiło ją do tego, że wszystko jest tylko chwilowe: skoro w każdej chwili mogłaś odkryć, że właściciel mieszkania wyrzuca ich, bo matka od kilku miesięcy zalega z czynszem, uczysz się, że nie ma sensu zbyt mocno się w tym miejscu zadomawiać. Oswajać przestrzeń, kupować meble i drobiazgi, robić parapetówkę i chwalić się znajomym nowym miejscu. Bo potem będzie ci tylko smutno, kiedy przyjdzie pora przeprowadzki. Czasami łatwo zapominała, że inni byli lepiej przystosowani do życia w społeczeństwie niż sama Bowie.
Pokiwała głową, zupełnie jakby Marcy powiedział właśnie coś całkowicie sensownego i uzasadnionego, gdy dowiedziała się, że będzie na nią psioczył. - Słusznie - zapewniła, bo kim ona była, by zabierać mu to prawo. - Ale co, zabierasz jedzenie z knajpy? Co w ogóle jesz w domu? - ktoś mógłby powiedzieć, że oho, szewc bez butów chodzi, ale trochę to rozumiała: ona po skończonej pracy raczej nie miała ochoty patrzeć na kolejnych facetów (a przynajmniej takich, którzy oczekiwaliby od niej większego zaangażowania niż wspólne wybranie talerzy), mogła sobie wyobrazić, że Marcy’ego nie chce się dłużej stać przy garach. - Hm? Tak, jasne, nie o to mi chodziło - sprostowała szybko. - To, że miałbyś mi co weekend gotować, brzmi super. Gorzej brzmi spędzanie z tobą czasu w każdy weekend… - spojrzała na niego dość wymownie i pokazała mu niemal wszystkie zęby, gdy do kompletu posłała mu także uśmiech.
Pokręciła głową na znak, że przecież nie będzie mu zabierać dobrych talerzy, a już po chwili musiała się roześmiać. - Daj spokój, popsułabym sobie reputację, gdybym miała takie talerze. Ale hej: czy szukamy jakichś konkretnych kolorów? - miała o urządzaniu kuchni tak mgliste pojęcie, że dopiero teraz to pytanie przyszło jej do głowy.
- Oczywiście, że nie - odparła, patrząc na Marcy’ego tak, jakby był trochę głupi. - Niby skąd miałabym mieć w domu świece do jadalni? - pytanie było dość retoryczne, skoro nie miała nawet jadalni. - Pokazywałam mu inne rzeczy, którymi mogę zastąpić świecę, ale nie był zainteresowany i szybko sobie poszedł. Chciałam mu nawet powiedzieć, że nie powinien tak zaskakiwać ludzi i może będzie łatwiej, jeśli kupi sobie te świece sam, ale zrezygnowałam. Nie chciałabym jednak poznać kogoś w sklepie z talerzami, iść do niego do domu i usłyszeć, że może wsadzić mi świecę - nawet jeśli faceci w internecie bywali dziwni albo niepokojący, nie czuła żadnego realnego, fizycznego zagrożenia z ich strony. - A co sądzisz o tych? - spytała, wskazując na kolejny zestaw naczyń.

marcello f. reddington
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Brzmiało to, nie przebierając w słowach, chujowo. Zapewne dobrym rozwiązaniem byłaby tutaj terapia, która na pewno by pomogła w poukładaniu pewnych kwestii, ale Marcy był raczej ostatnią osobą, która jej to rozwiązanie poleci. A jeśli to się wydarzy, to chyba Bowie powinna się naprawdę przemyśleć, bo mogłoby to oznaczać, że jest naprawdę kiepsko. Skoro ktoś tak dysfunkcyjny i nieprzystosowany do funkcjonowania w społeczeństwie jak on dostrzegły problem i zaniepokoił na tyle, że polecałby rozwiązanie, którego sam unikał jak ognia, to , to raczej musiałoby być poważnie.
Albo jem w knajpie, a w domu jestem o takiej godzinie i na tyle zmęczony, że idę spać — poprzedza to oczywiście prysznicem i ewentualnie drinkiem albo dwoma, ale rzadko wtedy myśli jeszcze o jedzeniu. — Gotowanie dla samego siebie nie jest moją ulubioną czynnością — wzruszył ramionami, uważając trochę, że tym zdaniem po prostu kończy ten temat, bo przecież nie ma co wnikać. Poza tym, skoro gotował w pracy, to logiczne, że nie chciało mu się robić tego już w domu często. To podobno zdrowe, żeby nie zabierać pracy do domu, co nie? Dlaczego niby jego branża miała być jakimś dziwnym wyjątkiem?
Nie wiem zupełnie o co Ci chodzi, przecież jestem bardzo przyjazny i pozytywnie nastawiony, spędzanie czasu ze mną to sama przyjemność — udał lekko obruszenie na ten nieprzyjemny komentarz, ale gdy mówił o pozytywnym nastawieniu jego twarz mimowolnie wykrzywił grymas, co było silniejsze od niego. Kto, jak kto, ale Bowie zapewne wiedziała, jak bardzo rozgadanym człowiekiem jest Marcy na dłuższą metę i o tym, że zdecydowanie trudno nazwać go przyjaznym, szczególnie przy pierwszym spotkaniu.
Jak chcesz popsuć coś, czego nie masz? — zapytał poważnie, unosząc lekko brwi, jakby jej słowa był dla niego mocnym zaskoczeniem. Głównie dlatego właśnie, że przecież Bowie na pewno nie miała żadnej konkretne reputacji. Poza tym, że jest trochę szalona, ale przecież dziwne truskawki na talerzach idealnie do tego pasowały. — Stonowanych — odpowiedział dość lakonicznie na jej pytanie, jednak uważał, że to powinno wystarczyć. Zresztą, wystarczyło na niego spojrzeć, aby z łatwością ocenić, że żaden z niego wariat i miłośnik wielobarwnego… Czegokolwiek, w sumie. Wyjątkiem była praca, gdzie nie bał się robić rzeczy nie do końca oczywistych, ale każda reguła podobno powinna wyjątek posiadać.
Nie wiem, może to jeden z elementów Twojego wyposażenia do pracy? — wzruszył ramionami. Nie do końca się znał jednak, nigdy mu swojej wyprawki służbowej nie pokazywała. — Mądrze, jeszcze chciałby się po nie wybrać z Tobą — pokiwał głową. — Jak coś to talerzy nie musisz sobie nigdzie wsadzać — uspokoił ją od razu, żeby się biedna nie obawiała.
Hm, te są całkiem okej — przyznał, biorąc duży talerz z tego zestawu, aby obejrzeć go dokładniej. — Mogę do nich wrócić, jeśli nie znajdę nic innego — orzekł po chwili, gdy już swoim super wprawnym i wymagającym okiem ocenił, czy to się do czegoś nadaje.

bowie m. rutherford
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
Pokiwała głową, jak gdyby chciała powiedzieć ach, no tak!, ale zamiast tego powiedziała: - No jasne, dlatego ja też zawsze lubiłam pracę w knajpach. To znaczy: lubiłam ją z powodu dodatkowego jedzenia na zmianach - doprecyzowała jeszcze, bo kiedy usłyszała samą siebie, dotarło do niej, że to wcale nie musiało być takie oczywiste. W przypadku Bowie głównym plusem darmowego lunchu była, rzecz jasna, kwestia pieniędzy - sporo mogła oszczędzić, gdy podstawę jej wyżywienia stanowiły posiłki jedzone w restauracji. Teraz też pewnie korzystała na tyle, na ile mogła: ciasto, które zabierała do domu po skończonej zmianie trochę jej się już przejadło (zwłaszcza że zawsze była raczej w teamie słone niż słodkie), ale obecnie tylko kwestią czasu było, zanim Bowie zmieni się w kanapkę na dwóch nogach.
Zastanowiła się chwilę nad tym Przyjaznym Marcym, przyglądając mu się z uwagą. Wreszcie doszła do wniosku, który zdołał usatysfakcjonować samą Bowie i mogła uśmiechnąć się do chłopaka. - Nie martw się, nie musisz być wcale przyjazny ani pozytywnie nastawiony - gdyby byli bohaterami serialu, teraz powinna mu powiedzieć, że lubiłaby go mimo wszystko albo wygłosić przemowę z serii “nie byłbyś sobą, gdybyś był inny” i “dlaczego masz się zmieniać”. Ale oni kupowali przecież talerze w sklepiku w Lorne Bay, dlatego Bowie powiedziała: - Po prostu będziemy oglądać seriale do obiadów - i uśmiechnęła się do niego tym szerokim uśmiechem, który stosowała zwykle w ramach przeprosin albo jako sygnał, że tylko żartuje, proszę się na nią nie gniewać, bo przecież wciąż jest bardzo fajna. Nawet jeśli nie zaszkodziłoby czasem, gdyby się wreszcie zamknęła.
- Sądzisz, że nie mam reputacji? - odparła pytaniem na pytanie. Zmarszczyła lekko czoło, jak gdyby nie była pewna, czy Marcy właśnie ją tutaj obraża, mszcząc się na to, co przed chwilą wygadywała Bowie. - Hm, to dopiero byłoby przykro, gdybym ją sobie popsuła! - skwitowała. Nie wiedziała, czy to ma sens i czy faktycznie uważa, że lepiej, by ludzie nie mieli o tobie żadnej opinii niż gdyby mieli źle o tobie sądzić. Ale to nie było w tym momencie aż takie istotne, Bowie po prostu lubiła stawiać na swoim. Lubiła też wygadywać głupoty, dlatego zamiast po prostu docenić żart o wsadzaniu sobie talerzy, spytała: - No nie wiem, może zagadamy sprzedawczynię? Spytam, czy da mi talerz w barterze, jeśli potem, próbując go sobie wsadzić, będe zawsze mówiła, że to właśnie z tego sklepu - wymarzona reklama. Przyjrzała się naczyniom na regale okiem profesjonalistki, zanim dodała: - Chociaż może szybciej kubek niż talerz…
Zrobiła kilka kroków w głąb sklepu i widocznie postanowiła się nie znęcać nad Marcello, bo nie spytała go, czy stonowany czerwony mu odpowiada. Brała pod uwagę, że podobne połączenie mogło istnieć tylko w jej świecie (tuż obok tej jej reputacji). Zamiast tego wskazała mu miski w kolorze, który pod przymusem nazwałaby chyba szałwiowym. - A te? Podobają ci się?

marcello f. reddington
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Uniósł lekko kąciki ust w uśmiechu lekkim, bo owszem: należało to uznać za plus. Gastronomia miała naprawdę dużo wad i minusów jako praca i kierunek rozwoju kariery, ale jedzenie było na pewno wśród zalet takiego miejsca zatrudnienia. W większości miejsc można było liczyć na darmowy posiłek pracowniczy i nawet na to, co zostało po całym dniu na wynos, bo przecież głupio, żeby się zmarnowało, a jeśli knajpa była porządna, to nie serwowała wczorajszych kotletów odgrzewanych na patelni.
I co Ty jesz teraz, skoro masz tam głównie kawę i cukier? — miał nadzieję, że nie żywiła się tylko muffinami i tartami, bo jednak nie brzmiało to jak zdrowa dieta, która pozwoli na długie i zdrowe życie. A jednak nie życzył jej tego, aby jakieś podłe choroby się jej wkradły, bo przecież to wszystko utrudnia i komplikuje. I wiąże się z niepotrzebnymi wydatkami. Czy życzył jej długiego życia to już inna sprawa. Chyba życzył, ale w sumie nigdy jej nie pytał, czy na pewno go chce, czy może jednak woli umrzeć młoda i piękna. Pomagać jej w osiągnięciu tego nie będzie, ale kim on był, żeby w takim przypadku ją oceniać i mówić, że to głupie podejście?
Brzmi jak dobry plan — skinął głową, gdy już wyjaśniła, jaki był jej plan na to, aby podczas obiadów wcale nie musieli przypadkiem za bardzo się ze sobą integrować, co zazwyczaj — o zgrozo — odbywało się przez prowadzenie rozmowy. — Co teraz ciekawego oglądasz? — zapytał, chociaż gdyby planowała odbić piłeczkę, to pewnie miałby problem przypomnieć sobie, jaki serial udało mu się jako ostatni obejrzeć w całości, bez porzucania go po jednych, czy dwóch odcinkach. Nawet nie dlatego, że mu się nie podobał, ale przede wszystkim dlatego, że ostatecznie brakowało mu na to czasu i zapomniał, że miał wrócić, gdy go znajdzie.
Nie wiem, ostatnia opinia na Twój temat od osób trzecich, jaką usłyszałem, to ta od woźnej Flanagan w szkole, która mówiła, że niezłe z Ciebie ziółko i trzeba na Ciebie uważać — była to bardzo ważna opinia, która wywarła ogromny wpływ na jego życie. Od tego czasu po prostu postanowił przestać słuchać, co inni sobie myślą sobie o jego przyjaciołach.
Śmiało, Bowie — zachęcił ją, chociaż jego głos nie brzmiał entuzjastycznie. Trudno jednak stwierdzić, czy dlatego, że wcale jej nie zachęcał poważnie, czy może jednak dlatego, że po prostu był człowiekiem, który bardzo rzadko zdobywał się na coś takiego, jak entuzjazm.
Kubek brzmi jak lepszy plan na rozgrzewkę. Potem nie wiem, może taki spodek od filiżanki? Albo miska na płatki? — zaproponował, bo taka opcja zdecydowanie wydawała się rozsądniejsza i bezpieczniejsza. — To dobra ceramika, całkiem bezpieczna — dodał jeszcze, bo akurat oglądał talerz i wszystkie oznaczenia, świadczące o jego wykonaniu w odpowiednich warunkach i w sposób, który sprawiał, że bezpieczne było używanie tego w kontaktach z żywnością. — Są ładne — przyznał, zerkając na wskazane przez nią naczynia. — Ładniejsze niż te wcześniejsze — dodał. — Chociaż chyba te — tutaj wziął jeden z talerzy w delikatny, niebieski wzór na beżowym tle, które jemu (może tylko jemu) kojarzyły się chyba z plażą, chociaż wody i piasku tam wcale nie było.

bowie m. rutherford
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
- Kawę i cukier - odpowiedziała, uśmiechając się przy tym szeroko. To była w dużej mierze prawda - odkąd zaczęła pracę w kawiarni, piła więcej kawy niż w całym swoim życiu, zwykle dlatego, że po prostu się nudziła, a nie dlatego, że potrzebowała kofeiny, a potem dziwiła się, czemu tak kiepsko się czuje. Powiedziała to jednak trochę po to, żeby spróbować striggerować Marcy’ego, dlatego dała mu jeszcze chwilę, a potem wzruszyła ramionami. - I kanapki. Teraz głównie kanapki, bo trochę nie mogę już patrzeć na ciasta - przyznała. Wciąż zdarzało jej się zjeść kawałek, zwłaszcza kiedy była głodna i nie miała innej alternatywy, ale nie sprawiało jej to już takiej frajdy jak na początku. Jeszcze trochę, a zostanie hejterką ciast, co uczyni z niej jeszcze większą ponuraczkę niż z Marcy’ego.
Spojrzała na niego z rozbawieniem, jak gdyby chciała sprawdzić, czy chłopak pyta ją o to na poważnie. Nie miała nic przeciwko wymienianiu się polecajek, zwyczajnie wydawało jej się, że takie pytania zadaje się zwykle podczas pierwszych niezręcznych randek, gdy szukasz tematów do rozmów. A skoro Bowie nie miała w zwyczaju chodzić na randki, to nie miała też szczególnie dużo seriali do polecania. - Same żenujące rzeczy - odpowiedziała zgodnie z prawdą i uśmiechnęła się. - No i Queer eye, ale zwykle sobie na nim popłakiwałam, a to chyba nie był cel producentów, znasz to? - dodała jeszcze. Nie była tą osobą, która ogląda poważne seriale dla dorosłych ludzi, więc nie poopowiada mu za dużo o takiej Sukcesji.
A potem - gdy już odkryła, że zupełnie nie pamięta tej woźnej - nie pozostało jej już nic innego jak tylko spojrzeć na Marcy’ego z mieszaniną lekkiego zaniepokojenia i konsternacji, jak gdyby jedyna reakcja, która jej się nasuwała, to “moja biedna cipka”. Może była zwyczajnie pruderyjna, ale jednak nie uśmiechało jej się nadziewanie na miski. - Wiesz, trochę mnie niepokoi, że używasz słowa rozgrzewka - przyznała. - A spodek i miska na płatki… czy miska na płatki różni się czymś od normalnej miski? - bo może to ona całe życie była w błędzie? - No wiesz: spróbuję tylko jeśli ty też spróbujesz - wydawało jej się, że to uczciwe postawienie sprawy. Nawet jeśli Marcy’emu za podobny show nikt by nie zapłacił.
- Właśnie mi się przypomniało - powiedziała, obserwując jak chłopak ogląda te beżowe talerze. - Obiecałam Teagan, że spróbuję namówić cię na to, żebyśmy kupili coś kiczowatego - widocznie nie była najlepszą konspiratorką.

marcello f. reddington
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
szef kuchni — salsa bar and grill
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
You, you enchant me, even when you’re not around. If there are boundaries, I will try to knock them down.
Przewrócił oczami, patrząc na nią z dezaprobatą widoczną z daleka. Jakby co najmniej okazało się, że w tej kwestii nic przez lata się nie zmieniło, mimo iż byli coraz starsi. I trochę było w tym racji, skoro za chwilę będzie rano zahaczał o jej miejsce pracy albo mieszkanie, żeby podrzucić jej coś do jedzenia, jak w czasach szkolnych, gdy próbowała większości jego dań jako pierwsza. No dobra, jako druga, on był pierwszy, bo był w niej na tyle zadurzony, że nie mógł sobie pozwolić na to, aby zaserwować jej coś okropnego, musiał najpierw sam przetestować. Jak w pracy, nie podaje się klientom nic, czego samemu się nie spróbowało (ale wbrew pozorom nie wyjada im się tego z talerza przed wydawką).
Jesteś bardziej niepoważna ode mnie — mruknął. Był to wyczyn, bo Marcy z jakiegoś powodu, pracując cały dzień z jedzeniem, nie pamiętał często o tym, jakie jest jego przeznaczenie. To znaczy, że służyło ono rzeczywiście do jedzenia i powinien od czasu do czasu pamiętać, że on posiłków też potrzebuje regularnie. — Czy to czas wrócić do dawnych nawyków i mam zacząć Cię karmić, żebyś przestała żywić się kawą, cukrem i kanapkami? — zapytał całkiem poważnie. Może i mu przeszło to nastoletnie wzdychanie do Bowie, ale jednak zawsze będzie miała bardzo ważne miejsce w jego serduszku, o tym był przekonany. Dlatego też był skłonny wiele dla niej poświęcić i sporo dla niej specjalnie zrobić. A tak naprawdę przyrządzanie jedzenia nie było dla niego aż takim wyzwaniem.
Nie oczekuję od Ciebie absolutnie nic innego — zapewnił ją zupełnie szczerze, bo przecież nie brał pod uwagę, że poleci mu jakiś fantastyczny serial, który zmieni jego życie. Pierdolił to całe zmienianie życia, chciał się w nim po prostu jako tako odnaleźć.
Nie wiem, czy Cię to zaskoczy, czy nie, ale znam. Oglądałem nawet ten specjalny sezon z Japonii — i był mocno zafascynowany tym, jak bardzo kultura potrafi podporządkować sobie człowieka, bo reakcje na to wszystko w Japonii i w USA były skrajnie różne.
Chciałaś skończyć z talerzem, Bowie — przypomniał jej, bo jednak to nie od niego wyszło, potem sama stwierdziła, że może zacznie od kubka… — Ja bym wolał, żebyś sobie nie wkładała tam mimo wszystko naczyń. A jeśli planujesz, to mam nadzieję, że jestem Twoim kontaktem medycznym, przynajmniej nie będziesz musiała mi się tłumaczyć, dlaczego lekarze wyciągają Ci kawałki kubka z cipki — no bo będzie już wiedział, proste.
Miski mogą mieć różne rozmiary, nie wiedziałaś? I te rozmiary definiują to, do czego zazwyczaj je używamy… — spojrzał na nią, jakby urwała się z choinki. No bo jednak nie będzie jadła płatków z miski mieszczącej 5 litrów, ani takiej, w której podaje się dipy do mięsa.
Ja podziękuję, mi nikt za to nie płaci — i chyba nawet pieniądze by go do tego nie zmotywowały. — A to coś kiczowatego muszę kupić dla siebie, czy mogę dla niej albo dla Ciebie? — wolał się upewnić, żeby wiedzieć, jak bardzo się przed tym bronić.

bowie m. rutherford
baristka l cam girl — hungry hearts
28 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
See, I've been having me a real hard time, but it feels so nice to know I'm gonna be alright. So I just kept dreaming, it wasn't very hard. I spent all this time tryna figure out why nobody on my side.
Uśmiechnęła się, zupełnie jak gdyby Marcy właśnie powiedział jej komplement. Przekrzywiła lekko głowę i spytała: - Chwalisz mnie teraz czy krytykujesz? - dopytała. Na pierwszy rzut oka Marcy mógł się przecież wydawać bardzo poważny, z całym tym swoim brakiem entuzjazmu (“Śmiało, Bowie”) i niechęcią do szaleństwa względem wystroju, ale przecież to jeszcze nie musiało świadczyć wcale o byciu dorosłym, rozsądnym człowiekiem. A poza tym: Bowie lubiła myśleć, że choć trochę zna osoby, które uważała za bliskie - na tyle bliskie, by wysyłać im prezenty świąteczne - a przecież z Marcym znali się od czasów, kiedy oboje mieli pryszcze na czole i pocili się na śmierdzącej sali gimnastycznej. To sprawiało, że wydawało jej się, że choć trochę rozumie, co miał na myśli, nazywając samego siebie niepoważnym. Po prostu lubiła się z nim trochę droczyć.
- Nie! - zaprotestowała: dość energicznie, ale z pogodnym uśmiechem. - Wiesz, że jesteś kochany, Marcy, ale nie ma takiej potrzeby. Mogę spróbować bardziej urozmaicić sobie dietę, hm? Oprócz kawy, cukru i kanapek dodam… napoje gazowane - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Albo, niech już będzie, wodę - skoro już musiała. Przy jej obecnym trybie życia - albo po prostu: przy braku życiowego ogarnięcia… - taki Marcy, który przynosiłby jej jedzenie, wydawał się być doskonałą opcją i sporym ułatwieniem. Wiedziała o tym, ale i tak nie zamierzała korzystać z jego propozycji: nie chciała znów czuć się jak ta Bowie z liceum, która była zdana na pomoc miłego kolegi ze szkoły (miłego kolegi, mhm).
Wyciągała właśnie rękę, by dotknąć jakiejś miski na sałatki, ale zupełnie się rozproszyła, gdy Marcy wspomniał o tym programie. - Nie oglądałam japońskiego, podobał ci się? - spytała.
- Odechciało mi się - odparła w stu procentach szczerze, ale wciąż szeroko się przy tym uśmiechała. Poszła po rozum do głowy, co w przypadku Bowie wcale nie było aż tak oczywiste. Zmarszczyła lekko czoło, zastanawiając się, czy powinna uprzedzić swojego brata o podobnej ewentualności, ale uznała szybko, że mają ważniejsze kwestie do omówienia. - Ważne: myślisz, że udałoby mi się dowieźć ten kubek na pogotowie w jednym kawałku? - gdyby był w kawałkach, łatwiej byłoby jej się poranić. A cały kubek? całkiem spoko osiągnięcie - może nie chciałaby z niego pić, ale mogłaby go oddać do jakiegoś muzeum pracy seksualnej, gdy już jakieś powstanie.
- Wiem o różnych rozmiarach - przytaknęła i nawet nie wywróciła przy tym oczami. - To zabrzmiało po prostu, jakby istniała miska tylko i wyłącznie do jedzenia płatków, z której absolutnie nie możesz już zjeść owsianki ani makaronu - była gotowa, że padnie zaraz ofiarą mowy nienawiści, ale co poradzić: Bowie lubiła jeść makaron z miseczki. Nawet jeśli musiała potem kilka razy chodzić po dokładkę. Nie miała zbyt wielu naczyń, nie zamierzała wybrzydzać. Zastanowiła się chwilę nad jego kolejnym pytaniem i wzruszyła ramionami: - Dla ciebie. Ale nikt nie zmusi cię, żebyś potem tego używał, możesz tego nigdy nie wyciągać z szafki.

marcello f. reddington
santa, i can explain
sekunda
Carson, Leander
ODPOWIEDZ