Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Słuchaj, jeśli chcesz żebym pogadał z Deckiem i przemówił mu trochę do rozumu... Może jak ktoś postronny powie mu, że jest kretynem, to skłoni go to do jakiejś autorefleksji - zaproponował, kiedy już się zbierali. Co prawda wątpił, że Noel życzyłaby sobie jego ingerencji, ale chociaż tak mógł okazać że trzyma jej stronę w tym konflikcie na linii Deck-Noel. Inna sprawa, że Luke uwielbiał wpierdalać się w nie swoje sprawy, więc to było tylko kwestią czasu aż podejmie z Deckiem ten temat. Na swoje usprawiedliwienie Luke mógł mieć jedynie to, że miał dobre intencje. No, ale wiadomo co wybrukowały dobre chęci.
- Nie zrozumiałem ani jednego słowa, jakie właśnie wypowiedziałaś. No, może oprócz tego leżenia - parsknął śmiechem, bo nie dość, że jego percepcja była znacznie obniżona, to jeszcze z medycznym żargonem zdecydowanie nie był za pan brat. - O nie, nie, to był tylko wypadek przy pracy. Następnym razem przyślę do Ciebie klienta, którego ja spiorę - puścił jej oczko, próbując obrócić sytuację w żart. Chociaż prawdę mówiąc nie do końca żartował, bo jeśli jeszcze raz spotkałby Josha, to nie mógł obiecać że znowu nie straci panowania nad sobą. Taki właśnie był Luke - działał impulsywnie i zazwyczaj lekkomyślnie, a myśl o konsekwencjach pojawiała się dopiero wtedy, kiedy te faktycznie następowały.
Czując szturchnięcie podniósł się nieznacznie z pozycji leżącej, bo faktycznie był bliski zaśnięciu. Wlepił wzrok w drogę, mrużąc oczy które w jego obecnym stanie stały się potwornie wrażliwe na błysk latarni.
- Gadaliście potem w ogóle? Czy tylko napadł na Ciebie w szpitalu i tyle go widzieli? - spytał, nie zdając sobie sprawy że wchodził powoli na grząsku grunt. - Wiesz, może jest też tak, że Deck pokapował się, że zjebał, ale jest zbyt dumny żeby przyznać się do błędu. My faceci tak mamy, a u nas to chyba dodatkowo rodzinna cecha. A nawet nie jesteśmy spokrewnieni, więc ktoś tu chyba spierdolił sprawę - uniósł zagadkowo brew, bo duma i upór godzien osła to cecha rodowa męskiej części Winfieldów. W swoim przypadku Luke mógł zrzucić to ma fakt bycia najmłodszym z braci, którzy robili mu za wzorce i których - jak się najwyraźniej okazywało - negatywnymi cechami dodatkowo przesiąkł, co w połączeniu z jego wrodzonymi wadami dawały takie oto combo. A skąd starsi Winfieldowie brali swoje wzorce? Też pewnie jeden od drugiego, więc było na kogo zrzucać i przerzucać się odpowiedzialnością.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Spojrzała na niego odrobinę zaniepokojona. Wahała się – nie była przekonana, czy mieszanie do konfliktu z przyjacielem osób trzecich było dobrym pomysłem. Tym bardziej że chodziło o członka jego rodziny. Noel nie orientowała się, jaki stopień zażyłości łączył braci, ale nawet jeśli byli ze sobą bardzo blisko, raczej nie powinna wciągać Luke’a w kłótnię, która go nie dotyczyła. — Nie — odparła po chwili milczenia i namysłu. — Wolałabym, żebyś trzymał się od tego z daleka. Najlepiej udawaj, że ta rozmowa między nami nie miała miejsca — poprosiła, wierząc, że Luke uszanuje jej decyzję. Doszła do wniosku, że skoro między nią a Decardem była przyjaźń, sami powinni naprawić to, co popsuli. Jeśli wypadek lub jednorazowy seks staną im na przeszkodzie, to może ich przyjaźń nie była tak silna, jak Noel się wydawało. A wówczas nie byłoby już, o co walczyć.
— A może po prostu przestań bić ludzi? Znajdź sobie mniej problematyczne hobby. Szydełkowanie? Albo jakiś sport. Sama powinnam zacząć ćwiczyć, bo od rozwodu nawet seks nie utrzymuje mnie w dobrej kondycji — mruknęła, poniekąd użalając się nad sobą. Minęło kilka miesięcy, od kiedy zmieniła status na rozwódkę, a wciąż czuła się z tym nieswojo. Przywykła do bycia żoną. Lubiła być żoną. Nie sądziła, że nadejdzie moment, kiedy straci ten przywilej. Nie sądziła też, że zostanie zdradzona. A jednak życie napisało dla niej wyjątkowo niesympatyczny scenariusz, z którym musiała się pogodzić. Mogła się złościć, wyżywać się na wszystkich dookoła, ale to niczego by nie zmieniło. Gabe odszedł, wcześniej zadowalając się inną kobietą i Noel nie miała na to wpływu.
Westchnęła zakłopotana, co kilka chwil przenosząc spojrzenie na Luke’a. Bała się, że jeśli przerwie rozmowę, mężczyzna odpłynie. Jeśli zaś doszło do uszkodzenia mózgu bądź krwiaka wewnątrzczaszkowego, musiał pozostać przytomny, aż do zakończenia podstawowych badań. Musiał zwalczyć ciężkie powieki.
— Czasami mam ochotę złapać go za te przydługie włosy i nakłaść mu do głowy trochę rozsądku. Może kilka uderzeń w potylicę by wystarczyło — rzuciła w złości, ale naturalnie nie miała tego na myśli. Oczywiście chciałaby, żeby Decard odzyskał trochę rozumu, ale nie zamierzała go bić! Przemoc to żadne rozwiązanie i Luke powinien to dobrze zapamiętać. Bo zasłanianie się genami, było słabe! Był dorosłym mężczyzną i samodzielnie podejmował decyzje. Porywczość to cecha, nad którą da się zapanować. Nawet jeśli ten drugi zasłużył na spotkanie z pięścią.
— To już niedaleko — oznajmiła, wchodząc w ostatnie zakręty. Po kilku chwilach wjechała na podjazd dla karetek, gdzie przed wejściem czekał na nich umówiony lekarz wraz z wózkiem. — Tylko nie panikuj, dobrze? To nie potrwa długo. Po wszystkim odwiozę cię do Lorne Bay i będziesz mógł zapomnieć, że ci matkowałam — zaśmiała się i zaciągnęła hamulec ręczny. — I nie próbuj uciekać. Nie masz siły, żeby przebiec dwa metry — ostrzegła, przyglądając mu się bacznie, jakby chciała wyczytać z jego twarzy, czy zamierza się zbuntować.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
W ciszy wysłuchał jej prośby, na wszelki wypadek jednak nie odpowiadając na nią żadnymi obietnicami. Wiele zależało również od Decka, który w akcie bezradności być może postanowi wygadać się bratu. Deck i Luke zawsze mieli ze sobą sporo wspólnego, dobrze się dogadywali i jeden ciągnął za fraki drugiego, kiedy ten miał słabsze momenty w życiu. Ale też obaj byli już dorosłymi (choć to akurat dyskusyjna kwestia) facetami, każdy prowadził swoje życie i siłą rzeczy o niektórych rzeczach dowiadywali się z opóźnieniem.
- Może po prost uprawiasz za mało seksu - skomentował wzruszając ramionami, taktycznie omijając wyrzut na temat jego zamiłowania do mordobicia. - Tylko lepiej nie baw się w żadne ostatnie sentymentalno-pożegnalne numerki ze swoim byłym, to się nigdy dobrze nie kończy - i jeszcze dobrą radą zarzucił! Nie to, że Luke nie wyrabiał takich głupot jak pakowanie się do wyrka jakiejś swojej byłej lasce, no ale taki już los gościa, który najpierw robi, a potem myśli. Potem pozostawał jedynie poranny walk of shame. I tak do następnego razu, hehe.
Obiło mu się też o uszy, że Noel rozwiodła się z mężem, ale nie miał bladego pojęcia na temat przyczyn ich rozstania. W oczach Luke'a Noel nie należała jednak do tej grupy kobiet, które na tyle nie mogły poradzić sobie z rozstaniem, że teraz obrzucały domy swoich eks jajkami albo drukowały ulotki ze zdjęciem byłego, na którym pojawiała się informacja że to zdradziecki kutas i nosiciel wszystkich możliwych chorób weneryczych. Była na to jednak zbyt wyważona, a takie akcje, cóż, jednak z klasą miały niewiele wspólnego.
- Gdybyś potrzebowała pomocy, to znam gościa który lubi się bić, może Cię wyręczyć - puścił jej oczko, próbując trochę złagodzić ładunek sytuacji, w jakiej się znalazł. I w jaką przy okazji wciągnął Noel. Bo mimo, że sama zaproponowała podwózkę, to Luke miał świadomość, że niejako ją do tego zmusił - była w końcu lekarzem, więc ciężko było się spodziewać, że faktycznie puściłaby go samego, żeby uciekł tuż przed wejściem do szpitala.
Kiedy podjechali na podjazd, wyprostował się i zrezygnowany spojrzał na Noel.
- Nie, nie, nie. Żadnego wózka. No błagam Cię, inni pacjeni na pewno potrzebują go bardziej niż ja - oznajmił wysiadając z auta. Wyprostował się, próbując w ten sposób udowodnić, że wszystki z nim dobrze, chociaż bania mu pękała. - Nie będę uciekał, obiecuję. Ale przejażdżkę sobie darujmy. Pójdziemy tam, prześwietlą mnie czy cokolwiek tam chcecie zrobić, dostanę lizaka za dobre sprawowanie i plasterek z Myszką Miki dla dzielnego pacjenta. Dobrze, mamo? - spytał zaczepnie, nawiązując do tego, co przed chwilą powiedziała Noel, po czym nie czekając na jej odpowiedź - ale bacznie ją obserwując - zaczął powoli kierować się w stronę wejścia.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
W takim wypadku niewiele mogłaby zdziałać; stawanie między braćmi, nie było dobrym pomysłem, a Noel nie zależało na tym, by Luke okłamywał Deck’a. Gdyby temat wypłynął od starszego Winfielda, nie mogła zmuszać Luke’a, by udawał, że o niczym nie miał pojęcia. Wprawdzie wolałaby, aby przyjaciel samodzielnie doszedł do odpowiednich wniosków, ale z drugiej strony, jeśli sytuacja między nimi miała się poprawić, może warto było oddać kontrolę w inne ręce?
Gwałtownie poruszyła kierownicą, zahaczając kołami o pobocze, gdy dotarły do niej n i e o b y c z a j n e domysły Luke’a. — Chcesz przeżyć tę podróż? To nie zaglądaj do mojego łóżka! — syknęła ostro przez zaciśnięte zęby. Jak śmiał ją pouczać?! Nagle zrobiło jej się duszno, więc podkręciła klimatyzację, ustawiając dmuchawę na twarz. Od rozwodu nie miała wielu okazji do wyżycia się w łóżku. Ten raz – z Decardem – okazał się na tyle zgubny, że nie miała ochoty na powtórkę. Być może sławetny walk of shame poprawiłby jej nastrój i sprawił, że przestałaby być tak okropnie spięta!
— Nie pozwoliłabym, żeby ktoś odebrał mi tę przyjemność. Gdyby ktoś miał go pobić, lepiej, żebym była to ja. Wiesz, lekarz pod ręką to w takim wypadku skarb — odparła, uśmiechając się sugestywnie; ostatecznie Luke przekonał się o tym na własnej skórze.
Nie pomagała mu tylko dlatego, że przysięgała chronić ludzkie życia. Był bratem jej przyjaciela! To wystarczający powód, by zatroszczyć się o jego zdrowie. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie dopilnowała wykonania najważniejszych badań, a po tygodniu okazałoby się, że pęknięty tętniak odebrałby mężczyźnie życie. Wystarczyło, że Deck obwiniał ją o śmierć dziewczyny, gdyby do tego doszedł brat, Noel nigdy by go nie odzyskała. Na samą myśl, oblał ją zimny pot.
Wzruszyła ramionami, nie chcąc się z nim kłócić. Dlaczego oni wszyscy byli tak cholernie uparci? To u nich rodzinne? Czy dumna była jedynie oznaką posiadania męskich genitaliów? W każdym razie milcząc, poprowadziła go w odpowiednie miejsce i zleciła badania. Oddała go w ręce lekarzy mających dyżur, ale cały czas miała go na oku. Po wszystkim podeszła do niego. Cieszyła się, że postawiła na swoim.
— Zleciłam leki przeciwbólowe. Tak, pamiętałam, że nie mogą bazować na opioidach — rzuciła. — Jak się czujesz? — spytała, obserwując go uważnie. Teraz traktowała go, jak pacjenta; była przy nim czujna, aby nie przegapić żadnego niepokojącego symptomu. Reszty dowiedzą się z badań.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Aż mu serce podeszło do gardła, kiedy Noel wykonała swój gwałtowny manewr. Złapał się deski rozdzielczej i zerknął nieco przerażony na lekarkę.
- Whoooa. Castingi do Szybkich i Wściekłych zaczynają się dopiero jutro - palnął z myślą, że jego niewyparzona gęba zaprowadzi go kiedyś do grobu. Oczywiście jeśli wcześniej nie zostanie zatłuczony w ciemnym zaułku przez jakiegoś dryblasa, którego sam zaczepi. To zdecydowanie bardziej prawdopodobna opcja niż dożycie w spokoju późnych starczych lat.
- Jeśli dobrze pójdzie, to na święta zamiast prezentami powymieniamy się z Deckiem wrażeniami na temat Twojej techniki szycia - odparł unosząc zaczepnie brew. Co prawda wątpił, że Noel faktycznie byłaby skłonna spuścić Deckowi bęcki (chociaż jej drift wskazywał na coś innego), ale za to nie miał absolutnie żadnych wątpliwości co do tego że nawet w ich obecnej sytuacji Rowland nie pozostawiłaby jego brata bez opieki. Tak to już było, że jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardy tyłek.
Na miejscu Luke - wciąż niechętnie i z uporem osła - poddał się wszystkim koniecznym badaniom. Tomografia na szczęście nie wykazała niczego niepokojącego, nie miał również złamanych żeber. Kiedy po paru godzinach było już po wszystkim, Luke jechał już niemal na oparach. Był zaskoczony, że Noel wciąż na niego czekała - sam chyba nie miałby tyle cierpliwości do gościa, który zachowywał się jak krnąbrny uczniak.
- Jest okej, jestem tylko trochę senny - odparł rozmasowując sobie skronie. - Hej, Noel... Dzięki za wszystko. I sorry, że zachowywałem się jak fiut - dodał po chwili, niemal dusząc się przy ostatnim zdaniu, bo do przepraszania to akurat nigdy się nie garnął. Po drodze do domu Luke przegrał walkę ze snem, co uratowało Noel od tyrady przeprosin i zapewnień, że jak tylko powie słowo, to Winfield rozprawi się ze starszym bratem!

/zt x 2
Noel B. Rowland
ODPOWIEDZ