organizatorka przyjęć — tu i tam
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I hope you both feel the sparks by the end of the drive, i hope you know she's the one by the end of the night.
Cairns znała jak własną kieszeń. Organizacja eventów, przyjęć czy imprez okolicznościowych w tym mieście stanowiła siedemdziesiąt pięć procent jej zarobków, bo właśnie to miejsce ze względu na większe możliwości najczęściej wybierali klienci. Nawet ci mieszkający na co dzień w Lorne Bay. Nie inaczej było w przypadku właściciela Pro Dive Experience, pragnącego uczcić rocznicę funkcjonowania swojej firmy, a jednocześnie przyciągnąć nową klientelę. Niestety (chociaż teraz już wiedziała, że raczej stety ) nie poznała Williama Hendersona, a kontaktowała się wyłącznie z sympatyczną asystentką o imieniu Shaila, której polecono wykonanie tego zadania. Łatwego, zdawać by się mogło. Motyw przewodni, luźny dress code, przekąski oraz miejsce ustaliły wspólnie, a projekt przesłany przez Lily został w pełni zaakceptowany. Wszystko odbywało się na świeżym powietrzu w ogrodach na tyłach Riley Hotel, ponieważ w szkole nurkowania nijak nie dało się znaleźć idealnej powierzchni, aby zaplanować to z głową. Pogoda, mimo pory roku, dopisywała, a w razie jej załamania Rowe miała plan B, który należało mieć zawsze.
Goście od dobrych dwóch godzin kręcili się wokół, popijając kolorowe drinki, rozmawiając ze znajomymi i współpracownikami, a także członkami własnych rodzin, bo Lily wyszła z propozycją, aby zaprosić również ich - to stawiało właściciela w dobrym świetle, zaskarbiając sobie sympatię i przychylność przyszłych klientów. W planach był jeszcze niewielki koncert z muzyką na żywo oraz przemówienie Hendersona o czym pamiętała i o czym zaraz miała przypomnieć jemu albo jego asystentce. Tymczasem, mając wszystko pod kontrolą, pozwoliła sobie na pogawędkę, kiedy w biegu przechwycił ją Adam - jak się okazuje dobry przyjaciel organizatora oraz były chłopak jej siostry, z którym, co prawda, spotykała się ledwie przez dwa miesiące, ale zapałali do siebie sympatią. - Jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałam się tutaj spotkać - uśmiechnęła się do mężczyzny szeroko. - Zresztą ostatnio niemalże na każdym kroku jestem zaskakiwana na imprezach, jakie organizuję. To ja jestem tą, która robi niespodzianki, nie na odwrót, nie wiem co z wami nie tak - dodała jeszcze półżartem, półserio. - Powinnam pozdrowić od cie...- rozmowę w połowie zdania przerwało wymowne i przesadnie głośne chrząknięcie za jej plecami. Obróciła się, unosząc ku górze pytająco brew. Nie wiedziała kto stoi naprzeciw niej, bo skąd niby mogła mieć pojęcie? Zachowując w takich chwilach profesjonalizm, uśmiechnęła się, zaciskając usta, jakby chciała niewerbalnie przekazać, że stawanie za czyimiś plecami i podsłuchiwanie, a później wydawanie jakichkolwiek niezadowolonych dźwięków jest... co najmniej niegrzeczne. - Potrzebujesz pomocy? - zapytała wreszcie z niezmienionym wyrazem twarzy.

william henderson
powitalny kokos
lily
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#38

William naprawdę nie wiedział jak to się stało, że jego życie stało się takie… dziwne. I jakby nie jego. Wiedział za to, że nie zamierzał znowu się dać porwać przez ten ciemny wir, w którym siedział przez dobre pół roku po próbie samobójczej Prim. Nie, nigdy więcej. I już na pewno nie przez kobietę. W końcu skoro znów był singlem, to powinien się cieszyć, nie? Ostatecznie to mu zawsze najlepiej w życiu wychodziło! To i praca, na czym oczywiście też zamierzał się porządnie skupić. Pracował dużo i długo, tworzył nowe strategie rozwoju razem z innymi osobami z firmy i jak to z sukcesami i nowego inicjatywami bywało, trzeba było to odpowiednio uczcić, zwłaszcza uwzględniając w tym inwestorów obecnych i potencjalnych. Tak samo jak kolejny rok funkcjonowania firmy na rynku, bo to też zawsze jest dużym sukcesem, niezależnie od branży i konkurencji. Trzeba doceniać przedsiębiorców, a zwłaszcza takich, którzy pomagają rozwijać dany region i dają pracę mieszkańcom, a William do takich osób na pewno należał. I nie płacił wcale tak mało instruktorom, swoją drogą. No bo tak, miał sporo pracowników, więc czasem niektóre rzeczy im delegował. Tak samo było i z tą imprezą, więc nie wiedział jak wygląda kobieta, którą zatrudnili do ogarniania tego wszystkiego. I nie wiedział, jaka jest młoda. Ot, polecana firma, sprawdzona przez innych, więc zaaprobował bez spotkania. Trochę się stresował, czy to aby na pewno była dobra decyzja, ale jak zobaczył wygląd sali to się trochę jednak uspokoił. A przynajmniej do czasu, bo zdecydowanie wymagał od swoich pracowników, nawet tych tymczasowych zaangażowania w imprezę, a nie plotkowania. Dlatego stanął przy lilianne rowe i zmarszczył brwi.
- A skąd, za to zawsze nią służę. Czy ty nie powinnaś bardziej się zajmować.. jakąś tacą w tym momencie? - zapytał, posyłając szybki półuśmiech do znajomego i dając mu znak, żeby dał im chwilę. Bo oczywiście, wziął ją za kelnerkę, nie miał pojęcia, że zatrudnili tak młodą osobę. No i jednak ona powinna wiedzieć jak wygląda ten kto jej płaci, chyba! Więc przypał podwójny. - Chyba za to ci płacą i twój szef też powinien na to zwrócić uwagę - dodał, chociaż nie zakładał, że szefem jest mężczyzna, tak mu się po prostu powiedziało. No i po angielsku to jednak bardziej bezosobowe słowo, co nie.
happy halloween
-
ODPOWIEDZ