studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Wiedziała doskonale, że poleganie w całości na służbach, byłoby zbyt naiwne. Każdy chciał wierzyć w stróżów prawa, ratujących życie i odnajdujących zaginionych. Niestety, rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Ludzie popełniali błędy, podchodzili do spraw zbyt lekkomyślnie, albo dawali się przekupić. Szczególnie ci, posiadający dostęp do szczególnych informacji i danych.
Notatnik wolała trzymać przy sobie i nie powiedziała o nim nawet ojcu czy bratu.
- Nie ma sprawy - zgodziła się co do oględzin notatnika. Z oczywistych dla siebie powodów, cały plan działania układała z dala od domu rodzinnego. - Możemy się umówić na konkretny dzień. Przygotuję notatnik i całą resztę ustaleń.
Odrobinę obawiała się, że Sameen uzna jej teorie za bzdurne, ale chęć odnalezienia rodzicielki była większa. Trudno, najwyżej trochę się wygłupi. To żadna cena, w zestawieniu z ostatecznym znalezieniem Sarah.
Sądziła, że z czasem wyrobi sobie większą szczerość, względem nowo zatrudnionej prywatnej detektyw. Nic w zasadzie o niej nie wiedziała. Była chodzącą tajemnicą i jedynie jej profesjonalizm przekonał Max do współpracy.
- Masz na myśli, że powinnam ci bezgranicznie ufać w tej konkretnej sprawie - sprecyzowała, bo Sam ujęła tę kwestię bardzo delikatnie. - Śmiałe słowa, zważywszy na nasze pierwsze spotkanie.
Mimo poważnie brzmiących słów, uśmiechnęła się do kobiety. Nie zamierzała specjalnie odgradzać się od Sameen. Wręcz przeciwnie, patrzyła w pozytywny sposób na ich współpracę, jednak potrzebowała czasu, stopniowo budującego wzajemne zaufanie. Nie chodziło bynajmniej o zwierzanie się z prywaty. Ważne, aby obie traktowały tę sprawę jak coś ważnego, co należy doprowadzić do końca, bez względu na konsekwencje. Bo co, jeśli tajemniczego zaginięcia Sarah strzegli ludzie, zamieszani w brudne interesy? Czy wtedy Sam zwinie się bez słowa, chcąc ratować własna skórę? Zarzekła się, że nie, ale słowa to jedno. Czyny stanowił największy wymiernik szczerości intencji.
- Nie wydaje mi się - pokręciła delikatnie głową, odpowiadając na pytanie o kryciu matki. - Jej znajomi i przyjaciele to bardzo rodzinni ludzie. Raczej nie poparliby ukrywania jej spontanicznego wyjazdu, albo ucieczki, narażając tym samym rodzinę na… to wszystko.
Machnęła ręką, mając na myśli ogrom stresu, głównie ojca i brata. Sama przeszła na obiektywny punkt widzenia, co momentami szwankowało.
Nie miała też nic przeciwko, aby Sam rozejrzała się po gabinecie Sarah. Ojciec rzadko bywał w domu, a brat wolał zamknąć się we własnym pokoju, niż łazić po innych. Będą miały wystarczająco prywatności, aby wybadać odpowiednie części domu.
- Chyba, że znała się z kimś, o kim nigdy mi nie mówiła.
To brzmiało całkiem prawdopodobnie. Max nigdy przesadnie nie interesowała się znajomymi matki. Sarah trochę ich miała, jako, że uchodziła za bardzo miłą osobę, lubiącą towarzystwo innych ludzi. Max nie bywała w Lorne Bay w regularnych odstępach, a rozmowy telefoniczne czy internetowe niekoniecznie skupiały się wokół relacji matki.
- Nie, brzmiała całkiem normalnie. Tak jak zwykle.
Prawdopodobnym było więc porwanie, albo uprowadzenie. Max miała się za całkiem bystrą dziewczynę, toteż wyłapałaby wszelkie zmiany w zachowaniu matki. Nawet takie, objawiające się jedynie w tonie głosu czy też sposobie wypowiadania się.
- Ostatnio rozmawiałyśmy tydzień przed jej zaginięciem. Nic na to nie wskazywało.
Sarah nie potrafiła skutecznie kłamać. Zawsze ceniła sobie prawdę i stosowała to podejście również w swoim kontekście.
Samochód zaś stał w tym samym miejscu, nieruszony. Funkcjonariusze nawet nie pofatygowali się z jego dokładnym przeszukiwaniem, bo cóż ważnego mogliby w nim znaleźć? Zerknęli jedynie powierzchownie, chcąc skupić się w pełni na pogoni za domniemanym ciałem. Tak, dorośli ludzie, ginący w tajemniczych okolicznościach rzadko kiedy znajdywali się cali i zdrowi. To podejście wielce niepoprawne politycznie, które funkcjonariusze postanowili zatrzymać dla siebie. Max wiedziała jednak, w jaki sposób myślały te cwaniaczki.
Uniosła brwi przy sugestii jakiejś bliskiej relacji Sarah z kimkolwiek, kto nie był Francisem.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Wydawała się szczęśliwa z tatą, ale… nigdy nie wiadomo. Czasami ludzie nudzą się sobą nawzajem, po zbyt długim czasie bycia razem.
Na wierzch wychodziły jakiejś dziwne tendencje, spowodowane kryzysem wieku średniego, albo nasilały się choroby. Na starość ludzie robili się zrzędliwi i wiecznie niezadowoleni, co musiało mieć związek ze spadkiem energii oraz zmianami wyglądu ciała. Nie czuli się już tak samo młodzi i piękni, więc wyrzucali swoją frustrację na zewnątrz, często na partnera czy też partnerkę.
- Ma dwadzieścia lat - dodała w kwestii brata, mając nadzieję, że przez ten czas nic się nie pogorszyło. - Raczej nie porusza tematu mamy. Zachowuje się jak duch. Dosłownie. Mało z kim chce rozmawiać.
Gdyby tylko posiadał w sobie nieco więcej samozaparcia, z własnej woli wybrałby się do specjalisty. Być może ojciec powinien wywrzeć na nim większą presję?
- Tak. Tylko ja zdecydowałam się wynająć mieszkanie. Nie chciałam prowadzić tego wszystkiego, w swoim starym pokoju.
Kiedy brat za ścianą wypłakiwał się w poduszkę, albo wręcz okładał ją pięściami.
- Z tatą jest wszystko w porządku - zaznaczyła, bo nie zaniedbywał ani jej, ani brata. - Trochę pije, ale nie na tyle, aby doprowadzać się do żałosnego stanu.
Gdyby tak było, z miejsca nasyłałaby na niego policję, aby jak najczęściej lądował na dołku. Architektowi jego klasy nie przystawało upijanie się w sztok co noc.
- I dzięki, za troskę, ale… radzimy sobie.
Parkinsom od zawsze niczego nie brakowało. Można rzec wręcz, że pochodzili z uprzywilejowanej klasy średniej. Żyć, nie umierać. Oby tylko Sarah zastosowała się do tego powiedzenia.

Sameen Galanis
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Uśmiechnęła się w podziękowaniu i nawet żałowała, że nie ma niczego czym mogłaby potwierdzić Maxine to, że jest legitną osobą i dziewczyna może jej zaufać. W sumie to też nie tak, że Max sprawiała wrażenie kogoś kto jej nie ufał. Naprawdę miała nadzieję, że będzie jej w stanie pomóc. Wiedziała jednak, że nie pomoże jeżeli się okaże, że matkę dziewczyny porwał jakiś lokalny psychopata, który uprowadził ją tylko i wyłącznie dla swojego kaprysu. Jej źródła nie sięgają aż tak daleko, żeby były pomocne w lokalizowaniu małych, lokalnych przestępstw. Mimo wszystko miała zamiar spróbować. Potrzebowała jakiejś rozrywki, a najlepiej się bawiła pracując.
-Tak. Dokładnie to mam na myśli. – Odpowiedziała całkiem poważnie, ale po kolejnym zdaniu dziewczyny, znowu się uśmiechnęła. –Im więcej wiem tym szybciej ją odnajdę. – Wyjaśniła. Nigdy jeszcze nie zajmowała się służbowo odnajdywaniem kogoś kogo ostatecznie nie miała zabić. W sumie to nigdy nie szukała raczej kogoś kto prawdopodobnie został porwany. Raczej zajmowała się szukaniem ludzi, którzy nie chcieli być odnalezieni, ale ukrywali się z własnej, niewymuszonej woli. Tutaj sprawa mogła być inna. Ludzie, których zazwyczaj szukała, tak bardzo się ukrywali, że wybierali jakąś małą wysepkę i wcale się na niej nie ukrywali tylko żyli pełnią życia. Z Sarah mogło być trudniej. Jeżeli ktoś ją porwał i policja jeszcze nikogo nie znalazła, mogło to oznaczać, że porywacz wiedział co robił. Jasne, mogło to też wynikać z tego, że policja jest niekompetentna, ale Sameen musiała na to patrzeć z kilku różnych perspektyw. Nawet z tej, że Sarah być może po prostu uciekła. Ludziom odbija. Nie byłaby pierwszą, która postanowiła randomowo porzucić swoją rodzinę.
Pokiwała głową. Zakładała, że Maxina zna lepiej znajomych i przyjaciół jej matki. Mimo wszystko… Parkins mieszkała za granicą. –Jeżeli to nie problem to chciałabym, żebyś mimo wszystko przygotowała mi listę znajomych i przyjaciół. Ludzie często nie są tymi, za których ich mamy. – Wbrew pozorom to właśnie ci z pozoru normalni, najczęściej mają jakieś przysłowiowe trupy w szafie. –Nie będę ich nękać w razie co. Sprawdzę ich na odległość. – Dodała, bo jeżeli Maxine się nie myliła to Sam nie chciała rzeczywiście zakłócać spokoju rodzin, które na to nie zasługują. Poobserwuje ich z oddali, sprawdzi na odległość i u swoich źródeł. Nic trudnego.
-No tak. – Skinęła głową. Nawet jeżeli Sarah miała jakieś problemy małżeńskie, to jest mała szansa, że poszłaby się z tego zwierzać swojej córce. Rodzice raczej starali się ukrywać takie rzeczy przed swoimi dziećmi. Może nie tyle ukrywać, ale po prostu chcieli im oszczędzić bólu i złamanego serca. A Maxine raczej wydawała się osobą, która pochodzi z normalnej rodziny i ma normalne relacje ze swoimi rodzicami. Dodatkowo, mieszkała w sporej odległości od domu. Podczas rozmów telefonicznych nie zaobserwowałaby tego co normalnie rzuciłoby się w oczy.
Poczuła ulgę kiedy Max potwierdziła, że jej brat był pełnoletni. Sameen owszem, zaoferowała pomoc, ale z pewnością umierałaby ze stresu, gdyby Max pomoc przyjęła i okazałoby się, że jej brat jest jeszcze dzieckiem. Sameen bała się niewielu rzeczy, ale dzieci były czymś co naprawdę ją przerażało. Nawet się cieszyła, że nigdy nie będzie miała możliwości przekonać się jak to jest być matką. –Był taki zawsze czy stał się taki po zaginięciu waszej mamy? – Dopytała mimo wszystko. Mogło to być istotne. Może chłopak coś widział i przez to zamknął się w sobie? Z drugiej jednak strony, jeżeli nie miał wcześniej żadnych problemów i przypadłości natury psychicznej to raczej mówiłby głośno o tym czego był świadkiem. No chyba… chyba, że ktoś mu zagroził i rzeczywiście o czymś wiedział.
-Okej. – Pokiwała głową nie mając zamiaru się narzucać. –W razie gdybyś jednak czegoś potrzebowała to daj mi znać. Zobaczę co da się zrobić. – Zaoferowała się, bo chciałaby, żeby jej rodzice dostali taką pomoc, kiedy to ona zaginęła. Może wtedy nie wydaliby wszystkich oszczędności i nie popadliby w długi licząc na to, że w końcu trafią na kogoś kto pomoże im w odnalezieniu zaginionej córki.
-Odwiozę cię do domu. – Powiedziała zamykając notatnik i odkładając go na tylne siedzenie auta. Odpaliła samochód i ruszyła w odpowiednim kierunku po tym jak Parkins powiedziała jej gdzie się kierować. Sameen przez drogę powrotną w większości czasu milczała. Układała sobie w głowie to czego dowiedziała się dotychczas. Obmyśliła nawet plan działania odnośnie tego co powinna sprawdzić jako pierwsze.
Po zatrzymaniu auta sięgnęła znowu po notatnik, zanotowała swoje imię i numer telefonu i wręczyła go dziewczynie. –Daj mi znać kiedy możemy się umówić, żebym mogła zobaczyć ten notatnik, gabinet i auto. – Ponownie odrzuciła notatnik do tyłu. –W razie gdybyś się nie odezwała to założę, że albo coś się stało i sprawdzę z odległości czy wszystko jest oke. Albo założę, że nie będziemy kontynuować tej współpracy i to uszanuję. – Wyjaśniła i zapatrzyła się na kierownicę. –W międzyczasie sprawdzę to co mam. – Kiwnęła głową w stronę notatnika.
W końcu jednak się pożegnały i Sameen zanim odjechała to upewniła się, że Max weszła do mieszkania. Po tym sama odjechała i wróciła do domu, żeby sprawdzić informacje, które pozyskała.

/ztx2

Maxine Parkins
ODPOWIEDZ