zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#29

Była pod wielkim wrażeniem jak łatwo można było zdobyć kontrakty mieszkając w tak małej miejscowości jak Lorne Bay. Dookoła było dużo szemranych miejsc, może te zlecenia nie były jakoś super dużo płatne w porównaniu do tych, do których Marlowe była przyzwyczajona, ale brała je bardziej dla rozrywki niż zarobku. Pieniędzy miała już na tyle, ze mogła na spokojnie leżeć do góry dupskiem i nic nie robić do końca swoich dni, które pewnie nadeszłyby szybko, bo nie istniało coś takiego jak emerytura dla zabójców na zlecenie. Zbyt wiele informacji posiadała, by ktoś pozwolił jej tak po prostu sobie żyć. Była na to przygotowana i nie bała się śmierci, miała tylko nadzieję, że będzie epicka i kiedyś ktoś nakręci film o jej życiu... a byłby on na bank bardzo ciekawy. W końcu była tylko dziewczyną pochodzącą z małej wioski w Izraelu, a teraz miała miliony w piwnicy i krew wielu osób na swoich rękach. Nie od dzisiaj wiadomo, że w życiu nie ma nic za darmo. Jakkolwiek źle, by to nie zabrzmiało to Marlowe lubiła swoją pracę. Mogła dzięki niej podróżować, zwiedzać świat i spełniać swoje dziwne potrzeby posiadania władzy nad ludzkim życiem i śmiercią.
Dzisiaj natomiast nie miało wydarzyć się nic związanego z przemocą. Inej obiecała sobie, że będzie grzeczna i dlatego bardzo po cichy włamała się do galerii tylnymi drzwiami i kroczyła w ciemnościach przyświecając sobie małą latarenką. Spotkanie z paserką miała umówione dopiero za godzinę, ale Marlowe wolała wprowadzić element zaskoczenia, tak na wypadek, gdyby to jednak była jakaś dziwna pułapka. Po przejściu jednej czy dwóch sal zauważyła pomieszczenie, z którego rozchodziło się światło. Podeszła tam po ciuchu i wślizgnęła się do środka.
- Chyba byłyśmy umówione - rzuciła spokojnym tonem głosu, który mógł być nawet nieco melodyjny spoglądając jednocześnie na kobietę, która stała przed nią. - Masz coś co powinnam odebrać - sprecyzowała tak na wypadek, gdyby dziewczyna miała nieco więcej tego typu spotkań zaplanowanych na dzisiejszy wieczór.

Vivienne Tang
towarzyska meduza
catlady#7921
paserka w Shadow — i konserwatorka sztuki
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
konserwatorka sztuki w galerii, która zajmuje się handlem lewym towarem. Wszystko po to, by jej kot miał dostatnie życie, a sama mogła popadać w kolejne nałogi
Lorne Bay jedynie powierzchownie zdawało się być spokojnym miasteczkiem nieprzesiąkniętym w żaden sposób przestępczością. Być może było to jedyne mylne wrażenie, które odnosili wycieczkowicze i nowi mieszkańcy nim zaznajomili się na dobre z okolicą. Lub też wynikało to z faktu, że jednak różne organizacje działały bardziej subtelnie i trzymały się bardziej w cieniu. Jasne może i pewne miejsca nie cieszyły się tak dobrą sławą jak chociażby Shadow, ale mimo wszystko nikt nigdy nie działał tam na pełnym widoku.
Tego wieczoru wyjątkowo jednak miała ustalone spotkanie na terenie galerii, a nie w Shadow czy też jakimś bardziej neutralnym miejscu. W zasadzie nawet bardziej jej to odpowiadało, bo miała do dokończenia pracę nad odnowieniem jednego z obrazów, który należał do galerii. Co prawda nie było to nic naglącego, ale prawda była taka, że im szybciej się nim zajmie tym lepiej.
Nie spodziewała się jednak tego, że jej kontakt pojawi się sporo przed czasem, wybijając ją nieco z rytmu. Właśnie zakończyła konserwację kolejnego z widocznych na obrazie elementów. Świeża farba pokryła widniejące wcześniej na płótnie wyblakłe miejsca i przebarwienia. Tang była całkiem zadowolona z efektów choć szczerze powiedziawszy samo dzieło nie bardzo wpasowywało się w jej gusta, przyzwyczajone bardziej do sztuki klasycznej w europejskim wydaniu. Nie przepadała za abstrakcją, współczesnymi wymysłami artystów, którzy woleli szokować jakąś niezrozumiałą dla większości odbiorców formą zamiast wprawiać w zachwyt stoją techniką i umiejętnościami. To nie było dla niej.
Odeszła na chwilę od obrazu, odkładając na bok trzymany wcześniej pędzel i podeszła do znajdującej się w pobliżu szafki, z której wyciągnęła butelkę bourbona oraz szklankę, którą napełniła do połowy alkoholem. Mniej więcej w tym momencie zorientowała  się, że jednak nie była już sama w pomieszczeniu o czym utwierdził ją jedynie głos, który usłyszała za sobą.
- Nikt cię nie nauczył, że nieładnie jest wchodzić bez pukania? - odpowiedziała bez cienia irytacji w głosie, odwracając się w kierunku kobiety i spokojnie przystawiając brzeg naczynia do warg.
Nie spieszyło jej się zbytnio do odpowiedzi. Zresztą chyba już na samym wstępie odpuściły sobie wszelkie uprzejmości pod postacią chociażby prostego dzień dobry czy innego dobrego wieczoru, którym ludzie zwyczajowo się wymieniają na samym początku rozmowy. Dopiero po chwili, gdy przełknęła już pierwszy palący gardło łyk alkoholu wskazała trzymającą dłoń szklanką na pakunek znajdujący się w pobliżu pod jedną ze ścian pracowni.
- Jest tam. Chcesz sprawdzić czy wszystko w porządku z towarem? - zapytała jeszcze, opierając się o stojące w pomieszczeniu biurko i przyglądając się uważnie blondynce. - A może chcesz drinka?
O ile pierwsze pytanie wynikało ze zwykłej chęci przeprowadzenia całej transakcji tak jak trzeba, by nikt nie miał potem jej nic do zarzucenia tak drugie zostało rzucone po prostu mimochodem bardziej w celach kurtuazyjnych. Naprawdę nie było ono niczym zobowiązującym i nie zależało jej nawet zbytnio na znalezieniu sobie koleżanki na jednego drinka. 

Inej Marlowe
sumienny żółwik
Arisu#1538
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Inej nie była nauczona wielu rzeczy. Nikt jej nigdy nie mówił jak powinna się zachowywać w określonych sytuacjach. Nie miała też za bardzo wykształconych umiejętności społecznych więc trzeba było czasem wybaczyć jej ten brak ogłady. Umiała za to przyjebać jak trzeba. - Nie - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Nauczyli mnie żeby wchodzić kiedy chce i wychodzić po cichu - najczęściej po skończeniu roboty z krwią na rękach. Marlowe nie miała z tym problemu. Lubiła swoją pracę, jakakolwiek by ona nie była. Inej miała na tyle czasu, by się trochę pobawić z dziewczyną w kotka i myszkę. Nie spieszyła się. Dzisiaj chętnie przygarnie chociaż odrobinę rozrywki i kto wie, może właśnie kobieta byłaby w stanie jej ją teraz zapewnić. Nigdy nie wiadomo co się może przytrafić.
Przeniosła wzrok na pakunek i podeszła do niego bez słowa. - Pokaż mi - powiedziała, bo nie chciała sama się tym zajmować. Miała świeżo zrobione paznokcie, szanujmy się. Istniała też szansa, że dzisiaj będzie musiała komuś skopać tyłek więc lepiej się nie przemęczać. - Jak wszystko będzie w porządku, to możesz mnie poczęstować szklaneczką szkockiej - Marlowe zazwyczaj nie piła w trakcie zleceń, ale co jej tam. Mogła czasem zaszaleć. Najwyżej będzie jeździć autem jak wszyscy ludzie w GTA, po ulicy żeby rozjechać ludzi. Ważne żeby pamiętać o wycieraczkach w takich momentach. - Długo się tym zajmujesz? - Zapytała z czystej ciekawości przenosząc spojrzenie na kobietę i przyglądnęła jej się bardzo dokładnie. Wyglądała dość niewinnie, Inej nie powiedziałaby, że ktoś taki może złamać prawo, ale wiadomo, że czasem najciemniej pod latarnią. Po niej też nie było widać, że potrafi komuś wypruć flaki bez mrugnięcia okiem.

Vivienne Tang
towarzyska meduza
catlady#7921
paserka w Shadow — i konserwatorka sztuki
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
konserwatorka sztuki w galerii, która zajmuje się handlem lewym towarem. Wszystko po to, by jej kot miał dostatnie życie, a sama mogła popadać w kolejne nałogi
Szczerze powiedziawszy nie bardzo ją interesowały maniery czy poziom kultury blondynki. Zresztą najważniejsze było nie to czy faktycznie miłą dziewuszka z niej była, zawsze mówiła dzień dobry i nosiła staruszkom torby z zakupami, ale to czy radziła sobie w tej robocie. Jakakolwiek by ona nie była. W tej chwili po prostu gadała z dziewczyną na posyłki, która miała odebrać nielegalne towary dla podejrzanego typa. Do tego trzeba się było nadawać.
- Zapewne ma to swoje zalety - stwierdziła, nie zagłębiając się zbytnio w ten temat.
Na polecenie kobiety jedynie upiła kolejny łyk drinka, odkładając go na biurko po czym podeszła powoli do pakunku, aby ostrożnie rozpakować go i zaprezentować towar pośredniczce. W końcu tyle się trudziła z pakowaniem, że nie chciała nic przy okazji rozwalić. Odsunęła się, dając jej szansę na dokonanie inspekcji a sama zwróciła się do szafki, z której wyciągnęła drugą szklankę, by nalać do niej whisky.
- Trochę. A co? Chcesz zobaczyć moje CV? - odpowiedziała nieco zaczepnie, podchodząc do blondynki i wyciągając w jej kierunku świeżo nalany alkohol.
Na tym etapie nie uważała się już za świeżynkę, która dopiero stawia pierwsze kroczki w tym świecie, ale z drugiej strony byli też ludzie, którzy zajmowali się przemytem i paserstwem kiedy ona jeszcze nie wyrosła z pieluch.

Inej Marlowe
sumienny żółwik
Arisu#1538
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Marlowe na sztuce się nie za bardzo znała, ale pokazali jej jak obraz wygląda więc musiała sprawdzić czy zabiera ten, który miala rzeczywiście odebrać i czy jest w jednym kawałku. Nie chciałaby mieć jakiegoś przypału, bo już i tak wystarczająco nudna była ta praca. Nie przepadała za takimi kontraktami, ale czasem trzeba było zrobić w życiu coś innego niż tylko mordować ludzi na prawo i lewo. Nie samymi morderstwami człowiek żyje. - Wygląda na to, że wszystko jest w porządku - powiedziała zakrywając obraz i spojrzała na swoją rozmówczynię próbując nieco ocenić jej wiek. Nie mogła być od niej super starsza lub super młodsza, obstawiała, że mogą być mniej więcej w podobnym wieku. Przynajmniej na pierwszy rzut oka tak jej się wydawało.
- To zależy jakie zdjęcia dodajesz do CV - odpowiedziała zaczepnie biorąc od niej szklankę. Zanim napiła się alkoholu to nieco podejrzliwie zerknęła na zawartość literatki, bo nigdy nie mogła być w stu procentach tego, że akurat w tym wypadku nie ma tu dodanej żadnej trucizny. Postanowiła jednak zaryzykować i chwilę później napiła się małego łyka czując jak ciepło wywołane alkoholem rozchodzi się najpierw po jej gardle i przełyku, a później przenosi się na resztę ciała. - Życie tutaj musi być strasznie ciężkie, że takie ładne dziewczyny biorą się za taką niebezpieczną pracę. Nie boisz się, że trafisz na niewłaściwych ludzi, którzy zrobią Ci krzywdę?- Zapytała z czystej ciekawości przyglądając się kobiecie bardzo dociekliwie. Nie planowała jej robić krzywdy, chciała się tylko dowiedzieć czy to naprawdę taki opłacalny biznes. Rozejrzała się też dookoła pomieszczenia. - Ładnie tu - mruknęła, a później podeszła do jakiegoś krzesła, bo postanowiła się nieco rozgościć i poczuć jak u siebie. Rozsiadła się więc i wbiła wzrok w kobietę. - Dobra whisky, mam nadzieję, że nie zdechnę jak tylko wyjdę za drzwi - rzuciła podejrzliwie, a później wypiła kolejnego łyka cały czas obserwując poczynania dziewczyny. - Jak się nazywasz? - Inej miała to do siebie, że bardzo często czuła się tak jakby ona władała pomieszczeniem i wszędzie była u siebie. Było to teraz doskonale widoczne.

Vivienne Tang
towarzyska meduza
catlady#7921
paserka w Shadow — i konserwatorka sztuki
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
konserwatorka sztuki w galerii, która zajmuje się handlem lewym towarem. Wszystko po to, by jej kot miał dostatnie życie, a sama mogła popadać w kolejne nałogi
Gdyby kontrahent jej nie ufał z pewnością wysłałby na miejsce kogoś bardziej zaznajomionego ze sztuką, aby uniknąć ewentualnego oszustwa. To albo po prostu nie przyszło mu coś podobnego do głowy. Zakładała jednak ten pierwszy scenariusz ze względu na to, że jednak wyrobiła sobie już jakąś renomę. Zawsze dotrzymywała danego słowa, a reputacja była dla niej o wiele większa niż wizja chwilowego zarobku nawet jeśli opiewał na kwoty z długim rzędem zer na końcu.
- W takim razie mam nadzieję, że dostarczysz go dokładnie w takim stanie - stwierdziła, bo od tej chwili wszelkie możliwe szkody nie były już jej zmartwieniem. Owszem, byłoby jej cholernie przykro, gdyby okazało się, że taki piękny okaz uległ jakiemuś zniszczeniu, ale od momentu przekazania to nie był jej problem i jej odpowiedzialność.
- Paszportowe. Na inne zdjęcia na razie nie masz co liczyć - odparowała, uśmiechając się znad szklanki na podobną uwagę.
Naprawdę nie spodziewała się tego, że klient wybierze na pośrednika kogoś z kim będzie mogła swobodnie wypić sobie drinka i poflirtować. Czyżby starał się trafić w jej preferencje, żeby później dostać zniżkę na kolejne usługi? Nie mogła w tej chwili wykluczyć żadnej możliwości. Nie bardzo wierzyła w przypadki ani przeznaczenie więc zawsze doszukiwała się czyichś celowych działań.
- Chyba sama mogłabyś mi sporo powiedzieć na ten temat - rzuciła w odpowiedzi, opierając się na powrót o biurko i odprężając. - Poza tym osobiście jestem zdania, że niektóre ładne dziewczyny mają po prostu ambicję i chcą czegoś więcej od życia. I praca o podwyższonym ryzyku nie jest im straszna.
Sama wkręciła się w ten biznes kompletnym przypadkiem i nie zamierzała z początku w nim zostawać. Była neutralną partią, kimś kto mógł się w każdej chwili wycofać, bo nie był związany z którąkolwiek ze stron. Dopiero później dostrzegła, że skoro można na tym wszystkim ubić naprawdę dobry interes to można byłoby wejść głębiej w ten świat i zarabiać tyle, że na emeryturze będzie mogła wykupić sobie jakąś willę ze służbą gdzieś w Europie.
Słysząc komentarz odnośnie whisky odłożyła swoje naczynie i podeszła do siedzącej na krześle blondynki, aby wyciągnąć jej z dłoni szklankę i samej upić z niej spory łyk. Dopiero wtedy mogła jej oddać szkło.
- Czy to cię uspokoiło? - zapytała, wciąż pochylając się nad blondynką i przyglądając jej się uważnie ciemnymi oczyma. - Vivienne. A ciebie jak zwą?
Tang lubiła być tą, która miała kontrolę nad sytuacją, ale w tej chwili podobna próba charakterów i rzucanie zaczepek sprawiało jej wyjątkową przyjemność. Z pewnością chwilowo nie zamierzała z tego rezygnować.

Inej Marlowe
sumienny żółwik
Arisu#1538
ODPOWIEDZ