(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Z powątpiewaniem wlepił spojrzenie w kolorowy folder leżący na ladzie hotelowego lobby, a następnie przeniósł je na Waltera. Potem znów broszura, szybkie zapoznanie się z programem i ponowny powrót do oczu przyjaciela. — No nie wiem, nie wiem — mruknął pochylając się nad obietnicą prędkiego powrotu do zdrowia, kiedy to w końcu kobieta o przerażającym uśmiechu, jak z reklamy pasty do zębów, wróciła do kontuaru. — Niestety doktor Edelmann będzie mogła pana przyjąć dopiero za czterdzieści minut. Wspomniałam jednak pańskie nazwisko — tu zwróciła się do Waltera tak, jakby był gwiazdą zespołu rockowego — i zasugerowała, żeby odbyli już panowie samodzielną wycieczkę po ośrodku — podsumowała uprzejmie, tym razem powróciwszy już spojrzeniem do Othello tak, jakby był konającym stulatkiem. Podziękował jej mimo wszystko, zabrał ze sobą nieszczęsną broszurę i zwrócił się w sugerowanym przez nią kierunku. Dwa tygodnie. Czternaście długich dni nie miał alkoholu w ustach, co przysłużyć się miało większej sprawie, a co jednak nieznośnie raz za razem przypominało mu o tych wszystkich najgorszych życiowych potknięciach. Ostatecznie poprosił więc, by Walter odwiedził z nim jeden z ośrodków, którego dyrektorkę znał (jakimś cudem Wainwright znał wszystkich, mimo że nigdy o nikim nie opowiadał), a która to opowiedzieć miała mu o wszystkich możliwych opcjach i, naturalnie, zagwarantować mu wolne miejsce od ręki. Wciąż się jednak zastanawiał, wciąż się wahał — uczucie to pogłębiali mijanii pacjenci wyglądający jak po lobotomii. Zerknął nerwowo na Waltera, potem na folder, a potem znów na przyjaciela. Wziąwszy głęboki oddech przeszedł przez wyjście na eleganckie patio z basenem, bufetem i setką beżowych leżaków. — Nie, nie ma mowy, spójrz. Same nieszczęśliwe mężatki — skrzywił się na myśl, że miałby z nimi spędzać całe dnie. Z kobietami mającymi po pięćdziesiąt lat, uzależnionymi od w i n a (cóż to niby za alkohol!) i mężami, którzy wysłali je tu tylko po to, by móc dalej romansować ze swoimi zbyt młodymi kochankami. Pomknął więc do baru, który barem nie był, zajął jeden ze stolików i wbił spojrzenie w kartę menu. — Sok pomarańczowy. Lemoniada. Woda kokosowa — wyliczył z pogardą, przenosząc ze złością spojrzenie na tłustego faceta, który wskoczył właśnie do basenu. Piekło.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Myślami będąc już za oceanem spokojnym, w chłodnej, rozległej sali wykładowej z białą tablicą rozpościerającą się za plecami, nie zwracał uwagi na przyglądającego się mu mężczyznę siedzącego przed recepcją, a może takie tylko starał się wzbudzić wrażenie. Myślał w głównej mierze o niekorzystnej dla siebie godzinie odlotu (o tej porze dotarcie na lotnisko minie pod znakiem zakorkowanych ulic i temperatury wzrastającej w odciętym od świeżego powietrza samochodzie), o straconej na podróż połowie dnia, o Benjaminie, który miał do niego zadzwonić jutrzejszego dnia po wylądowaniu (ale po co, tego wciąż nie rozumiał) i czasem też o Othello, który od samego początku jechał tu tylko po to, by od razu stąd uciec. Do chwili obecnej niechętnie wrócił dopiero, kiedy do uszu jego na nowo dotarł świergoczący głos recepcjonistki posyłającej ich w głąb oszklonego ośrodka. Całą drogę starając się udawać, że umyka mu także niepewny wzrok Lounsbury’ego szukający albo zgody na ewakuację, albo jakiejkolwiek kapki pokrzepienia i motywacji, zatrzymał się przy bufecie i w końcu wbił w niego ciężkie do rozszyfrowania spojrzenie. — Przy wejściu widziałem też tekturową kobietę, jeśli te bardziej preferujesz — odparł z powagą, nie do końca rozumiejąc, czego innego się spodziewał. Zaplatając ręce za plecami, przyglądał się jego poczynaniom przy barze, a kiedy do uszu jego dotarło wołane z daleka imię — jego imię — znów sprawiał wrażenie, jakby nic takiego nie miało miejsca. — Spodziewałeś się tu rzeszy podobnych, patetycznie udręczonych przez los, młodych ludzi sukcesu żłobiących nad basenem wódkę z lodem? — zapytał, starając się, by pytanie to wypadło naturalnie, a nie jako forma zakamuflowania faktu, że stanowczo unikał kontaktu z jednym z pacjentów. — Lepiej chodźmy sprawdzić ich zasoby lektur, mają tutaj całkiem imponujących rozmiarów bibliotekę — zasugerował z ożywieniem, wcale nie pragnąc skryć się jak najszybciej w oddalonym od swego prześladowcy miejscu. Nie czekając na reakcję przyjaciela, już wkraczał w jeden z korytarzy, mknąc ku pomieszczeniu zbudowanemu z ksiąg i regałów. A kiedy tam dotarł, upewniwszy się poprzez jedno przelotne spojrzenie, że Lounsbury kroczy za nim, zaabsorbowany był już tylko tytułami spisanymi na tysiącach okładek. Dopiero po dłuższej chwili gromadzącej na jego twarzy niepokój, zdecydował się skupić na Othello. — Gdybyś chciał zaprosić mnie na jedną z sesji terapeutycznych i uprzedził mnie odpowiednio wcześniej, myślę, że udałoby mi się przyjechać. A gdybyś… Gdybyś potrzebował czegoś innego, naturalnie w granicach rozsądku… — rzadko zdarzało się, by Walter Wainwright nie kończył swych wypowiedzi, niesionych zawsze tak wyszukaną dykcją, jakby wyuczył się ich wcześniej na pamięć. Teraz jednak zamilkł, zerkając na niego ze zmarszczonym czołem i czując się tak, jakby znów mieli po dwadzieścia lat i po raz kolejny miałby odprawić narzucającego się Othello psychiatrę przychodzącego do jego sali, by namówić go na leczenie i zamknięcie w ośrodku zamkniętym. Rzecz leżała w tym, że gdyby wówczas sam przekonał go do skorzystania z ów oferty, a nie próbował go przed nią uchronić, zapewne nie byliby tu dzisiaj i ta świadomość nieznośnie ciążyła mu na sercu od tamtego czasu.

othello lounsbury
sad ghost club
skamieniały dinozaur
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Odbijające się w tafli basenu niebo, nieznośnie lazurowe, stanowiło niejako groźbę nadciągających dni. Otoczony plastikiem, fałszem, hedonistycznym materializmem — wyciągniętym wprost ze zdjęcia folderowego, oślepiającym równymi, śnieżnobiałymi uśmiechami — nie byłby w stanie powrócić do zdrowia. Jakże miałby zmusić się do rzucenia alkoholu, kiedy zewsząd świat eksponować miałby mu wszystko to, co w tych czasach najgorsze? Gniewnie zwrócił się w stronę Waltera, choć po wstępnym oczyszczeniu swego ciała z resztek alkoholu, bywał raczej mętny i powściągliwy w swych emocjach. — Spodziewałem się… — wymamrotał, raz jeszcze wbijając wzrok w towarzystwo zgromadzone nad wodą —... prywatności. Samotności — zakończył z udręczeniem, wiedząc jednak, że żaden ośrodek nie byłby w stanie spełnić jego wymagań. Zapewne lada dzień miał się poddać, zaprzepaścić to wszystko, ale póki co była w nim jeszcze obecna wola walki. Po tym wszystkim, co się ostatnio stało. Nagłe wyrzuty sumienia były tak ogromne, że nawet delirium nie zrobiło na nim wrażenia — było niczym szalona impreza, przepełniona iluzorycznymi kształtami i postaciami. Magicznym konfetti. Bólem i radością jednocześnie. A potem nadeszła trzeźwość, brutalna i szara, i nagle w niczym nie skrywała się już radość. Westchnąwszy na jego propozycję porzucił kartę zdrowych drinków i ze zmęczoną miną powędrował za nim, nie zwracając uwagi na otoczenie. Myśli skupione wyłącznie miał na wizji swego potrzasku, na tej otaczającej go beznadziei, która nigdy nie miała zostać zakończona. Dopiero ponowne słowa Waltera wyrwały go z tegoż letargu, w którym to już, krocząc w świecie wspomnień, usiłował przypomnieć sobie choćby najdrobniejsze skrawki przeszłości. Ale każdy dzień zakrapiany alkoholem był niczym urodzinowe szaleństwo — nierozważne, beztroskie, ekscytujące. I co najważniejsze, niegodne zapamiętania. — To cudownie, Walter, poproszę żeby upiekli czekoladowy tort, wywiesili kolorowe balony i wręczyli ci z tej okazji prezent niespodziankę — rzucił gniewnie, odwracając od niego wzrok i wbijając go w grzbiety zgromadzonych w pomieszczeniu ksiąg. Poczuł się zaatakowany. Poniżony. Ale to przecież alkohol, nie on, nie Wainwright. Tylko to przekleństwo. — Przepraszam, będzie mi bardzo miło, jeśli przyjdziesz — poprawił się, prostując przy tym dość służbowo i przesadnie, jakby uczestniczył w jakimś wielce poważnym spotkaniu. — W granicach mojego czy twojego rozsądku? — dopytał po chwili, na usta wciskając już uśmiech rozbawienia.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Nie uważał, by mężczyźnie prawdziwie zależało na wyzdrowieniu — gdyby bowiem tak było, nie wyszukiwałby na siłę tysiąca powodów do szybkiej ewakuacji z ośrodka, ani tak w zasadzie żadnych przesłanek ku bezustannemu niezadowoleniu, a przyjąłby to ekscentryczne miejsce dokładnie takim, jakim było. W takim należało szukać jedynie braku dostępu do alkoholu, zespołu odpowiednich specjalistów pod ręką i ewentualnie intrygujących sposobów na spożytkowanie wolnego czasu, który przychodził wówczas w nadmiarze. A ludzie snujący się dookoła? Pewnie nie podchodził do tego obiektywnie, ale ci nigdy dla Waltera nie mieli większego znaczenia. Czas wolał spędzać raczej w swoim własnym towarzystwie, niżeli przypadkowego tłumu. — Jak na powierzchnię terenu, nie ma tu zbyt wielu pacjentów, Othello. Znalezienie odosobnionego miejsca nie wydaje się w tym wypadku wcale tak skomplikowanym zadaniem, ale naturalnie możemy rozejrzeć się za ośrodkami bardziej… ustronnymi. Tyle że kontakt z innymi uzależnionymi jest w pewnym sensie punktem terapii, prawda? — zapytał, choć niekoniecznie oczekiwał odpowiedzi, bo przecież wiedział, że Lounsbury narzekał dla narzekania. Że nie zależało mu wcale na dostrzeżeniu pozytywów ani realistycznych obserwacjach, że wszystkie logiczne argumenty odpychał od siebie z uporczywością maniaka. — Zapomnij — westchnął ze znużeniem na przeprosiny następujące po tym słownym ataku, nagle nie potrafiąc już stwierdzić, czy darzył mężczyznę jakąkolwiek jeszcze formą sympatii. Kiedyś owszem, kiedyś odnajdywał w nim swojego jedynego przyjaciela i nie uważał, by czas z nim spędzony był czasem zmarnowanym. A teraz? Czuł nieustannie tylko rozdrażnienie, zniecierpliwienie, irytację, a czasem nawet pogardę. Lounsbury obracał przecież wszystko w złośliwy żart, stale przekraczając komfort psychiczny Waltera i sam wszczepiając mu przekonanie, że w umyśle jego miejsce było tylko dla procentów, nikogo i niczego więcej. — Czasem zastanawiam się, czy ty w ogóle masz rozum — odrzekł na kolejne z prześmiewczych, niezwykle irytujących pytań, zamykając z głuchym hukiem jedną z grubych ksiąg, otwartą na stronach środkowych. Wsuwając ją w przeznaczone jej miejsce na półce, zatopił się w głębszą część wysokiego i jasnego pokoju opstrzonego książkami, delikatnie sunąc po ich grzbietach dłonią i myślał już tylko o tym, że te chwile wolne od pracy, niezdarzające się wcale tak często, mógł spędzić z Benjaminem.

othello lounsbury
sad ghost club
skamieniały dinozaur
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Och, ależ on po prostu bał się. Nie chodziło o czystą niechęć czy też zwykłe kaprysy, a paraliżujący strach, że wszystko lada dzień ulegnie zmianie. Że nagle to jego życie przestanie być bezpieczną przestrzenią, że nie będzie w nim już niczego, co mu znane, że doprowadzi do zmian, które boleć będą niczym obdzierana, kawałek po kawałku skóra. Czy nie było to oczywiste? To dlatego wzbraniał się przed wyzdrowieniem, dlatego też nie chciał zamknąć się w tym czy innym ośrodku, spowalniając etap przemiany w sposób maksymalny. Ale już samo to, że wyraził ku temu wszystkiemu chęć było ważnym krokiem. Powtarzał to często swym pacjentom, dodając im tym samym odpowiednich sił i motywacji, ale z równą dobroczynnością nie potrafił traktować samego siebie. Zamiast więc podejmować się jakkolwiek zdrowych reakcji, zasłaniał się swym niezwykle wykształconym systemem obronnym. — Ale oni tutaj i tak będą, Walter. Będą, a ja zmuszony zostanę do odbywania z nimi sesji grupowych, do wsłuchiwania się w żale jakiejś Charlie, która wypija trzy butelki wina dziennie, bo jej mąż znalazł sobie jej młodszą kopię, a ona boi się odejść, bo bez męża jest kompletnie nikim — nienawidził takich ludzi. Takich, to znaczy mu równych. Takich, którzy mają problem. Z którymi jest coś nie tak. Przecież nie mógł się z nimi identyfikować, nie, sięgnąłby wówczas dna. Mimo że już się na nim znajdował.
Nie zamierzam zapominać, Walter, daj spokój. Jestem trochę… wiesz doskonale, co dzieje się z mózgiem podczas zespołu abstynencyjnego — westchnął i wbił w niego spojrzenie, ciesząc się, że nie musi mu w istocie tego wszystkiego objaśniać. Wolałby uniknąć tłumaczenia komukolwiek problemów z pamięcią, zmian nastroju i tych wszystkich innych żołądkowych komplikacji. — Raczej nie mam nikogo innego, kogo mógłbym zmusić do wzięcia udziału w sesji — dodał odkaszlnąwszy, jak na poważnego starszego pana przystało, bo choć gdzieś się w tej przyjaźni pogubili, Othello nikogo więcej w swym życiu nie miał. Samodzielnie o to zadbał, jasne, ale pośród wszystkich otaczających go uśmiechniętych twarzy, nikt nie był mu prawdziwie bliski. — Wątpię — dodał z szerokim uśmiechem, przechadzając się po bibliotece i zajmując ostatecznie miejsce w głębokim, grynszpanowym fotelu. — Poznałem ostatnio kobietę — rzucił znienacka, kiwając przy tym głową. — Wziąłem ją za Helenę. A potem wytrzeźwiałem i okazało się, że nadal wygląda jak ona. Powinieneś ją kojarzyć, była na tamtym bankiecie — nie miał pojęcia, czy poszukuje teraz słów otuchy, zrozumienia czy wyznaniem tym pragnie się jakoś wytłumaczyć, ale nie zamierzał brnąć w analizę. Po prostu uznał, że powiedzieć komuś o tym musi, jeszcze teraz, nim nie oszalał do reszty.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Wsłuchując się w kolejne żale brzmiące zbyt niedorzecznie, by mógł traktować je z dozą należytego skupienia i powagi, zauważył tylko, że faktycznie — nie był dla bruneta sprawiedliwy. Ani teraz, ani te kilkanaście lat wcześniej. Zareagował więc ledwie westchnieniem na wyłożone przed nim punkt po punkcie uwagi (jakby tylko wzdychać potrafił) i nic już nie dodał.
Oczywiście, że wiem — zgodził się, uświadamiając sobie, że w tym przypadku chyba jednak nie wiedział. To znaczy, wróć — był świadomy całego procesu regeneracji organizmu podczas abstynencji, a w szczególności udziału, jaki miał w tym mózg, to prawda. Tyle, że niezwykle ciężko było mu usprawiedliwiać tym bruneta. I w ogóle zakładać, że go to wszystko także może dotyczyć. — Ale… Muszę przyznać, Othello, że po tobie spodziewałem się czegoś więcej — wyznał nieco zaskoczony swoją szczerością i bądź co bądź wylewnością, bo przecież nie zwykł poruszać tak intymnych tematów z… kimkolwiek, prawdę mówiąc. Nie uważał bowiem, by ktokolwiek był w stanie odpowiednio go zrozumieć i wnieść do toku jego rozumowania cokolwiek wartościowego czy konstruktywnego. Przerwał jednak przemierzanie obszernej biblioteki i zatrzymawszy się, zwrócił się w jego stronę. — Wiem, że to niesprawiedliwe i bynajmniej nie pomoże ci w tym stanie, ale irytuje mnie przemożnie ta świadomość, że inaczej sobie to wyobrażaliśmy. Przed tym, kiedy Helena postanowiła się zabić — dopowiedział jeszcze, zerkając na niego z czymś w rodzaju niezdecydowania i niepewności. Nie wiedział bowiem, czy aby na pewno chce ten temat poruszać, czy chce zagłębiać się w sprawę, która prawdopodobnie zdenerwuje go niebawem do tak wysokiego stopnia, że pożałuje całej dzisiejszej szczerości. Tyle, że prawda się Othello należała, nieważne jaka by nie była, czyż nie? — Irytuje mnie to, że się na to zdecydowała i że sobie z tym nie poradziłeś — dodał, nieco klarowniej ukierunkowując swą złość. Przecież mieli być inni. Ponad innymi, ponad tymi prymitywnymi problemami. Tak to niegdyś widział i nie potrafił pogodzić się z myślą, że jednak byli zwyczajni. Okropieństwo. Ruszył więc dalej, szlakiem kolejnych grzbietów starych książek i znów jedną z nich pochwycił do swych ciekawskich dłoni, poświęcając jej nieco więcej uwagi, niż było to potrzebne. Tak przynajmniej mogło się zdawać, bowiem w umyśle jego nie było obecnie miejsca ani dla tytułu ów książki, ani nawet dla świadomości tego, że jakąkolwiek trzyma. — Nie mam pojęcia, kto zasilał wówczas grono gości, Othello, naprawdę — odrzekł, czując się w pewien sposób niekomfortowo. Nie chciał chyba, by wypłynęło teraz imię Benjamina, którego naprawdę wolał trzymać od Lounsbury’ego z daleka. Bo przecież tylko Hargrove’a z minionej kwesty zdecydował się zapamiętać.

othello lounsbury
sad ghost club
skamieniały dinozaur
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Choć nieraz zdarzało się mu — z wyuczoną manierą, w akompaniamencie promienistego śmiechu — w komentarzach tyczących się własnej osoby nie tylko zezwalać innym na określanie go mianem pijaka, ale i nazywać się w tenże konkretny sposób świadomie i w pełnej zgodzie, nie do końca uważał się za jednego z przedstawicieli tegoż gatunku. Oczywiście problem miał, tego nie odważyłby się negować nigdy, ale nie był przecież typowym bachusowym sługą. Nawet nie wtedy, gdy przyodziany w zaplamione ubrania sypiał na ławce; nie wtedy, kiedy rzygał wsparty o pień przydrożnego drzewa, nie zważając na to, że obok niego kroczą ludzie wykwintnie ubrani. Nie znalazł się wszak nigdy na izbie wytrzeźwień ani komisariacie. Nie perfumował się wonią typową dla tychże nieszczęśników, dla których życie było od dawna już przegrane. Chodził przecież do pracy. Czasem nie pił, świadomie. Nie sięgał po tanie piwo, a luksusową wódkę. Jakże mógłby być więc moczymordą? Dopiero jednak teraz, kiedy miał za sobą pierwszy etap detoksykacji i jeszcze więcej paskudnych doznań zerkało ku niemu z przyszłości, docierało do niego to, że owszem, jest pijakiem. I ze niczym nie różni się od tych śpiących w rynsztokach ochlapusów, których to wymija się z miną przepełnioną zarówno współczuciem, jak i pogardą.
To bardzo uprzejmie z twojej strony, Walter, ale jest to chyba odpowiedni moment na to, żebyśmy przestali, obaj, uważać mnie za kogoś, kim nigdy nie byłem — rzekł pochmurnie, lecz w pełni pogodzony z płynącą z ów słów prawdą. Może zdołał wszystkich oszukać, może samego siebie zwodził przez te długie lata, ale należało położyć temu kres i zaakceptować tę jego prawdziwą naturę. Cholera, jakim cudem nie odebrano mu wcześniej praw do wykonania zawodu, skoro był wiecznie pijany? — Czasem nie jestem pewien, czy to aby na pewno tak wyglądało. Czy jednak to ja jej nie wypchnąłem, z rozkoszą obserwując to tonące, walczące o ostatni dech ciało — mruknął pogrążając się w zamyśleniu, a następnie parsknął; tak, jego szaleństwo umacniało się w sile. Zerknął jednakże po chwili na Waltera z pogodnym spojrzeniem, na usta przywdziewając coś na kształt wdzięczności. — No cóż, w każdym razie, ta pieprzona wariatka nie była wówczas moim jedynym zmartwieniem. Ariadne też dość mocno w tym wszystkim namieszała — ośmielił się stwierdzić, przez kilka kolejnych chwil wpatrując się w twarz przyjaciela z nostalgicznym uśmiechem. Jak bardzo różnili się już od tamtych chłopców, którzy pchani przez rodziny ku dorosłości dali się nabrać, że patriarchalny kierunek życia jest tym dla nich najlepszym? Za mało mieli w sobie z buntowników, zbyt wiele z tradycjonalistów. A wystarczyłaby przecież jedna odważna decyzja, by życie ich potoczyć się mogło zupełnie inaczej. — Walter, przez naprawdę długi czas byłem na ciebie wściekły za to, że uratowałeś mi wtedy życie — rzekł nagle, będąc nagle bardziej trzeźwym, niż kiedykolwiek wcześniej; klimat wysublimowanej biblioteki widać dobrze na niego działał. — Ale cieszę się, że to zrobiłeś — dodał, specjalnie odwracając się do niego plecami, by zagwarantować mu nieco przestrzeni. Nigdy mu za to nie podziękował i nawet teraz to jedno słowo nie chciało przejść mu przez gardło, ale choć kompletnie zniszczył tę drugą szansę, którą Walter mu ofiarował, pozostawała w nim szczera wdzięczność za to, że tamta próba samobójcza się nie powiodła. Mógł kłamać, mógł oszukiwać, mógł swym pijactwem temu przeczyć, ale naprawdę rad był, że żyje. — Stała z tamtym mężczyzną. Zdaje się, że umyślnie przerwałeś im rozmowę, ale nie zamierzam tego oceniać. W każdym razie Isolde. Wspaniała osoba — wyjaśnił, kiedy już pozwolił zmęczonemu ciału opaść na twardy fotel. Kusiło go naturalnie przemożnie to, kim tamten mężczyzna był, ale nie zamierzał o nic Waltera wypytywać. — Wygląda tak samo, ale niczym innym nie przypomina Heleny. To trochę zabawne — wyznał, doskonale wiedząc, że kontynuując tę znajomość popełnia jeden z największych błędów.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Chłód ziejący z marmurowych płytek biblioteki udzielał się także usposobieniu Waltera, objawiając się przede wszystkim niechęcią do pogodzenia z wyłożoną przed momentem prawdą. Nie uważał, by taki los był Othello pisany; by nie dało się uniknąć tej lawiny, w której przepadał raz za razem od śmierci Heleny, opadając bez opamiętania ku całemu miastu, ku swojej przeszłości, przyszłości i całemu jestestwu. — Ale mogłeś być. I, prawdę mówiąc, cały czas jeszcze możesz — oznajmił z pełnym przekonaniem o słuszności wypowiedzianych słów, nie uważając wcale, by wszystkie snute przed laty plany zostały unicestwione.
Nie byłbyś do tego zdolny, Othello — ukrócił te niepoważne spekulacje, co do tego również będąc niemalże stuprocentowo pewny. Nie lubił Heleny. Nie istniał ponadto taki taki okres czasu, sięgający choćby początków ich znajomości, w którym towarzyszyłyby mu inne odczucia względem tej nieokrzesanej, lekkomyślnej kobiety. To jednak nie uprzedzenie odpowiadało za ów niechęć, a pełna znajomość jej nieatrakcyjnej natury, dzięki czemu teraz mógł dzierżyć tę swoją niezahwianą pewność, że tylko Helena mogłaby wpaść na tak bezduszny i idiotyczny pomysł, nikt inny. Tylko ona sama mogłaby targnąć na swe obmierzłe życie.
Nie przejął się tym nagłym wybuchem rozbawienia, tak samo jak następującymi po nim wyzwiskami będącymi całkowitą zmianą dotychczasowej narracji. Zamiast tego pozwolił lekko drgnąć i swemu kącikowi ust, choć w wyrazie dość złośliwym. — Ariadne? Czym? Trwonieniem pieniędzy na kolejne przemeblowanie i zmianę koloru ścian? Czy może wakacje za miastem albo swoich trzech psychologów? — och, na jakże zgorzkniałego starca teraz wypadał. Tyle że względem Ariadne tylko to mu pozostało — zgorzknienie i brak zrozumienia.
Nie oczekiwał żadnego rodzaju wdzięczności, słów podziękowania ani nawet poruszenia tego tematu. A jednak odetchnął z niemałą ulgą (choć jedynie metaforycznie), kiedy podobne zapewnienie o wdzięczności padło. I tak nie uważał, by postąpił wówczas odpowiednio, ale wolał sobie ów decyzję wyrzucać samodzielnie, bez tej uwłaczającej świadomości, że i Lounsbury cały czas go wini. — Nie myślałeś wtedy trzeźwo. Gdybyś naprawdę chciał ze sobą skończyć, spróbowałbyś znowu, prawda? — jak dziwnie było słyszeć w jego pytaniu niepewność. Dziwnie było ją czuć i dziwnie było uginać się pod jej ciężarem, ale cóż mógł począć? Tamta noc była jedną z najważniejszych w jego całym życiu, ukształtowała go i zlepiła w jedną niezbyt stabilną bryłę. A zaraz po stropieniu nadeszło kolejne zakłopotanie, tym razem dotyczące już innej nocy, choć także skomplikowanej i istotnej. Tym razem to Walter unikał mężczyzny swym spojrzeniem, błądząc palcem po stronicach tak, jakby zagłębiał się w ich sens. — Nie zamierzasz oceniać? Ależ ty hojny, naprawdę, dziękuję — odrzekł sarkastycznie, nie odnajdując w jego zapewnieniu żadnej wspaniałomyślności. Oczywiście, że Othello go zirytował. Po raz kolejny tego dnia, ale w sposób najdotkliwszy. Odnalazł bowiem w tym zdaniu jakąś nieprzystającą wyższość, niechęć względem pewnych wyborów Waltera i cóż, doszukiwać mógł się tych szczegółów zapewne do jutra. — Mi tam wysoce kojarzy się z Heleną z samego zachowania — oznajmił dość cierpko, tak bardzo nie mając ochoty rozmawiać o kolejnej kobiecie, której szczerze nie lubił. — Odpuść ją sobie, Othello — poradził mu więc, przywołując na usta pełną powagę, nieskropioną już przesadną uszczypliwością.

othello lounsbury
sad ghost club
skamieniały dinozaur
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Zastygły w kieracie bachicznego przekleństwa, daleki od jakkolwiek idealistycznych spojrzeń na swą osobę (mógłbyś być, możesz być — ale przecież nie był i nie będzie), nie potrafił okazać Walterowi wdzięczności za przejaw niezłomnej wiary. Za coś, co odczytane miało być jako najczystsza definicja przyjaźni, spowitej jednocześnie krytyką, jak i próbą motywacji. Być może faktycznie na Othello czekał inny los, być może wystarczyło ku niemu sięgnąć, ale on nie potrafił mieć wobec siebie żadnych wymagań. Chciał spróbować, chciał wywalczyć swą wolność i nie innym, a samemu sobie wskazać, że nie jest więźniem (już nie — nie będzie) alkoholu, ale wiedział, że nim uda się mu osiągnąć ten daleki cel, zaliczy jeszcze kilka poważnych upadków. — Wszyscy jesteśmy zdolni do popełnienia morderstwa. I to wcale nie w afekcie — odparł z błąkającym się na ustach uśmiechem, który stanowić mógłby o rozwijającym się w nim szaleństwie. Ale choć były to tylko słowa, poparte w dodatku plikiem badań grupy naukowców, Othello nie był czasem pewien, czy wspomnienia jego nie uległy deformacji. Czy pod kurtyną mgły nie skrywała się prawda, której tak bardzo nie chciał odkryć, że co noc lądował w łóżku z alkoholem.
Ta wiedźma do mnie zadzwoniła, niech Erynie ją pochłoną, zadzwoniła i nagrała się na skrzynce głosowej. Othi, powiedziała, musimy wybrać się razem na kawę. Cóż za przebrzydła z niej bestia — pożalił się z westchnięciem, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową. Bywał dla niej miły, przez ten długi odcinek czasu — konieczność, kultura, oddanie Walterowi — lecz nigdy nie obdarzał ją prawdziwą sympatią. Wiadomość naturalnie skasował, przeczuwając, że ta podła intrygantka pchnęłaby go na nowo w sidła alkoholu. A teraz, kiedy nie była już związana z Walterem w żaden sposób, Othello nie czuł się jakkolwiek zainteresowany jej towarzystwem. Być może obaj ją demonizowali, być może byli w tym wszystkim niesprawiedliwi, ale cóż mogli począć? — Wróciła tutaj na stałe? — spytał mimo wszystko, bo ta jedna informacja była ważna. Lepiej było im tu wszystkim bez niej, a i jej samej mogło być lepiej gdzieś daleko, w innym świecie.
Tak — odparł spokojnym tonem, wiedząc doskonale, że gdyby tylko życie zbrzydło mu jeszcze bardziej, wykonałby ten krok ostateczny. Tym razem już pewien, że nie zostanie przez nikogo ocalony. — Gdybym był swoim terapeutą powiedziałbym, że nawet wtedy tak naprawdę nie chciałem umrzeć. Chciałem tylko, żeby ktoś mnie ocalił — ośmielił się dodać z mieszanką ciepła i smutku, bo choć nie miał pojęcia — bał się sięgnąć po analizę ostateczną — czy w istocie tak właśnie wówczas czuł, wiedział, że w żadnym stopniu nie było to wobec Waltera sprawiedliwe. Ale jako że obiecał sobie nie zadręczać go w sposób przesadny potrzebą naprawienia jego życia, zamierzał porzucić ten temat właśnie w tym momencie. — Nie zamierzam też o nic pytać, chyba że sam chciałbyś mi coś powiedzieć — sprecyzował, posyłając mu zaciekawione spojrzenie. Nie uzyskał jednakże szansy na odczytanie czegokolwiek z jego oczu, skoro wzrok utkwiony miał w gustownej obwolucie. — Nie zrobię niczego głupiego, jeśli o to ci chodzi. Ale czuję, że to właśnie dzięki niej przestanę pić — zakomunikował ze stanowczością, a Walter cóż, mógł się tylko cieszyć, że to nie na niego, a właśnie na nią — kobietę, której nie lubił — zrzucił tak wielką i niesprawiedliwą odpowiedzialność.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
Ale ty wtedy nie byłeś zdolny do zamordowania Heleny — doprecyzował z rozdrażnieniem, jak zwykle w tego typu momentach (to jest kiedy Othello zdawał się przeinaczać jego słowa, by popisać się swoją rzekomo rozleglejszą wiedzą) okropnie się wściekając. — Wtedy nie byłeś, ale po dwudziestu wspólnych latach może i byłbyś — dodał jeszcze i westchnąwszy, posłał mu przelotny, zgryźliwy wyraz twarzy. Wówczas nakazałby Othello zamordować i Ariadnę, choć nie zwykł stroić sobie żartów z śmierci otaczającej go codziennie na stołach operacyjnych.
W takim razie wybierz się z nią na kawę, Othi — odparł z rzekomą powagą i obojętnością, nie zerkając chwilowo w jego kierunku. Zdziwił go nieco towarzyszący w tym temacie przeskok czasowy, niepozwalający dowiedzieć się, co dokładnie ta kobieta uczyniła kilkadziesiąt lat temu, ale czy interesowało go to choćby w minimalnym stopniu? Niekoniecznie. — Nie wiem, to ty masz się z nią spotkać. Zapytaj ją po filiżance frappuccino — nie zamierzał kolejnej osoby wtajemniczać w przebieg jej choroby. Nie zniósłby po raz kolejny tej irytującej wiązanki pytań. Ale jak, a dlaczego, czemu dopiero teraz, jak to się zaczęło, jak nie mógł nie zauważyć, ile jej zostało, kto jest jej lekarzem… Paskudztwo. Naturalnie jeszcze jeden powód nim kierował, choć jego istnienia nie chciał uznać przed sobą samym. Martwił się. Tak prawdziwie i niezaprzeczalnie martwił się stanem swojej byłej żony i za nic w świecie nie chciał, by Othello to dostrzegł. Akurat on jeden nie mógł, za żadne skarby.
Mimo uszu puścił wyznanie bruneta, a przynajmniej takie wrażenie starał się sprawić. Nie zamierzał dłużej rozmawiać o tamtym wieczorze. Nocy, którą przesiedzieli w szpitalnej poczekalni, przez którą do dziś nie lubił przechodzić wychodząc z sali operacyjnej. Poranku, podczas którego nie padły żadne słowa, a pozostawiającego na ustach posmak gorzkiej kawy, której od tamtego czasu już nie pił. — Nie chcę, ale mogę. No więc nigdy go ci nie przedstawię — oznajmił z dumą, uważając, że wypowiedziane postanowienie jest jedną z lepszych decyzji jego życia. Błędnie odczytywał jednakże tego powód. Uważając bowiem, że w jego przyjacielu nie kryje się choćby cień powagi i przyzwoitego zachowania, tak naprawdę obawiał się, co takiego Lounsbury mógłby dostrzec w jego relacji z Benjaminem swoim czujnym okiem psychiatry. — Nie, bynajmniej nie to miałem na myśli. Ona nic dobrego na ciebie nie ześle, Othello. Wyszukuje ludzkich słabości a potem umiejętnie wykorzystuje je ku własnym uciechom. Na pewno dostrzegła już ten twój dziwaczny sentyment i dlatego pozwala ci być obok siebie, bo w końcu po co innego chciałaby być przy dwie dekady starszym mężczyźnie? — chciałby powiedzieć: pijaku. Naturalnie nie mógł przejrzeć jej tak od razu. Nie mógł, a jednak był święcie przekonany, że to uczynił, poprzez ten jej marny pokaz zademonstrowany mu na kweście. Nie zdążył jednak uzasadnić swego przekonania, bo wtem do biblioteki wtoczył się koślawo unikany pacjent. — Walter? Wołam cię i wołam jak głupi już chyba od godziny — oznajmił z zadyszką, podpierając się dłońmi o ugięte kolana. — Wiedziałem, że będziesz w bibliotece, kiedyś przesiadywałeś w niej przecież bezustannie — dodał, tym razem przeczesując dłonią swoje siwe włosy sterczące mu na głowie. — Właśnie wychodzimy — oznajmił Walter, nie tylko niechcianemu gościowi naruszającego jego spokój, ale też samemu Othello. Wsunął trzymaną dotychczas książkę w wyznaczoną ku temu szczelinę, a potem niekulturalnie wyminął przyglądającego się mu mężczyznę, nie zaszczycając go choćby jednym słowem. Znajdując się już w lobby, zatrzymał się w celu poczekania na przyjaciela, a kiedy ten już wyłonił się z korytarza, westchnął z rozdrażnieniem. — To jak, tutaj chcesz się zatrzymać, czy szukamy czegoś innego?

othello lounsbury
sad ghost club
skamieniały dinozaur
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Nie pamiętał kim był dawniej. We wspomnieniach zachowały się twarze, sylwetki, kolorowe cienie i szczątki tychże emocji, które przetrwały wyłącznie dzięki swojej sile; potrafiłby w każdej chwili wymienić tych kilka dni, podczas których odczuwał euforyczną radość i otępiającą rozpacz. Jednakże nic z tego, żadne z tak doskonale utrwalonych wspomnień, nie wiązało się w żaden sposób z Heleną. Dlatego też nie wiedział kto ma rację. Czy w istocie jako dwudziestolatek nie był w stanie nikogo zamordować? Czy to jednak Walter mylił się, idealizując go w sposób niepotrzebny? Bo Theo czuł — co napawało go lękiem — że drażniąca natura Heleny i jego pogarda dla jej wad sprawiły, że z pełną świadomością przegapił wszystkie te znaki, które prawidłowo odczytane, mogły uchronić ją przed klęską.
Nie bądź zazdrosny, Walter. Jeśli miałbym się z nią spotkać, to tylko pod warunkiem, że będziesz w tym wszystkim uczestniczyć — nie przyjaźnił się przecież z Ariadne. Nie uznawał nigdy za jej znajomego; gdyby nie Walter, byłaby mu całkowicie obojętna. Nie wątpił więc, że jej próba kontaktu wiąże się jakoś z Wainwrightem, więc tym bardziej nie chciał zgadzać się na wspólną kawę. Wątpił bowiem, że Walter i Adria zgodziliby się na tak idiotyczne spotkanie w trójkę, udając, że nie jest to dla nikogo jakkolwiek krępujące. Poza tym Othello przyszedłby pewnie do umówionej restauracji pijany, zdradzając jej tym samym zupełnym przypadkiem jeden z sekretów młodości, który na wieki splótł ze sobą ich losy.
Dlaczego nie? — najszczersze zdumienie pomknęło przez pokój niczym destrukcyjny huragan; nigdy! Nigdy mu go nie przedstawi! Było to doprawdy bolesnym ciosem, wobec czego Othello wpatrywał się w przyjaciela miną zbitego psa. Przecież nie zasłużył sobie na tak wielkie tajemnice. — Rozumiem, że dobrze ją znasz? Jak długo? Pięć, dziesięć lat? Co ona ci takiego zrobiła, Wainwright, że mówisz o niej jak o Helenie? — spytał nie kryjąc już oburzenia, choć nie tyczyło się ono wcale nieszczęsnej Sollie. Nie znał jej na tyle dobrze, by bronić teraz jej honoru. Nie był też naiwnym głupcem, by pokierować się jego opinią; oburzenie jego było wciąż wynikiem poprzedniego zdania. Nigdy ci go nie przedstawię. Czyżby Walter się go wstydził? — To przez to, że piję, tak? — rzucił więc znienacka, lecz nie miał szansy na uzyskanie odpowiedzi — nieznany mu mężczyzna zapragnął nagle przerwać ich rozmowę, wobec czego Theo w widoczny sposób spochmurniał. — Czy pan jest tutaj szczęśliwy? — mimo słów Waltera o zakończonej wizycie zwrócił się do ów człowieka, choć ten nie wydawał się szczególnie zachwycony tym, że to właśnie od niego uzyskał uwagę. Pytanie jego było na tyle ważne, że pozwolił Walterowi uciec (może to i dobrze), samemu wyczekując odpowiedzi. A kiedy ta padła, pożegnał się uprzejmie i w ślad za przyjacielem ruszył do lobby. — Kto to, kurwa, był? — spytał półszeptem, ignorując posłane mu pytanie.

walter wainwright
neurochirurg w cairns hospital — too busy to be heartbroken
44 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
i'm sleepin' fine. i don't mean to boast but i ONLY dream about you once or twice a night (at most)
- Ale ja nie jestem zazdrosny. Naprawdę uważam, że powinieneś się z nią spotkać - odrzekł spokojnie, marszcząc czoło w konsternacji. Dlaczego miałby mieć coś przeciw? - Może to coś ważnego - dodał, z naiwnością dziesięciolatka oszukując się, że być może w całym tym spotkaniu nie miało chodzić o Othello jako przyjaciela Waltera, a jako psychiatrę. - Nie zamierzam wam przeszkadzać. Z jakiegoś powodu zależało jej na zobaczeniu wyłącznie ciebie - odmówił kategorycznie, nie uważając, by zaproponowane dołączenie do ich dwójki było odpowiednim pomysłem. Mogłaby pomyśleć, że Walter jej pilnuje albo ma na jej punkcie pewną obsesję, a to przecież nie zwiastowało nic dobrego. Wystarczało, że nieustannie pytał ją o wyniki badań, nazwisko lekarza prowadzącego i wpatrywał się w nią dłużej, niż powinien, szukając pierwszych objawów choroby.
Spadająca na jego barki prawda niemal nie połamała mu kości, przetrąciła kręgosłupa i pchnęła ku ziemi - bo on przecież nie zachowywał się w ten sposób. Nie przejmował się czyimś życiem uczuciowym, nie angażował w nie i przede wszystkim nie pozwalał przeszłości rzucać cienia na wszystkie relacje. A tymczasem naprawdę posługiwał się osądami wydanymi niegdyś o okropnej Helenie. - Powiedziałem już, że nie są podobne wyłącznie z wyglądu - odrzekł cicho, po raz pierwszy od dawna nie wiedząc, jak się zachować. Przyznać się do swojego błędu? Do dopuszczenia do siebie niepotrzebnych i nieoczekiwanych emocji? Wątpił, by przy tym mężczyźnie potrafił wykonać którekolwiek ze wspomnianych rzeczy. Ale potem (całe szczęście i nieszczęście zarazem) przeszkodził im ten paskudny głupiec, który umożliwił mu ucieczkę zarówno z biblioteki, jak i niewygodnej rozmowy. - Meredith była tu pacjentką. Do czasu, kiedy nie uciekła z tym mężczyzną - oznajmił niechętnie, gdy ich sylwetki oblewały już promienie światła wdzierające się przez okno w lobby. Nie lubił opowiadać o swojej matce. Nie lubił o niej nawet myśleć. - Dlatego znam właścicielkę tego ośrodka - wyjaśnił, choć było to najpewniej zbędne - zdradziwszy obecność Meredith w tym miejscu, wszystko było już przecież banalnie jasne. A potem, nie chcąc wyasygnować tamtemu mężczyźnie czasu na ponowne zaszczycenie ich swoją obecnością, opuścili już przesadnie wypolerowane podłogi budynku i wrócili do Lorne Bay, nie natrafiając na wyjaśnienia Waltera tak bardzo dręczące bruneta.

KONIEC
othello lounsbury
sad ghost club
skamieniały dinozaur
ODPOWIEDZ