IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
#18

Ostatnio przebywanie w okolicach Opal Moonlane nie kojarzyło się Jake'owi najlepiej. Najpierw wypadek Ginny, którego był świadkiem, a ostatnio ludzie którzy tłumnie wyszli na ulicę, a jak wiemy - młody Hargreeves za tłumami (ani za większością ludzi w pojedynczych sztukach) nie przepadał. Ale musiał spotkać się z Charlotte, żeby przekazać jej odebrane wyniki badań babci. Bidulka ostatnio gorzej się czuła, więc pod czujnym okiem wnuczka odwiedziła wszystkich możliwych lekarzy. Jake miał podrzucić wyniki matce, żeby ta skonsultowała je w szpitalu z najlepszymi lekarzami, by ustalić dalszą ścieżkę działania. Kiedy kręcił się po ulicy z Javą pod pachą (ok, była na smyczy) i torbą na laptopa (którego miał ze sobą niemal zawsze) akurat wpadł na matkę wracającą z zakupów.
Kiedy przechadzali się tłocznymi uliczkami w kierunku mieszkania kobiety, ktoś niespodziewanie wpadł na Jake'a. Nie przeprosił, a od razu wmieszał się w tłum, a do ich uszu zaczęły docierać dziwne odgłosy sprzeczki. W całym tym zamieszaniu Jake puścił smycz, którą na szczęście szybko złapała Charlie.
- Jasna cholera - wymamrotał  niemal automatycznie łapiąc za torbę, w której laptopa już nie było. - Okradł mnie. Zabrał mi laptopa - oznajmił matce, po czym natychmiast ruszył za ów sprytnym złodziejem. - Chodzmy, może go jeszcze dogonimy! - rzucił przez ramię do matki, przedzierając się przez tłum.

Charlotte Hargreeves
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
/ po grach

Umówmy się - najlepszym lekarzem w tej rodzinie była właśnie ona, ale czasem nawet Charlotte potrzebowała opinii kogoś innego. Zresztą, biorąc pod uwagę jej specjalizację, nie wypadało życzyć starszej pani spotkania z córką (tego nie wypada życzyć nikomu). Zamiast tego warto umówić ją na wizytę z kardiologiem, bo o serce babci zawsze trzeba dbać. A że Charlotte dość dogłębnie (hehe) znała ordynatora kardiochirurgii i jednocześnie wicedyrektora szpitala... Tylko głupiec nie skorzystałby z takiem możliwości. Skonsultuje wyniki mamy właśnie z nim. Po zakupach.
Nigdy nie spodziewała się, że poczuje się niezbyt komfortowo w swojej własnej dzielnicy. Przecież wielokrotnie chodziła tymi ulicami o szatańskich godzinach (na przykład o 6 rano) i nigdy nic jej się nie stało. Dlaczego więc wszystko zmieniło się w biały dzień? Dlaczego napadnięto własnie ją i Jake'a?
- Jak to zabrał? - spojrzała zaskoczona na syna. Rzeczywiście, nie było przy nim laptopa i jedyne, o czym mogła teraz pomyśleć, to to, że trafił im się zawodowiec, który doskonale wykorzystał chwilę rozkojarzenia chłopaka oraz to, że Java na moment im się wyrwała. - Jake, przecież on może być teraz wszędzie. To nie ma sensu - jęknęła nieco zrezygnowana. Owszem, mógł próbować go złapać, ale w tak ruchliwej dzielnicy złodziejaszek mógł schować się w każdym podwórku, w każdej bramie, w każdym budynku i szukanie go byłoby jak szukanie igły w stogu siana. - Odkupię ci go. Albo pożyczę ci pieniądze - dodała jeszcze, bo syn wolałby pewnie zachować niezależność. Mimo to Charlotte zdawała sobie sprawę z tego, że kupno nowego laptopa do dość spory wydatek, dlatego była gotowa mu pomóc.
- A może tak szanowana pani odkupiłaby nam przy okazji czteropak? - odezwał się nagle ktoś z tłumu. - Bo tak się składa, że ten wasz kundel wytrącił mojemu koledze butelkę i teraz biedny nie ma co pić. My pijemy. On nie. W jakiej sytuacji nas to stawia?
Powiedzieć, że panowie wyglądali na miłośników wysokoprocentowych trunków, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Ten najbardziej gadatliwy, który właśnie się odezwał, wyglądał niczym Król Młodocianych Meneli. No, może książę, ale z wielkimi szansami na to, by w ciągu najbliższego miesiąca zasiąść na tronie. Był młody, zapewne nie miał jeszcze trzydziestu lat i zdecydowanie widać było po nim, że razem z przyjaciółmi przyjechał w te strony, by wypocząć bez wszelkich hamulców moralnych. Podobnie jak jego kumpel od rozbitej butelki. I dwóch innych panów. Stąd czteropak.

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake początkowo zignorował słowa matki o tym, że szukanie złodzieja nie miało już sensu. Był wkurzony, że dał tak zajść. Z drugiej strony, złodziej faktycznie musiał być profesjonalistą - szybkim profesjonalistą, bo mimo że Jake niemal od razu się za nim rzucił, już po chwili po złodzieju nie było ani śladu. Zatrzymał się więc, rzucając pod nosem gorzkie przekleństwo.
- Masz rację. Cholera, wybrał sobie idealny moment - pokręcił zrezygnowany głową. - To dobry laptop gamingowy, pewnie będzie chciał go gdzieś sprzedać. Musimy pójść na policję - stwierdził, no bo co innego im pozostało? Może przynajmniej tak uda się odzyskać sprzęt. Całe szczęście, że Jake - jak na prawdziwego nerda przystało - miał dwa kompy i skradziony został ten, na którym nie pracował czy trzymał ważne dokumenty, a jedynie oddawał się rozrywkom.
- No przestań, nie ma mowy - odmówił natychmiast, bo mimo że sprzęt był z górnej półki, to Jake'a było na niego stać. Dzięki zleceniom Zety na przykład...
Zaskoczony odwrócił się w stronę pijaczków, którzy pojawili się znikąd. Uniósł zaskoczony brew, bo kompletnie przeoczył ten moment, kiedy Java dokonała takich strat! Ale o nie, nie z Hargreevsem te numery. Oczywiście nie miał zamiaru się z nimi lać, bo jednak nie był takim kolesiem. Ale odkupować czteropaku również nie miał zamiaru.
- To był wypadek, okej? Pies wyrwał się, bo ktoś mnie przed chwilą okradł - odparł, jednocześnie stając nieco przed Charlotte - chcąc dać jej w ten sposób do zrozumienia, że powinna zacząć się oddalać. - Poza tym to była już chyba pusta butelka - wskazał głową na rozbite szkło, wokół którego nie było śladu rozlanego trunku. Sam również zrobił zapobiegawczo krok w tył, mając nadzieję że jednak tłum ludzi powstrzyma kolesi od dziwnych akcji.

Charlotte Hargreeves
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Ani trochę mu się nie dziwiła. Gdyby ktoś wyrwał jej na ulicy drogą torebkę, zachowywałaby się pewnie posobnie: chciałaby biec za sprawcą, skoczyć mu na plecy, wgryźć się w jego szyję i wyssać z niego całą krew, by ostatecznie odzyskać swoją własność. To oczywiście metafora, ale wiemy chyba, o co chodzi.
- To centrum miasta, powinno być tu sporo kamer. Jestem pewna, że policja go znajdzie.
A jeśli nie ona, to być może jacyś kumple Jake'a z darknetu na pewno dadzą mu znać, jeśli zobaczą, że ktoś wystawia na sprzedaż jego sprzęt. Najlepszy, co mogli zrobić w tej sytuacji, to przerwać jej zakupy i udać się na komisariat, żeby zgłosić kradzież odpowiednim organom. Uniosła też ręce do góry w nieco poddańczym geście. Jeśli syn nie będzie chciał, by odkupiła mu sprzęt. Przecież nie zrobi tego na siłę.
Szkoda tylko, że nieco na siłę zostali zatrzymani przez kilku panów.
Początkowo ani jej się śniło stawać nieco z tyłu i próbować się oddalić. Instynkt matki nakazywał jej coś zupełnie innego. Chciała chronić syna, ale jednocześnie musiała pozwolić mu być mężczyzną.
- Sradek, a nie wypadek - prychnął inny z panów. Najwyraźniej ten błyskotliwy żart bardzo spodobał się reszcie towarzystwa, bo zaczęli rubasznie się śmiać. Szkoda tylko, że tak naprawdę wcale nie było im aż tak wesoło, jak mogłoby się wydawać. - No właśnie. Pusta. A nam chodzi o to, żeby teraz była pełna.
Mężczyzna zrobił nawet w kierunku Jake'a. Najwyraźniej nie zamierzał zwiększać dystansu, jaki między nimi był.
- Okej. Macie rację. To wina naszego psa. Ile kosztuje czteropak? Dziesięć dolarów? Dwadzieścia?
Charlotte zaczęła grzebać w kieszeni drobnych. No, może nie były to tak do końca drobne, bo przecież istniały mniejsze nominały, ale uznała, że nie ma sensu sprzeczać się z panami, tym bardziej że nikt z obecnych w pobliżu nie wyglądał na skorego do pomocy. Nie chciała kłopotów. Uznała, że takie wyjście będzie najrozsądniejsze.

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
- Oby. Ale co za bezczel, tak w środku dnia, w tłumie ludzi... - może właśnie to była tajemnica udanego napadu - nikt się tego nie spodziewał. Tak jak hiszpańskiej inkwizycji... Z darknetem to dobra opcja, Jake znał ludzi, którzy znali ludzi i tak dalej... Więc jakaś tam szansa była, szkoda tylko zapisanych gier, przez które będzie musiał przechodzić jeszcze raz. Ech, ciężkie to życie nerda. Chyba że w chmurze gdzieś to się zapisało, ale nie wiem, nie znam się!
No i faktycznie udanie sie na posterunek policji nie było im chyba dziś pisanego. Za to jak już pójdą, to może uda im się zgłsić dwa przestępstwa hehe. O ile najpierw któreś z nich nie wyląduje w szpitalu... A jeśli ewentualnie oberwie Jake, to pomoc medyczna przyjdzie szybciej niż mógłby sobie wyobrazić.
- Charlie, nie dawaj im żadnych pieniędzy... - uff, jak dobrze, że mógł zwracać się do matki po imieniu, bo gdyby teraz wyjechał z "mamo" to pewnie panowie zaczęliby pokładać się ze śmiechu. Ale madre była nieprzejednana i zaczęła wygrzebywać hajs.
- Szybciej, paniusiu. Nie mamy całego dnia, więc przestań się tak ślimaczyć - warknął jeden z nich, reszta zawtórowała mu śmiechem.
- Może trochę grzeczniej, co? Wcale nie musimy wam niczego oddawać - zareagował Jake, bo halo, nikt mu tu matki na jego oczach nie będzie wyzywał od paniuś. Jake nie był przemocy, brzydził się nią, ale w obronie bliskich byłby skłonny wyjaśnić panów na pięści. Chyba będzie musiał zgłosić się do Percy'ego o udzieleniu mu kilku lekcji boksowania... No ale nadal oczywiście chował matkę za sobą, bo owszem, musiał zachować się w tej sytuacji jak facet.
- Masz jeszcze jakieś dobre rady, dzieciaku? Bo jeśli nie, to radzę ci zamknąć tą śliczną buzię - no i naprawdę zaczynało się robić gorąco! I Jake już praktycznie widział oczami wyobraźni pięść na swojej - no co prawda, to prawda - ślicznej buźce. Ale w końcu usłyszał dźwięk monet i tak oto Charlotte powróciła do akcji.

Charlotte Hargreeves
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Może powrót do pierwszych etapów gier nie będzie taki zły? W końcu Jake na pewno je lubił, będzie już wiedział, w jaki sposób poradzić sobie z problemami, więc teraz to będzie czysta przyjemność! Oczywiście żartowała, bo gdyby to jej ktoś kazał przechodzić teraz przez wszystkie etapy zawodowej kariery, powiedziałaby stanowcze "pierdolę to".
Powiedziałaby to samo również teraz, ale zdaje się, że okoliczności nieszczególnie temu sprzyjały.
- Nie, spokojnie. Panowie mają rację. Nasz pies potrącił im butelkę, więc damy panom na piwo i pójdziemy w swoją stronę.
Jeśli miałaby wymienić coś, czego nauczyło ją zawodowe doświadczenie, to z pewnością byłoby to to, że z agresywnymi napastnikami się nie dyskutuje. Wiedziała, że Jake chciał dobrze, że butelki prawdopodobnie nie potrąciła nawet Java, więc Hargreevesowie nie byli im nic winni, ale mężczyźni mieli przewagę liczebną. Trzeba im ustąpić i taktycznie się wycofać.
- Chyba jednak musicie, dzieciaku - prychnął jeden ze zbirów. - Taki jesteś hardy? - nie, nie Tom Hardy, hehe. - A może chcesz się sprawdzić, co? Może ty też masz jakąś forsę? Wyskakuj z tego, co masz w kieszeni.
Podszedł nieco bliżej Jake'a. Widać było, że nie żartował i wcale nie miał zamiaru odpuszczać. Na szczęście ten z rzezimieszków, który odezwał się jako pierwszy, zdawał się zachowywać najwięcej zdrowego rozsądku.
- Mam stówę. Naprawdę nie mam nic więcej. Chyba że monety. Chce ci się dźwigać monety? Pewnie nie. Weź stówę i będziemy kwita - blondynka podała panu kilka banknotów. Może i był dzień, może i w pobliżu krzątało się kilka osób, ale skoro żadna z nich nie zamierzała się wtrącać, to Charlotte zamierzała rozegrać to po swojemu. Nikt nie będzie rozkwaszał pięknej buzi jej dziecka. Przecież w połowie miał ją po niej!

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
No, może przechodzenie jakiejś strategicznej gry nie do końca mogło się równać z karierą lekarza ratującego życie, ale co tam! Kradzież to kradzież i sama w sobie była zła i tak naprawdę to ona była głównym źródłem złości Jake'a. Już nie wspominając o niespodziewanej zaczepce ze strony hultajów!
Jake pomyślał, że nie było sensu dalej dyskutować z Charlotte w tych okolicznościach. Jeszcze tego by brakowało, żeby pokłócili się między sobą przy grupce nadpobudliwych facetów. No i wiadomo, Charlotte panowanie nad emocjami w nerwowych sytuacjach miała w jednym palcu, więc z pewnością wiedziała co robi.
Kiedy jeden ze zbirów podszedł bliżej Jake'a, przez moment mierzyli się wzajemnie wzrokiem. Słysząc propozycję Charlotte, wszyscy panowie zaczęli wymieniać spojrzenia. Wychodziło na to, że stówa w zamian za rzekome wylanie 1/4 taniego wina było dla nich całkiem niezłym dealem.
- Dobra, blondyneczko. Wyskakuj z tej stówy - zadecydował ich leader i od razu wyciągnął łapsko w stronę Charlotte. - I na przyszłość trzymajcie tego swojego kundla przy sobie - rzucił jeszcze na odchodne i panowie rozeszli się.
Jake wypuścił głośno powietrze z ust. Poczuł, że adrenalina powoli zaczyna opadać. Przez moment naprawdę miał wrażenie, że on i mateczka nie wyjdą z tej sytuacji bez szwanku.
- Lepiej stąd chodźmy - skierował się do matki. - Najgorszy dzień ever - skomentował krótko, wypuszczając głośno powietrze z ust. Java chyba wyczuła podły nastrój naszej dzielnej dwójki, bo grzecznie szła przy nodze pana. - Dzięki, że zachowałaś trzeźwość umysłu. Masz rację, najlepiej było im po prostu dać te pieniądze. To tylko stówa. Oddam Ci połowę - dorzucił jeszcze i nie, nie była to propozycja do odrzucenia.

Charlotte Hargreeves
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Że co? Że blondyneczka? Fakt, miała jasne włosy, co było zasługą idealnie nałożonej farby, ale nikt nie będzie wyzywał jej od blondyneczek! Poczekajże, jeszcze trafisz do niej na izbę przyjęć, a wtedy Charlotte zaordynuje ci największą lewatywę świata, po której oczy wyjdą ci z orbit.
Dobrze, że panowie odpuścili. Hargreeves miała przy sobie jeszcze kartę. Jej strata byłaby znacznie mniej komfortowa, niż oddanie panom stówy. Dobrze, że skończyło się tylko na tym i panowie nie drążyli tematu.
- Fakt, nie było to zbyt komfortowe - odparła po chwili, kiedy sama doszła nieco do siebie. - Wiesz, co jest najgorsze? Że nikt nie zwrócił nawet na nas uwagi, a nawet jeśli ktoś zerknął w naszą stronę, to tylko po to, żeby zaraz odwrócić głowę. I to gdzie? W mojej dzielnicy!
Tak, to chyba zdenerwowało ją najbardziej. No, oczywiście poza tym, że szalenie bała się o swojego syna. Wciąż jeszcze drżała jej nieco ręka, którą podała pieniądze pijanym oprychom, ale starała się chować ją poza zasięgiem wzroku Jake'a. Może na przestrzeni lat nie była zbytnio przy nim obecna, ale nic nie zmieni faktu, że kochała go na życie i jakakolwiek myśl o tym, że mogłaby dziać mu się jakaś krzywda, zwłaszcza w jej obecności, nieco ją paraliżowała.
- Chodźmy stąd - zarządziła. Pieniądze od niego weźmie, skoro to oferta nie do odrzucenia, ale w ramach rewanżu zabierze go na jakiś dobry obiad (czyli słoik od babci). - Może pójdziemy na policję zgłosić kradzież twojego laptopa? Potem pójdziemy do domu. Jakoś odechciało mi się już tych zakupów.
Najlepiej zgłosić wszystko od razu, póki oboje sporo jeszcze pamiętali. Kamery miejskiego monitoringu na pewno coś zarejestrowały. Kto wie, może sprawca jest jeszcze gdzieś w pobliżu?
A co do stówy... To przecież tylko pieniądze. Lepiej odpuścić, oddać je, niż oberwać nożem w nie tak do końca ciemnym zaułku.

/ zt Jake Hargreeves
ODPOWIEDZ