strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
36

Szczerze powiedziawszy Autumn nie pamiętała, kiedy ostatni zabrała młodszą siostrę na zakupy. Sama nie zwykła chodzić po sklepach i wygodniejsze było dla niej zamawianie online – co prawda skutkowało to lataniem na pocztę i do paczkomatu w związku z ewentualnym odsyłaniem nietrafionego zakupu, ale mimo wszystko było to dla niej wygodniejsze w obliczu takiego trybu życia, który prowadziła. Czyli takiego, że po zmianie się jej po prostu nie chciało męczyć nóg i biegać po galerii handlowej. Zwłaszcza, że ostatnio wpadła trochę w wir pracy i brała sporo nadgodzin – przynajmniej do momentu tego wydarzenia z Dickiem.
Po chwili zastanowienia się dotarło do niej, że chyba najrozsądniej będzie zaciągnąć siostrę na poszukiwanie ubrań i butów. Z kilku względów. Niezbyt uśmiechało jej się dzielenie z młodą swoimi problemami, a obawiała się, że w każdym innym ułożeniu i sytuacji będzie do tego zmuszona. Wystarczyło, że przed rodzicami udało jej się ukryć prawdziwy powód jej przymusowego urlopy – Otisowi z kolei już większość prawdy wyśpiewała. Czuła, że jeśli poszłyby na drinka albo jedzonko, mogłoby jej się wymknąć coś. Dlatego łażenie po sklepach było łatwiejsze. Ale też przede wszystkim dlatego padł wybór na galerię handlową, gdyż później w nagrodę mogła zaciągnąć Mercey na deser i szybką kawę bądź drinka. Ale naprawdę szybką.
Czuła, że w natłoku ostatnich zawirowań w swoich życiu i nie do końca poukładanych spraw oraz przepracowania zaniedbała kontakty z rodzeństwem. Ponadto to właśnie z młodszą siostrą jednak najmocniej ucierpiała jej relacja i nawet nie wiedziała co u niej obecnie się dzieje i czy wszystko jest w porządku. Dlatego obecnie przebywając na tym przymusowym urlopie napisała do siostry, proponując zakupy – czyli coś, czego naprawdę nie robiła od wieków. I tak wylądowała na jednym z długich korytarzy budynku, otoczona wokół sklepami, przygryzając zębami słomkę swojego smoothie i dzierżąc już jedną papierową torbę. — To gdzie teraz? — spytała, obdarzywszy Mercey przelotnym spojrzeniem. — Ja potrzebuję jeszcze na pewno nowe buty do biegania — stwierdziła ze zmarszczeniem brwi. — I nowego stojącego lustra, ale nie wiem czy tutaj znajdziemy odpowiednie — dodała. Chyba bardziej jakiś meblowy by się przydał.
mercey goldsworthy