Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Skrzywił się widząc demonstrację porodu w wykonaniu Tate. Bardzo nie chciał o tym myśleć, ale samoistnie do głowy wpadła mu zagwozdka, czy po urodzeniu tylu dzieci Jenny Callaway mogła dalej jeździć na rowerze.
- To trochę creepy, być tak w ciąży przez pół życia. No ale Twój stary też się musiał w to wciągnąć. Nie wiem, założył się z kumplami który spłodzi więcej? Może to jakaś choroba? - wzruszył ramionami, bo strach pomyśleć że to faktycznie mogło tak działać. To może lepiej nie płodzić w ogóle, niż potem w taki sposób nadwyrężać matkę. Przeludnioną matkę ziemię chociażby. - Dwadzieścia lat to najbardziej zjebany wiek. Wydaje Ci, że jesteś dorosły, a tak naprawdę gówno wiesz - skomentował krótko, przypominając sobie jakim on był beznadziejnym dwudziestolatkiem. Wydawało mu się, że pozjadał wszystkie rozumy i że wie wszystko na absolutnie kazdy temat... Oh, wait, przecież wciąż taki był.
Spojrzał na nią nieco zaskoczony, kiedy wspomniała o dwójce dzieci. Prawdę mówiąc myślał, że Tate nie przepada za tymi klimatami i usłyszy, że albo w ogóle nie chce mieć dzieci, albo tak jak on - maksymalnie jedno.
- No i chuj, nie zgramy się. A już chciałem Ci proponować, że jak nie znajdziesz nikogo do menopauzy, to zrobię Ci tego dzieciaka, niech już stracę - prychnął lekko się krzywiąc. Oczywiście umyślnie użył sformułowania "nie znajdziesz", bo nie to że on miałby potencjalnie zostać tym bezdzietnym starym kawalerem.
Kiedy usłyszał o Paddy'm Pimblecie, najpierw pokiwał żywo głową na znak, że totalnie się zgadza. Ale coś jednak nie do końca mu styknęło z tą teorią, więc podrapał się po brodzie, a w jego głowie zaczęło dochodzić do poważnych procesów myślowych.
- Ej, w sumie ja też taki byłem. Moje główne wspomnienie z dzieciństwa to takie, kiedy drę mordę bo matka nie chciała mi czegoś kupić. I widzisz, nie jestem jedynakiem - odchylił się na krześle spoglądając wyczekująco na kumpelę. Szach - mat! Słysząc jej kolejne pytanie oczywiście znowu się zeźlił, ale jednocześnie nieco przestraszył.
- No kurwa, skoro Blair jest ruda - Blair, a nie ja - dodał DLA PEWNOŚCI - to pewnie mam jakiś ukryty gen rudości. Czyli mam matematyczne szanse na spłodzenie rudego dziecka. I na dodatek z paskudnym charakterem. Więęęc - szybko poprosił barmana o długopis i zaczął szkicować coś na serwetce z tak skupioną miną, jakby właśnie dokonywał jakichś skomplikowanych obliczeń matematycznych. - żeby to się jakoś zrównoważyło, musiałbym mieć dziecko z jakąś super inteligentną i ogarniętą petardą. Przy tym poziomie prawdopodobieństwa równie dobrze mógłbym mieć dziecko z jednorożcem - odłożył długopis, uniósł serwetkę na której widniał rysunek jednorożca, którego nie powstydziłby się żaden szanujący się siedmiolatek. - Oto kobieta moich marzeń - prychnął, po czym rzucił serwetkę na blat. - To kiedy dokładnie ten bankiet? - spytał z dupy jeszcze dopijając browarka. Oczywiście, że pamiętał o obietnicy darmowego alkoholu i nie miał najmniejszego zamiaru odpuścić okazji. No i spotkać rodziców Tate, starego dobrego Salvadora i Jenny, która wydała z siebie tyle dzieci, że... ugh, nieważne.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
- Uzależnienie od płodzenia dzieci - skwitowała krótko, bo inaczej nie umiała nazwać zachowania swoich rodziców. Może niektórzy chcieli mieć dużą rodzinę, żeby mieć jakieś specjalne bony na zakupy w supermarkecie, ale w mniemaniu Tate duża rodzina kończyła się maksymalnie na trójce dzieci. A i takiej trójki nie potrafiła ogarnąć w Simsach, to co dopiero byłoby w realnym życiu?
Prawie piwo poszło jej nosem, kiedy usłyszała o niewypowiedzianej ofercie Luke'a. Czy on naprawdę myślał, że była aż tak totalnie zdesperowana?
- Dobrze, że nie wysuwasz się z tak szczodrą propozycją, bo z bólem serca musiałabym ją odrzucić. Z twoimi silnymi, rudymi genami nasze dziecko na pewno byłoby rude, a ja nie pokochałabym rudego dziecka - westchnęła z udawanym żalem, a potem skrzywiła się ostentacyjnie na jedno ze wspomnień Winfielda z jego dzieciństwa. - Widzisz, to kolejny doskonały powód. Nie chciałabym, żeby moje dziecko było tak rozdarte, a na bank odziedziczyłoby po tobie najgorsze geny - prychnęła, bo w ogóle nie wierzyła w sprawiedliwość ciąży. To kobieta przez dziewięć miesięcy nosiła dziecię pod sercem, zmagała się z porannymi wymiotami, spuchniętymi nogami i dodatkowymi kilogramami, a potem co? Rodził się taki wykapany tatuś.
Na szczęście oboje doskonali rozumieli się w tej kwestii i od razu doszli do konsensusu, że żadnego dziecka nie będzie, a Luke Junior nie przyjdzie na ten świat. Albo Juniorka.
- Wiesz ile wynosi szansa, że znajdziesz jakąś ogarniętą, inteligentną laskę, która będzie chciała z tobą być? - wyrwała mu długopis z ręki, przysunęła sobie bliżej zabazgraną serwetkę i narysowała na niej wielki okrąg. - Tyle. Całe jebaniutkie zero. Powodzenia w płodzeniu rudych dzieci - dodała kąśliwie, oddając mu skrawek papieru i pożyczony od barmana długopis. Żadne jednorożec mu w tym nie pomoże. - A bankiet pod koniec września. Koniecznie daj znać czy wpadniesz. Moja mama będzie zachwycona. Pewnie ugotuje specjalnie dla ciebie ten wypasiony gulasz, który tak lubisz - Tate wywróciła oczami, bo dalej nie rozumiała, dlaczego rodzice tak uwielbiali Luke'a i po cichu liczyli, że ich córka kiedyś się z nim zwiąże i da im rudę wnuczęta. Co za niedorzeczność!

Luke Winfield

i w sumie możemy tu kończyć i rozegrać ten bankiecik na farmie Callaway'ów, jeśli masz ochotę <3
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Łamiesz mi serce, Callaway. Mi i naszemu dziecku - odparł z wyrzutem, wręcz oburzony, kiedy Tate stwierdziła że nie pokochałaby ich dzieciaka. Tak, tego samego które jest rude i które nie istnieje w żadnym uniwersum. - Przynajmniej nie byłoby nudnym przegrywem i wyrywałoby fajne dupy - skwitował krótko, bo to też się w życiu liczyło, nie? Zwłaszcza w dżungli zwanej szkołą średnią. Luke wyszedł z niej na ludzi, nie to co jego inni znajomi z klasy - dzieciaci i żonaci, z domkiem otoczonym białym płotem. Ugh, okropność.
Prychnął z pogardą, kiedy Tate pokazała mu nabazgrane zero. Cóż, trochę racji miała - nawet jeśli Luke robił dobre pierwsze wrażenie (jeśli mu się chciało wystarczająco skupić i powstrzymać swoje prawdziwe ja), to mądre laski szybko się jednak orientowały z kim mają do czynienia. Dlatego zdecydowanie lepiej szło mu z tymi mniej ogarniętymi i niewymagającymi, którym mógł sprzedawać każdą bajeczkę i które łykały to wszystko jak młode pelikany.
- O, kurwa. Ten gulasz jest zajebisty, pamiętam jak prosiłem moją matkę żeby zrobiła taki sam. Ale nie potrafiła - niestety, pani Winfield w potyczkach gulaszowych nie dorastała pani Callaway do pięt. Sad but true. - No dobra, to Ci napiszę czy będę. I czy będę sam, czy z kimś - dodał. A rodzice Tate pewnie lubili Luke'a z bardzo prostego powodu - zajebiście udawał miłego i dobrze wychowanego. Matki jego dziewczyn go uwielbiały, bo potrafił przed nimi dobrze grać. A potem pewnie te biedne dziewczyny musiały jeszcze długo wysłuchiwać, że ten Luke to taki fajny chłopak był, dzień dobry mówił na klatce schodowej i zakupy przynosił z auta...
I tak jeszcze posiedzieli chwilę, przerzucając się zgryźliwościami. Po paru dniach Luke dał znać Tate, że wbija na tę ich imprezkę. Sam, bo - o dziwo! - żadnej petardy (ani niewypału...) nie udało mu się zorganizować.

Tate Callaway
/zt x 2
I pewnie! To nam zacznę :evil:
ODPOWIEDZ