about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Gdybym była facetem nie nazywałabym się jak lody. – To pierwsza rzecz, która znacznie ułatwiłaby jej życie. Rodzice byli tak dobroduszni, że na drugie dali jej Rocky, ale w szkole szybko przyjęło się Calippo. Kto nie kojarzył tej marki dziecięcych smakołyków? Może dorośli, ale nie rówieśnicy, którzy mieli tendencję do przeginania. Im byli starsi, tym stawali się bardziej świadomi i gorsi. Przyrównywanie Goldsworthy do pałki lodów lub sugerowanie, że robiła najlepsze, stawało się powszechne i równie nieznośne jak to całe imię. Kiedyś je kochała, ale gdy tylko dopadły ją naczelne łobuzy, wymyślnych sugestii i wyzwisk nie było końca.
- Idę ogarnąć ten busz – stwierdziła wreszcie i przestała tak bezczelnie macać po kroczu. Przy nikim innym by tego nie zrobiła. Na podobne żarty mogła pozwolić sobie tylko przy bracie, który i tak był niezwykle wyrozumiały. Z drugiej strony, on nie pozostawał jej dłużny. Mało to razy puścił przy niej bąka, bo się najadł fasoli lub przedziwnych wegańskich cudów wykonanych głównie z warzyw strączkowych? W tych kwestiach nie byli specjalnie skryci, o czym zresztą świadczyło również dzisiejsze wtargnięcie do łazienki.
- Jak wrócę, chcę wiedzieć kim jest ta cała twoja telefoniczna koleżanka – dodała oddalając się i nagle zatrzymała kroku, żeby móc spojrzeć na brata. – Mówię poważnie. Widziałam jak ci się oczy zaświeciły, gdy o niej wspomniałam. Tego nie ukryjesz. – Wycelowała w niego palcem, uśmiechnęła tak, jakby wszystko było w normie i wróciła do łazienki.
Golenie, poprawienie makijażu, jeszcze jeden sms do Apollo i mogła iść na spotkanie z przeznaczeniem.
z/tx2
Otis Goldsworthy
- Idę ogarnąć ten busz – stwierdziła wreszcie i przestała tak bezczelnie macać po kroczu. Przy nikim innym by tego nie zrobiła. Na podobne żarty mogła pozwolić sobie tylko przy bracie, który i tak był niezwykle wyrozumiały. Z drugiej strony, on nie pozostawał jej dłużny. Mało to razy puścił przy niej bąka, bo się najadł fasoli lub przedziwnych wegańskich cudów wykonanych głównie z warzyw strączkowych? W tych kwestiach nie byli specjalnie skryci, o czym zresztą świadczyło również dzisiejsze wtargnięcie do łazienki.
- Jak wrócę, chcę wiedzieć kim jest ta cała twoja telefoniczna koleżanka – dodała oddalając się i nagle zatrzymała kroku, żeby móc spojrzeć na brata. – Mówię poważnie. Widziałam jak ci się oczy zaświeciły, gdy o niej wspomniałam. Tego nie ukryjesz. – Wycelowała w niego palcem, uśmiechnęła tak, jakby wszystko było w normie i wróciła do łazienki.
Golenie, poprawienie makijażu, jeszcze jeden sms do Apollo i mogła iść na spotkanie z przeznaczeniem.
z/tx2
Otis Goldsworthy
