lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ane nie traktowała jego firmy jako ich firmy z jednego głównego powodu – nie znała się na niej. Namówiła go, żeby ją otworzył i zainwestowała w jego marzenia pieniądze, ale nie znała się ani na zarządzaniu firmą ani tym bardziej na budowaniu łódek. Gdyby mówiła, że to jest ich firma, świadczyłoby to o tym, że chciałaby mieć jakieś prawo głosu w różnego rodzaju decyzjach, a nie chciała. Nie czuła się kompetentna, a to nie było odpowiednie miejsce na „nie znam się, więc się wypowiem”.
- Najpierw mieliśmy nianię, później zapisaliśmy ją do żłobka. – po prostu wykorzystali najprostsze rozwiązanie z możliwych. Opiekunka musiała zostawać z nią w domu, a nie chcieli by ktoś im się wiecznie kręcił po domu. No i do tego Lily miała kontakt z rówieśnikami, więc też jej to wyszło na dobre – I oczywiście, że chcę o tym rozmawiać. – zapewniła, uśmiechając się pod nosem, bo już nie musiał jej tak demonizować. Może mówiąc, że będzie czekać na niego naga w łóżku liczyła na coś innego niż rozmowa o dzieciach, ale hej… musiała z tym handlować! I czy traktowała ich mniejsze kroki to taki całkowity powrót do przeszłości? Parsknęła, kręcąc lekko głową – Możesz. Chociaż jak ich nie będziesz miał, też nie dostaniesz kosza. – a pewnie na pierwszej randce by takiego dostał! – A moja sukienka jest czarna… bieliznę też będę mieć czarną. Ładną. Koronkową. Trochę jej szkoda na tylne siedzenie auta, ale no niech będzie, Weston… niech będzie. – zażartowała, szczerząc kły w szerokim uśmiechu, a za moment jeszcze zamknęła mu na moment usta pocałunkiem – Chciałbyś zostać w domy? Z dziećmi? Bo ja bym nie chciała, żebyś zostawał… – przyznała szczerze, może trochę ryzykując tym stwierdzeniem, ale trudno! – Łódki to ważna część twojego życia i nawet jeśli teraz powiedziałbyś, że z dziećmi byłbyś szczęśliwy to kiedyś… kiedy już byłoby za późno, mógłbyś pożałować, a ja nie chcę, żebyś żałował jakiejkolwiek decyzji z naszego wspólnego życia. - przyglądąła mu się uważnie, naturalnie spoważniała ale jednocześnie nie miała nic złego na myśli i miała nadzieję, że Sky ją dobrze zrozumie.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jeśli szkoda było tej czarnej, na pewno bardzo randkowej sukienki na tylne siedzenie auta, to równie dobrze mogli po prostu wrócić do domu i… Nadrobić tyle siedzenie albo na kanapie w ich salonie, albo w łóżku ich w sypialni, albo w jakimkolwiek jeszcze bardziej „godnym” miejscu. Weston nawet miał to zaproponować, ale Ane zadała pytanie, którego chyba wcale się nie spodziewał. A przecież powinien był, bo w tej sytuacji - ich sytuacji, było to całkiem do rzeczy. Czy Skyler chciał zostać w domu z córkami? Hmm… Chyba trochę tak i chyba trochę nie. Nie wyrywał się z odpowiedzią. Przez moment tylko patrzył na żonę i zastanawiał się nie tyle nad tym co jej odpowiedzieć, ale… Czego tak naprawdę chciał. I czy łódki faktycznie były na tyle dużą częścią jego życia, żeby nie mógł z nich zrezygnować dla potrzebującej go rodziny. - Nie wiem… Może trochę? Ale to chyba bardziej ze strachu o to, że ktokolwiek miałby nas w tym zastąpić… - to znaczy ktokolwiek, kto miałby zaopiekować się dziewczynkami na czas ich nieobecności w domu. - Nie poradziłby sobie. Albo, co gorsza, zrobił coś totalnie źle. Wiem, że instytucja niani świetnie prosperuje na całym świecie i u milionów rodzin, nawet większych niż nasza, ale… Po prostu mam wrażenie, że jak czegoś sami nie dopilnujemy, to ktoś inny, obcy tym bardziej tego nie dopilnuje. Tak, wiem… - to głupie myślenie i kompletnie nieżyciowe. Uśmiechnął się i odsunął się od Ane tyle tylko, żeby położyć się obok niej, na boku, z pyskiem skierowanym w jej stronę. - Nie chciałbym być pełnoetatowym tatuśkiem i nie chciałbym też, żebyś ty była pełnoetatową mamuśką. Z drugiej strony, wydaje mi się, że z nas dwojga ty bardziej potrzebujesz czym prędzej wrócić do pracy, co jest absolutnie okej, więc… Dopóki nie znajdziemy niani… - a Lily nie wróci do przedszkola… Wzruszył ramieniem, bo koniec tego zdania dopowiadał się sam. - Zostanę z nimi. Ty będziesz robić karierę, a ja będę przeprowadzał castingi na nianię idealną. - zaśmiał się pod nosem, bo oczywiście tylko sobie żartował. Z tymi castingami, jak sądzę. - No chyba, że uznajemy Doris za taką, ufamy jej całkowicie i tak dalej… - w tych kilku słowach nieśmiało zabrzmiało pytanie. Sky spojrzał na żonę i… - Ufamy? Jakbyś jutro miała wrócić na uczelnię, a ja na cały dzień do warsztatu… Ufamy jej na tyle, żeby to zrobić? - zapytał już całkiem wprost, ciekaw tego co czuła w tej sprawie Ackerman.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Wpatrywała się w niego intensywnie, gdy sam szukał odpowiednich słów i odpowiedzi na to – być może – niewygodne pytanie. Czy chciał zostać zostającym w domu tatą. Domyślała się, że teraz w jego głowie dzieje się spory sztorm, ale jej zdanie znał – nie chciałaby, żeby zostawał w domu z dziećmi. Nie ze względów finansowych, bo z tym by sobie poradzili, ale… no nie. Wychowywała się w domu, w którym wszyscy pracowali i nikomu nie działa się krzywda, więc nie uważała, żeby ich rodzina tego potrzebowała. Zresztą mógł mówić, że łódki wcale nie były takie ważne, bo jasne… może w porównaniu z dziećmi nie były, ale nie musiał wybierać. To nie było to albo to. Mógł mieć łódki i wracać do dzieci po pracy. Kącik jej ust drgnął jedynie wymownie, gdy stwierdził, że to przez strach. Pokręciła lekko głową, ale mu nie przerywała i czekała aż skończy. Po prostu była ciekawa jego zdania.
- Gdybym jej nie ufała, nie chciałabym zostawić z nią dzieci, Sky. – przyznała prosto najbardziej oczywistą rzecz na świecie. Planowała zostawić dzieci z Doris, bo uważała, że ta sobie doskonale z nimi poradzi i sam fakt, że kolejny raz Skyler trochę to podważał, sugerował, że mogłaby wybrać ją pochopnie i bez pomyślunku – był dość krzywdzący – Nie wzięłam pierwszego lepszego telefonu, który wyskoczył mi w wyszukiwarce, Weston. – nie zrobiła łapanki na ulicy – I mówisz, że boisz się, że ktoś mógłby nas nieumiejętnie zastąpić… ale dobra niania nawet nie będzie próbowała nas zastępować. – uśmiechnęła się pod nosem – Nadal będziemy rodzicami i zrobimy wszystko najlepiej. Ona po prostu będzie opiekowała się naszymi dziećmi, gdy nas z nimi nie będzie. Gdy będziemy robić swoje… pracować, albo kochać się na tylnym siedzeniu twojego auta. A nasze dzieci podczas naszej nieobecności będą zdzierać sobie kolana albo płakać… dokładnie tak jakby robiły, gdybyśmy my z nimi byli. – bo dzieci to dzieci i mogło im się przytrafić tysiąc różnych rzeczy. Gdyby stało się coś bardzo złego? Po prostu dostaliby telefon i do nich wrócili – I nie robię żadnej kariery, Weston. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo o pracy na uczelni można było powiedzieć wiele, ale na pewno nie stanowiła trampoliny do wielkiej kariery – Ale ty za to musisz budować łódki. Pamiętaj, że nam jedną obiecałeś. No i nie chcę tłumu rozwścieczonych bogaczy na podjeździe, bo nie chcesz dla nich pracować. – zażartowała, uśmiechając się do niego ładnie – Jesteś seksowny jako tata… ale wiesz, że mam szczególną słabość do ciebie przy budowaniu łódek.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Uśmiechał się. Właściwie cały ten czas, kiedy Ane mówiła, Weston się uśmiechał. I to nie tylko dlatego, że wspomniała o seksie na tylnym siedzeniu ich auta czy też o tym, że kręci ją, jak buduje łódki, nah. To oczywiście TEŻ miało znaczenie, ale tak naprawdę i przede wszystkim chodziło o to, że… - Powiedziałaś, że zrobimy wszystko najlepiej. My. Nie ktoś. My. - że najlepiej zaopiekują się swoimi dziećmi i nikt nie zrobi tego lepiej od nich. Może to naiwne, ale Sky potrzebował to usłyszeć. Że to, że sobie odpuści strach przed oddaniem córki w obce ręce - nie będzie niczym złym. Bo wciąż to oni, on i Ane, byli w tym - w zajmowaniu się Lils i Rosę - najlepsi. Uśmiechał się więc w najlepsze. - Dawno nie zaglądałaś do warsztatu. A szkoda, bo… Ta jedna nasza, ta obiecana, jest już w całkiem niezłej formie. - niezłej to mało powiedziane. Tak naprawdę wymagała już tylko trochę miłości. - Właściwie to… Nie wiem, wiesz? - wargi zadrżały mu mocniej. - Wiem, że masz do mnie słabość, jak remontuję ci dom, ale jak buduję łódki…? Nope… - potrząsnął lekko głową i wyciągnął łapsko do policzka żony, który zaraz zresztą dotknął czule palcami. - Rozwalałem ci ściany i kipiałaś z podniecenia, ale heblowałem deski na stelaż i jakoś… No jakoś nic… - drażnił się? Prowokował? Oczywiście, że tak. Już samo to jak przy okazji patrzył na Ane, było tego jednoznacznym potwierdzeniem. I w tej dokładnie sekundzie coś… Diabelskiego przyszło mu do głowy. Tak, diabelskiego, nawet nie próbował tego kryć. - Jutrzejsza nasza randka… Masz rację, że ta twoja nowa sukienka prawdopodobnie zasługuje na więcej niż tylne siedzenie naszego auta. Co z kolei powiesz naaaa… Twoje ulubione skrzypiące łóżko w warsztacie? Naprawiłem je. - po tym, jak wspólnie je… Ehmmm, załamali. Dosłownie - załamali. - Przy okazji zobaczysz, że nie ściemniam i nasza rakieta naprawdę się robi. - wydarza i nadarza, Weston ciężko nad nią pracował w tak zwanym międzyczasie, którego, co prawda, ostatnio miał niewiele, ale… Musiał. Musiał znaleźć moment, obiecał sobie, że codziennie poświęci jej chociaż godzinę. W większości dni i tygodni, tej obietnicy dotrzymywał. - Możemy nawet olać to kino, jeśli wolisz od razu pojechać tam. - na ich drugi kawałek wybrzeża. Do warsztatu. Przysunął się mocniej i bliżej do żony, jednocześnie wychylając pysk do jej ładnej buzi. Zatrzymał go tuż przy jej wargach. - Jak bardzo mnie dzisiaj nienawidziłaś? - zapytał ciszej, znacznie ciszej, bo niemal szeptem. Niemal też muskając wargami i oddechem usta Ackerman. Był ciekaw co odpowie. Wiedział, że ją zranił, ale… Tak, był ciekaw co odpowie.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ale to dla niej było oczywiste. Że to oni zrobią wszystko najlepiej. Nie jakaś opiekunka. Ba! Ona nawet nie chciała, żeby którakolwiek próbowała. Byli ich rodzicami i tylko oni wiedzieli doskonale czego dziewczynki potrzebują i mogli dać im wszystko, nawet gwiazdkę z nieba. Ale to wcale nie znaczyło, że nikt inny nie mógł się zająć nimi dobrze, a nawet bardzo dobrze. Wystarczająco dobrze, żeby mógł z nimi zostać na cały dzień. A może nawet całą noc!
- Nie zaglądałam… bo warsztat to średnie miejsce dla niemowlaka. Jeśli jechałeś tam sam to miałam pod opieką dwójkę dzieci… jeśli brałeś Lily to i tak musiałabym zabrać Rose. A żadna z tych kombinacji nie sprzyja temu, żeby powtarzać mężowi, że jest seksowny, gdy wbija gwoździe w deski. – prychnęła, bo tak właśnie było i o tym mówiła. Byli z dziećmi… ciągle. Albo jedno albo drugie, albo razem. Bez przerwy. I o tym mówiła, gdy dzisiejszego do południa zdecydowała, że wyjdą bez nich, spędzą czas we dwoje i będą mogli podziwiać łódki. Także tą ich! – Więc znajdziemy opiekunkę, a będę mogła podziwiać naszą łódkę. – czy był to mały emocjonalny szantaż? Być może. Chociaż ona bardziej nazwałaby to dobrą motywacją. A przynajmniej motywacją!
Spojrzała na niego wymownie, gdy zamienił kino na warsztat i już miała to skomentować, gdy się do niej przybliżył i zapytał o coś, czego się po nim nie spodziewała
- A jaka jest skala? – zapytała bezczelnie, ale jeśli liczył, że zacznie powtarzać, że no przecież wcale, że wszystko jest w porządku i nic się nie stało to niestety. Nic z tego. I wcale nie przeszkadzało jej to, że był tak blisko i właściwie gdy mówiła to muskała jego wargi – Jeśli do dziesięciu to powiedzmy, że tak koło czterech, czterech i pół. Nie wydaje mi się, żebym mogła nienawidzić cię bardziej. – a jednak. Kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Byłam zła. Byłam zraniona. Nie będę mówić, że nic się nie stało, bo nie byłabym z tobą szczera. – a obiecali, że będą ze sobą szczerzy, więc… tak. Nie zamierzała mówić, że nie była na niego zła – Ale jesteś na dobrej drodze, żebym o tym zapomniała. – uśmiechnęła się do niego ładnie i skubnęła lekko jego wargi – Bardzo – i jeszcze raz – Dobrej – i znowu – Drodze – i wreszcie go pocałowała. Mocno i z uczuciem. Ale wcale nie na długo – A teraz wróćmy do naszej randki. Czy zamieniłeś łódkę, nurkowanie, kolację, wino i wszystko na kino i seks w aucie, żeby teraz jeszcze to zamienić na seks w warsztacie? – znowu wyglądała na lekko rozbawioną – Boże, Weston… ja się chyba muszę naprawdę porządnie obrazić, żebyś znowu zaczął się starać.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Moment zawieszenia i… Parsknięcie śmiechem. Chyba nawet trochę za głośno, co sam Weston szybko załapał. - Przepraszam! Ale to było takie… Bezczelne, ale takie bezczelne, Ane. - że ma się bardziej starać! No halo, planował im randkę na jutro, to chyba się starał, tak? - Dobra! Dobra, dostaniesz cały pakiet. Chciałem po prostu od razu przeskoczyć do deseru, bo nie udawajmy, że chodzi ci o randkę, Ackerman. Chcesz seksu. Seeee-ksu. - o tototo! Może teraz on był bezczelny, ale hej, trudno nie być, kiedy leżysz prawie nagi przy swojej totalnie nagiej seksownej żonie i gadacie o planach na seks… Na łódce, w aucie, w warsztacie. Zaśmiał się pod nosem i szybko zamknął jej usta pocałunkiem. Mocnym i intensywnym. Takim, co trwał przez moment… I potem jeszcze przez moment… I znowu… - Chodzi mi to, zołzo, że możemy robić wszystko… Co tylko chcesz. Nawet jeśli dzisiaj nienawidziłaś mnie prawie na połowę skali… - oczywiście, że nie mógł tego pominąć. Jednym uchem wpadło, ale drugim wcale nie wypadło. Cztery lub cztery i pół to zaskakująco wysoko. Zaskakująco dla Skylera. - To cię kocham i nic z tym nie zrobisz. Swoją drogą, ja też byłem smutny, więc hej… Nie byłaś w tym sama, okej? - jego łapsko znalazło się w okolicy jej żeber, więc nie mógł nie wykorzystać tej okazji. Wcisnął paluchy tam, gdzie wiedział, że Ane ma łaskotki. - Zołza jesteś i tyle. Zamiast przyjść i przyprzeć mnie do ściany, wziąć co twoje to… - nie przestawał jej łaskotać, wpakował się na nią i nie miała z nim żadnych, żaaaaaadnych szans. - Focha walnęła. Naleśnikami pogardziła. Całe wino wypiła. - i mógłby tak dalej, ale nie chciał! Przestał łaskotać, ale nie schodził z Ane nawet na centymetr w bok. - To co chcesz jutro robić? Zaliczyć randkę z prawdziwego zdarzenia czy… Wziąć co twoje i dać mi co moje? - pytał i szczerzył kły, bo jak mógłby nie, kiedy tak cholernie ją kochał, co?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Oczywiście, że była bezczelna. Sam stworzył potwora, to była tylko i wyłącznie jego zasługa. Na dłuższy czas musieli to… porzucić to teraz zamierzała skorzystać. Po prostu. Zresztą nie pozostawał jej dłużny i teraz to Ane się roześmiała – Nie. Chciałam spędzić dzień z mężem. Tylko mężem. – sprecyzowała, uśmiechając się pod nosem – Seks byłby miłym dodatkiem – dodała, chociaż żartowała… albo raczej nie mówiła całej prawdy. Bo seks nie był dla nich tylko miłym dodatkiem. Był ważnym elementem ich wspólnego życia i dlatego tak… był ważny. Po prostu. I dlatego nie protestowała, gdy zamknął jej usta pocałunkiem, w który bez zawahania popłynęła i z pełnym zaangażowaniem odwzajemniła. Przez chwilę nawet myślała, że to koniec dyskusji, że nie będą już więcej gadać… a jednak. Skyler wrócił do rozmawiania. Tego się nie spodziewała. Ściągnęła mocniej brwi i przyglądała mu się uważnie. To, że było mu smutno to jedno… z tym nie zamierzała się kłócić, bo miał do tego pełne prawo. Natomiast… - Przyszłam, próbowałam… – zanim się obraziła. Zanim wrócili do domu i się obraziła. Kazała mu wsiąść do auta i próbowała wywieźć z domu, żeby wziąć co swoje. Nie pozwolił jej na to, więc ciężko było z tym handlować – Broniłeś się. Jak… jakaś… – nie dokończyła, bo zamknęła mu usta pocałunkiem i zaśmiała się prosto w jego wargi. I nie przestawała go całować póki jej mąż nie opadł grzbietem na materac, a ona nie zajęła miejsca na jego biodrach. Wtedy się od niego odkleiła i spojrzała na niego z góry, uśmiechając się ładnie – Jutro… chcę zaliczyć randkę z prawdziwego zdarzenia. – zdecydowała patrząc mu prosto w oczy – Teraz? Teraz możemy negocjować. Czego chcesz, Sky? Iść spać? – czy jednak, nie? – Czy może chcesz dalej rozmawiać? Możemy jeszcze omówić to, co się dzisiaj wydarzyło? – czy był jeszcze sens? Czy lepiej było się zamknąć i dać temu umrzeć śmiercią naturalną? Powinni skończyć być smutni?


/koniec

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ