about
Menadżerka obiektu wypoczynkowego, która świetnie zna się na zarządzaniu, ale niekoniecznie radzi sobie z uczuciami. Swojego życia uporządkować nie potrafi.
005.
Od niespełna kwadransa przypatrywała się Jamie, nalewającej kolejne drinki. Oparła policzek o wierzch dłoni i rzuciła przyjaciółce wymowne spojrzenie, sugerujące, że nieco się nudzi; ludzie mogliby już dać sobie spokój z zamawianiem. Był przecież poniedziałkowy wieczór, nie weekend — czy przypadkiem nie pracowali następnego dnia? — Może powinnam cię podkupić? — zażartowała, gdy kobieta wreszcie do niej dołączyła. W przeszłości pewnie niejednokrotnie sugerowała, że znalazłoby się dla niej miejsce w hotelu, aczkolwiek główny problem polegał na tym, że potrzebowała kogoś na stałe, podczas gdy dla Jamie była to raczej praca dodatkowa. Plus, ludzie miewali mocno wygórowane wymagania. Najwyraźniej istniało sporo jednostek, pijących alkohol typowo dla smaku. Dessie raczej do nich nie należała. Przesunęła pustą szklankę bliżej wewnętrznej części kontuaru. — Skoro wreszcie znalazłaś dla mnie chwilę, możesz opowiedzieć co u ciebie. I przy okazji to uzupełnić — stwierdziła, sugestywnie zerkając na stojące za Jamie, ustawione na półce, alkohole.
Czuła się cholernie zmęczona — i to wcale nie dlatego, że miała ciężki dzień. Wręcz przeciwnie. Ostatnimi czasy panował u niej spokój; ani w pracy, ani w życiu prywatnym nie działo się nic złego. Wszystko, niezmiennie, znajdowało się na dobrych torach i prawdopodobnie jedyną osobą, która potrafiła zniszczyć jej humor (w dodatku za sprawą jednego telefonu), była jej matka. Nic tak nie wyprowadzało Dessie z równowagi, jak kolejna prośba o pieniądze, które absolutnie nie należały się Patricii. Jamie wiedziała zapewne, że samo jej imię działa na blondynkę jak płachta na byka.
Jamie Fitzgerald
Od niespełna kwadransa przypatrywała się Jamie, nalewającej kolejne drinki. Oparła policzek o wierzch dłoni i rzuciła przyjaciółce wymowne spojrzenie, sugerujące, że nieco się nudzi; ludzie mogliby już dać sobie spokój z zamawianiem. Był przecież poniedziałkowy wieczór, nie weekend — czy przypadkiem nie pracowali następnego dnia? — Może powinnam cię podkupić? — zażartowała, gdy kobieta wreszcie do niej dołączyła. W przeszłości pewnie niejednokrotnie sugerowała, że znalazłoby się dla niej miejsce w hotelu, aczkolwiek główny problem polegał na tym, że potrzebowała kogoś na stałe, podczas gdy dla Jamie była to raczej praca dodatkowa. Plus, ludzie miewali mocno wygórowane wymagania. Najwyraźniej istniało sporo jednostek, pijących alkohol typowo dla smaku. Dessie raczej do nich nie należała. Przesunęła pustą szklankę bliżej wewnętrznej części kontuaru. — Skoro wreszcie znalazłaś dla mnie chwilę, możesz opowiedzieć co u ciebie. I przy okazji to uzupełnić — stwierdziła, sugestywnie zerkając na stojące za Jamie, ustawione na półce, alkohole.
Czuła się cholernie zmęczona — i to wcale nie dlatego, że miała ciężki dzień. Wręcz przeciwnie. Ostatnimi czasy panował u niej spokój; ani w pracy, ani w życiu prywatnym nie działo się nic złego. Wszystko, niezmiennie, znajdowało się na dobrych torach i prawdopodobnie jedyną osobą, która potrafiła zniszczyć jej humor (w dodatku za sprawą jednego telefonu), była jej matka. Nic tak nie wyprowadzało Dessie z równowagi, jak kolejna prośba o pieniądze, które absolutnie nie należały się Patricii. Jamie wiedziała zapewne, że samo jej imię działa na blondynkę jak płachta na byka.
Jamie Fitzgerald
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?
[akapit]
[akapit]
[akapit]
destaney beezley