właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
03.




Przeprowadzka do większej metropolii nie tylko gwarantowała brunetowi lepsze oferty pracy i wygodniejsze życie ale pozwalała też na odpoczynek od domowych obowiązków, które zmuszony był wykonywać do momentu wyniesienia się z rodzinnych terenów. Nigdy dużo nie narzekał i czuł się zobowiązany do pomocy w ogrodzie czy w zakładzie ojca ale miał na siebie zupełnie inny plan. Nie obejmował on kopania w ziemi, brudu pod paznokciami i zalanego potem czoła - chciał zawodowo uprawiać sport lub przynajmniej mieć na co dzień do czynienia z aktywnym fizycznie środowiskiem. Koszykówka była czymś co chciał robić w życiu, jednak nie spodziewał się, że ktokolwiek zauważy jego talent i wciągnie go w szeregi znanych, australijskich klubów. O grze poza kontynentem nawet nie śnił! Posada asystenta trenera którą przyjął na uniwerku w Cairns okazała się być czymś co w zupełności mu odpowiadało - stałe godziny pracy, dodatki socjalne i możliwość spędzania wieczorów we własnym mieszkaniu. Zarabiał pieniądze, które pozwalały mu na opłacanie rachunków, zatankowanie auta i wyjście z przyjaciółmi do centrum bez obaw o to czy jego karta kredytowa nie odmówi mu posłuszeństwa przy wyjściu. Lubił swoje życie, jednak wiedział, że prędzej czy później wróci w rodzinne strony i przejmie biznes swojego ojca.
Sam nie wiedział czy był na to gotów, choć każde obchodzone przez ojca urodziny zbliżały go do tej chwili, gdy znów stanie przed ciążąca mu decyzją. Oczywiście mógł odmówić i pozostać przy posadzie asystenta, ciesząc się przy tym z tego co udało mu się samodzielnie osiągnąć ale nie było w jego rodzinie nikogo, kto mógłby spełnić wole jego ojca oraz pradziadów, którzy przekazywali zakład swoim dzieciom od wielu pokoleń. Wiedział jak wielki zawód sprawił by ojcu i finalnie zdecydował się podjąć rękawice. Lubił wyzwania, więc i to zgodził się przyjąć.
Prace w zakładzie kaletniczym miał zacząć od następnego tygodnia, dlatego spędzając całe nie w domu rodzinnym, starał się jakkolwiek przysłużyć i wspomóc starsze małżeństwo. Nie było mu śpieszno do przekopywania ogródka warzywnego, który był fanaberią jego matki, jednak do południa planował uwinąć się z całą robotą. Gdy odciski na dłoniach dawały o sobie znać, a paznokcie przykryła ziemia, odstawił łopatę do przydomowego schowka i pragnął czym prędzej wskoczyć pod ciepły prysznic. Pogoda na dworze dała mu się we znaki i zdążyła przewiać mu cztery litery. Pokonał kilka stopni prowadzących na piętro i skierował się prosto do łazienki. Jego rodziców nie było w domu, więc bez zbędnego namysłu chwycił za klamkę i wszedł do środka. Jego oczom ukazała się owinięta w ręcznik sąsiadka, która najwyraźniej w najlepsze korzystała z jego kabiny prysznicowej. Momentalnie poczerwieniał i rozchylił usta, próbując wydusić z siebie jakikolwiek dźwięk. — Ell, co ty u licha robisz w moim domu? I dlaczego masz na sobie tylko ręcznik? — zapytał zbity z pantałyku i wplótł brudne od ziemi palce w ciemne, kręcone włosy. Co gdyby to Gypsy zastała ją pół nagą w jego łazience? Pewnie musiał by się gęsto tłumaczyć.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
007.

Choć mogło się wydawać, że było inaczej, Ell nie zawsze umiała dyktować warunki. Zawsze była wszędobylską, odważną osobą, jednak musiało minąć trochę czasu, by nauczyła się pokazywać swoje pragnienia, a przede wszystkim po nie sięgać. Z uwagi na to, że miała starsze rodzeństwo, czujne oczy rodziców podążały właśnie za nią, nie dając dziewczynie odrobiny wytchnienia. W końcu była najmłodsza, najbardziej nieporadna i chodziła z głową na wysokości chmur, przez co często się potykała. Najbliżsi pragnęli jej bezpieczeństwa, więc otaczali ją opieką, co bardzo utrudniało chodzenie własnymi ścieżkami. W końcu jednak nadszedł moment, gdy wyrwała się spod skrzydeł rodziców. Przez długie miesiące planowała podróż, dzięki której miała stać się obywatelką całego świata, nie tylko małego, ciasnego Lorne Bay. Wyjeżdżając, czuła jedynie ekscytację. Tęsknota za rodziną przyszła znacznie później i objawiała się najczęściej w okresach trudnych dla Ell. Miała przy sobie przyjaciół, oddanych kompanów, którzy wraz z nią odkrywali piękno natury, więc skupiała się głównie na nich oraz doświadczaniu i czerpaniu radości z przygód. Praca? Brali, cokolwiek się nawinęło. Odpowiedzialność? Tylko za własny paszport, będący przepustką do świata. Z tego względu nigdy nie przyszło jej do głowy, aby odpowiednio zadbać o swoją przyszłość. Nie nadawała się do tego, nie potrafiła być dorosłą. W przeciwieństwie do swojego rodzeństwa, które ciężko pracowało na swój sukces, Ell żyła z dnia na dzień, licząc, że jakoś to będzie.
Niestety za „jakoś to będzie” nie dało się opłacić hydraulików. Znalazła sposób, aby to obejść, tłumacząc fachowcom, że zapłaci dopiero po wykonaniu usługi, gdyż wcześniej wynajęci przez nią majstrzy polegli, a zażądali płatności z góry, nie przyjmując reklamacji. Dwa razy nie zamierzała nabrać się na tę samą sztuczkę! Naturalnie nie mówiła prawdy, ale wymyślona historyjka okazała się wystarczająca dla panów, którzy zamierzali rozebrać część domu, by wymienić omszałe, stare rury doprowadzające wodę. Kwestię pozyskania pieniędzy na remont postanowiła zostawić na później – jak większość ważnych spraw, którym nie chciała stawiać czoła.
Wobec tego, że o kąpieli we własnej łazience mogła zapomnieć, postanowiła zrobić to, co na jej miejscu uczyniłby każdy mieszkaniec rezerwatu: poprosiła o pomoc sąsiada. Wiedząc, że niewiele wskóra u Milo, wyczekała nadejścia odpowiedniego momentu, by złapać jego ojca, który ugiął się pod lawiną słów, jaką zarzuciła go Donoghue. Tak, Ell miała niepodważalny talent do zagadywania ludzi, co bardzo ułatwiało jej koegzystowanie w świecie pełnym materialistów. Dlatego, po powrocie z pracy – o dziwo utrzymywała się w kwiaciarni już od kilku miesięcy, ale pewnie zawdzięczała to siostrze będącej jednocześnie jej szefową – zabrała potrzebne rzeczy i udała się do domu Fairweatherów. Tam szybko odnalazła łazienkę i wzięła długi, gorący prysznic, nie zawracając sobie głowy możliwością natknięcia się na któregoś z mieszkańców. Była na tyle rozkojarzona byciem sobą, że nie przekręciła zamka. Gdy skończyła, owinęła się ręcznikiem i stając na palcach, przetarła dłonią zaparowane lustro. Wtedy ktoś pociągnął za klamkę i jej oczom ukazał się Milo, na widok którego uśmiechnęła się figlarnie.
— Szkoda, że nie wszedłeś wcześniej, mogłeś pomóc mi z umyciem pleców — stwierdziła i mrugnęła do niego, nawet w najmniejszym stopniu nie będąc zażenowana jego obecnością. Przecież widział ją nago. Nie było powodu, by zgrywać nieśmiałą. — A ręcznika mogę się pozbyć, jeśli ci przeszkadza — dodała, rozplątując rogi materiału, które trzymały ręcznik w miejscu, nie pozwalając mu się zsunąć.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Odrobinę jej zazdrościł, choć to nie tak, że uważał własne życie za zmarnowane. Nie musiał szukać co róż nowej pracy i martwić się o pieniądze bo miał dobrze płatną posadę i robił to co naprawdę kochał. Dzięki temu, raz do roku planowali z Gypsy urlop na innym kontynencie, cieszyli podróżą i korzystali z dobrodziejstw obcych narodowości. Co prawda w skali roku to niewiele ale wystarczająco go cieszyło. Patrzył na sąsiadkę zazdrosnym okiem, bo pragnął swobody, którą miała. Nie przejmowała się pracą, wydatkami i pragnieniami innych - robiła to na co miała ochotę. Milo mając zobowiązania na miejscu, nie mógłby zdecydować się na impulsywny wyjazd i zniknięcie na kolejne 365 dni, aczkolwiek chciał poczuć wiatr w żaglach i żyć. Być może dlatego tak bardzo do niej lgnął gdy spotykali się po kilkuletniej przerwie? Potrzebował poczuć cokolwiek..
Teraz jednak za wszelka cenę starał się utrzymać dystans i nie doprowadzać do sytuacji w której mógłby popełnić najmniejszy błąd. Chciał zacząć od nowa w rodzinnym miasteczku u boku swojej dziewczyny, która przez ostatnie miesiące potrzebowała go bardziej niż kiedykolwiek. Jej choroba sprawiła, że odrobinę spanikował, jednak przed powrotem do domu mocno przemyślał sobie wszystko i nie zamierzał popełniać tych samych błędów. Bez względu na to jak głośne podszepty będzie słyszał w swoim uchu.
Kiedy stał w drzwiach łazienki, nie słyszał nic. Swój wzrok utkwił na jej nagich ramionach, po których spływały kropelki wody. Dopiero po chwili usłyszał dzwoniące w jego głowie wyrzuty, które sprawiały, że przeklinał siebie i ojca, który dopuścił do tej sytuacji. Mógł przynajmniej go ostrzec, prawda? Półnaga, okryta przykrótkim ręcznikiem dziewczyna stała teraz w jego łazience. Dziewczyna dla której dwukrotnie stracił głowę.
Wystarczy tych żartów. Pytam drugi raz, co robisz w moim domu? Jak tu weszłaś? — ponowił pytanie, martwiąc się o to czy przypadkiem nie zostawił otwartych drzwi od domu, gdy pracował w ogrodzie. Pomimo widoków, które mu fundowała, zaniepokoił się jej obecnością - a przynajmniej wiedział, że tak należałoby zareagować. — Ubierz się, Ell. Gdyby zobaczyła cię teraz moja dziewczyna mogłaby uznać, że z sobą sypiamy, a ja miałbym spore kłopoty — dodał w końcu i stanął do niej bokiem, by odwrócić swój wzrok. Normalną reakcją byłoby zamknięcie drzwi w pierwszej kolejności, tymczasem on wciąż tu stał i dawał się wciągać w jej grę, która mogła dość mocno odbić się na jego związku. Widzieli się nago - dwukrotnie. Nie czuł paraliżującej go krępacji, choć nie ukrywał zdziwienia i tego, że stawiało go to w niekomfortowej sytuacji.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Gdy on potrzebował poczuć c o k o l w i e k, ona czuła aż za dużo – szczególnie patrząc na niego. Lubiła wspomnienia, w których się pojawiał. Łączyły się bowiem z ważnymi dla niej wydarzeniami. Ślub siostry, dzięki obecności Milo, okazał się zdecydowanie przyjemniejszy. Nieco inaczej wyglądała sytuacja, która miała miejsce na Dominikanie – cudowne miejsce, w którym wolność czuć w powietrzu, a dzika natura pobudza zmysły do spontanicznych decyzji i odważnych posunięć. Wspólna noc z pewnością była zmysłowa i drapieżna, za to jej konsekwencje… Ell nie wracała do tego. Udawała, że zabieg nigdy się nie wydarzył, a dzięki temu, że postanowiła zachować go w sekrecie przed wszystkimi – przed całym światem – było to zacznie łatwiejsze. Gdyby podzieliła się swoją tajemnicą, urealniłaby tę aborcję. Wolała udawać, że to był tylko zły sen. Koszmar, którego się pozbyła.
Przewróciła oczami, znudzona powtarzanymi przez niego frazesami. Na powrót zaplotła węzełek na ręczniku, upewniając się, że nie spadnie, choć sama nie miałaby nic przeciwko temu. Nie wstydziła się swojego ciała. Jednak, zamiast spełnić jego prośbę i ubrać się, wyjęła z kosmetyczki pachnący czekoladą balsam. — Przecież twojej dziewczyny tutaj nie ma — odparła, lekko wzruszając ramionami, jakby nieobecność Gypsy rozwiązywała wszystkie problemy. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal – podobno.
Ell nie wiedziała o chorobie partnerki Milo; prawdopodobnie w miasteczku pojawiały się pogłoski, jednak Donoghue zwykła takowe ignorować. Czy jednak zaczęłaby zachowywać się bardziej powściągliwie, gdyby znała prawdę? Zawsze była sobą; czasami, dla niektórych, mogło to stanowić problem.
— Drzwiami — odpowiedziała na jego pierwsze pytanie. — Wyglądasz na zestresowanego. Może powinieneś wziąć gorącą kąpiel? — zasugerowała troskliwie, ale nie zamierzała wychodzić z łazienki przedwcześnie, zbyt dobrze się bawiła. Przecież Milo mógłby wyskoczyć z roboczych ubrań i wejść pod prysznic, Ell z pewnością by mu w tym nie przeszkodziła! W międzyczasie otworzyła tubkę z balsamem. Uniosła nogę i oparła ją o szafeczkę, nie dbając o to, jak wysoko podciągnął się ręcznik. Wydobyła nieco kremu, rozsmarowała go między dłońmi i powoli zaczęła nanosić na skórę muśniętą słońcem.
— Pamiętasz mój problem z hydrauliką w domu? Okazało się, że miałeś rację, to coś poważnego. Remont zajmie dużo czasu, a ja lubię myć się w ciepłej wodzie. Twój tato był na tyle uprzejmy, że pozwolił mi korzystać z waszej łazienki — wyjaśniła swobodnie, zerkając na chłopaka, jednocześnie sunąc dłońmi wzdłuż nogi, od kostki aż po samo udo. — Chyba nie masz nic przeciwko? — spytała, odnosząc się do kąpieli, nie do tego, że odstawiała pokaz z kremowaniem ciała.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Obojgu udawanie wychodziło pierwszorzędnie, jednak nie zawsze mężczyzna podchodził do sprawy z takim luzem. Po obu wspólnie spędzonych nocach, brunet karcił się w myślach i z całego serca pragnął w magiczny sposób cofnąć czas by uniknąć dopuszczenia się zdrady. Nienawidził się za to i wielokrotnie odsuwał się od Gypsy, by sprowokować ją do odejścia, co na pewno mocno złagodziłoby jego wyrzuty sumienia. Każdego dnia, gdy na nią patrzył, czuł, że coś w nim pęka; czuł, że dłużej nie da rady dźwigać na swych barkach takiego sekretu i musi powiedzieć dziewczynie prawdę ale ta chwila nigdy nie nadeszła. Łatwiej było ją odtrącić aniżeli wyznać prawdę i pozwolić na to by znienawidziła go równie mocno co on sam.
Teraz może nie ale co gdyby wpadła z wizytą i zastałaby cię w samym ręczniku tuż obok mojej sypialni? Chcesz mnie wpędzić w tarapaty? — zapytał i pokręcił głową, czując wdzięczność za to, że Gypsy nie miała w zwyczaju wpadać do jego domu bez zapowiedzi. Takie sytuacje jednak się zdarzały - rzadko ale jednak. Wolał uniknąć konfrontacji dziewczyn i mało komfortowej atmosfery. Gdy Farnham nie było w pobliżu, Milo w obecności sąsiadki robił niewyobrażalnie głupie rzeczy i najwyraźniej Ell traktowała to jako szanse wartą wykorzystania.
Taki własnie miałem plan ale nie spodziewałem się pół nagiej sąsiadki w swojej łazience. Mam nadzieje, że nie zużyłaś całej ciepłej wody, bo ostatnie czego chce to nabawić się zapalenia płuc przez zimny prysznic — wyjaśnił, licząc na to, że będzie miał sposobność odświeżenia się w bieżącej wodzie. Pomimo kiepskiej aury pogodowej, pracował w ogrodzie w pocie czoła, więc pragnął czym prędzej rozgrzać odrobinę zziębnięte i tym samym spocone ciało by nie skończyć we własnym łóżku z temperaturą powyżej normy. Dziewczyna jednak ignorowała fakt, że gospodarz potrzebował skorzystać z własnego prysznica i w najlepsze skupiała się na pielęgnacji ciała po kąpieli, co doprowadzało go do szewskiej pasji - nie wiedział tylko czy to z powodu czekania aż wyjdzie czy kremu, który rozcierała dłońmi po swych udach.
Cały tata, zbawiciel całego ciała i udręczonych hydrauliką dusz — zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową. fairweather był przekonany, że jego staruszek minął się z powołaniem, bo zamiast prowadzenia rodzinnego zakładu kaletniczego, mógł otworzyć przytułek dla zabłąkanych osób. Uwielbiam pomagać innym, jednak niekiedy kosztem reszty domowników. Mógł przynajmniej omówić to z nim, prawda? W końcu znowu mieszkał pod tym dachem i miał jakieś prawo głosu. — To zależy. Możesz dokończyć to poza łazienką? Choćby w moim pokoju? W drodze wyjątku, oczywiście — odpowiedział, licząc na to, że przeniesienie się ze swą kosmetyczką i pozwoli mu na upragnioną kąpiel. Nie, nie zamierzał brać prysznica w jej obecności.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Prawda miała ogromną wadę – bywała okrutna. Ell nie uważała, by wyznanie dziewczynie wszystkich grzeszków, mogło pomóc. Z pewnością Milo odetchnąłby z ulgą, pozbywając się ciężaru zdrady, który dźwigał już dość długo, ale jednocześnie przelałby go na partnerkę, sprawiając jej przykrość lub łamiąc serce; co samo w sobie było ciekawym określeniem, z uwagi na to, że serce to mięsień, a jego złamać nie można. Wówczas oboje musieliby męczyć się z niewygodną prawdą, a to – co chyba nie do końca przeszkadzałoby Ell – prawdopodobnie zakończyłoby ich związek. Na szczęście nie miała zamiaru im pomagać lub celowo naprowadzać dziewczynę na swój trop. W końcu nie zależało jej na tym, by ich przyłapano.
— Nie zawracaj sobie tym pięknej głowy. Ja n i g d y nie wpadam w tarapaty, więc ciebie też zdołałabym obronić — zażartowała, ani przez moment nie będąc poważną. Milo próbował skłonić ją ku rozważniejszemu zachowaniu, ale to byłoby zupełnie do niej niepodobne. Mógł sobie darować moralizatorskie przemówienia, bo Ell i tak niewiele sobie z nich robiła.
— Kiedy zrobiłeś się taki delikatny? Zimna woda nie przeszkadzała ci podczas nocnych kąpieli w oceanie, a teraz? Nie bądź dziecinny — stwierdziła, wzdychając teatralnie.
Wzmiankę o ojcu zignorowała. Lubiła tego starszego pana, który dla świętego spokoju (czyli pozbycia się gadatliwej dziewczyny znad głowy) zrobiłby wiele; oddanie prysznica było drobnostką.
Natomiast słysząc jego prośbę, westchnęła i z wyraźnym niezadowoleniem zdjęła nogę z szafeczki i postawiła na ziemi, jednocześnie dłońmi poprawiając ręcznik. Spojrzała na chłopaka smutnym wzrokiem i pełna zawodu, ale z uniesioną brodą, wyszła z łazienki. W ciszy – co w jej przypadku było rzadkością.
Rozejrzała się po pokojach, ostatecznie odnajdując ten należący do Milo. Bywała w nim wcześniej, ale wiele lat temu, gdy jako młoda nastolatka biegała za swoją starszą siostrą i irytowała wszystkich jej znajomych. Przynajmniej to ostatnie się nie zmieniło. Pochyliła się nad jego łóżkiem i przejechała dłonią po pościeli. Zerknęła na kilka zdjęć ustawionych w różnych miejscach, po czym, chcąc kontynuować pielęgnację, zorientowała się, że nie wzięła z łazienki najważniejszego – balsamu. A może zrobiła to celowo? Tak czy inaczej, miała idealny powód, by przeszkodzić Milo w kąpieli. Na palcach przemknęła przez korytarz i modląc się, by nie zamknął drzwi na klucz, pociągnęła za klamkę, który od razu ustąpiła.
W łazience czuć było ciepło oraz unoszący się zapach męskich kosmetyków do mycia ciała. — Zostawiłam balsam na szafce — zakomunikowała, nie kryjąc „włamania”. — Skoro już tu jestem, może pomogę ci z umyciem pleców? Masz tak rozbudowane barki, że na pewno nie sięgasz sam — zaproponowała, w duchu pękając ze śmiechu. Cała sytuacja – choć zakrawała o zdradę – była dla Ell okazją do zabawy. Jeśli przy okazji udałoby się jej zwrócić na siebie uwagę chłopaka, tym lepiej dla niej. — To przyjacielska propozycja, nie myśl, że mam na ciebie chrapkę, Fairweather — dodała, drażniąc się z nim. Oczywiście, że miała chrapkę. Chętnie wpakowałaby mu się pod prysznic, gdyby nie to, że bała się zbyt gwałtownej reakcji. Niby nie była cierpliwą dziewczyną, ale wiedziała, kiedy zachować ostrożność.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Wcale nie zdołała go uspokoić ani przekonać do swoich zdolności związanych z unikaniem kłopotów. Nie robiło to na nim wrażenia, bo ich sytuacje znacznie różniły się od siebie — jej spokój ducha spowodowany był tym, że była niezależną singielką, która nie musiała przejmować się tym, że złamałaby komuś serce bądź też, że musiałaby żyć w kłamstwie przez następne długie lata. Nie bała się tego, że ktokolwiek mógłby ją przyłapać, bo nikt jej nie ograniczał.
Oboje wiemy, że palnęłabyś coś, co jedynie pogrążyłoby mnie przed Auden i musiałbym się gęsto tłumaczyć przez następny tydzień — westchnął ale po chwili uśmiechnął się rozbawiony. Cóż, taka była jej przypadłość — lubiła dużo mówić i często nie kontrolowała swego słowotoku. Po obu wspólnie spędzonych wieczorach miał ogromne obawy co do tego czy dziewczyna zdoła trzymać język za zębami i do dziś nie wiedział jak udało jej się nad tym zapanować. Najwyraźniej z tajemnicami radziła sobie znacznie lepiej, całe szczęście.
Domowa kabina prysznicowa nijak się ma do kąpieli w oceanie. Poza tym na Dominikanie nie musiałem harować w taka pogodę — wyjaśnił, bo dla niego były to dwie różne kwestie. Latem woda w oceanie była o stokroć przyjemniejsza niż ta lecąca ze słuchawki prysznicowej i przy wysokich temperaturach z ogromną chęcią pchał się do wody by móc schłodzić nagrzane słońcem ciało. Zresztą, nawet kąpiel w pobliskim przeręblu była przyjemniejsza. Udało mu się jednak zmusić dziewczynę do opuszczenia jego łazienki, więc gdy wychodząc zamknęła za sobą drzwi, zrzucił z siebie brudne ubrania i wszedł do kabiny, która zasunął przed odkręceniem wody. Kiedy poczuł przyjemne ciepło, odetchnął z ulgą i sięgnął po ulubiony żel by namydlić swoje ciało. Nawet nie usłyszał jak drzwi łazienkowe otwierają się, jednak donośny głos dziewczyny sprawił, że szybko zakręcił lejąca się z prysznica wodę i otworzył kabinę tak by móc wychylić z niej twarz.
Ja pierdole, Donoghue! — jęknął zrezygnowany i miał ochotę strzelić sobie w łeb. Przez otwarte drzwi zrobił się mały przewiew, więc mężczyzna poczuł nieprzyjemny chłód na swym wilgotnym ciele, a para zdawała się znikać ze szklanych szyb. — Bierz ten pieprzony balsam i wyjdź stąd. Jezu, żeby człowiek nie mógł wziąć spokojnie kąpieli we własnym domu — przetarł twarz i zaczesał mokre loki do tyłu. Doskonale wiedział, że dziewczyna robiła to wszystko specjalnie, jednak nie wiedział co właściwie chciała osiągnąć. Cóż, być może myślała, że skoro dwukrotnie nie zdołał jej się oprzeć, teraz także miała szanse go uwieść i to pod jego dachem. Odmówił jej po raz kolejny, jednak tym razem ręką wskazał jej drzwi wyjściowe. Gdy w końcu zastosowała się do jego prośby, Milo dokończył kąpiel i po paru minutach wycierał już swe ciało w bawełniany, grafitowy ręcznik. Owinął się nim szczelnie wokół bioder po czym dłonią przetarł zaparowane lustro i spsikał ciało dezodorantem. Brudne ubrania pozbierał i po wyjściu z łazienki, wrzucił je do kosza w niewielkiej pralni na parterze. Przekonany o tym, że pozostał w domu sam wrócił jednak na piętro i skierował się prosto do swej sypialni, gdzie po przekroczeniu progu znów zauważył sąsiadkę. Wciąż balsamowała nogi, którym z pewnością starczy nawilżenia na następny miesiąc.
Jestem pewny, że nakładanie balsamu nie zajmuje aż tyle czasu, więc wyjaśnij mi co właściwie próbujesz osiągnąć? Jeśli myślisz, że znów wylądujemy w łóżku bo odsłoniłaś trochę ciała to obawiam się, że się rozczarujesz — odparł i ignorując fakt, że wciąż przebywała w jego pokoju, podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej luźne, bawełniane spodenki.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Wkurzała ją jego niedostępność! Nie mogła pojąć, co się zmieniło, że nagle stał się taki oporny. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej nie dał się ponieść, ale skoro raz – a nawet dwukrotnie – przekroczyli granicę, mogli to zrobić ponownie. Dla niej to było oczywiste, ale Milo uparcie oponował, co tylko skłaniało Ell do większego wysiłku i wzmożonego kombinowania. A należało pamiętać, że Donoghue miała wybujałą wyobraźnię!
Na jego uśmiech, odpowiedziała zaczepnym przygryzieniem warg. Nie mogła zaprzeczyć – mówiła dużo i chętnie, ale jednocześnie potrafiła trzymać język za zębami, gdy tego wymagała sytuacja. Nie wkopałaby go przed dziewczyną! Wiedziała, że był w związku. Prawdopodobnie był też zakochany, ale ona nie zamierzała go ukraść, a jedynie pożyczyć. Czy to coś złego? Dlaczego Auden miała mieć go na wyłączność? To nudne.
— Zwiotczałeś — skomentowała, kręcąc przy tym głową z niesmakiem. Chłodna woda hartowała, a zdaniem Ell, Milo właśnie tego potrzebował.
Dała mu odrobinę prywatności, ale niezbyt wiele, by przypadkiem nie zapomniał o jej obecności. Wkradła się do łazienki, a gdy pochwyciła balsam, który był wymówką, usłyszała otwierające się drzwiczki kabiny. Momentalnie spojrzała w kierunku prysznica, zaciekawiona, co uda jej się dostrzec. Gdy Milo wychylił głowę, uśmiechnęła się z zadowoleniem. Jego mokre, skręcające się włosy ponętnie okalały jego twarz, ale grymas, który na niej ujrzała, zepsuł całe przedstawienie. — Poddaje się, nie krzycz — zapiszczała, udając, że przejęła się jego słowami. Podniosła przy tym ręce do góry, w geście uległości, nie zapominając o figlarnym uśmiechu. Zerknęła też na szybę, która po odparowaniu, zaczęła odsłaniać więcej, niż Milo chciałby, aby zobaczyła. Lecz gdy zatrzasnął drzwiczki kabiny, Ell wyszła. Co nie oznaczało, że odpuściła.
Wróciwszy do jego pokoju, rozgościła się na łóżku, nie dbając o to, jak ręcznik okalał jej ciało. Po kilkunastu minutach zaczęła się niecierpliwić. Zastanawiała się, jak długo można brać prysznic?! Nasmarowała ramiona, ale wróciła do nóg, gdy tylko usłyszała kroki na korytarzu.
— Myślę… — zaczęła, wstając z łóżka; na pościeli pozostało wyraźne odgniecenie i zapach czekoladowego balsamu. — Że mnie nie doceniasz, Fairweather — dokończyła, otulając go spojrzeniem. Niedokładnie wytarte ciało lśniło od kropel wody, które pozostawiały po sobie szklak wytyczający wypukłości jego mięśni. Chciała go dotknąć. Chciała go mieć. I irytowało ją to, że nie mogła dopiąć swego! — Ciii — mruknęła nagle, przykładając smukły palec do ust. — Ktoś idzie — stwierdziła, usłyszawszy dźwięk kroków. — Jeśli mają nas nakryć, to chociaż z tego skorzystajmy — wystąpiła z propozycją, po czym zagryzła wargę, powstrzymując śmiech, który cisnął się jej na usta z powodu wyrazu twarzy Milo. To był szok? Strach? A może niedowierzanie, że ktoś z pewnością się do nich zbliżał.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Problem polegał na tym, że wydarzyło się zbyt wiele i brunet nie chciał powielać swoich błędów, które doprowadziłyby do rozpadu jego związku i cierpienia Auden. Nie zasłużyła na to wszystko i czuł się potwornie z myślą, że dwa razy spędził noc z inną i to praktycznie pod jej nosem. Nie mógł cofnąć czasu, jednak starał się zapobiegać sytuacjom, które lata temu sprawiły, że stał się tak beznadziejnym partnerem. Wiedział, że aby tego dokonać, musiał trzymać swoją sąsiadkę na dystans i nie dać się złamać. Wierność nie była przecież żadnym wyczynem - nie gdy się kogoś kocha.
Więc o to tu chodzi? To dla ciebie jakieś chore wyzwanie? Kiedy zrozumiesz, że mam dziewczynę i nie jestem zainteresowany żadnym romansem na boku? To co wydarzyło się na ślubie i na Dominikanie nigdy nie powinno się wydarzyć i nie wydarzy. Nigdy — odparł, a na jego twarzy pojawił się grymas, świadczący o tym, że pieklił się coraz bardziej. Chciał postawić sprawę jasno i wiedział, że uprzejmością niczego nie osiągnie. Doprowadzała go do obłędu i czuł się cholernie sfrustrowany - zwłaszcza, kiedy wciąż paradowała przed nim w samym ręczniku. Dzielnie jednak ze sobą walczył i wierzył, że wytrwa. Zanim zdążył powiedzieć więcej i wciągnąć na siebie bawełniane szorty, usłyszał domykające się na dole drzwi i nawoływanie ojca. Spanikowany spojrzał na Ell, która nie zrobiła sobie z obecności jego ojca kompletnie nic. Ruszył w jej stronę, chwycił ją za ramie i pociągnął, kierując się w stronę dużej, dwuskrzydłowej szafy.
Bądź cicho i właź do szafy! — wycedził przez zęby i kiedy wepchnął ją siłą do środka, sam wcisnął się do niej, zamykając za sobą drzwi. Całe szczęście nie zdążył rozpakować wszystkich swoich toreb i w szafie było wystarczająco miejsca by pomieścić ich dwójkę. Przez szpary w drewnianych szczebelkach mieli podgląd na jego pokój ale mogli też w ten sposób łatwo się zdradzić przed starym Fairweatherem. Nie chciał nawet myśleć o tym jak bardzo ojciec byłby nim rozczarowany.
Wydaj z siebie choćby najcichszy dźwięk to przysięgam, że nie dożyjesz trzydziestych urodzin. I odsuń się od drzwiczek bo nas zauważy! — wyszeptał podirytowany i westchnął. W myslach modlił sie o to by ojciec ich nie znalazł i o to by ręcznik nie zsunął się z jego bioder, kiedy dziewczyna zaczęła wiercić się w ciasnej szafie.
Ell! Co ty robisz?! — wyszeptał, powstrzymując się z trudem przed ryknięciem na nią. Ocierała się o niego, a zapach jej wilgotnych włosów przyjemnie łaskotał go w nozdrza. — Przestań! Stój spokojnie! — dodał, czując, że jego męskość radzi sobie w tej patowej sytuacji znacznie gorzej. Nie potrafił nad tym zapanować i czuł się jak skończony idiota. Właściwie ciężko stwierdzić czy powiedział to do niej czy do swojego przyjaciela niżej,

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Trzeba przyznać, że Ell mu tego nie ułatwiała. Im Milo bardziej się opierał, tym większą miała ochotę przekonać się, czy ostatecznie zdoła go skusić. Prawdopodobnie myślał, że swoim zachowaniem ją zniechęca, ale ona tylko bardziej się nakręcała! Auden była przeszkodą, jednak Donoghue nie chciała całkowicie jej wykluczyć. Wystarczyło, by odsunęła się na bok zaledwie na kilka godzin (ewentualnie kilka dni), a później mogliby wrócić do swojej wielkiej miłości i celebrować ją w nieskończoność; lub póki Ell ponownie nie zatęskni za pięknie wyrzeźbionymi mięśniami Milo, które prężyły się pod jego skórą i zachęcały do dotyku.
— Nie cieszy cię to? Nie czujesz się wyjątkowo? W końcu nie każdy może pochwalić się takim powodzeniem — stwierdziła zaczepnie, całkowicie ignorując sedno jego wypowiedzi. Chciała mu pokazać, że powinien czuć dumę, że dziewczyna taka jak ona, jest nim wyraźnie z a i n t e r e s o w a n a. A on, zamiast zachować się, jak mężczyzna i skorzystać z oferty, odsuwał ją. Oj, to nie mogło skończyć się dobrze. Podobnie jak powrót ojca do domu, gdy półnadzy wędrowali między łazienką, a sypialnią.
Zrobiła duże oczy i o mało się nie roześmiała, gdy Milo wciągnął ją do szafy. Takiego rozwoju wydarzeń się nie spodziewała! Mogła żałować, że nie znalazła się z nim pod prysznicem, ale wnętrze szafy było równie ograniczające, przez co zmuszeni byli stać blisko siebie. Bardzo blisko.
Pokiwała głową, dając mu znać, że rozumie jego ostrzeżenie. Nie pisnęła, nie wypowiedziała choćby półsłówka, ale za to kręciła się, przeskakując z nogi na nogę, to poprawiając ręcznik lub wyginając się tak, by móc pomasować sobie odkryte ramię. Gdy ją zrugał, zrobiła minę niewiniątka, udając, że nie ma pojęcia, o co mu chodzi – przecież była cicho, jak mysz pod miotłą! To on ciągle mamrotał, robiąc przy tym hałas! Wtedy dźwięki kroków się nasiliły. Pan Fairweather musiał wejść na piętro. Pech chciał, że w tym samym momencie Ell zachciało się kichać! Musiała puścić ręcznik, by ścisnąć nos i powstrzymać głośny wybuch, a wtedy zsunął się z jej ciała, lądując na dnie szafy. Uśmiechnęła się rozkosznie, choć pewnie nie powinna. Minęła długa chwila, nim niezgrabnie pochyliła się, zahaczając przy tym naprężonego przyjaciela i podniosła zgubę. Niespiesznie okryła się, ale tylko z przodu. W szafie było za mało miejsca, żeby ponownie opleść ręcznikiem całe ciało.
— Strasznie tu gorąco — sapnęła, odsłaniając szyję. Starała się powachlować, ale stali tak blisko, że przez to muskała palcami skórę na jego klatce.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
To jakaś chora gra w której nie chce brać udziału. Nie cofnę dwóch nocy, które spędziliśmy razem ale to nigdy nie powinno się wydarzyć. Nie chce krzywdzić Auden, więc odpuść — jęknął ze zrezygnowaniem, nie chcąc wlec tego tematu w nieskończoność. Miał wrażenie, że jego wypowiedz była jasna i zrozumiała, jednak mimo to, dziewczyna stawiała się i za wszelką cenę pragnęła udowodnić mu, że nie potrafił dochować wierności swojej dziewczynie. Zrozumiał to już za pierwszym razem i naprawdę nie potrzebował ciągłego przypominania mu o błędach, których się dopuścił. Wcześniej, miał ją za dobra kumpele przez wgląd na to, że w czasach szkolnych trzymał się z jej starsza siostrą ale teraz, wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Czuł, że Donoghue pragnie mu teraz jedynie zaszkodzić. Nie czuł się w żaden sposób wyjątkowy ani doceniony; nie schlebiał mu fakt, że dziewczyna pragnęła wepchnąć mu się do łóżka bez względu na konsekwencje, jednak ona postrzegała to jako nie lada wyzwanie.
Nie uważał by ręcznik zsuwający się z jej ciała był kwestią przypadku. Wiedział już, że sąsiadka wykorzysta każdą okazje do tego by mu coś udowodnić i musiał przyznać, że powoli się jej bał. Nie wiedział do czego jeszcze mogłaby się posunąć ale wystarczającym dowodem jej szaleństwa był fakt, że pół naga wiła się przed nim w ciasnej szafie. Gdyby nie kręcący się po pokoju ojciec, wypchnąłby ją stąd i kazał spierdalać. Tak, to był dobry plan - przynajmniej dopóki nie miał możliwości go zrealizować.
Czuł jak jej nagie ciało dotyka jego wilgotnej od wody skóry i przez chwilę czuł, że jego serce pragnie wyrwać się z jego piersi. Oddychał ciężej, jednak starał się nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku, przynajmniej dopóki jego ojciec nie opuści jego pokoju. Utrudniał mu to fakt, że jego przyrodzenie unosiło się przy każdym jej ruchu i wysyłało jej sprzeczne sygnały, które mogłyby świadczyć o tym, że podobało mu się to co z nim robiła. Czuł cholerne zażenowanie i skrępowanie, dlatego cały spięty przymknął powieki i starał się skupić swe myśli na Auden, która całe szczęście nie miała w nawyku wpadać do jego domu bez zapowiedzi. Wtedy sprawy skomplikowałyby się jeszcze bardziej.
Gdy starszy mężczyzna opuścił jego pokój i zamknął za sobą drzwi, Milo pchnął drewniane drzwiczki i po cichu, przepchnął się by wydostać się z tej klaustrofobicznej puszki. Dopiero po chwili dostrzegł, że jego przyjaciel wciąż stał na baczność, dlatego jęknął cichutko i przeczesał palcami swoje ciemne loki. — Kurwa, to cię bawi? Chcesz być mój ojciec nakrył nas nagich w moim pokoju? Ubieraj się i wracaj do siebie. Znajdź sobie inny dom w którym będziesz mogła brać kąpiele — odparł podirytowany.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Nie spodobało jej się to, co powiedział; nie przejmowała się słowami dotyczącymi Auden, ale rozdrażniło ją to, że chciałby cofnąć czas i wymazać z przeszłości te dwie noce, które razem spędzili. To nie było miłe! Szczególnie że Ell z przyjemnością wspominała ich seks i nawet jego niespodziewane konsekwencje nie były w stanie zakłócić tamtych chwil. Jedynie początkowo, zaraz po wykonaniu testu ciążowego, czuła strach, a nawet przerażanie. Nie miała nikogo, z kim mogłaby o tym porozmawiać, bo nie chciała obciążać Hallie – która w tamtym momencie cieszyła się własną ciążą – decyzją o dokonaniu aborcji. Wszystkiemu musiała stawić czoła w pojedynkę. Ale przynajmniej teraz miała pewność, że nie potrzebowała nikogo, by radzić sobie z trudnymi problemami. — Palant — mruknęła, ale nie zasłoniła się szczelniej, wciąż nonszalancko trzymając przed sobą podniesiony ręcznik.
W milczeniu oczekiwała na wyjście pana Fairweathera, a gdy wreszcie zostali sami, bez oporów wyszła z szafy. Rozprostowała się, rozciągając ciało, a następnie odrzuciła ręcznik i nieskrępowana, zaczęła się ubierać – niespiesznie, jakby odgrywała przed chłopakiem odwrócony striptiz.
— Właściwie to tak, trochę mnie to bawi — rzuciła, wciągając na siebie bieliznę. Zahaczyła spojrzeniem o ręcznik, którym owinięty był Milo i uśmiechnęła się zwycięsko, widząc, jak bardzo był napięty. Lubieżnie oblizała wargi, zakładając stanik niepasujący do majtek. — Za to ty jesteś bardzo spięty. Poproś swoją dziewczynę, może przydałby wam się seks. Ale z rodzaju tych naprawdę dobrych, a nie na odwal się, odwróć i idź spać — podpowiedziała, bo tak nabrzmiała męskość musiała oznaczać, że dawno zbierana energia nie mogła znaleźć ujścia. Zabrała wzrok i zaczęła pakować swoje rzeczy. Gdy miała już wszystko, rozejrzała się jeszcze i posłała Milo pełen serdeczności uśmiech. Kusiło ją, ale przestała wodzić spojrzeniem po jego ciele.
— Do zobaczenia wkrótce, sąsiedzie — rzuciła. Przystanęła obok niego, gdy szła ku drzwiom i szybkim ruchem złożyła całusa na jego policzku. Zaśmiała się i wyszła z pokoju. Na dole wymieniła kilka słów z jego ojcem, a nawet poczęstowała się ciastkami, które przyniósł i ostatecznie wyszła, by wrócić do własnego domu.

Koniec.
milo fairweather
ODPOWIEDZ