koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
#11 ale bez butów

Alice miała problem. Właściwie to miała problemy w liczbie mnogiej. I nie wiedziała jak sobie z tym wszystkim poradzić. Z jednej strony był Greg i coraz bardziej napięta sytuacja w domu. Zaczynała się bać za każdym razem kiedy miała tam wejść. Dom wydawał się jakiś większy, jakiś bardziej... upiorny. I zimny. Mimo że jej sposób dekorowania wnętrz był bardzo ciepły i przytulny. Ale czuła się tak, jakby ten dom przestał być jej. Jakby nie była tam nagle mile widziana. I nie zmieniało się to odczucie nawet wtedy, kiedy akurat Greg wyjeżdżał do pracy. Tak było dzisiaj. Właściwie nie rozmawiali od kilku dni, mijali się, unikając rozmowy o tym, co się stało. A do tego wszystkiego Alice czuła się dziwnie po spotkaniu Jan, która... przypomniała jej o tej części jej własnej natury, o której zapomniała. Czy raczej którą po prostu wyparła. Cały ten czas szkolny, kiedy zrozumiała, że zakochuje się w dziewczynie, a potem.... a potem kiedy próbowała powiedzieć o tym swojemu tacie, a on zareagował wściekłością... no był dla niej czarna plamą. Zamazała to w swoich wspomnieniach, odsunęła jak najdalej od siebie, posłuchała jego słów i zapomniała, że to w ogóle jej się przydarzyło. A teraz czuła się winna, winna i skołowana. I dlatego nie mogła siedzieć w domu i nad tym rozmyślać.
Był już wieczór, więc wyszła na spacer. Zawsze o wiele lepiej się czuła otoczona naturą, niż w czterech ścianach, więc dość szybko jej nogi zaniosły ją w stronę plaży. Zdjęła buty i z sandałami w ręce przeszła przez wzniesienie, idąc szybko i żwawo, tak jakby miała w jakiś sposób uciec od swoich problemów. Wyszła zza kępy wysokich traw i zanim zauważyła, że idzie prosto na kogoś, już wpadła na Helen Goldsworthy! - Aj! - krzyknęła, ale było za późno, bo straciły równowagę, upadły na piasek w dziwnym pseudo objęciu, a następnie stoczyły się po wzniesieniu na tej części plaży! Alice wylądowała na kobiecie i potrzebowała chwili, żeby zorientować się co się stało! - Strasz... nie przepraszam - wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, odgarniając swoje włosy najpierw ze swojej twarzy, a potem... z twarzy kobiety. Dopiero teraz mogła na nią spojrzeć, w łagodnych promieniach zachodzącego słońca, które uwydatniały blask jej oczu - nic Ci się nie stało? - zapytała, zniżając głos do szeptu, zapominając, że chyba powinna teraz zejść z biednej kobiety...
sumienny żółwik
-
mechanik/właścicielka — Lorne Bay Mechanic
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarsza z rodzeństwa Goldsworthy. Szefuje w warsztacie, naprawia samochody, biega po Tingaree w towarzystwie dwóch psów i chętnie wdaje się w dyskusje, w które może wplatać swoje niestworzone teorie.
✶ 5 ✶
Helen z kolei problemów nie miała, a przynajmniej tak jej się przez większość czasu wydawało. Fakt, jej myśli nieraz zaprzątała kwestia pomieszczenia wszystkich swoich bliskich w przydomowym bunkrze w razie ewentualnej apokalipsy czy utrata najlepszej przyjaciółki, z którą kilka lat temu ożeniła się po pijaku w Vegas i rozwiodła się zaledwie rok później, permanentnie tą piękną przyjaźń niszcząc... ale tak ogólnie starała się raczej nie przejmować tego typu rzeczami, bo miała świadomość, że niektórzy ludzie mieli w życiu o wiele gorzej od niej i doświadczali prawdziwych tragedii. Zatem tak - zwykle wolała uważać swoje życie za względnie proste i bezproblemowe.
Rzadko bywała na plażach, bo od zawsze kojarzyły jej się raczej z leżeniem i nicnierobieniem, a ona tak nie potrafiła, stale musiała być w ruchu i robić coś przynajmniej pozornie produktywnego. Jeśli już w ostateczności się na plaże zapuszczała to tylko i wyłącznie żeby popływać, pobiegać lub urządzić długi spacer z psami. Dzisiaj padło na trzecią opcję, tyle że bez psów, bo po ostatniej ucieczce Nachosa miała jakieś dzikie schizy, że sytuacja się powtórzy, dlatego chwilowo wolała nie zapuszczać się ze zwierzakami nigdzie dalej, bo tutaj w razie czego mogłaby mieć większe trudności żeby je odnaleźć. Została więc sama ze swoimi myślami, dlatego zwyczajowo nie patrzyła dokąd idzie, zamiast tego tworząc sobie w głowie plan na kolejne ulepszenia w bunkrze, bo ostatnio Luke dał jej w tym temacie trochę do myślenia (za co pewnie dostał kolejną zniżkę na naprawę Mindy). Była tymi rozmyślaniami tak mocno pochłonięta, że kompletnie nie zauważyła kobiety, która pojawiła się nagle, zupełnie znikąd. Zanim Helenka zdążyła w ogóle zastanowić się, co się dzieje, już leciała w dół, staczając się po piaszczystym wzniesieniu - w dodatku nie ona jedna, ale dopiero, kiedy zatrzymały się na dole a pierwszy szok minął, zdołała dokładniej przyjrzeć się kobiecie.
- Nah... nic nie szkodzi - wymamrotała, wciąż lekko oszołomiona, a przez jej głowę mimowolnie przemknęła myśl, że cała sytuacja była niczym żywcem wyjęta z jakiejś głupiej komedii romantycznej. - Kilka tygodni na intensywnej terapii i będę jak nowonarodzona - zażartowała, posyłając uroczej nieznajomej rozbawiony uśmiech, który jasno i wyraźnie mówił, że nic się nie stało. Poza tym, że przeżyła lekki szok związany z nagłym upadkiem, wszystko było przecież w jak najlepszym porządku! - Ale będziesz musiała pomóc mi wytrzepać się z piasku - dodała, wciąż nieco niepoważnym tonem, choć tak właściwie ewentualną pomocą faktycznie by nie pogardziła! Piasek to zdecydowanie kolejny powód, dla którego tak rzadko spędzała czas na plaży - starsznie nie lubiła, kiedy wchodził jej we włosy czy ubrania, bo później zwykle przynosiła pół plaży do domu i próbowała pozbyć się tego przez kolejny tydzień.

alice underwood przepraszam, że czekałaś tak długo
koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
Problemy to w sumie rzecz niesamowicie względna. Dla jednych problemem są jakieś pozorne głupstwa, niewielkie zawirowania, a dla innych problemem jest dopiero prawdziwa życiowa katastrofa! Każdy patrzy na sprawę szalenie subiektywnie! A to, czy ktoś jest człowiekiem “szklanka jest do połowy pełna” czy “szklanka jest do połowy pusta” ma na to dodatkowy, ogromny wpływ. Oczywiście Alice była człowiekiem z pierwszej kategorii, dlatego tak łatwo przychodziło jej poszukiwanie plusów i wieczne usprawiedliwianie wszystkiego i wszystkich wymówkami, które tylko jej się nasunęły na myśl. A trzeba przyznać, że potrafiła być bardzo kreatywna. Tylko że… no nawet jej czasem kończyły się pomysły. I właśnie dlatego była taka zagubiona i przestawała sobie radzić z życiem. I najwyraźniej z funkcjonowaniem w przestrzeni publicznej, skoro paskudnie zaatakowała biedną Helen Goldsworthy !
- Ojej, ale mam nadzieję że nie szokowej, nie chciałabym cię na to narazić, a już na pewno nie Twoje włosy - zauważyła, zaskoczona jak łatwo przeszły z wpadnięcia na siebie do jakiejś rozmowy! - Nie ma sprawy, pozbędziemy się piasku co do ostatniej kruszyny, gwarantuję - dodała, unosząc brwi i uśmiechnęła się zawstydzona. - Jestem Alice - przedstawiła się jeszcze - tak jakbyś chciała wiedzieć, kto tak nagle na Ciebie wpada na plaży - dodała, ostrożnie się unosząc na rękach, a potem powoli schodząc z kobiety. - Ale ładnie Ci w tym piasku, wiesz? - dodała, zanim pomyślała, no ale Helen była ładna, plaża to też była ładna okolica, więc kobieta leżąca na plaży też się całkiem pięknie prezentowała! Oczywiście jak tylko to powiedziała, to zrobiło jej się głupio i nie wiedziała skąd się to wzięło! Bo cóż, przecież nie wpadnie na to, że Jan mogła w niej obudzić trochę więcej, niż tylko dawno pogrzebane wspomnienia z przeszłości...
sumienny żółwik
-
mechanik/właścicielka — Lorne Bay Mechanic
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarsza z rodzeństwa Goldsworthy. Szefuje w warsztacie, naprawia samochody, biega po Tingaree w towarzystwie dwóch psów i chętnie wdaje się w dyskusje, w które może wplatać swoje niestworzone teorie.
Helenka również zaliczała się raczej do kategorii optymistów, choć starała się przy tym zachować jako taki zdrowy rozsądek i podchodzić do życia w miarę realistycznie - tak, mówimy o tej samej Helence, która wierzyła w kosmitów i apokalipsę, czyli bardzo realne zagrożenia. Niejeden pewnie teatralnie przewróciłby oczami, słysząc zestawienie "Helen Goldsworthy" i "realizm" w jednym zdaniu, ale ona oczywiście miała to wszystko gdzieś, bo szkoda jej było życia na przejmowanie się opinią ludzi - jej zdaniem - głupszych od niej. Jeszcze przyjdą ją przepraszać, kiedy się okaże, że jej teorie jednak były prawdziwe, a przydomowy schron - dzieło jej życia - być może jest jedyną szansą na ratunek.
- Miło cię poznać, Alice. Teraz już wiem, na kogo powinnam uważać podczas spacerów po plaży - powiedziała, puszczając oczko, bo to oczywiście też nie było na poważnie. Goldsworthy miała po prostu taki styl bycia i dziewięćdziesiąt procent rzeczy, które mówiła, należało brać z dystansem. - Jestem Helen. - Wypadało, żeby również się przedstawiła, skoro sama znała już imię nieznajomej.
- Dziękuję. To może jednak go zostawię? - Przyjęła komplement z uśmiechem, bo raczej nie dostawała ich zbyt często. Pewnie nic w tym dziwnego skoro zdecydowaną większość czasu spędzała ubrudzona smarem, ubrana w stare, robocze ciuchy. To z pewnością nie wpływało zbyt korzystnie na jej wizerunek, choć zazwyczaj się tym nie przejmowała, bo wychodziła z założenia, że miejsce pracy to nie wybieg - a odkąd przejęła warsztat, pracowała dosyć dużo, więc zwykle nie prezentowała się zbyt wyjściowo.
- Wyjdę na wścibską, jeśli zapytam, dokąd tak się spieszyłaś? - zapytała, podnosząc się z piasku. Pewnie nie powinno jej to obchodzić, to nie była jej sprawa, ale chciała jakoś podtrzymać rozmowę, czym trochę zaskoczyła nawet samą siebie. Nie zaliczała się do osób, które szukają nowych znajomości, jeśli już wdawała się w dyskusję z kimś obcym to zazwyczaj dlatego, że postanawiała przemówić temu komuś do rozsądku i uświadomić w kwestii kolejnego wielkiego spisku. Tym razem jednak było inaczej. Helenka pewnie nie potrafiłaby powiedzieć dlaczego, ale nie chciała, żeby Alice tak po prostu odeszła sobie teraz w swoją stronę.

alice underwood
koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
Akurat akceptowanie wizji kosmitów było jak najbardziej realne. W końcu to bardzo naiwne myślenie, że jest tylko jedna zamieszkana przez życie ziemia w tak przeogromnym wszechświecie. Jest to na pewno trochę wizja przerażająca, ale.. no zakładanie, że jest tylko ziemia to głupota i tyle. Alice by się nawet nie zdziwiła, gdyby był jakiś kontakt z innymi światami, ukrywany przez różne agencje, żeby nie wzbudzać paniki, bo wiadomo jacy są ludzie.
A co do apokalipsy… biorąc pod uwagę jak bardzo człowiek wyniszcza planetę i ile asteroid krąży sobie po kosmosie, to też nie ma co zakładać, że jesteśmy super bezpieczni. Bo szit happens. A już była wielka zagłada ziemi i są na to dowody w postaci kraterów i wśród warstw kuli ziemskiej. Więc no, Helen Goldsworthy była jak najbardziej realistką w tym zakresie.
- Tak, zdecydowanie. Nawet są specjalne plakaty ostrzegające, ale czasami wiatr je złośliwie zrywa - skłamała, czy raczej zażartowała, żeby uciec jakoś od tej niezręczności, w którą je wpakowała! - Cześć Helen, mam nadzieję że nic ci nie złamałam? - zapytała z troska, bo w sumie nigdy nie wiadomo! Skoro ludzie potrafili skręcić sobie kostkę na prostej drodze albo złamać kość w stopie idąc to cóż.. różne może być!
- Tak, powinnaś, będziesz mogła mówić, że tak naprawdę jesteś Afrodytą i właśnie wyszłaś z morskiej piany… tylko zdążyłaś się już ubrać - zaproponowała, bo jakoś łatwiej się zawsze mówi o głupotach i bzdurach! A potem nieco się speszyła na jej kolejne pytanie.
- Nie, nie będziesz wścibska… ale właściwie to nie wiem, jakoś tak sama się przypadkiem rozpędziłam. Może szczęścia szukam - rzuciła, uznając że lepiej nie mówić jej prawdy o jej przykrym życiu.
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ