about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ev miał dzisiaj dość dużo szczęścia. Nie dość, że udało mu się pozamieniać dyżury tak żeby nie musiał spędzić kolejnych 12 godzin w szpitalu na podwójnej zmianie, to do tej pory nie mógł wyrzucić z pamięci tego przypadkowego spotkania w rezonansie. Wydawało mu się, że zdążył już poznać większość żeńskiej kadry w swoim miejscu pracy, a jednak ta zjawiskowa pani chirurg go zaskoczyła. Naprawdę musiał się mocno powstrzymywać żeby nie podskoczyć wiwatując: "Tak, gorąca z ciebie laska"; kiedy wreszcie wyciągnęli ją z maszyny. Chociaż było to robione na jej prośbę i kłóciło się z jego etyką, bo tak, wbrew temu, co niektórzy mówią, miał jej naprawdę dużo. Do tej pory chodziły za nim pewne... Nie, to nie były wyrzuty sumienia. Po prostu doktor Thornton oraz jej świadome omijanie szpitalnych reguł chodziło mu po głowie.
Chyba do tego stopnia, że po swoim dyżurze oraz krótkiej wizycie w domu dał się namówić znajomemu na wieczorną wizytę na plaży. Nie zrozumcie tego źle, tego Szkota nie trzeba było jakoś szczególnie namawiać do tego żeby wyskoczył na drinka. Dzisiaj po prostu tego nie przewidywał, lecz impreza nad oceanem brzmiała jak coś, czego nie chciał przegapić. W sumie czy Laurelle też nie wspominała coś o takim zdarzeniu? Może uda mu się nawet ją dojrzeć, jeśli mówili o tej samej imprezie. W końcu Lorne nie było aż taką dziurą żeby dwie takie imprezy nie mogły odbywać się równocześnie. Plaży było wystarczająco dużo.
Zanim jednak pomyślał chociażby o tym żeby zacząć szukać sobie jakiegoś towarzystwa udał się do baru sprawdzić czy barman w ogóle zna się na rzeczy, czy znów będzie musiał zostać przy whisky z lodem. Jak zawsze zamówił sobie Old Fashioned. Według niego drink był na tyle prosty, że jeśli facet za barem go spieprzy, nie ma co silić się na coś bardziej skomplikowanego. Tym razem był miło zaskoczony. Rzeczywiście smakowało jak drink, a nie whisky z plasterkiem pomarańczy. Dokańczając pierwszego i od razu zamawiając drugiego mógł w końcu rozejrzeć się po wydarzeniu. Na pewno znajdzie się jakaś chętna dusza, której brakuje towarzystwa.
Traf chciał, że kiedy się obrócił prawie wpadł na kobietę, którą chyba najchętniej chciał tutaj zobaczyć. Na szczęście udało mu się wyhamować zanim rozlał na nią drinka. Musiał się od razu do niej wesoło uśmiechnąć.
- Nie chciałaś poddać się rezonansowi, więc musiałem przepisać ci obserwację. Jakoś mój ordynator się do tego nie palił, więc wypadło na mnie. - rozłożył bezradnie ręce robiąc całkiem przekonującą minę świadczącą o tym, że naprawdę tego nie chciał - Skoro już tutaj jesteśmy... To co, dasz sobie postawić drinka? - uśmiechnął się szarmancko podnosząc dłoń żeby pokazać, że on już ma swojego.
Laurelle Thornton
Chyba do tego stopnia, że po swoim dyżurze oraz krótkiej wizycie w domu dał się namówić znajomemu na wieczorną wizytę na plaży. Nie zrozumcie tego źle, tego Szkota nie trzeba było jakoś szczególnie namawiać do tego żeby wyskoczył na drinka. Dzisiaj po prostu tego nie przewidywał, lecz impreza nad oceanem brzmiała jak coś, czego nie chciał przegapić. W sumie czy Laurelle też nie wspominała coś o takim zdarzeniu? Może uda mu się nawet ją dojrzeć, jeśli mówili o tej samej imprezie. W końcu Lorne nie było aż taką dziurą żeby dwie takie imprezy nie mogły odbywać się równocześnie. Plaży było wystarczająco dużo.
Zanim jednak pomyślał chociażby o tym żeby zacząć szukać sobie jakiegoś towarzystwa udał się do baru sprawdzić czy barman w ogóle zna się na rzeczy, czy znów będzie musiał zostać przy whisky z lodem. Jak zawsze zamówił sobie Old Fashioned. Według niego drink był na tyle prosty, że jeśli facet za barem go spieprzy, nie ma co silić się na coś bardziej skomplikowanego. Tym razem był miło zaskoczony. Rzeczywiście smakowało jak drink, a nie whisky z plasterkiem pomarańczy. Dokańczając pierwszego i od razu zamawiając drugiego mógł w końcu rozejrzeć się po wydarzeniu. Na pewno znajdzie się jakaś chętna dusza, której brakuje towarzystwa.
Traf chciał, że kiedy się obrócił prawie wpadł na kobietę, którą chyba najchętniej chciał tutaj zobaczyć. Na szczęście udało mu się wyhamować zanim rozlał na nią drinka. Musiał się od razu do niej wesoło uśmiechnąć.
- Nie chciałaś poddać się rezonansowi, więc musiałem przepisać ci obserwację. Jakoś mój ordynator się do tego nie palił, więc wypadło na mnie. - rozłożył bezradnie ręce robiąc całkiem przekonującą minę świadczącą o tym, że naprawdę tego nie chciał - Skoro już tutaj jesteśmy... To co, dasz sobie postawić drinka? - uśmiechnął się szarmancko podnosząc dłoń żeby pokazać, że on już ma swojego.
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Evander Gray
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To raczej normalne wśród lekarzy, że sami się diagnozowali i oczywiście, wiedzieli najlepiej. Chyba nikt nie wiedział ile trzeba być w tym zawodzie by dać sobie pomóc, tak naprawdę przez kogoś, kto się na tym zna. Na pewno kilka dekad. Dlatego podejście doktor Thornton w ogóle go nie dziwiło. Gdyby on sobie coś zrobił pewnie tylko jego były mentor mógłby go przekonać żeby rzeczywiście się zbadał, bo przecież miał po prostu siódmy zmysł do tego, czy ma krwiaka czy tylko wstrząśnienie prawda? Najciemniej zawsze pod latarnią, jak to mówią. Pojawiając się tutaj miał przynajmniej dobrą wymówkę żeby poddać kobietę obserwacji. Nie przyznałby się do tego tak łatwo, ale gdzieś tam w środku szczypał się za to, że tak łatwo jej odpuścił. Powinien ją chociaż przetrzymać na ten rezonans, całą resztę mógł jej odpuścić. Przecież to żaden inwazyjny zabieg, a jako lekarka powinna zacisnąć zęby i wynudzić się te trzydzieści minut. Nie musiała się nawet nudzić, skutecznie zająłby jej czas jakimiś anegdotami zza oceanu. Gadać akurat potrafił.
- Obserwacja. Tak. - pokiwał energicznie głową - Prześladowanie to dopiero wtedy gdybym miał jakieś niecne zamiary, jak podglądanie Cię pod prysznicem, czy w sypialni z pobliskiego drzewa. - uśmiechnął się rozbawiony wizją siebie wspinającego się na drzewo - Tutaj jest wszystko legalnie, na papierze, wszystko dla twojego dobra. Z resztą ja Cię nawet nie... - zamknął się na chwilę żeby dość mało subtelnie oblecieć ją wzrokiem i musiał przyznać, że w tej sukience wyglądała bardzo apetycznie - miał rację, świetna figura - Dobra, tego nie mogę powiedzieć. Nawet w żartach. To byłoby wierutne kłamstwo. - wyszczerzył się do niej rozbrajająco bo nie zamierzał sobie tak strzelić w stopę.
- Czyli mogę rozumieć, że nie jest to nasze ostatnie tego typu spotkanie? - uśmiechnął się filuternie zajmując miejsce obok niej.
Zdecydowanie nie miałby nic przeciwko żeby ta kawa, która nigdy się nie wydarzyła, zmieniła się w tego typu spotkania przy drinku. Najlepiej u niego w domu i ze śniadaniem na następny dzień. Lubił kobiety, które wiedziały, czego chciały i nie bały się tego mówić, ani tym bardziej po to sięgać, a miał przeczucie, że Laurelle właśnie taka jest. Już raz stanęła mu okoniem i po kilkunastu minutach uległ jej naciskom pomimo tego, że było to bardzo głupie z jego strony zwłaszcza, gdyby coś się rzeczywiście stało. Był teraz w pełni odpowiedzialny za jej stan zdrowia. Jeśli coś będzie nie tak szybko znajdą jego podpis w karcie.
- Tej pani na pewno, ale reszta baru musi sobie radzić sama. - sprostował szybko zanim chłopak weźmie to sobie do serca i wystawi mu na koniec wieczoru rachunek, który będzie go kosztował nadgodziny przez kolejny miesiąc - Evander. - ujął jej dłoń i jak nakazywała tradycja z jego rodzinnych stron ucałował wierzch nie spuszczając z niej oczu.
- Nie to żebyś w scrubsach wyglądała źle, bo miałem się za czym oglądać, ale w tym wydaniu wyglądasz powalająco. - uśmiechnął się znad swojego drinka.
Laurelle Thornton
- Obserwacja. Tak. - pokiwał energicznie głową - Prześladowanie to dopiero wtedy gdybym miał jakieś niecne zamiary, jak podglądanie Cię pod prysznicem, czy w sypialni z pobliskiego drzewa. - uśmiechnął się rozbawiony wizją siebie wspinającego się na drzewo - Tutaj jest wszystko legalnie, na papierze, wszystko dla twojego dobra. Z resztą ja Cię nawet nie... - zamknął się na chwilę żeby dość mało subtelnie oblecieć ją wzrokiem i musiał przyznać, że w tej sukience wyglądała bardzo apetycznie - miał rację, świetna figura - Dobra, tego nie mogę powiedzieć. Nawet w żartach. To byłoby wierutne kłamstwo. - wyszczerzył się do niej rozbrajająco bo nie zamierzał sobie tak strzelić w stopę.
- Czyli mogę rozumieć, że nie jest to nasze ostatnie tego typu spotkanie? - uśmiechnął się filuternie zajmując miejsce obok niej.
Zdecydowanie nie miałby nic przeciwko żeby ta kawa, która nigdy się nie wydarzyła, zmieniła się w tego typu spotkania przy drinku. Najlepiej u niego w domu i ze śniadaniem na następny dzień. Lubił kobiety, które wiedziały, czego chciały i nie bały się tego mówić, ani tym bardziej po to sięgać, a miał przeczucie, że Laurelle właśnie taka jest. Już raz stanęła mu okoniem i po kilkunastu minutach uległ jej naciskom pomimo tego, że było to bardzo głupie z jego strony zwłaszcza, gdyby coś się rzeczywiście stało. Był teraz w pełni odpowiedzialny za jej stan zdrowia. Jeśli coś będzie nie tak szybko znajdą jego podpis w karcie.
- Tej pani na pewno, ale reszta baru musi sobie radzić sama. - sprostował szybko zanim chłopak weźmie to sobie do serca i wystawi mu na koniec wieczoru rachunek, który będzie go kosztował nadgodziny przez kolejny miesiąc - Evander. - ujął jej dłoń i jak nakazywała tradycja z jego rodzinnych stron ucałował wierzch nie spuszczając z niej oczu.
- Nie to żebyś w scrubsach wyglądała źle, bo miałem się za czym oglądać, ale w tym wydaniu wyglądasz powalająco. - uśmiechnął się znad swojego drinka.
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Evander Gray
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Raczej oczywistym było, że nie przyszedł tutaj tylko dlatego, że była jego pacjentką. Troszczył się o swoich pacjentów, ale były pewne granice. Spędzał wystarczająco dużo godzin w szpitalu przy ich łóżkach, a później kartach. Doglądanie ich jeszcze poza szpitalem pozwoliłoby mu obsłużyć może jedną czwartą tego, co teraz przerabia. Jasne, dla niektórych mógłby robić wyjątki i teraz pozwalał Laurelle wierzyć, że właśnie takim jest. Nawet jeśli prawda była taka, że wykorzystał okazję żeby jeszcze raz się z nią spotkać. Mógłby ją podrywać w szpitalu, jednak tam zawsze będą w swoich fartuchach, skupieni na innych obowiązkach. Tutaj... Mogli po prostu być sobą. Może uda mu się oczarować ją na tyle żeby zdecydowała się dać mu szansę? Wydawało mu się, że na razie jest na dobrej drodze.
- Nie widzę innej możliwości, jak tylko wielki sukces. - uśmiechnął się do niej pewny swego - Tam, gdzie nie będziemy mogli znaleźć tematu do rozmowy, z pomocą przyjdzie nam alkohol. W okolicy nie ma żadnego pacjenta ani nagłego przypadku, który mógłby nam przeszkodzić Przynajmniej... - rozejrzał się po okolicy i cicho się zaśmiał - Na razie. - puścił jej oczko - Nie może nam się nie udać. - upił łyk swojego drinka wzruszając ramionami i nie spuszczając z niej wzroku.
Raczej nie był to alkohol, jeszcze za mało go spożył, ale im dłużej na nią patrzył tym bardziej mu się podobała. Chyba los się do niego uśmiechał podrzucając ją do tego nieszczęsnego rezonansu. Nawet jeśli trochę ją wtedy rozsierdził teraz miał szansę wszystko naprawić i nie zamierzał jej zmarnować. Ten zadziorny charakter też zaczynał mu się podobać.
- No wiesz co... - udał urażonego teatralnie wybałuszając oczy - Ale skoro tak mówisz nie wiesz jak dobrze te scrubsy opinają się na twoim tyle. - uśmiechnął się filuternie bez cienia wstydu - Niestety w mojej specjalizacji pacjentki nie tracą zbyt często ubrań, chyba, że do samego zabiegu. - wykrzywił usta jakby był z tego faktu niezadowolony - Ale założę się, że w jeansach też wyglądasz powalająco. Masz świetną figurę. - uśmiechnął się do niej szeroko zdecydowanie nie mając problemu by prawić jej te wszystkie komplementy.
Laurelle Thornton
- Nie widzę innej możliwości, jak tylko wielki sukces. - uśmiechnął się do niej pewny swego - Tam, gdzie nie będziemy mogli znaleźć tematu do rozmowy, z pomocą przyjdzie nam alkohol. W okolicy nie ma żadnego pacjenta ani nagłego przypadku, który mógłby nam przeszkodzić Przynajmniej... - rozejrzał się po okolicy i cicho się zaśmiał - Na razie. - puścił jej oczko - Nie może nam się nie udać. - upił łyk swojego drinka wzruszając ramionami i nie spuszczając z niej wzroku.
Raczej nie był to alkohol, jeszcze za mało go spożył, ale im dłużej na nią patrzył tym bardziej mu się podobała. Chyba los się do niego uśmiechał podrzucając ją do tego nieszczęsnego rezonansu. Nawet jeśli trochę ją wtedy rozsierdził teraz miał szansę wszystko naprawić i nie zamierzał jej zmarnować. Ten zadziorny charakter też zaczynał mu się podobać.
- No wiesz co... - udał urażonego teatralnie wybałuszając oczy - Ale skoro tak mówisz nie wiesz jak dobrze te scrubsy opinają się na twoim tyle. - uśmiechnął się filuternie bez cienia wstydu - Niestety w mojej specjalizacji pacjentki nie tracą zbyt często ubrań, chyba, że do samego zabiegu. - wykrzywił usta jakby był z tego faktu niezadowolony - Ale założę się, że w jeansach też wyglądasz powalająco. Masz świetną figurę. - uśmiechnął się do niej szeroko zdecydowanie nie mając problemu by prawić jej te wszystkie komplementy.
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Evander Gray
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Laurelle już od samego początku nie sprawiała wrażenia kobiety, która jest prosta w obsłudze. Jest chyba jedyną jego pacjentką, która swoją gadką coś wskórała. Właściwie nie tylko coś wskórała, a odwiodła go od zrobienia bardzo ważnego, z punktu medycyny, badania. W szpitalu mogą o nim krążyć różne plotki, ale na pewno nie takie, że jest konowałem. Może to naprawdę wyrzuty sumienia sprawiły, że pojawił się na tej imprezie żeby upewnić się, że wszystko w nią w porządku? Bo na pewno nie chodziło o to jak dobrze wyglądała w swoich scrubsach i tego jak bardzo ciekaw był jak wyglądała w innym ubraniu, albo tym bardziej bez. Gdzież tam. Był przecież bardzo przykładnym lekarzem, chirurgiem oraz człowiekiem. Nie przeszło by mu to przez myśl.
- A jeśli powiem, że wszystkie z powyższych? - uśmiechnął się do niej chytrze - Tylko, że twój numer już mam. Pamiętaj, oficjalnie jesteś moją pacjentką, więc to, co teraz robimy to etycznie nie, nie. - zaśmiał się cicho - Powiedźmy, że uznam dzisiejszy wieczór za sukces jeśli dasz się zaprosić do tańca i na koniec wieczoru dasz mi buziaka. - uśmiechnął się bez cienia wstydu.
Nigdy tak naprawdę nie zakładał, że będzie kolejne spotkanie. Pomimo całej swojej pewności siebie nie był naiwny. Tak naprawdę nie działał na kobiety jakoś super efektywnie. Może gdzieś tam głęboko w sobie tak naprawdę nie szukał sobie jeszcze nikogo innego i dlatego sabotował przyszłe związki? Nie miał tak dużo czasu by przetrawić to, co stało się na starym kontynencie. Dzisiaj jednak próbował. Postanowił nie rzucać sobie kłód pod nóg tymi tanimi podrywami i pokazać trochę więcej niż to, co ludzie widzą na co dzień w szpitalu. Może ta zadziorna pani chirurg była tego warta?
- Widzisz, dlatego wybrałem miejsce poza granicami szpitala. Tutaj nie ma za co zgłaszać do HRów. - uśmiechnął się zadziornie i pijąc swojego drinka dość ostentacyjnie wychylił się by zerknąć na jej tyłeczek - Moja pewność siebie? - szybko jednak wrócił do niej wzrokiem - Przede wszystkim z umiejętności doktor Thornton. Jeśli poczytasz kilka moich publikacji i trochę pogooglujesz przekonasz się, że jestem całkiem dobry w tym, co robię. Na pewno chciałabyś mnie mieć jako swojego lekarza. - uśmiechnął się do niej szeroko i całkiem szczerze.
Tym razem brakowało w nim tej arogancji i pewności siebie. To było raczej stwierdzenie faktu, bez żadnych niepotrzebnych przechwałek. Przez chwilę pokazał się jako normalny facet, chociaż nawet w szpitalu specjalnie nie zadziera nosa. Przemawiała przez niego pewność siebie podparta doświadczeniem, a nie pusta arogancja.
- Odbieram to jako znak, że po prostu muszę się bardziej postarać. - uśmiechnął się do niej wesoło delikatnie stukając się z nią szkłem - To co, myślisz, że ten uraz głowy jest na tyle poważny, że nie możesz ze mną zatańczyć? - zapytał kończąc swojego drinka i odkładając go na bar.
Laurelle Thornton
- A jeśli powiem, że wszystkie z powyższych? - uśmiechnął się do niej chytrze - Tylko, że twój numer już mam. Pamiętaj, oficjalnie jesteś moją pacjentką, więc to, co teraz robimy to etycznie nie, nie. - zaśmiał się cicho - Powiedźmy, że uznam dzisiejszy wieczór za sukces jeśli dasz się zaprosić do tańca i na koniec wieczoru dasz mi buziaka. - uśmiechnął się bez cienia wstydu.
Nigdy tak naprawdę nie zakładał, że będzie kolejne spotkanie. Pomimo całej swojej pewności siebie nie był naiwny. Tak naprawdę nie działał na kobiety jakoś super efektywnie. Może gdzieś tam głęboko w sobie tak naprawdę nie szukał sobie jeszcze nikogo innego i dlatego sabotował przyszłe związki? Nie miał tak dużo czasu by przetrawić to, co stało się na starym kontynencie. Dzisiaj jednak próbował. Postanowił nie rzucać sobie kłód pod nóg tymi tanimi podrywami i pokazać trochę więcej niż to, co ludzie widzą na co dzień w szpitalu. Może ta zadziorna pani chirurg była tego warta?
- Widzisz, dlatego wybrałem miejsce poza granicami szpitala. Tutaj nie ma za co zgłaszać do HRów. - uśmiechnął się zadziornie i pijąc swojego drinka dość ostentacyjnie wychylił się by zerknąć na jej tyłeczek - Moja pewność siebie? - szybko jednak wrócił do niej wzrokiem - Przede wszystkim z umiejętności doktor Thornton. Jeśli poczytasz kilka moich publikacji i trochę pogooglujesz przekonasz się, że jestem całkiem dobry w tym, co robię. Na pewno chciałabyś mnie mieć jako swojego lekarza. - uśmiechnął się do niej szeroko i całkiem szczerze.
Tym razem brakowało w nim tej arogancji i pewności siebie. To było raczej stwierdzenie faktu, bez żadnych niepotrzebnych przechwałek. Przez chwilę pokazał się jako normalny facet, chociaż nawet w szpitalu specjalnie nie zadziera nosa. Przemawiała przez niego pewność siebie podparta doświadczeniem, a nie pusta arogancja.
- Odbieram to jako znak, że po prostu muszę się bardziej postarać. - uśmiechnął się do niej wesoło delikatnie stukając się z nią szkłem - To co, myślisz, że ten uraz głowy jest na tyle poważny, że nie możesz ze mną zatańczyć? - zapytał kończąc swojego drinka i odkładając go na bar.
Laurelle Thornton