przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
010.

Ostatnie wydarzenia następujące po sobie z zawrotną prędkością sprawiały, że Harriet nie potrafiła znaleźć choćby odrobiny czasu, aby stworzyć plan; próbowała wodzić policjantów za nos, a w rozmowach z prokuratorem grać na zwłokę, ale ostatecznie poległa. Wstydziła się swojego postępowania. Wiedziała też, że kiedy wyzna prawdę, narazi się na ostrą krytykę ze strony własnej rodziny – w szczególności miała na myśli Tamarę – oraz ze strony rodziców Rhys’a, którzy już teraz obrzucali ją podejrzliwymi spojrzeniami oraz zachowywali chłodny dystans. Aż trudno jej było uwierzyć, że podejście do drugiego człowieka może zmienić się tak szybko nawet bez żadnej udowodnionej podstawy. Zaledwie przed chwilą była traktowana jak członek rodziny Headfordów, a teraz nie mogła oprzeć się wrażeniu, że stała się ich wrogiem oraz główną podejrzaną w sprawie o morderstwo. Broniła się najlepiej, jak potrafiła. Tłumaczyła, że nie ma nic wspólnego z zatrzymaniem pracy maszyn odpowiadających za wpompowywanie powietrza do płuc, że nie zabiła narzeczonego. Niestety wokół niej pojawiało się coraz więcej wątpliwości, które doprowadziły Harriet na skraj – musiała skoczyć. Dlatego opowiedziała o tym, jak naprawdę spędziła noc, w którą zmarł Rhys.
Wmieszanie w sprawę Nicholasa wiele zmieniło, ale wcale nie oznaczało końca postępowania. Za to Pemberton została pozbawiona możliwości decydowania za siebie – oczywiście nie na drodze sądowej; oficjalnie wciąż była wolnym człowiekiem – ale wynajęty prawnik dobitnie z a s u g e r o w a ł, by od tej pory bezwzględnie słuchała jego wskazówek. Nawet wybór ciemnej sukienki podyktowany był przez prawnika, który skutecznie pozbawiał Harriet środków do życia oraz oszczędności zgromadzonych przez rodziców dziewczyny. Niestety wystarczyło jedno ostrze spojrzenie mężczyzny, który nie rozstawał się z teczką oraz krawatem, by wiedziała, że nawet ją wybrała niewłaściwie – sukienka na pewno była niewystarczająco skromna, zbyt dużo odsłaniała, była za czysta lub za bardzo wyprasowana. Cholera wie!
Po rozmowie, która toczyła się w znacznej mierze między prawnikami, a na której Harriet musiała być obecna, wyszła z komisariatu, licząc na to, że przesłuchanie Nicholasa – o którym dowiedziała się dzięki swojemu pełnomocnikowi – nie zdążyło się skończyć. Czekała dwadzieścia minut, powoli tracąc nadzieję, kiedy wreszcie go zobaczyła. Posłała mu najlepszy uśmiech, na jaki obecnie było ją stać i podeszła do niego nieśpiesznie.
— Naprawdę nie chciałam cię w to mieszać, przepraszam — z biegu zaserwowała mu porcję przeprosin, wiedząc, że wpakowała go w coś, czego częścią nikt nie chciałby się stać. — Po prostu nie miałam już innego wyjścia — dodała, bezradnie unosząc ramiona.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
06.

Śmierć Rhysa wciąż odbijała się na mężczyźnie rykoszetem - po raz kolejny stracił kobietę, którą kochał i został wplątany w to całe zamieszanie wokół odłączonego respiratora. Nie sądził, że Pemberton będzie skłonna przyznać się przed policją i bliskimi do zdrady oraz tego, że kiedy jej narzeczony leżał w śpiączce, ona turlała się w jego pościeli. Początkowo sam zaoferował, że zgłosi się na komendę i wyzna prawdę by dać dziewczynie potrzebne alibi na noc kiedy odłączono Rhysa od sprzętu, jednak nie chciał tego robić bez jej zgody. Musiała uprzątnąć swój bałagan i całkowicie to rozumiał, jednak czy warto było skazywać się na więzienie przez tajemnice w której żadne z nich nie chciało już żyć?
Kiedy dostał pismo w sprawie stawiennictwa w jednostce, wiedział już, że dziewczyna postanowiła opowiedzieć całą historię i wplątać go w ten cholerny trójkąt miłosny, Nie chciał by ktokolwiek pomyślał, że mógł mieć motyw do zabicia byłego narzeczonego Harriet i uchodzić za zazdrosnego kochanka. Żadne z nich nie było by skłonne do morderstwa - nawet w imię miłości. Stawił się na miejscu o wskazanej godzinie i zajął miejsce na plastikowym siedzeniu tuż pod salą przesłuchań. Nie raz miał do czynienia z policją, jednak teraz wisiało na nim oskarżenie za zabójstwo z premedytacją. Nie chciał ponosić kary za coś czego nie zrobił, a tym samy pragnął oczyścić imię brunetki. Zaczął się w końcu stresować, więc wiercił się na siedzeniu i zerkał na zegar, którego wskazówki wskazywały już dziesięć minut po czasie. W końcu funkcjonariusz w ciemnym uniformie wyszedł na korytarz i wywołał jego imię, więc podniósł się, wypuścił nerwowo powietrze z ust i podążył za nim do pokoju.
Po około trzydziestu minutach, mężczyzna opuścił salę przesłuchań i skierował się na schody prowadzące na parter. W jego głowie przewijały się skrawki odbytej rozmowy i wszystkich zadanych mu pytań, jednak nie potrafił ich odtworzyć. Miał dziurę, która pochłonęła ostatnie pół godziny. Pragnął jak najszybciej opuścić to miejsce i nigdy więcej tu nie wracać; cenił sobie wolność i za żadne skarby nie zamierzał tego oddawać. Nie zabił Headforda i wiedział, że osoba odpowiedzialna za zabójstwo wciąż chodziła na wolności. kto wie, może ten ktoś pragnął nawet zrzucić winę na niego i Harriet? Kiedy wyszedł na zewnątrz przez ciężkie, szklane drzwi, dostrzegł przy schodach Pemberton, która niemalże od razu dobiegła d niego przejęta.
To nic, postąpiłaś właściwie — odpowiedział jej zduszonym uśmiechem i sięgnął do kieszeni spodni po telefon by zerknąć na godzinę. Miał wrażenie, że spędził w tej sali co najmniej godzinę. — Wiem, że nie chciałaś mówić o nas rodzinie i policji ale to było jedyne, rozsądne wyjście. Teraz mogą co najwyżej powiedzieć, że nie dochowałaś wierności narzeczonemu przed wypadkiem oraz w momencie gdy leżał w śpiączce ale nikt nie nazwie cię morderczynią. To najważniejsze — dodał i westchnął ciężko, licząc na to, że sam wyjdzie z tej sytuacji bronną ręką.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Powinna była zrobić to znacznie wcześniej, powinna była powiedzieć prawdę i przyjąć na siebie nieprzyjemne konsekwencje związane z dopuszczeniem się zdrady. Wtedy – zanim zaczęto węszyć wokół śmierci Headforda – wydawało się to dla niej ogromnym wyzwaniem. Nie spodziewała się, że mogło stać się jeszcze większym. Obawiała się nienawistnych spojrzeń oraz niewybrednych komentarzy ze strony bliskich narzeczonego. Dopiero teraz, gdy sprawa znacznie się skomplikowała, dostrzegała, jaka była wówczas głupia! Zatajone informacje mogły obecnie zaszkodzić nie tylko jej, ale dodatkowo przyczynić się do skierowania podejrzeń w stronę Nicholasa, za co mogła obwiniać wyłącznie siebie. Postąpiła niewłaściwie, ale skąd, do cholery, mogła wiedzieć, że nawet zza grobu, Rhys będzie mącił w jej życiu, które naprawdę starała się poukładać.
Tak naprawdę powinna tylko jedno – dać sobie spokój z rozważaniami tego typu. Niewiele mogły zmienić, a z ich powodu jedynie pogrążała się w coraz większym przygnębieniu.
— Szkoda tylko, że zdecydowałam się na to tak późno — mruknęła, ale nie zamierzała tego roztrząsać. Przede wszystkim chciała odetchnąć, rozluźnić się, dlatego machnęła ręką, chcąc odgonić dręczące kwestie. Zerknęła przy tym na Nicholasa, który wpatrywał się w ekran telefonu. Czyżby czekał na jakąś wiadomość? Lekko pokręciła głową, by otrząsnąć się ze wszelkich wyobrażeń o tym, kim mogła być osoba po drugiej stronie. Kobietą? Przyjacielem? Kimś z rodziny? Szlag! Uśmiechnęła się lekko, udając, że w ogóle tego nie dostrzegła. Nie potrafiła ocenić, co tak właściwe łączyło ich na ten moment. Obawiała się, że niewiele. Ile zawodów mężczyzna mógł znieść, zanim ostatecznie odwróci się do niej placami? Gdyby wcześniej wykazała się odwagą, teraz mogłaby wpaść mu w ramiona, zamiast stać sztywno i przyglądać mu się z zachowaniem dystansu. — Ojciec mnie wspiera. Szepnął mi nawet do ucha, że nigdy nie przepadał za Rhysem — rzuciła, bo była to jedna z tych niewielu informacji, które niewątpliwie poprawiły jej nastrój. — Matka ma inne zdanie na ten temat. Powiedzmy, że nie oczekuję od niej prezentu z okazji dnia dziecka — dodała, obojętnie wzruszając ramionami. Zachowała lekko sarkastyczny ton głosu, ale mimo wielu kłótni, do jakich dochodziło między nią a Tamarą na przestrzeni ostatnich miesięcy, Harriet brakowało wsparcia, jakiego udzielić może wyłącznie matka. Oczywiście miała po swojej stronie wiele osób, ale żadna z nich, mimo ogromniej otwartości serca, nie mogła zastąpić uścisku matczynych ramion. Z drugiej strony była dorosłą kobietą, która przez większość życia robiła wszystko, by wyrwać się spod kontroli opiekuńczych rodziców, a teraz - o ironio - niczego nie pragnęła tak bardzo, jak tego, by pomogli jej naprostować popełnione błędy.
— Chciałam się upewnić, że wszystko w porządku. Przekonałam się, że potrafią być nieprzyjemni. Szczególnie ten łysiejący gość z prokuratury — powiedziała, lekko się przy tym uśmiechając. Nie było łatwo przejść do porządku dziennego, kiedy co kilka dni odwiedzało się komisariat, jednak z drugiej strony, teraz znacznie bardziej niż wcześniej potrzebowali powiewu normalności.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Powinna ale nie zrobiła. Sam nie roztrząsał tego dłużej aniżeli musiał, bo wychodził z założenia, że jeśli mleko się rozlało to ilekroć by nie próbowała - nie cofnie czasu. Musieli mierzyć z teraźniejszymi wyzwaniami i zadbać o to by oczyszczono ich z wszelkich zarzutów. Na ten moment żadnych mężczyźnie nie postawiono ale obawiał się, że za jakiś czas, sytuacja może się zmienić. Niekoniecznie na lepsze.
Harriet, lepiej późno niż wcale. Nie chciałabyś chyba uciekać przed tym w nieskończoność? — zapytał odrobinę sarkastycznie, bo przecież od tego zależała trzymana w tajemnicy relacja. Doskonale wiedziała jak bardzo męczyły go te kłamstwa i jasne było, że dopóki nie zmierzy się z bliskimi i nie wyzna im całej prawdy, nie będą mieli u swego boku żadnej przyszłości. Nicholas pragnął być dla niej kimś więcej aniżeli tajemnicą i nie chciał by umykała z jego ramion za każdym razem gdy robiło się ciężko.
Czy teraz, gdy znów stali twarzą w twarz, mężczyzna żałował tego co zaszło między nim a Jamie? Nie, w gruncie rzeczy był z siebie cholernie dumny. Nie czuł się w żaden sposób zależny od Harriet, która pojawiała się i równie szybko znikała z jego życia ale to nie dlatego uniknął wyrzutów sumienia. Nie chciał być uwikłany w kolejną, czysto fizyczną relacje, która miała na celu jedynie naprawić jego zbolałe serce. Nie chciał po raz kolejny wykorzystywać Fitzgerald, która znaczyła dla niego więcej aniżeli dama do towarzystwa - zwłaszcza, że swoje serce oddał innej, ciągle nieobecnej kobiecie. Szybko zdał sobie sprawę, że niezobowiązująca noc z przemiłą dziewczyną to nie to czego obecnie w życiu potrzebował.
Przejdzie im, zobaczysz. Na pewno nie wierzą w to, że byłabyś zdolna zamordować własnego narzeczonego. Zresztą nawet muchy byś nie skrzywdziła, to przecież jakiś obłęd — pokręcił głową, próbując poukładać sobie w głowie fakt, że właśnie w tym celu dziś go przesłuchiwano. Chcieli obarczyć winą niczemu winną dziewczynę. — Twoi rodzice bardzo cię kochają, wiem to — dodał i uniósł kąciki ust ku górze. Wciąż pamiętał wspólnie spędzone chwile z jej matką gdy Harriet leżała w szpitalu. Kobieta zadręczała się, wylewała morze łez i godzinami modliła się w kapliczce. Chciała by jej dziecko ozdrowiało. Może dziewczyna podjęła kilka niewłaściwych decyzji w życiu ale to na pewno w żaden sposób jej nie skreślało w oczach matki. Tamara była bez wątpienia wymagająca matką ale kochała swoją córkę. — To nic, naprawdę. Teraz zadawali jedynie pytania ale będzie gorzej jeśli sprawy się skomplikują i nie znają osoby za to odpowiedzialnej. Łatwo przypiąć mi łatkę czarnoskórego kochanka, który z zazdrości zabija białego, porządnego obywatela — wzruszył ramionami i spuścił wzrok. Za dobrze znał te realia i wiedział jak mogło się to skończyć. Nie tracił jednak przed wcześnie nadziei i jedyne o co się martwił to stojąca przed nim dziewczyna. Czy byłby w stanie wziąć na siebie winę by ją uchronić? Sam ba się tego, że tak.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
To nie był pierwszy raz, gdy zdecydowała się na ucieczkę. Przez te wszystkie lata wmawiała sobie, że prześladowały ją nieszczęścia, a tak naprawdę chowała głowę w piasek. Marzyła o swoim miejscu, o stworzeniu produktu, który zostanie doceniony przez klientów. Chciała zarabiać, być podziwiana i czuć dumę ze swojego przedsięwzięcia. Jednakże, zanim – cudem – wybłagała kredyt niezbędny do podnajęcia budynku pod pensjonat, zdążyła wpaść na wiele min! Próbowała rozkręcać nietypowe biznesy, ale nie dawała rady wstrzelić się w potrzeby mieszkańców. Za każdym razem, gdy robiło się ciężko, zwijała interes. Ani razu nie spróbowała przedrzeć się przez trudności. Po prostu uciekała. Tylko że wtedy nie nazwałaby tego w taki sposób. Właściwie w dalszym ciągu nie dostrzegała, że niestawianie czoła problemom było jedną z największych wad, jakie miała. Za to doskonale radziła sobie z usprawiedliwianiem swoich wybryków. — Oczywiście, że nie. Po prostu miałam nadzieję, że kiedy już wszystko wyznam, poczuję się wolna i będzie łatwiej — odparła, ale dziwnym trafem nie potrafiła przy tym spojrzeć mu w oczy. — Wcale nie jest łatwiej — dopowiedziała, choć Nicholas pewnie zdążył się domyślić, że dokładnie to usłyszy. Byłoby inaczej, gdyby mogła go dotknąć, przytulić. Samo to byłoby dla niej ogromnym wsparciem. Pozostawało pytanie, czy miała prawo o to wsparcie zabiegać? Podejrzewała, że po tym wszystkim, co przez nią przeszedł, to ona powinna wykonać następny krok. Tylko jaki?
Nie on pierwszy szukał pociechy i zapomnienia w czyichś ramionach. Czy kogoś tym krzywdził? Z pewnością. I to więcej niż jedną osobę. Pomylił się, popełnił błąd. Harriet również takowe popełniała. Z tą różnicą, że w jej przypadku błąd zmienił się w silne uczucie, z którego nie chciała zrezygnować. W tym momencie jeszcze tego nie wiedziała, ale sekrety, których tak długo strzegła, stały się tajemnicami, za które będzie musiała zapłacić. Wszystko ma swoją cenę. A ona – naiwna – myślała, że uregulowała długi.
Ze zmieszaniem wsłuchiwała się w zapewnienia dotyczące rodziców. Kochali ją bezwarunkowo, co było domeną wszystkich rodziców. Ale jednocześnie w ogromnym stopniu zawiodła ich oczekiwania, a przede wszystkim nadwyrężyła ich zaufania. Nie czuła się z tym dobrze. — Obłęd to dobre określenie, ale trochę mnie przeceniasz. Zabiłam w życiu niejedną muchę. I sporo pająków — spróbowała zażartować, bo choć sytuacja była niewesoła, miała serdecznie dość iście pogrzebowego nastroju, który wlókł się za nią od przeszło dwóch tygodni.
— Dlatego starałam się cię nie mieszać. Wiedziałam, wiedziałam, że prędzej czy później ktoś rzuci takim kretyńskim oskarżeniem. Prokurator nie wydaje się być rasistą, ale niektórzy policjanci patrzą na nas z góry. Na mnie i na rodziców — odparła, wściekła na samą myśl o tym, że ludziom przychodzą do głowy podobne bzdury. Kierowani uprzedzeniami byli w stanie wymyślić każde głupstwo, byle tylko podeprzeć swoje chore teorie. — Poza tym, Nick, zawsze byłeś dla mnie kimś więcej niż kochankiem — dodała, spoglądając na niego. Zrobiła krok w jego stronę i chwyciła go za rękę, nie będąc pewną, czy chce ten sposób udzielić mu wsparcia, czy pokazać, że mówi prawdę. — Jesteś dla mnie kimś więcej — rzuciła stanowczo, zaskakując samą siebie takim posunięciem. Przesunęła palcem po jego dłoni i uśmiechnęła się blado, niepewnie. — Ja wiem, że dużo się dzieje, że ciągną się za mną problemy, ale będę tu gdybyś chciał… albo potrzebował…

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Mężczyźnie można było wiele zarzucić - był lekkomyślny, arogancki i niekiedy dumny jak paw ale nie był tchórzem. W życiu spotkało go wiele niesprawiedliwości losu, jednak każdej jednej stawiał czoło z oporem. Po śmierci matki nie miał czasu na przepracowanie straty i bólu, skupiając się przede wszystkim na młodszej siostrze i ojcu, któremu pomagał w domu. Starał się robić wszystko by dziewczyna skończyła szkołę z najlepszymi wynikami i dostała się na wymarzone studia, kiedy tak naprawdę sam nie miał nikogo, kto z podobną troską zadbałby o niego. Brał odpowiedzialność za swoją rodzinę, pracował w miejscu, które dziś napawało go wstydem i żył, jakoś. Drugim przykładem była ciąża Melis, która kategorycznie pokrzyżowała mężczyźnie plany i zmusiła go do przedwczesnego planowania rodziny. Nie był gotów na dziecko i nie był dumny ze swojego zachowania ale nigdy nie porzucił Melis i nie porzuciłby własnej rodziny przez tchórzostwo, które byłoby chyba najprostszą wymówką. Teraz, kiedy mógł stać się podejrzanym o morderstwo także nie panikował za w czasu - wiedział, że tylko spokój i prawda mogą uchronić jego oraz Harriet przez niesłusznym skazaniem ale to wcale nie było proste. Sama wizyta na komisariacie była nieprzyjemnym doświadczeniem, a do tego musiał odpowiadać na te wszystkie niewygodne pytania, co jedynie pogarszało jego sytuacje. Nie był więc tchórzem ani mordercą, tego się trzymał.
Póki co nie ale kiedy cała sprawa się wyjaśni, a cały ten kurz opadnie, będziesz wolna i zrobisz co zechcesz — odpowiedział, darując sobie wzmiankę o tym, że będą w końcu mogli być razem. Czy to aby prawda? Czy mogli tak po prostu wrócić do poranka, który przerwała im wieść o śmierci Rhysa? Brunet sam już nie wiedział czego właściwie mógł się spodziewać po dziewczynie i czego oczekiwała. Poniekąd wiedział, że potrzebowała czasu i musiała przebrnąć przez tą sprawę o domniemane morderstwo ale sam nie był pewien czy chciał poświęcić kolejne miesiące na wyczekiwaniu czegoś, co mogło przecież nigdy nie nadejść. Kilka deklaracji rzuconych pod wpływem chwili, nie gwarantowało przecież niczego i przecież niejednokrotnie się o tym przekonał. Niekiedy seks powinien pozostać tylko seksem - bez udziwnień i komplikacji.
Rzadko kiedy dziecko spełniało oczekiwania rodziców. Każdy pragnął podążać własną ścieżką i uczyć się tym samym na własnych błędach ale przecież wcale to o nas źle nie świadczyło. Rodzina zawsze chciała dla nas jak najlepiej i niekiedy nieświadomie zrzucała na nasze barki szereg własnych wymagań, które jak wierzyła miały nam pomóc w dorastaniu i uniknięcia ich własnych błędów. Wierzył, że podobnie było z Tamarą, która usilnie starała się ukierunkować życie córki, nie zdając sobie sprawy z jej pragnień i tego jak bardzo ją przy tym raniła. — Cholera, tylko nie wspominaj o tym podczas kolejnego przesłuchania. Jeśli dojdzie do oskarżeń i rozprawy sądowej będziesz musiała dopuścić się krzywoprzysięstwa — zażartował, wierząc w to, że żadne z nich nie znajdzie się w tak kiepskim położeniu. Starał się uśmiechać, żartować i trzymać pozytywnych myśli, jednak nie zawsze było to tak łatwe jak teraz. Kiedy wracał do pustego domu, patrzył tempo w ekran telewizora, ogarniał go strach i cała masa mrocznych scenariuszy, które nie pozwalały mu zmrużyć oka ale w jej obecności, nie opuszczało go wrażenie, że wszystko się ułoży. Wierzył w sprawiedliwość.
Zawsze patrzy się na nas z góry — westchnął i pokręcił głową, czując pewnego rodzaju przyzwyczajenie. Nie był w stanie zliczyć sytuacji w których kolor skóry zadecydował o niewłaściwym osądzie względem jego rodziny. Takie były realia i niestety niezależnie od tego na jakim kontynencie się znajdowali, zawsze trafią się ludzie, którzy traktowali ich jak gorszych od reszty. Nicholas bardzo się wtedy pieklił i godność nie pozwalał mu przechodzić obok takich sytuacji obojętnie.
Wiem ale teraz nie ma to większego znaczenia. Mamy spore kłopoty i jesteśmy pod ciągłą obserwacją, więc nie chce pogarszać sytuacji. Poza tym nie wiem dokąd miało by nas to doprowadzić, bo nieustannie opowiadasz mi o tym ile dla ciebie znaczę a potem po prostu znikasz — odparł i pogładził jej delikatną dłoń opuszkami palców. Po kilku sekundach jednak uwolnił się z uścisku i wcisnął dłonie do kieszeni spodni, spoglądając w stronę komisariatu. Nie był pewien czy okazywanie sobie choć grama czułości w tym miejscu była dobrym pomysłem, a poza tym nie chciał po raz kolejny utknąć. Nie potrzebował kolejnej rozmowy o uczuciach. — Ty też wiesz co do ciebie czuje ale cholernie męczy mnie to, że nawet nie wiem kim dla siebie jesteśmy. Za każdym razem gdy pozwalasz mi wierzyć w to, że mamy szanse, cos się pierdoli i cię tracę. Nie wiem jak wiele jestem jeszcze w stanie znieść — dodał i spojrzał w jej oczy.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy Harriet zmieniła się w beznadziejną przyjaciółkę – wobec wszystkich zmartwień, które bezustannie atakowały jej osobistą przestrzeń, przestała pamiętać o innych. Oczy przykryła klapkami, które skutecznie utrudniały jej wsłuchiwanie się w potrzeby ludzi dookoła siebie. Zawsze potrafiła znaleźć złoty środek; do tej pory nie stawiała siebie w centrum zainteresowania, ale również nie przesadzała z poziomem empatii wobec innych. Natomiast obecnie myślała głównie o sobie. I o Nicholasie. Pozostałych odsunęła na bok, w tym rodzinę – aczkolwiek Tamara skutecznie o sobie przypominała, męcząc córkę i nie dając wytchnienia. Zaczęła się poważnie zastanawiać nad tym, czy przypadkiem nie zmieniła się w osobę, jaką nigdy nie chciała być. Walczyła o swoją wolność, o sprawiedliwość dla siebie oraz najbliższych, których w najmniejszym stopniu nie podejrzewała o związek ze śmiercią/morderstwem byłego narzeczonego. Jednocześnie chciała pokonać przeszkody stojące na drodze ku osobistemu szczęściu, którego od dawna sobie odmawiała. Jednakże robiła to wszystko w niewłaściwy sposób. Dlatego nie miała pewności czy odzyskanie wolności cokolwiek zmieni. To wydawało się zbyt proste. W dodatku Harriet miała serdecznie dość czekania na odpowiedni moment. Oboje wykazali się ogromną cierpliwością. Czy teraz nie mogli po prostu być razem? Bez względu na wszystko. Czy nie łatwiej byłoby im wspólnie mierzyć się z trudnościami, niż udawać, że między nimi nie ma żadnych uczuć?
— Więc może mnie zatrzymaj — odparła, z bólem przyglądając się temu, jak chowa dłoń do kieszeni. Podejrzewała, że tak czuł się za każdym razem, gdy nie odbierała telefonu – odtrącony. Tak, potrzebowała czasu. Potrzebowała również, by Nicholas okazał odrobinę stanowczości, by zawalczył o nią, pokazując, że nie zamierza rezygnować mimo wielu przeszkód. — Zrób coś, żebym więcej nie zniknęła — dodała. I choć chciała ponownie zmniejszyć, a nawet zminimalizować dzielący ich dystans, nie zrobiła najmniejszego kroku w jego stronę. Oczywiście miała świadomość, że to ona sprowadziła na nich kłopoty. Ale to nie oznaczało, że nie chciała czuć się ważna. W tym przypadku słowa nie były niezbędne – Harriet doskonale wiedziała, że nie jest mu obojętna. Niestety tego nie czuła, na pewno nie w tym momencie.
— Nie, przepraszam, zapomnij o tym — powiedziała po chwili, dostrzegając zmieszanie na jego twarzy. Nie chciała go do niczego namawiać, nie chciała wmuszać na nim działań, na które mógł nie czuć się gotowy. Była skołowana. — To był długi i męczący dzień. Powinnam wrócić do pensjonatu i skupić się na pracy. Wspominałam, że całkiem nieźle się rozwija? Mamy ostatnio więcej gości i dużo obowiązków — wyjaśniła. Spróbowała szczerze się uśmiechnąć, ale zamiast tego, jej twarz przyozdobił krzywy grymas. Uniosła wzrok, by raz jeszcze na niego spojrzeć. Jego obecność dodawała jej otuchy i sama świadomość, że walczą po jednej stronie, była dla niej istotna.
— Ale gdybyś czegoś potrzebował, odezwij się. Cokolwiek by to nie było, pomogę — zapewniła, tym razem posyłając mu ciepły uśmiech, pełen dobrych chęci. Poprawiła torebkę z zamiarem odejścia, ale nogi nie chciały poprowadzić jej w kierunku samochodu.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Odkąd dziewczyna pojawiła się w jego życiu, wszystko zaczęło się zmieniać. Sam nie potrafił stwierdzić czy były to zmiany na lepsze czy gorsze, choć coraz częściej Harriet utwierdzała go w przekonaniu, że rozsądniejszym wyjściem byłoby po prostu zrobić krok w tył. Bez wątpienia zależało mu na Pemberton i wierzył, że był gotów na kolejny związek, jednak co róż, życie pisało dla nich inny scenariusz. Tracił wszelkie nadzieje i nie chciał angażować się w relacje bez przyszłości, by po raz kolejny nie skończyć ze złamanym sercem. Może pisane mu były wyłącznie nieszczęśliwe zakończenia?
Mieli za sobą wypadek, który wyjawił długo skrywane tajemnice dziewczyny i zabrał z tego świata mężczyznę, któremu jeszcze do niedawna pragnęła przysięgać miłość i wierność aż po grób. Teraz sprawę skomplikowało domniemane morderstwo a tej dwójce groził wyrok skazujący na więzienie. Nawet nie wiedział kiedy wszystko aż tak bardzo się spierdoliło.
Harriet, pewnym rzeczom nawet ja nie jestem w stanie zapobiec. Nie mogę walczyć o ciebie za każdym razem gdy znikasz bo robi się ciężko. Chce by ktoś zaczął choć raz w życiu walczyć o mnie, więc wychodzi na to, że sprawdza się stare przysłowie, mówiąc w, że do tanga trzeba dwojga. Dotychczas żyliśmy albo w chorym trójkącie albo w pojedynkę — odparł, doskonale rozumiejąc punkt widzenia dziewczyny. Nie twierdził jednak, że się poddawał, bo zwyczajnie w świecie nie był facetem, który chciał się komukolwiek narzucać. Gdy znikała zostawiał jej masę połączeń. Nie pojawiał się w pensjonacie by dać jej przestrzeń której potrzebowała ale dzwonił by wciąż podkreślać swoją obecność. Zbyt długo jednak nie słyszał jej głosu w słuchawce i nie wiedział czy dalej pragnie ponawiać swoje starania.
Gdy wszystko wróci do normy, wrócimy do tej rozmowy, dobrze? Upewnijmy się, że żadne z nas nie skończy w więzieniu, a potem snujmy plany. Zobaczymy dokąd nas zaprowadzą tym razem — odparł i uśmiechnął się ciepło. Serce pękało mu gdy po raz kolejny musieli podążać w przeciwnych kierunkach, do pustych domów i własnego, beznadziejnego życia. Wiedział jednak, że tak należało postąpić i robił to nie tylko dla własnego, bezpiecznego serca ale i dla niej. Dostanie w końcu czas o który tak uporczywie walczyła.
Jasne, pamiętaj, że także możesz na mnie liczyć. Gdybyś wiedziała coś więcej od prawników lub policji, daj mi znać — odparł i wygiął usta w podkówkę. Przyglądał jej się chwile i w końcu odkleił swe obuwie od ziemi, by ruszyć w stronę auta, które zaparkował po drugiej stronie ulicy. To pożegnanie było tak chujowe, że czuł się jak skończony idiota. Nie wiedział jednak jak powinien się zachować. Machnął w końcu ręką na do widzenia i przebiegł przez ulice pod samym komisariatem. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, przeklnął pod nosem i szybko wsiadł do auta, którym odjechał z miejsca parkingowego.

zt <3
Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
ODPOWIEDZ