30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kto, jak kto, ale on doskonale wiedział jak poprawić Su humor. Przez te kilka miesięcy zdążył ją już całkiem dobrze rozpracować. Trochę komplementów, masaż, a do tego ciepły prysznic i pewnie zaczynała już zapominać o tym naprawdę słabym dniu, który miała. Nie ma mu też co zarzucać, że rozpracował ją tylko pod względem dobierania jej się do spodni. Choć zajęło mu to chwilę, przyzwyczaił się już do tego, że ma dziewczynę, partnerkę. Jak zwał, tak zwał. Można nawet powiedzieć, że trochę skradła już mu serce. W końcu kiedy skasowała mu brykę kilka godzin temu jego pierwszą myślą nie było to czy będzie się miała jak z tego wypłacić, a to czy wszystko z nią w porządku. Właśnie po tym można się przekonać co tak naprawdę czuje się do drugiej osoby. Sytuacje kryzysowe bardzo szybko klarują obraz związku. A jemu nawet specjalnie nie przeszkadzało to, że się wprowadza. Lubił mieć ją blisko. Nawet psy jakoś przeżyje, chociaż na pewno będą komplikować im wszystkie wyjazdowe plany.
- Jak twój sugar daddy. - wyszczerzył się do niej zuchwale - Będę się starzeć z gracją i wszyscy będą mi zazdrościć, że udało mi się wyhaczyć taką laskę w moim wieku. - zaśmiał się cicho przyciągając ją do siebie i skradając kilka pocałunków.
O ile stres prowadzenia własnego biznesu totalnie nie zabierze mu włosów, Graham uważał, że będzie wyglądał całkiem zacnie jako staruszek. Na pewno lepiej niż większość o połowę młodszych korposzczurów, siedzących cały dzień za biurkiem tylko po to żeby na koniec dnia wrócić na kanapę. Będzie fit dziadkiem, a z jaką klasą! Tak będzie!
- Jak nikt inny! - zaśmiał się rubasznie łapiąc poduszkę zanim dostał nią w twarz, ale zrobił bardzo smutną minę, kiedy tak gwałtownie i zupełnie bez żadnych prowokacji zabrano mu możliwość dotykania jej pięknego ciała.
Nie mógł jednak po chwili powstrzymać uśmiechu. Uwielbiał się z nią droczyć, tak okazywał, że mu zależało. Przecież doskonale wiedziała, że nie ogląda się za żadnymi innymi kobietami. To lojalny żołnierz, który znalazł już swoją panią kapitan i nie zamierza dezerterować. Miała go tak długo, jak go zniesie.
- Oh.. Charlie..? - uśmiechnął się chytrze - Wiedziałem, że w końcu spodoba ci się roleplay. - parsknął głaskając jej udo na uspokojenie oraz wyczucie swojej sytuacji - To co następne? Strój pielęgniarki? - wyszczerzył się nachylając się w jej stronę i na zaczepkę przygryzając płatek jej ucha.
- To po prostu dobra metoda na rozładowanie emocji. - wzruszył ramionami - Wymyślę coś innego. - uśmiechnął się do niej ciepło przytulając do siebie, jak prosiła.
- Tak i tak. - przytaknął nie zdradzając się jeszcze, że na śniadanie wykupi jej pewnie jeszcze pół piekarni bo nigdy nie będzie wiedział, na co może akurat mieć ochotę - Jesteś świetna Su. - mruknął jej do ucha za chwilę całując policzek i w końcu pozwalając sobie na relaks oraz, miejmy nadzieję, przespaną noc pomimo odgłosów zwierzaków, do których nie nawykł w swoim domu.

Susan Murphy

zt x2
przyjazna koala
Graham
ODPOWIEDZ